Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 15.05.2021 w Odpowiedzi

  1. Pierwsza. Była jak rysa lśniąca szkłem zwierciadła, Gdy światłem we mnie wrosła, ku niemu pobiegłem Tęskniąc za wierną prawdą, lecz jej nie ostrzegłem Jak ma dusza jest podła i fałszem zajadła. Druga. Była jak czarne niebo, którym siadła Na krucyfiksie powiek, gdy ślepy uległem Sile jej lędźwi. Wówczas w jej ciele spostrzegłem Kontur grzechu wyblakły w bieli prześcieradła. Gdyby żal mógł przemówić to górą rozpaczy Stałby się, gdzie wśród głazów strzaskanych w spętaniu, Serca echo jak widmo przeklęte majaczy. Gdyby czas chciał zawrócić w swym nieprzejednaniu, Była by tylko pierwsza, lecz ból nic nie znaczy, Ujęty własną winą, chorym zaplątaniu.
    7 punktów
  2. Wybór Miriam Dagmarze Strachocie Anioł Pański zwiastował Pannie Maryi i poczęła z Ducha Świętego. Modlitwa Anioł Pański Struchlałam kiedy nieziemsko piękny pojawił się przede mną mówiąc bym się radowała bo oto oko pańskie spoczęło na mnie — amen — pomyślałam kiedy przedstawił się imieniem — Bóg jest mocny — słyszałam to nieustannie w świątyni w której dorastałam na jego chwałę purpurą tkając zasłonę Przybytku jakby los w tym kolorze zawczasu szeptał mi pieśń o krwi i męczeństwie zdjęła mnie trwoga kiedy posłaniec wyjawił że wolą Pana jest bym za sprawą Słowa poczęła syna już wybrał dla niego imię muszę się jedynie zgodzić co miałam czynić? czy mogłam odmówić Bogu? On — najwyższy z najwyższych Początek i Koniec Ogień Pomsty i Ostrze Gniewu Nieomylny i Wszechmocny szukający łona — dziewiczej przestrzeni dla swojego dzieła ja — przyrzeczona mu na służbę jeszcze przed narodzinami przestrzeń stworzona do sprawiania korona i rodna ziemia czekająca by mogło wstąpić w nią życie — przynajmniej zapytał — przemknęło mi przez myśl a słowo — fiat — jak liść oberwało się z moich warg i osunęło pod nogi anioła gdzieś nieopodal zaskowytał pies tłumiąc śmiech Śmierć z brzękiem upuściła kosę
    4 punkty
  3. Widziałam Cię... Siadam w progu Skrzypnęła drewniana podłoga Żar lejący się z nieba Rozpuścił asfalt Zebrał się na powiekach... Czuję, jak kropla po kropli Spływa po mojej twarzy. Widziałam Cię... Wstąpiłaś na pocztę Długie, błyszczące włosy W odcieniu gorzkiej czekolady Opadały swobodnie na ramiona Uśmiechałaś się... Liczę kamienie Pocieram w palcach Te gładkie i płaskie chowam Do kieszeni starej, wypłowiałej bluzy Leniwe popołudnie Nie chce się nawet wstać Żeby nalać sobie wody... Trzymałaś kremową kopertę Pachnącą perfumami i dobrą kawą W środku list pełen wzruszeń Radosnych uniesień, wyznań miłości Tej szczęśliwej... Tak, to na pewno byłaś Ty Może jutro to będę Ja...
    4 punkty
  4. smutek i łzy ból rodzą głowa z nimi cięższa twarz oszpecona smutek i łzy wstydzą niebo ale nie piekła czeluści smutek i łzy nie umieją orać ziemi goryczą ją podlewają smutek i łzy nie cieszą horyzontu za nim czarna tęcza smutek i łzy świata potęgom nie umie przegrywać smutek i łzy bramą do czegoś co zwie się prawdą
    4 punkty
  5. kręcisz nosem zbierasz figę słupek wytyczna określą ligę wszystko zostało już powiedziane nadpowiadamy... i nie wszystko wszystko zostało już napisane nadpisujemy... i nie wszystko i nie wszystko... nerwowo przytakujesz chcesz być więcej chcesz być zapamiętany bardziej chcesz chcieć i nie wszystko odkryć pierwszorazowo świeżuteńko pierwszodokładnie nadpopularnie
    4 punkty
  6. Refleksja czy zauważyłeś, jest coraz mniej wróbli, mazurków nie tych zagranych, ku chwale ojczyzny ale prawdziwie skrzydlacie, wielkich w swoim prostackim żywocie mieszczanina, oślepnę przygłuchy, na trzy czwarte, rytmicznie tak bez żalu motorycznie pooddycham bo nie wiem, czy świat może mnie zadziwić pojutrze
    3 punkty
  7. czasem człowiek dupą się obraca do fajnego klnąc pod nosem to nie mój świat szkoda czasu czasem człowiek zło widząc się uśmiecha podnieca go to myśli a co tam to nie moje czasem człowiek jest sobą więc płacze liczy że kiedyś tam to ciemne rozjaśni
    3 punkty
  8. powracam z banicji wahaniem zdartych stóp głosem skołatanego serca nie cofnę się otwieraj wrota czas przebaczyć na oślep wygnanym matkom i ojcom błądząc po sawannie zgłębiałam źródła uschnięte i rozumiem rzucasz kamieniem gdy widzisz siebie a to nie tak to ja tam stoję dotarłam pod bramę sił starczy na raz
    3 punkty
  9. wchodzę w mgiełkę nasycającą się barwami jak owad rozświetlam najdrobniejszym najmiększym bzem jestem słodsza od twojego dotyku
    3 punkty
  10. zamień się ze mną na wyrzuty sumienia są nowe bez śladów użytkowania zamień na zetknięcia oczu na przypadkowe pocałunki ciał wiem że wierność kłamstwu jest silniejsza od blasku który wydobywam spomiędzy twoich ust znów tańczę na krawędzi miłości i utrapienia poprzez urodzaje mętnych znaków ale ty śmiejesz się słodko-kwaśno rozbierasz do naga po szpik cienkiej kości ale ty spoglądasz jak odradza się moja krew jak kwitnie w żyłach rozprostowuje zabiegane archipelagi
    3 punkty
  11. 'Nothing is impossible the word itself says I'm possible' Audrey Hepburn gdyby mój kot był chociaż mój choć raz spróbował nim być a tak jestem jego dla niej często ma niespokojne sny traum lęków nie liczę tak jak ile wody potrafi wypić chce być kochana od pochwał rozpuszcza się jak parmezan nie depcze własnych ścieżek nie szuka azylu jest blisko na wyciągnięcie ręki jak każdy czworonóg jest wyjątkowa jak każdy czworonóg jest piękna mądra grzeczna zabawne to ona zainspirowała mój dom dietą rybną mój edukator niemój kot *Nona w skrócie Nonunusza Kotusza Pierwsza posiadła na własność Pana Ropusza
    2 punkty
  12. Wyjątek stanowił Tomasz. A że na drodze wyjątków wertepy, buty miał zdarte. Nie pił i nie grał w karty. I wahadełkiem zdrowia nie wróżył. W podróży dał się okraść z powrotów. Święta są dwa razy w roku. Święta są dwa razy w roku. I wolał tynk z sufitu niż popiół na czole. Wolał jednak pamiętać.
    2 punkty
  13. Myślę... czuję... żyję... Tęsknię... Twój brak jest otwartą raną; Codziennie rozdrapywana o poranku, w ciągu dnia i nocy męczy moje serce i umysł- nie ma lekarstwa na tęsknotę Wąchając twój zapach, czuję woń namiętności i spełnienia, która daje mi siłę, witalność i gotowość do działania, mogę przesuwać góry, tworzyć tak jak zawsze chciałem, mogę być sobą w najlepszym wydaniu, kiedy tylko jesteś obok mnie. Patrząc ci w oczy, widzę Twoją duszę, Wszystkie problemy, o których nie mówisz, Jestem ich świadom i chcę być Twą ostoją, Twoim stróżem, Twoim bezpiecznym miejscem, kiedy kładziesz na mnie delikatną jak przepiórcze jajo główkę, twoim wsparciem, przyjacielem i drugą połówką, osobą, która cię nie zawiedzie, Staram się jak mogę każdego dnia, pozostając w tym sobą, nie tracąc głowy, która już dawno myśli tylko o Tobie Chciałbym, aby to było wieczne i trwałe, Chciałbym, abyś wiedziała, że jestem tylko Twój i Twój pozostanę na zawsze Chcę Cię zobaczyć, poczuć Twoje ciepło, wziąć Cię w swoje objęcie, pocałować... Tęsknię i będę tęsknić, bo bez tęsknoty nie byłbym pewny, że to właśnie na Ciebie czekałem i dla Ciebie cierpiałem, aby się na nowo odrodzić jak feniks z popiołów i żyć tak, aby żyć z myślą o Tobie
    2 punkty
  14. Słowa uplotła w warkoczyki warkoczykami utkała dywan dywanem opatuliła kamień kamień obrósł miękkością miękkość zadała kłam tezom Czyny obróciła w dążenie dążenia połączyła w pary pary nakreśliły wydarzenia wydarzenia poszły w zdarzenia zdarzenia pączkują w ciągi skutkowe Fantazje zebrała w drogę drogę wybrukowała marzeniami marzenia uziemiła oczekiwaniem oczekiwania ubrała w plany plany nakreśliły listę do realizacji Sądziła że prawdę mówiąc kocha z lubością zamieszała mnie w powyższe następnie zmiana, miotła, zaklęcie i fru na chatę Patrzę za Nią niekiedy w niebo wspominam mieszadłem z drewna coś przypominam, cosik zapominam dzisiaj w tu i teraz mnie nie ma ;)))
    2 punkty
  15. Był czas, kiedy nie znałem cierpienia pewnego dnia o nim usłyszałem krew w żyłach zmrożona na myśl że może i ja kiedyś Obawa często podlewana wydała szybki owoc krzyczałem, dlaczego nie inni dlaczego ja Nie mogę żyć jak przedtem nie pomaga karmienie się wspomnieniami z beztroski fałszywego świata Cierpienie bogiem doczesności jedynym, w którego nie można nie wierzyć nikt nie chce mu się kłaniać nie szkodzi pomoże upaść Nie znalazł się dotąd Herakles dla tej Hydry ufam, że wypali ją w końcu Ten, Który Obiecał
    2 punkty
  16. Pragnę Twoich pachnących i bujnych włosówPragnę głębi Twoich oczuPragnę Twoich słodkich ustPragnę Twojego giętkiego językaPragnę Twojej gęstej ślinyPragnę Twoich mocnych ramionPragnę Twoich silnych rąkPragnę Twoich delikatnych dłoniPragnę Twoich sprawnych palcówPragnę Twojego ciepłego torsuPragnę Twoich stwardniałych sutkówPragnę Twojego umięśnionego brzuchaPragnę Twojego głębokiego pępkaPragnę Twoich męskich plecówPragnę Twojego twardego penisaPragnę Twoich nabrzmiałych jąderPragnę Twojej pożywnej spermyPragnę Twoich zgrabnych pośladkówPragnę Twojego pysznego rowkaPragnę Twojego gorącego odbytuPragnę Twoich mocarnych udPragnę Twoich wytrzymałych nógPragnę Twoich zadbanych stópPragnę CiebieIPragnę TwojegoPragnieniaMnie...Dla A.K.
    2 punkty
  17. Jakie piękne słowa... Dziękuję Ci serdecznie za ten wiersz. Pozdrawiam!
    2 punkty
  18. prosi mnie pani dziś o erotyk czułej materii sedna dotyka i muszę przyznać że taki dotyk sprawia że wiersz mi zaczyna tykać tyka nie tyka jest coraz bliżej nabrzmiewa treścią chwieje się słania pieści słowami po zmysłach liże i jest gotowy już do czytania czy pani zechce i czy pozwoli podać go sobie w jej smukłe dłonie? i czy na róży ustek czerwonych drżącym uśmiechem lekko zapłonie? a gdy zapadnie w najgłębsze głębie i dreszczem spłynie na skóry jedwab czy go przytuli pani do siebie gdy się wersami zacznie wylewać? cały erotyk jest już za nami ostatnia zwrotka prawie skończona więc tylko spytam czy moja pani była z lektury zadowolona?
    1 punkt
  19. przyzwyczaiłam się do własnych wyborów wiem że bywają takie o które bym siebie dekadę temu nie posądziła mimo niezbitych dowodów przywykłam do wybryków losu nieustających pytań często zostawianych bez komentarza bywa że przez sen czuję jak łzy same się wylewają bez konfrontacji ze mną zaciśnięte pięści próbują przebić białą pościel a stłumione wołanie zamienia się w szloch przecież jeszcze żyję ktoś kto by się odważył założyć moje buty miałby poranione serce zbesztaną neszamę to nic zwykła błahostka w porównaniu z tym do czego się przyzwyczaiłam Klaudia Gasztold
    1 punkt
  20. Spadające liście pod Brązowym niebem. I drzewa... Brązowy w bladym słońcu świat. ... A bliżej już całkiem wieczora, Gdy wracałem z pracy, starzec Nadal siedział na swojej ławeczce... Tego nie mogłem zobaczyć, Ale dziabnął go komar. Potem był drugi i trzeci, a tak, Że ten, nazbyt wolny, musiał wstać I uciec gdziekolwiek... ... Czym prędzej zająłem ławeczkę. Rozpiąłem brązowy garnitur. Rozwiązałem buty... I oglądałem jeszcze tak z dobrą godzinę Ciemno-brązowy świat. https://m.facebook.com/profile.php?id=631491170529721&ref=content_filter
    1 punkt
  21. Oczy otwarte oczy zamknięte Oczy ruchome oczy w słup ścięte Oczy myślące oczy łzą lśniące Oczy jak ocean .. oczy każące Oczy zielone oczy niebieskie Oczy czerwone to oczy wściekłe Oczy szarawe oczy proszące Oczy jak czeluść .. oczy ginące Miriady spojrzeń miriady gestów Rzęs tysiąc wzruszeń Brwi wąskich kresów Okoliczności i mód kapryśnych Miliony westchnień Że dziś je przyśnisz ..
    1 punkt
  22. @Henryk_Jakowiec Każdy pomysł cenny bardzo nawet dosyć desperacki. szarlatana szał ogarnął, alchemik złoto upatrzył. Pozdrawiam :)
    1 punkt
  23. Ceniłem Go, w końcu chyba to jedyny znany mi piosenkarz z wykształceniem muzycznym. Umiał śpiewać i grać na różnych instrumentach, nie fałszował. Pozdrawiam.
    1 punkt
  24. @corival Ja słyszałem, że po lasach taka niosła się nowina, że szarlatan z alchemikiem robią niezłe piwo z wina. Pozdrawiam :) He Ja
    1 punkt
  25. kiedy malujesz obraz dotykasz serca szepcząc do ucha ja naprawdę Jestem jednakowo bogatym i biednym i dla mnie chociaż wiem że widokiem opłacam Samotność dlatego piszę by ktoś inny mógł zrozumieć że potrafisz wypełnić serca poezją a jednak kiedy czytam to co napisałem to tak jakby ślepy prowadził głuchego bez pretensji po prostu jesteśmy niedopasowani do świata który za szybko się obraca
    1 punkt
  26. @Father Punguenty Bardzo elegancko, znakomicie oszlifowany wiersz, wykuty z szlachetnej bryły słów. Pozdrawiam.
    1 punkt
  27. na różne strony śpię :)
    1 punkt
  28. @8fun Po prostu sobie przypomniałem, że znam też tę piosenkę. Nie podoba mi się niektóre z jego "głównych" piosenek. Uwielbiam jego humorystyczne piosenki. Miejski "folklor".
    1 punkt
  29. @Henryk_Jakowiec Pozwolenie otrzymywał, warzył ile nakazano, jak już miał, nie zatrzymywał, obręcz z drewna wywieszano.
    1 punkt
  30. Serce zostawiam Żeby słupek się zgadzał
    1 punkt
  31. @8fun "ręka w rękę" wymieniałem na "razem z", a mógłbym na "w parze z". Dzięki za cenną wskazówkę.
    1 punkt
  32. Dobrze opisane, a wielu tak ma, jak się z jakichś powodów z NIĄ nie udało i poszło po linii pragmatyzmu, czy potrzeby seksu. Pozdrawiam
    1 punkt
  33. Uda i grzech więcej znaczą niż to światło, bo nawet, jak za nim pójdziesz, chcesz tamtego, i nie ma co rozpaczać. Jako fan opery odsyłam do identycznego przypadku, gdy on odtrąca tą kochającą i dobrą Micaelę i chce Carmen, którą w końcu z zazdrości zabija. Helena przecież też woli Bohuna, a w ramach poprawności bierze Skrzetuskiego:). Pięknie opisany przez Ciebie ten przypadek, a sonet to sonet:). Pozdrawiam
    1 punkt
  34. @corival Dawniej też warzono różnie były także zależności kto i kiedy warzył piwo i od jego uczciwości. Pozdrawiam :) He Ja
    1 punkt
  35. Pragnę wody jak ona mnie nie pragnie. Ale dlaczego akurat w tym miejscu. Pragnienie pragmatyczne. Gotowe. Wiersz. Litania, nie do czytania. Ale prowokujące, hohoho.....
    1 punkt
  36. @ZAKARION Bardzo zaborczo się zrobiło :) Pozdrawiam :)
    1 punkt
  37. Tnij przyjacielu. Krawiec. :)
    1 punkt
  38. @Henryk_Jakowiec Dziś smakosze piwo piją, delektują aromatem, dawniej jednolite było, co wybierac niby zatem? Pozdrawiam :)
    1 punkt
  39. Jestem jaki jestem i wcale mnie nie ma gdy schowany w półmroku siedzę sobie w szafie Jestem kim jestem nawet gdy mnie nie ma nie jestem nikim innym tylko sobą w szafie A w tej szafie mnie nie ma bo nikt mnie nie widzi domyślają się tylko mojego istnienia Nawet gdy mnie odnajdą a mnie tam nie będzie nie wywoła to w nikim żadnego zdziwienia
    1 punkt
  40. @Gosława Powiem szczerze, że interpretacja to wolna przestrzeń.. Coś w nas uderza tak, w innych inaczej... Zawsze chciałam być matką, odkąd pamiętam, ale nie narzucam innym swojej wizji świata, a jedynie się nią dzielę... I Ty to bardzo zgrabnie potrafisz robić, gdyż w żadnym z Twoich wierszy nie ma nacisku na odczuwanie emocji, a jedynie podajesz je we wspaniały sposób ... Lubię takie wiersze, mogą być o wszystkim, napisane lekko i z polotem.. Jak ten powyżej... Pozdrawiam :)
    1 punkt
  41. Ciekawy... Też powtrzymam się z interpretacją, bo myślę, że choć brak osobistego zaangażowania, jak sam uważasz, to jest to twoja wizja... Wyczuwam sprzeczne emocje, ale intryguje... Pozdrawiam :)
    1 punkt
  42. raduje mnie smak tylko ten cieszy serce wchłaniam go zatrzymać pragnę nie chce zgubić bez niego żyć niech się nie kończy wiecznie trwa taki zbawienny wpływ na mnie ma jak upragniony na jawie sen tylko nie wiem co jem
    1 punkt
  43. Malaliru kończyła właśnie swój wywar. Bóg jeden wie z jakich ziół i wyciągów z czegoś, on się składał. Pochyliła się nad kociołkiem po raz ostani, coś zupełnie niezrozumiałego pomamrotała pod nosem, po czym szybkim ruchem ręki dosypała garść utartego proszku, który uprzednio wydobyła z nietypowo-kształtnego i odwekowanego słoja. Bulgocząca mikstura w tym samym momencie, zionęła gwałtownie płomieniem, który tak samo szybko zniknął jak i się pojawił. Chwilę potem zaczęła mienić się przeróżnymi kolorami. Począwszy od czarnego, ciemnoszarego i brązowego na brudnozielonym i spatynowanej miedzi skończywszy. - Gotowy! - zakrzyknęła z nieudawaną satysfakcją w głosie szamanka. Szybko podreptała po izbie w poszukiwaniu drewnianego naczynia. Znalazła je dopiero za trzecią powziętą próbą i trzecim obranym kursem. Wyglądem przypominało one niewielkiego rozmiaru czółenko. Zaczerpnęła żeliwną chochlą wprost z kociołka miksturę i napełniła, by w końcu jej podać z zauważalnym błyskiem w oczach. - Pij! - Dziękuję... - odpowiedziała Naoe niepewnym głosem. Nim zebrała się w sobie, by w ogóle to uczynić, minęło kilka dobrych chwil. -Pij! - ponagliła ją Malaliru - pij a zrozumiesz, smakuj a zobaczysz, traw a usłyszysz. Ponaglenie nie pomogło wcale. Lęk przed wypiciem zamiast ustąpić, jeszcze bardziej wzmógł się do tego stopnia, że o mały włos porzuciłaby myśl, by spróbować w ogóle eliksiru. Na szczęście, choć może i niekoniecznie - ciekawość jak to zazwyczaj z nią w świecie bywa, wzięła górę i tym razem. Zdobywszy się na odwagę, Naoe mocno przywarła drewniane czółenko do ust i pojedynczym haustem opróżniła całą jego zawartość. W jednej chwili poczuła się inaczej. Przeszyły ją jednocześnie błogostan i ulga, a potem coś zupełnie odwrotnego. Odczuwała nieprzyjemne mrowienie. Nie takie jak zazwyczaj, dotyczące pewnej okolicy ciała, czy kończyny, która zbyt długo była czymś lub do czegoś przyciśnięta, a mrowienie permanentne, w każdym milimetrze jej ciała. Wraz z nim nadeszły i ogarnęły ją spazmy i drgawki, skóra całkowicie pobladła, a w oczach pojawił się trupioszary cień. Zapadła się w sobie i zgasła niczym świeczka. Serce Naoe przestało bić, oddech ustał, wszystko wskazywało na to że odeszła. Naoe Venetija z rodu Nixie skończyła swój żywot, pijąc tajemny eliksir szamanki Malaliru. Nie... nie nastąpiło to jeszcze. Nie tym razem... Naoe wcale nie umarła. Coś było i musiało być na rzeczy. Mimo, że wyglądała jak ktoś kto wyzionął ducha i nie można było dostrzec w niej nawet najmniejszych oznak życia, nie osunęła się na ziemię. Trwając tak w bezruchu stała, jako żywo, wyprostowana naturalnie, jak gdyby nic nie zaszło i nie uległo najmniejszej zmianie. W tym wszystkim była świadoma. Należałoby by powiedzieć, że nic prócz świadomości w tej chwili nie miała. Naoe pogrążyła się w niej bez reszty, tak jakby raptem okazała się studnią niemającą dna. W tym wszystkim jej myśli krążyły dookoła jej głowy z niesłychaną prędkością - krystalizując się przy tym i to tak, że wydawać by się mogło, że można ich dotknąć, wyodrębnić każdą pojedynczą i złapać ot tak zwyczajnie, jak gdyby był to przedmiot. Odczuła jak potężny może być już sam rozum i jak wielkie możliwości wciąż skrywa, pomyślała sobie sama do siebie, że był on wręcz zabawnie bezużyteczny wcześniej. Ot spał sobie, a teraz w końcu obudził się. Obudził się z nieznaną i nadprzyrodzoną mocą. Naoe nie wiedziała, że ten byt, którym się stała nie tylko zawdzięcza swoją moc rozumowi, ale również czerpie energię i jest jej przekaźnikiem ze wszystkiego, co go otacza. Jestem duchem w takim razie albo czymś jeszcze innym - pomyślała. Naoe stała się kimś nad wyraz nieosiągalnym, kimś z zaświatów albo nie należącym do tego świata, stała się bytem astralnym. Nie od razu była w stanie pojąć, z czym to się wiąże, jakie możliwości to daje oraz jak tym wszystkim zawiadować. Po dłuższej chwili pulsujące, przenikające przypływy energii nagle zaczęły nadawać temu wszystkiemu swój naturalny bieg. Skupiła się na nich. Dała się im ponieść i prowadzić. W jedym momencie uderzyła o dno oceanu, ukorzeniła się lasem, wezbrała rzeką i deszczem, w poświacie plazmatycznej lawy i wiecznej zmarzliny odczuła gwiazdy, księżyc i słońce. Wzrastała zataczając coraz szersze kręgi, przenikały ją wszystkie początki i bezkońce wszystkich dróg, galktyk, wrzechświatów. Lecz i to nie było wystarczające, jej absorbowanie wymykało się i z tego naczynia, które raptownie okazało się śmiesznie małe - niczym chrysalis ćmy. Dotarła na jego elastyczną cienką powłokę, przywarła do niego i zaczęła go przenikać. Rytmicznie choć i w nietaktcie uderzeń… muzyki… dźwięku… a może fal, częstotliwości – transcedencji. W każdym bądź razie, zbliżała się coraz bardziej do ich epicentrum i ich źródła. Wzrastała jeszcze przez chwilę by przestać, a energia w końcu przestała się absorbować. Od tej chwili tylko przechodziła przez nią, odświeżała się i płynęła dalej. - Powstań i otwórz oczy Naoe - metafizycznie porozumiała się z nią MaGo ............................................................................ O najpotężniejszy Abismo ty zawsze czuwasz w bezruchu nasłuchujesz złowrogiej ciszy otchłani, dom masz w czeluściach na fundamentach nicości O wiecznie skory do wojny przepotężny Kaoso niszczysz zastany ład mnożysz plagi i nieszczęścia upodobałeś sobie perfekcję chaosu zniszczenia O życiodajna tańcząca Mago wplotłaś koraliki wszechświatów we włosy swoje rytmicznie krocząc po powierzchni astralnego bębna rodzisz spokój i wszelkie stworzenie ..................... Abismo zastygł tańczyła Mago Kaoso się nudził gdyby tak pomyliła krok jeden fałszywy dźwięk wybudziłby tego drania z letargu i chwila uciechy MAdre GOd nie przeczuwała jak tęczowy serpent Numereji pod jej stopą się układał o mały włos zgubiła by rytm lecz z gracją go omijała Kaoso widząc to sprawił by wąż przystąpił do działania wyrosły mu zęby uzbrojone w jad ukąsił jak ma w zwyczaju ten obślizgły gad raptownie zmylony krok na bębnie stąpnął niewzruszony pozostał Abismo Kaoso nastroszył się i najeżył ten impas byłby niczym niezmącony gdyby nie szklano-czerwony koralik z włosów Mago utrącony o astralny bęben uderzając na miliard kawełeczków się rozpraszając ani Kaoso ani Mago w tym się nie po orientowali Abismo zaś otworzył swoje oczy ku uciesze pozostałych pojawiło się w nich na moment błysk radość i zdziwienie ................................... W mieście szamanów było gwarno i tłoczno. Było to pierwsze tak duże i tak dobrze zorganizowane miasto w dziejach nomad i plemiennej rzeczywistości. Większość z mieszkańców ów miasta odłączyła się od swoich pierwotnych plemion widząc swoją bezsilność w objaśnianiu praw natury i zapobieganiu niepotrzebnemu rozlewowi krwii. Plemiona pochłonęły walki o wieczny ogień, polowania i nieuzasadniona niczym przemoc. Była to era - krwii i mięsa, władzy, ekspansji oraz demonstracji siły, która nigdy wcześniej nie miała precedensu. Człowiek który zapomina o strachu postępuje irracjonalnie, natomiast gdy ten strach ukierunkuje na jedną jedyną rzecz działa śmiertelnie skutecznie. Strach przed wrogiem bo o nim tu mowa sprawiał, że dane plemię było w ciągłej i nieustannej gotowości by podjąć walkę, walkę do ostatniego żywego, walkę do kompletnego unicestwienia. Tak nie było zawsze i niekoniecznie bywało jeszcze gorzej. Mrok dotyka tylko na samym początku niechcący i niedbale, później obłapia i klinczuje każdą próbę oswobodzenia się by na koniec dać rozpasaną radość i satysfakcję z najczystrzego zła i jego nawarstwiających się konsekwencji.
    1 punkt
  44. Może nie do końca to do mnie, bo uważam, że każdorazowe "odkrywanie Ameryki" jest w jakiś sposób ważne, jak również mówienie o rzeczach wydawałoby się dla wszystkich oczywistych jest nieustannie potrzebne. W tym drugim przypadku bardzo często zaskakuje mnie, jak często taka "oczywista oczywistość" okazuje się dla wielu "odkryciem Ameryki" właśnie. Niemniej rozumiem rozterki zawarte w tekście i pochylam się nad sposobem ich ujęcia. Pozdrawiam
    1 punkt
  45. @szubazdolka Trafnie uchwycona myśl. Z wieloma rzeczami trzeba się pogodzić, bo zwyczajnie inaczej się nie da. Pozdrawiam :)
    1 punkt
  46. A ja co prawda, nie po raz pierwszy posłużę i piosenką skojarzeniową, ale przede wszystkim skojarzeniowym teledyskiem :) Przepraszam, że jestem i bywam tutaj w ropuszym przeskoku... Piosenka :D Pozdrawiam jak zawsze Pan Ropuch
    1 punkt
  47. @szubazdolka O tak! Choć często nie jest łatwo...;)
    1 punkt
  48. @Frypciak to nie jest żadna przesada ani rewanż ani nic podobnego. Zaprezentowałeś nam świetny fragment tekstu. Jest bardzo uważny, dopracowany i pogłębiony emocjonalnie. Jestem pełen podziwu z jak dużym znawstwem opisujesz pracę fryzjera (Lily) a także jak świetnie oddajesz pojedynek. Należą Ci się wielkie brawa, bo moim zdaniem napisałeś naprawdę niezły, ciekawy i przekonujący tekst. O to właśnie nam chodzi;))
    1 punkt
  49. @Kot Kształtujące rzeczywistość mity i prawda o niej pochodząca z krzyżujących się ze sobą perspektyw, wymagają wzajemnie ze sobą poróżnionych, acz twórczych biegunów, bo tylko w takim polu powstaje mozaika o nas najbardziej pełna. Można się nie zgadzać z krążącymi tezami w niej, z techniką jej wykańczania, ale nie w tym rzecz. Rzecz w tym, że kluczem do zrozumienia jest obszerność dyskusji, która u nas jest obarczona tradycją autorytetu, który rezonuje nawet po swej śmierci. Lecz dzisiaj mamy ten problem, że nie ma drugiego ośrodka, który proponowałby inną wizję rzeczywistości niż ta, która wraz ze swym "mordem założycielskim" dominuje, nie wiedzę woli i pomysłów, alby przedstawić coś w kontrze. Nie oceniam zawartości tych myśli i wizji, chcę tylko pokazać, na słabość dyskusji i marazm. Nie można tylko z opozycyjnych okopów, z obsesją katonowską tylko głosić chęć zniszczenia przeciwnika, trzeba jednak coś kreować, coś więcej proponować poza hasłami, uczyć się gry od przeciwnika. Mniej kabotynów a więcej uczciwego spojrzenia. @GrumpyElf Stąd pewnie faktycznie ten ironizujący ton na zamkniecie. @Marek.zak1 I na szczęcie jest historia rozprawia się z podobnymi przypadkami, lecz kto i jak będzie jej uczył, to już jednoznaczne nie jest, czy jeszcze pozwolą jej sądzisz, skoro ten kto panuje nad teraźniejszością włada przeszłością. Dziękuję za lekturę i pozdrawiam:)
    1 punkt
  50. dwa pociągi na kolizyjnym kursie pierwszy już hamuje drugi tylko przyspiesza tuż przed zderzeniem jeden z nich zamienia się w chmarę motyli większość ginie ku dzikiej uciesze Motorniczego tak właśnie szczęście pokonuje nieszczęście swoim kosztem dając mu satysfakcję z siebie samego czyż to już nie szczęście
    1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00


×
×
  • Dodaj nową pozycję...