Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 24.05.2021 uwzględniając wszystkie działy

  1. Czemu się schowałaś pod ciemną pierzynkę lepiej przecież zawsze na policzku przy mnie Wtedy wraz uśmiechem raźniej podróżować zatem słonko moje przestań już się chować Wykop się spod chmurek i błyśnij promykiem nie ma co tak przez dzień leżeć płaskim bykiem słonko zza chmur wyszło na ziemię spojrzało nie przeginaj chłopie nie chce mi się wcale spójrz na swój kalendarz dziś jest poniedziałek i tak dzionek minął pod szarawą chmurką lenistwo jest przecież dla wszelakich istot
    7 punktów
  2. Biegniesz biegniesz ponad wszystko, nie oglądasz się za siebie. Fruwa forsa fruwa miłość, którą gwiazdą jesteś w niebie? Szybko mrugasz powiekami, każda klatka jak film nowy. Stop! Ten z muszli szum jak echo. Nie chcę perłą być w ciemności. Serce jak laleczka voodoo, powyrywam wszystkie igły. Lewą nogą pewnie wstałam. Może to promienie były? Po klawiszach fortepianu, biegam jak po swoich myślach. Jesteś weno? Nie rozczulaj. Czy mam skupiać się na zmysłach? Nie mam czasu. Śpij w szufladzie. Zegar jak koło fortuny. Która dłoń więc kręci światem? Może to kwestia natury. Raczej w tańcu odnajdź siebie, przecież piękno jest w prostocie. Spójrz jak rzeźbisz uczuciami, dwóch kochanków w złotym splocie. Teraz tony coraz szybsze, tak wyraźnie widzę słońce. Już nie tupię jak deszcz pada, rośnie trawa na mej łące. Spójrz jak motyl ten pod liściem, zwija skrzydła w pąk lotosu. W rytm melodii się wsłuchujesz. Jesteś panią swego losu.
    6 punktów
  3. Łatwiej jest powiedzieć – NIE i wznieść barykady, Niż każdego dnia mówić ciche i sumienne - TAK. I okruch po okruchu, rysując prosty znak zasypywać szczeliny, burzyć ich fasady. Nastał czas, gdy istotą i znaczeniem bycia jest sposób jego bycia i strach przez utratą powierzchowności, która stając się intratą jedyną wartą bytu, określa cel życia. Moje ego - mój kościół, moje w nim przetrwanie skończyło czas tęsknoty za metafizyką. Bunt rozlał się nerwicą i pustą krytyką, I nie wie siła skrzydeł, czym jest już latanie.
    5 punktów
  4. Już niemłoda, lecz nie siwa bo wśród czapli też tak bywa wyrośnięta, zgrabna czapla po kolana, lecz się tapla tuż przy brzegu po szuwarach coś się w wodzie złowić stara reumatyzm już jej grozi a więc modli się do bozi o dwie pary, czyli cztery buty, co się zwą wodery a że bozia jest uczynna nawet więcej, dobroczynna gdy tych modłów wysłuchała to w lamusie poszperała i o dziwo na regale nienoszone prawie wcale buty, bo w nich bocian kulał a na czaplę tak jak ulał więc je bozia dała w darze czapla śmiga w jednej parze.
    5 punktów
  5. I Nie wszystkie drogi prowadzą do domu życie nie zawsze musi być parszywe ciału kształt nadać można doskonały jeśli się spręży hart ducha z umysłem II Być czy też nie być pytanie Hamleta dziś retoryczne się zdaje gdy geny tłumaczą wszystko nawet cel istnienia więc nie mów sobie żeś marny dyletant III Początki zawsze są najlepsze i dostarczają mnóstwo wzruszeń gdzieś między być a chcieć niestety konflikt zachodzi nieposłuszeństw IV Zawsze zostawiaj coś na potem a nuż się będzie długo żyło trzeba dawkować skrupulatnie nadzieję wiarę przyjaźń miłość V Ty się jeszcze napatrzysz złe wybory odcisną na tobie piętno więc nie przejmuj się synu dlaczego wierszyk ojca podnosi ci tętno
    5 punktów
  6. żyjąc nabywamy prawo do tego by umrzeć umierając do tego by zrozumieć życie które jest tylko jedną z chwil jaka przemija bezpowrotnie nigdy już nie wraca i niech tak zostanie niech nikt w tym nie grzebie nie wmawia że jest inaczej
    5 punktów
  7. I wędrujemy jak cień co łzą pokrywa przez nasze dusze we śnie milczące w bezzadumie blaskiem pięści otwartej strudzeni toporem tępym świętą Ziemię po omacku raniąc w zatraceniu rosy słonej w Bożej mowy zapomnieniu tchnieniem gwiazd znęceni na byle ich skinienie warkoczem nadziei zmyślnych gnamy płonąc w siedzibie wzruszeń wartko i pestką owoców rajskich omdleni w bezkresie prawdy malejemy starając się nie stracić serca z oczu.
    4 punkty
  8. Głośne śpiewy leśne zwiastują początek, skrzydlaci pieśniarze płuczą drobne gardła, ramiona olbrzymów wciąż jeszcze bez pączków ogrzewa chłodne słońce, nocą las bieleje. U stóp, bez parasola, wre życie zielone. Narasta dywan pokropiony kropelkami wapna, ożywia melodyjne trele delikatnym dźwiękiem rozlicznych bladoczerwonych dzwoneczków. Rozbudzone olbrzymy nasuwają na barki zwiewny, leciutki jeszcze, zielony szal. Pracowite panny dźwigają naczynia przepełnione złocistym aromatem. Wesołe pobrzękiwania w migocie promyków, a w górze szelest szmaragdowej szaty, Coraz cieplejsze powietrze uśmiechami lasu. Dźwięczą radośnie czerwone dzwoneczki, złociste nutki wokół rozsiewając, stopniowo jednak coraz głośniej słychać srebrną melodyjkę błękitnego fioletu kwiatuszków... w końcu brzęk przycicha. Kosz pełen ziela wędruje do domu, pęki łodyżek zdobią sufit altany szeleszcząc. U stóp olbrzymów zielony kobierzec, białe plamki migoczą jak wapienna rosa. Szum zielonych szat i cienista cisza.
    4 punkty
  9. Justinas Marcinkevičius W koronach drzew - leciuchno drgają liście: one już widzą, one wiedzą! Długie cienie - na Zachód. Tam będzie noc. Gdy obudzimy się wcześniej, wyruszymy. Woda jest w ruchu, ale milczy. Rzekłbyś, rozważa, czy warto wypuścić na brzeg człowieka zngiłą trawę, ryby, pełzającego gada bądź jakiś inny wzór. A my nawet nie wiemy po raz który to się odbywa. Tłum. Alwida Antonina Bajor
    4 punkty
  10. Inspirowane opowiadaniami pani Tokarczuk Posprzątała mi pokój, w którym spałem. Zmyła kurz z półek, poodkurzała łzy z dywanu. Nie miałem do niej żalu, przecież mogła je zebrać i sprzedać na ruskim bazarze za marne grosze oddałem jej serce. Śniłem o niej poprzedniej nocy i pamiętam, że kochała mnie wtedy pierwszy raz w życiu. Nie mógłbym zakochać się w pokojówce, zbyt wiele widziała mojego cierpienia. Zmieniała moją pościel zapoconą. Już tłumaczę- miałem koszmary. Wycierała moją krew z umywalki, wiem, że czuła w tym pokoju mój ból, płakałem. Połknąłem tabletkę na sen i cudem zasnąłem. Kobieta swoją wiedzą na mój temat mogłaby zniszczyć mi życie. Chyba się jej oświadczę.
    4 punkty
  11. Po wielu latach pilnie spędzonych w bibliotekach wiem, że cierpliwy papier bardzo łatwo się pali, użyteczny, jak łzawa wilgoć na powiekach, spieka prawdę słowami, jak żar twardość stali. Tu klasycy, tam piewcy ponowoczesności, prawa logiki, prawa epistemologia... Lecz prawdę się najłatwiej ustala grą w kości, gdy ból rychło przemawia, jak tautologia, uderzeniami pałki z gumy w gołe pięty. Pyta się o nią i rzeźbi skórzanym pasem, pociągając po grzbiecie i język spuchnięty chwiejnymi zębami, szepcze szczerym grymasem. Prawdę też wypłukuje wlana w nozdrza woda, sączy się przez zaćmienie myśli i rozbrzmiewa krzykiem krwi szklącym ciszę, ona szybko poda sens znaczeń oddzielając ich ziarno od plewa.
    3 punkty
  12. Młody żołnierz, który na wojnę się wybierał, spytał mistrza, gdyż nieraz z innymi się spierał. - Jak kochać wrogów, którzy ojczyznę niszczyli? - To proste, tak zabijaj, by się nie męczyli.
    3 punkty
  13. Pamięci mych przodków i autorów nieznanych Melodii ulotnych i tekstów niespisanych Uzewnętrzniam się Uzewnętrzniam się Jeden wciąż coś zbiera a inny czymś handluje A ja po prostu weny moc wykorzystuję I tak uzewnętrzniam się Uzewnętrzniam się To nie ja wybrałem ją Lecz Ona mnie Drogą i ucieczką mą Jest kiedy chce Na melodię tę czy tą... Nieważne czy ktoś kiedyś gdzieś usłyszy o mnie Dopóki mogę, nawet jeśli karkołomnie Uzewnętrzniam się Uzewnętrzniam się I choć się czasem czuję zmechacony życiem To trochę bardziej jestem w całym tym niebycie Gdy tak uzewnętrzniam się Uzewnętrzniam się Niepytany, zwykły ja I wersy, co Płyną niczym z oka łza Gdy dotknie zło Czy też nocą, czy za dnia... Wiem, że można lepiej Może kiedyś mi się uda Wiem; improwizuję Mam czy nie mam wierzyć w cuda...? To nie ja; widocznie tak To miało być Nie mówili co i jak Eh, co tu kryć... Móc odczytać każdy znak Byłoby zbyt łatwo... Symulacja to czy nie Choć leci czas Przyjdzie uzewnętrznić się Jeszcze nie raz Póki nie opuści mnie...
    3 punkty
  14. Kreśliłam cię w moim sercu jak pierwszak litery w zeszycie. Dokładnie kaligrafowałam twój obraz. Nie było żadnych zawijasów, krzywizn ani wychodzenia za linię. Byłeś idealny , na piątkę. Zapisałam tobą całą moją przyszłość. Nagle wiatr rzeczywistości szarpnął skrzydłem okna. Strącił kilka smutnych kropel deszczu na kartkę. Litery rozmyły swą nieskazitelność, spływając strumykami łez. Wyrwałam kartkę z zeszytu i zaczęłam pisać nowy rozdział.
    2 punkty
  15. Chwile są najgłębszą treścią Chwile są dziesięcioleciami i stuleciami Są jak okno otwierane w środku nocy Ulatują zapachem wiosen i narodzin, słot i pogrzebów, iluzji i bezpiecznych lądowań Kiedy tracę siebie, zawsze mam pod ręką stóg siana Ludzie mogą mnie szukać pośród nieszporów i koronek, chińskich targów i wspomnień nieudaczności z przedszkola, ale nikt nie może mnie przeżyć poza mgławicą śmierci: jak pocisk roztrzaskuje się o fasady marzeń i złudzeń, ale, o dziwo, coś ze mnie pozostaje ... JA. Tylko muszę się w cokolwiek ubrać. Przytul mnie. Jest w nas człowiek. Słyszysz, jak bije mu serce? ... Przy nadziei. My. Obojętnie odwracasz się twarzą do punktu wyjścia - nie podam ci klucza. Z furią domykam różowe okiennice i widzę, że wszyscy już wyszli i tylko iluzja nakruszyła herbatnikami Po podłodze walają się kryształy łez Patrzysz przez nie pod słońce ... Wielkie serce, co? Możesz je złamać. Podzielimy się. Tylko na pół.
    2 punkty
  16. kiedyś była całym światem w drobnych dłoniach mieściła ocean dziecięcych spraw dzisiaj jej światem jest okno i telefon jeśli zadzwoni
    2 punkty
  17. Nauczyłaś się czegoś w tym stanie? Dwa bieguny powinności, cztery nogi, spojrzenie nie związane w stu procentach z sytuacją, jakieś cienie za plecami... płynne, że rozjeżdżają się po ścianach, kapiąc na podłogę. Potem trzeba je zbierać, mopem do wiadra i wyciskać napierając całym swym ciężarem. W kółko tylko sprzątasz. Płacą ci za to? Ach płacą, tylko nie są to niebotyczne kwoty. Raczej papierowy bilon, który trudno zamienić na lepsze życie. Godne jest to życie, czy niegodne, bez czasu dla siebie? Tylko dachy zwiedzasz, ciągle nowe, bo dachu nie trzeba kupować, każdy może z niego korzystać. W sąsiedztwie niewielki wybór. Jeden jest po kastracji, drugi już po złotych latach, trzeci uwiązany na balkonie, a czwarty... nawet go nie widać. Gdzie się podział czwarty? Ot kawalerzy, lokalne gwiazdy marcowych nocy. Bezgłośnie przechodzą, bo nie mają o czym gadać. Można przystanąć, powiesić na nich oko, przesłać fotografię z małym życiorysem. Taka a taka uczelnia, w tym a tym roku. Trochę pomlaska jeden z drugim i rzuci w kąt – nie, to nie ta - potrzebna mi tańsza. Najlepsza byłaby za darmo, albo zdalnie, albo siłą umysłu, byleby nie trzeba było wciągać własnej trucizny, która mogłaby zacząć działać pod koniec miesiąca, albo w pierwszym tygodniu następnego – to się nazywa dzień wypłaty. Oni by chcieli w zamian tylko głaskać, nic więcej, włosy tobie od tego głaskania powyrywają, przetłuszczą przynajmniej. Nic atrakcyjności nie zostanie. Ktoś wymyślił więc system płac. Wchodzisz, siadasz na krześle i ci się taki pyta - ile? To coś jak nowoczesny targ niewolników, kto mniej chce, by się dać dłużej, szybciej i dokładniej wydoić, ten wygrywa. Godzić się czy nie na brak godności w imię społecznej powinności? Opłacony ZUS, jakie to kuszące. Podpisałaś umowę... ktoś uderzył w stół mówiąc „sprzedane”, teraz jeszcze tylko znajdź drugiego kupca i haruj na półtora etatu, bo z jednego na nic nie starczy. Spinaj się po zakładzie, hali przemysłowej, łaś się kiedy taki patrzy, kiedy nie patrzy odsypiaj. I żyj myślą, że mógłbyś jednak swój dach położyć w końcu. Leżałabyś wtedy całymi dniami zamiast biegać z mopem. Tylko ten projekt... ech, no i to, że na twój dach każdy będzie mógł wejść.
    2 punkty
  18. jeszcze przęsło może dwa przeźroczysta królowa odcina przynajmniej zasnę mam czarne naramienniki pancerno-bojowe i dług sobą płacę za nasze dzieci gdybyś nie wyciągał ze mnie życia byłabym tylko matką
    2 punkty
  19. Pewna hrabianka z okolic Niedzicy Twierdziła, że tylko rozmiar się liczy. Gdy Longin u niej utknął, prosiła by na krótko zaglądał do jej maleńkiej piwnicy. *** Pewna lala z Duszników-Zdroju wciąż doznawała niepokoju, bo chociaż pałała, to jeszcze nie miała gościa w jej maleńkim pokoju. *** Raz w Ciechocinku stężała jedna, po tym jak doktor próbował przegnać chorobę różdżką. Pomiął jej łóżko, z linią (obrony) musiała się żegnać. W następnym odcinku... W Ciechocinku, po cichu, mieli raz uciechę kulawa Genowefa z zezowatym Lechem. Ona doszła w połowie, lecz mu o tym nie powie. Widziała jak na inną zezował z uśmiechem. *** Pewien kominiarz z Czarnocina wpadł przez przypadek do komina. Wlazł na dach, kozła fiknął, w dziurę wpadł, w sadzach zniknął i dotąd po nim śladu ni ma Raz pewien myśliwy z Myślenic zapragnął się nagle ożenić. Choć żona jak sarna, to partia jest marna - szybko dołączył do jeleni. Pewna Hanna w Nowej Hucie rozmyślała wciąż o udzie. Bo huczała huta: "Uda się, nie uda z Nowej Huty Hani uciec?". Wesoły kominiarz, co szczęście przynosił, zakradł się raz w nocy do mężatki Zosi. Nagle przerwał igrzyska mąż Zosi - alpinista. Kominiarz w kominie zmiłowania prosi. *** Jeden z mieszkańców Nju Jorku nosił rewolwer w rozporku. Bliskim się zwierzał, że jest to proteza, ten tajny Kałboj z Nju Jorku. (Spiszanka) Śpisz Anka? - Zapytał gdy do domu wrócił. Zmęczonam, lecz niech się mężulek nie smuci, to zmęczenie błogie. Choć to dzięki tobie ostatni zbójnik dziś jaskinię porzucił. (Kominiarz jeszcze raz) Chociaż był czarny na twarzy, wciąż o młynareczce marzył. A młynarka jedna miała chłopca z drewna, gdy się nim bawiła, to o czarnym śniła. (Piekarz) Upiekło się raz piekarzowi w zamkniętej piekarni w Piotrkowie. Babka była gorąca, szybko po niej posprzątał. Szef się nigdy o tym nie dowie.
    2 punkty
  20. Dom chcę tylko świętego spokoju z butami nie właźcie mi o azyl mojego domu proszę i o nic więcej nie szumnie i tak mi dobrze kłaść się i wstawać rano i pędzić w świat przez furtkę i wracać gdzie jest bezpiecznie tu dom tu serce moje słodszy od kobiety bo kiedy wracam on mnie nie porzuci co kobieta uczynić może
    2 punkty
  21. @corival Ostatnio nikomu tak jakoś się nie chce, od ściany do ściany, każdy w domu drepcze. Miłego dnia Cori.
    2 punkty
  22. @Marcin Krzysica Uśmiechnięte słoneczko, to stereotyp. Słuszną myśl powziąłeś, że jemu również może się najzwyczajniej w świecie nie chcieć ;) Pozdrawiam :)
    2 punkty
  23. @emwoo Tak sobie myślę, że wiersz mówi o podróży przez życie i poszukiwaniach we własnej duszy... czego? I rozżaleń, i pasji, i radości, i wzajemnych relacji. Podświadomość jest jak bezkresny kosmos. Im bardziej się zanurzasz, tym głębia bardziej pochłania. Najważniejsze jednak, by w tych eksploracjach nie zaginąć, nie zapomnieć, że jest się człowiekiem. Nie zagubić serca i rozumu. Piękny wiersz. Pozdrawiam :)
    2 punkty
  24. Powoli dochodzę do wniosku Że nie powierzono MI pewnej T a j e m n i c y Że czyściec jest tu na ziemi A DIABEŁ się P r z e l i c z y ł
    2 punkty
  25. Podstawą do wiersza jest brązowy model wątroby owczej, pochodzący z Piacenzy. Odlana w brązie pomoże nauczyć. Weź w dłonie, pomyśl, bądź bardzo uważny. Owczej wątroby użyjesz, każdy skrawek przemawia wolą innego boga: tu Cel, a tam Menerva. Nie stawiaj pytań, spokojnie oceń całość, mów co widzisz szczerze i otwarcie. Nie zmyślaj nigdy, uczciwie przedstawiaj wieści: dla pytającego i dla przeciwnika. Caput z prawej strony jest nienaruszony, znak dobry. Brak, tragedia gotowa. Pamiętaj, władza to odpowiedzialność za życie tysięcy. Czytasz o ich losie.
    2 punkty
  26. @lena2_ http://wiersze.kobieta.pl/wiersze/matka-487167 Lenko zbliża się ten dzień nieubłaganie, gdzie jedni będą na cmentarzu / to ja/, drudzy przy telefonie /jak Ty/ oraz tacy którzy te chwile spędzą razem z matkami przy stole, na spacerze, w sklepie. Ci ostatni będą najszczęśliwsi. Miłego wieczoru.
    2 punkty
  27. graphics CC0 trudno zrozumieć poetę… chce z ikrą lecz bez kawioru nie popija szampanem pości. powiela głód zwierzęcy ma wilczy apetyt. gorące twórcze pragnienie żyje trochę na bakier bez chwili zawahania wejdzie w ruchome piaski by choć pozornie zatracić grunt pod stopami czasem nawet grozi… ale kwiatami w zapachu letniej ulewy ozonu wzrokowy kubista potrafi uczynić kwadratowe oczy na widok młodej Rose DeWitt Bukater bardziej niebieski robi się jej klejnot do walca! kolacja… na Titanic’u… który im na złość nie zatonie! a późnym wieczorem zastuka palcem o parapet Syreny podpłyną pod bulaj kajuty rankiem gdy spytasz w którym porcie on ciebie nie usłyszy już cedzi te swoje sylaby rytmicznie. jak zegar utraconego czasu! zawsze kochał ludzi czasem traktował zbyt poważnie a choćby i sam ciebie wymyślił albo spłodził z metafor. zawsze będziesz prawdziwa życia nektary są twoim haustem iluzorycznej przekory z pietyzmem odwiedza miraże snów poeta… usypia i budzi litery nie musi się ujawniać i epatować wyglądem nie zależy mu na tym. drwi tembrem palbą i chmurą onomatopei… jak poranny poligon wierzy w chabry i czerwone maki co rusz wygniata bosą stopą molekuły przestrzeni poznał wszystkie hasła i odzewy i przebył liryczne manewry nie uszczkniesz u niego chronologii życie cofa się wstecz do embrionu. czuli na opak ty jesteś myślą przy nim a on już dawno w przyszłości spisuje liczby w lotto by je za chwilę zapomnieć albo zapodać szyfrem… nie zburzy porządku tego świata. pazerny szał ubierze w mistyczne słowa — Po życzliwej i wciągającej dyskusji pod tym tekstem z koleżanką @GrumpyElf dokładam bonus. Pozdrawiam ? Bonus. niżej screen do wiersza pt. : "Brzemienna Dzidzileyla". (wymiar optymalny: kiedy lupka na zamieszczonym screenie - zmieni się z "plusa" na "minus").
    1 punkt
  28. zakrzywiam dni pełnym uśmiechem by naprostować rozgrzany horyzont to on czy ja majaczę?
    1 punkt
  29. dzień był jak żaden inny pomimo tego bez podejrzeń rozwijałam każdą kolejną odsłonę wieczorem padły słowa pamiętaj by kochać trzymam je mocno w garści podarowane z ostatnim oddechem odciśnięte sygnałem ambulansu odjechałaś zostałam by pamiętać
    1 punkt
  30. Mam tak wiele marzeń, Tak niewiele chcę, Do spełnienia marzeń lecę, Mam tak wiele marzeń, Tak niewiele planów, W życiu miałam tyle panów, Mam tak wiele marzeń, Spełnić trudno je, Więc o pomoc proszę cię, Mam tak wiele marzeń, Tak nie wiele chęci, Może ciebie to zachęci, Mam tak wiele marzeń, Za mało pewności, Może przyjdziesz do mnie w gości, Mam tak wiele marzeń, A zmywa je prawda, Proszę, świat mi się zapada, Mam tak wiele marzeń, A ty jesteś jedna, Lecz ja jestem taka biedna, Mam tak wiele marzeń, A ciebie tak mało, Nadziejo, przybywaj żwawo...
    1 punkt
  31. @[email protected] @[email protected] z obrazem mitologii będzie ciężko, to kilka równoległych nurtów myślowych opartych na domysłach. Generalnie jest przepaść między dokonaniami starożytnych z ciepłych części Europy a nami. Tam np. rzeźba z proporcjami ciała a u nas z tego czasu niezgrabne kamienie. @[email protected] i nie nabijaj się ze słowniczka, bo go specjalnie dla Ciebie napisałam. Zapomniałam jeszcze o tytule hmm, ,,most przeszłości " to ciężka konstrukcja, która łączy nadal...
    1 punkt
  32. Butelka to przezroczyste naczynie szklane służące do przechowywania substancji płynnych. Podobno wynaleźli to Fenicjanie 5000 lat temu. Nie jest to prawdą. Ona towarzyszy człowiekowi od początku świata. W Starym Testamencie jest wzmianka o pijanym Noe. Podobno pił z gwinta, dlatego się upił. Miał dzbanek z gwintem? Raczej nie. Butelki to dar Boga dla człowieka. Rano policzysz i wiesz ileś wypił. Jakbyś pił z cysterny lub beczki też byś się upił, ale nie mógłbyś stwierdzić, w którym momencie przesadziłeś. A tak wiadomo: Dwie butelki: świat jest piękny Trzy butelki: jesteś wielki Cztery butelki: pozamiatane. Mega kac. Umierasz rano. Dawniej butelki były używane tylko do wina. Informacje, że do oliwy, są fałszywe. Rozpowszechniały je grupy AA. Towarzystwa antyalkoholowe były zawsze silne. Sam Stwórca dalej jest przewodniczącym pierwszego komitetu. Od momentu wygnania z raju Adasia i Ewki czuwa nad trzeźwością ludzkości przy pomocy ziemskich przedstawicieli. Niestety, nasi praprzodkowie przesadzili. Dostępne bezalkoholowe napoje w sieci marketów „Eden” nie spełniały oczekiwań „pierwszej pary”. Poszli złą drogą. Zaczęli destylować. Rajska jabłoń miała bardzo słodkie owoce. Duża zawartość cukru. Biblijny wąż to wężyk od chłodnicy. Tak to wyglądało. Za naruszenie ustawy o trzeźwości pierwsi bimbrownicy: Adam i Ewa zostali wydaleni z raju. To była cena za pierwszy calvados. Stary Testament to opisuje. Zakazane jabłka i wąż. Nie wspomina o butelkach, ale wiadomo, że gdzieś z tego węża musiało kapać. W Nowym Testamencie historia się powtarza. Też tragiczny koniec. Na początku pierwszego tysiąclecia w Palestynie, w miejscowości Kanna Galilejska, bezrobotny żydowski cieśla dorabiał sobie przy organizacją wesel. Zapewniał catering. Głównie tradycyjne trunki. Nikt nie wie jak On to robił, ale u niego nigdy nic nie brakowało. Ani chleba, ani wina, ani ryb. Niestety konkurencja była bezlitosna. Napisała donos do prezydenta Unii Śródziemnomorskiej, Tyberiusza. Zarzuciła temu żydowskiemu przedsiębiorcy, że butelki wina, które rozprowadzał są bez banderoli, że mieszał wino z wodą i pracował w szarej strefie. Oskarżony przed lokalnym sądem innowacyjny cieśla nie miał żadnych szans. Źle skończył. Nie on jeden. Prawie tysiąc lat później pierwszy władca Polski Mieszko I poślubił Dobrawę. Nie zrobiłby tego gdyby dzień wcześniej nie opróżnił paru butelek. Rano nie widział, z kim bierze ślub. Równie dobrze poszedłby z żubrem do ołtarza. Tak był pijany. Ale to lobby plastikowo- puszkowe bombarduje nas informacjami o złym wpływie butelek na ludzkość. Więcej jest pozytywów. Oczywiście najważniejszym jest to, że butelka jest naczyniem zwrotnym. Ekologicznym. Ale ostatnie kilkaset lat też jest za butelką. Pod Samosierrą nie byłoby szarży, gdyby nie dostawa burgunda. Nie byliśmy dumni z naszych szwoleżerów. Rosjanie nie pokonaliby Niemców gdyby nie butelkowy samogon. Na trzeźwo nikt by nie bronił tego ustroju. W przypadku Polski to argument wątpliwy, ale po latach skończyło się raczej dobrze. Przynajmniej tak to dziś wygląda. Czyli promowanie hasła „Butelka jest wielka” ma sens. Ma. Dlaczego amerykanie przegrali wojnę w Wietnamie? Byli ciągle pijani i naćpani. Wietnamczycy też, ale wygrali. Jankesi pili z puszek, a druga strona piła ze szkła, „żmijówkę”. W puszce żmii nie utrzymasz. Szkło to już materiał inny. A ostatnie lata. Wzrost gospodarczy Polski jest wprost proporcjonalny do wzrostu sprzedaży niewinnych małpek. Małpka to mała buteleczka wódki, której sprzedaż w ostatnich latach wzrosła skokowo. W odróżnieni od większych szczeniaczków i znacznie większych krów. Szczeniaczki i krowy to nazwy zwyczajowe butelek o większej pojemności. Czyli co? Małe jest piękne i dodatkowo wielkie. Skąd się bierze miłość człowieka do butelki? Mamy ją w genach. Pierwsze minuty życia. Czego wtedy szukamy? Pełnej kobiecej piersi. Pierwszego dystrybutora płynów. Mama jest zawsze piękna. Rozumiemy to. Dlatego potem butelka. Niech dalej będzie piękna. Butelka to zastępnik. Kobiecych piersi. Pięknych. Etap butelki większość przechodzi. Podsumowując: Pierwszy etap szczęścia - pierś kobieca, drugi butelka, która też podnieca. Prawie połowa ludzkości to lubi. Jedno i drugie. Ja nie jestem inny, Moje marzenia to mamka piwna. W jednej dwa piwa, w drugiej litr wina. Mój raj tak wygląda. Czasem pierwsze piwo. Czasem pierwsza ona.
    1 punkt
  33. @Somalija Moszyński dobrą rzeczą jest :) Tom pierwszy, czyli kultura materialna. Miłej lektury. Pozdrawiam :) @Somalija Co do wiersza zaś, bez Twoich podpowiedzi jakoś nie mogłam się wpasować w treść. Teraz doceniam :) Pozdrawiam :)
    1 punkt
  34. @[email protected] nie mogę patrzeć, najgorszy koszmar każdej matki. Pozdrawiam...
    1 punkt
  35. @Franek K Czapkę zwinął miś polarny taką piękną z pomponikiem ale nie wiem czy do dzioba będzie czapli z melonikiem taki oto asortyment został do nakrycia głowy chyba, że jej swą pilotkę podaruje miś pluszowy. Pozdrawiam :)
    1 punkt
  36. @M.A.R.G.O.T Wzajemnie miłego dnia życzę :)
    1 punkt
  37. Wiedziała żaba gdzie kują konie więc się do kuźni kiedyś wybrała a że biedaczka nie umie mówić to kowalowi tak zakumkała. Kum, kum kuma, jednak kowal był i nadal niekumaty wzruszył tylko ramionami i ją wyniósł między kwiaty. Żaba jednak jest uparta jeszcze bardziej niż oślica podgląda, więc kucie koni podkówkami się zachwyca. Potem chcąc swój tajny ogląd jak najszybciej przekuć w czyny nie sprawiła sobie podków lecz solidne dwie sprężyny. Teraz skacze jeszcze szybciej wyżej no i dużo dalej koleżanki jej zazdroszczą i kumkają - ty, nie szalej.
    1 punkt
  38. @Henryk_Jakowiec Już niemłoda, lecz nie siwa, piękny werset dla uśmiechu, czapla świeży łup zdobywa, ach na nogach, nie w bebechu. Pozdrawiam :)
    1 punkt
  39. @corival no tak płucnika tam nie znajdę :) Inne kwiatki owszem :) Miłego Dnia Ci życzę
    1 punkt
  40. @emwoo W zasadzie jest bardzo pomocny. Pozwala utrzymać świeżość spojrzenia i dociekliwość w pełnej gotowości ;)
    1 punkt
  41. @corival stan zdziwienia piękna rzecz :))) proszę go nie zatracić :)
    1 punkt
  42. @Mayerling To piękna wizja, doprawdy. Skąd te wieści? Czy zweryfikowane? ;) Wiersz wygląda nader interesująco. Pozdrawiam :)
    1 punkt
  43. @corival Lecz nie po to zakładała żeby teraz zdejmowała przezwycięży te przeszkody i przemieści się do wody. Pozdrawiam :)
    1 punkt
  44. @GrumpyElf dziękuję Ci bardzo. To miłe. Cieszę się, że poczułaś w tym wierszu to co ja czuję, że ujęłaś pięknie swoimi słowami moje Ja. Pozdrawiam cieplutko ?
    1 punkt
  45. @M.A.R.G.O.T Gratulacje wobec tego. Osiągnęłaś cel :)
    1 punkt
  46. @corival Cori, dziękuje, gdybym pisał komentarz do swojego wiersza, zabrzmiały podobnie jak Twój. Każdy ma różne doświadczenia z wychowaniem dzieci własnych i cudzych, ale nie zwalnia to nas z tego żeby tych najmłodszych którzy pokładają w nas nadzieję... zawieść. To się nie godzi. Wszystkiego dobrego, znowu mamy nowy dzień.
    1 punkt
  47. @[email protected] Bardzo ważny wiersz, poruszający niebagatelną sprawę. Konflikty, wojny, polityka i pieniądz, to domena dorosłych. Wszystkim dzieciom, powinno się umożliwić przeżyć takie dzieciństwo, jakie powinny mieć, a nie wkręcać w wydarzenia, które je łamią, ranią, niszczą, a nawet zabijają. Oczywiście świat jest, jaki jest, ale nie oznacza to, że nie należy o tych sprawach mówić, wskazywać na istniejący przecież problem. Pozdrawiam :)
    1 punkt
  48. @Mayerling nie uraziles mnie bynajmniej to nie powód żaden do urazy tylko sprostowalam i to wszystko
    1 punkt
  49. on, ty i nikt jednocześnie - tak po buddyjsku troszkę :) nic nie jest takim jakim się zdaje ale nie jest też inne ;) do twarzy ci w miniaturce, a „cytacior” arcyciekawy
    1 punkt
  50. Pamiętam, gdy zaczynałam Ciebie czytać, pisałeś raczej proste i radosne wiersze, o dużym uroku. Z zacięciem satyrycznym, celnie ironizujące. Niekiedy z pochwałą natury i rodziny. Ostatnio chwyciłeś takiego egzystencjalnego sznytu, bardzo mi się to podoba, prowokujesz myśli.
    1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00


×
×
  • Dodaj nową pozycję...