Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 24.10.2020 uwzględniając wszystkie działy
-
mój dom rodzinny był niebezpieczny cieszę się że nie jestem już dzieckiem w moim życiu dojrzałym było burzowo cieszę się że nie jestem już młoda teraz w samotnym pokoju żyję spokojnie nie dosięgają mnie tutaj ludzkie wojny gdy pójdę do domu Ojca spotkam szczęśliwość tej tajemnicy Ojciec przede mną nie skrywa7 punktów
-
to tylko czas odwrócił role jakby chciał sprawdzić kolejność w kruchych ramionach tulisz wspomnienia i resztki gasnących dni jestem tuż obok opatrując twoje lęki i własną bezradność6 punktów
-
Mojego domu już nie ma tych drogich kochanych ścian a rosną tu tylko drzewa i wiatr przysiada sam Widzę kłębiaste chmury wychodzą z potoków łez Bóg Człowiek tu patrzy z góry i też mu smutno dziś jest Moich rodziców już nie ma wśród drogich serdecznych ścian a wiatr leniwie tu ziewa bo domu nie widzi już bram A mojej górki już nie ma tych kwiatów z dziecięcych lat jak można skopiować marzenia błękitem powielał się świat5 punktów
-
kadłubie myśli ciskam o skały żagiel wydęty kpiąco mnie woła w fal ołowianych kąśliwe dale spływa horyzont spieniony żalem bezszyjnym skrzeczysz i syczysz żółcią w rozdźwięku rozmytych fal nie klęknę przed tobą odejdziesz z niczym ja ziarnko wśród ziaren z dna piekła wrak4 punkty
-
Wiódł dyskusję z pewnym panem ogier biegły w ludzkiej mowie gdyż pan twierdził wciąż uparcie że to on ma końskie zdrowie. Nikt nikomu nie odpuszczał niczym indyk się nadymał wreszcie ogier, który dotąd nerwy swe na wodzy trzymał zarżał śmiechem i znienacka wierzgnął nogą, cel był taki żeby trafić pana w szczękę tak by ten poleciał w krzaki zamiar prosty i udany ogier kontent, bo w tym czynie choć bez słowa dopiął celu na odchodnym rzekł kretynie czyje zdrowie teraz górą chcesz odwetu przyłóż z bata posuń się do rękoczynu może będziesz mistrzem świata pan na kwintę nos swój zwiesił gdyż niemocą owładnięty nagle poczuł i zrozumiał, że mu buta poszła w pięty.4 punkty
-
o tęczy echu i drzewie miłości i prawdzie która bolała o wolności i śmierci koślawych drogach wietrze i deszczu bywało że o piekle aniołach i Bogu co było trudne zagubionych myślach marzeniach dalekich o łzach i smutku o pogrzebach których do dziś nie umiem zrozumieć zdarzało mi się wiersz napisać nie wstydząc sie tego3 punkty
-
A jak chcesz wyjść to śmiało wyjdź Już Cię nie będę prosić Najlepiej dodaj jeszcze Że to ja mam się wynosić I już nie będę się zarzekać Że dla kogoś wszystko Bo tylko zrobię z siebie Niepotrzebne pośmiewisko Tu nawet sufit nie jest mój A serce nadal...Twoje Jak ja mam sama unieść coś Co dźwigamy we dwoje Jestem pewna że gdy mówisz Jesteś ważna To tak jest Ale czy gdybym to czuła Pisałabym taki tekst? Wczesniej czułam, że przy tobie Wszystko inne się poskłada Blagam powiedz co się stało Bo dziś wszystko się rozpada Jak mam być dla Ciebie nikim To już nikim nie chcę być Zakiast umierać dla Ciebie Chciałabym dka Ciebie żyć Był czas gdy Wracałeś do mnie Nawet częściej niż do domu Dziś wiem co to znaczy Strata I nie życzę jej - Nikomu3 punkty
-
Odmawiam wszystkiemu, mówiąc ''tak'' Na odwrocie kartki pisanej do wszechświata: ''Wynajmij ode mnie łóżko dwa na dwa, zbrukaną sukienkę z lnu" - nawet bez zapłaty Wiem - nie potrzebujesz pękniętych słów, obietnic w lukrze ''bez pokrycia,'' nie potrzebujesz pustych dat, wymigiwania się od życia. Stepy, pustynie, oazy z łez - podobno Boga nie ma na tym świecie Chcę wybrać się w podróż, by wiedzieć, że na pewno jest, choć wciąż łatam dziury w sumienia budżecie I myślę, że to wcale nie jest błąd: włóczyć się życiem, śmiercią bez celu Być może cel niejeden ma, cóż ... 'niejednych' dzisiaj nie ma wielu W mojej komodzie nie znajdziesz nic, co by świadczyło o moralności Pejcze, obroże i braku wstyd Na sofie - ślady pobożności Jak u Cummingsa: między udami nowy świat, a szpagat się ćwiczy ... w bezpiecznej odległości ...3 punkty
-
Chciałabym ... dokończyć rozmowy nierozpoczęte przeczytać wiersze nienapisane zerwać kwiaty które nie wyrosły obejrzeć obrazy nienamalowane przeżyć miłość której nie było chciałabym ...2 punkty
-
Listopad ... Taki niby święty Kobieta! Szeleści suknią z kruchych drzew Za rogiem każdej ulicy Czai się nowy rok Nie znamy go - wyciągamy dłonie Do powitalnego uścisku Wróżymy z nasion - sekwoi I każdy chce mieć noc tylko dla siebie Przejechać się - różową pastelą świtu - to ... karoca na amerykańskiej autostradzie! Choć tak samo można - na izraelskich brukach. I nawet lepiej widzieć - czerń nocy i ziarna kawy i poezję pisaną wypisanym długopisem, ale - gorącym sercem, czekając na świty pod czyimiś oknami Z kieszeni wylatują mi zgubione dziesięciolecia Nie żałuję Ze sobą ... nigdy nie jesteśmy sami. Najbardziej niepokoją mnie fragmenty domów w których migają pozłane ramy Nie umiem zidentyfikować malarza, wyrzucam się przez okno Zbyt gęstą akwarelą Przerysowana. Karykatura. Mieszkam na niezbyt paryskiej ulicy, chociaż bardzo tu przyjemnie: kwiaty wylewają się z doniczek, żółte pelikany w windach ... Cóż - w życiu wszyscy wyglądamy przez okno Patrząc, kto się z hukiem roztrzaskał, bo za bardzo się wychylił ... Przeczytałam tysiąc książek pisanych cyrylicą Choć nic nie rozumiem, to wiem, że to TEN świat! Dotykam się, sprawdzam, czy żyję Slajd z katedrą w Irkucku Rodzinne wspomnienia ... Jestem podrzutkiem. Żongluję sobą, ustawiam kompas - na nic nie wskazuje Mijam hale fabryczne, namioty i wiatraki Przykładam do głowy magnes Rezonans antymanetyczny. Odpycham siebie Dźwięk źle rozstrojonej wiolonczeli i harfy bez strun Fałsz nawet bez nut. Dobrze zagrany. Człowiek, szukając sensu zwanego Bogiem, wcale nie powinien spoglądać na niebo! Powinien czołgać się przez pola, szukać odpowiedniego korzenia, ŹRÓDŁA. I szukać dotąd, aż uderzy głową o marmur.2 punkty
-
2 punkty
-
Szła Maryja drogami utartymi szlakami tyle krzywdy zwątpienia widziała oczy zaszły Jej łzami smutek wrócił falami jak pod krzyżem tak bardzo cierpiała Przeszedł obok Niej człowiek zaciął usta zgryźliwie próżno Matka do niego szeptała dyć łudziła się może że usłyszy Swe imię i tak bardzo zawrócić go chciała Siadła Matka znużona oziębłością zraniona jakże bardzo by chciała inaczej lecz on szukał ciemności zatraconej wolności i nie zważał że Ona wciąż płacze Droga była nielekka prowadziła z daleka i troskami i łzami usiana i to ludzkie cierpienie przerażało Maryję a najbardziej że czuła się sama On nie szukał pomocy pośród mroków i nocy na co Matka tak bardzo czekała ani krzty tu radości ani cienia miłości czy niewdzięczność Ją spotkać musiała Noc rozwarła ramiona wtem opadła zasłona beznadziejnej człowieka rozpaczy wrócę szybko do Matki może czeka zmartwiona i na nowo mi wszystko wybaczy autor2 punkty
