Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 24.09.2020 uwzględniając wszystkie działy
-
Weź teraz oddech i wyciągnij ręce- Pewne, spokojne, posłuszne ci w pełni. Co im rozkażesz to ich ruch wypełni. Spójrz na te dłonie. Czy trzeba ci więcej? Następny oddech. Słyszałeś w piosence Parę słów rzewnych o minionych latach O czasach przyszłych, wieczystych zaświatach. Masz dzień dzisiejszy. Czy trzeba ci więcej? Wydech i oddech, lecz zawsze w udręce Zawsze w obawie topora nad głową Gasnącej świecy nad mogiłą nową! Wszak teraz żyjesz. Czy trzeba ci więcej? Z oddechu w oddech. Z przeszłości uciekasz, Zmierzasz do jutra. Ty. Wędrowiec boży. Z chlebem powszednim wśród dzikich bezdroży. Ten oddech. Chwila. Ponadto nic nie masz.11 punktów
-
Podaruj mi czasem naręcze słów, jak kwiaty zerwane o świcie. Barwy dobieraj z wielką czułością, by mogły mnie ciepłem nasycić. Długo nie zwlekaj już gaśnie lato i jesień bieg do nas zaczyna. Echo zawróci słowa - za późno i z żalem przywita nas zima.8 punktów
-
. twoje światy się otwierają a ja czytam ich smaki, kolory i ruch a w ciało wpisuję ich dotyk - wierszem mówi Bóg .6 punktów
-
nocą na peronie spacerowała dziewczyna sukieneczka szpileczki sweterek w zgięciu łokcia torebeczka mijając zasłyszałem wie, pan może z... lecz w pośpiechu poszedłem dalej w pociągu pomyślałem, jakaż to musiała być ciekawa osoba, na pewno chciała porozmawiać o romantycznej filozofii życia (Hegla) wie, pan morze znękane rzuca fale o skały... ___ 24 września obchodzimy Światowy Dzień Morza5 punktów
-
kiedy powróciłem do swojego miasta najpierw zatrzymał się zegar potem pociąg na stacji zamknięto kasy prosimy zakrywać usta i nos krzyczał głuchy peron potem było cicho jak nigdy odkazić zdezynfekować przemyć maski maseczki twarz i gdzieś w oddali człowiek a jeszcze dalej bezludny świat pij koteczku pij jest już późno na ostatni kawałek myszy bez bajeczki i maseczki pomruczmy teraz na pustej ulicy kocie łby odpowiedzą echem5 punktów
-
Ty mnie jednak trochę lubisz, już nie musisz tego mówić i nie musisz udowadniać, ja to wiem! Ty mnie jednak trochę lubisz, nawet kiedy wprost się kłócisz! za plecami pokazujesz jęzor ten. Moja barwna suknia w malwy zasłoniła mi dwa garby, ideałem wszak nie jestem, przecież wiem. Czasem trudno jest mi z sobą aż mi żal Ciebie - niebogo! Tolerować uparciucha? to nie sen. Doprowadzasz mnie do szału, kilometry "ideału", gdy o swoje pole walczysz - to się drzesz! Ale przecież wiesz mój miły, my zwyczajnie się lubimy. I to właśnie fajne w życiu, ważne jest.4 punkty
-
. to linia, nigdy prosta - jestem falą się wyginającą jeśli zechcę płynę w górę jeśli nie rozbiję się o skałę ale wstanę . .4 punkty
-
siedzę sobie piórem skrobie takie czasy kwarantanna jesień grzeje a ja nie wiem chyba jestem jednak wariat myślę jak tu uciec z domu w którym już grasuje covid wczoraj plany a dziś z rana email z sanepidu przyszedł siedź na dupie nie bądź głupi będziesz skakał fiskus złupi za łamanie ograniczeń mandat duży chcesz zaliczyć to są żarty myślę warto po południu gdzieś wyskoczyć las pod nosem a wśród sosen morze borowików rośnie już się prawie spakowałem i telefon - oniemiałem słowa proste otwórz okno lub na balkon wyjdź z rodziną policzymy odhaczymy taką służbę mamy dziwną sprawdzać kto dziś siedzi w domu a czasami również pomóc nie do wiary to bluemary uśmiechnięci policjanci pan narzeka pan poczeka dwa dni to jest bardzo mało dziś decyzja jutro koniec może covid to pierdolec3 punkty
-
na dnie nadziei iskierka się tli warto o nią dbać nie pozwolić by zgasiło ją zapomnienie na dnie nadziei czeka lepsze nie możemy pozwolić żeby coś je popsuło na dnie nadziei dużo prawdy pilnujmy jej nie pozwólmy by z kłamstwem przegrała na dnie nadziei czuwa miłość bądzmy cierpliwi ona kiedyś ujrzy nas na dnie nadziei coś się dzieje musimy to poczuć nie bać się3 punkty
-
lasagna wersja ze szpinakiem liryka wersja rozbudowana dziewczyna siada z chłopakiem wena i poeta historia znana do stołu ach jak smakuje dobrze siedzą razem słowo smakują nie szczędzą spojrzeń szczodrze rym za rymem wypróbowują i czule ona pyta już całkiem gotowa ona pyta już całkiem gotowa czy w sosie była gałka muszkatołowa czy w wierszu wątku osnowa miła ma gałki ja nie sypię do beszamelu tego jest - gdybym tylko i potrafił dodaję za to szczyptę - kminu rzymskiego dodałbym - ot tak to sprawił szybko wstała od stołu wielce oburzona szybko porzuciła mnie oburzona nie będę już twoja luba ni narzeczona nie będę ci wierna przyrzeczona zapomnij miły jeśli tak kiepsko gotujesz zapomnij o mnie kiepsko piszesz nie myśl że mnie do swawol sprowokujesz zbyt prędko ode mnie bastujesz sos beszamelowy tylko jeden mi smakuje znudziła mnie nasza nud zabawa bez gałki ni rusz i do łoża za nic nie wpakuje nie przywołuj kiedy mowa-trawa choćby na siłę choćby i z przemocą nie pomogę choćby i z przemocą wracam więc na włości teraz późną nocą choćby próśb twe usta wybełgocą tobie miły radzę naucz się gotować tobie radzę ćwicz codzień pisanie jeśli nieba panny zechcesz zasmakować a najlepiej weź się za abdykowanie ............................................................. bez gałki muszkatołowej do beszamelu bez weny nieskazitelnej do tworzenia zapamiętaj raz na zawsze młody kucharczyku zapamiętaj raz na zawsze młody pisarczyku obudzisz się nazajutrz sam z ręką w nocniku zestawisz wyrazy aż w grafomańkim szyku3 punkty
-
Nareszcie Naprawiam wszystko powoli, głowa już nie boli. Mogę chodzić swobodnie, siadać sama wygodnie w fotelu nie w wózku, Nie leżę ciągle w łóżku, Nareszcie wolna, swobodna od wschodu do zachodu dnia Ha.3 punkty
-
nie pytaj mnie jesieni o nie napisany wiersz twoje żółto - czerwone przypominajki wiszą na lodówce już od lat mimo że poruszasz mi tak delikatne struny wiatr przynosi ciągle sny ze starą zjawą w tle więc skleć mi proszę nowe kasztanowe koniki o kościach z zapałek i czapkach żołędziowych kulejące krzywizną kąta nóg względem ziemi zanim odnajdę szablon rozciągania pajęczyn by stawały akurat na wysokości oczu otrzeźwiając grzybiarzy nie każ mi się układać o jesieni zimowo bo tylko wiersz dojrzały wart jest wygrzebywania ze spalonych słońcem traw2 punkty
-
Rozpuść wlosy Kochanie Zapraszam cie Na śniadanie I na kochanie Po śniadaniu A potem ubierz się Ładnie Tak tą sukienkę Dokładnie I pójdziemy na spacer Tak Uwielbiam Jak do mnie wracasz.2 punkty
-
Gdzieś między regałami myśli związały w aktach krótkie oddechy tego co podpowiada wyobraźnia2 punkty
-
Jakby tu zacząć i o czym pisać niejeden nad tym zachodzi w głowę ja mam receptę na tę bolączkę której ujawnię tylko połowę. Zacznij od tego, że sygnaturkę umieścisz w prawym rogu karteczki byś potem łatwo mógł wiersz odszukać kiedy gotowca włożysz do teczki. Jak ją zapiszesz to twoja sprawa ja proponuję imię, nazwisko a jeśli piszesz pod pseudonimem wstaw go poniżej, lecz to nie wszystko. Należy jeszcze dopisać datę lecz nie urodzin, ale tworzenia realia życia odłożyć na bok popuścić wodze dla przemyślenia. Rozwiane myśli poskładać w całość i odpowiednio dopieścić słowa dalej nie piszę, bo oto właśnie mojej recepty jest już połowa. Część drugą można czasami dostać od swojej weny w miłym prezencie lub własny talent rzucić na szalę wtedy wiersz będzie miał super wzięcie. Henryk Jakowiec Henryk I - dadaista 24.09.20202 punkty
-
@Natuskaa podoba mi się. Ach te ludziki z kasztanów. Ciekawe porównanie. Pozdrawiam.2 punkty
-
@Silver Samotność zawsze mnie fascynowała, gdyż jako stan jest permanentna. Wystarczy spojrzeć na zbiór wyrazów przeciwstawnych i żadne ale to żadne, nie jest w stanie go zrównoważyć ;) (czy się jej przeciwstawić :D) Podobno bliźnięta jednojajowe mają tą jedynie przewagę, że o te dziewięć miesięcy mniej, nie czuły jej, aż w takim natężeniu i potrafią się na siebie nazwajem się wyczulić :DDD Lubię myśleć o Nas, że każdy jest odrębnym wrzechświatem, a skoro odrębnym to już chyba o włos od - samotnym... Zostaje nam więc już tylko jedno skoro się obracamy wokół własnej osi, to róbmy to tak, jak tancerz czy łyżwiarz figurowy, to jest z otwartymi oczami patrząc zawsze w kierunku obrotu i koncentrując się na jednym punkcie odniesienia, być może uda się nam, coś innego dostrzec niż tylko czubek własnego nosa, a nuż to będzie inny wrzechświat. Pozdrawiam Pan Ropuch2 punkty
-
'Dziwny to pies, co tylko szczeka, a nie gryzie', Rzekł pewien polityk w trakcie przemówienia, I ruszył w kampanię, w jej punkcie przesilenia, Głosząc przez tubę hasła, swobodnie, na luzie. Tak świetnie, że wyborcy błogie otwierali buzie, Już licząc hojne datki i słysząc dźwięk grosiwa, Co spłynie ku nim nagle jak w porzekadle oliwa, I zapewni sytość, szczęście i niebiańskie życie. Takimi słowami uwodził lud gestami, należycie. Ci, zatem, których zwiodą te wyborcze obietnice, Garść prawdy do serca wcześniej przyjąć winni: Gdy polityk gryzie i ujada, to potem rany liżą inni. YouTube - wersja dla leniuchów1 punkt
-
mam nastrój jak pimp jak pimp wyruszę na miasto narzucam futro z białych lisów welurowy kapelusz z pawim piórkiem skórzany pasek skórzane buty z kajmana piękna drewniana laska z głową z kości słoniowej dwurzędowy amarantowy garnitur białe satynowe rękawiczki - jestem gotowy ubrałem się jak pimp jak pimp ruszam na miasto zza rogu wyłania się z intencją zbyt niejasną w przydługich szpilkach z puszką farby kobieta-łania w drugiej ręce dzierży – a jak smartfona na recordzie czas wydłużyć i przyspieszyć krok rzekłem do siebie - milordzie poruszam się jak pimp jak pimp mknę przez miasto chciałem być jak ten wolny ptak a goni mnie celebryckie ciasto wszystko ma na sobie sztuczne wprost z Bangladeszu wprost z Chin do tego farba delux one coat – puszka pięciolitrowa na szczęście nieboga na takim obcasie więc i biegiem nie nazwiesz tego wcale twarz jej się mieni i wykrzywia od krzyku zapamiętale uciekłem jej jak pimp jak pimp wrastam w miasto mam filozofię własną światła gasną twarz krasną usta mlasną jestem jak pimp jak pimp mam miasto i jak pimp jest to miasto to pimpmiasto pa Uwaga wiersz sponsorowany z lokowaniem produktu! – bo zaradność i swoboda ubioru są zawsze w cenie.1 punkt
-
wybieramy się w podróż na drugą stronę ulicy dziś nie przyjechał tramwaj 23 zbyt mokra i pusta jest ta niedziela rozdano tylko parasole w kolorach mocnego drinka bez promieni cytrusowego słońca każdy polał sobie z sumieniem ust koty owinięte w swoje mruczanki zagubiły własne ścieżki cztery łapki śpią w zaciszu dnia nie rzucajcie w niebo kamieniami niebo jest odporne na agresję1 punkt
-
@WarszawiAnka Bezsprzecznie, ale jak sama mówisz nie uda nam się dobrze zadbać o jutro, jeśli nie będziemy zakorzenieni w teraźniejszości. I bardzo dobrze :) Niech poniedziałek sam się o siebie troszczy :) Pozdrawiam1 punkt
-
nawet gdybyśmy byli jedną z wielu planet gwiazd we wszechświecie będziemy samotni wokół własnej osi Sylwia Błeńska 15.9.201 punkt
-
Dziekuje duszko za komentarz i twoj wglad niechce zeby tresc od razu sie otwierala moze jest niesmiala :D1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Słońce delikatnie złociło dachy domów, co oznaczało, że dochodziła szósta. Najwyższa pora przygotować śniadanie, ale siedzący na szerokim parapecie mężczyzna nie zwracał uwagi na przyspieszający czas. Trzymał w ręku kubek z niedopitą, zimną kawą, i wyraźnie nad czymś rozmyślał. W tym tygodniu miał dyżur w kuchni, więc każdy dzień zaczynał o trzeciej trzydzieści. Musiał wykarmić czterdziestu ośmiu współtowarzyszy, a do pomocy przydzielono mu tylko dwóch nierozgarniętych młodziaków, którym trzeba było po pięć razy powtarzać, co mają robić. – Cześć, jestem Michał. Zanim będziecie zagniatać ciasto na chleb umyjcie porządnie ręce. Chłopcy ze zdziwieniem spojrzeli po sobie, później na Michała, jakby nigdy wcześniej nie poproszono ich o umycie rąk. – No, idźcie już, ale zaraz wróćcie. Musimy upiec dużo bochenków. – Michał radośnie wskazał chłopcom umywalnię. – Teraz przykryjcie ściereczkami ciasto, żeby wyrosło, i idźcie do ogrodu po warzywa. – Co niby mamy przynieść? – zapytał niższy chłopiec. – Żyrafę z krokodylem. – odparł Michał. – Konkretnie pytam, bo jest dużo warzyw. – mały pyszałek skwitował rezolutnie. – Potrzebuję duży koszyk pomidorów i paprykę. Zrobimy sos do spagetti. A i jeszcze cebulę z piwnicy. Ale chłopcy nie słyszeli ostatniego zdania. Wylecieli niczym z procy, jak usłyszeli o spagetti. Magicznym słowie, z którym kojarzyli uśmiechniętych, najedzonych ludzi z reklam. Byli braćmi z jednej matki. Niższy był młodszy od starszego o pięć lat, wygadany, po mniejszej traumie. Strarszy prawie się nie odzywał. Nie patrzył w oczy, i prawie się nie uśmiechał. Bogdan przywiózł ich dwa tygodnie temu. Michał zamyślił się, wspominając siebie sprzed wielu lat. Był podobny do starszego z chłopców. Milczący, nieufny, tylko z lżejszą przeszłością. Westchnął. W rodzinnym domu niewiele się gotowało. I niewiele jadło. Za to dużo piło. Często chodził po mieście szukając jedzenia, albo łatwego zarobku. Kiedy miał siedemnaście lat, los postawił na jego drodze Bogdana, który wydobył zza czarnych chmur ciepłe światło. Wtedy był zagubionym nastolatkiem, i potrzebował kogoś, kto przeprowadzi go przez życiowe zawirowania. Nie mógł liczyć na rodziców. Jedynie na Bogdana, który był dobry, i uczciwie powiedział czego oczekuje. Na początku Michał miał pewne obiekcje, ale po niespełna roku, stwierdził, że to jego życiowa droga. Od tamtego czasu minęło dwadzieścia lat. Bogdan nadal pomaga młodym chłopcom odnaleźć kawałek raju. Michał czasami towarzyszy mu w nocnych poszukiwaniach zagubionych dusz, i choć uważa, że to dobre, od dawna kiełkuje w nim myśl, że mógłby robić coś zupełnie innego. Coś, co dawałoby mu większą satysfakcję. Zerknął na zmachanych chłopców. Młodszy nawijał za dwóch, starszy nieśmiało spojrzał Michałowi w oczy, i chyba się uśmiechnął. Michał wierzy, że tak było. – Co będzie na podwieczorek? – Zapytał niższy z chłopców, wpychając do ust łyżkę cukru. – A co byś chciał? – To, co w cukierni u Dworskich. Wszystkie dzieciaki tam łażą, mają ciastka ze śmiesznymi nazwami. – Nie znam cukierni Dworskich. Jakie śmieszne nazwy? – Bo to cukiernia z naszego miasteczka. Różne śmieszne nazwy za sprawką Daniela. Został cukiernikiem, jak wszyscy z jego rodziny. Ale on ma najbardziej zajebiste pomysły! – Dobra, dobra, tylko bez slangu koleżko. – Michał zmarszczył brwi usiłujac wyglądać na groźnego. – A jakie to pomysły? – Slangowe! – Młodszy parsknął głośnym śmiechem. * Wrześniowe popołudnie było ciepłe i zachęcało do przebywania na zewnątrz. W Skejt Parku wrzało, jak w ulu. – Hej Adrian! – Cześć Lilka! Dryblas w niebieskich okularach nachylił się, by pocałować brunetkę z kolorowym plecakiem. – Adi? – Dziewczyna spojrzała chłopakowi w oczy. – Masz ochotę na tropikalny seks w Edenie? – Co?! Jaki seks? Lilka moi starzy są w domu, nn-nie możemy u mnie. – Dryblasowi plątał się język. – Adi, ale z ciebie wariat. Hahaha. Znam świetną miejscówkę u gościa w centrum. Podobno to jakiś zakonnik, który otworzył cukiernię. – Donośny śmiech Lilki zagłuszał parkowy hałas.1 punkt
-
@Marek.zak1 O oddechu już się wypowiadałem, ale o sonetach nie ;) Układ rymów abba nazywa się rymami okalającymi i słusznie może się kojarzyć z sonetami, gdyż jest w nich szczególnie popularny. Nie zgodzę się jednak z nazywaniem powyższego tekstu sonetem bo po pierwsze liczba wersów się nie zgadza (powinno być 14), a po drugie nie ma wyraźnego rozdziału pomiędzy jego pierwszą a drugą częścią (a właśnie tak się staram pisać swoje sonety). Pozdrawiam serdecznie @lich_o Ostatni oczywiście :) Tak jak rymy 1-4, 2-3.1 punkt
-
Jeśli potrafimy, nie partaczymy nie poprawiamy, ponieważ w głowie mamy. NP: Mam przed sobą ścianę, profile, narożnik wstawione wszystko w pionie, no i hulaj duszo aż kielnia płonie. Do tego listwa prowadząca, która parzy, tak gorąca gdyż robota aż się pali, już tynk rzucony, choć pić mi dali nie skorzystałem, gdyż byłem na fali Teraz patrzę na moją robotę, że aż oczu nie mogę oderwać nawet z oddali.1 punkt
-
Hm... Wydaje mi sie, że oddalone od siebie użycie podobnych znaczeniowo słów "mysli" i "wyobraźna" powoduje zawiłość treści i utrudnia jej zrozumienie, przynajmniej u mnie tak jest. Pozwolę sobie podać dla zobrazowania nieco zmienioną wersję: Gdzieś między regałami związane w aktach krótkie oddechy tego co myśli (podpowiada / widzi) wyobraźnia Z dugiej strony to, że treść nie otwiera się od razu dodaje jej tajemniczosci i zwiekasza napięcie , ale nie wolno w tym przesadzić :) Pozdrowienia1 punkt
-
Wiesz, Waldemarze, On jakoś mi się robi coraz bardziej potrzebny i nie potrafię tego ukryć, też w moich wierszach... Postaram się to robić dyskretnie :) Dziekuję Ci za miły odbiór i odwzajemniam zyczenia. :) . Tak bez słów może być pięknie i piękniej. :) Dziękuję i pozdrawiam! . Oj, jak mi sie podoba, to co piszesz! Dziękuję Ci za podzielenie się tym spojrzeniem i odczuwaniem :) Tobie też wszystkiego dobrego, Grzegorzu. . @lich_o @lena2_ Podziękowania i pozdrowienia dla Was obojga :) :) .1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Wiersz, czy nie wiersz, się musiałam nieco rozluźnić, i cieszę się, że tu zajrzałam :))))))))))))) Dzięki Ais :) D.1 punkt
-
Jesteś niemożliwy :) Jednego dnia piszesz, że jestem chuda, bo nie jem mięsa, drugiego dnia pogrubiasz mi nick (choć nie wiem czy bold nie byłby lepszy), bo coś z rozstaniem. Lato nas opuściło, ale od jabłek, buraków i kapusty za bardzo nie przytyję :) Udanego dnia życzę. Ech, faktycznie jest to słowo... koniki się pomarszczą, pokurczą... Dzięki za wizytę. Pozdrawiam :) Ludziki są trudniejsze, w ogóle nie chcą utrzymać się w pionie... Dziękuję i pozdrawiam:)1 punkt
-
:) mogą być TE drzwi... ale, jak kto woli, inne z związane np.z zakończeniem jakiegoś etapu. Ale ais... kto Ci takich głupot nagadał z tą nicością :) POTENCJALNOŚĆ to jest :) A ta cisza nie jest głucha tylko słuchająca :) I na pewno nie boli. Pa :)1 punkt
-
Po wodzie nie chodzę ale łódką mogę popłynąć wraz z nurtem pięknej Odry. Może nie piękna, lecz zmącona, nieczysta, a ze mną popłyną plastiki, różne śmieci i jeszcze zdechły pies, gdyż woda wszystko zabierze. Popłoszę kormorany, czaple, kaczki, przylatujące na żer, przepłynę pod mostem Tolerancji, który jest pomalowany na różowo, i jeszcze pod wieloma mostami a ze mną popłyną plastiki, różne śmieci i może kolejny zdechły pies, gdyż woda wszystko zabierze Popłynę z wszystkim brudami, które rzeka poniesie, aż do Szczecina a ze mną popłyną plastiki, różne śmieci, zdechłe psy i ślepe kocięta które ludzie potopią To tak jakbym popłynął rzeką Ganges z różnymi syfami.1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Tym razem nie: powierzchownie, ogólniki. Ot, fasada. Bliżej mi do Pana Ropucha. Pozdrawiam, bb1 punkt
-
1 punkt
-
@ekversisto Gdy poskłada się do kupy klechdy, baśnie i dowcipy potem w roli wyławiacza odrzuciwszy motyw lipy odpowiednio się dobierze i poskłada to od nowa wyjdzie jakaś historyjka niekoniecznie odlotowa. pozdrawiam ;)1 punkt
-
1 punkt
-
Końcówka fajna. Cały tekst ciekawy. Trochę nie rozumiem: Ale wiara czyni cuda. Pozdr. J1 punkt
-
1 punkt
-
Kontekst Tracę wątek szybciej, niż kończę początek Kątem oka widzę zatarty kontekst Wolę Boga przyjmuję bez pieczątek na dokumentach, jednak wolę Boga, który oszczędza wrzątek: jak wola jest letnia, to ja jestem święta, wśród łąk wrażeń i zrażeń, się parzę jak mięta Nie pokażę wam marzeń gdyż mi nikt nie rozkaże, a nienawidzę nakazów; ten inicjatywy mnie nęka Niby człowiek jest żywy, póki jego ręka nie zatonie w betonie i się stanie cmentarzem w cementach, zgubionym w nie swoim planie, na polanie nikłego piękna, a zaczęty wątek stanie się stosem szczątek Więc jaki był kontekst?1 punkt
-
1 punkt
-
@Wiesława Hejcia, to znowu ja :) Wyrównałaś, zrymowałaś.... Super! Na tym portalu jest kilka osób, które robią to znakomicie, zawsze można zasięgnąć u nich języka, tak myślę:) Trzymaj się ciepło :)1 punkt
-
No tak Życie ze skóry mnie obdziera niech to cholera. Promień słońca oko ociera bardzo doskwiera. Fajnie, że pojawia się gwiazdka, choć z kukułczego gniazdka... ale to jest fest.1 punkt
-
1 punkt
-
Mój ty świecie - sprawdzam karty: kto jest szczery i otwarty, kto opuści mnie w potrzebie. Ile dla was wszystkich znaczę, czy świat wesprze, czy inaczej sygnał da że jeszcze warto. Mój ty świecie - pokaż że mi - opiekujesz się bliskimi, dasz nadzieję na dzień nowy? Żeby słońce świecie wstało, przez noc trzeba przebiec całą by nazajutrz witać ranek.1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+01:00
-
Ostatnio dodane
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne