Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 03.01.2023 uwzględniając wszystkie działy
-
Machina człowieka się dźwiga z popiołów Choć z trudem, ze szczękiem buntują się kości I szczerbią się zęby o krawędź padołu Gdy wzejdzie znów będzie gotowy do drogi Ze szczętem wciągnęło go święto stagnacji W swój barwny korowód mieniącej się zorzy Śmiertelnie strudzony podąża w ślad za nim Na piaskach Arkadii swe ciało położy11 punktów
-
Napisane 20.08.2022 Parę tekstów zostawiłem, żeby je kiedyś poprawić, ale przez najbliższe 100 lat będę do tego niezdolny :-D A ja poproszę o kolejny poniedziałek, Żeby nie było, że ciągle się śpieszę. Zmęczony wiosną ganiam za latem. Choć przeminęło to blaskiem się pieszczę. Hałaśliwe wrony meldują jedna po drugiej. To wieczór już więc czas się pozbierać. Mówię dobranoc i czekam... na nietoperze. ... Wdycham w zamyśleniu kolejnego papierosa. Rechoczą sroki kolejnego ranka. Szukają ... Ale kosa już nie znajdą. Za to papugi Wrzeszczą wciąż, trochę jednak rzadziej, Trochę jednak ciszej. Słońce nadal piecze. W kolejny poniedziałek posmakuję znów wiosny. Dogonię lato w samo południe a wieczorem... Znowu się zamyślę czekając na nietoperze. Wdycham truciznę, oddaję życie ... I to mnie cieszy. Bo czas się pozbierać, Przywitać jesień. ... Papugi zostaną na zimę.8 punktów
-
Jak wiele razy przyjdzie mi jeszcze W beztroski uśmiech ubierać żale, Chyłkiem badając źrenic twych bezkres. Szukać w nich lustra - i nie odnaleźć. Jak się nie dusić tym ciasnym światem I brać za szansę każde świtanie, Gdy w innych ustach wznosisz pałace, A choćby słowa już nie masz dla mnie. Na zawsze w smaku tych chwil utonę, Gdy żar rozsądek w ciałach zagłuszył. Ty zaś nocami sypiaj spokojnie - Jedynie ciszą mogę ci służyć.7 punktów
-
pierwsza przestałam mówić wyspecjalizowane w ważeniu dusz bratowe prześwietlają małżeństwa kolory ścian doczepiane rzęsy niedbałą garderobę kuzynek pokazują zdjęcia z wystudiowanych wnętrz kuchennych gdzie nic nie zdradza ciepłej chwili rodzinnego gotowania ale pierniczki z lukrową polewą w grudniu dobrze się lajkują jestem zakładniczką przeszłości dla bratowych niezauważalnie nudną i oczywistą bez paznokci fałszujących doznanie dotyku traw czy kryształków soli dzięki Bogu5 punktów
-
Światełko W nieprzemierzonych, wiecznych przestworzach, Czarnej przestrzeni i nurcie czasów, Planet i mgławic, księżyców morzach, Pośród obłędnych twórczych hałasów, W zakątku cichym, tam gdzie nie zerka Nawet Bóg stary, rodzi się właśnie Wiotkim ognikiem mała iskierka, Krótko rozbłyska i zaraz gaśnie. W szalonym zgiełku mocy powolnych Rozrzucających gwiazdy po niebie, Do myśli, uczuć własnych niezdolnych, Mała iskierka, sama dla siebie. Pojawia się naraz w nieskończoności, Tej wszechobecnej zawsze i wszędzie, Ona kruszyna. Chwilkę zagości. Przedtem nie była, później nie będzie. I nic nie zmieni w wściekłym tym pędzie. Nie wznieci burzy ani pożogi, Prócz śmierci jednej nic nie zdobędzie, Na kamienistym końcu swej drogi. Więc w jakim celu tutaj przybyła? Na cóż się zrodził ten żywot mały? Nie jest to ważne! Się odważyła Aby zaistnieć, sens oto cały. Marek Thomanek Lato 20225 punktów
-
wróciliśmy z tej zbyt krótkiej wędrówki po zbawienie wróciliśmy i nie wiemy jak płakać twierdzisz łzy toczą się same kiedy są zbyt niebieskie pokochaj nasz prywatny świt naszą gwiazdę co przyświeca nagim śladom wędrowcy nie chcę obiecywać ci miłości pod prąd pragnę być z tobą dostatecznie blisko żeby wierzyć w balladę twojego serca ta ballada pozostanie skazą na policzku słońca stanie się rozkochanym świadectwem że opatrzność zazdrości nam wiary w czas delektuje się uśmiechem który ci zadedykowałam poczuj mnie tak żebym zobaczyła niebo na twojej zbyt wysokiej ścianie4 punkty
-
prawdziwej przyjaciółce... ----------------------------------------------- Kolejne imię zapisane do wysłużonego pamiętnika tam są zapisani wszyscy których już tu nie zobaczę nic już nie będzie tak samo tylko zegar w pokoju Tak samo jednostajnie na ścianie cicho tyka już nie przeczytam kartki od ciebie ze skrzynki byłaś zawsze tak blisko chociaż bez internetu Thanatos znowu rozdała zimne upominki kochałaś wiersze a pewnie także poetów dzisiaj jeszcze jedno serce za tobą płacze coś jeszcze napiszę ale nie teraz i nie od razu Nie ma już Ciebie ale jesteś wyryta w pamięci byle nie zapomnieć twego obrazu znowu zły Los nam wszystko pokręcił lecz twojej karty w pamiętniku nic nie wydrze Atrament wieczny nigdy nie wypłowieje piasek do końca przesypany w klepsydrze czy się kiedyś jeszcze spotkamy na razie mam wiarę i nadzieję że już spróbowałaś wody z wiecznego życia zdroju4 punkty
-
jestem chodzącym nieszczęściem gubię się na każdym zakręcie bez ciebie tracę rytm kiedy tańczę sama jestem przegrana chociaż o tym nie wiem we wspomnieniach nie mam niczego nawet jednego twojego cennego oddechu dzisiaj masz mnie trochę mniej w spojrzeniach gestach milczeniach w szufladzie twojej głowy zamknięte nasze rozmowy, moje usta jak pusta wydmuszka czekam na zbawienie nikt nie ma do mnie klucza jestem chodzącym cudem albo cieniem żyję bez powietrza3 punkty
-
Zanim odejdziesz uśmiechnij się ręką pomachaj żeby upiększyć to co psujesz Dopiero wtedy obróć się i idź idź do diabła próbując zamazać łzami własny wstyd A nie zachowuj się jak tchórz któremu brakuje odwagi na uczciwy ludzki gest Gest polegający na prostych słowach - przepraszam was za swoją słabość3 punkty
-
Myślę że brak siebie sen rekompensuje na jawie, po nie wystąpieniu powyższego czynu Bo poza wypoczynkiem potrzeba nam fantazji dzieciom daje się wyszaleć Reszta śpi wstydliwie do późna3 punkty
-
Spojrzałem i o mało co nie padłem na zawał Mimo to podszedłem i ty też - zdaje się - chciałaś ciał noc w wynajętym pokoju w hostelu na piętrze a nad ranem otwierająca nas myśl: że ty również - zdaje się - zresztą tak jak i ja wcale nie jesteś petardą czy rakietą domyślny papieros na wietrze na balkonie zadawał odwieczne pytanie – jak będzie z nami dalej... Warszawa – Stegny, 02.01.2023r.3 punkty
-
sardinentechnik rzeźnik z einsatzgruppen wspominając o tym że nagie ciała zamordowanych ludzi leżące ciasno obok siebie w dole przed tym zanim zostały zasypane wyglądały jak sardynki w puszczce żalił się na skojarzenia jakie budziła w nim ta technika nie mógł przez nie spokojnie jeść konserw rybnych a przecież stanowiły one stały element racji żywnościowych nie potrafił oprzeć się wrażeniu że nabija na nóż ludzinę2 punkty
-
Bandyta Luc z Belgii regionu Huy'a Powiadał że menda z niego i szuja Był wobec siebie krytyczny Chociaż miał talent liryczny Poezyje pisał ten kawał zbója2 punkty
-
Chciałbym chociaż przez moment być motylem tęczą świerszczem poczuć się tak jak one bawić się wiatrem i podziwiać deszcze Chciałbym choć przez chwilę być burzą wiatrem oraz echem zrozumieć mowę gwiazd dotknąć ich marzeń Chciałbym pogłaskać nieboskłon przytulić się do nocy spędzić ją na drzewie porozmawiać z sową o tym co jutro będzie Chciałbym bardzo ale nici z tego bo nie wiem jak brzmi do nich zaklęcie - a może wy moi mili coś o tym wiecie2 punkty
-
Na niebie ptaki malowane Jak kwiaty kolorowe na wiosennej łące I rześkość bijąca z chmur A we mnie Smak bolesnego snu bez ciebie i gorycz rozstania I jeszcze róża herbaciana zerwana po nic Na piersi mojej Na niebie ptaki malowane... Zatapiam się w przestrzeń między ich piórami - choć one jakby sztuczne Wolności nie czuję A w sercu bolesne ukłucie Kolcem róży wydrapane Nieskończoność przeze mnie przepływa Grzęźnie mi w duszy Nie radośnie Na niebie ptaki rajskie A ziemia tak blisko mojego policzka Jej chłodna, chropowata powierzchnia Kaleczy mnie Wspomnienia do ciebie przez chwilę mnie niosą! Uwalniam się w powietrze i stąpam w przestworzach Deszcz kwaśny spływa po mnie wciąż Nadzieja spoglada z troską... Zaciskam oczy Jak umiem najmocniej Nawiedź mnie! Chociaż we śnie... Nawiedź mnie! Proszę Nie zdążyłyśmy się pożegnać Mamo... Róża w dłoniach mi więdnie W palcach ściskam kolce2 punkty
-
Kalkuracja Po co w życiu radość? Miłość? Bądź jak bałwan. Żyj na zimno. Marzenia ściętej głowy Chciałby bałwan z bałwanki zrobić gorącą kochankę Ona jest już gotowa. Straciła dla niego głowę. Postanowienia noworoczne Chciałaby być zdrowa, młoda... Jak co roku - leje wodę. Przyziemna BałwAnka Marzy jej się lekko pląsać. Uziemiona - więc ma dąsa. Aby do wiosny, czyli bałwany polityczne chciałby jeszcze wiosną, latem coś zarobić lecz, na szczęście, spłynie z błotem pośniegowym2 punkty
-
trwałam dzięki kilku spojrzeniom w noc gdzie ciemność była tylko przechodniem sny wywróciły się do góry nogami oddając rzeczywistość która zadziwia świat pędzący znów w innym kierunku niosący nieznane słowa i obce twarze one okazują się być czymś istotnym czego wciąż nie rozumie człowiek zagubiony między gwiazdami tam drzemie kilka chwil wymalowanych przez przyszłość a łzy i tęsknota to tylko droga którą wciąż trzeba iść2 punkty
-
2 punkty
-
Nasze słońce słońce dla mnie zaświeciło tobie nawet się przyśniło tak swym blaskiem oczarowało że na stałe już zostało mamy prywatne ogrzewanie nic się złego w zimę nie stanie możemy dzielić się z innymi za ciepłem słonecznym stęsknionymi 12.22 andrew2 punkty
-
2 punkty
-
może nie uwierzysz kiedyś potulnie upadłeś sto razy nim stanąłeś stabilnie na dwie nogi a jeszcze przedtem przeczołgałeś się po swym całym świecie z uśmiechem na ustach trochę dalej w życie i pamięć mięśniowa bierze wolne dopiero gdy krab pustelnik opuszcza oswojoną muszlę by urosnąć zaczynasz sobie coś przypominać2 punkty
-
Jak się nie obróci tak dupa z tyłu... Ooo, z tymi daniami na stołówce można było zrobić jeszcze wiele innych rzeczy. Mój dzienniczek mógłby być tego niezłym indeksem. Dziękuję Pozdrawiam Współczuję. Ja miałem dzieciństwo latem, na wakacjach u dziadków. Prawda Dwa różne Pozdrawiam Pewnie. Dobrze byłoby wytracać tę zdolność w nieco mniejszym zakresie. To o tym Nigdy nie jest tak, że po równo Póki życia, póty nadziei Daj cynę jak ogarniesz odpowiedź ;] Ja już Panie normalnie nie wiem.. Zakładam, że winne jest szczęśliwe dzieciństwo.2 punkty
-
2 punkty
-
A gdy czuję widzę i słyszę prawdziwe moce sztucznych ogni tą sylwestrową prawie nocą coś mi się przypomni żałość tuli się w ramionach smutek zawisł w powietrzu że właśnie wtedy między nami gdy chcieliśmy dla siebie naj nie było wcale a wcale fajerwerków dzisiaj mam już przeszłość w domu brykają dwa koty zaduma drzemie po kościach słowem mnie nie stać na fajerwerki pójdę zatem na bal i popatrzę jak innym się tutaj kolorowo strzela w rozpromienione przestworza Warszawa – Stegny, 31.12.2022r.2 punkty
-
jedynie patrzy pazurki to wymysł diabła który rozdrapuje włochate myśli u podstawy czaszki jak hamlet rozluźnia mięśnie kark barki plecy zrzuca ciężar problemów bez zbędnych słów wystarczy chemia dotyku spojrzenia bezwstydnie oddaje się pod władanie zgodnie z twoją wolą ulep mnie na nowo2 punkty
-
Twoje usta Tak pięknie Smakują w Nowy Rok A twoje ciało Jak posąg Afrodyty Śni mi się po nocach Chcę przeżyć Jeszcze raz Z tobą te pocałunki magiczne I nasze ciała połączone Jak tysiąc róż Takie liczne2 punkty
-
Datezone I fala z dala i z dala fala - sala, la, la, la i fala, czerwona, fala i la, la, la i fala z dala i z dala fala - sala, moja, naga, moja - ta dama ta, moja, błogosławiona, moja - ta lala ta, moja, naga, moja - ta dama ta, i fala z dala i z dala fala - sala, la, la, la i fala, czerwona, fala i la, la, la i fala z dala i z dala fala - sala... Łukasz Jasiński (maj 2019)1 punkt
-
Wielki ogień na niebie zgasł. Ucichło już całe miasto. Porządek nowy będzie trwał. Stary tak niedawno zasnął. Pustymi wciąż ulicami wiatr przegania marzenia. Czy zostaną tylko snami? Latarnia rozświetli temat. Ucichnie szkwał przeznaczenia, pełne znów będą arterie. Zrozumiemy sens istnienia wdrażając już nowe scenerie.1 punkt
-
- dla Belli - Domine - żołnierz, którego poziom świadomości wzrósł znacznie w czasie spędzonym przy Niezabitym, podążał za własną śmiałą myślą i za nie mniej śmiałą ciekawością - a gdybyśmy udali się nie w inne miejsce... na Ziemi, a... w inną przestrzeń? - lęk, że myśl i ciekawość idą zbyt daleko, przerywał płynność wypowiedzi. - Mm, więc to ci się marzy? - zapytał retorycznie Wszechwiedzący. - Rzecz w tym, że do takiej podróży "Nautilus" jest całkowicie zbędny. Bowiem takową możesz odbyć sam. Wystarczy nauczyć się medytować, poświęcając jej odpowiednio dużo czasu. I praktykując ją odpowiednio często. Wtedy twoja dusza, ukierunkowana wolą umysłu, może wyjść z ciała i udać się dokąd zechcesz. * Odległość nie ma znaczenia, bo ona porusza się szybciej niż światło. Mało tego: porusza się szybciej niż myśl, bo to ona, a nie światło, osiąga największą prędkość we Wszechświecie. Dla niej, jako istoty duchowej, nie istnieją naturalne granice, może więc przemieszczać się swobodnie pomiędzy wymiarami. Albo innymi światami, jeśli wolisz to tak nazwać. Wyjątek stanowi sytuacja, gdy ktoś spodziewając się twoich odwiedzin, a zarazem ich nie chcąc, stworzy wokół domu energetyczną - czy też duchową - barierę. Jednak wtedy będzie to sztuczna granica, oparta o negatywną wolę podyktowaną strachem, że zobaczysz coś, co ktoś przed tobą chce ukryć. ** Coś, co byłoby najprawdopodobniej oczywistym dowodem nieuczciwości tej osoby. - Dobrze - tu Jezus uśmiechnął się do legionisty i przeniósł spojrzenie na jego towarzysza. - A jaka będzie propositio tua, twoja propozycja? A twoja? - spoglądał dalej. - Wasza wreszcie? - zatrzymał wzrok na twarzach padawanów, najpierw Soi, potem Mila. * Praktykowałem opuszczanie własnego ciała, polecam wszystkim przekonać się jak to jest 🙂 . Ciekawe doświadczenie 🙂 . Ponadto sztukę tę i towarzyszące jej wrażenia opisał dokładnie Otfried Preussler w powieści pt. "Krabat", wydanej w Polsce w 1976 roku. Zgadza się ze szczegółami. ** Tego również doświadczyłem, zatem i tu wiem dokładnie, o czym piszę. Cdn. Voorhout, 03.01.20231 punkt
-
Jak trwać, gdy radość jest przyspawana Do twarzy, której spływa z policzka Wiara w ten uśmiech lustrom wmawiana? Jak biegle kłamać? - kolega pyta. To mądry chłopak, tylko zabłądził Pod most, gdzie gniazdo wił chybotliwe. Zazdrośnie stamtąd oczami wodzi, Gdy lecą ptaki wolne od skrzydeł. I chociaż sucho ma pod tym mostem, We śnie coś każe toni dosięgnąć, By palce plotły się w wodorostach. Jak wyschnąć? - pytam nie ja, kolega.1 punkt
-
1 punkt
-
materia człowiecza krucha egzystencja zamknięta w nawiasach początku i końca podatna nastrojom swych cyklów miesięcznych potrafi kreować problemy w tysiącach ... pozdrawiam1 punkt
-
1 punkt
-
Zabawne, nie ? Przyjemnie jest popatrzeć jak przylatują do karmników po sąsiedzku. Sroki też :-)1 punkt
-
Pewnie dlatego, że źle to ujałem. Miało być to odczytane tak: "Wdycham truciznę, oddaję życie. I to mnie cieszy. Bo czas się pozbierać, Przywitać jesień." Cieszy mnie jednak, że odnajdujesz coś niezamierzonego. Nie tylko Tobie. Mnie przeraża w tym wszystkim moja bezczynność, bezradność. I smuci, że rok kolejny wcale nie będzie dłuższy :-( Dziękuję za komentarz i serduszko :-) @Marcin Szymański Bardzo dziękuję. Serdeczności :-) @Marek.zak1 Dziekuję. Pozdrawiam również. @Dag Bardzo Ci dziękuję Dag. Nie uważam się jednak za specjalnego poetę. A że Ty jesteś poezją to juz inna sprawa :-) @A-typowa-b Bardzo Ci dziękuję. Cieszę się, że odnalazłaś w tym tekście coś dla siebie. Przekonujesz mnie, że warto nie używać "delete" i jednak przechować swoja twórczość. Pozdrawiam również :-) @Kwiatuszek Bardzo Ci dziękuję Kwiatuszku. Cieszę się, że się podoba :-) @Leszczym , @Robert Wochna : Dziękuję za serduszka.1 punkt
-
1 punkt
-
Więcej światła – komu to potrzebne gdy cień wyostrza kontury opowieści. Snutych jak dym z jesiennych ognisk. Palonych nad brzegami zamglonych rzek. Ku rozgrzaniu dłoni zziębniętych od porannej rosy. Szklącej się pomiędzy trawami, miękkimi niczym sen. O ciepłym bochenku chleba, koniecznie ze spieczoną skórką. Świt powoli staje się słowem niewypowiedzianym, tylko żal tej nocy rozgwieżdżonej pocałunkami. Choćby nawet wymyślonymi, z braku chętnych ust. Nic nie szkodzi, będą jeszcze mroki przepełnione szeptami obietnic. Szkoda, dzień uparcie dąży do puenty, nawet jeśli małymi krokami. W końcu i tak wypełni się noc wraz ze wszystkimi tajemnicami.1 punkt
-
Ta, co roku to samo Bezbłędny ten ostatni wers po z ekspresją odmalowanej widokówce z jakiegoś miasta1 punkt
-
Dobry wiersz, a święto stagnacji pod wezwaniem Świętego Lenia to ma wielu.Ja od dzieciństwa walczę z własnym leniem, a on jak terminator, nigdy się nie poddaje. Pozdrawiam1 punkt
-
1 punkt
-
Dziękuję bardzo! Taka ciekawostka: w parze, która była inspiracją, sytuacja była odwrotna. To nie kobieta była w tym układzie "księżniczką" ;D1 punkt
-
Pląsały trzy wskazówki na tarczy zegara i z każdą napotkaną cyfrą przez każdą ze wskazówek wszystko wskazywało, że między nami rośnie rozdźwięk. Warszawa – Stegny, 02.01.2023r.1 punkt
-
Przymierzyć pantofelek Na mosiężne stopy Dogonić jedwabny szlak W ramionach, w których nie czuć ciepła Gubi się zamyślenie Tęsknota uskrzydlona nad zielonym lasem Bliżej szczytu powietrze rzadsze W piersiach trudniej poczuć Świeży powiew miłości Jeden zgiełk tysiące śladów Boso po kamieniach pragnij Smakować kroplę ze źródła Zatrzymać w dłoni płatek śniegu1 punkt
-
@Leszczym Fajne, ale jeśli nie byli petardą ni rakietą, to who cares? Pozdrawiam 🙂1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Żył niegdyś przed wiekami król srogi, Żelazną ręką swym ludem władający, Biedaków wciąż bezlitośnie uciskający, Najmniejszego sprzeciwu nie znoszący, Ciemiężył lud swój on wielce, Zawsze jednako bezlitośnie, Wciąż nowe podatki nakładając, Każdy przejaw oporu najsurowiej karząc, Lecz nie zagasła uciskanego ludu nadzieja, Miał on swojego ukochanego bohatera, Który zawsze w obronie jego stawał, W ciężkich tych czasach otuchy dodawał… Był on niepokornym banitą, Który wolnością pełną piersią oddychał, Chodził zawsze drogami swoimi, Nie przejmował się królem okrutnym, Na królewskich poborców urządzał zasadzki, Raźno stawał do otwartej z nimi walki, Zawsze gdy ludzką krzywdę widział, W obronie uciskanych bez wahania miecza dobywał, Biednych złotem nierzadko obdarowywał, Samotnym wdowom skrycie pomagał, Z poborcami podatków otwarcie do walki stawał, W obronie biednych karku swego nadstawiał, Zdarzało się iż zamkowych strażników przekupywał, Z ciemnych lochów wycieńczonych więźniów wydobywał, W obronie niesłusznie pojmanych zawsze stawał, Nad sposobami ich uwolnienia ciągle rozmyślał, Zazdrościł król sławy ludowemu bohaterowi, Zazdrościł dobrych uczynków prawemu człowiekowi, Zazdrościł mu ludu uwielbienia, Niemniej niż ludzi prostych szczerego oddania, Zamierzył król lud nieposłuszny zastraszyć, Zastraszony do ślepego posłuszeństwa przymusić, Krnąbrnego banitę polecił schwytać, Schwytanego w ręce kata oddać… Misterną zasadzkę na niego naszykowano, W zasadzkę przemyślnie, a podstępnie zwabiono, Bezbronnego całym oddziałem otoczono, Po beznadziejnej walce wreszcie schwytano, Pochwycili go królewscy rycerze, Na schwytanego nałożyli stalowe obręcze, Związanego za końmi powiedli, Skrępowanego zamkowym strażom oddali… W ponurym lochu zimnym, Wyczekiwał trwożnie dnia egzekucji, Gdy przed kata go powiodą, Na oczach tłumów głowy pozbawią, Zamyślił kat stracić bohatera ludowego, Przez tłumy ludu prostego wprost uwielbianego, Gdy dzieła swego czekał topór naostrzony, Nad skazańcem zgromadziły się czarne chmury, U stóp kata czeka wielki pień drzewa, Na którym spocznie głowa skazańca, Kat w rękach dzierży topór naostrzony, Którym pozbawi skazańca głowy… Ciężko złożyć głowę przed katowskim toporem, Będąc bardzo młodym człowiekiem, Gdy przychodzi żegnać się z życiem, Ciężko zebrać myśli rozbiegane, Gdy w łzach ludu wdzięcznego, Odbijają się bohaterskie czyny jego, Ciężko spojrzeć w oczy katu bezdusznemu, Czasu swego niewzruszenie czekającemu… Wtem nagle na dziedziniec zamkowy, Na którym miano dokonać egzekucji, Spadł nagle lotem błyskawicy, Wściekle trzepocząc skrzydłami orzeł wielki, Niczym aureoloa, Nad głową świętego męża, Zawisły rozpostarte orle skrzydła, Nad ciałem skulonego skazańca, Tłum wielki i zgęstniały, Zadarł nagle do góry swe głowy, Obserwując zjawisko niebywałe, Prości ludzie swe oczy szeroko otwierali, Lud w niezwykłe zjawisko wpatrzony, Ze strachu niemal zamarły, Zjawienie się orła niezwykłe, Odebrał jako zjawisko nadprzyrodzone, I rozpostarł orzeł swe wielkie skrzydła, Nad głową przerażonego kata, Nad głową kata nieruchomo w pionie zawisając, Wszystkich wokoło w podziw wbijając, Wydał z siebie pisk przeraźliwy, Gnuśnego kata strachem napełniający, Szeroko jego rozpostarte skrzydła, Nie pozwoliły nabliżyć się do skazańca, Natychmiast wymierzył pazury swe ostre, W zakapturzone kata oblicze, Wściekle atakując skrzydłami, O mało kata na ziemię nie powalił, Ostry orli pazur, Bez problemu przeszył płócienny kaptur, I na twarzy bezdusznego kata, Pozostawił krwawą bliznę do końca życia, Jął kat toporem na przestrach wymachiwać, Wielkiego ptaka nieporadnie odganiać, Lecz przepełniony wciąż strachem, Niezdarnie potknął się o nogi własne, Lecz orzeł ani myślał ustąpić, Skazańca na pastwę kata pozostawić, W powietrzu ciągle nieruchomo zawisając, Katu wciąż nabliżyć się nie pozwalając, Kat nadal ostrzem swego topora, Nie przestawał zawzięcie wymachiwać dookoła, Tym przeraźliwszy pisk orła, Odpowiadał na ślepe ciosy kata, Nie wiedziały zrazu zamkowe straże, Jak zachować się winne, Czy z pochw mieczy swych dobyć, I na wielkiego ptaka z orężem ruszyć, Wystraszeni tym wszystkim strażnicy zamkowi, Od tyłu zaszli orła z wyciągniętymi mieczami, Lecz ugodzić żaden go nie śmiał, Strach każdemu władzę w rękach odbierał, A orzeł wciąż walczył zawzięcie, Gotów był poświęcić swe życie, W obronie tego szlachetnego skazańca, Gotów był paść z wyczerpania, Aż w końcu łucznik z wieży zamkowej, Łuku swego naciągnął cięciwę, Strzałą z łuku orła przeszyć zamierzył, Łuk napięty w kierunku ptaka wymierzył, Wtem nagle strzała z łuku orła przeszyła, Padł skrzydłami swemi na plecy skazańca, Obok skazańca do pnia przykutego, Zatrzepotały skrzydła orła z bólu się wijącego, Orzeł na ziemi w bólu się wijąc, Wielkimi skrzydłami tym usilniej trzepocząc, Ostatkiem sił usiłował skazańca bronić, Zranionym swym ciałem katu drogę zagrodzić, Z bólu wijąc się u stóp kata, Tym wyżej podnosił swe skrzydła, W ostatnim desperacji akcie, Desperacko usiłując zastąpić katu drogę, I począł orzeł gasnąć powoli, Gdy utracił mnóstwo swej orlej krwi, Naokoło siebie swą orlą krwią tryskając, Twarz skutego skazańca symbolicznie nią namaszczając, I oddał bohaterski orzeł życie swoje, Zawzięcie próbując ocalić cudze, Krwią zalany wyzionął ducha, W obronie ukochanego przez lud bohatera, W ostatniej swej godzinie życia, Dostąpił skazaniec zaszczytu orlą krwią namaszczenia, Jako pierwszy w dziejach zaszczytem tym wyróżniony, Przez tegoż kata nazajutrz został stracony… Chyli swego czoła, Nawet sama wielka przyroda, Przed ludźmi którzy nigdy, Swego serca innym nie żałowali, W obronie szlachetnych bohaterów ludowych, Stają nawet waleczne orły, Samo słońce gotowe rzucić się z nieba, By nie pozwolić ukrzywdzić prawego człowieka… - Wiersz zainspirowany postacią XV-wiecznego zbójnika Fedora Hlavateho. Nie jest to wiersz poświęcony sensu stricto tej postaci historycznej, a jedynie nią zainspirowany.1 punkt
-
@walvit Chyli swego czoła, Nawet sama wielka przyroda, Przed ludźmi którzy nigdy, Swego serca innym nie żałowali, W obronie szlachetnych bohaterów ludowych, Stają nawet waleczne orły, Samo słońce gotowe rzucić się z nieba, By nie pozwolić ukrzywdzić prawego człowieka…1 punkt
-
1. Czas zapuścił korzenie, z tyłu głowy golema. Glina najgorszego sortu a ręka niesprawna i drżąca. Nie ma miejsca na zaklęcia. 2. Pierwsza gwiazdka rozpękła na tysiąc jeden drobiazgów. Chociaż pewnie to tylko bajka, ostatniej nocy. 3. Sztuka wklejania dopracowana do perfekcji, więc szczęścia i innych. Być może nawet potrzebnych. 4. Pod choinką zapomniane prezenty, niewręczone z braku chętnych. Ewentualnie papieru w odpowiednie wzorki. 5. Mimo wszystko miejsce wciąż czeka. Nienapoczęte.1 punkt
-
W prostokącie świąt reklamy: "kupuj smartfon - zniżkę damy!" Cleo szczerzy się zziębnięta - A za chwilę, znowu, święta... Są świąteczne pralki, raty, promocyje i lokaty; wrzask (świąteczny!) zmysły pęta - A za chwilę (znowu) święta... Klauna wdzianko zaraz włożyć, światełkami się obłożyć, napar z Coli wypić z miętą - A za chwilę - znowu - święta... Raty wzięte, pralka stoi; choć od świateł główka boli... W zapomnienia wrzask odmętach - Święta, święta - i po świętach... A gdzieś z boku - Solenizant stoi w ciszy jak partyzant; twarz milcząca: nie zawzięta - Jeszcze rok - i znowu święta. 7 XII 20221 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00
-
Ostatnio dodane
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne