Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 12.06.2023 w Odpowiedzi

  1. nie ma takiej jaskrawości ani mroku które by mnie od ciebie oddaliły i granic nie do pokonania... nie ma masz coś w głębi - czego nie ma nikt i ja dla ciebie też coś mam... przed nami morze - niedoskonałości słów przed nami gniazda wiatrem poszarpane...
    8 punktów
  2. i gdybym tylko jemu dała się prowadzić delikatnie krok po kroku bez zasłaniania oczu krępowania rąk i popychania byłabym dalej
    6 punktów
  3. Przez otwarte okno wyciągam wciąż ręce. Pragnę ciebie bardzo, codziennie chcę więcej. Ciało tak gorące, dusza w środku płonie, twojego dotyku tak tęsknią me dłonie. Pieszczenia nadgarstków delikatnym chłodem, muśnięcia opuszków drżących palców z głodu. Zwilżę nimi usta na wpół już wyschnięte, w przemoczonych włosach i w mokrej sukience. Każdą twoją kroplę wypiję łapczywie. Tak kocham cię, deszczu! Łaknę coraz chciwiej!
    5 punktów
  4. na staroegipskim reliefie pełni dostojeństwa idą z ofiarą on i ona pierwsza żona królowa dalej druga ona jej córka jego bratanica i żona nie dzielimy władzy między obcych on ją wziął siłą ale to ona go uwiodła z żądzą nie uchodzi wygrana wszystkie brudy w jednym domu bez wyróżnienia skończyła dwie klasy w sam raz by na stolnicy układać pierogi do stu lub na wyborach postawić krzyżyk w rubryce wskazanej przez księdza chłopu trzeba dać nieważne czy w brudzie trzeba dać to wbijała do głowy ucząc mnie piec ciasto na drożdżach żyli długo i szczęśliwie czyli jak
    5 punktów
  5. Wchodzimy zaraz znowu do gry, sprzęt już gotowy i głowy twarde, oni czerwoni, niebiescy my, w sercach dla wrogów mamy pogardę. Zwycięstwo, to nasz jedyny cel! Wszystko, co z tego teraz wynika: Ażeby lepszym okazać się, trzeba nam zetrzeć w proch przeciwnika. Zdobywać z trudem za metrem metr oraz samemu nie polec w walce. Sukcesu chwila już bliska jest, po klawiaturach wędrują palce. W programie nagle wystąpił błąd i mnie przeniosło na drugą stronę. Stamtąd ich barwy niebieskie są, a nasze dla nich były czerwone. Bug ten zawładnął do końca grą i zakończyła się wielkim zwisem. Chciałbym powrócić na respawn point, ale prawdziwe nie daje życie.
    4 punkty
  6. Wpół-zgięci, jak z workiem żebrak stary, Koślawi, kaszląc jak psy, w brei klęliśmy, Aż za plecami zostały upiorne flary, I ku odległym kwaterom przez bagno pełzliśmy. Ludzie spali idąc. Buty zostawały w błocie. Ślepi, ze stóp krwawiąc kuśtykali razem. Pijani zmęczeniem, głusi na świszczące w locie, I nagle spadające wkrąg pociski z gazem. Gaz! GAZ! Szybko! - Ekstaza ślamazarności Dopiąłem nieporęczne paski gdy pękały płuca; Lecz któryś z nas wciąż wył w ciemności I jakby w ogniu, po ziemi się rzucał. Przez zamglone szkiełka w zielonym półmroku, Jak w zielonym morzu, widziałem jak tonie. W mych snach do dziś nie mogę zrobić kroku, Gdy do mnie wyciąga ręce, pluje, dusi się i tonie. Gdybyś i ty mogła iść w sennym koszmarze Za wózkiem, na który wrzuciliśmy go w pośpiechu, I patrzeć jak białka oczu dygoczą w jego twarzy; Obwisłej jak u diabła chorego od grzechu. Gdybyś słyszała jak krew, na każdym wyboju Bulgocze z płuc przeżartych przez piany, Ohydna jak napój z piekielnego zdroju Sączący się ze wstrętnej, niegojącej rany, Nie mówiłabyś, ukazując heroiczny gest Dzieciom spragnionym bohaterskiej roli, Starej bredni: Dulce et decorum est Pro patria mori. Przypis: W świetle flar niemiecki obserwator artyleryjski dostrzega kompanię angielskiej piechoty opuszczającą okopy i odchodzącą na tyły. Kieruje na nich ogień baterii 150 mm dział (w pierwszej wersji Owen zamiast "of gas-shells..." pisze "Of tired, out-stripped Five-Nines that dropped behind" - 5,9 cala to 150 mm). Pociski zawierają chlor - "zielony półmrok (thick green light)". Chlor jest żółto-zielony, w nocy wydaje się ciemno-zielony - "jak w zielonym morzu...". To jest tak dokładne w swojej koszmarności, bo Owen tam był. Adresatką jest Jessie Pope, której tam nie było. I Wilfred: Bent double, like old beggars under sacks, Knock-kneed, coughing like hags, we cursed through sludge, Till on the haunting flares we turned our backs, And towards our distant rest began to trudge. Men marched asleep. Many had lost their boots, But limped on, blood-shod. All went lame; all blind; Drunk with fatigue; deaf even to the hoots Of gas-shells dropping softly behind. Gas! GAS! Quick, boys!—An ecstasy of fumbling Fitting the clumsy helmets just in time, But someone still was yelling out and stumbling And flound’ring like a man in fire or lime.— Dim through the misty panes and thick green light, As under a green sea, I saw him drowning. In all my dreams before my helpless sight, He plunges at me, guttering, choking, drowning. If in some smothering dreams, you too could pace Behind the wagon that we flung him in, And watch the white eyes writhing in his face, His hanging face, like a devil’s sick of sin; If you could hear, at every jolt, the blood Come gargling from the froth-corrupted lungs, Obscene as cancer, bitter as the cud Of vile, incurable sores on innocent tongues,— My friend, you would not tell with such high zest To children ardent for some desperate glory, The old Lie: Dulce et decorum est Pro patria mori.
    3 punkty
  7. nie wracajmy zbyt szybko niebo wschodzi czernią i lepiej widać rysy znam ten cień miejsce pod żebrem z którego wyszedłeś w noc kwitnącą astralnymi kwiatami gwieździły się blisko księżycowej kołysanki wystarczyło sięgnąć by usłyszeć teraz śpij i objąłeś ciemne niebo rzucając jasny promień (wskazał mi cień i miejsce pod żebrem) nie wracajmy zbyt wcześnie noc odkrywa ciało z lekkością która nas złączyła
    3 punkty
  8. Już dziś cieszę się jutrem choć nie wiem jakie będzie a może jak dziś znowu ujrzę tęcze Albo nadzieje spotkam która ucieszy me serce lub tak jak dziś zgoda poda mi rękę Już dziś cieszę się jutrem widzę jego horyzont ozdobiony uśmiechem czyli dobrze będzie Przecież jutro nie musi być gorsze od dziś nie musi się martwić byle czym może to być fajne orędzie
    3 punkty
  9. Za Wielką Łowczynią towarzyszek grupka, conocne wędrówki leśnymi ścieżkami, pośród śmiechu, zabaw, przemierza ostępy. Światło białej lampy prowadzi dziewice. Wzrok Gromowładnego sięga najpiękniejszej. Plan snuje podstępny i niecne zamysły wilk w owczej skórze oszuka każdego, Zmylił także dziewczę, traci przez to dużo. Krycie tajemnicy daremnym jest trudem, Księżycowa Pani kąpiel zarządziła. Ujawnia sekrety spływająca szata, odtąd gęste futro jest strojem dla nimfy. Las domem wygnanej i niedźwiedzia forma. Piękne futro kusi młodzieńca Arkasa. Matki nie rozpoznał. Pomógł Gromowładny. Oboje wędrują dziś po nieboskłonie.
    3 punkty
  10. Byłeś taki maciupki Ukołysałbym Cię wtedy W orzecha łupinie Byłeś taki niewinny .. Bezbronny Jak mały żagielek Potrzebowałeś podmuchu By skierować Cię Na życia kurs .. A dziś ? To właśnie się stało, musiało nastąpić W ciągu jednej nocy.. zmiana planet Uran na dotknięcie ręki Merkurego Minęła Jowisza pierścienie Owinęły się wokół palców księżyca Ziemia pozostała ukryta .. Stało się w mlecznej drodze Stało W słonecznym gwiazdozbiorze Gdzie śmierć i życie Dla siebie Nie stanowią przeszkody .. Odbyło się jak splot komet Jedwabisty welon Rozproszył fizykę planet Spójność myśli Twoje życie płynie Odpływa w niewiadomą dal ..
    3 punkty
  11. dla jednych jakże śmieszne mrzonki dla innych może i herezje lecz nie zrozumie ten kto w życiu nigdy nie zapadł na poezję
    3 punkty
  12. Za szkłem siedziałem schowany Z oddali obcy mi świat oglądałem W przytulnych myślach zanurzyłem głowę Nie poznałem nigdy drzewa Nie dotknąłem trawy W rzece wyobraźni łagodnej utonąłem
    3 punkty
  13. Zajrzała bieda do chaty. Nie mieszkał tam nikt bogaty. Babcia z kotem na kolanach i kilkoro wnucząt - nie była sama. W zardzewiałym garnku na starej " angielce" - ziemniaczki w mundurkach. Dzieci klaszczą w ręce. Sól też się znalazła, obiad był królewski. Babcia łzę otarła, żywot miała ciężki. Zasiadła do stołu z gromadką krasnali. Nie mieli widelców lecz wszyscy się śmiali. Nie znosiła śmiechu bieda. I nie było więcej trzeba... Babcia pieczeń nastawiła. Dzieci klaszczą w ręce, nie chcą biedy więcej.
    2 punkty
  14. rozbudzona chwilą.. w tej chwili otwieram oczy ...to był znowu tylko sen otworzyłam się nie, że nienawidzę świata mój ból miał być tylko drogą w twoje uśmiechnięte brązowe oczy... prawda na którą nikogo już nie stać już nie ma przyszłości jest tylko teraźniejszość, gdzie przeszłość milczy, a gorące słońce przenika promieniami w każde istniejące na świecie puste miejsce, niczyje śpieszę się do ludzi, by ukryć samą siebie choć tak bardzo to wyczerpuje by wstać i iść, i iść ...przed siebie
    2 punkty
  15. Z cyklu Stonoga co wołali na nią Miłość (16 z prawej) Miłość chciała popełnić samobójstwo I myślała o tym ciągle Jak to zrobić szybko i mądrze Jak z życiem się rozstać, raz a dobrze Jak pokazać światu Że nie jest się nim zainteresowanym Jak pokazać ludziom Że nie jest się szanowanym Że skoro nie brakuje im miłości To niech się męczą w swojej złości Że skoro nie dają mi zajęcia To niech zakosztują zmięcia Niech poznają życie smutne Niech dowiedzą się co to pech Ja, miłość, odmawiam współpracy Nie dla miłości, Był, żył i zdechł Nikt za mną nie zapłacze Albo zrozumieją Choć już będzie za późno Dla tych co istnieją Odrodzę się z nowymi Dziećmi poczętymi A dla tych, którzy mną gardzą Pobrudzę się czerwoną farbą Sfinguje samobójstwo I tak miłość zrobiła Udawała nieżywą Bo się ze śmiercią nie pogodziła //Marcin z Frysztaka
    2 punkty
  16. Niespodziewanie dziś, świat nabrał kolorów. Ciekawe, czy jutro zblaknie jak przedwojenna sepia? A może, wybuchnie znów rannym śpiewem słowików i wieczornym grzechotem cykad? Czy jutro poczujesz, posmak kaca w ustach i przekonanie, że "mogłeś to zrobić lepiej"? Albo, euforię i powiesz; "dzięki Tobie Panie"!
    2 punkty
  17. Gdy człowiek już wie że jutro lepsze czeka jakiś raźniejszy jest chętnie się uśmiecha I nawet ciężar dnia który bardzo ciąży niesie bez zmęczenia po myślach nie błądzi Bo wie że jutro tusz że tylko jedna noc nawet gdy będzie mocno ciemniejsza Jutra nie zaciemni
    2 punkty
  18. Kicham i się smarkam Cykl się znów powtarza Czuję, że umieram Smarkam się i kicham Tak przez dzień cały Nie wiem co się wokół mnie dzieje Odpłynąłem lub umarłem Ciężko to przeżywam Już dłużej nie wytrzymam! Kicham i się smarkam Tabletki nie pomagają Organizm uodporniony Ciężki ten mój los! Smarkam się i kicham Dzień już kolejny Noc nie przespana Czy tak ma wyglądać całe życie me? Kicham i się smarkam Smarkam się i kicham Dość już tego mam! Nadziei już nie widzę Koniec jest już bliski Ja w okrutnych myślach pogrążony A w międzyczasie wciąż kicham I kicham I kicham...
    2 punkty
  19. Tego jednego wierszyka immanentnie zakazali jako że był nadzwyczaj niewyględnie złośliwy okrutny seksistowski diabelski obelżywy wyśmiewczy niepatriotyczny polityczny aczkolwiek niesatyryczny zresztą jak całe tysiące innych wierszyków nie z tej beczki lub z innej półki Temu jednemu jednak nie pozwolili na druk albowiem został zaczerpnięty wprost z bylejakiego życia wcale nie na bogato we wszystkim powyższym Autor wierszyka nie zdobył się na ponadto zatem nie zdobył uznania w związku z powyższym nie zdobył nagrody donośnie kazali o nim zapomnieć Nieoczytany świat sprzed grzbietów książek dumnie ukazywanych w niejednej videorelacji obył się i bez tego wierszyka który przecież nic nie robił i nie zrobił tylko coraz ciszej krzyczał Warszawa – Stegny, 11.06.2023r.
    2 punkty
  20. @Mitylene ale być może ta końcówka jest właśnie najbardziej optymistycznym akcentem wiersza.... Dziękuję za wizytę i pozdrawiam:) @Leszczym myślę, że wolałbym, żebyś się znał, szczególnie w kontekście tego mistrzostwa:))) Dziękuję i pozdrawiam:) @Tectosmith Dziękuję i pozdrawiam:)
    2 punkty
  21. hmmmm.... , to nie było w planie, ale może i coś w tym jest.... Dziękuję i pozdrawiam:) @poezja.tanczy byle nie przesadzić, bo nie zawsze się opłaca :) Dziękuję i pozdrawiam:) @Waldemar_Talar_Talar Dziękuję za czytanie i pozdrawiam:) @Leszczym może....:), ale wychodzę z założenia, że w tych sprawach lepiej ciut przecenić, niż ciut nie docenić :) Dziękuję i pozdrawiam:)
    2 punkty
  22. @Tectosmith czasem trzeba zaryzykować ;) Pozdrawiam serdecznie :) @iwonaroma dziękuję Ci bardzo :) Dużo piszę, bo ćwiczę warsztat. Nie odpuszczam, nawet jak ciężko znaleźć czas na pisanie. Pozdrawiam serdecznie :)
    2 punkty
  23. Ciekawe podejście do tematu. Dzięki. Pozdrawiam Troszeczkę zmieniłem zakończenie. Wspominam o tym, ponieważ wydaje mi się, że do niego odnosi się część tego wpisu. Za resztę dziękuję, bo to chyba dobrze, że udało mi się czymś zaskoczyć w tym ustandardowanym świecie. Pozdrawiam Dzięki za rozwinięcie tematu. Bug zasadniczo miał oznaczać, w tym przypadku, taki błąd programu, który spowodował przeniesienie gracza w czasie rozgrywki na stronę przeciwną, co raczej nie powinno się zdarzyć i chyba się nie zdarza w grach (chociaż zdarzało się w realnym świecie i pewnie nadal się zdarza i będzie zdarzać). Stworzyłem po prostu taką sytuację dla potrzeb tego tekstu :) Dziękuję i również pozdrawiam.
    2 punkty
  24. Poszedłem do kina na cotygodniową aktualizację programu, tym razem amerykańskiej produkcji. Warszawa – Stegny, 12.06.2023r.
    2 punkty
  25. Kładę poemat na wagę – ona szaleje. Obok stojący zegarek fiksuje. Słychać : trzask, szum, szelest… Kartki odbijają i załamują światło. Zapis przybiera barwy tęczy.
    2 punkty
  26. Ramiona mocne i jeszcze w morskiej pianie Odważne dłonie obiecujesz skąpane w złotym Uśmiechu gładko odkładasz książki Na półce niech wygodnie ułożą się Do snu daleko jeszcze na tej łące Bawi się rosą pierwiosnek wije wianki Przegląda w nurcie rzeki Kiedy płyniesz nie pyta o mimozy
    2 punkty
  27. Niemożność przeprosiła liczydło rozbiła w palcach równanie neutralnie wyszła z inicjatywą przelała z kamienia w testament Niemożnośći nie wypada wypersfadować martwe morze w pianie i w pianinie gasić czy być na dworze Nastorić niemożnością by w skali nuty wyłapać pokaleczyć bębenki tłuc je i skakać Opatrzony i zszyty niemożnością w czerwieni krwawię obficie w duchowym pragnieniu Wykąpany i słony czysty przez niemożność krzywdy szczypią mnie rany wszystkich wyszydzeń.
    2 punkty
  28. Za czerstwym chlebem kolejka szara zakręca młodość w dojrzałe smutki z gniazda wypadłe za wcześnie ptaki czekają z celem wczepionym w troskę W dole rodzice tęskniący cicho w szponach depresji leżą bez ruchu przez wojny wichry strąceni z dachu na losie piskląt niemocą piszą Życie na kartki za życiem stoi parami szybciej zdobędą szczęście wspólna historia dodane skrzydła odfrunąć z kluczem do dużej roli Em trzy spółdzielcze wersalka żądze miłość wiadomo jest dla dorosłych mówisz za mali, spójrz w głębię oczu szmat czasu wyrył dziesiątą wiosnę Nie dla każdego czas w tym samym tempie płynie. Wszystkie przedstawione wydarzenia są autentyczne.
    1 punkt
  29. Do kogo ja mówię? W nocy, w pokoju bez światła. Przez otwarte okno wpada zapach jaśminu. Słyszę szept, jakieś szepty w głowie. Do kogo tak mówię? Do melancholii, która weszła z burzą czarnych włosów. I owiała mnie tkliwością smutku, nostalgii i ciszy. Już nie muszę nic mówić, bo i do kogo? Ale mówię, mówię wciąż. Zwierzam się półgłosem, zadaję pytania. Nie kończę, urywam w połowie zdania. Odpowiada mi jedynie milczenie rzeczy, piskliwy w uszach szum. Skąd to nadpływa? Znad jakich pól i łąk? Otaczają mnie zakurzone popiersia. Porzucone wokół dłuta, młotki… Czyje to wytwory geniuszu? Zapomniane. Niczyje… * To znowu mnie dopada. Czerwcowe widma zwątpienia snują się po domu. Przepływają przez ściany. Nie patrzą wcale na mnie. Nie widzą, nie dostrzegają. Idą ze spuszczonym wzrokiem dalekie echa jakiegoś dawnego życia. Pełno ich tu, utraconych na zawsze, zagubionych. Gdzieś tutaj i tam, i tam skrzypnięcie podłogi, gong stojącego zegara… W bezkresie nocy czas stanął w miejscu, pośród kamiennych twarzy z zastygniętą bielą warg. (Włodzimierz Zastawniak, 2023-06-12)
    1 punkt
  30. A noc jest czysta… (czterech jeźdźców apokalipsy) A noc jest czysta – echem pulsuje Puszczyka krzykiem sowa poluje Lotem upiora na ścieżkę spada Którą do dziury mysz leśna się skrada A noc jest jasna – mami gwiazdami A ja w pościeli, wciąż z demonami Walczę. Przynieście sen dobry, anieli Nim w żarze smutku mózg się spopieli. Lecz noc jest czarna – nie ujrzysz cienia Ni światła co ją w dzień jasny zmienia Kształty przepadły w mroku gęstwinie Tak jak przepada promień w głębinie Drzwi pozostawiam na oścież otwarte Kłębią się myśli w czaszce zawarte. I jaźń wypełnia rosnąca trwoga Daremnie wzywam na pomoc Boga Pustką świątynie straszą wymarłe Bogów imiona już ze ścian starte Kapłani z ołtarzy ich pozrzucali Figury złocone w pył potrzaskali Uciekli bogowie ze statku Ziemia Która w pustynię się zwolna zmienia Konania słychać ich jęki z dali Choć nieśmiertelni – powymierali. Za życia martwi. Poodchodzili Nie stało wiernych, co ich wielbili Po tym jak wieść nadeszła rażąca Sztyletem śmierci serce kłująca Krzykiem, co matce serce rozdziera A ojca twarz z barwy życia odziera. Poraża lękiem. Osłabia członki Naciągającej widmo rozłąki. Nie zaśniesz… Z boku się na bok przewracasz Myśli do źródła siłą zawracasz Nawet nadzieję, deskę ostatnią Zabiera fala w topiel przepastną Czy ją wyrzuci znowu na plaże? Czekają ciała. Wpatrują się twarze Niewyspanymi, bez blasku oczyma Ja to wytrzymam. Czy ona wytrzyma? Czaszki bieleją, choć skóra wciąż na nich Sucha, błyszcząca niczym pergamin Już nocny zbójca szponem ją zdziera Kość białą z rozdarcia dziobem wydziera Gdzie znikło życie różami wysłane? Długo i w męce wyczekiwane? Dlaczego róża płatki zrzuciła? A kolce ostre w sens życia wbiła? Nie tak, nie tak przecież być miało Nie po to się żyło uparcie. Cierpiało By teraz krzyk jeden wywabił konnych Jeźdźców ze stepów szerokich, wonnych Konie jak wicher przez trawy wyschnięte Pędzą szalone! Łby wyciągnięte Trzeszcza rozwarte, cugle puszczone, Zęby bieleją przez chrapy spienione! Czwarty w galopie zatruwa strzałę Drugi pierwszemu łuk mocny podaje Trzeci cel mu na ślepo wybiera Pierwszy ze wzgardą prosto weń strzela Za późno grot z piersi dziecka wyrywasz I walkę o jego istnienie przegrywasz Trucizna sieje swe spustoszenie I piersi wydają ostatnie już tchnienie To koniec. To koniec. To koniec - śpiewają Upiory, co losem wszystkiego władają To koniec, to koniec - serce zamiera Jęk matki ciszę śmiertelną rozdziera. Odchodzę. W pustelni miejsce znajduję W kniei, na bagnach się okopuję I czekam, co los mi dalej przyniesie Słucham odgłosów. Wiatr smutę niesie… Wybacz mi, wybacz! Ja nie wybaczę Sobie już nigdy. Próżne rozpacze Czasu zabrakło… czasu nie stało… Noc już się kończy… Już będzie dniało! Odejdą upiory, przepadną zmory Zagnam je wszystkie do ciemnej nory Na niebo wysokie skieruję oczy Życie…! Przecież życie się toczy! Dziękuję wszystkim którzy poświęcili czas na krytyczne i bezkrytyczne komentarze. Miło jest wiedzieć, że ktoś czyta, a jeszcze milej wiedzieć, że komuś się podoba:))LP
    1 punkt
  31. Ciekawy i rozmarzony:)
    1 punkt
  32. @Rafael Marius coś w tym jest... To znaczy z brakiem głęboki i ciągłym dryfowaniu na powierzchni... Może to po prostu bezpieczniejsze?
    1 punkt
  33. @poezja.tanczy Wielu ludzi udaje miłość dla korzyści lub dlatego, iż tak wypada w towarzystwie. Dobrze gdy obie strony o tym wiedzą, ale gdy tylko jedna to faktycznie może być samobójstwo, tym razem naprawdę. Taka mi przyszła do głowy refleksja, trochę obok.
    1 punkt
  34. :))) Mama wołała na obiad ;)
    1 punkt
  35. miękka w twoim cieple przy otwartym oknie jak świerszcz tańczę pośród białych kwiatów
    1 punkt
  36. Było, czy być mogło między nami, niech pozostanie między lajkami.
    1 punkt
  37. @Paryski zegar Znany motyw - ale ciekawie ujęty !!
    1 punkt
  38. @Konrad Koper Poezji nie da się zmierzyć... Nawet sam autor tego nie potrafi, nawet jemu się "wymyka". Pozdrawiam.
    1 punkt
  39. @violetta A czy przypadkiem świerszcze nie grają:) Choć wysoko skaczą :)
    1 punkt
  40. @Tectosmith Kilka takich przemknęło mi przez czytanie :)) I warto je było przeczytać :) Również pozdrawiam :)
    1 punkt
  41. z przepowiedni majowych wiem że będzie czerwiec słońcem topniejącym rozlany - na niebach i na obłokach w pieśniach słowików porannych z dala rozbrzmiewa już pasikoników szemranie z twoich rąk czytam że ty mój - kochany oczy patrzące wymownie też przywłaszczam i oddech gorący czerwcem zmieszany
    1 punkt
  42. @poezja.tanczy Co za propozycja ;) Doceniam :) Ależ proszę bardzo. Cieszy mnie to niezmiernie. Dziękuję za docenienie tego wiersza i pozdrawiam :)
    1 punkt
  43. @Marek.zak1 To co napisałeś jest początkiem wszystkiego, trochę uproszczona teoria bo nie wszyscy ludzie lubią(nie napisałeś że wszyscy, ale też nie napisałeś nie wszyscy) i że groźniejszej bestii jeszcze człowiek nie spotkał (stąd trzymanie za "pysk", niektórych jest wskazane) - zabijanie?! -teraz wobec blisko toczącej się wojny, o ile lepiej rozumiemy ten aspekt życia człowieka, a zarazem umykają fakty poświęceń, strachu (bo skojarzony zostanie z tchórzostwem). Sam wyraz lubią jest pretensjonalny - bardziej patologiczne byłoby fascynują się - tego boimy się w innych i w nas samych (że polubimy jak sceny filmowe tą rzeczywistość). Pozdrawiam.
    1 punkt
  44. Ładny, końcówka piękna:)
    1 punkt
  45. @lena2_ owszem, jest taka przypadłość… miło, że są tacy, którzy na nią jeszcze zapadają
    1 punkt
  46. @Rafael Marius Tam w centrum jest słońce... a drugie zdjęcie, to obiecana surfinia 😊😊😊 ze światłem złapanym w tkanki płatków... Dobrego wieczoru, dziękuję za wszystko 🙂 To maja najpiękniejsza, ale słabo rośnie... jest fioletowa z białe kropeczki, lubię na nią patrzeć...
    1 punkt
  47. obok rozsypanego kręgosłupa szerokie kości miednicy metalowa opaska rydwan w innych pokładach wiosła i miecz nie płeć to duch pozwala zacisnąć dłoń wejść w las na otwartych plecach nim ubóstwiono faraonów nagi bezbronny człowiek wszystkie elementy podejrzał u zwierząt najstarsze sprawy świata rozstrzygnęli mężczyźni mający w zwyczaju młodych kochanków pod starożytnym okiem słońca główny aktor religii ostatecznie zostawił nam nieoprawioną klingę i zawieszany przy pasku spódnicy klucz do spiżarni walka bez końca
    1 punkt
  48. @corival Chciałbym doświadczyć sążnistości Twojej kobiecości :) :) :) Zapamiętam i komuś sprzedam. Tak mnie zainspirowałeś :) A wiersz.. jest +++
    1 punkt
  49. @corival Dzięki Corival. Bywa tak, że trudno się ruszyć. Pozdrawiam T.
    1 punkt
  50. późne popołudnie końca świata nagromadzenie gwiazd rozsadza kadr siada scena za sceną dziwne jak bardzo mnie nie ma rozpędzona krew otwiera nasze wewnętrzne zapomnienia zdejmuję sukienkę i przymierzam twoje dłonie idealnie skrojony zapach źrenice z drobinkami pożądania podróż językiem delikatny dotyk pobudza usta zakochane ciało przenika drugie rozwielbione pieszczotami zatarło granice spalona ziemia tylko gryść twoje ramiona
    1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00


×
×
  • Dodaj nową pozycję...