🎄 Wesołych świąt życzy poezja.org 🎄
Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 19.10.2021 uwzględniając wszystkie działy
-
Przedwczoraj miałem pierwszą klasówkę już nie pamiętam jaka ocena piątka czy czwórka trójka czy dwója ale to przecież jest bez znaczenia wczoraj matura i długie studia nic nie ukryję trochę mi zeszło to inne czasy była komuna w nauce nigdy nie byłem pierwszy dużo nie miałem dużo nie chciałem ale z uśmiechem zawsze na twarzy zbierałem kwiaty w ogrodzie marzeń w końcu do pracy przecież rodzina taka tradycja – musisz utrzymać z pracy do pracy do pracy z pracy nie wiem czy mógłbym teraz inaczej dziś patrzę w lustro a twarz w nim woła zwolnij człowieku żyj tak jak wczoraj3 punkty
-
2 punkty
-
gwint-usta jak pocałunki po przemglone łazy i kaczeńce słoneczne zagóry piszę do ciebie z pierwszego snu czasem ścigana dennicą o trzeciej w nocy chyba nie wiem co się dzieje znowu środa to już połowa soboty i wiatrem zimnym brzemienny kalendarz piec między targiem dziennym i nocnym a ja płaczę twoje wiersze bo krwią wypełniają ciała jamiste przypominając na sznurach czystych sumień nie mam miejsca gdyby testosteron nie był zwietrzałym estrogenem może dałby nam cień szansy2 punkty
-
bez zwłoki zwlokę z siebie gdy śmierci ujrzę oblicze niech się napawa moim ubraniem jego rozkładem i gniciem niechaj się bawi truchłem namiętnie aż je obróci w proch a ja? w tę czarną czarną noc w ziarnie bez plewy naga i czysta umknę do nieba gdzie śmierć nie sięga głupia głupia śmierć2 punkty
-
nie należysz do mnie należysz do każdej w tym mieście usta, które pocałowały tysiące kobiet w tym moje nasze noce nie są już tak wyjątkowe nasze... - twoje czułam się przy tobie tak wysoko dopóki nie pokazałeś jak jestem nisko sprawiłeś, że nie chce wracać do miasta które kocham jesteś pusty, samotny i zgubny chwyć mnie za rękę jeszcze raz2 punkty
-
przesypują się dni w klepsydrze mych dłoni gdybym złapał kilka z nich czy zbudowałbym zamek?2 punkty
-
Nie wiem co się w życiu stało, że zbudziła się nadzieja - ta co ciągnie wzrok do przodu i ostatnia też umiera. Moja miła, jasna Pani co oświetlasz promieniami w progu domu - witam Cię! Nie wiem co się w życiu stało, jaka była jej przyczyna ale wszystko oszalało i układa się pod finał. Może po to były stopnie, może karma, doświadczenie. po upadkach umiem chodzić i dojrzałość jest też w cenie. Moja miła, jasna Pani co prowadzisz kolorami dziś z radością witam Cię! Nie wiem co się w życiu stało, że zbudziła się nadzieja, życie mnie sponiewierało ale złego dziś już nie ma. Pojawiła się nadzieja: przyszła nie wiem skąd o świcie ocieplila świat wokoło i przyniosła nowe życie. Przyszło słońce o poranku aż rwie ręce do działania oddam pokłon wielkiej Pani dusza ma uratowana!2 punkty
-
Nie wiem, więc pytam, bo to mnie dręczy - czy w moim wieku płodzi się dzieci? Kto na ten temat ma własne zdanie niech mi napisze, niech mnie oświeci. Kiedyś, gdy byłem o wiele młodszy tego rodzaju pytań nie znałem bowiem nadzwyczaj sprawnie i gładko w tym to temacie się poruszałem. Wynikiem tego moi synowie dziś śmiało idą w ojcowskie ślady ojciec w tych sprawach już emerytem i wysadzony został z posady. Dziś w moim wieku, gdy ósmy krzyżyk bezczelnie pcha się na moje plecy myślami lecę do lat minionych jak ćma zwabiona płomieniem świecy. Po wyjaśnieniu okoliczności rzucam pytanie na życia scenie - czy w moim wieku jest to możliwe czy to jest tylko zbożne marzenie? Tu wyznać muszę, że w moim gronie nie napotkałem nigdy staruszka który w temacie jak ten powyżej dla prokreacji kładł się do łóżka obok kobiety by ją zapłodnić i mieć z nią dziecko chociażby jedno tutaj się kończy me rozmyślanie lecz czy trafiłem w tej rzeczy sedno?2 punkty
-
@JWF Jesień życia ma swe plusy jest spokojna, spowolniona nie pogania nas do przodu lecz otula w swe ramiona ta ochrona jak powietrze emerytom jest potrzebna bo przed nimi jeszcze podróż niezbadana, bo podniebna Pozdrawiam :))) HJ2 punkty
-
chrząszcz brzmi w trzcinie w Szczebrzeszynie a w Trzemesznie straszy jeszcze wytrzeszcz oczu strzyg rój asteroidów pędzi na kolizyjnej trajektorni z moim grawilotem.... czy dotrę szczęśliwie do Saturna?? dwa zielone listki koniczyny wróżą szczęście kosmos jest wielki i wciąga mnie jego otchłań a dnia na dzień jak wir..... Mars Saturn Jowisz. mam stare okulary! nie do wiary.....2 punkty
-
staram się ze wszystkich sił być chociaż wiem że nie zostaniesz na kolejny poranek Kochanie jak bumerang dajesz i odbierasz wibrują drzwi na do widzenia2 punkty
-
@JWF Kreślisz takie straszne wizje, że odeszła mnie ochota wolę jeszcze trochę pożyć choć me życie to miernota. Pomalutku, bez wysiłku dzień po dniu sobie poczłapię kiedy trzeba to odpocznę i zadyszka mnie nie złapie. Powspominam jak to było gdym był rześki, jurny, młody dziś jedynie filmy porno są namiastką mej przygody. Pozdrawiam :))) HJ2 punkty
-
z całych ksiąg – słowo odcisk gdzie reszta czy z całego dorobku nie ułożę jednego zdania o życiu tylko ono z westchnieniem zamiast kropki ze znakiem zapytania w domyśle2 punkty
-
W dwojga imion Magdzie Lenie, Chłopiec kochał się szalenie, Bał się jednak iść na całość, Gdyż zżerała go nieśmiałość... Pod spojrzeniem Jej rzęsiątek, Gubił własnych myśli wątek, Ale pragnął ich gorąco, Trzepotały wszak nęcąco... Słodkie go przeszyły dreszcze, Pragnął ich i wciąż, i jeszcze, W delegacji do Kozienic, Niewolnikiem był Jej źrenic... Zrywał w lesie kwiat konwalii, Chcąc swą Miłą objąć w talii, I przedkładał nad ciasteczka, Karminowe Jej usteczka... Lecz nieprawdą jest bez mała, Że pożądał tylko ciała, Cierpiąc srogie te katusze, Pragnął posiąść także duszę! Miętówkami kojąc zgagę, Jął się zbierać na odwagę, Będąc blisko, niemal, prawie, Liczył, że Magda łaskawie, Wprawiając serduszko w drżenie, Zalotne pośle spojrzenie..., Które on pełen błogości, Co we wnętrzu jego gości, Odwzajemni z dobrą wiarą, I w ten sposób będą parą! Trzeba przestać się już lenić, Błogość marzeń w czyn przemienić! Wszak uczucie nie zna ceny! Stawką - serce Magdaleny! Wnet się nadarzyła gratka, Które młodzian do ostatka, Wykorzystał w swym zamiarze, Aby Lubej w hojnym darze, Oddać serca cne rozkosze... Wyjazd z Magdą w Karkonosze! "W romantycznym anturażu, W malowniczym gór pejzażu, Do nóg padnę przed Dziewczęciem, Miłość mą wyznam z przejęciem, Tylko tchórze wciąż się boją... Jeśli kocha - będzie moją! Magdaleno, mój Aniele, Przecież dajesz mi tak wiele, Wyjdź naprzeciw temu szczęściu, Pomyśl serio o zamęściu! Nic lepiej od Twoich rączek, Nie ukoi mych bolączek! Lecz nieprawdą jest bez mała, Że pożądam tylko ciała, Oprócz niego posiąść muszę, Twoją czystą jak śnieg duszę! Twoją czystą jak śnieg duszę, Oprócz ciała posiąść muszę! Ja swe serce składam w darze, Chcąc Cię powieść przed ołtarze! Nie odmawiaj - nie wypada, Tylko zawsze bądź mi rada!" Więcej Młodzian się nie głowił, Jak pomyślał, tak też zrobił! Jednako w Szklarskiej Porębie..., Zapomniał języka w gębie! ?... Choć w pierwotnym swym projekcie, W każdym stylu jej aspekcie, Tak kwiecistą była mowa, , Nie wydukał ani słowa... "Tam Dolina, a tam Turnia, A wyszedłem znów na durnia! Chociaż kocham ją szalenie, Jak to wyznać Magdalenie?!"? Myśli Młodzian jaka dróżka, Wiedzie do Magdy serduszka?♥ Naraz wnet przyszło olśnienie, Rozpraszając mroków cienie! "Nierozumny ze mnie Chłopiec, Że nie mogłem wcześniej dociec, Czym się Miła pasjonuje, I w czym Ona się lubuje! O zmierzchu, jak o świtaniu, Magda pławi się w czytaniu, Wobec innych tym się chlubi, Że powieści czytać lubi! Z bardzo dobrym więc wynikiem, Ja też będę czytelnikiem, Co straciłem na prezencji, To nadrobię w elokwencji!" Przemierzając góry, rzeki, Przybył wnet do biblioteki, A tam bez opamiętania, Runął w odmęty czytania, Wzgradził fabuły serialem, Zaczytując się Stendhalem, Przypalone czyścił gary, Czytając Panią Bovary, Przytłoczon lektury znojem, Zaprzyjaźnił się z Tołstojem. Nawet pasja futbolowa, W odstawkę pójść jest gotowa, Gdyż od meczów oraz goli ⚽ ?, Bardziej wolał książki Zoli! Lecz najbardziej w jego gusta, Trafiła lektura Prousta! ? Jej bohater nie próżnował, Magdalenkę tam smakował, "Gdy wysiłków nie poskąpię, Rychło tego też dostąpię!" Gdy przeczytał książek mnóstwo, Wielbiąc Jej urody bóstwo, Stanął znów przed Magdaleną, Racząc widzów taką sceną... "Magdaleno Najmilejsza, Pośród Dziewcząt najpiękniejsza! Parząc je miłości wrzątkiem, Zawładnęłaś mym sercątkiem! ♥ Jawię, co czyniłem skrycie, Ja Cię kocham ? wręcz nad życie! ? Przyjm ochotnie me wyznanie, Niechaj szczęście nam się stanie!" Na to Magda roześmiana, Całkiem nie skonfundowana, Gdy ucichła Chłopca mowa, Odezwała się w te słowa: "Mój Niemądry, Mój Głuptasie, Czemu teraz, poniewczasie, Wyjawiłeś całkiem śmiało, Co Ci dotąd w duszy grało? Czemu w pięknym anturażu, Pośród górskiego pejzażu, Nie upadłeś przed Dziewczęciem, Nie wyznając Jej z przejęciem, Swych wyrazów uwielbienia, Co z każdego zioną tchnienia?!? Czyś tak bardzo mnie hołubił, Żeś z wrażenia zaniemówił?? Co zmieniło w głaz Twą postać?? Czyżbyś bał się kosza dostać?? O tym wiedz, mój kawalerze, Co wyznaję całkiem szczerze, Że palący głód kochania, Bardzo mnie ku Tobie skłania!?♥️ Nie przystoi lecz Panience, By to Ona żyła w męce, Krotochwilii i zalotów, Cierpień, zgryzot i kłopotów, Tych umizgów, tych podchodów, Przełamania pierwszych lodów! Niechaj męski imperatyw, Dźwiga ciężar inicjatyw, I na sprycie swym polega, Niechaj o Nią On zabiega! Tylko tak, a nie odwrotnie, W tej materii jest istotnie!" Na to Młodzian odpowiada: "Czy to znaczy, żeś mi rada?! ?? Wszak pąs zdobi Twoje liczko, Ma Nadobna Czytelniczko!" Wtedy Magda chichotliwie, Mówi mu całkiem prawdziwie: "Przestań znów problemy stwarzać, Ja nie lubię się powtarzać! Tyś jest Mój, a Jam jest Twoją, Miłość będzie nam ostoją! ? Jeśli nie chcesz mojej zguby, Przed ołtarze prowadź Luby!" ?? I tak pokład uczuć wielkich, Przezwyciężył barier wszelkich, W jej ogromie ich siermięgę, Miłość kwitnie na potęgę! Tuląc się do siebie tkliwie, Żyli długo i szczęśliwie, Magda i Jej adorator, W romantyzmie wciąż amator, Który nie będąc cymbałem, Posiadł duszę razem z ciałem!1 punkt
-
odchodząc odchodząc wyrwałeś mi serce jeszcze trzymasz w dłoni zostało puste miejsce krew jeszcze je goni ona bez serca nie może ja mogłam – musiałam zamknęłam oczy (mój boże!) by nic nie widzieć... zostałam zostać? dopiero początek dalej... oczy otworzyć zobaczyć świat bez Ciebie żyć – przeżyć i tworzyć1 punkt
-
Rozepnij moje lęki Które uciskają neszamę Zdejmij biżuterię łez Zbyt dużo jej na każdej części ciała Zostaw ubrania Resztki sił zbierz z podłogi Podaj mi je proszę Na swojej silnej dłoni Tak silnej Jaką jeszcze nie byłam Może kiedyś kochany Mnie nauczysz być szczęśliwą Kiedy dzień kładzie się spać Noc potrząsa głową Mieszając myśli ze snami Przykryj mnie nadzieją Wtul się proszę w nią wraz ze mną Bo czym ona może być Bez Ciebie? Wyspy mają złote piaski Obmywane wyczesanymi przez wiatr falami A moje włosy nadal proste Jedyne one są proste W moim życiu Klaudia Gasztold1 punkt
-
chodźmy dopóki możemy posłuchać śpiewu ptaków słów słowika chodźmy nad rzekę popluskać się w migotliwym świetle zachodzącego słońca chodźmy za rękę dotykając siebie czule szepcząc do ucha miłosny wiersz dopóki nas nie zhakowano chodźmy do lasu do łąk byle dalej stąd1 punkt
-
Zwykła kartka w kratkę Moc ma w sobie wielką Skrywa prawdę tajemniczą Życiem napisaną Zjawia się ukradkiem Daje radość wszelką Słowa w niej krzyczą Siłą nieokiełznaną1 punkt
-
wędrując po świecie z plecakiem pełnym marzeń próbował prawdę odnaleźć prawdę o życiu które nie pieściło mówiło - marzenia to trudna bajka wędrując po świecie czuł ciężar marzeń które spełnienia unikały bo w plecaku czuły się jak w domu wiatru i deszczu się nie bały wędrując po świecie dni i nocy się nie bał bo w plecaku miał marzenia to one światłem go częstowały były natchnieniem nic nie bolały1 punkt
-
I Eniwetok 1 Uderzają mnie w twarz jaskrawe prześwity słońca, które wytryskują spomiędzy kołyszących się, palmowych liści. Drgają i migoczą. Tworzą efekt stroboskopu… Musiałem chyba dostać ataku epilepsji… Odzyskuję przytomność, ale w zupełnie innym miejscu i czasie… … Stąpam ciężko po rozgrzanej plaży… Tafla laguny jest tak przejrzysta, że widać najmniejszą muszlę, wygładzony weń kamień… - nie wiem, jak długo idę… Jarzy się w oceanie jakiś daleki odblask natury… Dostrzegam coraz więcej… ― nie wiem, jak długo idę…Otwiera się nade mną głęboki błękit, którego nie mąci nawet przepływ obłoku…Widzę przed sobą osmalone konstrukcje z betonu i stali... Dawne ślady jakichś ciężkich, gąsienicowych pojazdów ― skamieniały już przez te wszystkie epoki i lata… Żelbetonowe bunkry z pionowymi, rdzawymi smugami na ścianach… Setki manekinów w wielkim basenie bez wody… Wyciągają rozpaczliwie ręce, spoglądając na mnie pustymi, czarnymi oczodołami… Zdeformowane, nadpalone postacie z sennego koszmaru… ― tłum bezdomnych, porzuconych ślepców… Coś błyszczy w oddaleniu, jakby kawałek szkła, na który pada słoneczny promień… Radosne śmiechy mojej żony, naszej małej córeczki… Pogłosy echa na betonowej, przesyconej straszliwą radiacją, opuszczonej plaży… Zabawa w berka… Spostrzegają mnie, poważnieją… ― przystają, milczą… Przyśpieszam kroku... Biegnę, potykam się… Wykrzykuję ich imiona! Lecz wtapiają się w coraz bardziej nieostre tło… Pozostawiają po sobie pustkę, tę właśnie pustkę, którą rozsadza od wewnątrz nieustanny pisk w moich uszach… ― huk wzburzonych gorączką fal… II Mururoa 2 Spieniona nawała naciera na ląd... Przemyka po wilgotnych, gładkich kamieniach słońce i zsuwa się w daleki odmęt zarys białego obłoku… Chłodny wiatr na twarzy, w rozwianych włosach… W nozdrzach intensywny zapach soli… Nieskończone falowanie w kobaltowym błękicie nieba… Zamyka się we mnie, tworząc jakąś nową rzeczywistość, nowe widzenie w migocie jaskrawych refleksów… Poza mną ― krajobraz skurczył się i poszarzał… Jeszcze do tej pory wyczuwam ten ruch cząstek, to wirowanie atomów, których blask tak bardzo oślepiał i palił… Wwiercał się do mózgu… Czuję wciąż ten ból, odnajdując trop swojego dawnego wcielenia… Zmieszane epoki, przeskakujące daty… Gładzę palcami zdeformowane przedmioty, popękane ściany betonowych bunkrów z rdzawymi, pionowymi smugami… Ciemno-brunatne bąble ― piętno nuklearnego piekła… Poskręcane, zbrojeniowe pręty… Zatykam instynktownie uszy, lecz ― to tylko huk pędzących fal, które załamują się na opuszczonym, nasiąkniętym radiacją nabrzeżu… Wszystko umarło, zapadło w sen wiekuisty. Stało się przystanią dla zagubionych duchów, przepadających w dziwnej substancji czasu. Więc i ja ― nie mogę być żywy. Od dawna ― nie jestem żywy… . III Malden 3 Nie słyszę ptaków… Zagłuszane przez powtarzający się w regularnych odstępach czasu huk nacierających fal ― szybują bezgłośnie… Gnana przez wiatr ciemna, pokreślona białymi kreskami nawała ― spiętrza się na brzegu, obmywa moje stopy i dłonie… Znowu się cofa, odsłaniając błyszczące muszle, kamienie… Łykam chciwie kęsy słonego powietrza, wypuszczam je powoli… Szarpią moją koszulą strumienie atmosfer, uderzają w twarz… Na horyzoncie wszystko się ze sobą łączy i jest nie do odróżnienia, uśpione snem wiekuistym… Nadciąga świt… Mżą przytłumionym blaskiem cząsteczki tajemnicy, wypromieniowując z siebie resztki czasu… W powolnym przepływie obłoków zawarta jest jakaś niejasność, w rozchwianej, wątłej trawie… Pradawne mury, naznaczone przed laty niewyobrażalnym żarem nuklearnego spięcia ― wydzielają chemiczną, śmiertelną woń rozpadu… Muskam dłonią te szczątki, całuję, jakby to były zimne usta martwej kochanki… Do tej pory przeszywają mnie rozpalone igły morderczego promieniowania… Boję się wschodu słońca… Boję się, że wzejdzie tak, jak wtedy ― spopielając ziemię, zagotowując ocean… ― rozpalając niebo… IV Bikini 4 Jaskrawe prześwity na mojej spalonej twarzy… Chwieją się w łagodnym wietrze liście kokosu… Wychodzę z cienistej smugi, wchodzę w kobaltowy błękit nieba… Rozgorzałe słońce… Rozkołysane, oceaniczne sanktuarium… Spienione fale obmywają moją twarz, kiedy padam na kolana ze złączonymi dłońmi w gorączkowym, piskliwym szumie dokonującego się misterium czasu i oczyszczenia… Otaczają mnie w tej pustce niewyraźne szepty, jakby modły klasztornych mnichów… Nabrzmiałe, sine usta, poruszające się w swojej nagiej martwości… Zamglone oczy nieboszczyków… Nabieram do płuc powietrze, te mikroskopijne, promieniotwórcze ziarenka, które od dziesiątków lat zmieniają ryby w niepodobne do samych siebie, pełne blasku groteskowe formy… ― od dziesiątków lat… (Włodzimierz Zastawniak, wrzesień 2016 – kwiecień 2017) ------ 1 Eniwetok – atol na Oceanie Spokojnym, w archipelagu Wysp Marshalla. W latach 1948–1958 był wykorzystywany przez Stany Zjednoczone, jako poligon do testowania broni jądrowej. 2 Mururoa – atol na Oceanie Spokojnym, wchodzący w skład Polinezji Francuskiej, w archipelagu Taumotu. W latach 1966–1996 był wykorzystywany przez Francję, jako poligon do testowania broni jądrowej. 3 Malden – niewielka, bezludna wyspa w archipelagu Line Islands, na środkowym Pacyfiku, wchodząca obecnie w skład Republiki Kiribati. W latach 50-tych XX w. Wielka Brytania przeprowadzała na niej (oraz na sąsiedniej wyspie Kiritimati) testy z bronią termojądrową w ramach operacji Grapple. Na wyspie tej znajdują się również ruiny tajemniczych megalitycznych budowli sprzed około tysiąca lat. 4 Bikini – atol na Oceanie Spokojnym, w archipelagu Wysp Marshalla. W latach 1946-1958 był wykorzystywany przez Stany Zjednoczone, jako poligon do testowania broni jądrowej.1 punkt
-
dziś będę sam tu czyli blisko w mojej ciszy upaćkanej chmurami wiejską drogą tnącym wiatrem odcięty od sieci kciuków w górę dół serduszek roześmianych mordek i tylko ten lęk codzienny w ciało zanurzony mrożący gdzie każda kra zabija myśli kaleczy dziś będę sam jak wojownik poczęty w złotej ciszy pierwsze lodołamacze dotykają dłoni1 punkt
-
1 punkt
-
Błądzi chmurami po niebie Potem z tych chmur płacze deszczem Takie są jej oznaki pierwsze Rozsypuje kolorami Czerwienią, złotem i brązem Tworząc z nich marzenia W sercu zostające Mgłą otula lasy Wiatrem magię rozwiewa I szumi w drzewach Czasem chwyci przymrozkiem By wokoło roztoczyć Swój byt uroczy Choć krótkie te dni zadumy To każdy z nich ma swój urok I przyjdzie zima Jesień zakończy swe czary A na świecie pozostawi Swoje dary Co były wraz z nią Lecz z nami zostały1 punkt
-
@Natalka16 Barwne kobierce liści... tak pięknie i kolorowo marnieją w oczach. Suszone grzybki na dłużej; jeszcze zimą pachną lasem. Itd.1 punkt
-
po co mi on Lubię takie niepoukładane Fakt że brak Jakiejkolwiek logiki Ale przynajmniej Na dziko zapisanej kartce Jest człowiek Bez gardy Czy strach może minąć Bo przecież każdy musi być fajny idą Pod nóż pod pociąg na krańce Kompromisów konwencji by stać się A ja Cieszę się że już jestem łysy1 punkt
-
... Twoje "e" i "p", chyba pokłóciły się, że tak się odsunęły od siebie... ;) ... i bardzo dobrze, bo co poniektórzy robią sobie przedziałek na torsie tylko po to, żeby zasłonić czubek głowy kilkoma włoskami.1 punkt
-
... Bardzo ciekawy i gęsty w "ciężkie" obrazy wiersz, by na koniec dać to naj... ważniejsze. Pozdrawiam. Pięknie to ujęłaś, Corival... ja tam zawsze sobie tłumaczę, że cisza, tak naprawdę nigdy nie jest 'cicha', a przestrzeń, jej ogromu, doświadczyłam na szlakach w Tatrach, stojąc np. na Przełęczy Liliowej.. i zerkając na Świnicę, na którą miałam wejść. Weszłam, nie tylko tam, ale wszystko z dozą rozsądku.1 punkt
-
Włosy się jednak czasem przydają. Byłem kiedyś świadkiem takiej sytuacji, że ktoś się poślizgnął w górach na błocie i druga osoba złapała w ostatniej chwili za starannie spleciony warkocz. :) Ale wracając do wiersza, to bardzo mi się podobają takie niepoukładane, ale one moim zdaniem nie do każdego pasują. Co kto lubi niech sobie nosi.1 punkt
-
Ciepło palcami wgniatam w twe otwarte uda Oddech ust przy oddechu wargą zagryzione Chromatyczne dotykiem i chciwie czerwone Okiem gdzie krew zastyga w szkle powietrza ruda Cisza jest jak milcząca w nas oschła obłuda Już po wszystkim i ciała mrocznie obnażone Stygną kłamstwami życia najszczerzej zmęczone Egzystencja jak matnia a prawda jak muda Jestem pusty jak nicość której częścią jestem A tak mało chcę wiatru co nad granicami Rozwiesza dźwigające niebo ptaki gestem I kawałka swej ziemi w której korzeniami Zagnieżdżę los szczęśliwy skrzydlatym szelestem Chociaż w kurz mnie obróci i nie wspomni łzami1 punkt
-
1 punkt
-
za fundamentem racji czeka czas tak przewidywalny że strach uciekać poprzez piorunochrony na wypatroszonych kamieniach dorosły Bóg wciąż się bawi w udawany szkopuł wiatr który wspina po żebrach macierzystego folwarku znów oswajasz swoje dziecięctwo choć wiesz udajesz dorosłego nie myśl że sprawozdania są kolcem w desce twojego szafotu kiedy czas zawali się pod naszymi krokami pokonamy pokorę wiodącą ku ptasim balladom pozostał mi haust życiodajnego relanium ostatni kadłub nie bój się krzywo przyszytego uśmiechu nikt nie zauważy różnicy *** Przy okazji zapraszam: https://ridero.eu/pl/books/wysypisko_ludzi/1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
@Natalka16 Nie wiem co zmieni patrzenie w gwiazdy a więc unikać chcę takiej jazdy. Nie znam przypadku by od patrzenia były podstawy do narodzenia. Pozdrawiam :))) HJ1 punkt
-
Smutek nigdy nie był tak piękny, jak ten skryty nocą, gdzieś w głębi serca Każdy ruch gwiazdy w świetle księżyca jest smutku zamkiem, to twierdza. U wrót jej rycerze, błękitni jeźdźcy, skryci w bystrości łez gdzieś pod okiem, tak piękny smutek kryje się w nocy, krąży skupiony tuż pod obłokiem. Pasmo wydarzeń schowane w chwili, film metrażowo długi, tak krótko, tworzy przesłodko-gorzkie urywki, które składają się w obraz smutku. Jak puzzle z kawałków imaginacji, ze szczyptą wspomnień cierpkie wspomnienia, krążą po myślach tak uporczywie wciąż nie wydając swego istnienia. Te krótkie wizje, synonim smutku, przenoszą w miejsca wciąż nieodkryte, w doliny piękne, długie i żyzne, w krainy z książek, które tak czytasz i dają upojne złudzenie istnienia, gdzieś zamroczone chwilami pustki wydając szeptem okrzyk, rozkazy "uśnij mój drogi, no uśnij" By znów zapędzić w senne wojaże duszę strapioną tym, co prawdziwe, wprowadzić w świat kruchych słabości, tego co trudne, krótkie i ckliwe. Gdzież autentyczność w tym złudzeń świecie, gdzież szukać prawdy wśród blasków nocy? Wciąż tylko smutek puka do serca, a ono głupie da się zaskoczyć. Wyleje rzewnie kilka łez z oczu, rozmaże obraz próżnego złudzenia, by po raz kolejny zasnąć tej nocy, pełne nadziei, kłamstwa, cierpienia. Lecz któż oceniać może to serce, gdy świat jego uczuć jest tak pokrętny? Patrząc się w gwiazdy myślę uparcie, że smutek nigdy nie był tak piękny. 2018/03/081 punkt
-
Waldemarze, czy lekarz nie popełnia błędów, czy policjant zawsze jest dobry, czy prawnik zawsze broni sprawiedliwości, czy matka zawsze kocha swoje dzieci? Przykładów jest wiele, w kościele również znajdą się czarne owce, jak wszędzie. Doprawdy przykre robi się to, iż słowo ksiądz zaczyna mieć negatywne konotacje, tym bardziej, że wśród nich są prawdziwi dobrzy ludzie. Pozdrawiam1 punkt
-
:) pewnie lepiej by brzmiało i wyglądało 'zwlokę z siebie' w jednym wersie, ale chciałam uwypuklić grę - zwłoki - bez zwłoki - zwlokę -. Co do ostatniego wersu hmmm... zależy z jakiego punktu się patrzy, z tą głupotą i mądrością śmierci. Czasem się nawet mówi, że śmierć to przyjaciel, który zabiera nas z tego łez padołu. Jednak... w jaki sposób nas zabiera. Dla mojej babci np.śmierć była jak przyjaciel. Babcia poczuła się zmęczona więc odeszła od kolacyjnego stołu. Położyła się i zasnęła... na wieki. Jednak często śmierć łączy się z bólem, dużym, ogromnym i długo trwającym. Więc gdzieś ta 'przyjaźń' jawi się niejednoznacznie. Jeśli śmierć jawi się jako totalna i ślepa siła rozkładu prowadząca do zburzenia porządku i wprowadzenia chaosu a potem pustki - to jest głupia, bo w pustce nie będzie miała prawa bytu. Dzięki za kmnt i serduszko :) @Andrzej_Wojnowski :)@huzarc :) bardzo dziękuję1 punkt
-
@Michał_78 A wiesz, marzy mi się kiedyś takie miejsce, w którym będzie można podleczyć duszę przez proces tworzenia/sztukę. Ściskam, Michaś i dzięki za sugestię. @iwonaromaTradycyjnie już chyba - skorzystałam. Dzięki, Iwonko. @[email protected] Grzesiu, dziękuję. Ty wiesz. @error_erros Tak, obnażenie blizn i obrażeń to na pewno akt zaufania, jak i pełnej akceptacji siebie, a to już często odwaga. Pochwaliłeś mnie pięknie, dziękuję Ci! @Pan Ropuch Panie Ropuchu, wideo rozłożyło mnie na łopatki xD Masz rację co do Japończyków, jest się czego uczyć, poszerzać horyzonty. Mnie niezwykle imponuje ich ogromna taktowność i brak eksponowania siebie, taka postawa jest kompletnie niewymuszona i tylko z pozoru mało aktywna, przy czym oni tak naprawdę nie ustają w samorozwoju i poszukiwaniu ikigai. @Pi_ Zaintrygowało mnie Twoje stwierdzenie o deformacjach pomimo sklejenia. Masz rację, nie ze wszystkiego się można podnieść, tak myślę. Można być troszkę jak Frankenstein. Wielu z nas ma takiego Frankensteina w sobie i to jest objaw życia jednak. Dziękuję Ci za obecność. @corival Świetny komentarz, Cori. @Gosława Jesteśmy mapą odbytych podróży. Ściskam, Reniu. @Leszczym Też jestem takiego zdania, mamy to wpisane w kontrakt. @Nata_Kruk Wciąż mam w sobie radość, że znowu pojawiasz się na forum. Obiecuję - zacznę ją oswajać :) Pozdrawiam, Nata. @P.S. Dzięki. @Czarek Płatak :) :) :)1 punkt
-
@Antoine W W rzece Wiśle lub w Parsęcie chcieli sobie w wód odmęcie skryć się aż po szyję by mieć suche ryje i wymówić to zaklęcie ".. . . . . . . . . . . . . . . . . . ." Pozdrawiam :))) HJ1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
... może nie jest aż tak tragicznie, niemniej, spora doza prawy w słowach wiersza i w ogóle... całość szara, jak wskazuje na to tytuł. Dobrze poprowadzone myśli. Pozdrawiam. ps. ... żebyś jeszcze chciał dać siebie, innym... sorry, ale samo przez się wyszło to ze mnie.1 punkt
-
1 punkt
-
kobiety są zmienne, się wahają, mają wahania nastroju, są delikatne i wbijają szpilę, ja jestem prawdziwym przykładem:)1 punkt
-
1 punkt
-
@Leszczym @GrumpyElf @Piotr Samborski @Gosława @Waldemar_Talar_Talar @Leszczym @well @A-typowa-b @Michał_78@Dag Pozostaje mi tylko podziękować za miłe komentarze i obecność. Najcieplej jak tylko mogę ściskam z perspektywą zmiennocieplnego płaza. Pozdrawiam Autorów :) Pan Ropuch1 punkt
-
@MIROSŁAW C. @A-typowa-b @JAPA @valeria @Gosława @Michał_78 @Doomed @Dag @Marek.zak1 @Konrad Koper Dziękuję wszystkim śpiącym :) nago...1 punkt
-
1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+01:00
-
Ostatnio dodane
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne