Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 04.01.2022 uwzględniając wszystkie działy

  1. dziś miałem klarowną wizję że muszę wrócić na ścieżkę wojenną tam mężczyzna umiera w mężczyźnie jego płomień na nowo rozpala i parzy posłuchaj... Sześćkojotów bo z takich opałów udało mu się wyjść obroną ręką one zaś zwabione zapachem krwii konia ani myślały odpuścić sobie tak przedniej uczty Sześćkojotów położył wszystkie włącznie z samcem alfa przywódcą stada z jego skóry zrobił sobie okrycie głowy od tej pory nikt go nie mógł z nikim innym już pomylić... W dniu w którym tego dokonał wrócił do obozowiska przywdział szaty wojenne w tym pióropusz krwią natarł policzki tańczył przy ogniu a moc w nim rosła wzbudzał podziw i lęk Spojrzała na niego wymownie córka wodza piękna delikatna niedostępna nie tym razem Sześćkojotów dopadł ją złapał wpół wiedział że mu się należy wiedziała to też i ona dłońmi zakryła mu oczy gasząc w nich żar napełniła dzbanek z wodą obmyła całego tak jakby zawsze wiedziała jak się ujarzmia ogień tym razem Sześćkojotów poczuł że należy do niej wiedziała to też i ona...
    6 punktów
  2. Trzymasz tak mocno, że nie mogę się puścić. Nawet nie chcę, mam Ciebie. Upewniasz się czy jestem, nie wiem co widzisz. Mniej lub więcej, inaczej, może w ciągłej zmianie. W drodze po przekornych prostych i stycznych geometrycznie wariuję Namiętność słodka, bez soli łechce, ale nie kocha. autor wiersza: a-b https://atypowab.blogspot.com/
    4 punkty
  3. przyspieszony kurs miłości
    3 punkty
  4. Jan z Janowa żyje standardowo. Całkiem normalnie, prawie banalnie, prócz chwil z żonką, z którą to i owo ;)
    2 punkty
  5. single bullet pierwszym spojrzeniem — .357 Magnum | w piersi została osmalona dziura | rewolwer jednak był szczerozłoty
    2 punkty
  6. - Dzwonił?- - Nie. Powiedziałam, że jak tylko da znać pierwszy będziesz wiedział. Uspokój się, kochanie. Mężczyzna stał przy kuchennym oknie. Przyglądał się, jak grupka dzieci zawzięcie rysuje kredami na asfalcie. Obok artystów przemknęły dwa rowerki. Wiosna wciskała się w każdy kąt. Zieleń młodych liści była jeszcze blada, a trawa dopiero przeciskała swoją grzywę przez wczesnowiosenną martwotę zielonych skwerków, jednak zapach wiosny, specyficzny aromat ciepłej ziemi, pierwszych kwiatów, słońca z zaplątanymi w bukiet woni resztkami zimowego chłodu, ten zapach coraz intensywniej przenikał dzień. Kobieta podeszła i wtuliła się w pochylone lekko plecy. - Nie martw się. Będzie dobrze. Wiesz najlepiej, jaki z niego twardziel. Palcami przeczesywała delikatnie jego włosy. - Taaa, wiem. Moja krew w końcu… - Przerwał na chwilę. Do grupki dzieci podszedł uroczy, kudłaty chłopiec, trzy-, czteroletni. Za nim niespiesznie kroczył ojciec rozmawiając z kimś przez komórkę. - Jak ja z nim! dawno temu, popatrz, tam! Mężczyzna nagle przylgnął do szyby i zamknął oczy. Podwórkowy gwar, szelest wiatru w koronie niedalekiego drzewa, wszystko to otuliło jego zmęczony umysł. Nagle zaczęły mu błyskać pod powiekami obrazy, odległe, wytarte, zakurzone wspomnienia. … Stoją na osiedlowym parkingu, mały zagląda z zaciekawieniem pod jakiś samochód trzymając ręką dłoń ojca. - Tato, a co to za juja? - To? Rura wydechowa… - - A czemu ona ją chowa?... … Wieczorem czytał mu jak zwykle do snu. Ostatni etap czytana wyglądał tak, że obaj leżeli obok siebie w łóżku. Mały otulony kołdrą, ojciec na krawędzi jedną nogą opierając się o podłogę. W pewnym momencie chlopiec przysunął się bokiem do ojca, wsunął głowę tak, że policzkiem leżał na jego ramieniu i szepnął. - Ale kochasz mnie?.... Ojciec aż się zachłysnął. Przestał czytać. Spojrzał na synka. Ten odpowiedział uważnym, przeraźliwie dojrzałym spojrzeniem, a w oczach miał troskę i czułość maźnięte cieniem uśmiechu. -Oczywiście, synku... bardzo... bardzo... – Przytulił go. … Siedzi przy komputerze. Usłyszał idącego przez pokój malca, odwraca głowę w stronę dziecka i kątem oka widzi jak mały zaplątał się o plastikowy kosz na zabawki i upada. Ojcu serce zamiera, ale ostatkiem siły wstrzymuje oddech, z wysiłkiem powstrzymuje się przed panicznym biegiem w kierunku chłopca. Przygląda się dyskretnie. Mały najpierw leżąc zaczyna standardowe - eeeeeEEEEE! – Jednak tak zawodząc rozgląda się uważnie, a zauważywszy, że nikt nie wpadł histerię, kończy – EEEeeee tam! – I wstaje. Dopiero wtedy ojciec odwraca się i wyciąga ręce, a chłopiec wpada mu w ramiona jak małe tornado. - Uderzyłeś się? - Taa, o, tu – mały pochyla głowę a paluszkiem pokazuje na strzechę rozwichrzonych włosów . Ojciec zbliża swoją twarz do włosów chłopca i całuje czubek głowy, jednocześnie wciągając z lubością zapach dziecka. - No i po krzyku.- … - Kochanie? Zamyśliłeś się.. - Bo on taki podobny…- Mężczyzna odsunął się lekko od okna. Na szybie został ślad policzka i mokre ślady. Przeciera twarz dłonią. - Jezu! Mężu, płaczesz? - Aaaa, bo by zadzwonił… cholera jasna!.. do starych i powiedział, że wszystko w porządku jest i tyle. Kobieta troskliwie objęła mężczyznę i odciągnęła go od okna - Chodź, napijemy się herbatki. W salonie oboje usadowili się na kanapie. Mężczyzna popijając powoli herbatę patrzył ślepo na wyłączony telewizor. W końcu otrząsnął się i powiedział ze zdziwieniem. - Boli to bycie rodzicem, jak cholera boli, nie? - Szczególnie jak ich nie ma i nie wiesz co się z nimi dzieje, to rzeczywiście piecze. A pamiętasz, że chcieliśmy jeszcze więcej dzieci? … A może do siostry dzwonił? – Mężczyzna skrzywił się - Nie, córunia już z dwadzieścia razy dzwoniła i tak go obsobaczyła za to milczenie, że mówię ci! jak stary marynarz i to do mnie, do ojca, takimi strzelała tekstami, że na jego miejscu sam bym się wykastrował. – Roześmiali się głośno. Kobieta pokiwała głową ze zdumienia. - Jakim cudem ma taką niewyparzoną buzię?! Do dziś się zastanawiam. Przecież od kiedy rozumieli już pierwsze sylaby w domu nie usłyszeli złego słowa… chyba, że tatuś coś pod nosem walnął? Przyznaj się... - No przestań. Nawet na budowie się śmiali ze mnie, że kląłem jak przedszkolak… Taki charakterek ma dziewczyna po prostu. Piękna i groźna. Cała mamusia… - Ty, ty, kolego, uważaj sobie – Kobieta złapała za poduszkę i udała, że rzuca. Zamilkli. Po chwili mężczyzna zgrzytnął zębami. - Szlag by to, nie mógł księgowym zostać? Tylko ratownik, cholera, górski i strażak się zrobił. Po diabła pozwalałaś mu oglądać strażaka Sama? Co?... Kobieta spojrzała niepewnie na męża. Potem uśmiechnęła się pod nosem - Taa, ja pozwalałam. Tatusiu. Odłożyła kubek, podeszła do męża, delikatnie wyjęła kubek z jego dłoni i też postawiła na stoliku. Potem usiadła mu delikatnie na kolanach i przytuliła się. - Im bardziej się je kocha, tym bardziej człowiek się boi… To co mamy robić? Przestać kochać? Mąż objął ją serdecznie i głaskał. - Nigdy w życiu. Za nic. Niech boli. A co mamy cenniejszego od tego bólu, kochana żono i matko moich dzieci? - No to o co chodzi? O ten ból? Mężu?... O niego chodzi? To ma być nagroda?... Mężu mój mądry, powiedz, czy o to chodzi?... Ktoś zapukał do drzwi mieszkania. - Dobra, kochanie, nie zasypiaj mi na kolanach. Pójdę otworzyć. Może przysłał telegram, albo co… Kobieta ożywiła się. Wstała i rzuciła idąc do kuchni - Dobra, ty otwórz, a ja zrobię coś do jedzenia. Mąż podszedł do drzwi. Otworzył. Na klatce stał wysoki, postawny, młody mężczyzna. Ogorzała, brudna twarz, zmierzwione włosy, zakurzona, mocno wyeksploatowana skórzana kurtka, brezentowa torba. Wyglądał jak połączenie Indiany Jonesa i członka motocyklowego gangu. Wokół głowy, zakrywając jedno ucho, zawinięty miał bandaż, który łobuzersko zadzierał włosy nad czołem. Usta gościa rozciągnęły się w uśmiechu. - Cześć tato. Niespodzianka! Starszy mężczyzna eksplodował! złapał go w ramiona, ściskał z całej siły, głowę oparł na ramieniu syna i klepiąc go po plecach, krzyknął - Kobieto zrób więcej jedzenia, gościa mamy! Synku!... Łobuzie… Ta niemal wyfrunęła z kuchni. Z jej oczu płynęły ciurkiem łzy, a usta zdobił szeroki uśmiech. Szarpnęła za mężowskie plecy, wciąż wciśnięte w stojącego roześmianego syna. - Puść go stary! daj się przywitać! .. Mąż oderwał się od gościa, odwrócił do żony, chwycił ją w pół i, śmiejąc się głośno, powiedział gromkim głosem - To O TO chodzi w tym wszystkim, kochanie! O TO WŁAŚNIE CHODZI!
    2 punkty
  7. nie rozpamiętuję przeszłości ani nie snuję wizji chwila jest mocna potrafi unieść głaz życia uwolnić
    2 punkty
  8. to, że nie biorą, znak że są święte, w urzędach można tylko pomarzyć.
    2 punkty
  9. śnieżnobiała miałka krew buzuje w żyłach z czarnej porcelany światło rozdziera cień na kawałki cień wybacza wszystko boli tak do bólu boli wykradziony jawnie czas żeby wskrzesić przepracowany oddech aby ukoić zakrwawiony szeptem krzyk teraz rozumiem co znaczy ciemność na początku świeżego dnia niezanieczyszczonej ciszy moje ciało trawi czułość której nikt cię nie nauczył duszę rozdrapuje miłość do jakiej się nie przyznajesz
    2 punkty
  10. znów zerwałem tyle dni poleciało do kosza
    2 punkty
  11. wskazówka przesunie się o sekundę słyszę uderzenie rozedrganego serca milczę chociaż pędzą myśli wraz z wilczym apetytem wchłaniam spojrzenie zapach uśmiech i wiem że jeśli nie uciekniesz na ustach rozmarzę ostatnią linię obrony
    2 punkty
  12. Nawet kot w worku wie, że jedzie "windą".
    2 punkty
  13. Wiatr obnaża światło; tylko fragment nieba mówi, że kolor niebieski istnieje, przez to przebija się halogenowe słońce. Zakazana prawda jest kamieniem, w jego wnętrzu mam szukać rzeki. Co myśleć o tych, którzy teraz tutaj idą. Dehumanizacja w poprzek drogi i drogowskaz kłamstw. Zamykam się na media i szepczę, żeby nikt nie słyszał: Jeżeli zobaczysz źródło, oczyszczaj jego początek.
    2 punkty
  14. człowieka biednego dobro omija nie ma na chleb nadzieja go żywi człowieka biednego uśmiech nie zna a jego drogi to wyrwy i dziury człowieka biednego bogaty się wstydzi udając że to tylko cień człowiekowi biednemu niebo nie pomaga dlaczego - tego nie rozumiem
    2 punkty
  15. Fenomen Frankena „Nic się nie kończy, nic się nie zaczyna. Żadnych podsumowań, żadnych postanowień“. M. Świetlicki Ci co się modlili pomodlą się może trochę żarliwiej chyba że Jehowi im prawie nic nie wolno Jakiś dupek którego zaczęły męczyć krzywe spojrzenia szepty za plecami i dyskretne wycofywanie się osób kiedy tylko znajdzie się w pobliżu obieca sobie częściej się uśmiechać Trzydziestoletnia zaniedbana przez siebie i męża matka dwojga dzieci które w pakiecie sprezentowały jej nadprogramowe kilogramy i rozstępy kupi miesięczny karnet klubu fitness Polityk o poświętnie rozbudzonym sumieniu zdecyduje że teraz w imię z dawna ostygłych ideałów dla odmiany zrobi coś dla innych kraść i kręcić mniej będzie Pijak alkoholik że ileby nie wlał w siebie to żonie więcej już nie podmaluje pięścią nie ukocha Odgaszając papierosa w zjeżonej popielniczce z głową w dym wtuloną gęsty tak że łyka go jak bańkę mleka w stanie nieważkości powie — żegnaj wierny druchu I w ekrany patrzeć mniej będą asertywni będą czytać więcej kłamać rzadziej a szczerze mówić co myślą choćby miało kosztować mięso ograniczą i konsumpcję razem ze zużyciem co ważne w dwójnasób bo ten świat ginie panie no i ceny takie Jedynie ci którym zmiana cyfry wydaje się głupim i banalnym pretekstem do celebracji wzruszą ramionami sięgając po piwo Sprężyna entuzjazmu skręcająca się z każdym kolejnym toastem wytrzyma jeszcze kilka minut po północy do świtu do popołudnia kolejnego dnia kolejnego tygodnia aż z cichym westchnieniem pęknie i jak było tak jest i jak było tak będzie za rok znów sylwester.
    2 punkty
  16. Dokładnie. Dziękuję i Samego Dobrego w nowym roku. Trzymam zań kciuki :) Dzięki za wizytę. Pozdrowienia Ja czynię podobnie. Każdy dzień jest ważny ;) Dzięki Dzięki. Nieprzysiadalność to zdecydowanie jeden z ich szlagierów :)) Uwaga również na raki. Lubią szczypać ;) Odpozdrawiam Dziękuję. Pozdrawiam serdecznie
    2 punkty
  17. Zauważyłam w jego oczach obsesję Dotykał wzrokiem każdy mój włos z osobna Szedł za mną niby przypadkiem Ślad za śladem jak cień nawet nocą Zebrał już tonę zgubionych apaszek Bałam się tego co ma jeszcze w planach Niby przypadkiem a jednak wiedziałam ze działał Zgodnie ze swoim zaplanowanym harmonogramem Gdy ja zmieniłam swój rutynowy plan On jakby szukał zgubionego gruntu pod stopami Ktoś widział w garażu gdzie chowa samochód Ołtarzyk z moimi zdjęciami każde z innego dnia Nie wiem ile to już lat trwała ta obsesja O odcieniu schizofrenii Czytał mój pamiętnik Wyrzucony do kontenera na śmieci Znał moje sekretne miejsce Gdzie przesiaduję aby odpocząć Nie od niego Bo siedział lub stał gdzieś za mną Potrzebowałam zdrowego serca Bo moje umierało Mimo wszelkich starań medycznych Usłyszałam pisk Dobrze znanych mi opon Dostałam telefon Będę żyła Jeszcze nie wiedziałam Że to jego serce Bije teraz w moim ciele W odzyskanym spokoju Czytam kartka po kartce Listy pisane do mnie Zauważyłam w jego wersach już nie obsesję A bezwarunkową miłość dla której warunkiem Nie było nawet jego istnienie Klaudia Gasztold
    2 punkty
  18. Ćma uschnięta Wisi w rogu Błękitnej ściany Światło księżyca Dotyka jej skrzydeł Suchych i cienkich Jak usta kobiety Pozostawionej Samej sobie Na środku lasu Wśród wyschniętych liści Zgniecionych Nikomu niepotrzebnych Zaledwie szczery blask księżyca Obejmuje ze współczuciem Jej blady policzek I ledwo widoczną Usychającą łzę Klaudia Gasztold
    2 punkty
  19. @Klaudia Gasztold bardzo ładny wiersz, jednak smutny, tonami żalu napisany. Wiesz Klaudio, zastanawiam się czy warto usychać. Pozdrawiam ciepło.
    2 punkty
  20. Julianowi Tuwimowi i jego genialnej Lokomotywie. Najpierw powoli, po gładkiej jej skórze, głaskanie, muskanie, na dole, na górze. Ustami po twarzy, po włosach, po szyi, leciutko, cichutko jak odgłos motyli. Potem bo biuście, ramionach i brzuchu, gdy leży i pręży się niemal w bezruchu. Wciąż delikatnie, tak bardzo powoli, bo czas przecież żadnej nie gra już roli. A potem szybciej krew w ciele ich krąży, szybciej i szybciej. Na pewno więc zdąży. Ciała stykają się całkiem niedbale, lecz nie przypadkiem są razem już stale. Wreszcie złączeni. Ruchy gwałtowne są coraz szybsze. Całkiem stosowne do rosnącego wciąż podniecenia i połączenia znowu pragnienia. I szybciej i szybciej i czemu tak gna. Dwa ciała splecione, tak dziwna to gra. Są razem ze sobą i wciąż się kotłują, stykają i głaszczą, namiętnie całują, a ruchy przedziwne podobne wzajemnie, ja nigdy bez ciebie, ty nigdy beze mnie. Szaleństwo stykania, dotyku nirwana, miłości bezkresem zupełnie porwana. I nagle, jak wulkan zapłonął na szczycie oboje są razem w zupełnym niebycie. Coś nagle błysnęło, a oni złączeni kotłują się nadal, jak dzicy, szaleni. I po co i dokąd i dokąd ich gna, dwa ciała złączone, ta wspólna ich gra. Oboje są razem we wspólnym zachwycie, złączeni w miłości, silniejszej niż życie. I nagle oboje zastygli w niemocy, jak gdyby czekali wzajemnej pomocy. Bo wszystko się stało. Odwieczne marzenie i boskiej miłości szaleńcze spełnienie.
    1 punkt
  21. lubie twoje cienkiestopypalce i paznokcieostremógłbym zrobic z nimicoś dziślecz musze Cię dostrzecnie umie ja pisaćwierszywcale moja maław pierwszy dzien nowego rokuwpadlemTy wysłałaś gdzieś na mieściepaczki z swym imieniemrozchodzi sie to na wietrzenie walcze z sumieniemtylko chciałabymtak jak dawniejpatrzec w twoje oczyDoda ma teledysk superantek pisałmniej uroczy. w YouTube
    1 punkt
  22. porwałem na strzępy gazetę bo bredziła o gwieździe X która istniała tylko w głowie redaktora który leczy hemoroidy czym popadnie i pisze o tym dwie strony dalej a udaje że wcale nie i tylko penetruje naukowe podwórka obsikane przez psy . porwałem na strzępy twoje zdjęcie bo mówiłaś że mam to zrobić gdy tylko najdzie mnie ochota żeby zniszczyć coś co jest zapisem jakieś chwili w czasoprzestrzeni do której już i tak nie należę bo odjechałem pociągiem o czternastej dwadzieścia pięć do miasta na literkę P. . porwałem się na rozmowę z grabarzem o życiu po śmierci ale nie wiem czy go obchodziła moja wypowiedź a sam bredził o krzyżówkach jakie są trudne gdy nie ma zasięgu wifi na cmentarzu a trupy równo ułożone w grobach ale i tak nie straszy jak kiedyś . porwałem zonę Włochowi który trzeźwiał tylko gdy pił niepolską wódkę robioną w zakładach spirytusowych w Zielonej Górze ale miała wadę ukrytą która nie pozwalała jej stać na jednej nodze gdy w pobliżu nie było kogoś kto klaskał i nawoływał do wojny na śnieżki na pobojowisku kartoflanym pod Białym Stokiem . porwałem się na myślenie o ostatnim słowie na Ziemi i wiem już na pewno że to będą dwa słowa „kurwa mać” wypowiedziane w środku Europy w kraju nad Wisłą gdzie chore na astmę od spalin dziecię kwili i matki puszczają oko do zdobywców pierwszego miejsca w skokach narciarskich przy pełnych trybunach
    1 punkt
  23. Mordechaj Milgrom z Tel Awiwu twierdzi nawet, że czarnych dziur nie ma wcale nie ma racji, gdy go spotkam to mu wytłumaczę, że to takie leje wszechświatowe, w których zaginają się przeciągane czasy i przestrzenie, materia i światło na końcu lejka nikną w jednej osobliwości, a może w ważnej osobistości? jeżeli Bóg istnieje to myślę, że właśnie tam mieszka i może dlatego tak trudno się z nim skomunikować
    1 punkt
  24. Poszukaj w kalejdoskopie mroku stłumionego westchnięcia między głębokimi oddechami Pozwól, by olej sezamu spłynął po widnokręgu doznań miedzy złocistymi mirażami Podążaj wieloramiennymi ścieżkami poznania, patrz jak pękają pod symetrią odbić różnobarwnych Po cóż marnotrawić wdzięk na służbę? Urodę w zazdrości wobec tych, co nie służą? Rozum stracić w dzikim gniewie bezsilności? Och, nie spoglądaj tym wzrokiem! Tańcząc na przydrożnych nieskończonościach My tylko łapiemy stopa do najbliższej osobliwości.
    1 punkt
  25. czy prawda zawsze prawdą a ocean oceanem czy śmierć jest wieczna a miłość szczera czy słońce kiedyś zgaśnie a wiatr bedzie wiatrem czy świat doczeka chwil bez wojen i głodu czy człowiek kiedyś będzie tylko człowiekiem nie chamem czy pola będą cieszyć poetów malarzy czy to wszystko klamrą spięte będzie naszym sensem czy niewiadomą kaleczącą brzegi
    1 punkt
  26. a czy złote też można smażyć ? czy dodać jarzyn, czy może z omletem ?
    1 punkt
  27. Ach tak? ? "Świątek, Piątek czy Niedziela/Karuzela, karuzela" ????
    1 punkt
  28. a ludzie wciąż myśląc, że są lżejsi - nieustannie spadają
    1 punkt
  29. - Dlatego nie umrę tak, jak według ciebie powinienem - kontynuował Na Wpół Uwolniony. - Nie umrę też inaczej. Mało tego: w ogóle non moriar. Non habeo takiego zamiaru. Ani chęci. Ani teraz, ani nigdy. - Ale to niemożliwe - jakoś bez przekonania stwierdził dowódca. - Każdy kiedyś umrze. Prędzej albo później, w taki albo inny sposób. - Niemożliwe? - po raz kolejny zaśmiał się Ten, Którego Nie Udało Się Zabić. - Co z twoją memoria? Akurat tu powinieneś nie mieć żadnych wątpliwości. Przecież próbowałeś dwa razy. Prawda? I dwa razy bez skutku. A zresztą - Uwalniający się roześmiał się ponownie - spójrz. Wciąż wyprostowany, jakby podtrzymywała go niewidoczna zewnętrzna siła, uwolnił będącą na wierzchu lewą stopę, a zaraz po niej prawą. W identyczny jak poprzednio sposób. Lekko, bez wysiłku i bólu. Wręcz z gracją. - Spójrz - powtórzył, przenosząc wzrok najpierw na legionistę inteligentnego odmiennie, a po nim na drugiego. - Mówiłem vobis, że niczego nie muszę. Że niczego nie powinienem. Ale nie dodałem - tu Całkowicie Wolny pokiwał wpierw zdrową już stopą prawą, a w chwilę po tym lewą - że nunc omnia possum. Omnia possum. Ergo... Voorhout, 02.01. 2022.
    1 punkt
  30. To też właściwie powinien być standart ;)
    1 punkt
  31. stara jabłoń stary człowiek i samotność wspólna to nie mieści mi się w głowie co na to Mniszkówna zapłakała z żalu Stefcia ordynat się wzruszył ale jabłoń nie odeszła poznała wir uciech sad ogarnął młody człowiek pełen rzutkich myśli ponawoził ściął cokolwiek zrobił nowy lifting jabłoń znów jak panna młoda obsypana kwieciem w pełnej krasie jej uroda drugiej nie znajdziecie wartko płynie przy niej życie w każdy weekend piknik tu miłości nie są skryte poczęli się liczni więc autorze nie uśmiercaj smutnych samotności bo los płata figle nie raz miast smutku radości :) pozdrawiam
    1 punkt
  32. nie chcą brać ryby przeklęte mogłoby sie w końcu coś dobrego zdarzyć
    1 punkt
  33. @Mayerling świetny wiersz, i nie piszę tego ponieważ zaraz dodam swój. Ale co tu zrobić?
    1 punkt
  34. ANNA: PAN DO WODY. DYDO - WODNA PANNA. MY RAZ. E, CZARUJE CARYCY TAN. ULICA ADY DOLNA - PAN LODY DA, A CI LUNATYCY - RACE. JURA Z CEZARYM.
    1 punkt
  35. Przed południem polany pudrują policzki. Grudniowe powietrze jest chłodne oraz ostre. Słychać tylko dalekie, miękkie ćwierki gili. Brak nawet odległego szumu samochodów. Zieleń wystaje nad biel jak skały nad fale. Ciemno-beżowe kwiaty z bielą — elegancja! Zza mgły widać szkielety drzew oraz słupy szare. Opsypane kopce są jak zmniejszone pasma. Na pamięć przynosi mi to pejzaże Claude'a, Z czasów, gdy trapiły go problemy pieniężne, Lecz najdroższą wciąż była mu sztuka malarstwa. A może to Mikołaj sypnął cukru pudru? Na glebie nawet widać jest kałuże lukru, W jednej z nich widzę swoje odbicie, lecz bez niej…
    1 punkt
  36. O, RYDWAN! A PANA W. DYRO? I Z ORGANAMI W MONO I MELPOMENA PLEMIONOM WIMANA GROZI .
    1 punkt
  37. Pierwsze (?) kroki w nowych rzeczach i o czymś innym niż o miłości... co roku kruki na nowy rok bielą sobie skrzydła śniegiem udają przed sobą że są z innego gestu Boga że już nie fatum strach i śmierć a legendy spisano inaczej zima skłania je do refleksji nad barwami łączą je i wypierają z pierwszym promieniem wiosennego słońca wracają jednak do swych gniazd dostrzegając, że są w kolorze ziemi która za chwilę stanie się matką narodzin wiosną chcą być życiem
    1 punkt
  38. Kuku rydza - kukurydza Stu kot (?) - stukot Sam ogon - samogon Mas kotka - maskotka Za staw - zastaw Port, rety... - portrety Szufla da - szuflada Po Kraka - pokraka Nie, to perz - nietoperz Lat Arka - latarka Nie pokoje - niepokoje itd.
    1 punkt
  39. @JWF @JWF Gdyby to było w sensie PO ziomka PO rzeczka PO trawka PO waga - to możnaby uznać. Np. Koło, wrotki - kołowrotki Pal, uszki - paluszki itd.
    1 punkt
  40. Że ta im Rawa? Ba, Warmia też.
    1 punkt
  41. Farszem uszka zalepione Las dziurami krzyczy Oko skwiercząc usmażone Po północy milczy Mak i figa śmiechem pęka Groch kapustą syczy Magia w tej chwili zaklęta Na niebie błysk satelity Ktoś fiknął saldo w przód Laponia już czeka na linii Jaki to straszny jest cud Królowie się w żłobie pobili Flaszki tańczą opóźnione I tradycyjnie, pod kolędy "Wypijmy za moje i Twoje Wypijmy za cudze błędy"
    1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00


×
×
  • Dodaj nową pozycję...