Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 17.11.2021 uwzględniając wszystkie działy

  1. dogonić wiatr i sny porozmawiać z mgłą zrozumieć deszcz przytulić ciszę potem usiąść do stołu wypić małą czarną podać dłoń zadumie zrozumieć to co było tylko tyle pragnę nic a nic więcej przecież każda z tych chwil potrafi cieszyć
    6 punktów
  2. To co tkliwe w nas jeszcze jest Niszczy szara rzeczywistość Spod twych powiek kradnę sen By móc zostawić to wszystko Chciałbym w tym zatracić się I być obok ciebie blisko W swoim życiu znaleźć sens W twoich oczach widzieć przyszłość
    4 punkty
  3. Zakwitły fiołki podlane łzami, na wzorzystej, zwiewnej sukience, w Corso Como pod neonami, tam kwitnie ich zwykle najwięcej. Buty od Prada uśmiech od Fendi, jej oczy są suche i puste. Zakwitły fiołki, a ludzie zwiędli, bo kwiaty dziś pną się do luster.
    4 punkty
  4. Słońce już zaszło… Nastał chłód przejmującej ciszy… Nieruchome, nagie drzewa… Pod stopami ― szelest ― uschniętych liści… … przywitałaś mnie smutkiem, mamo… Pustka, całkowite opuszczenie… Ściskający serce mrok ― listopadowej samotności… Zapalałem na twoim grobie lampkę pośród tłumu umarłych o zapadniętych oczach… … nieprawda, oni ― nie umarli, im tylko ― zaparło dech… (ukazała mi się na chwilę bezkresna, śnieżna biel bez jakichkolwiek śladów… ) Kiedy odchodziłem, płomień drgnął, jakby tchnięty niewyczuwalnym powiewem… Wiem, że dałaś mi znak, ponieważ inne były niewzruszone… Drżał ― tylko ― twój… … jedynie ― twój… (Włodzimierz Zastawniak, 2021-11-17
    3 punkty
  5. Leciały piękne motyle. Pierwszy przysłonił drugiego. Chwyciłem próżnego w „sieć”. Chowam i kolekcjonuję, obdarzone skrzydełkami dziwne robaki – klejnoty.
    2 punkty
  6. jest jak strzeliste drzewo wyrosło na silnych fundamentach głębokich i rozległych korzeniach mojego pesymizmu
    2 punkty
  7. myśli portowe dziwki wierne wszystkiemu tułają mnie ta jedna ciebie trzyma głęboko w głowie nie rozmieniam jej choć kraty więzienne w źrenice wstawia i nosi między światami w ciemnej zieleni zimnej czerwcowej nocy błądziłam tobą gorąca po świt choć noce syczą pragnienia nie mam już miejca na rany północna wierzba nie bije ledwo drgnie przyrostem twarde mocne drzewo wyrywasz z korzeniami
    2 punkty
  8. Koniec tułaczki Słońca po niebie na dzisiaj dosyć swoje ostatnie promienie związuje jak włosy zaplata w warkoczyk zamyka swoje bursztynowe oczy za miodowe zachodzi obłoki zasypiając w blasku złotym ustępuje miejsca nocy... znikł gdzieś kolor złoty zrobiło się ciemno Księżyc na niebo wkroczył rozsypuje srebro moja wyobraźnia już śni podziwiasz ze mną nocy piękno każda z gwiazd lśni jak niesłychany klejnot pół-srebrną ręką blasku Księżyc gładzi Twoje lico ach cóż to jest za nastrój! Pozwólcie zaśpiewać słowikom tyle czaru to ryzyko za każdą źrenicą wszechświat masz co żyje tajemnicą jest cicho słyszę Twój chichot uśmiechasz się jak zwykle w życiu ale tak jak nigdy jeszcze tulę Cię w Księżycu...
    2 punkty
  9. spotkałem w barze Syzyfa przechylał szklanicę za szklanicą barman mówił o nim Pan S. majestatyczny posąg greckiego boga pustka z jego oczu sprawiała że nikt nie śmiał krzyżować z nim wzroku tak po prostu zostać w niej i utonąć pewnego razu gdy słaniał się na nogach jak dziecię wzbudzając raz po raz politowanie zakrzyknął wniebogłosy zrobiłem to w końcu dosięgnąłem szczytu wbrew klątwom nieskończenia trwogom oddałbym dzisiaj wszystko za jeszcze jeden... ... kamień na drogę
    2 punkty
  10. jednak przysiadłem na naszej ławeczce o zwykłej porze już nakarmiłem rudą wiewiórkę pożegnałem bociany do ciepłych miejsc z alejki w parku po których oprowadzał nas wiatr mam jeszcze te liście we włosach przestałem nagabywać przechodniów upewniać się że mają dobrze nakręcone zegarki jak się czuję już nie odpowiadam mimo siebie puszczam ogólnikowe spojrzenia zastygła we mnie myśl nie biegnie życie snuje się po ulicach ruda wiewiórka nie ma apetytu . nie są pewne powrotu bociany smycz odłożyłem na krawędź w taki dzień nie ucieka mi już przez palce czas właśnie przysnął zmęczony pośpiechem moich oczekiwań niech śpi zanim zapyta na co czekam nie przyznam się że na Ciebie
    1 punkt
  11. Gra polega na tym aby pisać wyraz kończący się na literę poprzedniego napisanego wyrazu.? np. 1 osoba chmura 2 osoba Aleksandra Mam nadzieje że wam się gra spodoba tak jak "Gra w skojarzenia". ? Pozdrawiam gorąco. BPW Zapomniałem dodać początkujące słowo. ? Słowo to poezja Nadal mi wstyd. ?
    1 punkt
  12. w czeluściach i sklepieniach kości meandrach żył i neuronów za zasłoną płatów skóry za płaszczami mięśni jestem skryta w rubinowym puzderku kiedy się do niego przedrzesz i otworzysz sekretnym kluczykiem ujrzysz skarb lusterko a w nim siebiemnie
    1 punkt
  13. CZĘŚĆ V Był piąty dzień, gdy Delta zdał Svenowi sprawozdanie: "Wysoka Rada dzisiaj ma zwołać swe posiedzenia dwa - zezwól na rozeznanie." "Idź, lecz niech nie wykryją cię; bo mimo szczerych chęci postrzegam wszystko jak przez mgłę: nie mogę dociec, jaką grę prowadzą - co się święci." * Locke zaś do Fenna udał się, by zadać mu pytania, które wracały doń co dzień na myślach cieniem kładąc się od czasu lądowania. "Odkąd opuściliśmy wrak każdy z nas zauważył w układzie tym zupełny brak - przyznasz, że to niezwykły znak - żołnierzy, broni, straży. Wszystko wskazuje, że od lat cieszycie się pokojem; jakiż na wroga macie bat, lub jak zwycięsko i bez strat wyjść potraficie z wojen?" Fenn brew swą zmarszczył: "Wybacz, lecz twych pojęć nie rozumiem; chociaż daleko sięgam wstecz myślą i znam tu każdą rzecz, wyjaśnić ich nie umiem. Są u nas Mędrcy; radzę byś jednego z nich odwiedził. Jeżeli chcesz, możemy iść z nim się rozmówić jeszcze dziś: tam znajdziesz odpowiedzi." * Mędrzec Savaren odrzekł mu z miejsca na powitanie: "Wiem, z czym przychodzisz - chciałbyś tu usłyszeć, jaki odpór złu dają Altarvenianie. Wiedz, że nikomu tutaj nikt własności nie odbiera; każdy ma swoją, własny wikt; a żądza władzy żadnych klik zwaśnionych nie pożera. Nie znamy tutaj, co to lęk wolni od walk szaleństwa; gdy nie zagraża broni szczęk każdy, miast ofiar słyszeć jęk, zażywa bezpieczeństwa." Rzekł Locke: "A jeśli podbić was zewnętrzna chce potęga?" "Od kiedy bieg rozpoczął czas niczyja moc z niczyich baz obszarów tych nie sięga." "Sądzicie więc, że żaden wróg was nigdy nie pokona?" "Gdy nie ma zła oddanych sług nie trzeba dąć na trwogę w róg i zbędna jest obrona." Gdy Locke opuścił mędrca, czuł, że jest jak odurzony; plan się w umyśle jego snuł - karty wyłożyć czas na stół; a wzrok miał rozpalony. * Tymczasem Delta wrócił już ze zwiadu wprost do Svena; Ten spytał szybko: "No i cóż? Jaka jest - raport szybko złóż - wolności naszej cena?" "Nie wątpię, że chciał będziesz znać Wysokiej Rady wnioski; spokój w twe serce pragnę wlać: n a p r a w d ę chcą nam statek dać z rzetelnej o nas troski." Rozjaśnił zaraz Svena twarz z uśmiechów ten najszczerszy; wtem nadszedł Locke; "Też raport zdasz? "Mów zatem prędko: co dziś masz nowego dla nas, Pierwszy?" "Pytasz, więc ci odpowiedź dam: z o s t a j ę, kapitanie; i część załogi, którą sam pod swą komendą teraz mam też ze mną tu zostanie." "Nonsens! Na rozpad żadnej z flot nigdy nie narazimy: choć trudny był wydarzeń splot, razem rozpoczęliśmy lot i razem też wrócimy." Locke rzekł porywczo: "Serce mi pierwszy raz tu zabiło, więc gdzie poczwórne słońce lśni, chcę przeżyć resztę moich dni: znalazłem sens i miłość." Lecz w oczach Svena błysnął gniew: „Dość tego, komandorze! Posłuch winieneś wobec mnie; a w domu żona czeka cię, i twe małżeńskie łoże.” Rzekł Locke szyderczo: „Cenisz więc bezwolność i inercję?” Sven zawrzał: „Milcz - bo każę cię zanim odlotu przyjdzie dzień osądzić za dezercję.” Zawzięcie usta zaciął Locke, zimno zasalutował ze Svenem swój krzyżując wzrok i choć to był zuchwały krok - opuścił ich bez słowa. Rzekł Sven do siebie: "On mi wszczął bunt jawny na pokładzie; jeśli w to dalej będzie brnął, trzeba go zmusić, by kark zgiął, nim sprawę odda Radzie." Delta zaś niewzruszony stał: "Niech cię ta rzecz nie smuci; nagły go impuls teraz pchał, choć twierdzi, że by zostać chciał, on wkrótce do nas wróci."
    1 punkt
  14. Kiełkujesz gdzieś w głowie, W oparach snów mgielnych. By rozsadzać od środka, I kłuć słodyczą cierni. I każesz się potem nosić, Tak do urwania dłoni. Jak kosz pełen malin, Albo ten jabłek zielonych. I każesz tak iść na oślep, Bo zdążył dosięgnąć oczu. Ten mały sprytny robaczek, Co schował się w każdym owocu. Aż zmęczona drogą noga, trafi na cierń mniej przyjazny. Co nie niósł żadnego owocu, Lecz daje się poczuć wyraźniej. I dajesz tak zgasnąć powoli By udowodnić już światu. Że nie byłaś prawdziwa, chociaż ta pełna kwiatów. Że nie byłaś ta szczera, chociaż tak pięknie pachnąca. I nawet nie byłaś możliwa, Choć miałaś istnieć bez końca.
    1 punkt
  15. wczoraj przyszli podpalić twój dom dom w którym mieszkasz - Polskę setki ich lecz za nimi miliony mkną biednych ludzi co nie są wojskiem przy granicy stoją i nocą kamieniami w serca łomocą ty zaspane podnosisz oczy jak odmówić takim pomocy co tu zrobić wpuścić ich otwórz szkoda drzwi https://www.youtube.com/watch?v=IT3blNqw9mM
    1 punkt
  16. piszę rano... rankiem kiedy umysł tylko kawą zabrudzony łapię myśli i wiążę w supełki one jeszcze codziennością nie skażone jeszcze ich ciężar niewielki poruszają się delikatnie wraz z firanką na wietrze pachną świeżo bladym świtem i lekkim powietrzem wysypują się na kartkę jak promienie słońca pierwsze rymowanym wzorem się plączą nieśmiało stają się wierszem który porusza się delikatnie wraz z firanką na wietrze pachnie świeżo bladym świtem i lekkim powietrzem
    1 punkt
  17. O miłości upragniona!Tyś zanurzona w pęknięciu głębokiem,Między skałami szarymi migocząca złotem,Lecz bym mógł Cię chwycić zbytnio oddalona.
    1 punkt
  18. niedoskonałości nie zostało nic już prawie z okruszków pozostałości moich wątłych serc chyba ostatnio oddane wszystkim wokoło zaprzestały moich wyborów złapane w ich sidła i pytam się dlaczego i jak, skoro wysiłek mój szczery i odpowiadają mi nie racjonalne twe działania najdroższa bez pełni wiary za szturmowcami pokrytymi zgonem się chowasz i gadają za plecami między sobą w bardzo wyrafinowany sposób mały paluszek do góry kieliszek jeden o drugi dzwoniący i mówią, że jestem produktem starych nieudanych walut pieniężnych sprzedając połamane okruszki pozostałości moich serc chciałam w zamian otrzymać inne nowe życie nie wypadłam na tym zbyt dobrze zbyt wiele chociaż zbyt mało za szybko jednak za wolno odrobinę wyżej ale odrobinę niżej są potrzebni wszyscy mimo to nie jest potrzebny nikt krzycz zamilcz i tak naprawdę każdy jest muzeum strachu nieosiągalnych i wykreowanych na rzecz kłamliwej rzeczywistości i mimowolnym krzykiem o atencję pokazując paluszkiem w którą stronę jak gdzie kiedy i dlaczego bo nie zostało już nic z okruszków pozostałości moich wątłych serc
    1 punkt
  19. przecież zawsze się znajdzie pretekst by odejść uciec zostawić jesteś ----- (tu proszę wstawić wymówkę) jednak ciężej zostać przetrawić pełny zlew naczyń podniesioną deskę w kiblu wojny o pietruszkę fakt jeszcze nie raz wkurwię i będziesz marzyć by podać trutkę udusić poduszką nie raz zmielisz przekleństwo że gdyby nie dzieci dom kredyt a jednak na przekór gwiazdom kiedy wieczór mieni się w świeczkach nie uciekasz od na dobre i złe takie kulawe jak każde Małżeństwo ------- znów czekasz na poranną kawę by zacząć rutynowe szaleństwo
    1 punkt
  20. Na spacer w ostatniej zimie zabrać ich słowa na kłódkę głęboko w sercu zamknięte gdzie ludzie mówią przez próżnię zbyt blisko, zbyt pewnie żeby cierpienie zrozumieć zanim zamienią się w ziemię. Na spacer zabierać cię częściej i wracać coraz później do siebie gdzie rzeczy trzymane pod kluczem wiecznie zgubionym pod ciebie żeby ten szary świat wkrótce odzyskał koloru nadzieję. Na spacer wybierać się zawsze dla człowieka sprzed kilku lat a gdy wróci, niech wszystko spadnie co trzymałem, zanim odszedłem.
    1 punkt
  21. Można jak zwierzątka, na polu i w lesie zanurzać się dziko w żonie czy metresie, lecz trzeba uważać, czy ktoś nie nadchodzi, niedźwiedź, mąż zdradzany, czy zwyczajny złodziej.
    1 punkt
  22. I GANG NAGRYWA... WYR GANG NAGI. (palindrom) A OBGADUJE I Z DOR, BO - DOBRODZIEJU, DAG - BOA. (palindrom) I KLEI NA PORTRET; STER TROP ANIELKI.
    1 punkt
  23. - A to koty myte?... Rety! - myto kota! (palindrom odświeżony) To "kotomania", i nam oto kot.
    1 punkt
  24. Ot i co; cuda radu - co ci to? O, cenne ci Nobla odkrycie ( i cyrk; do alb) Oni. Cenne, co? I mami rudego, jego dur, i mami. (palindrom) Lecz - cel.
    1 punkt
  25. RAK, O TU AUTOKAR... CO MI PO KOPCU, KUC; POKOP I MOC. RAJ I ZA KAJAKI KAJA, KAZI JAR. UROBI BABA KRAMARKA BAB I BORU.
    1 punkt
  26. Iwo, sus ku luksusowi. Cissus kul i luksus sic. Lapsus kul i luksus pal. Passus kul i luksus sap. Luksusu skul...
    1 punkt
  27. @[email protected] "teraz młodym być" jestem nowoczesny i modnie ubrany włos pefekcyjnie mam ufryzowany pachne zawsze pieknie koko banana taki unisex z promowania spodnie mam dziurawe bluzkę przezroczystą kolczyki w nosie tatuaże z glizdą całuje sie z każdym chłopcem i dziewczynką paznokcie mam krótkie malowane szminką ze swoją komórką to się nie rozstaje jest mą przyjaciółką moim generałem płaczę czasem tylko gdy internet gaśnie albo gdy na dzielni prądu nie ma właśnie.
    1 punkt
  28. Wczorajsze myśli Pajęczą nicią tkane Wiszą na włosku
    1 punkt
  29. Mały czy wielki, przejdzie przez oko igiełki ?
    1 punkt
  30. @Somalija lubię błądzić po twoich strofach... nigdy nie wiadomo dokąd mnie zaprowadzą ;) fajny.
    1 punkt
  31. Wiersz o przemijaniu Wieje wiatr, Silny wiatr... A w domu, tylko ja Mały ja. Pośród czterech ścian Gołych ścian Stoję całkiem sam... Tęsknię za... Wszystkim co było... Co widziałem, co słyszałem... Co przeżyłem i straciłem Ja sam... A na policzku tylko łza.
    1 punkt
  32. A MU - KIL. ZEBRA KAR BEZ LIKU MA. KAJAK - JA. MAJKA JAK JAMAJKA. JAK? A KRAMIK? LUDOWE, EWO, DULKI MARKA.
    1 punkt
  33. I ma radu z rudy. Dur z udarami.
    1 punkt
  34. Zostawiam Muzykę Zostawiam słowa Niezrozumiały bełkot Rozciągniętych sukien Zrób z nimi co chcesz Mocniej je potargaj Lecz w końcu Odnajdnuj w nich To Co ktoś zagubił I nie bój się Nie idź przez świat na skróty Cierp nad mogiłami Jak w mogiłach lis Zatruty
    1 punkt
  35. Kłamstwem uciekam to grzech ja wiem Ty też patrzysz na mnie na to co robię i jeszcze większy ciężar dajesz nieść prawda uwalnia to dobre ja wiem Ty chcesz i cieszy Cię gdy walczę dla niej chociaż nie wiem co jest mniejszym złem pytam w którą stronę iść gdy każdą drogę dzielisz na krzyż i komu mam wierzyć i dlaczego nie potrafię znaleźć drogi przez którą do Twych ramion trafie nie chcę słuchać ludzi bo nie wiem już kto prawdę mówi serce zaprzężone w świat piękny ciągnie lecz rozum każe zostać tam gdzie mu wygodnie więc piszę Panie bo łatwiej z zamkniętymi ustami wyznać jest że mi smutno bez Ciebie że nie potrafię sam siebie uszczęśliwić ani ludzi zbawić choćbym prawdę mówił czy też tajemnicę bolesną trzymał pod kluczem to krzywdzę ich tak samo tak samo jak własną duszę
    1 punkt
  36. Wszędzie piach, gdzie oczami spojrzeć, Przez wiatr ziarenka targane gdziekolwiek. Kto w tym sens jest w stanie dojrzeć? By leżeć tu czy tam, jakkolwiek. A jedno ziarenko z innym tożsame, Co począć ma jeno wśród pustki plugawej? Gdzie jest ta rzeka, drzewa rozsiane, Tej bujnej oazy tak bardzo ściganej? Gdy w końcu ziemia je w głąb swój pochłonie, Tam wiele z nich na tę oazę liczy. Tak jak u ludzi, lecz na nieboskłonie, Rzekomo ktoś kiedyś się z nimi rozliczy.
    1 punkt
  37. @Pan Ropuch "kamień na drogę"... a to może kryształ górski się trafił, czy tylko cyrkonia?
    1 punkt
  38. @Somalija Moje roślinne /czy aby tylko/ klimaty, po przeczytaniu, jakże jestem bogaty. Pozdrawiam Ago, przeczytałem w dwóch wymiarach.
    1 punkt
  39. politowanie ...na drogę kamień Jest rym, odległy ale klamerką spina. Klamra jest też w warstwie treściowej, automatyzm pracy Syzyfa. Jakby się obudził, musiałby zmienić imię i całego siebie. Ściskam Ropuszku. bb
    1 punkt
  40. Pszczółka wyleciała z ula na świat Rozejrzała się wokół i westchnęła Był słoneczny ciepły dzień, lekki wietrzyk wiał Poleciała więc zbierać nektar. Nazbierała go więc, co niemiara Z kwiatu na kwiat sobie skacząc Będzie miodu, że hej! - pomyślała Słodziutkim pokarmem się racząc. Warszawa, 14 XI 2021
    1 punkt
  41. Gram na złotych niciach, z nieba opadłych, Gram dźwięki tak słodkie, że sam Orfeo Wstydem płonie, nie umiejąc Grać równie wdzięcznie i efektownie. Na liściu gram, od soków nabrzmiałym, Zanim utraci swoją sprężystość, Melodię tęskną, gdyż za miłością, Za zapatrzeniem tęskni moje czucie. I zbiega się ku mnie wszelkie stworzenie, Muzyki pożąda i każdą nutę chłonie, Siada na widowni, w modrzewia cieniu, Jego rozłożystej, zielonej korony. Warszawa, 11.11.2021
    1 punkt
  42. Dotyka do żywego
    1 punkt
  43. Kachna Trąbalska w sercu Afryki zgłębia arkana trąbiej liryki. W trąbienium pierwszy słoniowych wierszy - rzekł jej słoń ojciec - znasz-li me ryki?
    1 punkt
  44. Muzyka gra i płoną kandelabry Na ścianach, rzucają długie, gęste cienie, Sala jest pusta, tylko jedno istnienie Tańczy niezmordowanie wśród gruzów przeszłości. Widziałem go kiedyś razem z Colombiną, Gdy złączyli dusze w namiętnym pocałunku, Lecz było to dawno, całe wieki temu, Gdy jeszcze tkwił wśród pozorów szczęścia. Czuje się strażnikiem staroświeckich zasad, Ostatnim spośród wiernych kochanków, Cały świat zawalił się po zdradzie Colombiny, Odeszła z kochankiem... dokąd? Nie wiadomo. Arlekinowi pozostał ten groteskowy taniec, Zblakłe wspomnienie lat wspólnie przeżytych, Na twarzy jego, tak niegdyś przystojnej, Życie odciska ślad nieubłagany. Warszawa, 19 VIII 2021
    1 punkt
  45. Przesoliłem jajecznicę, Przypaliłem garnki, Zupa wykipiała, Zostawiła ślady. Popsułem kran w łazience, Wody leci tyle, Co mój kot napłakał, Nie ma jak się umyć. Z wanny leci rdzawo, Z toalety trąca, Trzeba wziąć się za sprzątanie, I nie ma, że boli.
    1 punkt
  46. Cyprian N. był mistrzem słowa, Pisał, rysował, słowem – tworzył, Nieraz satyrą się kierował, Potem sprzedawał rysunki swoje. Odkąd widziałem na wystawie Jego prace graficzne (cud, malina!) Zastanawia mnie questia taka Czy Cyprian Norwid także rzeźbił? Byłoby to dopełnieniem Jego kreacji Jako Artysty, cesarza ducha nie-wyśnionego, Gdyby odnalazł ktoś-kiedyś-gdzieś W kącie na stryszku Jego rzeźby. Warszawa, 27.10.2021
    1 punkt
  47. Jest już późno… Noc mnie dopieszcza kryształowymi łzami, które skapują na kartkę niedokończonego tekstu o samotności… Kto do mnie mówi? — Ach, to ty, nocy moja, jedyna… Piękna i miłosna… Patrzę na zwiędnięty w wazonie kwiat. Pajęczyny kołyszą się na suficie, ścianach. Drobinki kurzu wirują w obskurnym świetle słabej żarówki… Szepty w mojej głowie. Gorączkowy gwizd sennych koszmarów… Nocy moja… jedyna… piękna… Kochasz mnie, prawda? — Miłością niewysłowionej tęsknoty… … Chłód zatyka płuca… Prostuje i gnę trzeszczące place… Próbuję pisać, wciąż pisać na rozrzuconych, poplamionych alkoholem kartkach… Co? — Nie pamiętam… Jakaś dziwna tęsknota ściska pulsujące skronie stalową obręczą. … Kto tu jest? — Ach, to ty, nocy moja, jedyna… Właśnie recytowałem zduszonym głosem wiersz, zanurzony w metaforyce obłędu… Nie potrafię utrzymać długopisu w zdrewniałej dłoni. Nie trafiam w literki klawiatury… Słychać brzęk toczących się po podłodze pustych butelek… Już nic nie napiszę, gdyż szaleństwo rozerwało na strzępy duszę… … Wiem, że chodzisz za mną w szalu księżycowego blasku… … Tak bardzo… … Ja z tobą, choćby na koniec czasu… … Miłosna melancholio… (Włodzimierz Zastawniak, 2021-05-29)
    1 punkt
  48. kim jest - cieślą w sandałach dzielącym chleb i ryby w gorących piaskach Judei dla tłumu biednych Żydów co pokazuje drogę trudną, może prawdziwą by szli nią aż do końca poznając prawdę inną czy małym chłopcem w świątyni co półki handlarzy wywraca kupczących w domu Boga bo wiara ich pozwala a zatroskana matka małego synka szuka i płacze przerażona gdy noc do okno puka a może starym ślepcem co bardzo słabo widzi świat w który się morduje i człek człowieka krzywdzi a może tak po prostu jest On tylko miłością my nędzni z wolną wolą nie chcemy jej ugościć
    1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00


×
×
  • Dodaj nową pozycję...