Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 31.01.2021 uwzględniając wszystkie działy
-
Są ludzie odporni inaczej, choć ciałem podobni do innych, lecz ducha wielkiego, więc siły nie muszą budować na winnych. Potrafią przygarnąć drugiego, wraz z jego historią rozdartą, bo wiedzą, że często nadzieja, ostatnią dla niego jest kartą. Nie dziwią się ludzkim słabościom, nie robią z sumienia mównicy, lecz życie przyjmują z pokorą, i wierni są tej tajemnicy.8 punktów
-
Łatwo jest pisać bez rytmu, bez rymu Lecz pytam się czemu Wyzbyć się rymu? Bo to nie trendy, bo przestarzałe? Ludzie pisali tomiszcza całe Tercyną, sekstyną i Bóg wie czym jeszcze Powiesz że byli to wybitni wieszcze Lecz życie strawili Na krotochwili I grafomańską modę szerzyli Zrobisz niesłusznie i niesprawiedliwie Lepiej w naiwnym jest trwać podziwie Niż w zadufanej dla formy kpinie Lecz nie udawaj I się nie staraj Uznać za swoje Co nie jest twoje Nie czujesz, trudno, jesteśmy różni, Ale na litość, chociaż nie bluźnij! Prawda to piękno, rymy to sedno Jezyka zapach, aromat i smak Czy się spodoba? To wszystko jedno, Więc celebrujmy rymy ot tak! Sztuka rymbicia jest często żmudna Ale nie próżna, ale nie nudna! Tych słów sie strzeżmy Rymkucie wskrzeszmy! Przejdźmy od podstaw- słowem się cieszmy! Aby melodii rozpalić krztynę, Zgładzić białoty współczesnej winę Przedstawiam śpiewnik Przeróżnych technik: Nie bój się rymów banalnych czasami Przez wprawę stajemy się artystami Nad rymstwem trzeba godziny gubić Ażeby wzbudzić Szacunek ludzi (Choć gdy to główny powód by tworzyć To lepiej w czasie swój plan odłożyć) Czasem zaś trzeba ułożyć dwie wersje Wyciąć dygresję Tworząc poezje Można naginać wzory języka Od ram słownika Po synestezję Łączyć końcówki zdań gramatycznie Albo lirycznie-niegramatycznie Sztuką jest wcielać rymy fizycznie Rymować codzienność z niecodziennością Wielkość z małością Wzgardę z miłością Łączyć skłóconych, zaprzysiężonych Wrogów tym rymem do cna zawstydzonych Rymować postęp i konserwatyzm Chołd i ostracyzm Chłód i fanatyzm Rymować na drugie piętro stopnie Z dziewczęcym uśmiechem złapanym przelotnie Lub czarną kawę rymować z mlekiem Każdą sekundę, z dekadą, wiekiem Boga z człowiekiem Niechaj poezja z słów się wymyka! Niechaj nam żyje pantoliryka!6 punktów
-
odchodzisz zostajesz bez różnicy nie lodowe lustro stępiam noże o ziemniaki układam skarpetki w dinozaury nie zimne serce próbuje złapać świat różaniec pieczęć kalendarz odchodzisz zostajesz przepiję tabletki muszę wstać trwać skałą6 punktów
-
jest w twojej dłoni miejsce na moją dłoń a w oczach iskra która rozpala wzrok usta zgodliwe kształtem kiedy się uśmiecham ciało kołyszące . ciepłem we wspólnym oddechu dotyk który niedotykalne najczulej pieści słowa niewysłowione tęsknotami po spełnione szczęście w płynącej unisono in ty mnie pieśni życia jednym nieodrębnym wiem wiesz jesteśmy5 punktów
-
modyfikuję czas. kwasem hialuronowym wypełniam pęknięcia. woda w ustach wiąże język, za wolno myślę, coraz mniej mówię. jestem ciałem szklistym swojego ciała, okiem wpatrzonym w przestrzeń — rozstępuje się w nieskończoność. jeszcze trochę i nie poznam zwisających chmur; chodzą słuchy, że wiotczeją.4 punkty
-
autorka; M_arianna_ Śnieg przykrył kadr miasta, i łąkę, spowinął się szalem na drzewach, mróz zeszklił chodniki, kałuże... Zdrzemnęły się letnie wspomnienia. A w sklepie, na półce prymule rozkwitły, w przelotnych spojrzeniach, kropelką nadziei na wiosnę, choć śladu jej jeszcze dziś nie ma. Gdy góry zrzucają lawiny, ich szczyty lodowym lśnią blaskiem, wprost z okna kwitnące prymule czerwienią na śnieg spadły właśnie. Odeszła zielona jodełka, unosząc świąteczne wspomnienia; tuż skromna prymulka, w czerwieni, zza szyb rzuca ciepłe spojrzenia.4 punkty
-
Uśmiech Powoli na usta człowieka wypływa Kiedy się w szarym narodzi półmroku A z ust na świat szeroki wydobywa By blaskiem obdarzyć wszystkich wokół Zrodzony z chwili szczęścia ulotnej Jak promień słońca co błyska o świcie Na skrzydłach myśli podobłocznych Prowadzi przez labirynty życia I w głębi oczu czeka przyczajony Gdy się w nich światło poranka odbija By się wydostać rozpromieniony I mrok rozjaśnić chociaż na chwilę Mały skurcz ust i błysk lekki w oku Namalowany jasną farbą szczęścia Pędzlem radości wydobyty z mroku By swoim blaskiem świat upiększać D.G.4 punkty
-
Doganiając eudemonię Zawładnięty przeświadczeniem Przez odmęty pomierzwione Złoty dotyk był spełnieniem Każdy jeden drogocenny Cel obrany precyzyjnie A co jeśli był daremny? Pęd tak płochy ponad chwile4 punkty
-
Na początku dwudziestego ogłoszono nam pandemię. Wirus z kraju odległego opanował całą Ziemię! Wprowadzono kwarantanny, maski, dystans i zakazy (choć z wynikiem w sumie marnym), by nas ustrzec od zarazy. Tak jak wszyscy w tym siedziałem i patrzyłem z osłupieniem, które rosło z każdym niusem, na to co się wokół dzieje. Oczekując najgorszego, zgromadziłem wnet zapasy chińskich zupek i pomelo, czosnku, konserw i kiełbasy. Zakupiłem paczkę masek, jeszcze jedną z ekstra filtrem, postarałem się o papier, bo się nagle skończył wszystkim. No i jeszcze rękawiczki, różne środki dezynfekcji, wędkę, spławik i nożyczki, wszystko, co się przyda w akcji. I na koniec jeszcze dodam, choć to tylko rzecz formalna (ją rozwijać, czasu szkoda) - większość była Made in China.3 punkty
-
zanim narodzi się wiersz zmielone gwiazdy spadną z wiatrem okruchy nocy obudzą twarz skrawek snu utonie w pierwszej kawie wyjrzy słońce na dzień dobry świeży laptop z kromką chleba3 punkty
-
Spotkałem się z losem. Pokazał mi bogate królestwa. Spytałem : „ ile jest dla mnie”? Los uśmiechając się, poczęstował landrynką i sprostował : „ zachowałeś duszę”.3 punkty
-
Coraz mniej Mnie we Mnie z czasem, Znikam, mimo że nie chcę, Chciałbym jeszcze załatwić kilka błahych spraw, Ot, zaledwie śmiesznostek. Coraz mniej jest soli w Soli, Coraz mniej też czystej wody, Nic już nie rozpuści naszego Smutku O którym szumią klony. Przechodzę z wolna w sferę Mroku, Gdzie gęsty bór jodłowy, Kędy rozlegają się posępne wilcze pieśni, A Loki znalazł schronienie. Moja dusza oddzieliła się już od ciała, Spogląda w - dół, to znów ku - górze, Pragnie zerwać ostatnie więzy Łączące ją ze światem. Warszawa, 31 stycznia 20213 punkty
-
kilka kropel soku z pomarańczy wysycha na poduszce skutek nieuwagi tworzący antyświat zaczyna istnieć kiedy nikt nie patrzy zapalam zapałkę od tak albo od (nie)znanej przyczyny niebieski kolor podtrzymuje złotożółty płomień konieczność zawsze jest chłodna nie odpowiada na pytania po chwili gaśnie przypadek przeznaczenie nie ma już znaczenia a my znowu szukać będziemy ciepła3 punkty
-
Przed laty gdzieś, może, z okładem czterdzieści Robiłeś człowieku od szkoły uniki. Co chwilę szukałeś nowych życia treści. Mówiłeś, nie warto się uczyć fizyki, matematyki, chemii…itp. Z nauką w technikum zbytnioś się nie pieścił, Od lekcji wolałeś stanowczo praktyki. Chodziłeś do kina, czytałeś powieści, Miast uczyć się takiej, na przykład, fizyki, matematyki, chemii…itp. Matura, inżynier się w planach nie mieścił, Więc wojsko - dwa lata -koszary, taktyki, I praca, i pieniądz w kieszeni szeleści. Już chyba nie będziesz się uczył fizyki, matematyki, chemii…itp. Czyś myślał co będzie za lat, może …dzieści, Gdy twój kalkulator był cudem techniki? Komputer zbudował ktoś inny, bo wreszcie, Jemu pewnie chciało się uczyć fizyki, matematyki, chemii…itp. Za to, że ze świata widzieć możesz wieści, Albo ściągać dane nawet z Ameryki, Warto by podzięki słowa tu zamieścić Tym, którzy się chętnie uczyli fizyki, matematyki, chemii…itp.3 punkty
-
biorę w dłonie sklejam znam twój kształt i twoje brzmienie - niezranione wiem że wrócą2 punkty
-
la maison du pommeraie w kantabryjskiej trawie piękna leżała rosa żółtymi kropelkami ozdobiła sad piękny blada rosa porankiem wśród niej piękno kłosa kołysząc się w tańcu podkreślało jej wdzięki wiatru powiew choć lekki to tańczą z nim wszystkie tylko rosa zastygła jak gdyby w środku pusta zatańczy tylko z ziemią tworząc kompost tak miękki że aż same z rozkoszy rozciągną się usta niegdyś hermosa rosa a teraz paruje ku niebu wiatr niesie zebrane gazy rosie nawet tak pięknej bóg nie daruje i nic nie powstrzyma rozkładu fazy wnet muchy się zlecą nad ciałem spuchniętym i w purpurowej rosie zalęgną się larwy w oczach pochwie i w brzuchu nadętym taki już młodej dziewki los marny przepadł błysk dawny tęczówki szarej niegdyś skóra taka jędrna teraz jak wór jest wiotka długie zgrabne tak nogi teraz baby są starej niegdyś pełna wigoru teraz żarta od środka nie wiadomo kto jeszcze szedł sadu aleją wiedzą jedynie gnijące u stóp jabłka miękkie z powiewem wiatru oba rozkłady się zleją tworząc perfumy jakże trudne choć piękne la maison du parc planty cham ułożył ją na ławce ot nocny wysiłek lędźwie wcisnął w dół i pstryk wypiął się tyłek młoda i piękna lecz pakt z diabłem zawarła bei nacht und neibel gdy latarnia zamarła w bezlitosną noc ciemną cham walił posuwał by do piersi się dostać kurtkę zręcznie rozsuwał była hiszpanką lub włoszką zresztą mało istotne walił ją pięc minut sześć może i skończył w niej psotnie tę walił doraźnie zresztą sama tak chciała tydzień temu z rodrigiem się przecież rozstała ta dziewczynka mała tak niewinna przecie w sobotę jej mama warkoczyk zaplecie ona skończyła też i spodnie ubrała don juan dłon powąchał przyjemność niemała olejek z cipy; dekokt krakowski w parku na plantach akord hiszpański lub włoski2 punkty
-
Taka jesteś wszędobylska Miłości na świecie jest zatrzęsienie Jest miłość do dziecka czy Ciebie zimą Twój płaszcz- zimowe wybawienie Ja dzisiaj po pracy pobiegłam Na rynek, by po warzywa By obiad dla ciebie, zmęczona Z miłości ledwie żywa Ja dzisiaj dla ciebie czytałam To ogłoszenie o zamianie mieszkania Ale będzie wygodnie, wspaniale Pięknie, nie do poznania Ja dzisiaj dla ciebie, z tobą By lekko , by wygodnie Bo miłość do ciebie wzdycha cichutko Nawet w tych za małych już spodniach Ja przy tobie i z tobą Oddychamy powietrzem jednakim Skrzydła jednego Anioła Stróża Jednakowego, rajskiego ptaka Bo w życiu jest najważniejsze Miłością się otoczyć Spojrzeć jednako na to co najpiękniejsze Patrząc sobie głęboko w oczy2 punkty
-
i stado się żali, choć "ładna to jest ładna biłgorajsko nuta" https://www.youtube.com/watch?v=mw-boSbDiKg2 punkty
-
Rosną jodły na gór szczycie mroźny je owiewa wiatr prędko płynie moje życie z każdym dniem przybywa lat Zbudowałem dom wspaniały fundamentu było brak cegły się już rozleciały posypały w drobny mak Może ktoś podobny stawia niech pomyśli najpierw wprzód czy ma szanse do przetrwania by to nie był marny trud Nigdy życia nie oszukasz choćbyś nawet bardzo chciał wiedz swojego serca słuchaj cząstkę jego z siebie daj2 punkty
-
Utwór powstał w wyniku, nagłych przypływów, których dawno nie było na tafli morza. 30.01.2021 ‘’ Podobno ‘’ Podobno, jesteśmy jak gwiazdy, które błyszczą i gasną w przestrzeni kosmosu. Podobno, potrafimy tworzyć piękno i rozsiewać chaos. Podobno, pragniemy dobra, choć pływamy w jeziorze bólu. Ponoć, uśmiechem rozbijamy chmury, lecz ignorancją jednocześnie je tworzymy. Ponoć, kochamy bliźniego, lecz zarazem kochamy siebie samych. Ponoć, potrafimy tak wiele i równocześnie, tak mało. Podobno, nasze oczy widzą więcej, niż obraz przed nami. Ponoć, nasze uszy słyszą więcej, niż hałas na ulicy. Podobno, potrafimy w coś lub kogoś uwierzyć. Ponoć, umiemy niezależnie od czegokolwiek pokochać. Podobno, już dawno leżymy wilgotnej ziemi. Ponoć, wciąż biegniemy pod promieniami słońca.2 punkty
-
1 wirus 4 już prawie oficjalne szczepionki 7.000.000.000 ludzi do zaszczepienia2 punkty
-
Leży kołczan ze strzałami łuk o ścianę się opiera Amor siedzi skapcaniały nie ustrzeli dziś frajera bo mu ręce drżą na zimnie rękawiczek nie posiada desperacką podjął próbę chciał pożyczyć od sąsiada jednak sąsiad też Amorek dysponował jedną parą a do tego miał dziurawe, bowiem nabył parę starą. Siedzi Amor i rozpacza, bo mu dzienny plan się wali biedak boi się o premię, więc nie dzwoni do centrali tylko jak tonący brzytwy za onuce Amor chwyta komp odpala i instrukcję jak to zrobić pilnie czyta a następnie robi wykrój po mistrzowsku wręcz go zszywa i po chwili leży przed nim rękawica jak prawdziwa. Amor szybko się uwija do kołczanu wkłada strzały potem łuk w pośpiechu chwyta rękawice się przydały ręce nie drżą a cel, blisko więc do strzału się przymierza strzela, trafia prosto w serce czyje, zgroza, bo żołnierza tego, który mu użyczył litościwie w dobrej wierze swe onuce przydziałowe, który teraz baty bierze.2 punkty
-
Książę Waldemar W księstwie odległym Waldemar książę Który nieczęsto robił coś mądrze Nie chcąc być ciągle krytykowany Wpadł na pomysł jak dotąd nieznany Zaciągnął na dwór swój czarodzieja I zmusił go, by ten nic nie jadł Nie pił ni kropli do czasu, aż mag Stworzy eliksir, co działałby tak: Każdemu, kto choć kroplę wysączy Chłopu czy temu, co szkoły skończył Rycerzowi i pasterzowi krów Zacznie po czasie brakować słów Każdy kto limit swój wykorzysta Zamilknie jak głaz lub głazów trzysta Eliksir skończony, książę powiada Niech jego smakiem będzie lemoniada By ludzie ochoczo napój żłopali I więcej mnie już nie krytykowali Jak na początku było wspomniane Książę intelektu nie był tytanem Nim zaczął ludzi miksturą częstować Sam na początku jej zechciał spróbować Na głos wychwalał jak mu smakuje I nim spostrzegł, że słowa marnuje Było za późno; zamilknął książę Czy później zmądrzał? Ale! No skądże! Link do wykonania:2 punkty
-
Za czym tak biegniesz przyjacielu? Cień chcesz przegonić, zachód słońca? Tak bardzo dotrzeć chcesz do końca, Że zapomniałeś swego celu. Bieg dla biegania, wiersz dla słowa, Szum aby zdławić ciszę w sobie. Doprawdy, możesz stać na głowie Lecz sensu brak się nie uchowa. Jest niczym dziura wewnątrz serca Która tak łaknie wypełnienia Że życie w dziwny trans zamienia, I świat w twych oczach wskroś przekręca. Więc się zatrzymaj choć na chwilę, Nim przyjdzie życia zima siwa. Posłuchaj co z oddali wzywa, Niech troski pozostaną w tyle. Może odpowie ciszą ziemia, Może wiecznością wiatr zaszmera A może tu, w tym co jest teraz Odnajdziesz cel i sens istnienia. Bylebyś losu nie podzielił Tych którzy gnając, brnąc przez życie Spalili siebie całkowicie By zdobyć to, co zawsze mieli.1 punkt
-
graphics CC0 (powaby międzywojnia) pan prezydent Mościcki jak zawsze szykowny w wysokim błyszczącym cylindrze top hat w lakierkach — białych rękawiczkach życie Warszawy urocze teatrum na balu mody w Hotelu Europejskim Loda Halama zostaje królową nocy a cudna Nina Andrycz wychodzi na scenę w asyście autorów dramatycznych w sobotni wieczór posrebrzany księżyc podświetla motylki krawaty wystawowych manekinów z przeszklonych witryn gorliwi bawidamkowie uśmiechają się do swych asystentek plastikowych emancypantek sztywne atrapy upozorowane na ludzi powab ich fildekosowych pończoch trwoni powszechne zaufanie mentalnie to zimny syntetyk męskie polimery ożyły całkiem na serio całuśni — przystojni — lekko dramatyczni w kieszeniach z jedwabną chusteczką suszą zęby do damskich żelowych autochromów vis-a-vis fabryka braci Pawelskich w zakładzie ajentów i fotografii kolażu z przeszklonych gablot sztuczne zakurzone baronessy trafiają cyklicznie do chromowni era robotów spowita pełną parą pewność związków w trwałość opiewa mentalnie gawiedzi bliżej do Sieradza gdzie imć Antoni Cierplikowski golarzy konsulem zwany tnie jak idzie młode dziunie na chłopczyce mecenaski sztuki napoleonki ondulacji powabnie wyginają ciała w śmiałych pozach francuskich kuszą hultai rasowa kokietka niedojrzałemu kochasiowi zalotne oczko puszcza panny dziobate — panny pryszczate ciągną do stolicy i golą frajerów pozornie niedostępne w małej czarnej od Coco Chanel — za całus zdobytej żyją sobie pożywnie pod szklanym rozpylaczem zafascynowane Luxtorpedą ostrzarką brzytew kieliszkiem absyntu jutro znów ktoś da się oczarować akrylem szorstkiego tartanu na korcie tenisowym Legii kolejny napalony stołeczny amator koszulki polo stylu preppy i mikstów w loży rozkmini minispódniczkę sunącej po nawierzchni Susan Lenglen w przypadkowym rozkroku i dziś wieczorem stolica piękna ma własne Suchodolskie — praktyczne panie poetów nawiedzonych nagabują metresy malarze pędzlują pieszczotą płótna rzeźbiarze stroszą dłuta matematycy w „Kresowej” obliczają prawdopodobieństwo przeżycia upojnej nocy w „teatrze Bagatela” młodsze zadziorne pokolenie oddane sprawniej nagości z gracją schodzi po schodach sceny w „Morskim oku” w apogeum rewia w marabutach ogólnie szyk — blef— blichtr a życie na prywatkach? na korbę patefony bakelitowe odbiorniki na płycie szelakowej argentyńskie tango rozpieszcza pary ulicę dalej klasyczna sceneria Warszawa Mieczysława Fogga okólnik barytonów — tang milonga koniecznie bez tańca brzucha jak w kultowej „Oazie” już późno z wieży zegarowej kuranty biją noc oparem grawituje mgłą przymyka rzęsy opada pudrem w zaułkach ciemnych bramach migocze brylantyną z męskiej pomady rozgrzywia się przedziałkiem w chytre lisie futerka zagląda wtedy obłe dekolty surowych dam nurtują ciała liryczne kto tam wie w czym się obstaluje uczynna noc? u Gałka może zaświecą latarnie? zaradni kręcą interesy na Placu Marcelego tata Tasiemka pobiera haracze i kadzą mu: królu złoty! owalny plafon pławi miejscowych apaszów dzielnica podszyta dreszczem nie szukaj tu luksusu i promocji a między Marszałkowską a Nowym Światem weselni promują swing i jazz w Alejach Ujazdowskich bogactwo detali aluminiowe felgi chevroletów — opli — i buicków — lśnią silniki charczą zaworami w głowicach overhead valve na topie za kierownicą umięśniony model w pilotce obok luba z bukietem róż wyjadą do Monte Carlo pragną glamouru na deser finisz od francuskiego hugenoty pod płaszczem z szewronu na miękkiej podszewce jakaś urocza materia pod rękę z nastrojowym apologetą filozofii masyw umięśnionego ciała w sile wieku wychodzą z domu mody Bogusława Herse na Marszałkowskiej — szał! spoglądają w lustra okien w kamienicy przepychu windy wędrują po piętrach budynek ogrzewa własna elektrownia w sobotnim tyglu związki zasila kabel elektryczny poczuj ów klimat! noc już chowa się za czarnym garniturem frędzlem — bufką — cekinem szum płaszczy i peleryn Jadzia Smosarska z Jurkiem Pichelskim na Starówce w ulicznym życia pragnieniu więc może: „Dwie Joasie” a „Trzy serca”? jazda do kina! bohema przywiązana do tradycji choć ceni naszyjniki i kolie suknie z żorżety tweedowe graniaki z czapką na bakier kwiatki w butonierkach laski i parasole bo moda wiąże się ze sztuką to jednak co Rzeczpospolite i biało-czerwone będzie zawsze dla nich jak supeł trwałego zobowiązania opery — rewie — teatry różowo i niebiesko widownia w tiulowych szalach „relief kali” pachnąca mimozą alabastrowe ciała artystów wykwitają brokatem lecz jakieś okrutne przeczucie targa stołecznym pospólstwem girofle-girofla nuci im antywojennym manifestem i wierzą w powonienie orientalny zmysłowy shalimar rozproszony po tłumie zza aksamitnej kurtyny jest tylko tanim efektem całkiem nudne życie w detalach scena i garderoba garderoba i wybieg jakaś kiecka rankiem wkładana przez głowę nocą zadzierana od kolan z rozporkiem czy bez — czy to ważne? w mniemaniu młodszych panów kobieta konweniuje z namiętnością puder — szminka lusterko w satynowym puzderku z zatrzaskiem ozdobnym kamieniem tyle z życia! przybijaj stempel! stolica tętni wyznacza trendy kształtuje rytuały społeczne a ludzie przeciskają się ciasnymi uliczkami po cichu — nad ranem doktoranci uniwersytetów klezmerzy grający do kotleta rytualni klarneciści melodyjni atrakcyjni odsztyftowani w filcowy homburg przywieziony z Hesji z jedwabną tasiemką nad podwiniętym rondem pospolici łowcy awansów topazy savoir-vivre’u z wyuczonym wdziękiem wrażeniowi i romantyczni ci inni — spod ciemnej gwiazdy chojracy spod kina niedogoleni zapuszczeni jak Wagnera „golemy” wyznawcy Gustava Meyrinka w pospolitych fedorach rondo uchylasz palcem wskazującym kikujesz — marszczysz czoło do zjawiskowej kokietki w fotoplastikonie twoja jest wolna Wola1 punkt
-
przyjdzie oto taki czas w progi ciętej wielkiej płyty że nasz uśmiech uśmiechowi nie odpowie nie dorówna mój kaszel ucichnie uszy zapomną Twoje krzątanie kto inny będzie się tarabanić między czynami pomiędzy murami zabielone tynkiem gołe ściany w nowego człowieka się wsłuchają kamienne pamiętne oblicze na framugach po kątach pobędzie tutaj ów ktoś następca, kupiec, spadkobierca meble wyrzuci, przewiesi obrazy w tym pokoju tamtej kuchni język polski zabrzmi niepolsko wyrażenia przejdą przemianę kanapowy poeta ułoży wiersz innymi słowami nowych zdań1 punkt
-
zgubić się łatwiej czy odnaleźć siebie co jest milsze tulenie czy uśmiech komu się kłaniać drzewom teczy a może sobie dla kogo kochać dla siebie czy dla Boga komu po pysku dać złu które się czai czy byłemu... kogo mocniej się bać śmierci czy tego co bedzie ach mówię wam kurza twarz to wszystko siebie warte1 punkt
-
też kiedyś przerabiałem ;) Jedno zastrzeżenie - nie firma tylko firmy i w każdej z nich inna część ma być wyprodukowana. Jedna nie wie o drugiej. I dopiero tutaj składamy. Będzie ciut drożej, ale trudno. Jak zamówisz całość, to już swojego produktu nie sprzedasz, bo chiński zaleje rynek i będzie kosztował połowę, albo 1/3. Zdrówka.1 punkt
-
@szept wiatru Podobno duszyczki we śnie latają sobie, dokąd chcą. Oby żadna duszyczka nie zbłądziła.1 punkt
-
witam serdecznie, jak odbieracie ten utwor, sugestie mile widziane, to tekst z mysla o poezji spiewanej . pozdrawiam Składałeś sobie świat z epickich rarytasów. W dudniący życia rytm, wplotłeś barwną baśń. Dom na tęczy zawiesiłeś by w kwiatach, zaufania tonął. Spójrz w nieważkości dzieci dryfują w kierunku gwiazd a istotą stanu tego rzeczy jest z kim, dlaczego i jak. Wystarczy że uwierzysz i będziesz w upojnej magi trwał. Zaufaj przeznaczeniu, a uchwycisz w żagle wiatr. Odrzuć zbędny balast materialny a odnajdziesz siebie i nas.1 punkt
-
zamarzła mi witamina d3 i chlorofil w paprotkach nad łóżkiem nie mam ochoty tłumaczyć że jestem ssakiem z pogranicza aktorką czterech kultur córką kierowcy zielonego stara w którym przejechałam górny i dolny śląsk mam dzisiaj poniedziałek niedzielę w okruszkach skubią gołębie ty mówisz że mam okres ja że no kurwa właśnie nie 2501211 punkt
-
1 punkt
-
szorstkie i ostre wiedz że krwawisz a jeśli nimi zabrzmisz, wiedz, że nie chcesz być sam a gdy zamilkniesz kochasz1 punkt
-
We wszystkim co na świecie jesteś Ty Skoro my płaczemy to musisz płakać Ty Skoro my cierpimy to musisz cierpieć Ty Jeśli się cieszymy to śmiać się musisz Ty Kiedy umieramy, umiera cząstka Ciebie Kiedy się rodzimy i Ty przychodzisz na Ziemie Kiedy sieję dobro i Ty je także siejesz Kiedy daje nadzieje i Ty jesteś nadzieją Kiedy zło czynimy i Ty jesteś zły Kiedy kogoś krzywdzimy, krzywdzisz go i Ty Gdy nam smutek doskwiera i Ty smucisz się Gdy ktoś obcy umiera, tylko Tobie ciekną łzy Gdy gdzieś komuś nie goi się rana, tylko Ty o tym wiesz, Gdy ścieżki nam plączą Anioły, gdy gubi się przeznaczenie me Tylko Ty wiesz co przed nami, i Życiu nadajesz bieg1 punkt
-
1 punkt
-
@duszka Z moich obserwacji wynika, że kiedy ktoś zrobił mi krzywdę, a ja nie ubrałam tego w słowa i nie stanęłam w swojej obronie, zbierałam karmę za krzywdzącego. Na razie, te moje słowa często brzmią jak krzyk, bo przez 40 lat to trochę się tego uzbierało. Piękna miniaturka. Dziękuję i pozdrawiam serdecznie.1 punkt
-
1 punkt
-
nie wszystkim jest dane ich spotkać bo przecież na świecie ich mało i chętni byś z takim pozostał nie wiedząc czy człek to czy anioł Pozdrawiam1 punkt
-
@Marek.zak1 Serią można z eRKaeMu popłoch siać w szeregach wroga lecz z Amorem, jako bożkiem trzeba by mieć zgodę Boga. Kiedy mnie odwiedzi wena to rozpocznę pertraktacje a gdy dobijemy targu wtedy będą publikacje. Pozdrawiam :) He Ja1 punkt
-
1 punkt
-
@Leszczym Witaj. Traktuj mój komentarz jako koleżeńską uwagę -:) Masz do wyboru i do koloru; albo w prozę to przekształcić, albo wierszem zostawić. Pierwszą zwrotkę, widzę tak: "Życie to metatrons, każdy element w sześcianie, czy chwile z biegem lat?, zadajemy sobie pytanie." ( metatrons - to kwiat życia) Pozdrowienia.1 punkt
-
Tiaa... ostatnio rozmawialiśmy ze znajomym na podobny temat. Z rozmowy wynikły zasadniczo dwa wnioski: 1. Jeśli chcesz coś produkować, to nie buduj fabryki. Zaprojektuj produkt, a w Chinach już jest firma, która go dla ciebie wyprodukuje - tak działa obecnie wiele tzw. zachodnich biznesów. 2. Cokolwiek by to nie było, smartfon, czy wzmiankowany łuk np., to jeśli dasz Chińczykowi dziesięć dolarów, to on ci go zrobi za dziesięć dolarów, ale jeśli dasz mu tysiąc dolarów, to też ci zrobi za tysiąc dolarów. Myślę, że nie ma co wrzucać wszystkich tych produktów do jednego worka. Te z wyższej półki są naprawdę bardzo dobrej jakości. Inna sprawa, jak taka polityka zabija resztoświatowy przemysł. Bo zabija. I to wydaje mi się częścią swego rodzaju wojny, która się obecnie toczy. Wojny, w której karabiny i łuki są zupełnie zbędne, tak naprawdę. Pozdrawiam1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
dużo jest zakrętów śmierci pełnych niepewności bywają kłopotliwe ale i takie które się uśmiechają dużo jest zakrętów za nimi zaś są następne więc po co prosto chodzić lepiej się pogodzić iść przez życie zakręcając co nie boli dużo jest zakrętów które kochają ich sie nie bójmy1 punkt
-
sąsiad olał środki każdy produkt sklep i miast fermy wrzodów palnął sobie w łeb cichutko bez huku (wcześniej ciut dał w szyję) strzał z chińskiego łuku oczywiście - żyje. ;)1 punkt
-
1 punkt
-
@tetu Ty to masz wyobraźnie! Choć nie udaje mi się może do końca go rozumieć, to i tak uwodzi patentami. ? Pozdrawiam:)1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00
-
Ostatnio dodane
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne