Ranking
- uwzględniając wszystkie działy
-
Wprowadź datę
-
Cały czas
8 Kwietnia 2017 - 13 Października 2025
-
Rok
14 Października 2024 - 13 Października 2025
-
Miesiąc
14 Września 2025 - 13 Października 2025
-
Tydzień
7 Października 2025 - 13 Października 2025
-
Dzisiaj
14 Października 2025 - 13 Października 2025
-
Wprowadź datę
14.11.2022 - 14.11.2022
-
Cały czas
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 14.11.2022 uwzględniając wszystkie działy
-
na ulicy Reeperbahn nocą ponad folie rozkładam pled i zanurzam się w ciasną przestrzeń śpiwora zasypiam porobiony śnię Julie Roberts i Karla Lagerfelda ich lśniące cielesne powłoki z gabinetu figur woskowych na wprost grzesznej mili ale to był tylko sen co pozwala się oswoić z nieprzyjazną przestrzenią ulicy w dzień siedzę przy papierowym kubku w pobliżu bankomatu i czekam cierpliwie na dźwięk modląc się aby nie złapał mnie skręt nim zażyję kulkę heroiny5 punktów
-
wszystko to była zwyczajna bzdura skrzypek na dachu dał w komin nura więc teraz siedzi w nim w czarnych sadzach i do rozpaczy nas doprowadza bo idzie zima palić by trzeba a tu w kominie cugu wciąż nie ma na domiar złego on ciągle skrzypi krzyczy do tego że by coś wypił wlaliśmy w komin wiaderko wody wyskoczył z niego Mikołaj młody co z naszym skrzypkiem tego nikt nie wie pewnie znów skrzypi na jakimś drzewie abo powrócił do swej chałupy a ta historia jest całkiem dobra. @Dekaos Dondi Dzięki za inspirację :)4 punkty
-
nie chcę się budzić a może wstawać a może po prostu widzieć świata a może po prostu czasem są takie dni gdy wolimy żyć tym co się nam śni4 punkty
-
Wieszane jak wyprane gacie, W słońcu szeleszczą z wiatrem, Pytania chwili ciszy warte, Złożone już w ofierze stracie. Nad ulicami sznury prania, Proporce sensu wszak istnienia, Które codzienność łatwo zmienia W brzydkie szczeniaki do oddania. Byłaś jednym z nich, Jedyna, Naszkicowana wcześniej z bólem. Znaleziona za ostatnim murem, Tuż przed sromotnym wyjściem z kina. Za ciepły uśmiech i spojrzenie, Za spacer z rozkochanym psem… Teraz już wiem, Jak miłość przemienia istnienie. Tak rodzi się len, Nad pyskami hien… Jesteśmy swoim przeznaczeniem.4 punkty
-
Pewną porą, zresztą chyba późnym popołudniem, w pewnym miejscu i być może osobliwym, o danej godzinie i nie bardzo wiadomo przez kogo zwrócił się do mnie żart z pozdrowieniem żebym się trzymał. Odpowiedziałem mu, że trzymam się, bo żarty się trzymają, a w każdym razie dzieje się tak co do zasady frazeologicznej. Warszawa – Stegny, 14.11.2022r.4 punkty
-
Czas zamyka wrota, wiatr chmury rozwiewa, chcieliśmy coś zmienić lecz się już nic nie da. Lato się ociąga, nijak nie chce odejść, jeszcze ciepłym słońcem popieści w ogrodzie. Zwinna gospodyni wciąż ugniata ciasta, myśląc ze urośnie - naiwna niewiasta. Czasem ktoś z ochotą piec zmysłów rozpali, lecz mu sił nie starczy by bawić się dalej. Człeka ogarniają wspaniałe pomysły. Wiele dałby za to by choć jeden ziścić. Co mieliśmy zrobić, zostało zrobione. Zostały nalewki - pijemy spokojnie. Już nigdzie nie spieszno króliczek sam kica Gonić nie ma sensu, marność nie zachwyca. Czas zamyka wrota niespełnionych marzeń. Może coś się spełni - już w innym wymiarze?3 punkty
-
Proszę przepraszam dziękuje niby zrozumiałe słowa a mimo to czasem trudne nie do wypowiedzenia Zwłaszcza dla tych którzy mówią mamy je gdzieś wyśmiewają się przy tym są z tego dumni Proszę przepraszam dziękuje to kwintesencja która nie ma sobie równych jest piękna jak czarna róża Warto o niej śpiewać mówić z echem o nią się kłócić namawiać wiatr żeby jej nie psuł Proszę przepraszam dziękuje trzy piękne słowa które od zawsze noce i dni sobą upiększają3 punkty
-
3 punkty
-
Ais, sprawa jasna, dziękuję za pouczenie. Od pouczenia powinno się zaczynać i na pouczeniu kończyć. Określenie mnie nieuczciwym jest uwagą personalną oraz pomieszaniem płaszczyzn: osobistej, emocjonalnej i merytorycznej. Jest mi przykro, ponieważ uważam, że nie jestem nieuczciwy. Popełniłem jedynie błąd formalny, za który przepraszam.3 punkty
-
tylko mnie przytul w tę noc nieprzychylną co puka deszczem do wspólnych drzwi ogrzej skulonych pragnień resztkę która w przykrótkie wbiła się dni tylko mnie kochaj na ścieżkach złotych narzuta z liści ukryje ślad zdejmij z grubo odzianych myśli chwilę w którą bezsens się wkradł wtóruj mi tylko jesienną ciszą taką tęsknotą co w duszy gra przytul jeszcze jak nigdy dotąd i zaopiekuj mocno tak2 punkty
-
dzieje ludzkości to nieobłaskawiona historia poszukiwań obsesyjna cierpliwość potrafiła ciosanym krzemieniem oskórować zwierzę nie utrzymasz życia chorych rannych ciepło szybko się rozprasza a minerały ciała wracają do ziemi śmierć najlepiej oczyszcza plemię nie istnieją problemy decyzyjne przetrwać porządkuje świat z biegiem czasu podniesiona kość gnykowa opiera pierwsze ,,ba" w chwilach tańca ogni na sklepieniu jaskiń neandertalczyk rodzi pierwotną duszę czerwona orcha i czarny mangan upuszczają jej oddech ślady pleśni pyłków brzozy na trzonowcach amazońska medycyna nawet dziś nie potrafi więcej a my przebodźcowani aż po deprywacje sensoryczne kawałki mięsa przyklejone palcem do wyświetlaczy wszystko wiedząc nic nie rozumiem Całej społeczności ludzkiej żyjącej w Europie przed Homo sapiens, nad którą prace naukowe nagrodzono tegoroczną Nagrodą Nobla.2 punkty
-
To nic że dziś to nie wczoraj że chmury są smutniejsze Że Bóg dalej milczy że łzy oraz uśmiech muszę kraść To nic że wczoraj minęło - zgubiło drogę do dzisiaj coś zapomniało Kiedyś powtórzy się - tak samo zaśpiewa będzie czule grało To nic że dziś to nie wczoraj które swe chwile wiatrowi oddało2 punkty
-
wewnątrz stukają ziarenka drobinki czasu na szklanych ściankach malują echa kap kap sączą się chwile jak wrzące skrawki szkła na dnie zastygłe puk puk coraz więcej spadają nieczułe obojętne tam bliżej nieba wciąż nieprzerwanie dół górę zmienia i nie wiadomo czy los śmierci wyrwie by jeszcze darować odwrócić klepsydrę2 punkty
-
-Mistrzu, czym jest małżeństwo, lecz bez chędożenia? -Przypomina mi ucztę, gdzie braknie jedzenia, stoły pięknie nakryte, muzykanci grają, lecz głodni uczestnicy smętne miny mają.2 punkty
-
Gęsta cisza – najlepsza do smarowania czerstwych kromek, które jeszcze wczoraj odkrajała z bochna pewna ręka babci. I nieodzownie skreślony znak krzyża. Może to było zanim kalendarze zbrązowiały, gdzieś pomiędzy chylącymi się ku upadkowi cieniami drzew. Z nich dziadek mógłby zbudować dom lub trumnę, gdyby tylko zaszła taka potrzeba. Jednak wygaszone światła ramp, kurz na pulpitach nie pozwalają rozchylić powiek zapomnianym słuchaczom zatopionym w aksamitnych objęciach martwych foteli. Sen albo udręka jawy – wybór, którego nie mamy, skoro ten śpiew, za niski lub za wysoki wprawia w drżenia wszystkie miejsca. Od fundamentów aż po dach. Kiedyś mówiliśmy o nich nasze, dziś czekamy choćby na jedną frazę, ale sufler milczy. Sprzedany wraz z całym zgiełkiem – cisza rzednie, bezpowrotnie tracimy chwile. Ostatnie.2 punkty
-
Tam daleko Ech daleko, w dzikim borze, Tam gdzie mieszka skrzat w swej norze, Nie stanęła ludzka noga, Nie powiodła żadna droga, W jądrze głuszy, las jest dziki, Nań tu mówią mateczniki. Splunę w bok i się wyprawię, Chatę sobie tam postawię, Stopka kurza, dach słomiany, Pójdę w świat zaczarowany. Nikt nie goni, nic nie śpieszy, O porządek dba sam Leszy. Cóż do życia mi potrzeba? Z pieca świeży zapach chleba, Miodu łyk do kubka z rogu. Siądę sobie wedle progu, Cisza, spokój, bez zadymy, Będę klecił swoje rymy, Będę wierszem pieśni śpiewał, Dobrze będę sobie miewał. Wokół chaty mech mięciutki Dalej strumyk wesolutki I jezioro, nad nim skałki, W wodzie kąpią się rusałki, Pod paprocią krasnal siedzi. Baba Jaga mnie odwiedzi, Z nią Łamignat i dwa czarty, Będziem grali sobie w karty, Czasem bimbru się napijem, W zgodzie razem tam pożyjem. Marek Thomanek 20222 punkty
-
Nocy ciemna, nocy radosna, Tyś piękniejsza jest, niż wiosna. Wszelki smutki i problemy W twe ramiona oddajemy. Byś nas od nich uwolniła, Czas ten krótki umiliła. Dała nam chwilę spokoju, Od życia pełnego gnoju.2 punkty
-
na dobranoc Mówisz "ty z prawej, a mama z lewej strony" Niespodziewany gość, nagły huragan o dziwnym imieniu, cud (boże uczyń coś, jeszcze przed pierwszą komunią!), cokolwiek może ją przecież przenieść z tapczanu w pokoju gościnnym na ten skrawek pomiędzy Twoim łokciem a brzegiem łóżka. Śnisz Jutro rano mama wstanie, poskarży się na źle przespaną noc i wszyscy będą szczęśliwi.2 punkty
-
duszno plateau całe we krwi zachodzi słońce w kablach płynie srebro mam tyle do powiedzenia a milczę siedzę w tym po uszy święty starzec mówi trzymaj się dobrych myśli kończąc zdanie samogłoską „o!” człowieku co ty gadasz? mam same złe świat czarnieje z minuty na minutę połowa —3/4 kartki — noc tak zakończyłem egzamin z rysunku w temacie park nocą trupi blask wiruje za mgłą białą pulsującej ciszy snem tak Piotrze… tak Marku… ilu was strzeże Pana? jak wyglada kalendarz spotkań? chcę żyć i doświadczać twojej bliskości back door man że nie zasługuję?2 punkty
-
Nie da się ukryć. Pewnie też póki jest to życie póty osobnicy mi podobni będą za czymś tęsknić. Tak, wszystko przemija. Jak w jednym wierszu Szymborskiej. Przytłaczający charakter był tu świadomym zabiegiem. Może trochę przedobrzyłem. O, to polecam książkę Mariusza Szczygła pod tytułem Nie ma, właśnie.2 punkty
-
Idealna, ani gorzka, ani kwaśna. Mogę się już nazwać baristą. Piana delikatna niczym ciepły, lipcowy wiatr. Przede mną pięć minut czystej rozkoszy. Pamiętaj, delektuj się, powoli. Co za rozkosz, smakuje jak gorąca czekolada! …Koniec. Wciąż jest ciepły. Idealnie złotobrązowy i chrupki na zewnątrz. Drzy przy dotyku noża. Czas go rozciąć. Pięknie wyrośnięty, puszysty. Ciągliwy, złożony i jasny smak drożdzy. Masło i dżem domowej roboty... …2 punkty
-
2 punkty
-
Śnisz tracę dzień bez słońca barw igraszek blade jesienne na lekarstwo skryje się niebawem za widnokręgiem w chłodnej alejce zmarzną myśli2 punkty
-
2 punkty
-
Wszystkie plagi w butelce, list wysłany na chybił trafił płynie bez pośpiechu ku nigdy niewidzianym oceanom. Tam grasują korsarze, zza relingów wypatrując wiadomości, lepszych niż te o zagładzie armady i wypaleniu ostatnich pikseli pod słońcem. Poetycko zamglonym, przysłowiowo spadającym za linię horyzontu. Ta uparcie potwierdza krągłości planety i inne nienamacalne prawdy. Zresztą wszystkie je można poświęcić za filiżankę herbaty parzącej usta w zimowy wieczór na balkonie, gdy przechylony przez barierkę obserwuję cuda. Dzieją się wszędzie i zawsze, tylko wzrok mętnieje w czasie. Nie licząc krótkich rozbłysków na przeklętym ekranie.2 punkty
-
— Kran w umywalce ciężko dokręcić! — Naprawdę? Teraz nie mam na to czasu. Kilka chwil później... — Mówiłam ci, że z kranu w łazience cieknie. Przestań siedzieć przy komputerze. Zadbałbyś trochę o dom — powiedziała z nutką wyrzutu w głosie. Wiedziałem, że jak raz zacznie, temat kranu będzie powracać jak bumerang. Miałem za sobą wyczerpujący tydzień i nie mogłem wykrzesać odrobiny energii na cokolwiek, co dopiero jakiś cieknący kran. — Co chcesz, żebym zrobił? — Chcę, żebyś obejrzał ten kran. Może tylko uszczelkę trzeba wymienić. — Przecież wymieniałem w tym kranie uszczelkę już dwa razy w ciągu ostatniego miesiąca. — Pewnie wymieniłeś nie tę co trzeba. Skąd ona tyle wie o uszczelkach? Pewnie od koleżanki, tej która w Polsce studiowała hydraulikę stosowaną, czy coś w tym rodzaju. Ta koleżanka nie naprawiła jednego kranu, bo ma od tego znajomych. Samotna, atrakcyjna, kokietuje tylu facetów, że sami wymyślają, co by tu jeszcze upiększyć: wysypać żwirem alejkę, pomalować płot i co tylko tamta zechce. — Gdybyś na dom poświęcał tyle czasu, ile marnujesz przy komputerze, już dawno mieszkalibyśmy w pałacu. „A na co mi pałac?” — pomyślałem i co jej przeszkadza komputer? Przed telewizorem mogę siedzieć pół dnia i nie zwraca na to uwagi, a gdy tylko zacznę grać na komputerze, zaraz ma pretensje. — Trzeba wezwać hydraulika — mruknąłem na odczepkę. — Ale oni strasznie zdzierają. Za sam dojazd liczą tyle, co za godzinę pracy. — Najlepiej znaleźć kogoś, kto mieszka w pobliżu. — To czemu nie szukasz? Przestań grać i zrób coś pożytecznego. No tak, sobota zmarnowana, a czekałem na nią cały tydzień. Cieknące krany, przystępne ceny… W ciągu niecałej sekundy ponad sześć milionów rezultatów. Aż tyle kranów przecieka? To gdzie są te pałace? Kliknąłem na kilku odnośnikach z pierwszej strony. Co? Takie ceny to prawdziwy rozbój! Byłem na siebie wściekły: lata studiów, zakuwanie po nocach, egzaminy i przychodzi mi wzywać hydraulika, który może mieć sześć klas podstawówki, a zarabia więcej na godzinę niż ja przez cały dzień. Na taką niesprawiedliwość pozwolić nie mogę! — Skarbie, wiesz jak bardzo nie lubię tego robić, ale doprowadzę ten cholerny kran do porządku, żebyś nie uważała mnie za złego męża. Wstałem od biurka poszukać zapasowej uszczelki. Potem zakręciłem dopływ zimnej wody przed domem. Ciepłej wody nie trzeba było zakręcać, bo szła z tej samej rury, przez kocioł w pralni. Odkręciłem baterię, założyłem nową uszczelkę i sprawdziłem, czy dławica jest dobrze dokręcona. Następnie wykonałem te same czynności, w odwrotnej kolejności. Kapało jak przedtem. „No to problem z głowy” — stwierdziłem z ulgą. Zrobiłem co w ludzkiej mocy i teraz z czystym sumieniem mogę wzywać fachowca. Ale na babski upór nie ma rady. Poszperałem na dnie szuflady i wybrałem uszczelkę grubszą, innego koloru. Powtórzyłem całą procedurę, lecz woda ciekła nadal, chyba nawet bardziej niż na początku. Zupełnie inaczej wyobrażałem sobie ten dzień i nie mogłem uwierzyć, że kilka minut później stałem w drzwiach w wyjściowym ubraniu i z kluczykami do samochodu. — Serduszko, jadę do sklepu zasięgnąć porady. Zaraz będę z powrotem. — Dobrze, tylko bez pośpiechu, mamy cały dzień. Sklep dorównywał rozmiarami hangarowi na lotnisku. Powinni w nim sprzedawać airbusy-piętrusy, ale zawalony był mnóstwem rozmaitego asortymentu, co tylko może mieć użytek w domowym gospodarstwie. Gdybym na oglądanie każdej rzeczy poświęcił choćby sekundę, nie wyszedłbym stąd przed rokiem. — Mam problem z wymianą uszczelki — zaczepiłem przechodzącego sprzedawcę. Był w starszym wieku i miał na sobie długi, czerwony fartuch, a pod spodem szorty. Wyglądało śmiesznie, jakby nosił sukienkę. Gdy tylko usłyszał mój akcent, przestał kontaktować i musiałem powtórzyć pytanie. — Widocznie dławica jest przepracowana i wymaga naprawy. Widząc, że nic nie rozumiem, wyjaśnił: — Można to łatwo zrobić przy pomocy narzędzia do ręcznego frezowania. Nie kosztuje ono wiele, a właśnie dzisiaj mamy specjalną ofertę. Nie tracąc czasu na długie rozmyślania, kupiłem to narzędzie i przystąpiłem do dzieła. Przytknąłem frez do dławicy i powoli, równomiernym ruchem ręki, zacząłem nim obracać, dokładnie według wskazówek udzielonych mi przez sprzedawcę. Gotowe. Spojrzałem na zegarek: dopiero minęła jedenasta, może jeszcze zdążę pograć na komputerze. Odkręciłem wodę. — Psia krew, teraz dopiero cieknie! Podstawiłem wiadro pod zlew. Obserwowała mnie z dezaprobatą. — Może poproś Paula? Naprawia spychacze, koparki, na pewno będzie umiał… Paul to nasz sąsiad, młodszy ode mnie kilka lat. Kiedy zamieszkał obok, zaprosiliśmy go z żoną na grilla, żeby wybadać kim są i zawrzeć pakt o nieagresji. Było to na jesieni, lecz słońce wciąż grzało mocno, dlatego siedzieliśmy pod gazebo, na trawniku za domem. Każdy pił co innego: ja piwo, mój szmaragd białe wino, Vivian Jack Daniel's whiskey. Paul miał ochotę na wódkę, więc zaproponowałem absolut o smaku porzeczki, za którym sam zbytnio nie przepadam. Nalałem mu, wypił do dna. Swój chłop — pomyślałem. Nalałem znowu, wychylił bez namysłu. — Ale dobre! — Mlaskał z zachwytu. — Bądź tak uprzejmy i nalej mi jeszcze jeden. — Powoli Paul, mamy sporo czasu… Paulowi nigdzie nie było spieszno, lecz rozmowa go nudziła. Nie przyszedł tu gadać i miałem wrażenie, że jeśli mu nie naleję, sam złapie za butelkę. Starsza o dziesięć lat Vivian, świdrowała go karcącym wzrokiem, jakim matka patrzy na nieletnie dziecko, ale Paul nic sobie z tego nie robił. Po kilku kieliszkach jego twarz zbladła jak płótno, krzesło na którym siedział traciło w coraz głębszym przechyle styczność z podłożem, aż osiągnęło punkt krytyczny, za którym nie było powrotu. Zatrzepotał w powietrzu rękami i runął na wznak jak kłoda. Ważył chyba siedemnaście kamieni i zataszczenie go do domu wymagało dużego wysiłku. Unikał mnie przez kilka następnych tygodni, a znajomym z ulicy rozpowiadał, jak to Polaczek spod jedenastki spił go w trupa. Na szczęście od tamtego zdarzenia upłynęło już tyle dni bez alkoholu, że znowu byliśmy w przyjacielskich stosunkach. Paul nigdy nie odmawiał wyświadczania drobnych przysług i gdy tylko wyjaśniłem w czym rzecz, złapał za frez ręką potężną jak niedźwiedzia łapa. Zagrało w rurach po całym domu, lecz kranowi niewiele to pomogło. Paul machnął ręką i powiedział, żebym nie żałował pieniędzy na hydraulika, ale mój diament nie chciał o tym słyszeć. Odbyłem w takim razie drugą podróż do sklepu i żeby nie opowiadać całej historii od początku, odszukałem tego samego sprzedawcę. Znalazłem go w dziale wyposażenia łazienki, widocznie była to jego specjalizacja. Układał towar na najwyższej półce i musiałem poczekać aż zjedzie dźwigiem na dół. Kiedy wypomniałem mu, jak dobre narzędzie mi sprzedał, odparł niewzruszony: — Pewnie frez zrobił wycięcia w dławicy, które penetruje woda i dlatego kran cieknie nadal. Powinieneś wybrać inny rodzaj, taki zakładany na wiertarkę. Mówiąc to pogmerał na półce i podał mi kawałek ciemnego metalu w kształcie grzybka. Czemu nie powiedział mi tego za pierwszym razem? Pewnie dlatego, żeby zarobić podwójnie. Poszedłem bez słowa do kasy, zapłaciłem i wróciłem do domu. Wyjąłem ze schowka w przedpokoju wiertarkę, nałożyłem frez, przystawiłem równo do dławicy i pociągnąłem za spust. Wierciłem ostrożnie kilkanaście sekund, po czym poświeciłem latarką, żeby sprawdzić rezultat: powierzchnia dławicy była gładka jak lustro. Nauczony złym doświadczeniem, bez większych oczekiwań puściłem wodę. — Złotko, chodź tutaj prędko! Naprawiłem kran, zobacz ani jednej kropelki, a jak leciutko można zakręcać! Popatrzyła na mnie z nieukrywanym podziwem. Wówczas zrozumiałem, że żadna ilość dyplomów, ani tytułów nie zaimponuje kobiecie. Miał rację jeden z moich kolegów mówiąc: — One lubią faceta, co używa rąk, jest wiecznie zajęty. Coś tam struga, maluje, całymi dniami. A ona wieczorem zrobi mu kawę, pochwali: „O, jak fajnie to skleiłeś, nikt nie zrobiłby tego lepiej, jesteś wspaniały!” Samica ptaków wybiera tego, który uwił najpiękniejsze gniazdko, a czymże jest dom, jeśli nie gniazdkiem? Rozpierała mnie duma, aż do granicy zarozumiałości. — Teraz nie ma takiego kranu, którego nie mógłbym naprawić. Może nawet dam ogłoszenie do gazety i nieźle na tym zarobię. Będziemy mieszkać w pałacu. Co o tym myślisz? — Nigdy nie jest za późno na naukę czegoś praktycznego — odpowiedziała, a z jej oczu wyczytałem, że tej nocy będzie mi przychylna i spełni najbardziej wyrafinowane zachcianki. Nie minęły dwa tygodnie. — Kran w łazience cieknie. — Co, znowu? Niemożliwe! Szybko jednak zapanowałem nad emocjami i dodałem z pewnością w głosie: — Nie rób takiej zmartwionej miny, piętnaście minut i będzie naprawione. Wyjąłem wiertarkę, założyłem frez, wiercę, wiercę, aż raptem metal ustąpił i wiertło wpadło głęboko do dziury. Przewierciłem dławicę na wylot. Woda trysnęła na kafelki, jak ze studni artezyjskiej. Usiadłem na posadzce, mokry, zrezygnowany. — A niech to diabli, dzwonię po hydraulika!1 punkt
-
Dzisiaj 13 listopada obchodzimy Międzynarodowy Dzień Łamańców Językowych Gdyby ktoś miał ochotę połamać sobie jęzorek, to podaję link, pod którym można znaleźć wspaniałe łamańce 😋 https://spgrodki.edupage.org/text/?eqa=dGV4dD10ZWFjaGVycy8tNSZzdWJwYWdlPTQ%3D Są również łamańce w obcych językach. Dla przykładu w języku angielskim: „How much wood would a woodchuck chuck if a woodchuck could chuck wood?” ,,Which witch switched the Swiss wristwatches? Jeśli Ktoś zna inne przykłady w językach obcych, to zachęcam do podzielenia się swoimi przykładami. 🙂1 punkt
-
świt odbarwia mrok — znikam w jaskrawym świetle dnia niebo bliższe śmierci daleko mi do powtórnych narodzin gwiazdo zaranna wschód jest dla tych którzy się obudzą nie szczędź im blasku niech czerpią siłę z żywego ognia nim pod ciężarem czasu noc zmieni się w kamień1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
tańczę z tobą jak kryształki w delikatnym złotym świetle jasnoróżowy płatek rosisz na wyciągniętej dłoni1 punkt
-
Ona słucha Przytakuje Ona już nie komentuje W mojej głowie tekst się snuje Jutro byś coś napisała Gdybyś dzisiaj nie zachlała1 punkt
-
@Dekaos Dondi Bardzo ładnie przedstawiona wizja upływającego czasu. Miłego wieczoru:-)1 punkt
-
Poruszyłeś ciekawą kwestię, o której nie pomyślałam. Po pierwsze: Twórcy nie są wolni, Po drugie: dlatego muszą się ukrywać. Pomyślałam o nauczycielu, który pisze niepochlebne wiersze o swoim pracodawcy. Jaką ten biedak musi czuć presję, jaką obawę, że poniesie konsekwencje swoich słów. Na szczęście można skryć się pod pseudonimem. Tuwim miał ich ponad 60!!! Ale to kiedyś. Teraz w dobie Internetu łatwo można narazić się na zdemaskowanie. Biedni, zniewoleni Twórcy... :( Dziękuję za bardzo ciekawy komentarz :) Pozdrawiam serdecznie!1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
@violetta Tak - mam nadzieję - i o to chodziło. Fajność w sztuce jest czymś do czego naprawdę warto dążyć :))1 punkt
-
@Bielcieni Brak rozróżnienia jawy i snu zdarza się przy niektórych zaburzeniach psychicznych. Ale nie wiem czy wiersz o tym ?1 punkt
-
Mnie też to oburzenie nie dziwi. Jak i to, że często jest o niebo większe niż to, które powinno towarzyszyć każdemu świadomemu losu zwierząt. Myślę też , że uprzedmiotowienie zwierząt leży u podstaw losu jaki gotuje im przemysł. Przedmiot łatwiej pozbawić życia. Do tego nie zapominajmy o chorym dualizmie - piesek, czy kotek - to zwierzęta, których los jeśli jest zły częściej bulwersuje niż los prosiąt, czy kur. Te głaszczemy i tulimy, tamte walimy w łeb obuchem, podrzynamy gardła i zjadamy. Cóż, obłuda tak cholernie przecież wpisuje się w ludzką naturę. Dzięki za czytanie i zostawiony komentarz1 punkt
-
1 punkt
-
20.12.2082 Dzisiaj zawaliłem. Właściwie nie ja, tylko chip. Po prostu mnie nie obudził. No ale i tak było na mnie. Spóźniłem się do pracy, choć grzałem na hulajnodze jak szalony. Zużyłem całą baterię. Dobrze, że nie miałem kontroli. Za nadmierne zużycie zapłaciłbym chyba ze 300 kredytów. Lubię oglądać stare filmy. Jak kiedyś prawie wszyscy ludzie jeździli samochodami. Rano tworzyły się korki a oni się denerwowali. Dziwne, że nie łykali wtedy pigułek. Może niektórzy łykali, ale tylko niektórzy. Tak więc, szef czekał na mnie przy moim biurku. I mnie opieprzył. Tłumaczyłem, że chip się zepsuł. No to się wściekł jeszcze bardziej. Że jak mam zepsuty czip, to jak będę pracował, przetwarzał dane, sumował itd. Odpowiedziałem, że wszystko działa tylko z czasem coś się zepsuło. I dzisiaj na przerwie podejdę do bioinfo. On zagroził, że jak jeszcze raz się to zdarzy, to mnie skieruje do działu sprzątaczy. A w ogóle to zasługuje na miejsce na liście do depopulacji bo jestem nieefektywnym trutniem. Obiecałem, że to się nie powtórzy. Jakoś się uspokoił. Właściwie to na dzisiaj wszystko. A wspomnę jeszcze, że po pracy mieliśmy dzisiaj “Godzinę Czytania Drzewom”. A specjalnym gościem był Koncita. Miał taką ładną suknię, jestem nim od dzisiaj zauroczony. Może, jak będzie następnym razem, to uda mi się z nim porozmawiać i bliżej poznać. Mam duże nadzieję, bo jestem typowym femina gender bez macicy. Tak więc wszystko ze mną ok. Moglibyśmy nawet stworzyć związek.1 punkt
-
1 punkt
-
Miłość to nie tylko tulenie pocałunki to czasem czarne głupota i zdrada Miłość to nie tylko światło czasem jest jak zaćmienie które nauczyło się kłamać Miłość to nie tylko łóżkowe kochanie bywa jak horyzont który się nie kłania Miłośc to fajny grzech świata - nie boi się prawdy która nieraz musi zapłakać1 punkt
-
@greg_lipskidziękuję, da się wyżyć z tematu, na YouTube bezdomni Polacy to taki samograj, dla twórców zarabiających na kręceniu filmów ;)1 punkt
-
kim jestem jeśli nie naturą kapryśną i marzycielką a może w jasny poranek gdy złocistym słońcem posypiesz jaskrami łąkę zrzucę sweter z ramion rozsypuj miękkie róże moknące włosy w deszczu1 punkt
-
Intuicji trzeba posłuchać. Są miejsca na których nie powinno się spać i takie na których się wypoczywa. Co do opowiadania, podoba mi się Twoja kuchnia :) Pozdrawiam.1 punkt
-
Na podstawie fragmentu nieukończonego, dawnego opka. ------------------------------------------------------------------- idę nad przepaścią po zielonym promieniu dostrzegam kołyskę jest ogromna stoję blisko słyszę głośne chlupotanie i gęsty szum krew przelewa się przez brzegi ścieka po nieruchomej łodydze cienkie pasemka ciepłej czerwieni znikają na dole we mgle bez żadnego echa bo martwe patrzę na zakrwawione dłonie w końcu jestem przedstawicielem homo – nie zawsze – sapiens z wnętrza wystaje czarny sztylet na nim postrzępione początki kwiatów przyklejone do ostrza zamordowaną szansą mimo wszystko pragną uciec by dalej rosnąć nic z tego srebrna krawędź ostatnich chwil jest przeszkodą nie do przejścia nie zaglądam do środka brakuje odwagi i możliwości wejścia ostre pasemka świadomości przenikają do czeluści umysłu a właściwie jaka to różnica rzeczywistość czy halucynacja tak samo boli a jednak pod prześwitującą drogą przelatuje zielona kukułka kołuje w dół szybuje nisko nad zwiędłymi przebiśniegami1 punkt
-
znowu się spotykamy ja i moje alter ego zatracamy się odradzamy debeściakami hajłejem ciężarówkami w czasach prohibicji z lędźwi do lędźwi wozimy serotoninę bez asekuracji na jednej linie wyżej już tylko niżej1 punkt
-
popołudnie wypełnij najsłodszymi marzeniami i randką na łące pełnej żółtych jaskrów z małym bukiecikiem boso ulubioną książkę zamień w bajkę i zgub głowę dla mnie :)1 punkt
-
@Kapistrat Niewiadomski sympatyczne opowiadanie, kojarzy mi się z filmów:)1 punkt
-
Ostatnio dodane
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne