Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 12.03.2021 uwzględniając wszystkie działy
-
kłamstwo goni prawdę po polach łąkach i lasach jednak ciągle jest o krok za nią prawda się uśmiecha mówi aleś wariat przecież dobrze wiesz że mnie nie dogonisz to ja jestem gwiazdą a ty tylko kłamstwem które wmawia sobie że jest czymś fajnym7 punktów
-
Uczę się panować nad rozkładem. Życie feniksa budzi podziw ale kto wyliże rany? Nieśmiertelność nie ma końca a niebo nie czeka. W podróży po krańcach jest tyle kolorów, że robi się biało. Celuję w szczelinę: to wszystko co mamy, mówią ci co nie wierzą.6 punktów
-
Gdy już rękę miałem blisko, na oprawie pysznej książki, z etażerki jakże wdzięcznej, echem liter się odbiło. Z wierzchu pięknem utrefiona, zamiast wstępu już epilog, powiesz zatem co dasz w zamian, czy rozdziałów wykaz gorzki? Rozdział pierwszy, później drugi, szybciej, szybciej bo gorąco, jak dobrniemy czeka nowy, treść nam ściele twórcze wątki. Czytasz, śledzisz - inter verba, teatr coraz bardziej korci, ego krzyczy świadomością - rozpłyń że się czarna czcionko. Porwij kartki strugą palców, weź okładkę spal na stosie, niech się skropli łzami rosy z dymem w niebo niech uleci. Jak przerzucisz siedemnasty, krzykniesz głośno - jestem przeciw! Po ostatniej i po kropce, jej rozmowy w tyglu stopię. A wolumen jest i będzie, tego nikt mi nie odbierze, wezmę z półki już ostatnią, przykurzoną z samej góry. Czekać chciała na otwarcie, żółte strony czas przekuły, tytuł wsunę pod poduszkę, jak przeczytam wyjdę brzegiem. "Bo z książkami jest jak z kobietami, można mieć w życiu więcej niż jedną." - Natalia Bielawska.6 punktów
-
Mówili na ciebie czarownica. Że niby pająki, przystrajasz brokatem. Czynisz wiele nie tak jak inni. I masz domek na kurzej łapce. Tańczysz wesoło o brzasku. Spijasz nektar z kwiatów. a promienie słońca, zaplatasz na smutnych twarzach. Drzewa przytulasz wszystkie. Rozmawiasz ze zwierzętami. Nocą spoglądasz, na jasną i ciemną księżyca stronę. Za dnia obłoki z błękitu, zmieniasz w watę cukrową. Dzieci częstujesz. Lecz kiedyś spadłaś i leżysz bez życia. Ktoś podciął nóżkę twojej chatki. Może ta, na którą nie mówili czarownica.5 punktów
-
ŻYCIEM MOJE (balonik) Życie moje od świąt do świąt od Sylwestra do Sylwestra uwielbiam witać Nowy Rok alkohole tańce fiesta W piaskownicy za jakiś czas wnuk zacznie romans z rudą piegowatą koleżanką-znaczy wnuczką mojej miłości z przedszkola Agatą Łezka w oku zakręci się siwe włosy nie chronią od głupot chciałbym tak jak on zamki z piasku i nóżkami tupot Na rowerku pojechać w dal z ojcem którego już nie mam znów usłyszeć matki śmiech i pod nosem wierszyk ten śpiewać "Baloniku mój malutki, rośnij duży, okrąglutki. Balon rośnie, że aż strach, przebrał miarę-no i trach!"5 punktów
-
Przeszłości zmienić nie sposób wyrównać salda nie umiem ale bez skargi z godnością trzeba przyjmować rachunek4 punkty
-
kropla po kropli tryska woda różana pragnieniem a ty pustynny przesypujesz mnie ziarnko za ziarnkiem w ruchomych piaskach to-nie-my oazą4 punkty
-
- Mistrzu, czy bez miłości można być szczęśliwym? - Nie da się, jak bez serca nie można być żywym.3 punkty
-
Jestem szczery chłopak. Prosty, prostolinijny i niekiedy z metra cięty. Odkąd odkryłem w sobie przebogate pokłady prostoty łatwiej mi się żyje. Wypowiadam się w sposób niezawoalowany oraz nieskomplikowany. Staram się jak mogę najróżniejszych spraw nie komplikować i iść prosto do celu. Wierzę w prawdę, sądząc - nie bez racji - że w trudnych czasach tylko prawda może nas uratować. Zresztą w czasach tego cholernego wirusa, któremu nie mogę wybaczyć obecności jest znacznie łatwiej o prawdę. Nie mam nic do ukrycia. Żadnych tajemnic. Grono moich najbliższych znajomych i przyjaciół wie o mnie wszystko, ba czasem mam wrażenie, że znacznie więcej niż kiedykolwiek chciałbym im powiedzieć. Na każde pytanie znajdziesz u mnie najprawdziwszą odpowiedź. Śmieję się z absurdów i ostatnio robię to coraz częściej. Takie czasy. Bardzo się pilnuję, aby śmiać i uśmiechać się, a nie wyśmiewać, co mi się w przeważającej większości przypadków naprawdę udaje. Nie wiem, czy oceniam, czy nie, bo sporo rzeczy robię mimochodem i mimowolnie. Mam dystans do siebie i sytuacji, dlatego wcale nie jest łatwo mnie obrazić. Znam swoje zalety, wiem o moich wadach oraz zdaję sobie sprawę z najprzeróżniejszych ograniczeń. Nie udało mi się jeszcze przyswoić całych pokładów najróżniejszej wiedzy, wielu okoliczności nie rozumiem, ale pracuję nad sobą. Przynajmniej ja tak to tłumaczę. Cały czas próbuję ogarniać. Nie mam żadnych kłopotów, aby w dzisiejszych czasach dojść do prawdy, bo jak powiadają prawda kole w oczy. To prawda, że w dążeniu do prawdy przypominam jakąś niewielkich rozmiarów ćmę, która latając po pokoju bez przerwy szuka światła, najczęściej w postaci żarówki. Wcale a wcale nie jestem w tym osamotniony. Zatem latam tu i tam w poszukiwaniu światła i tylko w głębi serca bardzo żałuję, że nasze słońce jest tak daleko. Zdecydowanie za daleko, ale to temat na inną opowieść. Centrum układu słonecznego jest dla nas zupełnie nieosiągalne. Nie, nigdy nie byłem Ikarem. Tyle się mówi, że tylko prawda może nas wyzwolić, a ja bez zmrużenia oka w pełni podzielam ten pogląd. Przysłowia są mądrością pokoleń dlatego właśnie im ufam bezgranicznie. Taka jest prawda. Jestem samotny, ale w najbliższej przyszłości mam zamiar ten stan zmienić. To fakt, że mam kogoś na oku. Obiecuję sobie, że jak tylko okoliczności będą sprzyjające to zagadam, a następnie zapoznam konkretnie tę osobę płci najpiękniejszej. Mam sporo nadziei, że zadanie poznać i zatrzymać nie będzie wcale takie trudne jak się może na pierwszy rzut oka wydawać. Bez wątpienia lubię pisanie. A i coś sensowego przeczytać też czasem mi się zdarza. Staram się mądrze dobierać lektury, co nie zawsze mi się udaje, co przyznaję. Takie są fakty. Zostańcie ze mną. Mam na imię Daniel, jestem dojrzałym, bo czterdziestoletnim mężczyzną i od dawna postanowiłem, że nie podchodzę do pierwszej lepszej dziewczyny. Za dużo mam do stracenia i taka jest prawda. Słyszałem o Niej, że jest mądrą kobietą po przejściach, a gdy tylko na Nią spojrzałem to nie mogłem wyjść z podziwu, a Jej piękny, nieznacznie zatroskany obraz miałem cały czas przed oczami. Nie, nie śledziłem Jej, ale wiedziałem to i owo, a na przykład to, że co jakiś czas popołudniami można Ją było spotkać w sklepie monopolowym 24h, ale nie pytaj mnie dociekliwy Czytelniku co tam kupowała, ponieważ tego nie wiem. Pewnego dnia postanowiłem Ją poznać. Wybrałem się do sklepu i niby przypadkiem na Nią wpadłem i chyba Ją nawet potrąciłem, za co pośpiesznie zaraz przeprosiłem. Zapytałem – mieszkasz tutaj? Ona zdezorientowana, że tak. A jak Ci na imię? Odpowiedziała, że Ania. A dalej samo jakoś poszło. I chyba nawet musiałem się Jej trochę spodobać, a baczny efektów ubrałem się najładniej i najschludniej jak potrafię. Oj tak, potrafię ładnie wyglądać, a przynajmniej tak mi się wydaje. Taka prawda. Usiedliśmy na ławce i powolutku, nieśpiesznie, rozważnie i uważnie zaczęliśmy rozmawiać. Jesteśmy dojrzałymi ludźmi dlatego nasza rozmowa wcale nie była taka lekka. Oboje byliśmy samotni i w dużej mierze myślę że dlatego zaciekawiliśmy się sobą i zaczęliśmy opowiadać historie z życia wzięte. Aż sam się dziwię jak to jest możliwe, ale Ona zaczęła mi opowiadać o byłym, na którym bardzo się zawiodła. To nie był dobry facet i z tego co zrozumiałem po kilku miesiącach znajomości zaczął Ją zdradzać, podczas gdy Ona była w niego zapatrzona jak w obrazek i wydawało się Jej, że on Ją kocha. I nawet jedną zdradę mu wybaczyła, ale kolejnej już nie mogła przeboleć i puścić płazem. Rozstali się w nerwowej atmosferze uzasadnionych zarzutów i pretensji. Nie, nie, on nigdy nie przeprosił za skandaliczne zachowanie. Co to to nie. Ania została sama i było tak do czasu aż mnie poznała. W pewnym momencie zapytała mnie o moje byłe, zdając sobie sprawę, że przecież i ja musiałem kogoś mieć. Owszem miałem. Pytała z pełnym przejęciem i widać było w Jej oku troskę, zmartwienie oraz faktyczną obawę o treść mojej odpowiedzi. Ja, prosty i szczery chłopak właśnie wówczas Ją okłamałem i uczyniłem to z pełną premedytacją. Zamiast mówić o sześciu nieudanych związkach w skrócie opowiedziałem Jej historie jedynie dwóch moich dawnych znajomości. I widać było jak Jej ulżyło, łatwo można było zaobserwować, że odetchnęła z ulgą i wypogodniała, ciesząc się z moich odpowiedzi i opowieści. Nie, nie, właściwie wcale nie musiałem kłamać, bo co najwyżej przemilczałem i zostawiłem tylko dla siebie kilka przykrych opowieści i faktów. Poopowiadaliśmy tych parę historii i poszliśmy do domów, a każde z nas do swojego. Z uśmiechami na twarzy. Obiecaliśmy sobie, że się jeszcze zgadamy, dysponując wymienionymi numerami telefonów. Nie, nie miałem wyrzutów sumienia, co niniejszym przyznaję. Nie, no może trochę, ale nie za wiele, bo miałem przecież dobre intencje. Po kilku dniach znów się spotkaliśmy, a uczyniliśmy to nie przypadkiem, bo umówiliśmy się telefonicznie na spacer. Ania była wyraźnie przejęta kłopotami w pracy. Jakiś durny szef ostatnio bardzo się Jej czepiał, a Ona nie miała nawet się komu wygadać. Miała kłopoty, co bardzo było po Niej widać. Była bardzo spięta, przejęta i rozbita. Do tego nakładał się koronawirus, a zatem niemały kłopot z ewentualną zmianą pracy i środkami na życie. Tłumaczyła mi zawiłe relacje w pracy, a ja nie bardzo umiałem Jej pomóc. Wysłuchałem, coś doradziłem i wskazałem żeby się pilnowała na tyle, żeby nie paść ofiarą jakiejś szerszej nagonki. Ciężka atmosfera w pracy powodowała, że zaczęła popełniać więcej błędów, a skoro tak to pojawiało się coraz więcej pretensji, które dodatkowo komplikowały sprawę i zaostrzały konflikt w miejscu zatrudnienia. Spór sam się nakręcał. Nie miała tam bratniej duszy, owszem była jakaś koleżanka, ale ta w obawie o własną sytuację nie bardzo chciała Jej bronić i pomagać. Cieszyłem się, choć to dyskusyjne słowo, bo przecież naprawdę potrafiłem sobie wyobrazić trudną sytuację w pracy, że chociaż trochę mogę Ją wysłuchać i wesprzeć, a Ona się uspokajała i widać było, że nasza rozmowa sprawia Jej wyraźną ulgę. Zatroskana Ania w pewnym momencie zapytała o moją pracę i znów widać było w Jej oczach lekką obawę, zmartwienie i pełnię mieszanych uczuć. A ja, szczery i z metra cięty chłopak, widząc Jej dojmujący lęk, znów skłamałem. Powiedziałem Jej bowiem, że jestem pisarzem, wydałem książkę i utrzymuję się z pisania, choć prawda była inna, bo dopiero zamierzałem napisać książkę, mając zaledwie zarys w głowie, a żyłem z topniejących w szybkim tempie oszczędności po etacie w korpo. I znów zauważyłem jak na twarzy Ani rysuje się pewien rodzaj ulgi, uspokojenia, a nawet odrobina radości i satysfakcji. Nie, nie poprosiła mnie o egzemplarz książki, a ja jak tylko wróciłem do domu z podwójną werwą, zaparciem i zacietrzewieniem zabrałem się za pisanie jednego z pierwszych jej rozdziałów. Zapytasz drogi Czytelniku, czy miałem wyrzuty sumienia, że skłamałem, a ja Tobie ponownie odpowiem, że owszem trochę, ale wcale nie tak dużo, bo widać było jak na dłoni, że tamtego dnia, w tamtej chwili i o tamtej porze Ania bardzo potrzebowała wsparcia i oparcia, a mi się udało je okazać oraz rzeczywiście pomóc. Oto jest cała prawda o naszym drugim spotkaniu. Piszę od ładnych paru lat wiersze. Jedne są lepsze, drugie gorsze jeszcze inne kompletnie takie sobie oraz są takie, o których jak najszybciej chciałbym zapomnieć. Mam ich całą kolekcję prawie na każdą okazję. Dużo się tego uzbierało, bo plikami zapełniłem prawie cały dysk. Podczas intensywnej pracy nad pierwszą książką przejrzałem dawne zeszyty i znalazłem wiersz, który odzwierciedlał w pewien sposób sposób zachowania Ani, nasze nastroje, rozmowy i rodzącą się w trosce, przemyśleniu i zastanowieniu relację. Niewiele się zastanawiając wydrukowałem ten wiersz, podpisałem i na jednym ze spotkań wręczyłem go Ani. Ania ucieszyła się, pochyliła się nad tekstem, przeczytała i z prawdziwą radością oraz satysfakcją zapytała mnie, czy to o Niej wiersz i kiedy go napisałem. Prawdę mówiąc ten wiersz wcale nie był o Niej, tylko ewentualnie do Niej pasował, a napisałem go ładnych kilka lat temu, ale bez zmrużenia okiem odpowiedziałem w słowach słodkiego kłamstewka, że napisałem go wczoraj i jak najbardziej jest to wiersz o Niej. Wiersz bardzo się Jej spodobał, wzięła do ręki jeszcze raz kartkę, zatapiając się w treści, wypogodniała, ucieszyła się i rozradowała z prawdziwym błyskiem w oku uroczo uśmiechniętych oczu. Powiedziała – Daniel piszesz świetne wiersze, Ty to naprawdę umiesz mnie ładnie opisać i wspaniale spędziłeś wczorajszy wieczór. Potem dodała przepełniona pozytywnymi emocjami – cieszę się, bardzo się cieszę oraz bardzo Ci dziękuję, po czym ucałowała mnie w prawy policzek. Zapytała czy może wziąć ten wiersz, a ja oczywiście potwierdziłem, że tak, że oczywiście, że tak. Uśmiechnąłem się i nie pytaj mnie nawet drogi Czytelniku, co wewnątrz czułem. Byłem zmieszany i skonsternowany, czego za wszelką cenę nie chciałem okazać, ale prawdę mówiąc nie miałem do siebie wielkich pretensji o to drobne kłamstwo, czy coś w rodzaju niedopowiedzenia, bo działałem w dobrej wierze, a i udało mi się sprawić przyjemność Ani, a nawet skraść buziaka. Prawda, że fajne uczucie? Zapytasz ważny i uważny Czytelniku dokąd zmierzam w niniejszym opowiadaniu. Zmierzam do wykazania, że świat nie jest oczywisty, a siły nim rządzące bywają niekiedy trudne do zdefiniowania. Kupiłem od handlarza koszmarne dresiki. Kosztowały niewielkie pieniądze, bo w moim życiu dużych pieniędzy nigdy nie było, nie ma i najprawdopodobniej nie będzie. Taka jest prawda. O wybitnym niedopasowaniu dresów wiem od siostry z zagranicy, która widziała mnie na zdjęciach, a zajmuje się krawiectwem. Kolor jakiś taki byle jaki, beznadziejny fason, sterczące farfocle, bluza bez napisów w kostropate romby. Ubrałem dresy żeby czuć się przede wszystkim swobodnie i spotkałem się z Anną. Ania jak tylko mnie zobaczyła wspomniała – Daniel – świetnie wyglądasz, fajne dresy, skąd masz? A ja odpowiedziałem, że kupiłem w topowym sklepie oraz że dziękuję za komplement. Bardzo dziękuję. Ania patrzyła na mnie z wyraźną aprobatą i zainteresowaniem. W jej oczach można było wyczytać bez trudu, że się Jej podobam. Nie wiem jak to uczyniła, ale nie udało się Jej nawet uśmiechnąć pod nosem z przekąsem. Komplementy wypowiadała z pełną powagą i przekonaniem. Według mnie kłamała jak z nut. Taka to Ania. Taka prawda. Śmiałem się w duchu z sytuacji, bo już wiedziałem, że wyglądam tragicznie, ale nie dałem po sobie poznać, że wcale nie dowierzam ładnym słowom na temat mojego wdzianka. Nietrafiony zakup zaraz głęboko schowałem w szafie oraz postanowiłem za żadne skarby świata do niego nigdy nie wracać. Nie ukrywam jednak, że miło mi było słyszeć ładne słowa o moim wyglądzie nawet wówczas gdy w pełni sobie zdawałem sprawę z faktu, że wcale tak nie jest i że jak powiadają szału nie ma. Jeśli mnie zapytasz, czy miałem jakąkolwiek pretensję do Ani, że nie powiedziała mi prawdy to odpowiem, że nie, że ani trochę, że wcale a wcale. Prawda jest bowiem taka, że czasem jest przyjemnie usłyszeć słodkie kłamstwo wypowiadane życzliwie i w szczerych intencjach.3 punkty
-
2 punkty
-
Rączki Dziecinne rączki ściągały z palców trupów obrączki zagazowanych, bezimiennych, bladych, z otwartymi oczami płakały łkały prosiły Stwórcę o łaskę dla unicestwionych "z prochu powstałeś i w proch się obrócisz"*- powiedział Bóg... - tylko tyle mogę zrobić. *Ks. Rdz 3, 19).2 punkty
-
/Z niepełnego cyklu/ Zbyt długo leżałem we mgle. Zastanawiałem się jeszcze: czy powstać ku niebiosom. Gdy gwiazdy padły cieniem, księżyc dotknął półsierpem, ciało obmyte galaktyką w tle; jak wilk! Wrzeszczę - pojawia się w oczach wolność i dzicz do Ciebie wyje, jak na niebie; czystej, srebrzącej się pustyni. Chciałem biec - więc biegnę do zródła.Tam ciebie wypiję. Pozbaw mnie w końcu wód; bym zdychającym łabędziem stał się, u progu twoich wrót2 punkty
-
śmietniki są pełne poczciwi segregują czas myśli i słowa ktoś wyrzucił miłość rozbił marzenia klika plastikowych chwil urwało błędne koło będzie wiosna w otwartym oknie błękit paryski i pierwsi wędrowcy na zdartych ścieżkach przedwczesny coming-out twarze z wiatru zakryły obłoki miętowe usta plują tiktakami2 punkty
-
czy tysiąc ciastek powstrzyma nawałę śmierci z Plutona? czy ptifurki dadzą radę? zróbmy pierwszy krok ku dalekiej wyprawie na Drogę Mleczną duchy Lenina Marksa i Engelsa czytają Robinson Cruzoe lecz lekturę może przerwać rój meteorów ptysie na Marsie są smaczniejsze ......2 punkty
-
a gdybym nie miał głowy to kim bym był zapewne dziwakiem kolejne wypatrzenie natury które nie może przytrafić się dziwactwa świata myślę że najbardziej są pokrzywdzone a niektóre mają nawet serca takie jak nasze wiecie co serce matki kocha nawet najdziwniejsze postarajmy się również nie wytykając tego naturze2 punkty
-
przechadzają się niebieskimi alejkami bez żadnych zbędnych ciężarów siedząc na gwiazdach wspominają jak to było kiedy z nami spędzali czas teraz ich zegary się zatrzymały nasze mimowolnym ruchem sterują smukłymi wskazówkami spoglądając w górę upewniam się czy niebo jest nadal czyste i spokojne jak my siedząc w domowym zaciszu częstując się rytmicznym biciem serc Klaudia Gasztold2 punkty
-
bliżej nieba bliżej słońca i księżyca bliżej gwiazd mnie ciągnie jakaś siła której nazwać ani nie chcę ani nie potrafię i choć jej nie znam cieszę się że jest bo to znaczy że nie do końca opustoszałam2 punkty
-
A dziś baśniowo :) dla tych co się na tęczy zagubili ... W tej krainie fortów elfich, w glinianego naczynia zagięciu, gdzieś na peryferiach dłoni złotem wypełnionej, przez góry i doliny po grzbiecie tęczy, skrzat galopuje, włochatą zielenią mchu jaśniejący. W tym korowodzie barw, warkoczem komety sycząc, pędzącego mężczyznę dostrzega. Z nocy na dzień, przez mech i drzewa i gniazdo ptasie, po całą nieba bujność, człek ów biegnie utrudzenie, celu swej podróży poszukując. Widmem własnej tęczy zakotwiczyć pragnie w ostateczności porcie, co to ostoją mu będzie. Obolały z rozpędem w kolejne wielobarwne łuki wpada lecz rozszczepione światło kresu wędrówki ukazać nie raczy. Umęczone jego oblicze odbija się nieprzemiennie w kropli wody narożniku, co to znikąd zewsząd kosmatym szeptem migocąc skrzata głosem przemawia: Nie da się przynaglić wieczności do tego by się skończyła. Cały opuchłeś od pragnień i oczekiwań, zamiast zjechać prosto w podróż samą. To w niej jest cel. Prawdziwy sens rodzi się w ruchu. Wędrówka sama w sobie to byt bezsprzeczny, to magiczna przestrzeń, w której nie ma wygasłych gwiazd i oddechu powstrzymanego. Zawsze będzie jakiś kolor do odkrycia i barwa do zrozumienia. Przefruń nad tą nagą prawdą, a zmienisz swą tułaczkę w odyseję. przypominam o konkursie na najlepszy wiersz. do wygrania mój tomik :) szczegóły na:1 punkt
-
ochrzczono go rodzic za to troszkę zapłacił przyjął pierwszą komunie oczywiście nie za darmo poszedł do bierzmowania jakiś grosz wyłożył - ślub kościelny oczywiście był drogo to kosztowało jeszcze ileś tam lat i umrze rodzina słono za to będzie płacić a przecież papież głośno mówi wszystkie sakramenty mają być za Bóg zapłać nawet kolęda lecz księża widzą to całkiem inaczej więc dziwi sie dlaczego bardziej wieżą w pieniądz niż chrystusową wiarę ja na chleb zawsze im dam1 punkt
-
1 punkt
-
@jan_komułzykant Bo marszałek to nie cysorz co to mieć miał klawe życie, dużo zdrowia czasem trzeba, by sejm działał przyzwoicie. Pozdrawiam pięknie :-)1 punkt
-
1 punkt
-
@emwoo może jakiś, co mądrzejszy albo wrażliwszy chłop(ak), przeczyta to i z letargu Go obudzi? może... ale po ilości wyświetleń widać że małe szanse. i dlaczego? pytam w próżnię. a czy ja to zrobiłem? kto mi odpowie - ja sam? czy ktoś wiedzący? wiem, i nie wiem. (o budowie nie ma co pisać, bo jesteś dogłębnie świadoma jak piszesz (jak ładnie piszesz)) (bajka to jest, i morał ma:) )1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Pod smętną melodię ciszy można układać długie i głośne monologi, niestety. Czasami bardzo zadawnione. Wiesz miałam taki sen, który mi tu jak ulał pasuje. Przyjechał do mnie mały chłopiec z daleka, z bardzo daleka, miał może z pięć lat, pucołowatą buzię i on na tym rowerku dziecięcym przyjechał płacząc mi, że chce zasnąć, on chce spać, więc go ukołysałam. Może to jakiś sposób na takie stany, ukołysać ból. Wiem, łatwo napisać trudniej zrobić, ale... Pozdrawiam :)1 punkt
-
Cześć, piszesz o naturze konie jest klamrą Twego wiersza. Popracuj nad formą, unikaj literówek "ślę" O naturze też wspominasz w drugim wersie: Pozdrawiam. Wiersz wielowymiarowy.1 punkt
-
@emwoo "Jeśli odczułem że znalazłem uznanie u wszystkich, znaczy że osiągnąłem już pełnię własnej próżności." - Stefan Pacek. Pozdrawiam @emwoo.1 punkt
-
Nie przegap przyszły sobie dni które sandały ubrały jak deszcz pada weź parasol to ci poprawi samopoczucie nie siedź w zgnitych ścianach przecież ptaszek śpiewa a i drzewa się budzą oj budzą się drzewa marzec jak to marzec wiele dziobów ma twój bocian minął już Egipt wyjdź i nie przegap jego1 punkt
-
@error_erros coś zaproponuj ;) @emwoo też tak może być.... tylko skąd w nim tylu fajnych kumpli ;) @Jacek_K ten obol to dla Charona - "T" robi za darmo.... (my Polacy Dno znajdziemy wszędzie :( ) @Gosława - przypomnienie kociołka dużo daje... @jan_komułzykant za światełko i "tę" - dzięki. @error_erros no i podpowiedzi brak... :) @valeria dzięki za pocieszenia. Dzięki wszystkim za uczestnictwo w tej czarnej mszy ;)1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Janko i Kot podkreślili walory. Mi się skojarzyło z Woody Allenem i Central Parkiem. Jego stylistyka i temat. Fajne, bb1 punkt
-
@w kropki bordo W tytule "Piosenka", rymy, rytm, zwrotki z podkreślnikiem a'la refren, konsekwencja zachowana. Ja tu poszlak białego nie widzę. (Chyba że podział na wersy.;) Forma jest, tylko ona Ci nie pasuje. Moje dzieci mówią, że ubieram się poza modą. Nie jestem ani modna, albo niemodna. Nie ogarniam podążania ZA. Żeby się identyfikować? Żeby w tłumie niosło? Jestem samotnikiem. Dzięki, że zajrzałaś i ślad zostawiasz. bb1 punkt
-
1 punkt
-
Krzyk - Chodź tutaj szybko - krzyczała matka do swego syna trzylatka. Malutki chłopczyk przebierał nóżkami uciekając przed gniewem mamy. - Nic ci nie zrobię, kochany mój, tylko stój. Lecz dziecko wątłe bardzo się lękało, bo tak naprawdę matki nie kochało. Tylko się jej bało, z dnia na dzień bardziej i bardziej obawiało. Biła go przecież za każde przewinienie; nawet najdrobniejsze uchybienie Raz podebrał cukierka słodkiego, dostał lanie jak jasna cholera - skąd znał to słowo chłopczyk malutki? Od wściekłej matki , która pasek dzierżyła w dłoni i pędziła za nim ocierając pot ze skroni. Jego małe ciałko posiniaczone, skręciło w lewą stronę, tam były krzaki, tam się schowało, lecz pasek dopadł go, tak, jak rodzicielka chciała. Biła i biła, aż ciało chłopca spłynęło krwią obok jałowca. Jeszcze się dziecko opierało - lecz nic to nie dało - skonało. J.A.1 punkt
-
Wędruję tak od młodych lat i nigdy nie przestaję gdy sił mi brak niesie mnie wiatr i dni wypełnia majem Nie patrzę wstecz nie mogę biec powrócić do przeszłości bo tamten czas utracił blask już w sercu nie zagości Przede mną dni i nowe sny dziś inne nie te same a gdzieś jest brzeg co kończy bieg lecz miejsce mi nieznane1 punkt
-
Dzisiaj widzę przed sobą wiele dni jutrzejszych, łapię życie garściami, parzę kawę i piję, póżniej biorę w objęcia ludzki uśmiech najszczerszy. Wszystko, co było wczoraj, rozpłynęło się pyłem. Dni i noce przeszłości własną śmiercią umarły, przeminęły tak szybko jak podmuchy jesieni. Lecą liście, szeleszczą gdzieś przy starej latarni, płyną, mijają lata, nic natury nie zmieni. Jestem wdzięczna za każde przebudzenie Panie. Chcę być teraz i potem, a nie wracać do wczoraj, chociaż nie wiem do końca, co się jutro stanie, z głębi duszy dziękuję i o jeszcze wołam.1 punkt
-
1 punkt
-
@duszka Dużo tu spójnika "i"... I o to właśnie chodzi...! :-) Bo żeby dwie równoległe drogi zbiegły się w jedną, trzeba znaleźć punkt(y) styczny(e) :-) Pozdrawiam serdecznie. ☺️1 punkt
-
może powinnam poczytać coś o tym jak należy żyć by regularnie oddychać i że kamień to przyjaciel w końcu woda go gładzi przycupnę na nim na chwilę może trudno mnie rozpoznać świat podwodny zmienia wygląd zewnętrzny na swój wewnętrzny wtedy zwykle wyrasta coś co wcześniej przeszkadzałoby przyzwyczajam się do słońca może jeszcze raz przemyślę czy pozwolić komuś podejść zwykle jestem niebezpieczna mam dzikie drapieżne stopy głębin ale serce ludzkie1 punkt
-
@Artbook Dziękuję Art za czytanie i komentarz, mieszkam w Łodzi i znam ten obóz dla dzieci. Wstrząsające. Jeszcze raz dziękuję.1 punkt
-
@duszka piękne, kiedyś w tym temacie poruszyłem zagadnienie "listy priorytetów" i nawet może by ta lista by pasowała do tego wiersza:)) Oj ładna miniaturka, ładna:))1 punkt
-
W tym wierszu usłyszałaś je i pozwoliłaś im przemówić... To chyba dla nich ukojenie. Serdecznie pozdrawiam :)1 punkt
-
@Marek.zak1 jakoś nie mogę sobie przypomnieć kogoż to Polacy wyeksterminowali ;) (bo i przyjęła Rzeczypospolita wszystkich jak leci, żeby było ciekawie i wesoło)1 punkt
-
Przechadzając się po natury łonie Czując, jak żywioł wszelki wkoło płacze; Czując, jak me serce rozdarte płonie! Oczy me padają na dwa drzewa bliźniacze. Smukłe ich pnie pną się radośnie ku błękicie Podczas gdy ja gardzę ludźmi innemi; Podczas gdy ja krwawię obficie! Dostrzegam, że pnie ich zrośnięte przy ziemi. I choć różne są to drzewa, Mniejsze większe pożera - Niczym płomień strawi gdy zechce. Ofiara jednak uwolnić się nie chce! Tak patrząc ciekawie na tę przykrą fuzję Bolesną wysuwam dla się konkluzję: Bowiem tako i ja wolę żyć z Tobą Niźli być sobą.1 punkt
-
Cisza. Wraz ze słońcem z uścisku Morfeusza Pianie donośne na szlaki porusza. Po nim - Cisza. Cisza. Jedynie kaczeńców pełne polany Witają – i świerszczy głos ukochany! Po nim - Cisza. Cisza. Jedynie motyli piękne kolory Mienią się w blasku letniej pory. Wokół - Zieleń. Pięknem zaprawdę usiany ten świat. Choć rajski dawno zerwałem już kwiat I w sercu noszę niezmiennie - Rozkwita on we mnie codziennie! 227’191 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+01:00
-
Ostatnio dodane
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne