Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 14.10.2021 uwzględniając wszystkie działy

  1. Idą jesiennie zamyśleni ta pani i ten pan w zieleni rudości brązie i pozłocie kapią kropelki na pantofle na parasolki kapelusze opadające miękkim pluszem Mgła ich osnuwa dalej dalej pozapalały się latarnie wchłonęły ich kolejne cienie Może powrócą znów jesiennie
    7 punktów
  2. grzyb nim urośnie jak po deszczu musi się przebić przez wyściełane wieki w drodze do góry pomaga życiu w każdej postaci zmierzając ku światłu gdy już na powierzchni pod kapeluszem chowa marzenia ściętej głowy spełniony
    5 punktów
  3. Lubię, gdy nadchodzi leniwa sobota. Mam czas na gorącą kawę, na pogłaskanie kota. Dym z papierosa wypuszczam leniwie I niczemu się już nie dziwię… Że czas płynie wolniej Że zegar nie tyka Że przy uchu rozbrzmiewa tamta muzyka Że na pożółkłej fotografii uśmiechasz się do mnie szczęśliwie. A sobota płynie leniwie. Moja leniwa sobota Po ścianie cieniem się snuje Wypuszczam dym z papierosa i czuję… Czuję się trochę starsza Czuję, że jednak czas płynie Czuję, że chłód z jesienią Zatańczył gdzieś tam, na kominie. A ty na pożółkłej fotografii Uśmiechasz się do mnie szczęśliwie. A sobota dalej płynie leniwie. Wypuszczam dym z papierosa Głaszczę delikatnie kota. Zamykam album ze wspomnieniami. Mija leniwie sobota.
    5 punktów
  4. powracamy nad ocean wytłumiona w zalążku twarzą dotykam twojej gorącej ciepłe oddechy na linii szczęki zatrzymujesz mruknięciem zapachem usta mokre całe rozchylone moje zachłanne zarostem drażnisz skórę sutki uwalniasz językiem rozwijasz mnie sycąc nerwy rozkoszą niepokoisz muskam ci wilgotniejący liżę oplatam językiem na wskroś bezbronna w obrączkach dłoni na kostkach fale wyrzucą nas osobno
    4 punkty
  5. bardzo długo wędrował szlakiem przeznaczenia jego wole konsumował bez krzty zwątpienia lecz gdy starość zapukała prosząc by otworzył drzwi dusza mu się zbuntowała mówiąc przyjdź za pare dni potem zaczął powątpiewać dlaczego posłuchał jej głosu czy ma sens coś odwlekać skoro bunt nie zmieni losu
    4 punkty
  6. Jeśli jesteś człowiekiem, to masz takie dni i godziny, kiedy nie modlisz się litanią żadnej krzywdy - zapominasz o wróżbach z płatków podejrzeń i wyrzutów Nie masz pomysłu na obiad, zwinnie mijają cię tandemy z aniołem i diabłem, pruskie baby z rogiem wiecznego niedoboru, syjamskie koty spoglądające nieparzyście spode łba i ławice okoni - zatrzymanych biegiem rzeki ... Myślisz o ciepłych pączkach z porzeczką, górskich halach, gdzie pasą się najczarniejsze owce, o szkatule - Twojego łóżka, gdzie przechowujesz sny - w cielesnym futerale Wracasz do domu późną wiosną, kołatka z bzu, makatka: objawiony agnostyk na frontowej ścianie ja - też pełna odkryć i cudów Lemoniadowy księżyc, zatęchła galeria wyobraźni ... Tak! Dowiedziałam się, że też potrafię pięknie malować! Olejność i gwasze każdego dnia: można tylko umrzeć, albo zjeść śniadanie. Chybocze nad światem zwodzony most: "Zejdziesz tu do mnie?" Ja: "A które to przykazanie ...?"
    4 punkty
  7. Kiedy nie palę mowa o trawce nie puszczam bąków tylko latawce. Kiedy nie palę po przebudzeniu latem ochłody szukam gdzieś w cieniu. Kiedy nie palę z braku mamony to wtedy chodzę mocno wkurzony. Kiedy nie palę bo mi się nie chce to silna wola słodko mnie łechce. Jest jeszcze jedno znaczące ale dziś do pisania też się nie palę.
    4 punkty
  8. spłonęłam u wezgłowia kolejnej kartki zmieniłam w proch nowomowy w który nikt się tutaj nie obróci zatrzaśnij na czas określony wieko języka obudź się u progu obok butelki mleka przepełniona niewyremontowanym ciałem prowadzonym na smyczy przez ciężarne dźwięki syren szukam siebie w almanachu wybitnych nekrologów wciąż wierzę w obolałe żyły gwiazdozbiorów ohydnie wykorzystane nieba których pod dostatek jak świeca zgaszona listopadowym westchnieniem Lucyfera jak ciało ukryte by oszukać przesądzoną dojrzałość kłębię się na wierzchołkach słupów telegraficznych rozcinam na drobinki czuły popyt jesiennych przemówień
    3 punkty
  9. chwieję się jak zboże odrywam i odpadam szuranie naskórka o naskórek widzisz.. nie widzisz jak upadam nic tylko kolejny z impetem upadek zapracowany był i tym razem już... podnoszę wzrok otrzepuję kurz zbieram się na odwagę
    3 punkty
  10. piszę list do cb smsem piszę wszystko co chciałem powiedzieć ale zbyt się bałem wszystko co nie umiało przejść przez moje gardło przechodzi przez palce i klawiaturę nie chcę się rozmyślić więc szybko wciskam wyślij wiadomość wysłana... stoję przed tb wirtualnie obnażony z wciąż bijącym sercem w wyciągniętej dłoni i duszą na ramieniu wpatruję się w oczy twojego awatara odczytałaś... czekam na cb na twoją odpowiedź na ukojenie dla serca lub cios jestem gotowy cały świat dookoła już zniknął istnieje tylko ten ekran w mojej dłoni piszesz...
    3 punkty
  11. Ciepłe serca dwa, Pluskaną melodię nuci im staw. A na zmianę z sosną, buk, Strzeże echa czułych słów. Ciepłe serca dwa, Splecione dłonie spowija wiatr. Na górze niebu nie spieszy się świtać, Bo pod nim przecież miłość rozkwita.
    3 punkty
  12. dziękuję wierszom że potrafią przejąć mój ciężar na ramiona i wiernie służą jako oręż kiedy potrzebna jest obrona przepraszam wiersze za niepewność gdy znów króluje w sercu zamęt wtedy tak łatwo o niewierność I lekko wrzucam je w niepamięć dlatego traktuj mnie poezjo z cierpliwym przymrużeniem oka jak dziecko które jeszcze nie wie że słowa trzeba mądrze kochać
    2 punkty
  13. ostatnio własnymi dłońmi kawałek po kawałku sklejając rozbity wazon naprawiałam swoje serce dociskałam skorupy jak najbliżej oryginału jednak nie za ciasno by spoiwo honorowało rysy pora włożyć kwiaty
    2 punkty
  14. CZĘŚĆ III Załoga Svena gwiezdnych dróg poznała w życiu wiele; gdy przekraczali obcy próg niejeden raz tam czekał wróg, a rzadziej – przyjaciele. Lecz gdy dotknęli Irion Tal na samym skraju nocy, zahartowani niby stal czuli, jak każdy ciała cal przenika dreszcz jej mocy. Spowijał ją roślinny gąszcz po krańce widnokręgu; a zstępujące światło słońc perliło szklistą jezior toń jak iskier rój w zaprzęgu. Ogród się za ogrodem słał zraszany przeobficie; spiętrzonych kaskad strumień grzmiał na ścianach górujących skał i wprost kipiało życie. Chłonął przez długą chwilę Sven widoku czar z rozkoszą, wtem, otrzeźwiony nagle rzekł: "Niezwykłe... ale powiedz, gdzie domy się wasze wznoszą?" Rzekł Fenn: "Nie przesłaniamy nic naszą cywilizacją; nie dojrzysz siedzib naszych lic; zwiemy nasz napowietrzny szkic hiper-lokalizacją." Nim Sven mógł pojąć słów tych sens, siłą teleportacji wznieśli się szybciej niż ruch rzęs tam, gdzie kształt znikąd nagle zgęstł na ósmej kondygnacji. Choć byli wewnątrz, sala ta nie miała ścian – lub raczej miała powierzchnie jak ze szkła, przez które się przeniknąć da: "Tu mieszka się inaczej;" - powiedział Fenn – "zapełnić ją możecie wedle woli: materią wasze myśli są - niech rzeźbią przestrzeń tak, jak chcą, jak umysł im pozwoli. Chociaż nieziemsko wprost to brzmi, Ziemianie się stropili: "Człowiek tu jak w gablocie tkwi, miejsca nie strzegą żadne drzwi - wejść można w każdej chwili." Fenn ze zdziwieniem uniósł brwi: "Któż miałby przyjść tu nocą, kiedy znużone ciało śpi po trudzie tylu długich dni: kto miałby przyjść – i po co?" Po czym uznając, że się już obejdą bez pomocy, kiedy spoczynku czas był tuż, altarveniański wyszedł stróż życząc im dobrej nocy. Locke ze zmarszczonym czołem stał: "Ten "dom" nas nie ochroni; lecz skoro Fenn instrukcje dał, przyznaję szczerze, że bym chciał "wymyślić" trochę broni." Jednak na marne poszedł trud: choć każdy z nich próbował snuć militarnych myśli w bród, żaden się ich umysłów płód nie zmaterializował. Sven dał więc rozkaz: "Trzeba trwać do rana nam na straży; kolejno wciąż na warcie stać - i niech mi tylko żaden spać wartownik się nie waży." Tak też zrobili; kiedy świat we śnie był pogrążony, nie brakło ni przez chwilę czat: czuwali, by nie ponieść strat - z nie wiedzieć czyjej strony. Tymczasem nic przejrzystych ścian nie tknęło; tylko z dworu dobiegał szept, jak gdyby łan zbóż gęstych szedł wokoło w tan: łagodna pieśń wieczoru.
    2 punkty
  15. Na czas dyrektyw, ustaw i rozporządzeń skórę trzeba było w setkę łusek oblec bez tego niemożliwym jest pływać Pewnego południa pancerz zdjąłem ostała się jeno cieniuteńka powłoka myśli i wnętrzności są wszem i wobec Nawet gdy nanieumiałem się kochać żaden mędrzec w płaskim garniturze nie przekona do nieważności miłości Warstwa do oddania, nie na sprzedaż za ćwierć ceny, jak chcą śpiewać niektórzy zapyta – replika – tanio skóry nie sprzedam
    2 punkty
  16. w sercu moje królestwo w którym jestem królem dobry wybór lepszy król sobie na władanie w sercu moje księżniczka nie mylisz się tak to ty tobie korona i mnie korona a po za nim będziemy walczyć dwa serca w jednym już cię nie wypuszczę
    2 punkty
  17. W otchłani nocy drgają odległe neony gwiazd… Na szybie otwartego okna blask wschodzącego księżyca ― oślepia i rani załzawione oczy… … chwieją się na ścianie gałęzie drzew, kołyszą… Nakładają się cienie zapomnianych widm… Przykładam ucho do chłodnego tynku, słuchając szeptów przeszłego czasu, tych mikroskopijnych wzruszeń, ledwo wychwytywanych przez percepcję mojego umysłu… … przepływają przed moimi oczami drobinki kurzu, wirują… Mienią się w kamiennej ciszy posągów, niedokończonych popiersi, twarzy… … nieładzie zardzewiałych młotków i dłut… Wszystko okryte folią, zatajone przed światem… … królestwo ducha samotności... (Włodzimierz Zastawniak, 2021-10-13)
    2 punkty
  18. Pierwszym spojrzeniem mnie zaczarowałeś Już nie myślałam co zdarzy się dalej Poczułam wtedy, że się zakochałam O tym wiedziałam Kolor Twych oczu jest w nieba błękicie Postanowiłeś uprzykrzyć mi życie Niewiele jeszcze o Tobie wiedziałam Lecz oszalałam Pięknie się śmiałeś, słowami mamiłeś Że ja jedyna wciąż mi tak prawiłeś Chciałam uwierzyć w to co mi mówiłeś I mnie kupiłeś Lecz jedno kłamstwo nagle na jaw wyszło Że to zabawa, nagle szczęście prysło Postanowiłam swe szczęście zbudować Lecz już od nowa.
    2 punkty
  19. odpłynąłem za najdalsze nawet synonimy horyzontu i teraz znikąd czytelnego brzegu
    2 punkty
  20. ­na kawałki nas się rozeszliśmy – na wiele samotności jedno Ja na wiele Ja, na Ty, na Wy, na wasze My w OCEAN wymiarów uciekliśmy – wątlejszy od jednego zdania jedynka wpisana w opuszczone domy cyfr bez równań roztrzaskał się ten słoik nieszczęść – nieokreślona forma zamieniła się w widmo ostrych jak słońce oczywistości i nie przystoi już sklejać dogłębnie poznanych kształtów za wiele krwi przelano by się na nich poznać
    2 punkty
  21. Wielu mężczyzn wokół mnie Tylko jeden właśnie on Nie pierwszy a najmocniej Chwycił moje serce w pół Ruszył ziemią Wstrzymał oddech Zapamiętał każdy włos Głosem swym potrafił łamać W całość scalić moje sny Wielu mężczyzn wokół mnie Przechodzili coś mówili Zatrzymali się na moment Lub zostali biernie gdzieś w pobliżu Tylko on jedyny za mną W rozzłoszczone fale skoczył Swym spojrzeniem rozpalił zmysły Zamroził wszelkie smutku drogi Wielu śmiałków w mym królestwie Lecz tylko jeden jest w nim król Klaudia Gasztold
    2 punkty
  22. Spojrzeniem Innym Wśród ludzi Nauki pobieram Pokory cierpliwości Nadziei płonącej- gaszonej Ciosem ciosów wśród ludzi Stoję. Ofiarą Popaprańca Głupiec korony cierniowej Zwycięzca nie w oczach tych Zmartwieniem obieram tłum oprawców- Czy zdążą odnaleźć? Siebie. Przyjmuję wszystko w świetle istnienia Boli. Czasem się wściekam chwilą przepełnienia. Zdążą? Zdążymy S
    1 punkt
  23. Oda do młodości Kiedyś sobie obiecałem wieczność zawsze będę młodym skurczybykiem zawsze będzie mi dobrze i do twarzy zawsze będę grał z ojcem w babimngtona zdobędę wszystkie szczyty przepłynę oceany kiedyś sobie obiecałem dzisiaj, jak gdyby nic żyję wśród ruin i zgliszczy. Ekanasjo, październik. 2021.
    1 punkt
  24. dziś nie miałam szczęścia do spotkań z ludźmi zdawkowe sztuczne mimochodem a tu nieoczekiwanie znalazłam się w miejscu nie odwiedzanym od lat dąb który był kiedyś mikrym patyczkiem poobgryzanym przez sarny stanął przede mną dziesięć razy większy dorodny w szlachetnym złocie popołudniowego słońca rześkiej trawie u podstawy i w błękitach górnych rejestrów milczał gdy ja miałam strasznie głupią minę ze zdumienia chyba się nawet leciutko uśmiechał machając przy tym radośnie gałązkami migotając filuternie listeczkami trwało to nasze spotkanie przenikanie trwało do domu wróciłam silniejsza i chyba piękniejsza a na pewno wdzięczna
    1 punkt
  25. Czy pani coś do mnie czuje, czy tylko stroi sobie żart? Czy coś pani obiecuje, bym z panią tylko trwonił czas? Coś mnie wobec pani zobowiązuje, to chyba pani czar? Czy pani mnie kokietuje, bym nie mógł w nocy spać? Ja nie chcę pani zrozumieć, gdzież bym tam śmiał. Ja chcę tylko w pani głowie, zaszumieć jak wiatr...
    1 punkt
  26. od pętli do pętli – taki los metafora życia zaklętego w dwie skrajności w metaforze ja w towarzystwie niewybrednych epitetów i masek od których czuć śmierć na karku jak sardynki płyniemy w ławicy czarnych zablokowanych arterii zgubieni w rozkładzie sensu i nadziei oczarowani wieczorem wrócimy bezlitosną akwarium przestrzenią zbliżeni o mały włos od pętli – do pętli
    1 punkt
  27. Trudno ocenić, co nie zagrało. Było w nas ciepło i było ciało rwące do siebie, jak przedsmak burzy. Pachniałeś mocą nocnej podróży. Ref: Wiem, nie ma sensu nasza przygoda, bo nie ma sensu, a łza się chowa i głos się łamie przy tym refrenie, że nie ma sensu, i nic nie zmienię... Urok rzuciłeś w połowie drogi i namieszałeś mi w głowie - Drogi, między tęsknotą a namiętnością obrysowałam kontur miłości. Ref: Wiem, nie ma sensu nasza przygoda, bo nie ma sensu, a łza się chowa i głos się łamie przy tym refrenie, że nie ma sensu, tego nie zmienię... Dłońmi złożyłeś znany kształt w dali, powypełniałam serce myślami, ale czy prawda to, czy złudzenie? Niepewna siebie, wiem, że nic nie wiem. Ref: Przedziwna była nasza przygoda. Byliśmy blisko, już się nie chowam, choć głos się łamie przy tym refrenie, szansa stracona i nic nie zmienię. Nieznana siła ciągnie za ręce: tańczyć się boję, ale chcę więcej! Może właściwie wszystko zagrało, tylko odwagi było za mało. Tylko odwagi za mało było. i łza się kręci, że się skończyło...
    1 punkt
  28. była i jest problematyczna. Jedni uważają, że w związku z nią mogą kraść i mordować a inni, w związku z tym, nie potrafią się uśmiechać.
    1 punkt
  29. @GrumpyElf trzeba będzie uważać kiedy wracasz, ja także lubię Twoje wiersze, bo mają fajny klimat i wzbudzają szczerą sympatię do peelki ;)
    1 punkt
  30. @Leszczym Niekoniecznie dlatego piszesz tak, jak piszesz. Nie chłostaj się cały czas :) Ale ja bardzo podobnie; wolny czas chcę poświęcać na więcej czytania i będę wygaszać swoją obecność na forum - między innymi z tego powodu.
    1 punkt
  31. Muszę przyznać, że trafiłaś w sedno - dziś właśnie myślałam oo tomiku... Pozdrawiam KOTA ATOM MOTA - A TOK? A KAJA MU: SYT RAD ZORRO. TOMKU, HUK! MOTOR ROZDARTY! SUMA JAKA!
    1 punkt
  32. Nienawidzę krytykow,sa jednak tak bardzo potrzebni.... - potrafią jednak upieczony świeżo tort wyrzucić na śmietnik. A w torcie natomiast znaleziono zakalec,podziękowano więc krytykom za uratowanie podniebień za uratowanie języków. Kucharz jednak został zdruzgotany; -co do swojej pracy miał wspaniałe plany.. -w czas został na szczęście skrytykowany.
    1 punkt
  33. @JWF Ja tam sypiam na podłodze. Jak? Na jednej stojąc nodze więc nie napcham siana w buty bo z tej nogi but jest zzuty. Pozdrawiam :))) HJ
    1 punkt
  34. TOMIK "WARSZAWIANKA", - TAK; NA IW, AZ - SR... - A W KIM, OT.
    1 punkt
  35. Bez ciebie jestem taka jesienna, przemoknięta deszczem i smutkiem. Z melancholią coraz dłuższą. Z uśmiechem krótkim. Powłóczę kaloszem starym po liściach skąpanych w błocie. Rozgniatam kolory jesieni w długiej, szarej tęsknocie. Bez ciebie jestem listopadowa. Nawet parasol mi nie służy. Strącam z rzęs krople wspomnień i topię je w kałuży. Snuję się babim latem, oplatam gałęzie mokre, a potem znowu tęsknię, szukam cię w jesieni i...moknę. Z samotną ławką w parku porozmawiam jak z siostrą. Przemoknięta deszczem i smutkiem, poczekam. Może wrócisz wiosną?
    1 punkt
  36. Witam - cieszy mnie że przypadł za co dziękuje - Pozdr. uśmiechem.
    1 punkt
  37. Odwracam wzrok Z każdym przymrużeniem myśli W śród ... ... Łagodność Jest balsamem głów Odkrywając przykłady W pełni księżyca Ale przyszłość Satysfakcjonuje Licytowanymi Kroczącymi figurami Ulubiony Niemy okruch Spoczął Wróżbą Nie rozumiejąc z tego Nic Jak sprostowanie Bez snu Data w roku Na odwrotnej Stronie fotografii Odwołuje się do wszystkich Ściszając odklejane Od własnego tłumaczenia Głosy miasta Zapisane Za i przeciw Wydając Pędzącą Odległość motywów Z starożytnego przesłania Oddając Tożsamością Przejście dla pieszych WARSZAWA
    1 punkt
  38. @GrumpyElf Króciutko, ale treści wiele. Przekaz dość prosty, ale nie jest to wadą, nie w tym przypadku. Pozdrawiam serdecznie.
    1 punkt
  39. 1 punkt
  40. 1 punkt
  41. Witam - udany wiersz - widzę sens - Pozdr.
    1 punkt
  42. WarszawiAnko i przeczytałam :) kosmiczną przygodę. Zapraszałaś to przyszłam :) Miłego dnia :)
    1 punkt
  43. Największy żywy organizm na świecie to grzyb, w Oregonie rozciąga się na 880 hektarów. Opieńka ciemna, szacuje się, że ma kilka tysięcy lat, wieki wyściełane w rzeczy samej. Czego ten grzyb nie widział... :) Marzeń też nie widać, jak się je schowa pod kapeluszem. Rzeczywiście wielu rzeczy nie widzimy patrząc na pozornie drobny rezultat.
    1 punkt
  44. @corival Gorzej, jeśli ktoś się jąka bo nie będzie zrozumiany wtedy chyba będzie lepiej gdy przedstawi tekst pisany. Pozdrawiam :))) HJ
    1 punkt
  45. Zwisa hrabiemu, czasem, w Rewalu, lecz nie da skrócić nic, ni o cal ów. Bo ponoć cal nie zwisa, twierdzi żona – Klarysa. Ech, piękne słowa to, o rywalu.
    1 punkt
  46. @GrumpyElf Prześledziłam w wyobraźni dzielne zmagania ku wzrostowi i marzeniom... bardzo ładnie... obrazowo, choć trzeba się zastanowić :) Pozdrawiam :)
    1 punkt
  47. Kiedyś miałem takie hobby, patykiem robiłem dziurkę w ziemi i wsadzałem tam żołędzia. Teraz na posesji wyrastają same, wykopuje je i wsadzam gdzie mogą rosnąć w okolicy. kilkanaście rocznie. To jeden z nich w kolejce:).
    1 punkt
  48. @dach Dla młodego starość jest jak odległe, niemal mitologiczne echo. Młode nie dowierza, że samo dobrnie do tego etapu. Z czasem perspektywa się zmienia. Pozdrawiam dach :)
    1 punkt
  49. Z dwiema fajnymi babeczkami, o których będzie jeszcze mowa poniżej wybrałem się do kumpla żeby pogadać, zresztą jak z reguły mamy w zwyczaju, to jest o zwykłych i regularnych farmazonach. Tak jest najprzyjemniej i najmilej oraz całkiem niezobowiązująco. Babeczki były niczego sobie, złego słowa nie mogę powiedzieć, jedna była ciemniejsza, a druga jaśniejsza. Ładne i w miarę okrągłe, ktoś złośliwy – a takich nie brakuje – powie, że nawet pulchne. W sam raz były. W sam raz. O czym my to nie rozmawiali? Rozgorzała, skądinąd intelektualna, wrzawa. Coś z niej, znaczy się z tej wrzawy zostało mi w głowie do dzisiaj, choć tylko od przedwczoraj, bo przedwczoraj niniejsza wizyta się odbyła. Pośmialim się, popłakalim i wypilim cztery piweusze jak przystało na dobrych kumpli. Dwa solenizanty Michały, bo spotkanie przecież 29 września miało miejsce. Półlitrowej flaszki wódki marki Palikot, czy jakiejś nawet innej zupełnie nie pamiętam. Stuknęlim się butelkami, faktami i treściami poniekąd interesującymi, choć nie najważniejszymi. Posnulim fakty z przeszłości, a nawet pomyślelim o dniach jutrzejszych i następnych. Wyciągnęliśmy kilka planów z zakamarków duszyczek i rozumków. Bywało gęsto, ciasno, a nawet przaśnie, jak bywa zresztą zazwyczaj. Pokombinowalim z opowieścią, odpowiedzią i nad frazami kilku wierszeuszy wyciąganym jak na zawołanie z kilku kapeluszy. Ktoś złośliwy powie – a są tacy – że psu z gardła je wyciągaliśmy. Doszlim do skądinąd słusznego wniosku, że bycie literatem jest sposobem na życie i pewną nie nazbyt być może wyszukaną, choć różnostajnie swobodną formą różnorodnych zachowań. Sztuka to niełatwa z czego wszyscy, oprócz złośliwców, zdają sobie doskonale sprawę. Słuchać i mówić trzeba jak najwięcej, co jest trudne. To jest właśnie najtrudniejsze. Postanowilim wytrwać w formach literackich przez jeszcze przynajmniej kilka chwil. Chcielim pisać cokolwiek co ma sens, rzecz jasna z naszych punktów widzenia, które co raz stykają się by od czasu do czasu się rozejść. Napisać coś z niczego też jest sztuką, tyle że trudniejszą. Są tutaj tacy co twierdzą, że jest zgoła na odwrót. Świat skacze na głowie i ani myśli przestać tak czynić, a my razem z nim. W końcu zjedliśmy po babeczce budyniowej i jabłkowej, bo to tylko smaczne ciastka były. Tylko ciastka i nic więcej.
    1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00


×
×
  • Dodaj nową pozycję...