Ranking
- uwzględniając wszystkie działy
-
Wprowadź datę
-
Cały czas
8 Kwietnia 2017 - 13 Października 2025
-
Rok
13 Października 2024 - 13 Października 2025
-
Miesiąc
13 Września 2025 - 13 Października 2025
-
Tydzień
6 Października 2025 - 13 Października 2025
-
Dzisiaj
13 Października 2025
-
Wprowadź datę
13.03.2023 - 13.03.2023
-
Cały czas
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 13.03.2023 uwzględniając wszystkie działy
-
Między wdechem i wydechem postawię nasz dom Szeroko otworzę słońcem haftowane okiennice Wierszem cię przywołam - pieśnią śmiałą Słowami namaluję nasze wspólne życie Duch mój w bezmiary ujęty czekać będzie Aż wyrwiesz go z omdlenia serca porywem By nadać formę myślom ulotnym Nietkniętych dotąd ni prozą ni rymem W porannej rosie obmyję twoje ciało Wleję nań wiatru ciepłe podmuchy I w błękitności świetlnej staniesz Niepomny żeś ślepy był i głuchy W dłoń ujmiesz pawie pióro dymiące kolorami Wszystkowidzące trzecie oko Co patrzy w cztery świata strony Jednakowo widzi kamień i złoto Ja zaś zaproszę Matkę Ziemię Strojną w dojrzałego zboża złociste kłosy Jej żyzne piersi oazą i schronieniem A kwiecie tchnieniem wplotło się we włosy Niebo rozświetli zorza jaśniejąca Bóg co niesie deszcze dla matki karmiącej Trudno Go zamknąć w przyciasnych słowach I spojrzeć w oczy jasne jak słońce A gdy brzemienna noc już nastanie Wyda owoce, każdy słodki i dojrzały Dla mojego i twojego miłowania I świata wszelkiej chwały Między wdechem i wydechem postawię też kropkę Co z impetem każde zdanie kończy Śmierć jak obietnica Że tylko ona mnie z tobą rozłączy9 punktów
-
Zaschło mi w ustach… nie moją bajką Jest naturalizm, nieco uładzę Powiem, że sztylet przebił mi gardło Lot trzmiela ciszę, a pióro kartkę Możesz mnie spłoszyć byle podmuchem A jakże! Żywioł, przeciąg (o zgrozo) Może zwichrować wrażliwą duszę I z wątłych dłoni wytrącić słowo Ciszę uprzykrzyć – to utrapienie Zdaje się ciągle mi towarzyszyć Ni to zakrzyczeć, ni wyleźć z siebie… Wpełznąć do wnętrza, tam wszystko milczy8 punktów
-
ach te znaki zapytania drążą ciszę mędrzec prawdę ukołysze i odpowie kiedy zechce nie rzucając słów na wiatr głupca lepiej już nie pytać powie to co chcesz usłyszeć on tak ma no, a cisza zapytana sama w sobie odpowiedzią sza6 punktów
-
Że twoje sidła niczym precjoza Blaskiem jak ulał na nas leżały, A im ciaśniejsze - tym słodszy pożar W krwiobiegu głodnym ognia wzniecały, Żeśmy płodzili wspomnień demony, W gnieździe uwitym z ulotnej chwili, By, jak bękartom, odmówić domu, Gdyby, zziębnięte, do drzwi waliły, Przebacz, miłości nasza, a w zamian Za rozgrzeszenie wszelką nadzieję Na stos rzucimy - bez przekonania, Że mieć ją warto, gdy nie istniejesz.5 punktów
-
mogła być miłość na kursie ruletki amerykańskiej falowały żetony wśród nich nasze spojrzenia wykręciłeś zły numer ja zostałam – ciebie zwolnili bez ostrzeżenia4 punkty
-
4 punkty
-
Auto naprawić nie problem są warsztaty mechanicy Popsute życie to już problem na kanale go nie naprawisz Zbyt delikatne skomplikowane posiada dusze kluczem jej nie dokręcisz Więc uważaj nie podstawiaj mu nogi - nie kalecz byle czym doceń je - żyj4 punkty
-
chcę znaleźć miłość co mam w naturze słońce zza chmur mnie swym urokiem nęci stawia natura w trawach gąszczu róże poezję wstrzyknęła wena na piórze ciszy zamęt wicher przegnał ku niepamięci jakie mi da chęć wejścia w las podróże razem bez śladów zmierzamy poeci przeklęci przez cmentarze pustynie kałuże nie takie tworzyliśmy po za szpitalem rzeczy gdzie zostały poniesione chwały górze dolinie urodzaju i oczom śmierci na siłę pod skos interpretacją rozpięci swoje włosy roztargane w Ganges zanurzę stawia natura w trawach róże nie takie w szpitalach działy się rzeczy Klaudia Gasztold4 punkty
-
3 punkty
-
Znikamy jak Fale w oceanie I rozpływamy się Jak pył na wietrze Nie wiemy co będzie Dla nas lepsze Mrok czy światło? A odpowiedzi uciekają I nie jest wcale łatwo...3 punkty
-
3 punkty
-
Siewnik nie sieje brona rdzewieje pług odwracalny skopany. Bruzd po głęboszu i białych koszul już nie potrzeba. Przerwany system drenarki brakuje siarki nie pada kwaśny kapuśniak. Pasek się zrywa kombajn na niwach w obcych krainach na służbach. Wolny najmita – bido mi witaj! Gnój u sąsiada wyrzucam. Zębami zgrzytam i mówię: - iii tam! Chleba nie niosę w dożynkach.3 punkty
-
Jan, lecząc katar w Qatarze, tkwił z nosem miesiąc w naparze z alg i spirytusu. Jak drwią panie z ZUSu ‘w dość znośnym cierpiał wymiarze’. źródło: https://www.discoverqatar.qa/stopover-booking2 punkty
-
Mszę odprawiono w intencji Kacpra, którego zwłoki wyłowiono miesiąc temu z morza, niedaleko kamienistej plaży na cyplu Kaitorete. Przyczyną zgonu było utonięcie, hipotermia, bądź jedno i drugie. W nabożeństwie wzięła udział prawie cała okoliczna Polonia, chociaż znało go tylko kilku. Po mszy zorganizowano w polskim klubie obok kościoła wyprzedaż jego rzeczy osobistych. Były wśród nich narty, deska surfingowa, kilka książek… Zebrane pieniądze zamierzano przekazać jego rodzinie w Polsce, a zawieźć je miała narzeczona Kacpra, Oliwia, która zaprosiła go tutaj na wakacje. Zwlekała z wyjazdem, bo brakowało jej odwagi spojrzeć jego rodzicom w oczy, a jeszcze bardziej pokazać to, co schowała na dnie torebki: wycinek z lokalnej gazety z krótkim artykułem na temat tego wypadku. Przetłumaczyła na język polski cały tekst, z wyjątkiem nazwy plaży, dla której nie potrafiła znaleźć odpowiednich słów. O tym tragicznym zdarzeniu dawno przestałbym myśleć, gdyby nie obserwacje poczynione pewnego słonecznego, kwietniowego popołudnia. Wracałem z Marią do domu po całodniowej wycieczce do Akaroa. Wyjazd się opłacił, bo to co zobaczyliśmy przeszło wszelkie oczekiwania: malownicza miejscowość u wylotu największego fiordu, rzeźbionego przez miliony lat erupcją lawy z wulkanów na skalistym półwyspie; kolorowe domki o francuskiej architekturze wytyczające kierunek ulicom o nazwach nadanych przez pierwszych osadników: Rue Lavaud, Rue Benoit, … Cichy port, w którym kołyszą się uśpione łodzie, a jedynym odgłosem życia jest pisk mew i pobrzękiwanie lin o maszty żaglówek na przystani. W drodze powrotnej poprosiłem Briana, żeby zatrzymał samochód wysoko w górach, skąd ostatni raz mogłem popatrzeć na przytulone do brzegu zatoki miasteczko. Maria była w siódmym miesiącu i zanim ruszyliśmy w dalszą drogę uchwyciłem na kliszy wyraźną wypukłość pod bluzką, nie odwracając jej uwagi od panoramy, po której chwilę później nie było już śladu. Zjeżdżając krętą drogą, minęliśmy jezioro Forsyth i po pół godzinie dotarliśmy do nasady cypla, oddzielającego od oceanu o wiele większe jezioro Ellesmere. Byłem ciekaw, czemu tamtejsza plaża zawdzięcza nazwę i namówiłem Briana, żeby zboczył z głównej szosy. Początkowo sprzeciwił się mojej propozycji, ale kiedy powiedziałem mu, że niedaleko stąd utonął niedawno polski turysta, poczuł się równie zaintrygowany i nie miał nic przeciwko wydłużeniu trasy. Zaparkował auto na końcu polnej drogi, skąd wąską ścieżką doszliśmy do brzegu morza. Osłoniłem dłonią oczy i rozejrzałem się dookoła: zachodnia część plaży, znad której wciąż przyświecało słońce, ciągnęła się błękitną linią, aż po horyzont. Drugi koniec dotykał klifu, zwisającego stromo nad morzem. Od skał biło chłodem rozpylonej na wietrze morskiej piany. Woda kotłowała się w dole jak w pralce — pływać w niej to szaleństwo. Sam brzeg miał w sobie coś nieprzyjaznego: gdzie okiem sięgnąć zalegały kamienie, ułożone warstwami na głębokość metra, niewzruszone upływem czasu i milczące — szare jak popiół, gdy przyschły na słońcu, ale w czasie przypływu lśniące tysiącem barw. Maria podniosła leżący u jej stóp, a wtedy w jego miejscu natychmiast wyrósł następny. Plaża wyglądała wszędzie tak samo: szeroka, płaska, monotonna, jak dno wyschniętego jeziora. Usiadłem na kamieniach, na których wcześniej rozłożyłem bawełnianą bluzę, Maria usiadła obok mnie. Brian ściągnął klapki i zajął się przeszukiwaniem kamyczków nieopodal — widocznie czuł się nieswojo, kiedy rozmawialiśmy przy nim po polsku. Sięgał po nowe kamyki, wyrzucał te co trzymał w rękach. Patrząc jak uskakuje przed spienionym brzeżkiem fal, aby nie zamoczyć nogawek, usiłowałem cofnąć czas… Grudzień, niedługo przed świętami. Wiatr zmienił kierunek, przynosząc cieplejsze powietrze. Kacper i Oliwia musieli jechać tą samą drogą, choć nie sądzę, żeby wiedzieli o istnieniu tego miejsca. Może dokuczał im upał i w ostatniej chwili zdecydowali się szukać ochłody na plaży. Cokolwiek skłoniło ich do postoju, nie ujawniło znaków ostrzegawczych o czyhającej katastrofie. Łagodne wzgórza ukazywały podróżnym to samo co zwykle: kity płowych traw na tle bezchmurnego nieba. Wysiedli z samochodu nie obarczeni zbytecznym bagażem, a znajomych poprosili, żeby ich podebrać w powrotnej drodze. Odtąd byli zdani wyłącznie na siebie, lecz co to oznacza w praktyce stało się jasne, dopiero gdy było już za późno na ratunek. Pierwsze co rzuciło się im w oczy to potężne, szerokie na kilometr grzywacze, pchane niczym zwały lodu wiatrem z Antarktyki. W takich warunkach nikt nie jest dobrym pływakiem, zwłaszcza jeśli dobry pływak traci głowę. Był to ich pierwszy wspólny pobyt na plaży i nigdy przedtem nie czuł się tak podekscytowany: jakiś impuls ciągnął go ku wodzie, jakby był nie sobą, ale piaskiem, muszelką, kawałkiem suchego drewna wyrzuconym przez fale. Oliwia nie miała ochoty na kąpiel, a mimo to nie powstrzymała go. Ten sam instynkt, który ostrzegał ją przed niebezpieczeństwem, budził potrzebę przykładów męstwa. To jej kobiecość pragnęła widzieć go rozebranego, podziwiać w słońcu jego mięśnie, szerokie ramiona, wyrobione pośladki. Przypuszczalnie rozebrał się przy niej do naga, bo gdy go wyłowili, nie miał na sobie niczego. Tym szybciej uszło z niego życie. Woda mogła mieć najwyżej czternaście stopni i to tylko blisko brzegu, tam gdzie załamują się fale, gdzie dał nura, szorując brzuchem po kamieniach, bo nieco wyżej wściekłe bałwany połamałyby mu kości. Płynąc pod wodą, przedarł się przez pierwszą barierę fal, potem następną… Nie zatrzymał się, żeby zbadać dno, sprawdzić siłę i bieg prądu. Fale w tym miejscu napierały na plażę z olbrzymim impetem, zmuszając wodę do odpływu ruchem okrężnym, równolegle do linii brzegowej, ale jego umysł zaprzątnięty był czymś innym: myślał o swojej dziewczynie, obserwującej go z brzegu. Jednym szybkim ruchem uniknął zderzenia z kędzierzawą falą, wynurzył bokiem usta, aby zaczerpnąć powietrza, wzmógł pracę rąk, jakby walczył o największą nagrodę: zdobyć jej aprobatę. Gdy odpływał coraz dalej, patrzyła za nim i myślała jakim wspaniałym mężczyzną byłby dla niej — ojcem jej dzieci, kimś kto się nią zaopiekuje w późnym wieku… A może po prostu cieszyła się chłodną bryzą i nie myślała o niczym więcej. Brian skończył zbierać kamyczki i patrzył na nas zniecierpliwiony, jakby chciał już wracać. — Na co ci tyle? — Nie wiem, może podsypię pod kaktusy w ogrodzie. Siadł za kierownicą, ja obok niego, Maria z tyłu. Wyjęła znaleziony kamień i znowu mu się przyglądała. — Myślisz, że to kamień szlachetny? Opowiedziałem, że to bezwartościowy kamulec i żeby go wyrzuciła. Słońce się skryło za górską krawędzią, a po chwili szosę i okoliczne pastwiska okrył mrok. Brian włączył światła, w których pobocze drogi rozbłysło znacznikami: żółtymi po naszej stronie, czerwonymi po przeciwnej. Jak wcześnie odkrył, że zdradliwa woda wciąga go w morze? Prawdopodobnie stracił zimną krew i zmagał się z żywiołem, zamiast dać się ponieść fali, by wyrzuciła go na brzeg gdzieś dalej, a tak szarpał się bezskutecznie i niepotrzebnie tracił siły. A ona, kiedy się zorientowała, że morze jej go wydziera? Gdy pobiegła wzywać pomocy, wciąż walczył z wirem, choć był daleko od brzegu, coraz dalej. Zrozpaczona dobiegła do głównej drogi, zatrzymała pierwszy samochód, dojechała nim do pobliskiej osady, skąd zaalarmowała przybrzeżną straż. Bezcenny czas uciekał prędzej, niż się jej zdawało. Kiedy na czele gromady gapiów wróciła na plażę, jakimś cudem wciąż się utrzymywał na powierzchni. Pomachała mu ręką, żeby się nie poddawał, pomoc jest w drodze, lecz on chyba jej nie widział. Walczył ostatkiem sił, by móc oddychać i zachować odrobinę ciepła, podczas gdy ona się modliła, żeby helikopter nadleciał jak najprędzej, ale nim się to stało, jej chłopak zniknął pośród fal. Wyczerpany i sztywny, uległ siłom oceanu. Słona woda zdławiła ostatni krzyk, ustami wychodziła piana i bąbelki powietrza, drgawki przebiegały przez ciało, które prężyło się jeszcze chwilę, zmuszając płuca do daremnych wdechów, słabnących szybko, aż nastąpił krótki wstrząs, po którym ustało bicie serca. Czy jasność umysłu zachował do samego końca? A jeśli tak, czy myślał o niej? Był późny wieczór, kiedy zajechaliśmy do domu. Zaprosiliśmy Briana na herbatę i ciasteczko, ale nic więcej, żeby nie siedział, jak ostatnim razem, do białego ranka. Po jego wyjściu, położyłem się z Marią w łóżku. Sypialnię obok zajmowała moja matka, a ostatnią siostra. Ta ciasnota dokuczała nam coraz bardziej, ale jak na razie, nic na to nie mogłem poradzić. Gdy urodzi się dziecko, trzeba będzie wypłynąć w morze, zostawić Marii więcej miejsca. Nazajutrz przyjechał Jacek zabrać Marię do szkółki dla polskich dzieci, którą urządził w swoim domu. Maria nauczała w niej dwa razy w tygodniu. Jacek z zawodu był jubilerem i prowadził własny sklep w centrum miasta. Ledwie zdążył się przywitać i usiąść przy stole, Maria pokazała mu kamień. — Gdzie to znalazłaś? — Na plaży w Birdlings Flat. — Tam gdzie zginął Kacper? — Tak, tam — przytaknęła Maria. — Powiedz, czemu ta plaża tak się nazywa? Jacek popatrzył na nią zaskoczony. Nikt przedtem nie pytał go o to. — Bo na skałach wykluwają się pisklęta. Większość ginie w morzu. Ratują się tylko te, które nauczą się fruwać na czas. Założył okular i wyceniał wartość kamienia. — Agat oczkowy, ciekawy kształt pierścienia, środek trochę rozmazany… — Ile można za niego dostać? — Maria wstrzymała oddech. — Na pierścionek się nie nadaje — odparł Jacek. — Może jakiś wisiorek, ale nie sądzę, żebym mógł to odsprzedać z zyskiem. Oddał kamień Marii. — Ładny jest, trzymaj go na pamiątkę. Maria miała inny pomysł. Pojechała na cmentarz, odszukała świeżo wykopaną mogiłę i położyła na niej kamień. Leży tam do dziś.2 punkty
-
W skarpetach i sandałach, gdyś przyszedł już cię chciałam niezguła z siatą biedry, w której trzymałeś getry, koszulkę przepoconą, wiedziałam – będę żoną mój fanie Fify demo z traktorem A.Romeo Lubię ci się przyglądać, słuchać o twych poglądach o woskowinie w uszach, tak bardzo mnie poruszasz paproszkach w twym pępuszku, gdy szepczesz – powyłuskuj dla ciebie gwiazdkę z nieba, pół świni, bochen chleba A gdy w gumiakach człapiesz, serce mi w górę skacze gdy bekasz, pierdzisz, siorbiesz, ochotę mam na orgię mój misiu, mój tłuścioszku, mój byczku, mój pieszczoszku twardzielu, jakich mało, niewielu was zostało Leniwych, zapuszczonych, zazdrosnych o swe żony jak witam się z sąsiadem, ty wszczynasz już tyradę przecież cię nie opuszczę, kochany tyś mi bluszczem rosiczką, dzbanecznikiem i trutniem, drapieżnikiem Już, ściągaj kalesony i przyjdź w ramiona żony dziś mnie nie boli głowa, czas więc nocnych miłowań dzióbku, macho, ogierze, nikt jak ty mnie nie bierze po ciemku, w dwie minuty lub w pół, gdyś jest napruty Jesteś moim mężczyzną, dla ciebie zrobię wszystko nie doznam szczytowania, choć rozkosz oszałamia wybrałam cię i basta, żaden ci nie dorasta tyś w swym rodzaju jeden – myjesz po sobie sedes! ___ 10.03. obchodzimy Dzień Mężczyzny❤2 punkty
-
I świat i kraj i realia i czasy i czas i też on / ona wiem, że gryzą cię doprawdy skutecznie I ktoś i coś i niecała reszta momentami dogryza mocno tak, że nie potrafisz czegoś rozgryźć czasem ci nie wychodzi odgryzanie A teraz sobie myślę (bo jestem) że najwyższy już czas się otrząsnąć i wstać z rana w wyzbyciu się roztrząsania Warszawa – Stegny, 10.03.2023r.2 punkty
-
do ciebie się spieszę czy się tobą kiedyś nacieszę a może później powiemy że pomyłką było to co się w nas spełniło jest tak miło aby nas licho nie pogubiło 3.2023 andrew2 punkty
-
@Tectosmith Bardzo dziękuję za czytanie i przychylność. Pozdrawiam serdecznie 🙂 * @Marek.zak1 Nie znam tej bajki chyba. Mogę poprosić o tytuł? Bardzo dziękuję za czytanie i przychylność. Pozdrawiam serdecznie 🙂 * @violetta Kobiety też bywają zapuszczone. To po pierwsze. A po drugie, ktoś pracujący dla majstra nie jest gorszy od ciebie. Szanuj ludzi pracy fizycznej, bo bez nich nic byś nie miała. Bardzo dziękuję za czytanie i przychylność. Pozdrawiam serdecznie 🙂 * @Kwiatuszek Bardzo dziękuję za czytanie i przychylność. Pozdrawiam serdecznie 🙂 * @Rafael Marius Bardzo dziękuję za czytanie i przychylność. Pozdrawiam serdecznie 🙂 (Chciałam napisać inny komentarz, ale jeszcze jakaś burza, by się napatoczyła, więc przesyłam tylko uśmiech.) * @iwonaroma Bardzo dziękuję za czytanie i przychylność. Pozdrawiam serdecznie 🙂 * @Leszczym Tak są tacy mężczyźni, ale i są również podobne kobiety. A ten z wiersza jest wyjątkowy😃 Bardzo dziękuję za czytanie i przychylność. Pozdrawiam serdecznie 🙂 * @jan_komułzykant Ale kobiety nie są idealne. Dlaczego mężczyźni zdradzają żony? Bo przestały być tymi pięknymi, szczupłymi dziewczętami. Nie ma powodu do wstydu, bo My i Wy, nie różnimy się tak bardzo od siebie. Muszę napisać Odę do baby😁 Bardzo dziękuję za czytanie i przychylność. Pozdrawiam serdecznie 🙂 * @koralinek Bardzo dziękuję za czytanie i przychylność. Pozdrawiam serdecznie 🙂2 punkty
-
@Starzec nie tylko głupcy mówią co chcemy usłyszeć...dużo częściej kłamcy i manipulatorzy, ewentualnie tchórze 🤔 Tak przynajmniej myślę. Pozdrawiam serdecznie2 punkty
-
Licho nie śpi nawet najprzemożniej i wyśmienicie nielicho. A gdy mówię mu dobranoc, licho idzie w ilość i co jak co, kto jak kto, ale wcale nie zasypia. Warszawa – Stegny, 12.03.2023r.2 punkty
-
Hej Wszystkim, W końcu, po dwóch latach, udało mi się wyszykować nowy tomik poetycko - prozatorski pt. No jasne. Udało się to przedsięwzięcie dzięki wydawnictwu WFW. Oto link https://wfw.com.pl/ksiazki/no-jasne/ Natomiast te osoby, które może by chciały ten tomik z dedykacją, czy jakby inaczej, a zwłaszcza te, z którymi mam kontakt na tym forum i te teksty również Im zawdzięczam, poproszę o prywatną wiadomość, bo mam trochę autorskich egzemplarzy :) Ponadto - z największą przyjemnością - wymienię się na tomiki :) Leszczym - Daniel Forsit1 punkt
-
1 punkt
-
Pszczoła, co bzyczeniem wita ranne słońce, Przysiadła na lilii w cieniu krowich rzęs. Krowa zjadła lilię, a wraz z nią i pszczołę. Ot! Piękno istnienia i głęboki sens.1 punkt
-
zabić może zawał nim zabije cię wróg zarżnie codzienny trud obowiązków nawał zabija jedzenie picie zdrady donosy paszkwile i choćbyś do raju bilet na klęczkach zdobył za sprytnie zabije życie cóż poczniesz w znoju czy poniewierce chroń zatem miłość by serce zabić mogło najmocniej1 punkt
-
1 punkt
-
- A skoro tak - kontynuował Jezus - to zapytam was, kogo chcielibyście ze sobą zabrać? Mochana i Jurij spojrzeli po sobie. - Mężu, wzięłabym dwie swoje najbliższe służące - pierwsza odpowiedziała księżna. - Pewnie będę potrzebować tylko jednej, ale nie chcę, aby wybranie którejś z nich stało się powodem zazdrości drugiej. Zresztą: to zależy, jak długo potrwa ta podróż... - zamyśliła się. Tak czy inaczej, moy dorogoy, teraz twoja kolej. Książę spojrzał pytająco na Jezusa, chcąc dowiedzieć się czasu podróży. - To zależy od was - odparł Jezus - jak daleko zechcecie się udać. Albo, inaczej mówiąc, co chcecie zobaczyć. Oblecieć dookoła Ziemię? Okrążyć księżyc? Spojrzeć z bliska po kolei na wszystkie planety naszego układu słonecznego? Zbliżyć się do Słońca? Lub polecieć jeszcze dalej? Lata świetlne stąd, do jednego z wielu światów podobnych do naszego? A może dużo bliżej: zanurkować w Morzu Czarnym czy tylko trochę dalej, w Oceanie Atlantyckim? Księżna ponownie zrobiła przysłowiowe wielkie oczy. - Ależ to są pewnie ogromne odległości... do których przemierzenia potrzebowalibyśmy równie ogromnych prędkości... a pewnie i tak trwałoby to bardzo długo... - po uprzednim entuzjazmie zaczęła się wahać. - Sama nie wiem... Pan Przestrzeni i Prędkości uśmiechnął się w odpowiedzi. Uspokajająco. - Kontynuujmy, droga księżno - zaproponował. - Niech teraz książę wymieni, kogo chciałby ze sobą zabrać. - Też tylko najbliższego służącego - odparł. - Tak na wszelki wypadek. Zaś co tyczy się tego, dokąd chcielibyśmy się udać... mm, może w każde z miejsc, czy też przestrzeni, które wymieniłeś? Dodając do tego Loch Ness, w którym, jak widzieliśmy w naszych wizjach, żyje pradawny plezjozaur? Moya zhena, co powiesz na ten pomysł? - Pamiętajcie - dodał Jezus - że pomysły na podróże można zmieniać, a ustaloną trasę korygować. Jeśli więc po drodze zmienicie zdanie, będzie to żadną trudnością. - Doskonale zatem - ucieszył się książę Jurij. - To może wrócimy do oględzin? - Ogólny rozkład pomieszczeń statku naszego byłego przyjaciela już widzieliście - Jezus powrócił do opisywania. - Włącznie z maszynownią i reaktorem. Opisałem wam urządzenie, zwane z racji kształtu dzwonem. Za kilkaset lat naukowcy z leżącego na zachód od nas obecnego Cesarstwa Niemieckiego, skonstruują bardzo podobny. O bardzo podobnie szerokich możliwościach. * Ale to odległa przyszłość - podjął po krótkiej chwili. - Jasna i mroczna zarazem ** , jak większość czasów i miejsc. Jako Osobowy Wszechświat mogę przyznać, że muszę "znosić" - tu uśmiechnął się dla zaakcentowania cudzysłowu. - Tak naprawdę nic muszę. Jeśli cokolwiek robię, stwarzam czy dopuszczam, to wyłącznie dlatego, że tego chcę. I dlatego, że mam ogląd całej przyszłości, wiem zatem, do czego dana sytuacja i osoby w niej uczestniczące doprowadzą. - Dobrze - zakończył, sam sobie przerywając. - Pamiętajcie o tym, co teraz powiedziałem. Przyda się wam kilkakrotnie, w latach bliżej przyszłych i w tych przyszłych dalej. A teraz wróćmy do pomieszczenia sterowniczego. - To jest - wskazał, gdy na powrót znaleźli się w sterowni - urządzenie do wytwarzania pola ochronnego. Tu je włączamy, o tak - nacisnął odpowiedni przycisk - a w ten sposób wyłączamy. Tutaj zaś, tuż obok, drugie równie istotne. To sterownik, którym obsługujemy równoważenie działania siły odśrodkowej. Wiecie, o czym mówię, prawda? - Tak... - powoli odpowiedziała księżna. - Podczas jazdy konnej, gdy zwalniamy gwałtownie, przechyla nas ona w przód, równie silnie. A potem odrzuca do tyłu. Dlatego przydają się wysokie oparcia w siodłach. Na równi z umiejętnością jeźdźca, by zrównoważyć przechylenie w przód i utrzymać równowagę - dokończyła. - Doskonale - uśmiechnął się Jezus - widzę, że oboje dokładnie wiecie, o czym mówię. - To teraz powiedzcie - pokazał dźwignie, umieszczone w szynowych prowadnicach, a obok nich małe kolorowe pokrętła z cyframi na wierzchu - jak myślicie, do czego one mogą służyć? Cdn. Voorhout, 13.03.2023. . . .1 punkt
-
ubrania stosy ubrań wykorzystanych na dobre i na złe drzewko ławeczka płomyczek i ja jeszcze w ubraniu1 punkt
-
@Kwiatuszek Dziękuję za komentarz i serduszko cieszę się, że wiersz przypadł do gustu. Pozdrawiam ;) @Tectosmith Heh. Chętnie poczytam twój życiorys/biografię? ;) Bez śmierci? Jak tu żyć? Kiedyś stałam na ślubnym kobiercu i przysiegałam mężowi: dopóki śmierć nas nie rozłączy... więc mój wiersz jest własnie odpowiedzią na tę przysięgę. Wszystko co materialne kończy się. A czy ponad czasem i materią miłowanie jest tym samym, co znamy i doświadczamy żyjąc w tym świecie, tego nie wiem. Duchowy świat kojarzy mi się głównie ze zjednoczeniem się z Absolutem. :) Dziękuję za komentarz i serduszko. pozdrawiam @jan_komułzykant Dziękuję za trafny komentarz ;) @Rafael Marius Tak, to wizja trochę idealistyczna, ale wyobrażam sobie, że ten świat w takiej formie został stworzony dla ludzi, by czerpali z niego co najlepsze w zgodzie ze sobą i z naturą. Nie będę ukrywać, że życie w zgodzie z naturą nie zawsze mi wychodzi ;) Dziękuje za komentarz i serduszko. pozdrawiam @ais Dziękuję. Tym bardziej cieszy mnie, że zajrzałaś i zostawiłaś serduszko i komentarz ;) pozdrawiam @kwintesencja Bardzo mi miło na te słowa. Dzięki za serduszko. Rownież pozdrawiam :) @Nata_Kruk Dziękuję. Tak, wydawałoby sìę, że cały wszechświat tam wcisnęłam ;) Dziękuję za miły komentarz i serduszko. Pozdrawiam1 punkt
-
@Nata_Kruk Bardzo dziękuję za serduszko i komentarz. Cieszę się, że wiersz się spodobał. Pozdrawiam serdecznie.1 punkt
-
1 punkt
-
@Asia Rukmini Treść porywająca! Ale zapis nie w moim guście. Pozdrawiam :)1 punkt
-
1 punkt
-
@Asia Rukmini Piękne. Jedynie z czym będę dyskutować to,że prawdziwego miłowania nawet śmierć nie rozłączy. Wiersz bardzo ładny! Pozdrawiam!1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
@Leszczym ta moc zabicia jest całą esencją życia. Dziękuję :) @Asia Rukmini Miło, że zajrzałaś, Dziękuję :)1 punkt
-
@kwintesencja Bardzo wprawnie i rzeczywiście płynnie napisany wiersz, świetnie się czyta. Pozdrawiam.1 punkt
-
1 punkt
-
Za drzwiami świat mój gdzie każdy kąt mebel swą wartość ma Za nimi dobrze się czuje wciąż nowe odkrywam upiększone świerszczem Nigdy się ich nie boję z nimi rozmawiam szacunek mam To są tylko moje drzwi za którymi czeka coś co w życie zemną gra1 punkt
-
@aff Historia jest prawdziwa. Wydarzyła się w roku 1989. Byłem na tej plaży. Tylko raz. Piękno odludzia potrafi być przerażające. Dziękuję za śliczny komentarz i zamieszczam zdjęcie plaży w Birdlings Flat:1 punkt
-
Coś taka smutna, Kukiełko. Podskakujesz na pięknej scenie, wyjątkowej, jakich niewiele. Publiczność klaszcze, tobie właśnie. Lecz z twoich oczu, łzy płyną, strumieniem niekrótkim. Jak mogę pomóc? Odetnij sznurki.1 punkt
-
@iwonaroma W UE też się wydało, że Qatar ma moce, to teraz jakieś katharsis dla wykluczonych zasponsoruje? ;) Dziękuję1 punkt
-
Miłość nie je dno, ma imię ? ;) Piękny, po prostu brak słów. Nie wiem, jak mogłem przegapić. Ironia, niestety, często przestaje bawić, kiedy staje się rzeczywistością. Wiemy przecież, że są kobiety, które z czymś takim dają sobie jakoś radę na co dzień. I właściwie nie wiadomo śmiać się, czy zawstydzić :? Serdecznie pozdrawiam.1 punkt
-
1 punkt
-
Szedłem śmiało przez park. Podziwiałem słońce. Narkotyzowała mnie woń kwiatów i krzewów. Pieścił lekko wietrzyk. Słyszałem orkiestrę ptaków oraz świerszczy. Nagle się potknąłem i opuścił mnie duch…1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Niektórzy znienawidzili tęczę, inni tych co tęczy nienawidzą. Chyba najlepiej nie rozróżniać kolorów i spuścić nienawiść - nie, nie tam, tylko na zbity łeb po schodach, żeby bolało ;))1 punkt
-
@staszeko Człowiek to wypożyczona dusza w garści skradzionych atomów... Myśli tylko niewielki promil, reszta funkcjonuje wg schematu zapisanego w genach. Pozdrawiam serdecznie 🙂1 punkt
-
1 punkt
-
Ostatnio dodane
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne