Ranking
- uwzględniając wszystkie działy
-
Wprowadź datę
-
Cały czas
8 Kwietnia 2017 - 13 Października 2025
-
Rok
14 Października 2024 - 13 Października 2025
-
Miesiąc
14 Września 2025 - 13 Października 2025
-
Tydzień
7 Października 2025 - 13 Października 2025
-
Dzisiaj
14 Października 2025 - 13 Października 2025
-
Wprowadź datę
12.02.2023 - 12.02.2023
-
Cały czas
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 12.02.2023 uwzględniając wszystkie działy
-
Obmierzł mi mieszczucha stan Trzos, niepokój, wieczny tan Urodziła się koncepcja – na prowincji będę pan! Co posieję, to i zbiorę Stawię chlewnię i oborę Burek w budzie, dzionek w trudzie A wieczorem zachód słońca Nad mym gumnem, gdzie szczęśliwy czekam końca Lecz koncepcja legła w gruzie Nie znajduję szczęścia w trudzie! Dzieło życia mi upada Ziemia rodzić nie chce – biada! Plon znikomy, łany marne Na nic pieśni me ofiarne Wznoszę w niebios przestwór skowyt – Panie Boże daj dobrobyt! Nic nie wskóram, wszystko na nic Beznadzieja aż do granic Jedna rzecz niezrozumiała Sąsiad mój, ta zakała Piękny owoc zbiera z pola Och niedola, ma niedola... Pytam zatem “kumie miły, skąd twe ziarno czerpie siły? By tak wzejść, oślepiać blaskiem, stać się myśli mych potrzaskiem!” Patrzy na mnie, wzrokiem bada Powie? Ech, nie znoszę gada... Wreszcie mówi prawdę świętą By zasłona była zdjętą “Piękny mój cię plon zachwyca? Jeden zaczyn – gnojowica!”7 punktów
-
wydrążam pestkę bólu z ram ciała obracam w dłoniach i składam na ziemi płyn kapie spod naskórka naderwałam kaleczą powłokę spacery wśród cieni białka oczu zafalowały gęstą mgłą stopy nad ziemią zawisły w lekkości pokruszone wycięte spod skóry co tlą nie skrzywią już więcej rzeczywistości5 punktów
-
Zasypiam ... "Z Bogiem!" Pnę się po Nim bluszczem żarliwego milczenia Rzucam w siebie światłami ulicy, zimnymi reflektorami, ich tęczowym opalem Dwa kontynenty nie istnieją na pewno, są to: "ziemia" i "niebo" Tak! Nie istnieją wcale! Chowam do kieszeni piątą porę roku, zmywam puste naczynia po tęskniącej niedzieli Co, nie jesteś już głodny? Może lepiej pościelić? Słońce wschodzi tuż ponad samowarem, nad ciemną kuchnią unosi się zapach głodu W myślach toczy nas tłusty, łapczywy kanibalizm W mowie i uczynku - anorectic vulgaris ...5 punktów
-
mówi o nim kolorowy ptak i że nikt tak pięknie nie kochał nazywa swoim miłym i uśmiech zawiesza w westchnieniu szybowali na skrzydłach sztuki gubiąc powagę i rozsądek póki nie wypuściła go z ramion (nazbyt silnych) z obawy by nie zadusić ptaków nie trzyma się w klatce tylko wyrzuca na wolność nawet gdy płaczą i włożyła na swoje barki ogrom zamierzeń brnąc od zera na sam szczyt nie sama o nie tacy jak ona nigdy nie zostają sami a co z nim wzbił się niewiele ponad ziemię zszarzał i skostniał żyje4 punkty
-
budząc mnie w środku nocy odkrywając się powiedziała nie mów nic nawet szeptem przyłóż ucho i posłuchaj jak cichutko lecz wyraźnie bije nasze nowe serce4 punkty
-
1. Krojenie cebuli nie jest dobrym momentem na rozmyślanie nad sensem, na przykład bytu, ale niech tam. W końcu nikt nie wybiera chwili, w której się potknie i zrozumie prawo powszechnego ciążenia. 2. Skrzypek już nie gra, włazy na dach szczelnie zamknięte. Lepiej nie mieć zbyt szerokiej perspektywy, skoro i tak nas wcisną w wąskie ramy zdjęcia. 3. Wyciągnął ręce ku niebu i nastała ciemność, z jasnym punktem reklamy. Na niej twierdzą, że raj jest blisko, tuż za rogiem. Więc idziemy ze śpiewem na ustach, chociaż noga za nogą. 4. Cebula za ostra, łzy ciekną, nie pomaga siarka z zapałki. Diabelska sprawka albo przepis babci się zdeaktualizował. Zupełnie jak nasze czyny i słowa.4 punkty
-
w światłach lokomotywy kończy się bieg zapomnianej rzeki na pustym moście pod powierzchnią nocy błąkają się bezdomne sny w ciszy pomiędzy ramionami drzew maleńki skrawek horyzontu tyle barw ile myśli wędruję po ścieżkach malowanych dzień wcześniej świt zagląda w oczy4 punkty
-
pieprzone zwiędłe kwiaty z wazonem pójdą na miazgę ot taki nieuchronny drobiazg tysiąc - jeden zniszczeń jak w baśni braci Grimm stado trupów bez skojarzeń zgwałcone wszystkie strefy komfortu o diamentowe zęby a krzyk to tak niezręcznie mało międzygalaktyczny telegram z zaświatów przecież nie kłamie jesteście już czarną dziurą...4 punkty
-
ten to właściwie mógł zdążyć i tamten też jak uprzedni nie musiał ustawać w biegu ani siadać na chodniku mówiąc coś wciąż pertraktując o czasu choć jedną chwilę bo cóż by ona zmieniła gdy wyrok został wydany cóż by dodała ta chwila skoro siedział jak ta truśka i czekał aż chwila minie tamtemu twarz zagarnęło piasek mu ją całkiem zmiażdżył drugiego który też ustał już zaczyna brać za szczękę impas zachrzęścił mu w zębach roznosząc ziarna goryczy niektórzy jednak uciekną od strachu i niepewności chociaż za plecami krzyki akurat zasypywanych oni pobiegną najszybciej by móc głęboko oddychać3 punkty
-
Bez ciebie nie dotrwam do wschodu słońca A snów codziennie brak Tulę się do wszystkiego Choć wiem, że to tylko żart Z myślami łatwiej mi być I znów o czwartej rano piszę mój wiersz Przejadę ten lichy most Mnie zmuszę, ty nie masz sił Ale chwal się Za nic mam słowa, czas znowu spać3 punkty
-
- Brama Końca - Czarna bramiszcza nad czarną ziemiokamienią. Ląd mrokiem poczęty, abominacją spaczony. Bezświetlny Płomień początku czy końca, tworzy i trwoży co wzrok zasięga. Jeden się tylko ostał, niezdolny niborak. Kamień za skórę. Zielony ogień weń. Sam zostanie, na tej bezżytnej polanie, czarnym głazem usłanej. Więc do bramy brnie. Ze skał infernych. Co pod niebem, nade wszystkim, jak królewski król królów króluje. Ozymandialna flota przez wszechczerń sunie Do bramy. Przez wrota, na krańcu wymiarów istnienia. Rozlewać ciemność Płomienia w jasności światów żywych, lecz życia nie znających. RZ ______________________________ Witam wszystkich i na wstępie słowo wyjaśnienia - nie jestem poetą czy pisarzem i szczerze to kiepsko mi idzie pisanie czegokolwiek. Nigdy w życiu nie stworzyłem niczego co by przypominało wiersz. Jeśli można to nazwać wierszem. Ten 'twór' powstał przypadkiem. A raczej przypadkiem się zaczął. Jako opis grafiki, ilustracji czy może i animacji 3d, którą chce kiedyś stworzyć. Miałem pomysł i zapisałem go w dość dziwny dla mnie sposób. Po jakimś roku, przeczytałem ten opis i stwierdziłem, że brzmi to jak jakiś wiersz, który pewnie pojawiłby się w szkole do analizy, gdyby był napisany 200 lat temu (pewnie o wiele lepiej), przez któregoś z wielkich poetów . Więc go ‘dopieściłem’. Wyszło jak wyszło, ale jako nie-poeta, nie-literat jestem z tego zadowolony. Pomyślałem, że spróbuje go tutaj wrzucić i grzecznie poprosić o krytykę. Jeśli jest to kompletne, bezsensowne dno, to chciałbym to od kogoś usłyszeć, żebym więcej nie próbował i nie kaleczył naszego pięknego języka. Nie zamieściłem tego w sekcji Gotowych, bo nie sądzę że się tam nadaje (wg kryteriów umieszczonych w opisie sekcji). ps. wszystkie słowa zapisane celowo w taki a nie inny sposób. Dziękuję :)3 punkty
-
Usiąść pośród zwierząt i słuchać ich rozmowy. Gdy mi zaufają, zostaniemy przyjaciółmi. Oswoić zwierzę, aby wyszło z lasu i zamieszkało z ludźmi. Zwierzę ma zasady człowiek nie. Nauczyć zwierzę mówić, porozmawiamy czasem. Nie potrzebuję broni, czuję się bezpiecznie. Nie mamy wrogów, żyjemy razem, to przecież jest możliwe.3 punkty
-
Mówią blondynie w Londynie: "No schudniesz ty wreszcie czy nie?" "Kształt mój niestety jest skutkiem diety, bowiem jem dynie jedynie."3 punkty
-
Powtarzalność poczynań napawała go spokojem Krzątał się wokół niej tyleż chętnie co z przyzwyczajenia... Czasem też wchodził na jej ciało miękko i z chęcią Choć nigdy nie była piękna to zawsze jego Jedyna - nieprzeciętna w spojrzeniu Taka miłość przeczesana siwizną Zapchana codziennością życia... Kochał ją tak jak i się z nią nudził Po prostu lubił gdy była i gdy jak natrętna mucha kręciła się w pobliżu A marktoniał kiedy smutna w zadumę głęboko odpływała... Na szczęście wracała zawsze niby bumerang do jego ramion przez czas pomarszczonych Zawsze w porę docierała Pstrykała go drżącymi palcami i gładziła po starczym nosie Te ciągłe życiowe rytuały Brzydkie i całkiem znośnie na piedestał ją wynosiły Każdy dzień i pewność obecności rzeźbiły bezlęk w jego sercu Upadki i wzloty miłosne... Wszystko przy niej miał - Chwile wielkie w ich małości3 punkty
-
Różne oblicza wiary Jeżeli tak naprawdę w coś wierzysz nie krzycz nie mów o tym głośno mówienie głośno zostaw generałom i politykom jeżeli tak naprawdę w coś wierzysz mów o tym szeptem jak najciszej starannie dobieraj słowa tak, jak to robią nieliczni poeci cierpiący na nieuleczalne choroby i zbierający na piwo bezdomni jeżeli tak naprawdę w coś wierzysz pierwsze, co powinieneś zrobić wyspowiadać się przed swoim bogiem twój jasny i czysty umysł są na pierwszym miejscu pamiętasz, jak twoja matka miękką szmatką przez pół dnia polerowała kryształy oglądała pod słońce uśmiechnięta siadała w fotelu pod oknem niedzielny obiad w domu rodziców rosół z kury mizeria z ogórków, zsiadłe mleko młode ziemniaki z koperkiem ojciec, jeszcze wtedy w pełni zdrowia jeżeli tak naprawdę w coś wierzysz z całych sił dbaj o siebie i swoją rodzinę bądź dla siebie bezwzględnie surowy wymagający i wspaniałomyślny dla swoich dzieci to jedyna wiara w młode pokolenie może okazać się warta twojego poświęcenia. Łódź. 05. 01. 2023.2 punkty
-
Pieprzona codzienność cholernego poranka. Kubek kawy parzonej bo nie filiżanka. Zwiędłe nadgarstki. Nici nie trzeba. Wypisz, wymaluj do Parszywego nieba. Zamykam zamknięte w zgięciu przegubów. To nie czas i miejsce gówniarskich wygłupów. Pięści do niebios a może i Ziemi, Pieprzona codzienność zagrabi dla siebie... To jeszcze nie czas, żeby się pożegnać... To jeszcze nie czas, żeby żywych grzebać ...2 punkty
-
2 punkty
-
W imieniu jubilata proszę o uszanowanie woli i nieskładanie życzeń urodzinowych. Proszę też o nierobienie niespodzianek, w szczególności w formie przyjęcia. Proszę też o nieśpiewanie „sto lat”, a szczególnie „niech go piorun trzaśnie”. Proszę też o niewpraszanie się na kawę, a szczególnie na wódkę. Proszę też o niedawanie prezentów, w szczególności w formie ciętych kwiatów. Proszę też o niepytanie jak jubilat się czuje, a szczególnie, czy robił jakieś podsumowania. Proszę też o niezamawianie mszy w intencji, a szczególnie o niemodlenie się za jego wiekuiste życie. W imieniu jubilata proszę dać mu święty spokój.2 punkty
-
seks oralny jest fatalny, bo wpływa na zdrowie Niech każdy się dowie! alarmują lekarze i wskazują sondaże _ https://tvn24.pl/tvnmeteo/najnowsze/badania-seks-oralny-jedna-z-przyczyn-nowotworow-glowy-i-szyi-48983262 punkty
-
2 punkty
-
ty i ja słowa dwa tak banalnie się zaczyna ale przecież niewątpliwie bajka to więc różowy będzie finał żyli długo i szczęśliwie w starym kinie2 punkty
-
Lodowe piekło umysłu Nadziei już tu brak. Było inaczej lecz prysło W pył się rozsypał żal. Nie szukam winnego, bo po co? Wiem zrozumiałam już. Nie dla każdego jest szczęście Czasem burz dostajesz naręcze . Złych gwiazd moich to wina Los jak garba , szczęście mi dał Jest skutek , była przyczyna Noc , łza smutek i szał .2 punkty
-
powiedziałeś powiedziałeś, że chcesz się zabić i zakazałeś komukolwiek mówić podobno mi zaufałeś lecz co ma zaufanie do śmierci? powiedziałeś, że się nienawidzisz i że nic tego nie zmieni podobno próbowałeś lecz co ma próba do ciągłej pracy? powiedziałeś, że mi nie wybaczysz i że już nigdy się do mnie nie odezwiesz jednak co mi z twoją zgodą kiedy ciebie nie będzie?2 punkty
-
Pryska na boki piach i żwir. Dwadzieścia ton i piąty gear. Żaden to rabuś, żaden zbir - to w snopie żółtych świateł tir. Pod maską dwieście koni par, Na siodle paka - nie Ził i Star. W rozgrzanych gumach 8 bar. Niebieski dym, na osi smar. Nie pcha pojazdu żaden pych - w godzinę nabił osiem dych. Za kółkiem król przydrożnych kich, Dla kumpli Zdzisiek, dla nas Zdzich. Dwa pety wciąż za uchem miał. Po drodze łebków zawsze brał. Wyciskał z 'garów' ile chciał - cegła na gaz i pędził, gnał. Gdy rzucał się w podroży wir Bardziej jak Odys, a nie Lear. Nie kochał żon, nie lubił ździr. Liczył się tylko on i tir. Kiedy na rampie towar zdał, Ze zgasłym petem w ustach stał. Nad głową chmur ołowiu wał, Na Zdzicha kubły deszczu lał. A on za sterem pewnie tkwił; Tam się narodził, zawsze był, Pomimo mrozów, 'psów' i kich Ze zgasłym petem rudy Zdzich. Aż kiedyś wiózł na pace gres - wszystkiemu winien czart lub bies. Wyskoczył z boku kot czy pies - na Zdzicha przyszedł jego kres. Bo tir jak karton zgiął się w pół, Choć znak czerwony stał jak wół. Stąd Zdzicha duch się odtąd snuł I jęcząc w brodę sobie pluł. Wykopał dołki podły kret. Przeklęty los wziął wet za wet, Odliczył koniec: zet, ziet, żet. Po Zdzichu został żółty pet. YouTube - wersja dla leniuchów (wersja udźwiękowiona)2 punkty
-
splątanie Agnieszka włącza telewizję serial sport polityka nie…nie…nie… zatrzymuje się na science słyszy o oddziaływaniu na odległość jakiś naukowiec sugeruje że przeszłość wpływa na przyszłość a przyszłość na przeszłość Agnieszkę zaczyna boleć głowa naciska off cisza… po chwili zaczyna ją wypełniać obraz dziadka babcia mówiła o nim z dumą podczas wojny był bombardierem zna go tylko ze zdjęć ale kiedy zamyka oczy czuje jego delikatny oddech2 punkty
-
W zaciszu Uroczyście gra muzyka Nadrdzewiałej bramy. Szwajcar garbus ją odmyka – Serdecznie witamy. Już kwatera zgotowana Od samego rana, Łoże zaraz się wymości, Proszę się rozgościć. Huczna barwność wyciszenia – Znajdziesz u nas wszystko. Tu szkielecą się białości – Przednie towarzystwo. Wiatr – wiewiórczy rudym liściem Skocznie po kamieniach. Żyźni, ciałem oczywiście, Nasycona ziemia. Przed zębatą strzygą strzegą, Gargulcowe oczy – Na cokołach, groźne, drzemią, Ożywają w nocy. Sprzymierzone im w obronie Tyralierzą drzewa. Wierzba płaczka, pochylona Hymn uśpienia śpiewa. Rozpościera nic trupiszczo Zwiewny płaszcz przygłuchy, Do kołyski rześko wieszczy Niesny i nieduchy. Marek Thomanek 11.02.20232 punkty
-
cóż to był za czas lekko łatwo się marzyło przeszłość nudziła wydawała się dziecinna za to przyszłość była już dorosła czasami zbyt marzenia sięgały Himalajów uczucia gubiły się w natłoku nie zawsze była w zasięgu ta upragniona osoba w obłokach ją widywaliśmy bywało że szliśmy z myślami za rękę przytulaliśmy się patrzeliśmy w oczy były i pocałunki a raczej przymiarki aż pochłonęła nas rzeczywistość nie zwracała uwagi na nasze cudowne plany marzenia nie chciała ich nawet poznać życie popłynęło swoim nurtem płyniemy w nim do dziś 2.2023 andrew2 punkty
-
Powiedz mi. Ach, tak. Pamiętam. Nie chcesz nic mówić. Wiem. Więc, milcz. I rozsadź tym milczeniem moje uszy. Niech zatonę w pulsującej ciszy. W szumie wodospadu buzującej w uszach krwi. Czy mnie słyszysz? Nie. Ponieważ zagłusza mnie zgiełk rozsuwanych w lokalu krzeseł. Występy tanich grajków i potok słów. Bezsensownych, banalnych treści. Nie mów. Wiem. Bo i cóż mówić w tym rozgwarze śmiechów? Bo i cóż mówić do cienia, kiedy pada jaskrawy reflektorów blask? Bo i cóż prawować z kimś, kto jest bliżej śmierci? Tak, bliżej. Może, lada dzień? Jestem w królestwie braku wszystkiego. W zasadzie już mnie nie ma. Idę wzdłuż muru z wilgotnych, omszałych cegieł, kamieni. Mur ciągnie się donikąd, ponieważ przybywam znikąd. Przytulam się do niczego i będąc w objęciach niczego. Ściskam w ręku bukiet (miały być dla kogoś kwiaty, lecz zamieniły się w pęk traw bez woni) Nadzieja zgasła. Rozprysła się w drobny mak. * Wiem, moja wina. Moja cholerna, pieprzona wina. Nie musicie mi tego ciągle powtarzać. Chcecie pogadać? Mój telefon znajdziecie na mankiecie koszuli albo na blacie stolika w podrzędnym barze, z mokrymi kręgami alkoholu. Zapytajcie barmana. On mnie tu zna. I wielu podobnych do mnie, którym już dawno wyrosły skrzydła jak u ciem. Czyści teraz mozolnie kieliszki i szklanki. Ogląda je pod światło. Pucuje dalej… Niech pucuje. Tak, wiem. Często w moim odtwarzaczu wiruje „Clutching at Straws”, Marillion. Stąd te powtórki, te pierdolone powtórki. I ten rozdzierający głos Fisha… Co? Brzydko? Bo tak ma być, właśnie tak. Kurewsko i parszywie. Powiecie, że cham, że wychowała go ulica. Patrzcie, państwo, odezwała się kultura. Powiem wam coś, mam to gdzieś i te wasze dyrdymały o bzdetach… * Ile jeszcze przede mną kroków? Nie wiem. Nie ma nic. Jedynie pustka pól i cisza nieba wysokiego. W błękicie świtu. W granacie nocy. Próbuję ująć twoją dłoń, lecz nie ma takiej dłoni. Obejmuję próżnię. Ona i ja. Odtąd już na zawsze niemi. (Włodzimierz Zastawniak, 2023-02-11)2 punkty
-
"Wspomnienia" Oziębłe dreszcze raptownie przeszły po ciele moim, Gdy wychodząc o blasku rzuciłaś spojrzeniem swoim. Nieraz niepotrzebnie wylewaliśmy potoki słów, Lecz gdy przyszło mi Cię zatrzymać stałem niemy jak słup. Dawno odziany w emocje, dzisiaj stoję nagi. Tępym wzrokiem biernie patrzę i dalej nic nie czuję. Tylko na widok złotej gwiazdy uśmiecham się czule. Ciekawym jest jak człowiek potrafi być nijaki. Gęsta mgła sukcesywnie spowija wspomnienia moje. Odebrać chce dawne życie, ukruszyć duszę moją. One dla mnie jak życie, zdrowie i mądrości zwoje. Jak szafir storczyków i dotyk wiatru mnie ukoją. Podobno z czasem możnaby wyleczyć wszystkie rany. Chociaż idąc szarym chodnikiem nie jestem przekonany. Wielkie zatem musiałem mieć miła mniemanie o Tobie, Bo widzę Cię na ulicy w każdej jednej osobie.2 punkty
-
Przyjedź po mnie, najlepiej jutro. Dawno morza nie słyszałam. - Jak w nie wejść? Kiedy ląd sprowadza, zlepia stopy z betonem. - Ile kroków zrobiłeś? Morza dawno nie widziałam. Przyjedź po mnie! Na zawsze lub na parę sekund. Jeśli sekundy, nie zdążę. Wciąż daleko będzie morze.1 punkt
-
1 punkt
-
Czy ty wiesz Pobyć z tobą przez chwilę Czy ty wiesz co to jest intercooler może wiesz może nie wiesz może wiesz mniej może wiesz więcej czy ty wiesz co to jest ziarno piasku może wiesz może nie wiesz może wiesz mniej może wiesz więcej czy ty wiesz co to jest poezja może wiesz może nie wiesz może wiesz mniej może wiesz więcej czy ty wiesz co to jest jack daniel's to dobra, sprawdzona whisky jedna szklaneczka wypełniona kostkami lodu jest w sam raz szczególnie dzisiaj przed snem ściągam narzutę z łóżka zginam kołdrę na pół widać całe poduszki poprawiam układam za chwilę położę się spać to nic, że brakuje mi paru słów być może frazy aby rzucić się w otchłań bez najmniejszego żalu zostawię ten wiersz takim, jakim go poczułem w tej chwili samotności trochę napoczęty trochę wykorzystany tak, jak zostawia się resztki taniego mydła w hotelowym pokoju. Wałcz, 20. 01. 2023. Czy ty wiesz co to jest intercooler może wiesz może nie wiesz może wiesz trochę mniej może wiesz trochę więcej czy ty wiesz co to jest ziarno piasku może wiesz może nie wiesz może wiesz trochę mniej może wiesz trochę więcej czy ty wiesz co to jest poezja może wiesz może nie wiesz może wiesz trochę mniej może wiesz trochę więcej czy ty wiesz co to jest jack daniel's to dobra, sprawdzona whisky jedna szklaneczka wypełniona kostkami lodu jest w sam raz szczególnie dzisiaj przed snem ściągam narzutę z łóżka zginam kołdrę na pół widać całe poduszki poprawiam układam za chwilę położę się spać to nic, że brakuje mi paru słów być może frazy aby rzucić się w otchłań bez najmniejszego żalu zostawię ten wiersz takim, jakim go poczułem w tej chwili samotności trochę napoczęty trochę wykorzystany tak, jak zostawia się resztki taniego mydła w hotelowym pokoju. Wałcz, 20. 01. 2023. Czy ty wiesz co to jest intercooler może wiesz może nie wiesz może wiesz trochę mniej może wiesz trochę więcej czy ty wiesz co to jest ziarno piasku może wiesz może nie wiesz może wiesz trochę mniej może wiesz trochę więcej czy ty wiesz co to jest poezja może wiesz może nie wiesz może wiesz trochę mniej może wiesz trochę więcej czy ty wiesz co to jest jack daniel's to dobra, sprawdzona whisky jedna szklaneczka wypełniona kostkami lodu jest w sam raz szczególnie dzisiaj przed snem ściągam narzutę z łóżka zginam kołdrę na pół widać całe poduszki poprawiam układam za chwilę położę się spać to nic, że brakuje mi paru słów być może frazy aby rzucić się w otchłań bez najmniejszego żalu zostawię ten wiersz takim, jakim go poczułem w tej chwili samotności trochę napoczęty trochę wykorzystany tak, jak zostawia się resztki taniego mydła w hotelowym pokoju. Wałcz, 20. 01. 2023. co to jest intercooler może wiesz może nie wiesz może wiesz trochę mniej może wiesz trochę więcej czy ty wiesz co to jest ziarno piasku może wiesz może nie wiesz może wiesz trochę mniej może wiesz trochę więcej czy ty wiesz co to jest poezja może wiesz może nie wiesz może wiesz trochę mniej może wiesz trochę więcej czy ty wiesz co to jest jack daniel's to dobra, sprawdzona whisky jedna szklaneczka wypełniona kostkami lodu jest w sam raz szczególnie dzisiaj przed snem ściągam narzutę z łóżka zginam kołdrę na pół widać całe poduszki poprawiam układam za chwilę położę się spać to nic, że brakuje mi paru słów być może frazy aby rzucić się w otchłań bez najmniejszego żalu zostawię ten wiersz takim, jakim go poczułem w tej chwili samotności trochę napoczęty trochę wykorzystany tak, jak zostawia się resztki taniego mydła w hotelowym pokoju. Wałcz, 20. 01. 2023.1 punkt
-
1 punkt
-
@Starzec Świetne!!! I też jakby na pozór wydawało się banalne, ale weź coś takiego napisz :))1 punkt
-
1 punkt
-
@Tectosmith Rozumiem to doskonale. Tak jak mówisz, tyczy się to każdej dziedziny życia oczywiście. Jako grafik, sam mam swoje upodobania, tak jak inny graficy z branży - kazdy lubi co innego i ma swój styl. Ale może dlatego, że lubię tworzyć, mam jakiś nawyk tworzenia słów. Robię to dość często w zwykłej codziennej rozmowie. Nie koniecznie poprawnie :D Ale tak jak ten ‘wiersz’ - dodaje coś swojego. Jeszcze raz, dzięki ;)1 punkt
-
1 punkt
-
Zgadzam się, a urodzin nie obchodzę. Ostatni wers osobiście bym napisał inaczej, coś w rodzaju "dziękuje za zrozumienie, a jak nie rozumiecie, to wasz problem".:). Pozdrawiam1 punkt
-
Tak, medycyna notuje takie przypadki. Tejrezjasz oślepł w młodym wieku podglądając kąpiącą się Atenę, dlatego żeby uniknąć podobnego wypadku, nie należy oglądać nagiej kobiety nieuzbrojonym okiem. 🔎😄1 punkt
-
Gdzie Bóg jest na pierwszym miejscu , tam wszystko jest na swoim miejscu,, Św. Augustyn cudowny wspaniały świat i my góry zapraszają na szczyty obiecują wspaniale widoki gdzie sięgnąć wzorkiem nieskończone piękno to dar Stwórcy morze zachwyca swoją głębią błękitem niezmierzony świat nad i po horyzont jest blisko i w dali to dar Stwórcy przyjaciele sympatia żona mąż dzieci szczęście radość uśmiech łączy nas wielką wdzięcznością do Pana to dar Stwórcy czy może to wszystko być przypadkowe i nie ma komu dziękować 1.2023 andrew Niedziela, dzień Pański1 punkt
-
@Rolek Profesorowie ważni z UJ stworzyli taki podgatunek limeryku. Oto moja nieśmiała próba: Sławią śledczego z San Diego, bo nie masz lepszego od niego. Podgląda i podsłuchuje a wszystko wyłącznie ..ujem, to oko i ucho jest jego. PS. Czwarty wers podgatunku ma charakter kanoniczny:) Pozdrawiam1 punkt
-
(na końcu świata gdzie diabeł mówi dobranoc) miałem sen dystopiczny że jestem pośrodku niczego obudziłem się spocony patrząc na fotogram przedstawiający dalekie wyspy które oplatały ciepłe morza tym podładowany wyszedłem poza strefę komfortu polaryzujących sprzężeń zwrotnych pozostawionych cyfrowych śladów z nich to algorytm wyczytuje moje skłonności i steruje mną wysyła strumień danych do polubień bym był na bieżąco i zrobił upgrade obejrzał wszystkie sezony najnowszych seriali miał międzymordzie na stałe przy twarzy podłączone wciąż coś sprawdzał by oko kamery rejestrowało indywidualne cechy generując aktualne dane w bańce informacyjnej1 punkt
-
1 punkt
-
@Lidia Maria Concertina Pomysłowy krótki utwór 🙂 , tytuł też z pomysłem 🙂 . Podoba mi się. Ale "w inny biegun" , nie "na inny". Po "mnie" bardziej właściwy będzie przecinek. Nie jestem też pewien, czy"niestworzone rzeczy" można czytać, zatem i tu proponuję zmianę. Serdeczne pozdrowienia.1 punkt
-
1 punkt
-
lecz się zjawiła potężna mucha na gębie uśmiech z ucha do ucha wy nie świeżyznę jeno wcinacie a ja na świeże mam chrapkę czasem na przykład kropla krwi świeżuteńkiej mięska świeżego kęsek niewielki a na padlinie żyć można owszem lecz takie życie nudne i proste ja jak ugryzę to mnie poczują spuchnięte miejsce maścią smarują jestem nie zwykła nie całkiem swojska ja jestem mucha prawdziwa końska siadam na wszystkim co stare zgniłe każdego dziabnąć potrafię w tyłek i zjadam wszystko co mi podpadnie choć wolę świeże - wygląda ładniej :)1 punkt
-
gdy ciałem dreszcz wstrząsa a z nieba pada mleczny deszcz jesień szarówą otula drwiąca szepczę amor fati i moknę też w chłodzie kropli znajduję sen ufnie kładę głowę na jej ramieniu zaistnieję nim zgładzi mnie cień dostrzegając sens w tym drżeniu *amor fati - [łac., 'miłość do losu'], filoz. akceptacja, a wręcz miłość ludzkiego losu; postawa, w której wszystko, co dzieje się w naszym życiu, łącznie z cierpieniem i stratą, uważa się za dobre lub przynajmniej konieczne.1 punkt
-
prędkość światła odwracam spłoszony wzrok pocisk mknie wprost na moje źrenice nad głową pną się korony pożółkłych słów jesień w sercu na ustach księżyca nów spłoszona sarna drga gdy pocisk przeszywa jej ciało to mało w obliczu śmierci cichej jeszcze się tym zachłysnę pomyśłała i padła gdy myśliwy zbierał to co się ulało1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Ostatnio dodane
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne