Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 25.10.2021 uwzględniając wszystkie działy
-
*** (Ból...) Ból Jest formą istnienia To wojna i pokój Uśmiechnięta Mona Lisa Olśniewająca poezja Wata Rozległe krajobrazy Moneta Przewala się z boku na bok jak tłusty wieloryb Zabija Omdlewa w ramionach Szepcze do ucha Kocham Krzyczy na głos Nie kocham Zamienia człowieka w głębiny oceanu i wierzchołek góry Gdy przeminie Jest bezużyteczny. Morze Bałtyckie, październik. 2021.4 punkty
-
po szczęście chodziłaś na przeceny do życiorysu nie chciałaś korekty ale ty jedna przedłużałaś o dwa dni życie ciętym różom3 punkty
-
Miłosierdzie Boże przyszło także do mnie powtarzam jak zaklęty wspaniałe dziękczynienie to nie piosenka dziecinna nie dewocyjny monolog Wreszcie odezwał się Najdziwniejszy Przyjaciel chyba tak bardzo się boję, że się przesłyszałem powiedział - oby, że mam z ludźmi rozmawiać że patrząc w ich oczy, znajdę miejsce na ziemi3 punkty
-
zmierzch uszczelnia drzwi okna zaciągnięte czernią bez podejrzeń o zdrady tłumią bunt ulicznej latarni Wenus świeci w oczy nie musisz prognozować chmur parujące ciała delektują się zapachem pustki ubywa wraz z deszczem w kałużach niebieski księżyc ociera się o nieważkość świtu2 punkty
-
pytanie czy możesz mnie pokochać jak wyznanie po fakcie było strachem że tak potrafisz tylko raz równie niewładna skoczyłam w miłość nad naszymi głowami wisiał czasomierz z napisem amantes amentes2 punkty
-
uniesień zbyt wiele odniesień niesie mnie w odmęt mątw myśli kulturę fal licznych fal przypływ memi mnie stracą w raj urojony sił zrywem ostatnim jaźni pleniem ociekam w głąb siebie2 punkty
-
My? My jesteśmy bez winy. Co złego to nie my. Były sytuacje, oczywiście były, ale u nas jest wszystko w porządku. Jest ok. Zawsze było, jest i będzie. To oni. Tak, to oni. Tacy i owacy oni. Wszystko przez nich. Palcem można pokazać tutaj i tam, oni są przepełnieni winą. I naprawiać wcale nie chcą. Tak, będziemy patrzeć im na ręce. Oni mówią – to nie my. To Wy. Wszystko przez Was, co wiadomo, bo wiadomo. Ostatnio My, Oni i Wy w jednym chórze śpiewają jednym głosem. Niekiedy naprzemiennie. Bywa, że w cienkiej tonacji. A ja? Ja ich tylko słucham. No przecież, że siedzę na widowni. Widzę ich jak na dłoni. Covidowe transmisje online pchają się w eter. Oczywiście, że wszystko rozumiem. No ja bym nie rozumiał? Rozumiem nawet między wierszami.2 punkty
-
Nie mam dzieci. Nie znoszę konkurencji. Nie odpowiadam na żadne pytania, kiedy przychodzi chwila, w której rozwieszam hamak siebie na rozgwieżdżonym niebie, za chwilę spadam, łomot dociera aż do jądra ziemi. Odbieram wszystkie zaległe telefony, w tym także ten o moim pogrzebie. Dziwne, bo nawet już nie pamiętam, kiedy się odbył! Wiem, że szłam wtedy przez mglisty wieczorny las w środku miasta z jakimś mężczyzną, była cudowna jesień i on nie mógł się ode mnie odczepić. Wyglądał jak gangster. Byłam nieprzytomna z miłości. On był trochę nawet zbyt przytomny: upokorzył mnie byciem sobą. Może nawet nie miał tego na celu, lecz nawet po kilkudziesięciu latach świetlnych od tego epizodu zdarza mi się wieszać swój hamak na strugach ulewy. Własnych łez. Reanimuję złamane serce pączkiem. Bez róży. Z litrem likieru o smaku słonego karmelu. I znowu te łzy. Kolce. Tym razem słodkie. Dobrze, że mam liche rzęsy: nie osiadają na nich kryształki soli. O jedno lato świetlne później zauroczyłam się już innym gangsterem. Raz nawet przyjechał pod blok szarym bmw i pamiętam jak kochaliśmy się w małym białym domku, poza miastem, był 25 grudnia i kochaliśmy się aż do momentu, kiedy umarłam. Z miłości. Wiem, że był na pogrzebie.2 punkty
-
2 punkty
-
1 punkt
-
Przesoliłem jajecznicę, Przypaliłem garnki, Zupa wykipiała, Zostawiła ślady. Popsułem kran w łazience, Wody leci tyle, Co mój kot napłakał, Nie ma jak się umyć. Z wanny leci rdzawo, Z toalety trąca, Trzeba wziąć się za sprzątanie, I nie ma, że boli.1 punkt
-
jeśli plus nieskończoność byłaby niebem a minus nieskończoność byłaby piekłem to rodzi się pytanie gdzie jestem teraz? odpowiedź znajdziesz na nie w pobliżu zera1 punkt
-
Chce czy nie chce to Hamletem jakoś dziwnie tak wybrzmiewa bo doprawdy sam już nie wiem chce czy nie chce dać mi Ewa. Kiedy pytam to zaprzecza kręcąc w prawo, w lewo głową jednoczenie TAK powiada nienaganną polską mową. Czekam, więc cierpliwie na to co zostawi, co odrzuci ona nadal niewzruszona niepewnością bałamuci. Minął tydzień, nic z tych rzeczy lecz taktyka się zmieniła mówi NIE i kiwa głową gdzie się tego nauczyła? Dyplomacja całą gębą unik przedni i na czasie a ja ciągle nie wiem tego nie czy może jednak da się. Wiem, że Ewa to lisica kłusownikiem, więc się stanę wnyk założę, Ewę schwytam i w ten sposób ją dostanę.1 punkt
-
1. Nie wiem kiedy pierwszy raz dotknąłem Cię bezczelnie wzrokiem, gdy mnie minęłaś Kiedy pierwszy raz zajrzałem w oczy aby spojrzeć niżej Chłonąłem Cię bardzo powoli jak pająk, ukryty zabójca 2. Siedzimy obok siebie teraz to Ty mnie oplatasz Twoje piersi przelatują nad moją twarzą jeszcze nieosiągalne dla ust Lód moich dłoni roztopiony udami 3. Złodzieje pocałunków Manipulatorzy czasu Trucizna języka roztarta po dłoni - A teraz mnie rozbierz...1 punkt
-
najlepiej niczego nie życzyć też wypadałoby umieć w grudniu roku przedpandemicznego życzyłem: wszystkiego dobrego w tym kolejnym okrążeniu naszej planety wokół słońca okrążenie jakie było każdy widział do dzisiaj się ciągnie dla nas to już kiepskie dwa dla niej... uderza to naszej sami przyznacie ani ona nasza ani ona czyjaś jest i walczy by się w drobny pył nie rozlecieć a my jak to my panoszymy się ile wlezie namnażamy konsumujemy i jesteśmy coraz lepsi we wszystkim i w niczym wypadałoby też umieć najlepiej niczego nie życzyć1 punkt
-
myśląc do niczego nie dojdziemy myśleniem obchodzi się sens rzeczy tylko kiedy siadamy czasem zmęczeni myśleniem czegoś dochodzimy1 punkt
-
Rozgrzesz mnie kiedy ginę w oczach suki głodny pożeram ruch dotyk jęki przewiercają czaszkę oblizując palce rzucasz wyzwanie czy dam radę przygnieść zdusić rozerwać1 punkt
-
~~Wesoły kundelek wyszedł na spacerek,gdzie spotkał milutką piesiunię.Ogonek podkręcił w dorodny preceleki ruszył. Podrywać lalunię ...Ta dumnie spojrzała na absztyfikanta,taksując go wzrokiem całego.Ów z miną znanego w mieście adorantawprost orzekł - stworzona dla niego ...I poszli już razem w świat pieskiego życia,gdzie odtąd przykładną są parą.Nie słychać więc jego złośliwego wycia,a ona też nie jest plotkarą ..~~1 punkt
-
1 punkt
-
Szary asfalt, Chodnik z kostki brukowej. Stary żart, I zapach sukienki turkusowej. Metro stare, Migające lampy w rytm. Mama dała kare, Szkolny okrągły algorytm. Na lekcji historie i dzieje, Zasady ortografii. Poznajesz mierzeje, I inne tajniki geografii. Z matmy jedynka, Budząca strach i grozę. A zadowalająca dwójka, Z biologii za mejozę. Babcia i dziadek, Przynoszący tonę słodkości. Lizaki na choinkę, I inne nie do przejedzenia różności. W łóżku chory, Leżysz i się kurujesz. A później na matmę wzory, Na przewie spisujesz.1 punkt
-
Tekst fajny, w sumie rajska Ewa według mnie to symbol femme fatale. Łączę się z Edzią :P .1 punkt
-
1 punkt
-
cień to przyjaciel nigdy nie boli jest wierny jak nic cień to wygrana gdy upał dokucza on wie po co jest cień to nie kara to parawan zawsze wie czego chce cień to nie kłam pachnie prawdą jest delikatny jak mgła cień to racja jej nie zgubisz ona była jest i zawsze obok będzie1 punkt
-
oboje nasyceni nocną grą..witają nas rano jej gestydotykamy się stopamiw kuchni oddzieleni stołemrozmawiamy o nowym dniuuśmiechając się do dzieci,jednak myśli nas zdradzająkusząc powtórzeniem nocy.1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
zasługuję na pożegnanie na ostatni pocałunek i coś więcej bolą mnie słowa niewypowiedziane zapomniałam ci powiedzieć jak dla mnie to było ważne ty twoja dłoń trzymająca moją brak mi tamtych nocy głębokich spojrzeń w oczy słuchania poezji do rana serce nadal bije, oddycham żyje jakby to nic nie znaczyło jakby nigdy się nie wydarzyło gdzie popełniłam błąd, że ciebie już nie ma chyba chciałam cię za bardzo wiedząc, że jest ostatnim czego powinnam pragnąć1 punkt
-
zbyt pośpiesznie zawierzając się rzeźbionym w krysztale pustyniom nie rozumiejąc czego szukać po drugiej stronie kurtyny wskrzesić cię na przekór sceneriom od których tu się teraz roi dźwignąć z pokory jaka się narzuca nie potrafię umrzeć wbrew uroczystym zażaleniom że strach mieszka także w kubku gorącego mleka w pękniętej strunie skrzypiec w metropolii w której nikt już nie mieszka wierzę że damy radę bez oficjalnych skrupułów bez zakalca który może zdarzyć się każdemu że wraz z czwartym koniem apokalipsy uniezależnimy się od ciała porzucimy piedestał i znajdziemy tę smutną zapałkę która da ogień zziębniętym pytaniom wiekuistość osiądzie śniegiem na epilogu wymyślonej pośpiesznie skale którą porasta zielony naskórek mgły za jaką nie ma już ani słowa1 punkt
-
W gęstym lesie- nad bagniskiem snuje się niezwyczajna mgła, albo wiedźmy gotują eliksiry. Unoszą się magiczne opary. Na razie boję się przyszłości. * Spala się metan.1 punkt
-
1 punkt
-
Pedzioł Justynie z Bielic Baca stareńki wśród pszenic O seks ci chodzi Idźze do młodzi Jus ty na mnie racej nie lic Uprzejmie proszę o uwagi dot. góralszczyzny Pozdrawiam1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
uśmiechem obmyłaś mój smutek źródlanej wody haustem martwe wodospady moich wzruszeń napełniłaś dawnym blaskiem biją z samego serca te krwi potoki ze zwodniczych gór kierując swój nurt w dolinę życia wleką za sobą obłoki rzucają Ci do stóp kłęby białych chmur byś uszyła z nich znów miękkość swoich słów...1 punkt
-
Na cholerę tutaj przyszłam. Zimno, wietrznie, aż me piersi rozedrgane nieco. Dobrze chociaż, że las niczego sobie. Żeby jeszcze drzew nie było. Zasłaniają widok. No nic. Muszę wyciągnąć bułkę z wątrobianką. Uwielbiam. Tym bardziej, że zgłodniałam trochę. Coś mnie w to miejsce sprowadziło… ale co? Przeczucie lub jakieś inne pieprzone zjawisko, którego pojąć nie mogę. Zgryzam. A niech to. Za raptownie przedziałek dupki nadusiłam i część nadzienia, gęsto szybuje na ściółkę leśną. Dziwna jakaś… materiałowa. Wiem, bo dłonią pomacałam. Muszę wytrzeć papierkiem, bo plama będzie. Dobrze, że nie wierzę w krasnoludki, bo jeszcze by łydki pogryzły, gdyby dostały szarą masą po kapeluszach. Durnowata ja. Najlepszy apetyt, poszedł się… … a to co? Budka z piwem? Chyba nie, gdyż dziwna jakaś. I skąd nagle tu, po oczach daje. Ciekawe, czy pomoże? Słyszę, jakby za mgłą, że niby tak. Co tak? Może ćwierka ptak? Na dodatek najbliższe drzewa wokół, nabierają błękitnego koloru, a drzwi w owym czymś, samoczynnie otwarte na żółto. Czyżby chatka chciała, żebym tam wlazła. Takiego! Nigdy w życiu – nagle wrzeszczę na całe knieje, pokazując wejściu środkowy palec… … tylko nie mój. Skąd to obrzydlistwo w dłoni. Inny jakiś. Jakby nie z tego świata. Nawet nie wiem, czy to faktycznie palec. Jedno jest raczej pewne… wskazuje kierunek, a ja nie mogę nie chcieć, wbrew sobie. Na dokładkę w drzwiach chatki, widzę moją matkę. Kiwa do mnie uśmiechnięta i zaprasza na ulubiony obiad. Tak jak kiedyś, gdy byłam małą dziewczynką. Oj nieładnie, brzydko wprost. Ktoś mi gra na emocjach. Chce zwabić, bym tam weszła. Znowu pokazuje, tym razem swój i co… … i wchodzę, do wewnątrz, niczym bydlę na rzeź. Od razu lepiej – stwierdzam sarkastycznie – drzewa nie zasłaniają. A dlaczego – myślę jak umiem – bo ich nie ma. Oddycham z ulgą. Potrafię jako tako logicznie myśleć w tej krainie, w której nagle zaistniałam.. Dobrze, że zapasowa bułka z wątrobianką jest ze mną w potrzebie. Symbol więzi z tamtym lasem, by nie zgłupieć zupełnie. Tak daleko, że już nie ma powrotu. Dopiero teraz popatruje wokół, co jest, a czego nie ma. Niestety, mózg nieprzystosowany. Widzi wszystko po raz pierwszy w życiu, ale tak naprawdę, łącznie ze składowymi obiektów, czy czegoś tam. Nie potrafi przerobić na rozpoznawalne obrazy. Brakuje mu punktów odniesienia. Jestem jak ten niemowlak. Dostrzegam jakieś zamazane kształty. Widzę po ludzku, tylko żaden z tego pożytek, w tym obcym świecie. Jedyne co rozpoznaje, to swoją twarz w lusterku – nie pamiętam żebym brała – dalsze ciało, bułkę i wspomnianą wątrobiankę. Dobre i to. Jak to… ciało? Kurdę, jestem naga, do ostatniego szczegółu. Na domiar złego, czuję wokół… obecności. Tylko tak mogę to określić. Najbardziej jedną. W ten sposób, że aż ciało moje, drży i wcale to nie jest, takie znowu nieprzyjemne. Zaczynam iść przed siebie… … kolejna ciekawostka. Widzę, że idę pod górę… lecz nogi, mówią wyraźnie, że schodzę w dół. Muszę wstrzymywać kroki, by nie zjechać po tyłku. Taka sprzeczność, jest trochę męcząca dla mózgu. Nagle całkiem niespodziewanie, dostrzegam siebie, przy… przystojnym kształcie, w ludzkim pojęciu. Obiekty wokół nabierają jakiegoś sensu, lecz mam dziwne wrażenie, że nie zabawię tu dostatecznie długo, by rozpoznać do końca. Siedzenie, sprawia mi coraz większą trudność. Mam ścierpnięte ciało. Słyszę – odpręż się. To sama wiem. Jakie siedzenie? Gdzie? Przecież chodzę tu, lecz nagle przystaje. Normalnie mnie zatyka... … i odtyka, gdyż ów przystojny kształt – o matko – urywa mi głowę. Zaczyna pieścić i jakby całować, tylko czym. Zamazany cholerny kształcie, pokaż wreszcie swoje oblicze. Nienawidzę cię. No nie, nie mogę powiedzieć, to całkiem przyjemne nawet. Aż mnie nawiedzają spazmy rozkoszy. Chociaż z drugiej strony, jak on śmie. Bez mojej zgody. Jaki on? Może ona? Pieprzone ufoludki. Co to w ogóle jest? Czuję dokładnie, jego wyczyny z bliźniaczą głową. A jednak doznania więcej, niż boskie. Teraz wyrywa nogi z tułowia. Tej drugiej ja, oczywiście. Pieści me uda. Najpierw jedno, później drugie. No nie. Tylko nie to, co pomiędzy nimi, proszę. A jednak, wyszarpnął paskud jeden. Coś tam gmera, grzebie, wkłada. Cholernie przyjemnie. Odrywa moje piersi. Czule miętosi… i nagle koniec… … raczej nie. Kolejna niespodzianka. Tamta druga ja, znika. Czuję teraz na całym ciele, delikatne stukanie. Co to znowu za cuda? I tak samo jak poprzednio, nagle mnie olśniewa. To mowa dotykowa. W zależności od tego, gdzie przypada ukłucie, znaczy inny… wyraz… lub literkę… myśląc po ludzku… … bo tylko tak mogę myśleć, lecz zaczynam nieco rozumieć, co ów przystojny kształt chce przekazać. Czuję się cholernie… zakochana. A niech to, co za banał na obcej planecie chyba? Kształt… we mnie też zakochany. Zakochany? Co ja pieprzę za farmazony. Doprawdy, fajne tu się kochają, rozczłonkowując ciała, kochanej osoby. Chyba jednak zaczyna mi odwalać w tym pokręconej krainie. Nie mogę usiedzieć na miejscu, muszę pochodzić… … i na cholerę tutaj przeszłam. Zimno, wietrznie, aż me piersi rozedrgane. Chyba na kogoś czekam. Tylko jak długo? No wreszcie. Idzie do mnie uśmiechnięty i już z daleka wrzeszczy, przepraszając za spóźnienie. Tłumaczy to tym, że dość długo trwało, zanim się upodobnił do męskiego człowieka w każdym aspekcie, niekoniecznie na co dzień widocznym. Jest coraz bliżej. Wreszcie przy mnie. Przytula mnie, a ja jego. W czasie pocałunku, mamroczę niewyraźnie, dziękując za wspaniały żart słowny, którym mnie obdarzył. Że niby… przerobiony na człowieka. Chichoczę w głos na cały las. On też. Jesteśmy tacy... nieziemsko szczęśliwi. Częstuję go połówką bułki z wątrobianką i po chwili, gnieciemy leśną ściółkę. Po finalnym zakończeniu, zakładamy odzienia, chociaż nie czujemy się nadzy. Idziemy w kierunku obrzeża lasu. Jesteśmy na skraju. To początek rozłożystej łąki, nakrytej żywym całunem, z różnorodnych kwiatów. Z tyłu promienie słońca, prześwitują przez zielone gałęzie. Widzimy przed sobą nasze wydłużone cienie oraz fruwające na ziemi, ślady ptaków. A jednak coś zakłóca wspólną sielankę. Zaczyna padać drobny grad. Migoczące drobinki, szybują w naszym kierunku. Czuję stukanie na sobie, w różnych przedziwnych miejscach, a on patrzy na mnie, jakby chciał coś powiedzieć.1 punkt
-
@Pan Ropuch A ja wierzę jednak w inne, lepsze rozdanie, gdzie szóstka (oznaczająca wygrany los) raz trafiona - nie zostanie roztrwoniona :) Bardzo przygnębiająca ta loteria u Ciebie... Niech zatem los się odwróci Czego Tobie i nam tu wszystkim życzę Pozdrawiam ciepło :-)1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Jak co noc Siłuje się ze słowami Na końcu języka Ma klucz Twoje imię Dobro - Które boi się Głośno Wypowiedzieć1 punkt
-
1 punkt
-
Słowa są z piasku Z ciepłego alabastru Z ostrego szkła Wsiąknie w nie łza Są Jak szklisty marmur Jak dobry nastrój Jak domek z kart Słowa są z piasku Z ruchomych faktów Z oaz oraz łud Jak Skrzydła wiatru Poderwą do taktu Nie jeden tłum I W potrzasku Próżnią nas tu Zaszczypią jak W ranie sól A kiedyś Znów sypną Nam w twarz Smutek i ból Słowa są z piasku I odmierzają czas już Klepsydry słów Słowa są z piasku Pogrzebią nas tu Gdy ostatni opadnie Pamięci kurz1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00
-
Ostatnio dodane
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne