Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 09.08.2022 w Odpowiedzi
-
Po raz wtóry w swoim życiu rozwodziła się rozwódka a przyczynkiem do rozwodu jak to bywa była wódka. Ex małżonek z nią się rozwiódł bo popadał w tarapaty nie starczała skromna pensja brał pożyczki, spłacał raty. Dziś jej były wącha kwiatki rzekłbym raczej ich korzonki bo zatracił chęć do życia gdy zabrakło mu małżonki. Drugi nie wiem, na co liczył biorąc taką pijanicę pewnie go skusiły wdzięki gdy spuściła w dół spódnicę. Sam się mieni abstynentem więc balangi znosi z bólem często myśląc sobie w duchu jakim się okazał ciulem. Dom z dnia na dzień pustoszeje meble w części już przepiła damy, która ostro pije nie powstrzyma żadna siła. Kiedy skończy się gotówka jest gotowa się zeszmacić jej gotówką własne ciało gdy za wódkę trzeba płacić. Mężuś liczy dni, godziny na rozprawę biedak czeka a sędzina ma go w dupie i rozprawy wciąż odwleka.8 punktów
-
już się Ciebie nie boję zaufałam słońce trzyma mnie za rękę bezpiecznie prostują sie długo wielkie skrzydła dziękuję7 punktów
-
żadnych masek bez dystansu nikt nie pyta dziś o testy nie wyróżnia się od reszty nie żąda certyfikatu ta pani nieco za cienka chłopiec ze złamaną nogą grubas w przykrótkich spodenkach znów lecieć swobodnie mogą jak gdyby nic się nie stało niczego przedtem nie było i nic się nie wydarzyło wszyscy lecimy aż miło łysy co smarka w chusteczkę starsza co kaszle po cichu blondyna spocona deczko i ten co kicha na wszystko a ludzi jakby przybyło wciąż ciżbią się kłębią wkoło wszyscy chcą lecieć znów dokądś i lecieć swobodnie znów mogą młodzieniec z torbą za dużą azjatka zgarbiona troszkę ten co miał lęk przed podróżą ta co ma krostę pod nosem maluchów tutaj też sporo widać jest jeszcze nadzieja za ludzką lub losu sprawą nie wymrzemy jeszcze teraz5 punktów
-
Niektórzy mogą zrozumieć poezję Niekoniecznie Rozumieć zaś można przedmiot szkolny Pojmują fizycy wzory objętości mas I prędkość czasu (teoretyczny) Czasu Który mknie własnym wzorem dotąd niezbadanym Ilu jest śmiałków interpretacji ? Miliony jak nie więcej A sam autor Gdy pisał wtem wiedział Gdzie myśl była zaklęta Poezja Z jej zrozumieniem Musiałabym się spieszyć Z kolejną sekundą przybywa domysłów A ile osób potrafi zrozumieć siebie ? Stojąc przed lustrem Patrząc w dopiero co poznane oczy Klaudia Gasztold4 punkty
-
Kiedyś w napięto spiętych nerwach zakopię te zachmurzone rozmnażające się smutki i niepachnąco znoszone skarpetki Na drzewku zawieszę znowu schodzone głupie buty o dwa sznurowadła marki Adidas albo Nike Zamacham ręką na zupełne słońce no chodź, no chodźże nareszcie razem tam ze mną Byle nagi wstąpię do odległej knajpy i wywołam zdziwienie modnej barmanki kupię lufki wódki na kreskę I odpłynę za kolejny widnokrąg gdzie kompletnie nie ma krajobrazów a ludzie są tacy cali i nie sami Warszawa – Stegny, 08.08.2022r. Inspiracja: poeta Henryk Jakowiec4 punkty
-
tajemnice nie wiedzą wszystkiego o blaskach cieniach rozdrożach ścieżkach zwierciadła opływa złudny strumyk a koszyk cierniowy przecieka zranioną chwilą łąko trzykrotna powiedz kwiatom szarym wiankom z popiołu zakwitną drogowskazem wskaże horyzont tam błądzą pytania w odpowiedziach mgłą spowite drzewem na którym zawisło życie3 punkty
-
kochany napisz mi wiersz - nie potrafię spójrz fioletowe leśne dywany kozice na zboczach gór zdobądź się na pisanie choć o mnie samej - tak to nie działa spójrz w tych wersach tkwisz cierpisz nieraz wyginasz się w łuk prozą-poema skraplasz sekundnikiem metronomu krzyczysz płaczesz błagasz umierasz kochany napisz mi wiersz - gdybym tylko potrafił spójrz spiczaste jurajskie klify kwiecista łąka cykady napisz coś choćby o mnie choćby same rady - i tym razem pas spójrz utkwiłem w tych wersach cierpię tu też nieraz za łukiem proza czasem poema roszą sekundy metronom doskwiera tu krzyczę płaczę błagam umieram https://youtu.be/uJWoy58wsmM3 punkty
-
Patrzę na twoje Lodowate dłonie Zaśnij przy moim boku A ja będę patrzeć Jak cały świat płonie Żarem miłości Muszę cię mieć W swoich ramionach A gdy jestem sam Nie oczekuję litości I tak bardzo pragnę Posmakować twoich ust O smaku owocowego raju Było nam tak dobrze W pogodnym maju I nie potrzebuję Już niczego więcej Tylko twojego ciała Chodź do mnie Moja piękna Będzie goręcej3 punkty
-
Słowa-kłujące bardziej niż ostre sztylety , Chyba nie takiej szukałeś kobiety. Niegdyś kwiaty sypały się z ust Twoich , Teraz zwiędłe leżą u stóp moich. Klękam na szarym,zwiędłym dywanie Zraniłeś mnie niesłychanie. Boli mnie serce ,boli też dusza, W oczach Twych brak współczucia- nastała susza. Tak wiele zmieniły niepotrzebne słowa. Czy można wszystko zacząć od nowa? Zamienić kłujący sztylet w kwiat wiecznie pachnący, Utkać świeży dywan mnie otaczający? Bym mogła klęczeć w kolorowym kwieciu Zamiast ronić łzy w zwiędłym śmieciu.3 punkty
-
Tak wiele chwil Wymyka się Z dłoni Tak wiele wzruszeń Ucieka Przez palce Pięści wciąż Zaciśnięte Życie jak piasek Ziarenkami Przeciska się Bezpowrotnie3 punkty
-
siły ducha nie można zmierzyć ale piękno widać gołym okiem tutaj sukces wypisany na ciele pogodny spojrzeniem ignorujesz ciężar wyrzeczeń a matczyną troskę zasłaniasz potrójną warstwą uśmiechu to nie przeszłość a twój styl i przepis na jutro stąd ta hardość kadzimy sobie nawzajem w zdrowych zwyczajach i chociaż nie jest to być albo nie być każda liczy na siebie młodszej rywalce (szybsza nie byłaś, Długonoga Bruneto, ale to Ty skradłaś serca wszystkim fotoreporterom) fot.internet2 punkty
-
po co mi żale i smutki sny które dokuczają wiatr i burze marzenia które trudno jest spełnić po co mi świat który ktoś psuje zamiast się uśmiechać grzechy bojące się prawd będące na nie po cholerę pytam lecz odpowiedz ma to w dupie nie ma czasu na to by szczerze mi odpowiedzieć2 punkty
-
Kłamiemy tutaj na potęgę, co ma bardzo daleko idące skutki. Najczęściej wywołujemy cały szereg mieszanych uczuć u innych, a sami przestajemy dowierzać nawet stuprocentowej, najprawdziwszej i podanej nam na tacy prawdzie. Jesteśmy kompletnie nieufni, na przykry sposób doświadczeni, zdystansowani i podejrzliwi i nawet w oczywistościach, nie mówiąc o sprawach trudniejszych, doszukujemy się oby tylko trzeciego dna. Nasze wizerunki w wielu aspektach i bardzo często są jedynie pewnym rodzajem reklamy. Filtrujemy, przecedzamy i ciągle poprawiamy. Czynimy tak nawet tam gdzie wcale tego czynić nie trzeba, no ale wychodzimy naprzeciw domniemanym zarzutom, a całkiem sporo ich krąży po mieście. Zresztą, co przecież niewątpliwe i bezdyskusyjne, sami bardzo lubimy zarzucać. I to nie jedno i nie dwa. Toczymy jak syzyf te nasze odwieczne spory, gdzie kłamstwo, przesada, manipulacja i niedomówienia są w kontrze do w gruncie rzeczy tego samego. Kłamiąc na własne życzenie podważamy i wątpimy. Nie mamy niekiedy na czym budować poczucia własnej wartości i pewności siebie. Cała ta sprawa znajduje czasem piękne odzwierciedlenie i odwzorowanie w naszych organizacjach, dziełach i twórczości. W momentach wzmożonego zagrożenia nasza skłonność do takich działań drastycznie wzrasta. A zagrożeń ostatnio jakby nawet ewidentnie jest więcej, również z powodu naszych coraz liczniejszych kłamstw. Sam, najczęściej we własnym pisaniu, staram się dryblować ile mogę. Słowo drybling rodem z koszykówki ładnie odzwierciedla moje zabiegi słowne. Lawiruję i kłócę się i najczęściej z sobą samym na tej trudnej drodze ku autentyczności. Nie mam wiodących zamiarów pomagania interpretatorom moich tekstów, o ile w ogóle zechcą się tacy gdzieś i kiedyś znaleźć. Jakiś czas temu, o czym już wspomniałem tu i tam, doszedłem do wniosku, że nie mam obowiązku dowodzić, ani własnej winy, ani niewinności. Pisarze, czy poeci wcale nie muszą być specjalistami akurat od pojęcia winy. W związku z powyższym właśnie jako zawodowy niezawodowy drybler słowem rozumiem przynajmniej jedno – znaczenie i miarę kłamstwa. Dryblując tu i tam ile mogę niekiedy potrafię, choć relatywnie rzadko, zrozumieć i wyczuć głębszy sens danego utworu. Czasem jeszcze potrafię wychwycić kontekst, głębszą myśl lub prawdziwszy sens danej wypowiedzi. Potrafię dostrzec pewne maski, które tu i tam wszyscy zmuszeni jesteśmy zakładać. Sam mam ich przynajmniej kilka i to na najróżniejsze okazje. Do większości prawd o kłamstwie dochodzę zupełnie inną drogą, która różni się znacznie od dróg osób w ten, czy inny sposób wierzących i religijnych, filmowców, muzyków, raperów, dziennikarzy, czy nawet ostatnio poetów i prozaików również niniejszego forum literackiego. Efekt moich działań jest jednak ten sam, bowiem ciągle zadając sobie i innym pytanie o autentyczność rosnę w pojęciu świadomości kłamstwa, które mnie co najmniej martwi, żeby nie powiedzieć więcej, że nawet zatrważa. I rzecz oczywista, że odstręcza. Od dłuższego czasu przeraża mnie jego skala i szereg bardzo negatywnych skutków takiego stanu rzeczy. I chyba najbardziej w życiu obawiam się swoich i waszych niedomówień, a te wychodzą prawie na każdym kroku. Naprawdę nic nie szkodzi jeśli niniejszy tekst, krótka rozprawka właściwie, nie jest niczym nowym, ba, nawet więcej jest zwykłym paździerzem. Prawdy, nawet te bliższe oczywistości, trzeba ciągle tutaj przypominać. Nawet nieumiejętnie i naiwnie. Warszawa – Stegny, 09.08.2022r.2 punkty
-
mam chorobę równinną wciąż przechyla mi się grunt coś w głowie wiruje więc zostałam na dachu a ciało no cóż ciało niech się buja póki trwa póki umysł pamięta kamień co trzyma kamień rzeźbione korytarze bramę z kosodrzewiny do pustkowia ze stawem szczytami tak ostrymi że wbijają się i tkwią pod skórą w krwiobiegu jakby zszywały dziury tu lub tam zaglądając po roku od rozłąki powtarzam ciągle kroki podtrzymywana przez wiatr ogrzewana przez słońce prowadzona przez ludzi wciąż przeliczam uśmiechy silne nogi kolana i odsłaniam kotarę by zaglądać do skarbca gdzie błyskotki perełki pozostają niezmienne wypełniając godziny mam chorobę równinną bardzo chce mi się milczeć kiedy warczą silniki cywilizacji2 punkty
-
Spokojnie Cisza gra Odeszly złe duchy Do przyszłych gwiazd Zabrały ze sobą Ułamek duszy Obija się cicho Pół wody od dna Leszczyny liść Zmienia swój kąt W okrutnej ciszy Spod księżyca Zerwała się ćma2 punkty
-
-Mistrzu, czy żyjąc w szczęściu, napotkam przykrości? -Jak inni to zobaczą, mogą ci zazdrościć, i dla ciebie życzliwi mniej tacy już będą, a niegdyś miłe miny, po cichu im zrzedną. więc szczęściem się nie obnoś, taka moja rada, bo jak się o nim mówi, bywa, że przepada.2 punkty
-
Oluśśśś... miękki Boluś kiedyś był nawet twardy teraz raczej już nie Jak ta gruszka ulęgałka co to w rękach jak ta miazga w ustach Renaty rozpływa się Oluśśśś... raczej truteń niż pszczółka leń obibok i ziółka z ziółkami to on za pan brat jest Z kwiatkami przez chwilę brata się by po chwili odwrócić od nich się przecież zapylił już je Oluśśśś... przystojniaczek z nadwagą hipopotam jak baton nosorożec co to róg dawno mu zmiękł Hipokryta-atleta wzór cnót-raczej nie tak wręcz przeciwnie-wierszokleta co zapomniał że meta dawno za nim już jest * fota z netu.2 punkty
-
2 punkty
-
gna choć nikt go nie goni czas nieubłagany gdy jesteś zwalnia tak nagle wyszedłeś lecz wrócisz zegar przyspieszy by stanąć na zawsze gdy znikniesz niepohamowany2 punkty
-
Południe leniwie wystawia się do słońca nie roztrząsa strat nie planuje kosztów odpoczywa na rozciągniętej teraźniejszości dobrodusznie wybacza brzęczącym silnikom trwa w naiwnym przekonaniu o konstansie ale zegary pocą się z wysiłku i męczą się obcy kopiący wilcze doły wyścielone nocą polarną2 punkty
-
Długie ostrza odsłonięte tętnice szyjne drżące i bezbronne jak białe ręce nawykłe do technologii w pulchnych palcach szybko gaśnie opór Czerwone dywany pod czarnym niebem bliskie są oczom obcych Łuk zimnego księżyca jedyny blask wielki szperacz za nim charty za nimi święta furia nucąca frazy brzmiące jak najwyższy wyrok2 punkty
-
@K__Rystyna to wielka potrzeba każdej istoty: zwalczyć strach, uwierzyć i zaufać. A skrzydła - niechaj się prostują i służą długo, długo!2 punkty
-
Raz dziewczyny w rzece Kamiennej wykąpały się z wielkim wdziękiem. Gapiów się nazbierało, bardzo długo to trwało. A pan Rolek miał w ręku... lornetkę.2 punkty
-
Pewną puszystą kobietę z Poznania oczarowały z wystawy ubrania. Przymierza i oczom nie wierząc, krzyczy: " to przekręt z tą odzieżą!” Manekin cud-miód, a ona jak bania! (opisana sytuacja zdarzyła się kilka lat temu w pewnym sklepie z odzieżą, w centrum Poznania)1 punkt
-
wszędzie ją całowałem w końcu zabrakło miejsc więc rzuciłem się na jej cień - zwariowałem wszędzie ją dotykałem bywało że tu i tam niebiosom dziękowałem myśląc oszalałem wszędzie z nią byłem od morza do tatr zawsze kochałem ach co to był za czas wszędzie wszędzie to mało powiedziane zrozumie to tylko tamta łąka i las1 punkt
-
wyciągnęłam z szuflady oddech tamtego lata gdy nagość stała się przezroczysta znalazłam cię dzięki woni słów które nigdy nie padły nie pozwolisz dopisać ostatniego rozdziału a bezsenne noce nie będą miały twojej twarzy zabrakło szeptu o który przestałam się ubiegać znów mi zimno1 punkt
-
Nieraz przydajemy dużego znaczenia Sprawom, które wydają się nie do rozwikłania A tak naprawdę okazują się zwykłymi kwestiami Niewartymi nawet naszej uwagi. Często wkładamy dużo wysiłku W rozwiązanie kwestii, która naprawdę jest błaha Czas przecieka nam między palcami A my ganiamy zawzięcie swój ogon. I jeszcze mamy czelność twierdzić Że my jesteśmy władcami Wszech rzeczy Gdy tak naprawdę nic nie znaczymy Marny nasz żywot jest w oczach Kosmosu. Warszawa, 09.08.20221 punkt
-
1 punkt
-
jeśli tu zostaniesz zginiesz tylko tylu przeżyło kto tu dowodzi ty może czekać morfina trup był świetnym żołnierzem1 punkt
-
1 punkt
-
Pewien dżokej z Kobylanki wraz z kobyłą stawał w szranki na ubitej glebie lecz na przeciw siebie bo kręciły go kasztanki.1 punkt
-
Na jednej z ulic Kairu, Oblanego wodami prastarego Nilu, Mieścił się pewien antykwariat niezwykły, Wszystkich wchodzących swymi skarbami oczarowujący, Właścicielem jego był stary Egipcjanin, Z długą siwą brodą na pomarszczonej twarzy, Który przez całe swoje życie, Zgromadził najprawdziwsze skarby rozmaite, Brodaty Egipcjanin stary, Do ludzi zawsze szeroko uśmiechnięty, Ochoczo wszystkim odwiedzającym pokazywał swe skarby, Starożytnego Egiptu najrozmaitsze artefakty, W antykwariacie starego Egipcjanina, Z każdego kąta wyglądała historia, W każdym niemal kącie, Walały się starożytne zabytki rozmaite, Pożółkłe starych papirusów zwoje, Kryły w sobie starożytne pismo Egipskie, Kryły w sobie wielkie tajemnice, Starożytnymi hieroglifami skrzętnie spisane, Wielkie złote misy, Leżały oparte o wapienne, pobielane ściany, Szczerozłotym swym blaskiem ciekawość wzbudzały, Wszystkich je podziwiających bez wyjątku zachwycały, Nie zabrakło licznych waz glinianych, Religijnymi i militarnymi symbolami zdobionych, Nie zabrakło tabliczek licznych, Z klinowym pismem akadyjskim, Wielki wypchany krokodyl nilowy, Z sufitu na linkach zwisał podwieszony, Wszystkich wchodzących do antykwariatu gości, Przerażały z rozpostartej szczęki, wielkie jego zęby, Na honorowym miejscu stała, Zawsze starca dumą rozpierająca, Makieta piramidy Cheopsa, Zbudowana własnoręcznie przez jego wnuka, Choć zbudowana w pomniejszonej skali, Aczkolwiek z wiernym zachowaniem proporcji, Aury tajemniczości, pomniejszona, wcale nie straciła, Niekłamany podziw u wszystkich budziła, Skarby jednak najcenniejsze, Za szkłem były eksponowane, By zachwyt oczu mogły wzbudzać, Bez ryzyka uszkodzenia, Bogato zdobione naszyjniki szerokie, Które przed wiekami nosiły córy egipskie, Ze złotych paciorków, skalema, krwawnika wykonane, Złotymi, sokolimi głowami uwieńczone, Miedziany topór rytualny, Z uchwytem z drzewa cedrowego warstwą złota pokryty, Wysadzany klejnotami, Przez samych faraonów niegdyś używany, Nie mogło zabraknąć popiersi faraonów, Pełno było starożytnych egipskich amuletów, Niektóre w kształcie oka Horusa, Najwięcej jednak w kształcie świętego skarabeusza… Pewnego chłodnego wieczoru egipskiego, Klimatem swym do refleksji skłaniającego, Zjawił się w antykwariacie gość niezwykły, Gość zupełnie inny niż wszyscy, Wszedł pomimo drzwi zamkniętych, Stanął pośrodku artefaktów starożytnych, Do wnętrza przedostał się niezauważenie, Przed starym antykwariuszem stanął bezszelestnie, Gdy stary Egipcjanin uniósł oczy, Strach natychmiast całe jego ciało przeszył, Wielka zalała go trwoga, Która całkiem odebrała władzę w kończynach, W jego stronę była skierowana, Blada ręka koścista, Która z białej szaty się wychyliła, Na starca kościstym palcem wskazywała, Wielka biała mumia, Pośrodku egipskiego antykwariatu się zjawiła, Koniec jego żywota oznajmiała, Gdyż w egipskiej kulturze śmierć symbolizowała, Zrozumiał antykwariusz stary, Strachem do szpiku kości przepełniony, Że wypełniły się dni jego, Śmierć z zaświatów przyszła po niego, Ozwała się do starego antykwariusza, W języku starożytnych Egipcjan, Języku, który dobrze rozumiał, Gdyż starożytnemu Egiptowi życie swe oddał, W starożytnych Egipcjan języku coś przemówiła, Czym starca zrazu uspokoiła, Serce starego antykwariusza spokojem napełniła, Skinieniem kościstego palca ku sobie zawezwała, I spotka się w wieczności z ukochanymi faraonami, W historii których rozczytywał się latami, Gdy zaświatom swe życie powierzy, Z zaświatów wszelkie tajemnice starożytnego Egiptu zgłębi, I wszystkie egipskie piramidy, Wyjawią antykwariuszowi wszelkie swoje sekrety, Ochoczo Sfinks, który ich strzeże, Wielkie ich tajemnice mu w zaświatach powierzy…1 punkt
-
ulotni jak płomienie gasną lub zsuwają się za horyzont jak niegasnące słońca cisi i piękni1 punkt
-
opowiadały baby po wsiach o strachu co jezioro oplatał w trzcinach trwogą cicho szeleścił w sercach ludzi bojaźnią kołatał kiedy tylko dzień schodził nisko i jezioro blask słońca zjadało szuwarami targał złowieszczo i obślizgłe wynurzał swe ciało czyhał w ciemnych gęstych zaroślach na dusze nieroztropne i młode co w falach jeziora się skrzyły prężyły torsy i miód urodę plątał stopy w jeziornych odmętach wyszarpywał powietrze z płuc młodych swym obślizgłym ciałem przygniatał i porywał dusze do wody opowiadały baby po wsiach by ostrożność przy wodach zachować wtedy utopca zobaczysz w porę życie swe zdołasz uratować ciepnij różańcem bestii w oczy niech zginie w ciemnej wody czeluści zatopi swoje ciało śliskie i strach twój w sercu na dobre uśpi1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
A mnie się wydaje, że ten konstans południe ma gdzieś i drwi z naszych ludzkich nawyków. :-)1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
@Marek.zak1 Szkoda że od chemii zawsze byłem daleko, parałem się inwestycjami w zakładzie, wiem że kierownikiem naszego laboratorium chemicznego była piękna kobieta, w której połowa zakładu była zakochana. Jedyną rzecz jaką od niej dostałem... to probówki na pędzenie bimbru!? Trzymaj się zdrowo.1 punkt
-
Może zostać. Dość elastyczne zasady tutaj panują :), a to jest naprawdę dobry wiersz - tutaj więcej osób powinno go przeczytać.1 punkt
-
Bardzo trafne spostrzeżenia, jakie w swoim, refleksyjnym wierszu zawarłaś! Duch nasz, jest na tyle niewidoczny, jak wiatr; nie zamkniesz go nawet w pomieszczeniu siłą leży w buncie, kiedy ciało szuka równowagi - niemoc nie oznacza, że jesteśmy przegrani!1 punkt
-
1 punkt
-
@Kapistrat Niewiadomski Zamiast seksu mordobicie? - nie uśmiecha mi się toto. Grunt miłosny pod stopami już mi przemieniła w błoto. Jak tu mi wzlatywać w górę by opadać na jej ciało kiedy już za pierwszym razem grząskie błoto mnie wessało. Po szaleńczym wprost wysiłku kiedym wylazł z tego błota nie dostrzegłem jej tuż obok i tak przeszła mi ochota. Teraz się zamierzam przenieść na grunt twardszy, czyli w góry razem z nią i z tą nadzieją by ją zdobyć po raz wtóry. Pozdrawiam1 punkt
-
@OloBolo W mych utworach nie ma sztampy upychanej w ciasne ramy piszę o tym i o tamtym co na co dzień w życiu mamy. Pozdrawiam1 punkt
-
na pustej plaży mdły zapach rzeki jeszcze płynie pod mostem szarym i różowym ktoś pomylił farby udekorował wierzchołki drzew potem dopisał instrukcję obsługi teraz możemy przesunąć się palcem między zmęczonym miastem a urojonym brzegiem upał dociera suchą stopą koty tulą się wszędzie1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+01:00
-
Ostatnio dodane
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne