Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 17.03.2022 uwzględniając wszystkie działy

  1. Przyleciały ptaszęta... okupują drzewa, kluczami jak bombowce w karmniki i nazad. Czasami w nos podskubią słomianego dziada, a plejada gatunków kontrastem olśniewa. Gdzie żeście zimowały, gdzie druga ojczyzna, jak podróż przeleciała, czy stado w komplecie? Chyba wiem, nie liczycie, ćwierknij że nie wiecie, bo z okien nie rzucają - mówią że drożyzna. Bociany się rozparły na dachach słomianych, żaby uciekły głębiej aby bronić skóry. Nie posiedzisz tam długo, rechot w ciszy umilkł, głodne boćki dziś rządzą, klekoczą dziobami. Czy skowronki najwcześniej w tym roku przyfruną, zwiastują ciepłe lato, niosą wczesną wiosnę. Zanucą z raniuszkami - etiudę rozkosznie, a człowieka obdarzą przeżycia fortuną. Zięby biednych partnerów w gniazdach zostawiły, przylecą na gotowe.... małżeńskie spryciule. Będziemy oczekiwać, ile się wykluje, zapełnicie od nowa znane wam rewiry. Lecą żurawie, szpaki, trznadle i potrzeszcze, myszołowy z łozówką, jaskółki i żołny. Cudownie zaśpiewają, przyozdobią bory, chciało by się wykrzyknąć... prosimy kto jeszcze? Jak ptaszęta ze wschodu, fruną Ukraińcy, z podciętymi skrzydłami... niezdolni do lotu. Z przyszywanym uśmiechem, kręgosłup wyprostuj, przecież Polak Słowianin, jak najbardziej bliski. "Natura nie łamie swych PRAW". - Leonardo da Vinci.
    11 punktów
  2. jeszcze założę sukienkę w kwiaty i bosą stopą zatańczę w zieleni będę oddychać błękitnym powietrzem gdy wreszcie zima w wiosnę się zmieni niech tylko słońce ogrzeje duszę która złamana i ociemniała a ptak swym śpiewem zagłuszy burzę która tej zimy się rozszalała niech tylko zima w wiosnę się zmieni niech tylko świat kolorów nabierze deszcz ciepły zmyje z twarzy cierpienie strach i demony spod gruzów zabierze niech tylko zima minie a wiosna nadzieją niech wrośnie w moje serce niech kwiatem białym wyrośnie na zgliszczach bym mogła znowu zatańczyć w sukience
    9 punktów
  3. nie boży palec naciska pstryczek i znów kolejna pali się lampa po niej zapłoną już tylko znicze a my lecimy jak ćmy do światła chociaż po oczach kolor czerwony bije z daleka znakiem przestrogi lecz my olśnieni i zaślepieni jak ćmy lecimy znów prosto w ogień
    5 punktów
  4. piękny jest świat wokół nas co jeszcze wydarzyć może się nam jakie szykuje niespodzianki cudowny wieczór z radosnym porankiem czy jeszcze zdarzy się coś innego zupełnie dla nas niepojętego zło trawi miłość obojętność odsuwa od człowieka cóż dobrego jutro nas czeka nie dajmy się zwariować zbudujmy razem od nowa coś co przyniesie Nam szczęście niech ono po świecie się niesie
    4 punkty
  5. Dzwonek wciąż dzwoni krzyczy pomóż możecie przecież zrobić więcej mieszkacie z dala od powodzi pomóżcie nam rozdartym sercom od trzech tygodni ciągle dzwoni ale niewielu to obchodzi dzwonek wciąż dzwoni krzyczy pomóż Europa dalej daje dupy wciąż najważniejsze ciepłe domy tania benzyna i zakupy nieważne że tam giną dzieci nie prowokować - najważniejsze a jak przestanie dzwonek dzwonić zostaną tylko same zgliszcza to znicz zapalmy raz do roku chcieliśmy pomóc znów nam nie wyszło
    4 punkty
  6. szybko się nudzę odczuwam niedosyt a potem ziewam lub przerzucam stronę zbyt długi opis za mało dialogów książkę odkładam by do niej powrócić kiedyś lub nigdy to kwestia wyborów (a czas zapiernicza jak mrówki w mrowisku nim się obejrzę pozjadały wszystko) Lukrecja Borgia w sukni koloru morello nagle kichnęła wzbudzając niepokój służba nadbiegła czując w nozdrzach odór -znowu obsrała się ta nasza księżna
    3 punkty
  7. wpadł między nas, wypił czarę goryczy? błędny wzrok zawył - gorzki smak tłum zmąconych głów znak zakaz nakaz: Nigdy nie milcz. Mów! krzycz odejdą na trampolinę spokoju
    3 punkty
  8. - Panie... - przerwał ciszę brat dowódcy, gdy cała czwórka znalazła się w zbrojowni. Nawiasem mówiąc, jednej z wielu. O czym Jezus wiedział doskonale, jego zaś towarzysze mogli się domyślać. I sądząc z wielkości statku-matki, który przemierzali - domyślali się. - Panie - powtórzył legionista, wkładając in vebum, w wyraz, odrobinę więcej zdecydowania. Nijako było mu, jego zdaniem, użyć słowa "Magister", Mistrzu. Chociaż myśli kusiły go. Lub może raczej namawiały. Po chwili milczenia kontynuował. - A ten jeszcze dziwniejszy niż... jak mu tam... Thor? Ten długowłosy o dziwnej skórze. Przecież to vir, mężczyzna. Miał maskę, prawda? Dlatego wyglądał tak dziwnie? I ten jego strój. I dziwne miecze. - Ciekawość powodowała, że mówił coraz bardziej swobodnie. Jezus, uśmiechając się, przyglądał mu się w milczeniu. Widział biegnący coraz szybciej ciąg myśli żołnierza. Napędzany ciekawością. Dlatego nie odzywał się, oczekując wygaśnięcia wątku in mente, w umyśle rozmówcy. - A tych ośmiu, idących za nim w pewnej odległości? Dlaczego szli parami? Mieli miecze podobne do naszych - legionista odruchowo zerknął na rękojeść swojej spatham. - I też byli w maskach, prawda? - Podejdźcie bliżej - Czytający Myśli przywołał dziesiętnika i drugiego z żołnierzy. - Dobrze, że tylko przyglądaliście się ich broni, bez dotykania. Dlaczego, pytasz - zwrócił się do dowódcy. - Pamiętasz pole ochronne wokół lotoplanów*? - Bo chcę odpowiedzieć na questio, pytanie, waszego towarzysza. A najłatwiej i najwygodniej będzie mi to facere, uczynić, znów sięgając do mapy. Ale, tym razem, pokaże ją pytający o idących za istotą, zwaną Thorem. Albo za bogiem, jeśli wolicie trzymać się uprzedniego określenia. Moc** położył bratu dziesiętnika dłoń na ramieniu. Ten drgnął, nieco zaskoczony. - Spokojnie - uśmiechowi na twarzy Jezusa towarzyszył przypływ spokoju, a zaraz po nim uśmiech in capite, w głowie legionisty. - Jesteś gotów? Zapytany zawahał się króciuteńką chwilę, nim przytaknął. - Ergo audi, zatem słuchaj moich myśli - uśmiech, równie naturalny jak swobodny, trwał na twarzy Stwórcy Pierwszego Słowa. - A raczej je czytaj. Bo będziesz je widział wśród twoich własnych. Będą się wyróżniać. - WszystkoMogący zamilkł, po czym uśmiechnął się ponownie. - Skoro jesteś gotów - ledwie wyczuwalnie wzmocnił uścisk na ramieniu żołnierza - to zaczynajmy. Cdn. Voorhout, 16 marca 2022 ____________ * Pojęcie "lotoplan" zaczerpnąłem z komiksu Bogusława Polcha o wyprawie Ais, Ruba, Chata i Zana z planety Des na Ziemię, wydanego w Polsce w pierwszej połowie lat 80. ubiegłego wieku. ** Chyba każdy czytelnik skojarzy, do jakiego filmu tu nawiązuję...
    3 punkty
  9. Wzięty fryzjer z Poronina się zamartwia i chłopina klientów się wstydzi bowiem co dzień widzi jak powiększa się łysina.
    2 punkty
  10. Kopta zagadnął mąż w Zakopanem - Coś się kopciło dziwnie nad ranem? Choć tęgi chłop z cię, dosięgnie kop cię; dym szedł, gdyś Jagnę smyrał kolanem.
    2 punkty
  11. Niemiec, Rusek i Francuz siedli na stołu krańcu. Francuz w ślimakach grzebie, kluchy zajada Niemiec, a Ruski - się wie, o zakład z Węgrem poszedł, Holendrem oraz z Włochem - kto pierwszy włoży łańcuch.
    2 punkty
  12. Shin taki jeden kurdupel z Korei postanowił że się w końcu ożeni założył się z kumplami że dziewicę omami Chon go wyśmiała-twój mały dziwnie sepleni
    2 punkty
  13. Kąsasz żył twarde brzegi, krew struta wchłonie już dreszcze, widzieli nas w tafli wody, z wosku twarze w krople brzydkie. Igły płoną Ci pod skórą, spiętrzona jest moc w niemocy, jednym specyfkiem brzydki, uciekać w wielkie brzydoty, wstań, bo możesz, odpocznij.
    2 punkty
  14. Powiedz mi… tak, wiem – nie wypowiesz słowa… Twoje usta, kamienne usta… Noc mnie miażdży, czy to rozumiesz? Powiedz… ― milczenie, świdrujący szmer rozsadza uszy… Jestem w bezkresie czasu, w przestrzeni milczenia… … cienie wokół, bezwład melancholii… Światło obskurnej żarówki roztacza mdławą poświatę… … płachty pajęczyn falują od czyjegoś oddechu… czyjego? Jestem tutaj, gdzie nie ma nikogo i nigdy nie będzie… Książki… ― wezmę sobie jakąś z regału… Nie, nie dam rady wspiąć się po drabinie… Za oknem śnieg, stalowe niebo… Gdzieś sobie pójdę, w siny mrok, szklisty… … do pustej przystani zmrożonej cierpieniem i ciszą… jeszcze, tylko przewertuję zakurzone bruliony, kołonotatniki… Mieszają mi się słowa, zapętlone myśli… Wszystko się kołysze… … upada z chrzęstem butelek… Ach, to ― ty… Jesteś przez chwilę ― i zaraz znikasz… Musisz już kończyć, ciągle to słyszę… Słońce wpada do środka, oświetla oszklone gabloty z porcelanową zastawą… Zakurzona serwantka zwieńczona martwym zegarem… Klucz spoczywa obok, powyginany, zapomniany przedmiot… Ojciec nakręcał nim, kiedyś mechanizm… Ustawiał czujnie wskazówki… Kogo to teraz ― obchodzi? Nikogo… Wiem, że nikogo… Czas zatrzymał się w chwili śmierci, która wzdycha wciąż lodowatym chłodem… Słońce wpada do wnętrza… Słońce? Skąd ― słońce? Przecież przed chwilą ― szumiała ― otchłań nocy… ... rozbestwiona samotność melancholii… Zatem, świeci żarówka w gazetowym kloszu… Pusty stół i krzesła, wersalka… Trzydrzwiowa szafa ze słojami czasu, z modelem japońskiego pancernika na górze… Siadam na podłodze… … wśród stosu fotografii i listów… Skąd? Od kogo? Od nikogo… … od siebie samego… (Włodzimierz Zastawniak, 2022-03-17)
    2 punkty
  15. takie jest życie z francuska brzmi to c'est la vie po nocach czasem mi się śnisz zapalam świeczki kiedy mam chęć nie w wyznaczony dzień przez kler tradycjonalistą więc nie jestem zapalam znicze kiedy zechcę a ciebie nie ma i nie będzie już mnie nie dręczy durna myśl że cię nie spotkam w parku dziś
    2 punkty
  16. Jestem człowiekiem w pudle Pogrzebanym we własnym gównie Nie przyjdziesz i nie uratujesz mnie, nie uratujesz Tekst pochodzi z https://www.tekstowo.pl/piosenka,alice_in_chains,man_in_the_box_1.html
    2 punkty
  17. Zgrabnej Teresie ze Zgorzelca zabrakło dla Janusza serca na złość więc jej się w pabie upił zapominając, że gdy pijany -to jest głupi i tak skończyła się abstynencja Moja znajoma z Bełchatowa sucz taka jedna - wściekła krowa wzięła sobie psa ze schroniska by się wyżywać- tłuc go po pysku teraz jest niemowa *powolutku, pomalutku... ... dopiero uczę się pisać limeryki, więc proszę być dla mnie wyrozumiałym ;)
    1 punkt
  18. Ceny nie było, przy kasie na rolce fiskalnej widniało kilka wygiętych liter. Jak niedokończony pakt z diabłem, który wije szaleństwa. Wynajduje spadkobierców nieprzymuszonej woli, na potrzeby przyszłej ofiary. To tu, to tam, to przed, to za, obok, wnet góra, lub głęboko dół. Niezapłaconym rachunkiem sumienia przykryje twarz. Odbijając winny pejzaż, lub plejadę upadających gwiazd. autor wiersza: a-b https://atypowab.blogspot.com/ autor zdjęcia: pexels-joanne-adela-low-3225796
    1 punkt
  19. ZA KOPIĘ I POKAZ? MIM? USTAWA DANA DA WAT SUM IM. A NA PRIVATE TABU TU BAT - ETA VIR PANA. BRAK I ZGODY DO GZIKA R. B.
    1 punkt
  20. Kto handluje ten żyje Euro Stoxx 50 -3,6% DAX - 4%. Francji i Wielkiej Brytanii - 4 Indeks Dow Jones wzrósł o 0,3%, S&P 500 o 1,5% a NASDAQ o ponad 3,3%. WIG-Ukrain -39% MOEX - 33% SWIFT dług Rosji 30 miliardów USD - nadal bęzie mogła korzystać ze SWIFT-u Cena baryłki ropy wzrost w ciągu dnia o niecałe 2% WIG spadł o 10,7% Inwestycja w Uran -- hitem :)
    1 punkt
  21. Świat ma dużo pięknych rzeźb obrazów marzeń ale ich urok blednie gdy obok młodość Ona jest prawdą nie grą słów - pamiętam czułem wiatr we włosach pragnąłem sobą być Ona mnie nie nudziła uczciwie grałem z nią dziś chociaż starszy dumny jestem z niej Bo wciąż w sercu się tli mimo że hen daleko za mną zatrzasnęła swoje drzwi
    1 punkt
  22. oj niedobrze, aż tak bardzo truł? to nie trzeba słuchać i dać się ogłupić
    1 punkt
  23. mnie już tym śpiewem kupił, roztańczona wskoczę na stół
    1 punkt
  24. @jan_komułzykant Widzisz to samo co ja, nawet wiem o co się gra. Trzymaj się, w tym wypadku, wiedza to nic.
    1 punkt
  25. MIN WĄSIKI SĄ W NIM. OT, KAJ; ELA MA WĄSIKI? SĄ WAM, ALE JAK TO? I NA WĄSY SĄ WANI. A DA INO MELON I WĄSIKI SĄ, WINO, LEMONIADA. A WY Z WĄSAMI? MASĄ WZYWA. MA WĄSIKI? SĄ WAM.
    1 punkt
  26. znaczy z MOPSem klops? Może chociaż Druppi Sereno e zaśpiewa albo chociaż pół? https://www.youtube.com/watch?v=m26cDCctYQg
    1 punkt
  27. @Andrzej_Wojnowski - witam - dokładnie tak jak w przeszłości puste słowa - wstyd mi za nich bo mimo ze dużo mogą gówno to znaczy a Putin sie panoszy . Pozdr.
    1 punkt
  28. @Andrzej_Wojnowski Dzwonek zapomniał już wirusa, na Ukrainie Bóg nam skruszał. Miłego wieczoru Andrzeju.
    1 punkt
  29. @jan_komułzykant Kto słuchał "Szarotki" a w niej sprośne plotki o dupie panny Maryny, Janie, prawda nie kpiny! Ja wolę szarlotkę, smacznego, mówi Ci to łasuch Grzegorz!
    1 punkt
  30. - ANO, ŻE TU MA ZESZYT. - A TY Z SEZAMU TEŻ? - ONA! OJ, OTUMANILI LINA MU - TOJO. OTO JOJO TO.
    1 punkt
  31. Ideały W autorytecie spustoszenia Bolący powrót Z nad krawędzi Zamkniętych zdań Skąpanych wysłanników W powietrzu Przylegającym pośpieszną Cząstką figur Z pól szachowych Prześwit wspólnych Cech drążonych Wykładem tych Samych pomieszczeń W rozmowach Z przypadku . . . rozdziały Wciąż wstają Pnące w Ziarenkach splecionych Na podobieństwo Splecionej miłości Zawieszeni W wieczności W obawie odwzajemnienia Przepuszczając przez tkankę żyjącego Przypuszczenia Ten sam sposób Identyczny zalążek dojrzałości W poglądzie dozwolonym WARSZAWA
    1 punkt
  32. @[email protected] a to Cię zaskoczę, Diory niestety już nie mam, Radmora ukradli złodzieje, ale jest jeszcze ten rodzynek, po dziadkach. 'Szarotka', pierwsze tranzystorowo - sieciowe radio w Polsce. :)
    1 punkt
  33. @jan_komułzykant Korzeniami... w czarno-białym, w tiurmie siedział każdy śmiały, z Diory w Aladyna patrzył, ile widział... co zobaczył? Dzisiaj świat choć jest w kolorach, Janie gdzie Aladyn, gdzie jest Diora? Pozdrawiam pytanie oczywiście retoryczne. @Annaartdark Cieszę się Aniu że chociaż troszeczkę Cię zainteresowałem.
    1 punkt
  34. Rozumiem doskonale. Natura jest dla mnie tym samym. Piszesz bardzo wyjątkowo, zanurzam się w Twojej twórczości z przyjemnością.
    1 punkt
  35. @OloBolo I nauka jak widzisz nie poszła w las, grunt że odrobinę rozweseliłeś nas. Pozdrawiam Olo.
    1 punkt
  36. Ludzkości absolutnie niezbędny jest natychmiastowy, intensywny trening kondycji
    1 punkt
  37. @Konrad Koper Minimum słów... maksimum treści, przeczytaj trzy razy zanim się zmieścisz. Pozdrawiam Konradzie, kopę lat?!
    1 punkt
  38. Zero do zera i mamy szalet w nim mój Kapciuszek wierszyk bez zalet. Gdy go pisałem jak innych wiele to przyświecały mi te dwa cele. Minimum, chociaż jedna odpowiedź to nie są żale to nie jest spowiedź. Zaś celem drugim, choć mało znaczy to trochę większa liczba czytaczy. Żaden z tych celów nie wszedł w rachubę i wenę muszę uznać za zgubę. Nic poważnego widz z boku powie a mi frustracja rujnuje zdrowie. Do sanatorium ruszam nad morze spacer po plaży lub jeszcze może i romantyczne z weną spotkanie to zapisane jest w moim planie.
    1 punkt
  39. Witam - podoba się - Pozdr.
    1 punkt
  40. Piękny poetycki zarys rzeczywistości. Dobrze czyta się Twój wiersz. Pozdrawiam Grzegorz.
    1 punkt
  41. @Henryk_Jakowiec Doceniam, super
    1 punkt
  42. ILE MA KOPII PO KAMELI? TO KOPIUJ, OPOJU, I POKOT. A KALKA, TO KOPIARKI KRA I POKOT. A KLAKA?
    1 punkt
  43. @anna_rebajn Nie każdy, dożyłem 30 i miałem wspaniałe życie, a teraz się zaczynam sypać. Gdyby wyniki gastroskopii były inne, to jechałbym na Ukrainę - chociaż nie walczyć za Lwów, a umrzeć na własnych warunkach. @michal1975-a Moja prababcia była Orlęciem Lwowskim, moja babcia pochodzi ze Lwowa, pomimo łykania narracji TVN non-stop, jest mocno do nich podejrzliwa. Czy to nie nasza wojna? Też po części nasza. Czy ludzie giną, owszem i to przykre. Czy należy ich wspierać, zasadniczo tak - ludzi. Natomiast o tym, że ta wojna będzie decydują przełożeni ówczesnej władzy, jak Klaus Schwab i jego YOung Global Leaders. Dlatego co ma być, to i tak będzie - ale nic nie dzieje się bez przyczyny. Trochę mnie martwi owczy pęd i jakby jutra miało nie być. Najśmieszniejsze, że złotówka traci od początku konfliktu więcej niż Chrywna, której nie dość, że wszyscy się pozdbywają - to jeszcze teoretycznie w moment mogło Ukrainy nie być i była by bezwartościowa. Generalnie będzie bieda, to co odwalili (wielu tu obecnych) podczas Covida z lockdownami, maseczkami itp. będzie miało konsekwencje, inflacja... zresztą, pisałem o tym kilka miesięcy temu na Wykopie, to wkleję - no więc, najlepsze przed nami, a rozwalenie rynku najmu i dostęp do lekarza, do którego nie mieliście i wcześniej - to będą najmniejsze problemy https://www.wykop.pl/link/6145799/pierwsze-rachunki-za-smieci-szokuja-ogromne-podwyzki-od-1-lipca/ Doomed 9 mies. temu +71 -42 @przekret512: te bombelki to jest i tak NIC (pomimo iz rozdawnictwem gardzę) - wielkie NIC w stosunku do zamknięcia gospodarki. O tym iz w związku z tym będa rosły opłaty za wodę, śmieci i inne od których nie da się uciec - pisałem kilka miesięcy temu, nim zapowiedziano nowy ład. Do cholery, jeszcze przed pandemią zapowiadano największy kryzys finansowy w historii, a wy spotęgowaliście (nie pomnożyliście) go lockdownami i dodrukiem pieniądza - którego wydrukowano tyle, że gdyby nagle drukarki stanęły (a nie staną) to już mamy przejebane. Pieniądze jeszcze nie spłyneły z firm i funduszy na rynek, ale spłyną i spływają. Inflacja już 4,5%, dobrze się nie przeciągnęła, a będzie galopować. No ale wirus ze śmiertelnością 0,3% to świetny powód by wpędzić cały świat w nędzę. Może będzie tak i tym razem, ale wtedy pisano żem szur. No to już niedługo z waszymi ukochanymi starcami, z gołębiami do współy - będziecie walczyć o okruchy. Dopiero zobaczycie co to śmiertelność. Wcale mi was nie żal, to było oczywiste, a jeszcze się dobrze nie zaczęło. No ale przecież wyzywaliście innych od szurów, wasze poglądy były trendy i mogliście być postępowi i oświeceni... powinno wyjść inaczej :/
    1 punkt
  44. pojęcie pustego świata to tylko namiastka jego rzeczywistości przeszyte bólem twarze, proszące o chwilę spokoju demony w głowie śpiewające wciąż tę samą pieśń i potrzeba wypisania się z ich myśli to tylko proza życia uniesiona przez ręce upadłych aniołów, tańczących z diabłami w piekle skazane na wieczne potępienie, szukają iskry, która oświetli im drogę w poszukiwaniu lepszej ziemi a ich serca z kamienia to odpowiedź na największe zło tego świata
    1 punkt
  45. Nor, dobra; żagle, felga, żar, bo dron.
    1 punkt
  46. Chrzęst pod stopami, rozbite szkło, gruz… Wtłaczam do płuc powietrze przepełnione odorem zwęglonych ciał. Chrzęst pod stopami, kurz. Moja wina, moja wielka wina… Coś mnie przytłacza, dociska do ziemi, tarmosi i dusi. Wyrwane ze ścian okna i drzwi, jakieś pętające ruchy zwisające zewsząd kable, plątawisko poskręcanych żeliwnych, bulgoczących rur. Chrzęst pod stopami, brud. Wszędzie wokół martwe spojrzenia, oczy zachodzące trupim bielmem. Szumiąca w uszach płynąca rzeka czasu rozsadza pulsującą czaszkę piskliwością milczenia. Chrzęst pod stopami, rozpryśnięte okruchy dawnego życia. Porzucone w nieładzie przedmioty jarzą się w padającym z ukosa słonecznym blasku. Otępienie umysłu, opuszczenie. Majaczą przede mną jakieś zatarte numery, nazwiska. W drzwiach zaśniedziałe mosiężne klamki do mieszkań umarłych sąsiadów, których ciała rozsypały się już dawno w proch i pył… Kładą się u mych stóp świetliste słoneczne prostokąty. Przestępuję je, zanurzając się w drżącej smudze gorącego dnia lata. Znowu cień i znowu światło. Obraz się zawęża, pulsuje. Płynie, jakby w sennej projekcji z kolekcją maszerujących nie wiadomo dokąd nieostrych widziadeł. Nabiera barw i znowu gaśnie. Czarno-biały długi korytarz, jaskrawiejący u samego końca, czekający mojego przybycia, aby mnie pochłonąć i przenieść w następne epoki, wydłużone w bezkresie lata… Senna maligna, nierealność wspomnień. Jest. Nie ma. Znowu jest. I wszystko dzieje się niby od początku, choć już z dawno znanym zakończeniem. Pachnące zielone liście, kwiaty, niosące się nie wiadomo skąd korzenne wonie. I znowu noc, choć dopiero jaśniało słońce, odbijając się w kryształach rozłupanych drobin. Księżyc, to? Nie-księżyc? Z pewnością jakaś twarz przeglądająca swoje smutne odbicie w zmarszczonej toni jeziora. Mgły idą polami, tuż przy ziemi. Niosą się i nikną. Pojawiają się nowe. Przemokłem, zanurzając się w chłodnej wilgoci zwiędniętej trawy. Jesień już, a przecież dopiero była połowa upalnego lipca. Lecz to nie ma znaczenia, bowiem właśnie dotykam chropowatej powierzchni ściany. Widzę jak oddycha, czując na sobie piwniczny powiew. Zmarszczki… Nie, to nie zmarszczki. Powiększają się i nikną siatki pęknięć na licu tynku. Muskają moje skronie języki zwisających, pozrywanych tapet. I znowu chrzęst pod gołymi, pokaleczonymi stopami, dławiący obłok kurzu, białego pyłu. Otwieram powieki, zamykam… Naciera na mnie pulsujący powidok, kalejdoskop nakładających się na siebie zwidów. Obrazy manifestują swoją obecność. Wypływają nie wiadomo skąd, i nie wiadomo dokąd podążają. Przesuwają się niczym w fotoplastykonie, czarno-białe, bądź w kolorze sepii albo materializują się nabierając krzykliwych barw. Pożółkłe pola ze zwiędniętą wegetacją, las. Koniec lata. Nadciągający zmierzch. Kto ma przyjść? Nie przyjdzie nikt. Nasłuchuję. Zza ściany dochodzą jakieś szepty, jakby mnisze modły. Ktoś umarł i zmartwychwstał na nowo. Kusi mnie na miłosne rendez-vous lodowata śmierć. Wczepiam się palcami we framugę drzwi, próbując ją odeprzeć, odegnać z całych sił. W straszliwym przeciągu trzaskają gdzieś drzwi. Kto ma przyjść? Słońce oślepia i rani, kłuje miliardami kolców. Przeglądam swoje oblicze w płynącej rzece, pomiędzy nadbrzeżną trawą, sitowiem. Opuszczone domy porastają wątłe łodygi, wyrastają z pustych oczodołów okien i drzwi… Szmer rozpędzonych cząstek straszliwego promieniowania przenika ciało, beton, gruz… Wznieca wicher nowotworowych malformacji. Konające w męczarniach potwory jęczą w zakamarkach ruin i zgliszczy, znacząc krwawymi smugami miejsca swojej okropnej obecności. Zaciskam ponownie powieki. Otwieram… Nic nie rozumiem. Gorączkowa maligna, niezrozumiały szmer promieniowania kosmosu. Obcy przenikają do mojej świadomości, wprowadzając totalną dezorientację. Wybrzuszają się i zapadają membrany radiowych głośników od ataku niezrozumiałego monologu. Całuję namiętnie odpadające płaty tynku. Pieszczę palcami zmurszałą strukturę wyłaniających się pomarańczowych cegieł. Podziwiam poprzez szczypiące łzy pałające refleksami rzeźby, popiersia, odlewy, opuszczone pracownie artystów, okryte półmrokiem i zakurzoną folią porzucone sprzęty. Uwielbiam cię i kocham, moja melancholio, moja kwintesencjo smutku i zapomnienia. Mieszają mi się epoki i lata, fragmenty nieskładnych obrazów. Chrzęści pod stopami rozbite szkło, gruz… Kto stoi przede mną? To ty? Nie, to tylko cień rzucony na ścianę. Przez kogo? Przez, co? (Włodzimierz Zastawniak, 2022-03-05)
    1 punkt
  47. Moje dzieciństwo to był tak długi dzień, że nie pamiętam już żadnej daty Żadnej z tych, w czasie których rozpoczęła się każda kolejna infantylna niedojrzałość ... Bóg zawsze do najgościnniejszych domów zalicza wszelkie cierpienia I chętnie tam zagląda - zobaczyć, "czy czego nie trzeba" Miłość? Najgorsze z możliwych pożegnań. Bo można na nie umrzeć. I nigdy nie przestajesz machać - chociaż nigdy białą flagą I nie możesz też - przestać się odwracać - i nigdy plecami Co dzisiaj czuję? Zapach rozdziału marmurowych ksiąg - opatrzonych krzyżami, sepiami w owalu i ciętą na wymiar literą Żył, żyła, tyle i tyle, zawsze za krótko, zawsze tragiczny koniec I rozpacz! Bez dna! Aż ją wypełni nasz własny koniec - jakże wiotki, jakże .... ciężki ten pergamin!
    1 punkt
  48. - Mówiłem wcześniej, że zbliżenie się do lądowników jest niebezpieczne. Gdybyś podszedł z wyciągniętą ręką, nie wyszedłbyś cało. W najlepszym razie z poparzeniami. W najgorszym wróciłbyś na tarczy, jak mawiali Spartanie. O ile wiem, słyszałeś o nich. - Tak, słyszałem - potwierdził legionista. - A to dziwne słowo, którego użyłeś? Jego nigdy nie słyszałem. Lą.. ląd... nawet powtórzyć trudno. - Bo to słowo z języka, który powstał częściowo na podstawie twojego, częściowo na bazie języka mieszkańców jednej z prowincji waszego imperium, ale stworzone w dalekiej przyszłości. Teraz, w twoim czasie, właściwie jeszcze nie istnieje. Na określenie typu maszyn, które właśnie oglądasz. Znajdujemy się na międzyplanetarnym statku istot, które uznajesz za bogów. Jest duży, jak widzisz. I znajduje w przestrzeni nad naszą planetą. A dokładnie wspomnianą Grecją właśnie. Te zaś maszyny, do których mogą wsiąść jedynie dwie osoby, służą do lotów stąd na Ziemię. Są jeszcze pośrednie, wielkości pałacu twojego cesarza. Lub Jowisza, Junony i Marsa, jak wolisz. Jednym z nich lądowali oni na Mons Olympus, jak mówią tak zwane mity w greckiej wersji. Bo, jak widzisz, opowieści te są prawdziwe. Całkowicie prawdziwe. Do tego stopnia, że swojego Marsa zaraz zobaczysz. Cdn. Voorhout, 03.03.2022
    1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+01:00


×
×
  • Dodaj nową pozycję...