Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 10.02.2023 w Odpowiedzi

  1. Pieprzona codzienność cholernego poranka. Kubek kawy parzonej bo nie filiżanka. Zwiędłe nadgarstki. Nici nie trzeba. Wypisz, wymaluj do Parszywego nieba. Zamykam zamknięte w zgięciu przegubów. To nie czas i miejsce gówniarskich wygłupów. Pięści do niebios a może i Ziemi, Pieprzona codzienność zagrabi dla siebie... To jeszcze nie czas, żeby się pożegnać... To jeszcze nie czas, żeby żywych grzebać ...
    11 punktów
  2. wonder woman zarzuć lassem kiedy wpadam w doły później zaparzę herbatę przetop nas w jeden pejzaż wzmóż kobiecy pierwiastek mój
    8 punktów
  3. spadł śnieg na łuku nowego księżyca wiatr szarpie kłębkami białego puchu kocie oczy błyszczą w ciemności jak okna na bezmiar nieba otwarte w chmurach szukam środka ciężkości wśród zjawisk niepodobnych do czegokolwiek dotkniętych boską ręką
    6 punktów
  4. Wiem Ja też jestem okropna Jak odbicie wszystkich twoich złych uczynków Nie potrafię przez nie być dobra Niech wybaczają wszyscy ci co chcą Niech nie mówią mi że powinnam Może gdy wystarczająco długo będę żyć I mnie czas przeora i będę już tylko czekać i wzruszać ramiona A tymczasem wolę pójść tym lasem wśród zapachów sosen Wolę sobie nucić dawne piosenki i wcale nie chcę wrócić I nie chcę byś Ty wrócił Bo wtedy też wracają Stare udręki
    5 punktów
  5. -Mistrzu, ona w łożnicy jest zimna, jak kłoda. -Medycy powiadają, że pomaga woda, a w niej pijawki, które przykładaj na brzuchu, ona z nimi ma leżeć w zupełnym bezruchu, po chwili gorąc straszny w niewiastę wstępuje i wielką namiętnością ten sposób skutkuje. pijawek nie wyrzucaj i w wodzie je trzymaj, bo bywa, że od razu przypadłość nie mija, a żona na sam widok gorętsza się staje, i na słodkie zabawy już sama nastaje.
    5 punktów
  6. wszystko jest szyte na miarę w nieskończoność odkąd otacza nas bezmiar
    4 punkty
  7. Spotkałem swój cień był smutny chciał mnie ominąć Mówił że czuje się niepotrzebny że jest niczyj Ma odczucie że się go wstydzę tylko nie wie czemu Więc przytuliłem go powiedziałem to nieprawda Tyś dla mnie jak brat świadkiem mego dobra i zła Jesteś mą legendą która prawdę o mnie zna
    4 punkty
  8. gdy budzisz błyszczącym szronem delikatnie przebijam się naga i niebieska jak śnieg a ty masz lekką obsesję na punkcie znajdowania przebiśniegów moimi oczami
    4 punkty
  9. Zbiory już nabrały głębi, kwiaty łaszą się do oczu. Ptak zaczeka jeszcze chwilę, nim uchwyci ziemię z lotu. Niebo w prawdzie swej jak zawsze, stygnąc, milczy tuż przed burzą. Znów po wszystkim będzie ciszą. Tak jest też z naszą naturą.
    4 punkty
  10. ty i ja słowa dwa tak banalnie się zaczyna ale przecież niewątpliwie bajka to więc różowy będzie finał żyli długo i szczęśliwie w starym kinie
    3 punkty
  11. Chwalę przeszłość. Niepokoi mnie przyszłość. Rosły gruszki na wierzbach. Będą wisieć jemioły; na jabłoniach. Pierwsze jednak zawiodło, a drugie nie zapadło.
    3 punkty
  12. W ludziach kryje się pogoda. Lato, błękit i obłoki, wiatr coś szepcze, Czasem chmur nieznośnie więcej, Z których chłodna leci woda. Mnie tornado wzięło w kleszcze, Oślepiło śmieci wieńcem, Aż iść dalej było szkoda. W szarych strug zamieci Nawet grunt już nie był miły. Dwa przypadki świat zmieniły, Pozwoliły burzom iść naprzeciw. Psie oddanie, ludzka miłość. Wichry są, jak dawniej były, Lecz nad nimi jest coś przecież. Jest śmiejący Tobą dom, Ciepły sen, "dzień dobry" rano. Wspólną nicią czas utkany, Tomo dumnie szczekająca psom, Odwiedziny u rumianej mamy, "Yo!" z hip-hopem wyśpiewane, Zapleciona dłonią dłoń. W ludziach kryje się pogoda, Lecz bez burz słońce to kara. W sercu parasolem wiara, A bez deszczu życia szkoda. Tylko trzeba się postarać Naukę znaleźć w krwi ofiarach, Prawdę trzymać na ust progach. Droga wartość ma, gdy jej mapa droga.
    3 punkty
  13. Szum oceanów, gniew Bogów, zmieniający się świat. Nie ma zimy nie ma lata poszarzało wszystko wkoło. Jestem inny, jesteś inna, już się nie rozumiemy. Coraz bardziej obcy całkiem nie czuli. Kiedyś było inaczej, dla siebie umarliśmy.
    3 punkty
  14. do zakochanej nieszczęśliwie nikt nie przychodzi sama sobie zaparza kawę z ciszą dzieli pamiętne dni cytuje wersy poetów nieznanych jak ona zatroskanych snuje o zmroku kolorowe baśnie gdzie śnieg jest ciepły a słońce wilgotne wiem jak ułożyć cienkie nitki aby tuszować smutek do złego łgarstwa co wchodzi bez pytania zsynchronizować dobrą maskę Klaudia Gasztold
    3 punkty
  15. nie zapisałam go ale widziałam i słyszałam dotykał mnie
    2 punkty
  16. Zimowy obłok mglistego sadu wsłuchany z wolna w śnieżynek szepty gałęzie splótłszy w dłonie bielone rysuje nuty wabiących śladów Perełki rozbłysk w błękitnej głuszy zatacza łuną kolisty promień ze snu urwany pies odlatuje spuszczany łańcuch swobodą milczy Na rogu nieba czeka wytrwale budę porzucił ziemskich marności z niejasnej dali wywęszył wolność wiecznie kuszącą zakrętem ciszy
    2 punkty
  17. Gnieździ się człowiek w ciasnej izdebce O szorstką przestrzeń fason wyświechtał Zafastrygował nieco naprędce Przecież nic więcej zrobić się nie da Tańczą na bruzdach wyblakłe blizny Do rytmu łkania, łamią się dłonie Pęka monolit, wszystkie krzywizny Kiedyś barczyste, dziś obarczone Wie, że skazany jest na rozdarcie W ciągłej mitrędze nad rozwleczeniem Nieuchronnego wyroku w czasie Lecz ostatkami karmi nadzieję
    2 punkty
  18. Idzie wiosna, piękna wiosna, w koszyku ma kwiecie. Delikatnie rozsypuje, wiatr ich woń rozniesie. Swoim tchnieniem pomaluje wyblakłe już łąki. Pod błękitem dachu świata, zabrzmią znów skowronki. Za dnia soczystą nadzieją obudzi co żywe. Wszystko co martwe, roztopem w dolinach popłynie. Będzie wiosna, piękna wiosna dla tych, co przetrwali. Nie ulękli srogiej zimy. Zapachnie fiołkami.
    2 punkty
  19. Pędzą ludziska przez życie Podmuch mi na policzku robią Biegną chwytając powietrze łapczywie... Ich wzrok taksuję w przelocie Życie jak bimber pędzą Na wariata... Nie wylewając ani kropli Za kołnierz A ja stoję i patrzę sobie Na ich poczynania Iście nerwowe... W garści piasek ściskam Tłamszę go między palcami I puch! Uwalniam blokadę Oddaję ziarenkom wolność - Padają w ciszy na ziemię Jedno po drugim Spoglądam na ludzi pędzących Nachalnie za życiem kapryśnym Spojrzeniem tylko mi znanym Patrzę się na nich Ze słabym uśmiechem I jakże silnym zdziwieniem
    2 punkty
  20. caffee to go obrócona kolejny raz nie stygnie przymglony Berlin mruczy w rytmie another brick in the wall napisałem ci drogę do metra zbiegamy do własnego wnętrza
    2 punkty
  21. Złej krwi (z litr?) mus teściowej pierwej trza upuścić, by spokój był nazajutrz, przed świtem, u córki. Jednakże wciąż baczenie miej waść na pijawki, gdyż wić się będą obie, więc portfel w szafie zamknij. ¯\_(ヅ)_/¯ Pozdrawiam
    2 punkty
  22. @violetta Dziękuję bardzo! Pozdrawiam! @Rafael Marius Sądzę, że chyba prędzej niż się spodziewamy. Koty nigdy się nie mylą:-))) Dziękuję! @Kwiatuszek @Marianna_ @kwintesencja Dziękuję serdecznie! Pozdrawiam!
    2 punkty
  23. Natchnij mnie wiosno ciepłym oddechem, Mrugnij barwnym oczkiem spod kępki zgniłej trawy. Bo zbrzydły mi już szare i zimne poranki, Nie zacznę dnia bez kubka gorącej kawy. Chmury wiszą nisko, niemal wloką się po ziemi. Spod warstwy topniejącego śniegu wyrasta ziemia jałowa. Ptaki skrzeczą, siedząc skulone na gałęziach drzewa, Że zima nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa.
    2 punkty
  24. Pożegnanie (II)* I odebrano mi: fundament - twarde oparcie bytu, pokojową organizację filozofii - ciszę głębokich myśli, naturalny sens rozwoju - pasję i odebrano mi: najdroższego brata mniejszego, przyjaciela - spokojnego druha wędrówek - otwarte ramy błogosławionego życia i odebrano mi: abstrakcyjną własność intelektualną, twórczą ambicję platońskiej idei - hermetyczne źródło oświeconego serca - tajemnicę, pozostawiam: nowatorską komunikację obywatelską, rękopisemne dowody niewybaczalnej zbrodni systemu na moim cudzie - ciele i umyśle i duszy! *serdecznie zapraszam na mój życia rys - życiorys Łukasz Jasiński (październik 2017)
    1 punkt
  25. Czym jest szczęście, chwilą na dłoni zatrzymaną przez promień słońca, tęczą rozlaną wśród koron drzew zachodniego nieba, gwiazdą, co oświetla w ciemności drogę. Różą pustyni, co przeżywa wszystko. Czasem wydaje mi się, że nie istnieje, ono i ja, że jestem zbyt słaba, by móc powziąć je w dłonie, że jestem tylko mgłą, co nie znaczy nic, utrudnia widoczność. Poddaję się, upadam. Szczęście jest wnętrzem życia, melodią ciszy. Słychać w niej każdy szept, bicie serca, potrzeby innych, krzyk. W tej ciszy nie potrafię krzyczeć, mówię tylko szeptem, szczęście to wszystko niematerialne, dusza, serce.
    1 punkt
  26. Jestem wielbłądem fenomenem ewolucji cudem natury choć mało atrakcyjnym idealnie przystosowanym tłusty garb rozdeptane kopyta stwardniały pysk wielkie atuty jestem wielbłądem od wielu pokoleń żyjącym w ogrodzie zoologicznym
    1 punkt
  27. "w domach z betonu nie ma wolnej miłości są stosunki małżeńskie oraz akty nierządu Casanova tu nigdy nie gości" Mars. Jowisz. Saturn. miliard parseków pulsuje wesoło w srebrzystych ramionach Drogi Mlecznej czy ja jestem snem motyla czy motyl jest moim snem? krzyż maltański jest dziwną przekładnią i tajemniczym mechanizmem werk zegara tyka miarowo obywatele ! wiosna idzie ....i maj musowo!
    1 punkt
  28. Osoby towarzyszące Jezusowi stanęły półokręgiem wokół półprzejrzystej, jako rzekło się wcześniej, wizji. I podziwiały. Moskwa dwudziestego piątego stulecia przypominała, i to zdecydowanie, fragment StarWars'owego Courusant * . Najniższe budynki, towarzyszące szerokim ulicom dla pieszych i jeszcze szerszym dla pojazdów, wkomponowane były, wraz z wysokimi oraz jeszcze wyższymi, w odpowiednio gęstą sieć małych parków. Przez co z drugiej strony, całość przypominała równocześnie angielską dwudziestowieczną koncepcję miasta-ogrodu. Wspomniane najniższe miały wygląd kilkupiętrowych bloków wzniesionych z cegły i otynkowanych w najrozmaitsze kolory. Wysokie i najwyższe zaś zadziwiały nowatorskością - iście jak ze wspomnianej filmowej sagi. Pomimo wysokości - jak oszacowal profesor Aronnax, wynoszącej minimum sto metrów - imponowały lekkością. - Noo... - pokręcił głową, odzywając się zupełnie jak Woland ** - robi wrażenie, trzeba przyznać. Dużo większe niż dziewiętnastowieczny Nowy Jork. - Nawet dużo większe niż obecny - dodał Mil. - Wieżowce wieżowcami - zaczęła powoli Malgorzata, przyglądając się uważnie falującej trójprzestrzeni - a co z Mansurowskim Zaułkiem? *** - zerknęła na męża. Pytająco i jakby trochę niepewnie. - Mam nadzieję, że przetrwał do oglądanych czasów. - A co z zamkiem, Domine? - zapytał najbardziej ciekawski z legionistów. - Z, jak go nazwaliście... - szukał przez chwilę w pamięci zasłyszanej niedawno nazwy. - Z Kremlem? - również i on popatrzył pytająco na Jezusa. - Ach, kobiety - Zagadnięty zareagował żartem, śmiejąc się. - Dorogaya zhena, droga żono, Mansurowski Zaułek jest tu - wskazał, po czym dotknął wskazanej ulicy, powiększając odpowiedni wycinek. - A dom, o który ci chodzi, tutaj - przesunął palcem w prawo. - I wygląda tak samo jak w tamtych czasach. - Spasibo muy muzh, dziękuję mój mężu mój mężu - Małgorzata zarumieniła się lekko. - Co zaś tyczy się Kremla - książę Jurij odpowiedział zamiast Jezusa - przetrwał i on. - Chociaż miano plany, na szczęście zarzucone, by go zburzyć. Jako pamiątkę czasów, o których autor pomysłu uznał, że lepiej byłoby zapomnieć. I jako w praktyce zbędny, w tamtych czasach bowiem dawne fortece istotnie niczemu służą. Ale przeszłość - uniósł do góry palec - należy szanować. Jako źródło tego, kim i jacy jesteśmy. Tym samym jako fundament przyszłości. - Mnie to przypomina współczesne Tokio - Mariko skojarzyła obraz z miastem, odwiedzonym razem z Jezusem rok temu. - Tylko parków i zieleni trochę mniej, nasz naród widocznie bardziej zadbał o ekologię - uśmiechnęła się z dumą. - Nie jestem taki pewien - odezwał się książę Jurij. - Wasz rozwój technologii i pogoń za wiedzą w wiekach dwudziestym i kolejnym **** niezbyt przysłużyły się Wyspom Japońskim. - Niszczycielskie rybołówstwo również ***** . Co prawda, pół stulecia później zwolniliście tempo, gdy większość osób w waszym społeczeństwie zyskała wyższą świadomość. Ale przywracać oceaniczne florę i faunę dopiero kończycie. - Czyli kremlowski pałac przetrwał - Arwena dyplomatycznie zawróciła do tematu architektury. - Chociaż, jak widzę, w nieco zmienionej formie - pokazała stosowny fragment zmaterializowanej przez księcia Jurija wizji. - Teraz jest trochę podobny do mojego rodzinnego pałacu - dodała. - Moi drodzy przyjaciele i goście - władca Moskwy i okolicznych ziem podniesionym o stopień tonem odwrócił uwagę oglądających, chcąc do końca załagodzić atmosferę. - Sala biesiadna czeka... Cdn. * Jak wygląda Courusant ("cała planeta to jedno wielkie miasto"), można zobaczyć w "Mrocznym Widmie", Pierwszym Epizodzie Gwiezdnych Wojen. ** Tu odsyłam Cię, Czytelniku, do sceny, w której Michaił Bułhakow aranżuje spotkanie Wolanda z Mistrzem. *** W suterenie drewnianego domku, pod numerem 9 przy tej uliczce, zamieszkiwał Mistrz. Patrz: "Moskwa śladami Michaiła Bułhakowa". **** Ale oczywiście nie tylko im. Jaki jest stan ekologiczny Mamy Ziemi wskutek działalności przemysłu i lansowanego przez dziesięciolecia konsumpcjonizmu, wiadomo wszystkim. Mam nadzieję. ***** Nawiązuję tu do filmu "Ciemna strona rybołówstwa". Kto nie oglądał, polecam. Voorhout, 10.02.2023
    1 punkt
  29. To będzie całkiem nowy początek: ty weźmiesz dzieci - ja meblościankę.
    1 punkt
  30. Poszedłem bez spinki w miasto, w spotkanie i na spacer. Zapomniałem na kilka chwil o prozie kluczy, portfela, przekonań czy dokonań. Grało coś tak jakoś gdzieś w głębi, a więc gnało mnie w luz. Pojawiły się - zapomniana przeszłość, że była i przyszłość, jakby wcale miała nie nadejść. Byłem mężczyzną, a skoro tak to mogłem się tam od tak pojawić ano właśnie tak bez spinki. Miasto swoje wie, a więc nie trzeba mu specjalnie tłumaczyć, kimże jest tutaj hulajdusza. Miasto lubi takich ancymonów. Tacy smakują miasta. Spiknąłem się z kimś w kawalkadę. Coś tak jakoś nam nawet poszło. Warszawa – Stegny, 02.02.2023r.
    1 punkt
  31. @ais Tak, lubimy się bawić ;)
    1 punkt
  32. @Ewelina Dziękuję. Ukojenia brak, ale jakoś to będzie :-)
    1 punkt
  33. @Tectosmith @Tectosmith żywi czasem sami chcą się grzebać... niestety. Mam nadzieję, że wyrzucenie z siebie tych słów, przyniosło Ci ukojenie. Wiersz poruszający. Pozdrawiam serdecznie :)
    1 punkt
  34. @Rafael Marius A rozwiń myśl proszę. Ja z autopsji nie znam, ale zakładam, że bliskość nie może zbyt bliska?
    1 punkt
  35. Szczerze wątpię. Nadzieja zawsze jest, ale po tej pochylni droga i tak jest tylko jedna. Dziękuję serdecznie :-)
    1 punkt
  36. Rozrywa ścianę. Uderza. Wstrząsa posadami. Plątanina rur i kabli. Gruz… W wyłomach. W załomach… Rozłupane czaszki. Czarne oczodoły. Rozsypane wokół czarne, spróchniałe zęby. Poranne trzęsawisko – pogorzelisko Następuje neurasteniczny taniec czworonogów: puf, kanap, foteli i krzeseł… Pląsawica Huntingtona. Taniec św. Wita… Siatka popękanego tynku kurczy się i pęcznieje. Wszystko oddycha i drży, gdzieś, w którejś tam, zbyt młodej jeszcze godzinie szarego świtu. Nerwowe wdechy i wydechy. Błyskawiczne unicestwienie. Lecą en masse. Rozrywają powietrze furkotem ptasich skrzydeł, owiewając skronie, rzęsy, brwi… Wybijają stalowymi dziobami kratery w dębowej klepce. Masakrują kunsztowną maestrię sękatych słojów. Meandryczne esy-floresy, symbole, znaki… Gdzieś, coś spada — z pogłosem echa. Z wielkim, metalicznym łoskotem zderzających się kontynentów, trzęsień ziemi. W niekończącym się dryfie znikąd, donikąd. W obłokach wirującego kurzu. Jeszcze się chwilę toczy. Milknie za kotarą mroku. Tętent kopyt, ubłoconych buciorów. Rozmaite pierzchania w drelichach. W rozgwarze przekleństw i sprośnych żartów. W zgiełku roztupane kawalkady o różnym celu przybycia. O zapachu chłodziwa, potu, krwi… Wszędzie ich pełno. W chmurze cementowego pyłu. W jaskrawych płomieniach acetylenu pnie się stalowa rama. Pług spychacza przesuwa z mozołem zwały brunatnej, rozkopanej uprzednio ziemi. Świdrujący potwór przedziera się przez kadłub z drewna, cegieł i kamienia. Przez tkanki, ścięgna i mięśnie. Miażdży kości. Forsuje kute, żeliwne bramy. Drżenia z pogranicza delirycznych majaków. Mnożą się i dzielą. Pulsują. Leży u stóp bezkształtny wór ludzkiego truchła. Ściska w dłoni pęknięty zarys wizerunku na wytartej monecie z niestartymi iskrami gryzącego w gardle pyłu. Kogo przedstawia? Kto jest na nim? Ty? Ja? Wszyscy, my… W gongu stojącego zegara kolejne uderzenie. W bezkształt rozpada się. W noc. W nic. (Włodzimierz Zastawniak, 2023-02-09)
    1 punkt
  37. @Ewelina łap chwilę :)
    1 punkt
  38. @Leszczym Może tak, może nie... :) Dziękuję za odwiedziny💐
    1 punkt
  39. Jednak się spotkały dwa małe serduszka. Uczucie wyznały, świadkiem była brzózka. Wypełniły sobą szarość i atrament. Przypieczętowały wspólną drogę - Amen. Od czasu do czasu odwiedzają brzózkę. Patronkę miłowań, zakochanych wróżkę. Teraz trzy serdusza biją jednolicie. Miłość czyni cuda i ratuje życie.
    1 punkt
  40. Och życie w ciemnej uliczce się chowasz Przed kim lub przed czym Kto Ci może pomóc , czy to jest w ogóle możliwe Kim ty jesteś , oj wiele pytań naraz Pogubiłem się sam nie wiem co mi jest Co się ze mną stało Kto mnie naprawi , kto mi da nowe życie To wy wszyscy traktujecie mnie okrutnie , tak do was mówię Nie chowajcie głowy w piach , stańcie do jego naprawy I znów życie odżyło dzięki Wam rodacy podpisane Życie
    1 punkt
  41. miałem odejść pozostałem miałem nie mieć nie umiałem być poprawnym optymistą chciałem miał zasypał wszystko byłem tyle co nie byłem wolne chwile zostawiłem zapisane w popiół wierszy nieudolne miałkie wersy
    1 punkt
  42. Potrzebne ekskrementy, przyssawki ośmiornicy, nici pająka, larwy, trochę jadu i błota… by powstał czarny, dziwny kamień filozoficzny.
    1 punkt
  43. 1 punkt
  44. Bardzo Ci dziękuję za pozytywny i przyznaję trafiony odbiór. Jestem jednak zdania, że ten „koczkodan” chyba niebyt mi się udał ;) Dlatego pod spodem jest drugi, chyba bardziej zwięzły i mający więcej wspólnego z limerykiem twór. Pozdrawiam. W SCT, na trawniczek, pan Rafał wyprowadza, jak co dzień, amstafa. Ów na chodnik zaś sra, bo gdy w dupie coś ma, no to musi - choćby pan się zaparł. PS Swoją drogą ciekawy jestem, jak w ogóle taki chory pomysł ma się do praw obywatelskich i naszej wolności. To przecież jawny zamach na nasze dobra, a przy okazji dyskryminacja ludzi, mówiąc delikatnie, mniej majętnych, których nie stać na nowy (również chory pomysł) elektryczny „niewypał” * Czyżby NWO wyprzedziło zdrowy rozsądek? * już się zdarzyło, że wybuch ‘tego czegoś’ jest dużo bardziej niebezpieczny od takiej samej sytuacji z samochodem spalinowym. Podobnie jest z gaszeniem.
    1 punkt
  45. A tamten wiersz nie miał jak i nie miał czym się wybronić Króciutki, głupiutki, leciutki i wcale nie pierwszy jak pierwiosnek Gruntownie zmarzł zimną zimą ale... nie zapowiedział wiosny I zapomniał... a najbardziej o obyczajach najwięcej o tradycji był całkiem nietechniczny Nakazali mu stronić od czytelników przepadł zatem razem z czasem unieważnioną książką... Warszawa – Stegny, 09.02.2023r.
    1 punkt
  46. Życie garścią bierz nie marnuj ani krzty przecież o tym wiesz że warte jest gry Nic że czasem kopnie że zrobi głupią minę nie co byś chciał powie zgoni na ciebie winę Życie garścią bierz uśmiechów nie chów nie ukrywaj łez o miłości mów Nie psuj miłych chwil dobremu otwórz drzwi do grzechu się nie mil niech fajne się śni Korzystaj z życia ile się tylko da - bo jutro lub za chwile inaczej z tobą zagra
    1 punkt
  47. Płynąłem bezkresnym oceanem. Usłyszałem dziwną muzykę i zobaczyłem jasne kręgi. Potem dostrzegłem duży cień w wodzie. Może to węgorz olbrzymi ?
    1 punkt
  48. -Tato, kiedy przyjdzie wiosna, na polanie tyle śniegu, długo bawić się nie można, marzną łapki, nawet w biegu. -Tak, lecz biegnąc mniej się męczysz, a gdy świeci wiosną słonko, zaraz synku będziesz jęczeć, że ci strasznie jest gorąco.
    1 punkt
  49. Piotrze, przed nami noc pokryta satyną — gładka skóra, bezbronna wobec przygaszonych gwiazd. Za ich oczami jątrzy się czerń mojego patrzenia; im głębiej, tym wyrażniej czuję jak pochłania. Sen jest pełen niepokoju, zbiega się w punkt, gdzie niewyobrażalnie żywy przelewasz we mnie swoją krew. Wiążę z niej wstążki — czarne przywołują płytki oddech za którym już tylko kości rzucone w noc.
    1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00


×
×
  • Dodaj nową pozycję...