Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 16.06.2021 uwzględniając wszystkie działy

  1. Kamienne schodki trzyokryte różową piwonią.Milczą.Ze strachu czy z niepamięci.Dziś już nikt tego nie wie.Wtedy też nie krzyczały.Zrobiły miejsce dla jej lęku.On w tym czasiezaciskał knykcie na rękojeści nożai rysował na ścianie swój gniew.Rozharatany ślad stał sięwystrojem wnętrza pokojui jej serca.
    6 punktów
  2. w ciemne jesienne zwilgotniałe jutrzejszą rosą popołudnie na rozstaju ścieżek podarowałam czekoladki zapakowane w szkatułkę owiązane kokardką mały butik miłości wybrzmiałą ciszą chwilę później szłam w przeciwnym kierunku do tego gdzie zostałeś wryty w ziemię odchodzę a jeśli to robię to na zawsze miejsca w których istnieją kuluary historie piszą się dzikim nurtem za plecami nie chcę tak alejki w parku są pojemne ugoszczą wszelkie emocje korzystaj
    6 punktów
  3. Chciałabym to jeszcze życie do ostatniej kropli wyssać i nacieszyć się sowicie, tym, co dane było dostać. Chciałabym to życie przeżyć: nie zaliczyć, jak egzamin. Smucić, cieszyć, złościć, wierzyć i kochając łez nie dławić. Chciałabym mieć ludzi wokół, brać od innych i pomagać. Jeśli dasz mi boże szansę - z przyjemnością będę działać.
    5 punktów
  4. jest taka czułość bezbronna zawieszona między spojrzeniem a dotykiem dłoni pragnącej ocalić bliskość przed wyginięciem
    5 punktów
  5. Chodzi Anioł Stróż po świecie szuka ludzi zagubionych ktoś porzucił biedne dziecię to znów odszedł mąż od żony Gdzieś staruszka pochylona ledwie ciężką torbę dźwiga idzie dalej zamyślona a co z córką jej tu nie ma Jakiś chłopczyk kopnął w piłkę wyleciała prosto z bramy i popatrzył małą chwilkę i tak nie ma jego mamy Głód doskwiera co niemiara kiszki z głodu marsza grają mama wraca znów pijana już jej nogi się plątają A za oknem w kamienicy cichuteńko Ania siedzi widzi dzieci na ulicy co dzień je oczami śledzi Tak by chciała biegać z nimi lecz choroba nie pozwala czy się los kiedyś odmieni myśli sobie biedna Ania Chodzi Anioł Stróż po świecie taki smutny zamyślony chce ocalić każde dziecię ludzi biednych i skrzywdzonych
    5 punktów
  6. poczułam twoją skórę i nie mieszczę się w swojej przekrwiona na granicy bólu drżę z niedomkniętą powieką dłońmi obejmując kostki nagrałeś mnie na siebie nieświadomą wracam klatka po klatce do pocałunków otarć muśnięć possij cukrówkę dojrzała kapie w objęciach dopełnij Czterolistne, jedna pięcio ; )
    3 punkty
  7. nie potrzebuje marzeń ma ich pełną szufladę ani miłości przecież z nim śpi nie potrzebuje litości sznur na drzwiach wisi ani piekła które co dzień widzi nie potrzebuje nadziei bo jest zbyt krucha ani chwalić nieba które wciąż niepewne nie potrzebuje kraść skoro inni kradną ani życzyć śmierci ona i tak przyjdzie nie potrzebuje gonić za czymś co wciąż horyzontem kusi oddalając się nie potrzebuje klnąć jak nerwowy szewc ani uśmiechać się gdy widzi pogrzeb nie potrzebuje płakać gdy widzi zachód ani udawać Boga który nic nie może nie potrzebuje być dniem ani nocą ani bać się tego co jego cieniem
    3 punkty
  8. Jesteśmy razem odkąd po raz pierwszy upadłam to z nim idę przez życie to mu ufam, jego kocham i nienawidzę to z nim pierwszy raz krwawiłam, z nim rozpoczęłam pierwszą klasę i każdą następną to z nim całowałam się ten pierwszy raz i pierwszy raz też był z nim to z nim wyprowadziłam się z domu rodzinnego i z nim tam mieszkałam to z nim wstaję każdego dnia i każdy dzień z nim spędzam i każdej nocy idę z nim do łóżka i z nim jestem teraz choć tylko leżę i patrzę w sufit mój kochanek mój przyjaciel mój anioł stróż strach
    3 punkty
  9. Do doktora baba przyszła i tak woła już od proga. - Niechze doktór sie zmiełują, bo mój stary, łoloboga, chory straśnie bedzie musi, cheba nie przetrzymo nocy, zmora go łokropno dusi az mu się zapadły łocy. Doktor, co przed chwilą czytał „Medycynę na ludowo”, spojrzał w książkę i powiada. - Posłuchajcie Maciejowo. Zmora to poważna sprawa, ale jest i na to rada. Tak... jajkami męża oczy Maciejowa niech okłada a za jakieś trzy dni przyjdzie na wizytę, tutaj do mnie i powie mi czy pomogło, bom ciekawy jest ogromnie. Na drugi dzień ucieszona baba biegnie do doktora. - Dzięki mój panocku mieły. Maciej zyje, znikła zmora. Pocekałam do wiecora coby w domu wszyscy spali i biere sie za łokłady, tak, jak zeście mi kozali. Ledwie jojka, mój doktorku, dociągnęłam mu do brzucha, zaroz łocy mu wylazły, ze wyglondoł jak ropucha. A jak skoceł stary Maciek nagusieńki spod pierzyny, to tak wrzescoł, klon i lotoł po podwórku z pół godziny.
    2 punkty
  10. zwiotczeje skóra zwiędnie piękna róża
    2 punkty
  11. Najprościej byłoby się pomodlić lecz kiedy sam siebie nie rozgrzeszę byłoby napisać do siebie krótki wiersz, bez puenty. Piekielnym płomieniem liznąć brzeg koperty, złożyć ten talarek poezji wewnątrz bladobłękitnej chmury. Dziarskiego listonosza zawezwać, co na crossowym rowerze brawurowo poprzez trwogę i bezdroże. Wznieść się ponad katedry, jak pikujący sokół porzuca swoją duszę, porzuca swoje ciało. Dzieciątko kolebać w przestworzach. Nikogo nie podglądając. Beztrosko przywołać swoje imię, nadaremnie - o Boże! Łódź, data nieznana.
    2 punkty
  12. poszukiwany świrus za którego wyznaczono nagrodę w postaci wiecznej chwały za zamordowanie naszej ukochanej grypy bo mimo iż mogła zabić to jednak nie dręczyła bezobjawowych nakazami-zakazami i nawet gdy ktoś kichnął to nikt wtedy na niego nie patrzył spod byka
    2 punkty
  13. nie krzyżuj lotów gdzie lśniące dywany z dumnych napuszonych gwiazd wyląduj na ziemi tu chodzą potwory w błękitnych szatach wydzierganych z szamba wielbią tombakową rzeźbę pośród baranków skazanych na rzeź barwiąc sztandary sztuczną krwią pod stopami trzeszczą truchła zmarnowanych szans a jednak na wzgórzu w cieniu czterolistnej koniczyny rozkwitają kwiaty o zapachu tajemnicy ogrodu czasem tłumione płatki delikatnie malowane przygniecione do ziemi ciężarem suchych kropel złudnego deszczu żywe przez chwilę czy zwiędną na chwilę
    2 punkty
  14. Mały kotek łapie myszki Pije mleko prosto z miski Goni kłębek, fotel drapie Często chrapie na kanapie Nawet kiedy coś napsoci Starsza pani się nie złości. Raz wlazł kotek do kominka Łapki brudne – słodka minka. Potem kłębkiem znów się bawił Czarnych śladów moc zostawił. „ Kawał z ciebie łobuziaka! Mamcia sprzątnie. Daj buziaka!” Starsza pani tuli czule Swoje zwierzę szaro-bure... Mały Janek, zuch chłopaczek Węszy w trawie, sprawdza krzaczek. Patrzy – siedzą dwie biedronki Żwawo skacze między grządki. A że popadało właśnie Stópki swe pobrudził strasznie. Zatem prędko do łazienki... Nagle słyszy jazgot wielki: „Ty łobuzie! Ty niecnoto! Tak nabrudzić, wszędzie błoto!” Starsza pani krzyczy w głos Głaszcząc kotka... pod włos.
    1 punkt
  15. W zmarzniętych dłoniach Trzymasz niedopaloną zapałkę Cienka strużka dymu Wspomnienie wesołego płomienia Pachnie siarką Nie grzeje Za zamkniętymi powiekami Pulsujące światło jest wciąż żywe Mogłabyś przysiąc Że jest Ci cieplej Przesypują się ostatnie ziarenka piasku Śmierć odmierza miarowe bicie serca Liczy życiodajne oddechy Cierpliwie czeka Ogrzewa Twoje ręce Rozjaśnia myśli Kładzie na policzku ciepłą dłoń I szepce do ucha Czułym, matczynym głosem: Chodź ze mną Ten świat to za mało
    1 punkt
  16. jaśnieje błyszczy czasem mruga czasem spada obiecując przy tym spełnienie w chłodną chmurną noc odziewa się szczelnie stalowym niebem i znika a wraz z nią znika jej obietnica
    1 punkt
  17. Nie wiem, dlaczego facet się ślini kiedy tematem dupa Maryni i śliną zwilża swe suche usta myśląc, że dalej będzie rozpusta tu autor zrobił zwrot o dwa stopnie bo już od wstępu zaczął pochopnie lecz po namyśle, ale i nagle pod wiatr ustawił łódź i jej żagle chwilę to trwało i strzelił focha mówiąc swej wenie poszła, wynocha pozwijał żagle, zaczął dryfować by nad swym wierszem dalej główkować. Choć mu wiatr zmienił kierunek łodzi zmiana tematu mu nie wychodzi i jak w amoku, co rusz się miota lecz to, co pisze to wciąż miernota już się przymierzał, chociaż z oporem bo sam o sobie twierdził, cykorem byłem i jestem, ale w przyszłości pewnie nie braknie mi tej pewności a co zacząłem to skończyć muszę lecz w innym wierszu wam poświntuszę teraz meritum wiersza się zmienia a ja po wenę mknę do Lichenia.
    1 punkt
  18. Niech pan nie patrzy na mnie takim wzrokiem, proszę pana. Bo jestem jak wygłodniały wilk. Co, po czasie głodu i chłodu uczucia Chce zrzucić ten oziębły kilt. Niech pan nie patrzy na mnie takim wzrokiem, proszę pana. Bo zrzucę na pana tonę namiętności. I nie wgrzebie się już pan, nie chwyci się obojętności. A jak już chce pan na mnie patrzeć tak, jakby to niebo za chwilę miało spaść. To niech pan głowy nie odwraca już, bym mogła trochę tego nieba skraść. Niech pan już nie odwraca wzroku od tej burzy co powstała z wiosny tchnieniem. Niech pan przytuli się do moich ust I obejmie mnie swym ramieniem.
    1 punkt
  19. zapisałeś sobą pamięć mojej skóry mimo że jesteś taki mam dożywocie dla twoich oczu nie mogę wyciszyć prochem zalać kwasem sączysz się spod napletka wyrzuciło mnie z ciała zeszłam pograniczem zdrajców uczę się być zawsze pomiędzy może to przez obce nasienie przez prababkę żywcem ochrzczoną ciebie pod językiem nagiego
    1 punkt
  20. Było to w piątek koło Soboty tam się spotkały cztery kokoty. Gdy się spotkały było im miło lecz po kwadransie to się skończyło. Kokoty poszły z sobą na udry głównym tematem zaś były pudry. Jak zwykle pierwsza zaczęła Zośka na co ripostę dała jej, Gośka. Zyta wtrąciła się do rozmowy najlepszy z pudrów to ten kremowy. Na to zaś Baśka stara diablica rzekła o Zycie to pudernica. Dalej słów swoich nie pudrowały tylko pudrami się obrzucały. Kres przyszedł nagle, bo pudru zbrakło ruszyły kupić go aż pod Nakło.
    1 punkt
  21. po piąte i dziesiąte nie pożyczaj ciała kobiety i swego broń przed zapożyczeniem mam na imię nie wiem lat tyle i cześć bujam się na trzepaku bujaj się i ty póki jestem bo nie wiem kiedy spadnę 210611
    1 punkt
  22. Ona mu daje chwilę odpocząć, lecz on ma dosyć pieprzenia. Są już ze sobą prawie dwa lata... Jak jej na imię? Pandemia.
    1 punkt
  23. Uległem znów pokusie Po próbach zaprzestania Tak jakby wbrew logice I w garść wziąć się nie mogę Coraz bardziej mnie trapi Mój brak opamiętania Lecz w końcu mi się uda Właściwą znaleźć drogę No i znów się w tym zatracam No i znów się zapominam Że do tego ciągle wracam Wiem, to tylko moja wina Po raz któryś już z kolei Siła mojej woli słabnie Mimo to wierny idei Wiem, na pewno nie przepadnę Lecz póki co Chyba Po prostu Muszę jakoś z tym żyć Uległem znów pokusie Nie bardzo wiedząc czemu Aż czasem w myślach pytam Czy ktoś mi dopomoże? Wciąż daję się nabierać Uczuciu tak złudnemu Lecz niedługo z tym skończę Łeb utnę bestii nożem No i znów się w tym zatracam No i znów się zapominam Że do tego ciągle wracam Wiem, to tylko moja wina Po raz któryś już z kolei Siła mojej woli słabnie Mimo to wierny idei Wiem, na pewno nie przepadnę Lecz na razie Chyba Po prostu Muszę jakoś z tym żyć Pokusie wciąż ulegam Pokornie się przyznaję To nie tak łatwa walka Jak się niektórym zdaje Trzeba walczyć z samym sobą Ale nie wszystko stracone Musi minąć trochę czasu Wolnym być mi przeznaczone I choć któryś raz z kolei Siła mojej woli słabnie Cały czas wierny idei Wiem, na pewno nie przepadnę Już niedługo z tym skończę Właściwą drogę znajdę Lecz póki co Chyba Po prostu Muszę jakoś z tym żyć
    1 punkt
  24. @w kropki bordo O i spoko Palona. Pozdrawiam
    1 punkt
  25. @beta_b Jestem za koleżanko ale... skup się na tu i teraz, bo mamy tylko teraz i tylko w teraz istniejesz będąc częścią całości i całością w samej sobie. Pozdrawiam Pani od balonów. Nadal o Tobie pamiętam choć to już przeszłość czyli projekcja umysłu którego nazbyt często jesteśmy niewolnikami. Udanych lotów. Ps. może czas się spotkać jak będziesz w pobliżu, oczywiście o ile "teraz" na to pozwoli
    1 punkt
  26. zmarszcz czoło przyjmij myślenie bo robią cię na szaro a ty im wierzysz świata nie zmienisz ale oni zmienią ciebie pozwolisz na chip pesel już masz w dowodzie i nigdzie nie uciekniesz gdyż na to pozwalasz zatem wyjdź na ulicę i krzycz z innymi tylko gdzie oni w masmedia uwierzyli mózgi wyprane zombie zombie zombie
    1 punkt
  27. Ogród pamięci W moim ogrodzie życia czarnoziem Często workami smutku nawożę Przeleciał czarny motyl przechodzień Róża odstrasza kolcami jak noże W moim ogrodzie uschły już kwiaty Tych marzeń które i ja kiedyś miałem Które sadziłem w ziemi przed laty I złudzeniami wciąż podlewałem W moim ogrodzie czas jak oprawca Cęgami szarpie duszę i ciało Wyrosły guzy żelazne na ławce Gdy tylko na niej odpocząć chciałem W moim ogrodzie nie ma poranka I promień słońca nigdy nie świeci W pozamykanych szczelnie altankach Krzyk słychać molestowanych dzieci W moim ogrodzie uschnięte drzewa Wciąż broczą łzami srebrzystej rtęci W moim ogrodzie ptak nie zaśpiewa W moim ogrodzie..W mojej pamięci D.G.
    1 punkt
  28. @opal zmieniłam ostatni wers wg Twojej sugestii. W pierwszym wersie liczba sylab (8) musi się zgadzać, nie upieram się na zapychadło "to", ale nie mam pomysłu na rozwiązanie. Co do puenty: zabawa słowem i forma negocjacji. Jeśli zamysł "góry" jest, i jeśli jest "góra" w ogóle - to wnioskuję o uniewinnienie, bo mogę się "na dole" przydać. I nie śpieszę się do zmiany statusu. @[email protected] to prawda, wiele nie trzeba by być szczęśliwym. Wystarczy odbić się od mułu. @ais @Waldemar_Talar_Talar @GrumpyElf @Marek.zak1 @corival Dzięki za wpisy. Zwykłe negocjacje ;) jeśli go nie ma, to nic się nie stanie, i tak nic nie mam, jeśli jest - może coś utarguję ;) Spolegliwe czekanie robi z nas ofiary. Pozdrawiam ciepło, dziękując za rozmowy i wsparcie, bb
    1 punkt
  29. Bóg jest fideistyczna pewność oparta na tysiącach przesłanek Rozpala mnie pragnienie, by nie pragnąć tego czego chcę nie chcieć marzenie, by nie rozdrażniać swoim charakterem chęć ekstazy, ale nie takiej, jak u innych Religię mam swoją choć wierzyć chcę jak inni samemu odkryć Tajemnicę lecz wspólnie śpiewać psalmy Tyle jeszcze mam ci do powiedzenia zaczekaj chwilę; wiem, że pada wyciągnę trochę nagich emocji i ubiorę je w słowa Nie rozumiem dlaczego nie rozumiesz otwieram się jak książka analfabeci wolą obrazki Zobaczysz, kiedyś nauczę się uczyć mojego alfabetu gdy nie zdążę Bóg przemieni mnie w pejzaż
    1 punkt
  30. @8fun O, dziękuję :) Oceniłeś moją twórczość bardzo realnie, więc doprawdy nie mam się na co oburzać. Tym bardziej, że sama myślę podobnie w kwestii proza - poezja, a przede wszystkim rymy. Natomiast: tutaj pozostaje mi jedynie podziękować z uśmiechem, co też czynię :) Pozdrawiam :)
    1 punkt
  31. Przewrotna puenta, fajne. :-) Wierszyk też fajny, ale kursywą zaznaczyłam pewne niezręczności w pierwszej zwrotce, które mi zakłócały odbiór. Pozdrawiam.
    1 punkt
  32. ...i w Twoich wierszach-ach-ach... :-) Pozdrawiam, Elu :-)
    1 punkt
  33. Twoje teksty nierymowane (wiersze komentarze) są moim zdaniem, dużo leprze od tych rymowanych, jakby były napisane przez kogoś innego. To, co mądre i ciekawe, ginie przykryte przez często wymuszone rymy itd. Co do pochlebnych komentarzy to podchodziłbym do nich ostrożnie, gdyż często komentujący zostawiający tego typu komentarze, liczą na równie pochlebne komentarze z twojej strony pod ich twórczością.Reasumując, rymowanie to nie jest twoja mocna strona, ale "Trening czyni mistrza". Wiec życzę powodzenia i wierzę w Ciebie, ta wiara wynika z mojej obserwacji, zrobiłaś niesamowity progres w swoim pisaniu, myślę, że jesteś bardzo zdolna. Pozdrawiam i proszę mi wybaczyć, tak personalny komentarz.
    1 punkt
  34. @Pi_ @corival :)) Na Graala to ja jestem chyba zbyt przyziemna ;) Patera to raczej większa? Taka na owoce? Tak mi się przynajmniej kojarzy. Ale wiecie co? Usunę ten kielich to nie będzie wątpliwości :) Bardzo Wam dziękuję dziewczyny za głosy i ciekawą rozmowę ?
    1 punkt
  35. @[email protected] Grzegorzu!!! nie dawaj mi plusów za komentarze!!!! ? ? ? ? ? ? ? ? ? ? ? ? ? ? ? ? ? ? ? ? ? ? ? ? ? xd
    1 punkt
  36. @[email protected] Dziękuję Grzegorzu. Pozdrawiam. @Gathas Dziękuję. Pozdrawiam.
    1 punkt
  37. były tęczę zaćmienia zachody uśmiechy pogrzeby i wszy były zacne drzewa udane myśli drogi i miłe mgły była miłość było tulenie pocałunki a potem sny było to oraz tamto co więcej chcieć od życia przecież więcej się już nie da więc po co dalej iść
    1 punkt
  38. @[email protected] Z wodą już tak bywa. Jest bardzo zachłanna i nie dziwię się, że jakoś nie masz ochoty odwiedzać morza po stracie jaką zafundowało. Osobiście zawsze było mi łatwiej dogadywać się z ogniem. Jak dla mnie jest bardziej przewidywalny... mimo wszystko. Miłego dnia Grzegorzu.
    1 punkt
  39. @opal Poezja, w swojej esencji, jest muzą i wtedy kręci piękne pointy (nie tylko), ale poza ideałem jest też tym, co z niej powstaje, gdy po nią jedynie sięgamy i o tym jest ten wiersz. Pozdrawiam. Tak naprawdę, nigdy nie chcę myśleć, że wiem czym ona jest, ale lubię ją czuć.
    1 punkt
  40. @Vanilla Mam znów onkobadania, raczej proszę o jeszcze. Pozdrawiam, bb
    1 punkt
  41. Nie wiem, czym jest poezja :) Ale przypuszczam, że nie tańczy kankana - jeśli już, to na pointach (=puentach) Pozdrawiam.
    1 punkt
  42. ogień smaga dno żeliwnego kotła drwa trzaskają wesoło spalając się w swej formie zmiana dosięga wszystkiego ale nie ma potencjału po prostu jest i zachodzi dym unosi się z paleniska wirując w tańcu wietrznego dnia łączy się z chmurami w zenicie chwili znikając jako osobny byt przechodzi następnie w pełnię w wielkość istnienia wisi nad całym światem może będzie z tego jeszcze jakiś deszcz a może nawet i grad dzień jest upalny taki jakiego byś oczekiwał o tej porze roku może będzie z tego grad dym uderzy z nieba posieka krzaki pomidorów i malin taka mnogość możliwości taki wspaniały prosty świat
    1 punkt
  43. @[email protected] @Vanilla @Marek.zak1 @beta_b @Kot @GrumpyElf Dziękuję za komentarze Pozdrawiam
    1 punkt
  44. szukałam zjawy na balkonie pod łóżkiem tylko pyłki kurzu zjawa jak przyszła tak umilkła nie zostawiając urazy w progu co wystraszyło zjawę? zbyt równe ściany? biały kolor wszystkich mebli? czy może mój charakter? do tego wszystkiego odwrotnie proporcjonalny Klaudia Gasztold @Klaudia Gasztold zapraszam na moją stronę z wierszami na fb :-)
    1 punkt
  45. Jednym słowem można skaleczyć śmiertelnie, ślepa nawet nie masz pojęcia jak bardzo. Przez ciebie ludzie tak sobą dzisiaj gardzą, nikczemne uczynki zmieniają w pustelnię, cały piękny świat, ale trzymam się dzielnie. Nie pokłonię się nigdy przed taką władzą, cierpliwości zbroję nałożę, siną rdzą niech się pokryje przeszłość bo niepodzielnie, króluje w życiu wciskając w nowe lata. Nie ugnę się podłoto przed tobą dumny, bo inni mnie mieli i mają za brata. Zamiast serca nosisz kamień nierozumny, a twój zły czas robi z człowieka wariata, niegodziwym myślom nikt nie kupi trumny.
    1 punkt
  46. @ais 9 godzin i cisza, co ja mam napisać? Pozdrawiam Ais.
    1 punkt
  47. @Antosiek Szyszka Jabłko to nie szyszka, pomidor nie gruszka, mieliśmy ministra i puszcza caluśka! Antoni Honolulu toż to koniec świata, gdzie Cię tam poniosło?
    1 punkt
  48. @Antosiek Szyszka Nie chcę, nie chcę, ciągle nie chcę, Antosiek nam w ucho szepce. Może by tak coś się chciało i gdzie trzeba... wyleciało! Pozdrawiam Antoni, zdrowia życzę bo ono teraz największą wartością.
    1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00


×
×
  • Dodaj nową pozycję...