-
W pogoni za ... czystością myśli, za niepierworodnym grzechem Przytulasz mnie do litości Nastawiasz budzik na rano Chcesz, żeby poczęli nas na nowo Na śniadanie mortadela z ważek Dłonie pełne ... pandemii Przynosisz mi w płaszczu wiatr I pytasz, ile jeszcze zostało do końca czasu MY.2 punkty
-
Krzyżyk nic więcej wypuścił go z dłoni spadł na mokrą ziemię wypadł mu z ręki ugrzązł w kałuży z błota zardzewiał wołając o pomoc rozpadł się na kawałki krzyżyk nic więcej co powstał do jego ręki za sobą niósł swe męki krzyżyk nic więcej, a on wypuścił go z dłoni dał szwendać się duszy wypuścił nadzieję zrodził zwątpienie splunął na ziemię gdzie leżał symbol krzyżyk nic więcej mały, drewniany symbol życia, powstania, wiary i śmierci.2 punkty
-
@fregamodziekuję za czytanie i ❤️ @Ewa WitekWitek dziękuję za odwiedziny i ❤️ @opal miło mi, dziękuję za ❤️ @KQ.normalonoscdziekuję serdecznie za ❤️ @duszka jeszcze raz ❤️❤️❤️ @Somalija dziękuję za ❤️, Pozdrawiam :) @miauczenie owies miło mi, dziękuję odwzajemniam ❤️ @Pan Ropuch Panu już chyba dziękowałam ❤️ @Waldemar_Talar_Talar dziękuję za ❤️ @Nata_Kruk ❤️❤️❤️2 punkty
-
karmi mnie wciąż i po ziemi roznosi aż kiedyś wyczerpany pogrzebie w niej i zapomni więc kocham coraz bardziej przekornie . .1 punkt
-
od czasu do czasu przelewam ciszę i wracam na ścieżki zastawione parawanem jesieni gdzie nawet najwątlejszy motyl odradza się kreśląc czułkami przymgloną postać w takiej chwili obmyślam list którego nigdy nie wyślę adresat odszedł w nieznanym kierunku a może bywa obok i zagarnia ślady które zostawiam na prostokącie ziemi chciałabym częściej październik 20201 punkt
-
1 punkt
-
W jasnym, dużym budynku pokaźna grupa osób o przeróżnej płci, wieku, koloru skóry, wyznania, ilorazie inteligencji, aparycji, czy orientacji seksualnej czekała na przybycie sędziego. – Panie Boże, wszyscy zgromadzili się w auli i czekają na Twoje przybycie. – Dziękuję, Gabrielu. A, kogo nam diabli nadali? – Jak zawsze, Panie Boże, złodzieje, gwałciciele, samobójcy, mordercy, kłamcy. – Mordercy? Przecież od razu mieli iść do piekła. – Po aferze z Tomaszem Komendą, najpierw przychodzą tutaj. – Dobrze. A co słychać na świecie? – W Polsce wprowadzili całkowity zakaz aborcji i teraz ciężko chore dzieci mają przyjść na świat, aby w męczarniach go opuścić. – Gabrielu, odeślij wszystkich zgromadzonych do Polski.1 punkt
-
1 punkt
-
takie życie od Adama. ja szukam tego pierwotka. jak zachorujesz, to się Tobą zaopiekuję, nie martw się.1 punkt
-
@Tomasz Kucina - Witami dziękuje za miły komentarz. Pozd.@Rafał Kamiński - dziękuje za przeczytanie . Pozd. @duszka - dziekuje serdecznie. Spokoju życzę.1 punkt
-
Paw się szczyci swym ogonem kundel pod się go podwija paw by błysnąć przed pawicą kundel, kiedy los nie sprzyja ja nie mogę tak jak oni chwalić się tą częścią ciała bo natura w swej szczodrości o mnie jednak zapomniała. Chcąc uniknąć uszczypliwych szyderstw oraz dworowania wobec faktu powyższego kończę moje rozważania pocieszając się, że kiedyś ktoś wygłosił taki zdanie nie jest najważniejszy rozmiar ale sprawne poruszanie. Wypaliłem jak z armatki bo i kule też są mikre takie bardziej stonowane jak by ktoś im zwinął ikrę więc podążam do łazienki by w ukropie je wyparzyć bo to nigdy nie wiadomo co się, komu może zdarzyć.1 punkt
-
Wieść okropna gruchnęła dziś w stolicy, Że strajk się kroi każdej pięknej połowicy. Jakby piorun trzasnął i zwolniłem biegu, Bo pytanie zajaśniało jak plama na śniegu, Które zatem stawiam - marny wierszokleta: To nie będziecie dawać, czy ubijać kotleta ? YouTube - wersja dla leniuchów1 punkt
-
...albo czas przejadł się tym karmieniem i roznoszeniem mnie - aż do wyczerpania :) Zaskoczyłaś mnie Twoim skojarzeniem, ale rzeczywiście jest możliwe, albo może sprowadza się do tego samego... Teraz Ty dałaś mi do myślenia :) Dziękuję i Pozdrawiam!1 punkt
-
"Przez żołądek do serca"... tak mi się skojarzyło. Przejedzenie "czasem", a potem śmierć głodowa (bo wyczerpanie zasobów pokarmowych), a może z przejedzenia. Do przemyślenia. Pozdrawiam :)1 punkt
-
1 punkt
-
@Rafał Kamiński Dziękuję za komentarz i opisane emocje. Pozdrawiam. @[email protected] Życie jest skomplikowane, Grzegorzu. W moim odczuciu są gorsze rzeczy, niż aborcja. Dziękuję za komentarz. Pozdrawiam.1 punkt
-
@ais Rocznie na świecie wykonuje się około 56 mln aborcji, jak widać temat nie tylko nasz, ale także ogólnoświatowy. Gdzie postawić znak równości między moralnością a wygodą życia. http://wiersze.kobieta.pl/wiersze/sprzezenie-zwrotne-537291 Wszystkiego dobrego Ais.1 punkt
-
1 punkt
-
Ustronny poranek w oknie tykocińskiego zamku w dali samotność idąca łąkami most uśpiony w zaciszu stali jak wygięty szkielet ostygła tęcza nad wędrującą rzeką się budzi Mój synek nazywa go -most Golden Gate Chociaż tu Złote Wrota Żyją wolniej I rzadziej jeżdżą cadillaki1 punkt
-
Przyznaję rację i jeszcze dodam ja na tą sprawę przymykam oko lecz nie, dlatego, że nie mam zdania chcę być pegazem i chcę wysoko wzlecieć ku gwiazdom z dala od słońca bo chociaż z wosku nie będą skrzydła lecz moje pióra nie są najlepsze bo bardzo rzadko używam mydła znalazłem sobie dosyć skuteczny sposób na mycie włosów i ciała kiedy deszcz pada wychodzę z domu i w strugach deszczu ma postać cała nasiąka wodą a ja jak kundel otrząsam z siebie jego nadmiary stosując rodzaj takiej kąpieli przywracam zwyczaj, zwyczaj prastary. Pozdrawiam1 punkt
-
1 punkt
-
kto jest panem a kto koniem ot dylemat trudna sprawa pan wywija dziś ogonem jak najgorszy prostak gada przekraczając wszelkie normy nie szanuje on sam siebie a koń grzeczny i spokojny zbiera punkty by być w niebie pozdrawiam1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
@duszka Lapidarna forma wyrażania myśli jest bez wątpienia sztuką. Którą to sztukę posiadłaś, bez wątpienia. ☺️ Treść Twojej miniaturki zajmująca, ale... czy mogę mieć drobne zastrzeżenia co do formy...? Zwróć proszę uwagę, że na siedem wersów masz trzy zaimki osobowe, i jeszcze jeden, dzierżawczy, w tytule. A tutaj - gdy czytam następujący fragment, zastanawiam się, czy nie jest za bardzo okrojony? Czy odczyt czytającego nie błądzi tu zbytnio...? "wyczerpany pogrzebie w nim" Tu czytacz, zbłądziwszy, może mz przeczytać: czym pogrzebie? I w czym?? Mam nadzieję, że nie weźmiesz mi tych uwag za złe. Pozdrawiam serdecznie.☺️1 punkt
-
1 punkt
-
Wstyd się przyznać, ale nie rozumie, co ma obserwacja do trzymania, albo "trzymasz samo słońce" (a co jak trzymasz słońce i bilet na tranwaj — wystarczy?) jakbyś mogła wyjaśnić, bo umieram z ciekawoci. Pozdrawiam :)1 punkt
-
@Henryk_Jakowiec Dobry wieczór Mistrzu, osz Ty leciutki jesteś w tym pisaniu. Pozdrawiam ?.1 punkt
-
Od tego autobusu zaczynało się poznawanie świata przez mieszkańców wioski. Wcześniej nie za bardzo orientowali się, co też znajduje się za tymi górami, które w piękny, pogodny dzień lśniły srebrzyście w słońcu. Tak naprawdę, niewiele ich to obchodziło. Mieli miasteczko oddalone o kilka kilometrów, gdzie raz w tygodniu zawozili swoje plony, by sprzedać na lokalnym bazarze. Nawet te wycieczki były dla niektórych aż nadto odważne, mieszały im w głowach kolorowe domy, brukowane ulice, obsychające po nocnej wilgoci, która, choć nie było jej już widać, siadała na ubraniach, twarzy, włosach. Tego dnia, staremu Józefowi to nawet wydawało się czasem, że przez tę mgłę, zaczyna zanikać. Siedział, przyglądając się w skupieniu dłoniom. W końcu, po dłuższych oględzinach złapał za lejce i potrząsając nimi energicznie, wołał do starej szkapy ciągnącej wóz: - Wio Baśka, wio! Bo ta przeklęta mgła pożre nas, zanim dojedziemy na miejsce. Mgła, szczególnie upodobała sobie Ptasi Wąwóz ciągnący się przez ponad kilometr. Czaiła się na drzewach i w krzakach, pełzła po ziemi jak porzucona kochanka, łapiąc się kół i końskich kopyt, co skutkowało tym, że przerażony koń stawał dęba i nie chciał dalej iść. Stary Józef zsiadł z wozu i założył mu na łeb jutowy wór i idąc koło niego, mówił łagodnym głosem: - Oj, Baśka, Baśka i czego ty się głupia boisz? Przecież to tylko zwykła mgła, nic ci nie zrobi. Zaraz wąwóz się skończy i wyjdziemy na drogę. Tam już tylko pola wokół, to będziesz spokojniejsza. O, zobacz, kopnąłem nogą i ta przeklęta mgła się rozeszła. Kłamał. Mgła nie chciała się rozstąpić, uparcie owijała się wokół nóg, czasem nawet sięgając do kolan. Koń wyczuwał strach Józefa, jego przyspieszone bicie serca i nawet spokojny ton głosu nie był w stanie go zmylić. - Prr. Poczekaj staruszko, zapalę lampę, bo coś szybko dziś zmierzch zapada. O widzisz — powiedział po chwili — od razu lepiej. Szedł, trzymając w lewej ręce uzdę, a w prawej, podniesionej nieco do góry starą lampę naftową, rzucającą nieco światła wokół. - Czekaj, dam ci trochę owsa, żebyś zajęła się jedzeniem, to może nie będziesz tak się bać. Zawiesił na szyi Baśki karmiak wypełniony owsem i poklepał ją po karku: - Idziemy, już niewiele nam zostało, żeby wyjść z tego przeklętego wąwozu. Trochę się zagadałem z Domańskim, może i wypiło się o jednego za dużo, ale, raz na jakiś czas każdemu się może przytrafić. Popatrz, toż to chatka Szymona pustelnika. Gdyby było trochę widniej, to byśmy zaszli do niego, trochę sera bym mu dał, chleba, a i ziemniaków bym nie poskąpił. - Szczęść Boże, Józefie. Zanim usłyszał znajomy głos pustelnika tuż obok, odezwał się puszczyk, tym swoim krzykiem sprawiając, że włosy stawały dęba. Koń zarżał nerwowo i Józef przytrzymał go za uzdę, zatrzymując w miejscu. - O Matko Najświętsza, ależ mnie brat wystraszył, mało mi serce nie wyskoczy! - Od kiedy to Józef taki strachliwy? - Od kiedy, od kiedy? Żadna przyjemność plątać się w nocy po tym przeklętym wąwozie. - Jaka tam noc, Józefie. Toż to ledwo słoneczko zaszło. Nie ma się czego bać, nic złego się tu nikomu nie stanie. Może zajdziesz do mnie Józefie na naparsteczek naleweczki. - E, nie. Późno już. Może jutro przyjadę, za dnia. Przywiozę bratu trochę sera i chleba. - O ziemniakach Józef już zapomniał? - O ziemniakach? A, o ziemniakach! Nie, no gdzież bym zapomniał. Jutro, braciszku, jutro przyjadę. Chuda, wysoka postać z narzuconym na głowę kapturem pochyliła się nieco do przodu i cichym głosem rzekła: - Wypijemy nieco naleweczki od Wasiuka. Orzechowa, zeszłoroczna, dobra na strach, a potem cię odprowadzę do końca wąwozu, aż do pola Kalisiaka. Zrzucisz trochę ziemniaków, to i koniowi będzie lżej iść. Józef podrapał się pod czapką, rozejrzał w gęstniejących ciemnościach i rzekł: - No niech i tak będzie, ale żeby mnie brat do samiutkiego pola Kalisiaka odprowadził. Tylko bez tego wstrętnego ptaszyska, proszę. - Och, Tymoteusz jest przecież takim spokojnym ptakiem, zupełnie niegroźny. - Ja tam wolę, żeby się za mną nie pałętał i konia mi nie straszył. *** - Widzisz staruszko, już niedaleko chałupy jesteśmy. Babuleńka pewnie tam już od dawna wygląda, zamartwia się, gdzież my to przepadli po nocy. Przyznać trzeba, że ten Wasiuk nalewkę dobrze wyszykował. Palce lizać. Bo to widzisz, droga Basiu — w chwilach szczególnego rozczulenia, stary Józef mówił do klaczy, Basiu — Człowiek nie jest taki, żeby z drugim człowiekiem nie usiąść i nie porozmawiać, a że przy tym ździebko się napije, toż i rozmowa lepiej się układa. Teraz tylko moją babuleńkę muszę jakoś udobruchać, a to już takie łatwe nie będzie, oj nie. *** - Na miłość boską, gdzieś ty się stary włóczył! Czy ty wiesz która godzina? Już myślałam, że cię jakieś złe licho porwało. - Oj, Cecylko, daj spokój. Trochę się w mieście zagadałem z Domańskim, a potem w tym przeklętym wąwozie spotkałem brata Szymona, no i zaprosił mnie do siebie, wypiliśmy troszku nalewki od Wasiuka, przyznać trzeba, palce lizać, zna się Wasiuk na robocie. Odprowadził nas brat Szymon, aż do pola Kalisiaka, a potem to już prosta droga była. Baśka trochę się bała, jak ta mgła się podniosła, ale dzięki Bogu i bratu Szymonowi, jakoś przebrnęliśmy tę mgłę. - O czym ty mówisz, stary durniu. Jaki brat Szymon, jaki wąwóz? Toż to będzie już z rok, jak zmarł brat Szymon. Ludzie mówią, że ta mgła go dopadła, bo ona podstępna jest, potrafi zwieść na manowce, tak, że ludzie wariują. Z nim też ponoć tak było. Zwariował braciszek i powiesił się na starym dębie. Jak go ludzie znaleźli, to, to ptaszysko, co za nim tak latało, oczy mu wyłupiło. Młody Kaliciak mówił, bo to on go znalazł. - Co ty, Cecylko mówisz? Toż ja z nim przecie nalewkę pił dzisiaj! - Urżnąłeś się stary w mieście, usnąłeś w autobusie i przyśnił ci się, ot co. - No co ty, Cecylko? A nasza Basiulka, co nie chciała przez wąwóz iść, bo mgły się bała? No przecież ona w stajni stoi teraz, odpoczywa bidulka jedna. - Człowieku, toż nasza szkapa zdechła! Będzie już z rok. No tak, to było w tym czasie, jak brata Szymona znaleźli. - Rany Boskie! Rany Boskie — stary Józef złapał się za siwe włosy. - Idź spać Józek. Za dużo wypiłeś w mieście. Dobrze, żeś chociaż do chałupy trafił, bo to od pekaesu kawałek drogi jest, a mgła dziś taka, że łatwo zbłądzić.1 punkt
-
koperty wpadają mi do komórki takie żółciutkie koperty jak jasne słonka na niebie i jak do buzi cukierki ten słodki smak nie raz zgaśnie gdy taka kopertka przynosi jak nie mam szczęścia przy sobie czasami... złe wiadomości cóż... przylatujcie gołąbki bo bez was życie nieznośne choć czasem wieść jest niedobra to jednak znoście ją... znoście1 punkt
-
1 punkt
-
@Wiesława Z krasnalami tak bywa mają swoje miłe zakątki, nie pokażą się wcześniej jak ktoś w nie zwątpi. Pozdrawiam weekendowo już prawie Wiesiu.1 punkt
-
@Wiesława Dla dzieci, do poczytania, może być. Postać krasnalka jest im bliska. Pewnie wszyscy tu przyszli z ogrodów, i z bajek - tylko każdy z innej. Pozdrawiam.1 punkt
-
1 punkt
-
Tytuł, od razu przywołał dawno czytaną książkę R. Bratnego - "Kolumbowie rocznik 20".. możliwe, że za bardzo mi mąci, gdy czytam Twój wiersz. Powyżej, jest motyw morski, traktujący o szukaniu przygód... ale nikt nie zabroni odnieść go do współczesności... Pokłady, po których stąpają młodzi ludzie mogą być różnorodne i na pewno są, albo nie... niesione wiatrem (czytaj - 'wiatrem pomysłów').. chyba za daleko idę, ale treść podoba się, nieco inna, poważniejsza w narracji... szkoda, że taka krótka. Pozdrawiam.1 punkt
-
1 punkt
-
To jest lepsze niż kabarety... szkoda, że nikomu nie jest do śmiechu... a wiersz nawet nie jest aż tak kontrowersyjny jakie tu już widywałem, dlatego zastanawia mnie ten atak - co? lub dlaczego? jest poprzez ten atak na niego rekompensowane Czy Pani z cyfrą siedem (kosą) może być rodzicielką tj. matką - może Czy każda matka z racji nią się stania jest wzięta w poczet świętych i błogosławionych - nie Czy matka, która krzywdzi, zabija swoje dzieci jest wyrodna, zła - nie zasługuje nawet na przydomek żadnego ze zwierząt w tym suki i psa - oczywiście Sam tytuł z racji tego że jest użyta forma męska tj. pies już sugeruje, że nie o tę Matkę co ciebie i mnie rodziła raczej chodzi, gdyby tak było Autor by użył właściwej formy pisząc - Matka wierna jak suka (logika jest nieubłagana) A teraz ciekawostka najczęstszym tatuażem słownym wśród recydywistów jeszcze do niedawna był - kocham Mamę czy kocham swoją Mamę czy na tej podstawie mam rozumieć, że szacunku i miłości do rodzicielki powinni uczyć nas więźniowie czy lepiej pozostawić to każdemu z osobna. Ps. nie znam beja, zacisza itd. etc. przez moment przymierzałem się do poemaxa, a nawet myślałem o wordpressie - finalnie zostałem i dzielę mój czas tylko do i dla .orga ;) dlatego to jest najlepszy portal na jakim publikuję i czytam innych i proszę nie wyprowadzać mnie z tego przeświadczenia :DDD Ps. 2 Panie Autorze @Czarek Płataktrochę tu mnie dużo pod Pana wierszem za co przepraszam, szczególnie za nie opanowanie emocji i postrzępienie języka tu i ówdzie. Życzę spokoju i cierpliwości oraz przymrużenia oka na tych co nie słyszą własnego raz po raz echa. Pozdrawiam Pan Ropuch1 punkt
-
gęgam kwacząc bo gadam z kaczkami a cała reszta gęsiną pod stopami schowałam się w kokonie by tam prowadzić konwersację kwaczę narrację a one miarowo kluczem z ptasiego rygoru na swych małych chwiejnych nóżkach przydreptują ochoczo a ja im słowo jak chleb rzucę i wtulę się w wilgotną ścianę piwniczki słyszę ciszę kwakanie z oddali z impetem wdziera się w nasz dialog gęganie kwakanie przestało być już oczywiste1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00
-
Ostatnio dodane
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne