Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 23.09.2020 uwzględniając wszystkie działy
-
Nareszcie Naprawiam wszystko powoli, głowa już nie boli. Mogę chodzić swobodnie, siadać sama wygodnie w fotelu nie w wózku, Nie leżę ciągle w łóżku, Nareszcie wolna, swobodna od wschodu do zachodu dnia Ha.9 punktów
-
. to linia, nigdy prosta - jestem falą się wyginającą jeśli zechcę płynę w górę jeśli nie rozbiję się o skałę ale wstanę . .5 punktów
-
Choć dosiadał bagatela dziennie nawet kilka żon czuł niedosyt, kto? No właśnie donżuan, to właśnie on. Donżuan jak mało, który nie narzekał na brak pań które wciąż nie były brane lecz, że nie ma czasu dlań. Martwił się tym niemożebnie chciał zatrzymać nawet czas lecz mu z tego nic nie wyszło bo przed czasem biedak gasł. Ze zgryzoty marniał w oczach choć jurności przybywało lecz cóż może szkielet kostny kiedy ciała ma zbyt mało. Legł któregoś dnia donżuan i nie podniósł się biedaczek a dokoła słychać szlochy - płec nadobna łka i płacze. Pogrzeb odbył się jak trzeba wszystko było na bogato syn podrostek, bo był zemną szepnął mi do ucha tato czemu za tym Casanovą płaczą, lecz jedynie panie a obecni ich mężowie cieszą się jak podłe dranie? Cóż mi było wtedy począć nawet i to przemilczałem że w młodości, choć nie wyszło właśnie takim też być chciałem5 punktów
-
nie pytaj mnie jesieni o nie napisany wiersz twoje żółto - czerwone przypominajki wiszą na lodówce już od lat mimo że poruszasz mi tak delikatne struny wiatr przynosi ciągle sny ze starą zjawą w tle więc skleć mi proszę nowe kasztanowe koniki o kościach z zapałek i czapkach żołędziowych kulejące krzywizną kąta nóg względem ziemi zanim odnajdę szablon rozciągania pajęczyn by stawały akurat na wysokości oczu otrzeźwiając grzybiarzy nie każ mi się układać o jesieni zimowo bo tylko wiersz dojrzały wart jest wygrzebywania ze spalonych słońcem traw4 punkty
-
mam nastrój jak pimp jak pimp wyruszę na miasto narzucam futro z białych lisów welurowy kapelusz z pawim piórkiem skórzany pasek skórzane buty z kajmana piękna drewniana laska z głową z kości słoniowej dwurzędowy amarantowy garnitur białe satynowe rękawiczki - jestem gotowy ubrałem się jak pimp jak pimp ruszam na miasto zza rogu wyłania się z intencją zbyt niejasną w przydługich szpilkach z puszką farby kobieta-łania w drugiej ręce dzierży – a jak smartfona na recordzie czas wydłużyć i przyspieszyć krok rzekłem do siebie - milordzie poruszam się jak pimp jak pimp mknę przez miasto chciałem być jak ten wolny ptak a goni mnie celebryckie ciasto wszystko ma na sobie sztuczne wprost z Bangladeszu wprost z Chin do tego farba delux one coat – puszka pięciolitrowa na szczęście nieboga na takim obcasie więc i biegiem nie nazwiesz tego wcale twarz jej się mieni i wykrzywia od krzyku zapamiętale uciekłem jej jak pimp jak pimp wrastam w miasto mam filozofię własną światła gasną twarz krasną usta mlasną jestem jak pimp jak pimp mam miasto i jak pimp jest to miasto to pimpmiasto pa Uwaga wiersz sponsorowany z lokowaniem produktu! – bo zaradność i swoboda ubioru są zawsze w cenie.4 punkty
-
4 punkty
-
Żywy Van Gogh w polu piękniejsze niż w dzbanie póki jeszcze kwitną chodźmy, popatrzmy na nie. Jakież one piękne a jakie kapelusze nie wziąłem płótna ni pędzla zatem opisać muszę Mają łodygi wysokie które są jeszcze zielone kapelusze jak słońce na niebie kiedy wiatr kłaniają się one Witamy, witamy słonecznie a i ptaszyna zaśpiewa ten obraz zatrzymam sobie Van Gogha, gdzie pola i drzewa ..4 punkty
-
Słońce delikatnie złociło dachy domów, co oznaczało, że dochodziła szósta. Najwyższa pora przygotować śniadanie, ale siedzący na szerokim parapecie mężczyzna nie zwracał uwagi na przyspieszający czas. Trzymał w ręku kubek z niedopitą, zimną kawą, i wyraźnie nad czymś rozmyślał. W tym tygodniu miał dyżur w kuchni, więc każdy dzień zaczynał o trzeciej trzydzieści. Musiał wykarmić czterdziestu ośmiu współtowarzyszy, a do pomocy przydzielono mu tylko dwóch nierozgarniętych młodziaków, którym trzeba było po pięć razy powtarzać, co mają robić. – Cześć, jestem Michał. Zanim będziecie zagniatać ciasto na chleb umyjcie porządnie ręce. Chłopcy ze zdziwieniem spojrzeli po sobie, później na Michała, jakby nigdy wcześniej nie poproszono ich o umycie rąk. – No, idźcie już, ale zaraz wróćcie. Musimy upiec dużo bochenków. – Michał radośnie wskazał chłopcom umywalnię. – Teraz przykryjcie ściereczkami ciasto, żeby wyrosło, i idźcie do ogrodu po warzywa. – Co niby mamy przynieść? – zapytał niższy chłopiec. – Żyrafę z krokodylem. – odparł Michał. – Konkretnie pytam, bo jest dużo warzyw. – mały pyszałek skwitował rezolutnie. – Potrzebuję duży koszyk pomidorów i paprykę. Zrobimy sos do spagetti. A i jeszcze cebulę z piwnicy. Ale chłopcy nie słyszeli ostatniego zdania. Wylecieli niczym z procy, jak usłyszeli o spagetti. Magicznym słowie, z którym kojarzyli uśmiechniętych, najedzonych ludzi z reklam. Byli braćmi z jednej matki. Niższy był młodszy od starszego o pięć lat, wygadany, po mniejszej traumie. Strarszy prawie się nie odzywał. Nie patrzył w oczy, i prawie się nie uśmiechał. Bogdan przywiózł ich dwa tygodnie temu. Michał zamyślił się, wspominając siebie sprzed wielu lat. Był podobny do starszego z chłopców. Milczący, nieufny, tylko z lżejszą przeszłością. Westchnął. W rodzinnym domu niewiele się gotowało. I niewiele jadło. Za to dużo piło. Często chodził po mieście szukając jedzenia, albo łatwego zarobku. Kiedy miał siedemnaście lat, los postawił na jego drodze Bogdana, który wydobył zza czarnych chmur ciepłe światło. Wtedy był zagubionym nastolatkiem, i potrzebował kogoś, kto przeprowadzi go przez życiowe zawirowania. Nie mógł liczyć na rodziców. Jedynie na Bogdana, który był dobry, i uczciwie powiedział czego oczekuje. Na początku Michał miał pewne obiekcje, ale po niespełna roku, stwierdził, że to jego życiowa droga. Od tamtego czasu minęło dwadzieścia lat. Bogdan nadal pomaga młodym chłopcom odnaleźć kawałek raju. Michał czasami towarzyszy mu w nocnych poszukiwaniach zagubionych dusz, i choć uważa, że to dobre, od dawna kiełkuje w nim myśl, że mógłby robić coś zupełnie innego. Coś, co dawałoby mu większą satysfakcję. Zerknął na zmachanych chłopców. Młodszy nawijał za dwóch, starszy nieśmiało spojrzał Michałowi w oczy, i chyba się uśmiechnął. Michał wierzy, że tak było. – Co będzie na podwieczorek? – Zapytał niższy z chłopców, wpychając do ust łyżkę cukru. – A co byś chciał? – To, co w cukierni u Dworskich. Wszystkie dzieciaki tam łażą, mają ciastka ze śmiesznymi nazwami. – Nie znam cukierni Dworskich. Jakie śmieszne nazwy? – Bo to cukiernia z naszego miasteczka. Różne śmieszne nazwy za sprawką Daniela. Został cukiernikiem, jak wszyscy z jego rodziny. Ale on ma najbardziej zajebiste pomysły! – Dobra, dobra, tylko bez slangu koleżko. – Michał zmarszczył brwi usiłujac wyglądać na groźnego. – A jakie to pomysły? – Slangowe! – Młodszy parsknął głośnym śmiechem. * Wrześniowe popołudnie było ciepłe i zachęcało do przebywania na zewnątrz. W Skejt Parku wrzało, jak w ulu. – Hej Adrian! – Cześć Lilka! Dryblas w niebieskich okularach nachylił się, by pocałować brunetkę z kolorowym plecakiem. – Adi? – Dziewczyna spojrzała chłopakowi w oczy. – Masz ochotę na tropikalny seks w Edenie? – Co?! Jaki seks? Lilka moi starzy są w domu, nn-nie możemy u mnie. – Dryblasowi plątał się język. – Adi, ale z ciebie wariat. Hahaha. Znam świetną miejscówkę u gościa w centrum. Podobno to jakiś zakonnik, który otworzył cukiernię. – Donośny śmiech Lilki zagłuszał parkowy hałas.3 punkty
-
3 punkty
-
czy gwiazdy płaczą wiatr się śmieje czy drzewa mówią o tym co słyszą czy miłość to prawda a kłamstwo ma dusze czy myśli można cofnąć zatrzymać czy płacz wymyślił smutek czy żal czy można prosto iść gdy zakręty ktoś powie koleś czy ty coś piłeś że tak poetyckie zadajesz pytania3 punkty
-
Nie znoszę kolekcjonerów motyli, biegających za okazami trofeum powiesić w gablocie Kocham motyle, bardzo gdybym był w kanadzie migrowałbym z monarchami szukaj w Meksyku jedyne owady migrujące obawiając się mrozów w górach skalistych2 punkty
-
Tak, Marku, Peelka żyje, a zero ma już gdzieś. ŻYJE! Rzeczywiście zero ma ogromne znaczenie, najogromniejsze, Gabrysiu. Można też Duszko rozumieć to jako nowy start. Nastąpił reset i teraz jest start w Nowe. Ja jechałam, ale już zaczynam od zera - w tym dobrym znaczeniu tego słowa Dokładnie Annie, również pozdr.2 punkty
-
Kiedy nocą wyjrzysz przez okno Będą domy uśpione w ciemności Ludzie w domach a chodniki o tej porze puste To piękna pora można wiele zobaczyć Zobacz to Ty idziesz samotny przez życie Smagany wiatrem pchany do tyłu A to odbicie w szybie to też Ty Tylko jakieś niewyraźne zamglone Chcesz dokładniej zobaczyć Otwórz okno szeroko zamknij oczy Otwórz duszę i spójrz w głąb siebie Jesteś pewien że chciałeś zobaczyć prawdę............? @Elżbieta 1234 Wybaczcie. pierwszy raz zamieszczam tekst a to nie powinno być takie rozstrzelane...2 punkty
-
Zupełnie nic nie rozumiał nie wiedział gdzie się odezwać a gdzie zamknąć twarz by później nie żałować snuł się dnia każdego myśląc "Panem świata będę!" chciał mieć wszystko nawet to co w swej zgodności sprzeczne wszystko...!!! chłonąć nawet najdrobniejsze byle budzić zazdrość wszędzie całe to życie odbite w pragnieniach zatopiło kły w marzeniach nie chce puścić ściska mami zabawny ludzik skręcony z naiwności pośpiesznie strój ofiary wkłada wiara nie ma nic do powiedzenia gdy twym domem skarbiec a klucz do niego zawieszony na haczyku co garb zdobi szczyt zajęty Ty wygięty...kolego nie tędy...!2 punkty
-
zawsze chciałem napisać książkę zacząłem od paradoksów wielkości które tak bardzo lubię zacząłem myśleć o istocie bytu i jego początkach w świetle i wapiennej mgle o niebywałych konstrukcjach astro i geo fizyki o istocie kwantów i elektryczności która je zniewala mieszkam daleko od oceanu ale też długo myślalem o jego bezkresie i tajemnicach Archeologia też wciąga , ale w kontekście geologii jest trochę sucha ta dziedzina starając się wydobyć świat idealny (bo tylko taki można wydobyć) doszedłem do mnóstwa innowacji i ułatwień głupio by było poprzestać na unieruchomieniu w jednym punkcie, ale gdy zbyt dużo tych punktów powstaje pozorny chaos odkryłem że planeta Ziemia jest jak bardzo pojemny notes . Urozmaicenie etniczne to faktycznie skarb. Strasznie głupio gdy ktoś kłóci się o absolutną boskość , dużo niepasujących liter. I teraz piszę w niewiedzy czy wiatr rozwiał zawieruchy i szalone myśliwce. Spoglądam na deseń chmur, patrzę za czystą wodą.2 punkty
-
Sugestia Ani o linii wzbierającej wydaje mi się trafiona. Wiadomo, że nie wzbiera non stop - jak to fala :) - i potem opada. Ale tak jak jest też jest ciekawie :)2 punkty
-
cierpliwością podlewaj smutki na pewno kiedyś wyrośnie z nich lepsze zarażaj innych miłością może zakwitnie z tego kochanie co dzień się uśmiechaj uśmiech lekarstwem na życie nie poddawaj się gdy deszcz zimno i wiatr to też poezja wszystko o czym wyżej napisałem ma sens jest światełkiem nie uczmy się go psuć niech nie gaśnie niech się tli2 punkty
-
nawet gdybyśmy byli jedną z wielu planet gwiazd we wszechświecie będziemy samotni wokół własnej osi Sylwia Błeńska 15.9.201 punkt
-
kiedy powróciłem do swojego miasta najpierw zatrzymał się zegar potem pociąg na stacji zamknięto kasy prosimy zakrywać usta i nos krzyczał głuchy peron potem było cicho jak nigdy odkazić zdezynfekować przemyć maski maseczki twarz i gdzieś w oddali człowiek a jeszcze dalej bezludny świat pij koteczku pij jest już późno na ostatni kawałek myszy bez bajeczki i maseczki pomruczmy teraz na pustej ulicy kocie łby odpowiedzą echem1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
@ekversisto czyli nie mam co liczyć na publikację w Antologii Poezji Polskiej? Szkoda :( Dziękuję. @bazyl_prost masz rację; lepiej uważać, co się zbiera w ciemnym lesie. Dziękuję. @iwonaroma Dziękuję. @Pan Ropuch Tak czy siak, to wytwór mózgu, który mi się podoba. Dziękuję. Pragnę podziękować za podobanie następującym użytkownikom @Gathas @iwonaroma @beta_b @Radosław @a...a @Pan Ropuch1 punkt
-
@Justyna Adamczewska no ja bym się czepiała i wyrzuciła.... "w fotelu nie w wózku nie leżę ciągle w łóżku" bez tych dwóch wersów twój wiersz jest niezwykły, te dwa wersy czynią dopowiedzenie, graniczące z szantażem emocjonalnym... Pozdrawiam :)1 punkt
-
@Wiesława Hejcia, to znowu ja :) Wyrównałaś, zrymowałaś.... Super! Na tym portalu jest kilka osób, które robią to znakomicie, zawsze można zasięgnąć u nich języka, tak myślę:) Trzymaj się ciepło :)1 punkt
-
1 punkt
-
mój ideał skurczył się pobladł zmienił w przeciwieństwo wyrzucić na śmietnik? czy zachować w sercu?1 punkt
-
Witam - i tak zrobiłem - dziękuje za kolejne miłe czytanie.. Uśmiech ślę i pozdrawiam. @Jan Paweł D. (Krakelura) - witam serdecznie - była jeszcze jedna zwrotka którą usunąłem wic jej nie zdążyłeś zobaczyć. I faktycznie teraz jest ciekawiej. Za kolejne czytanie i miły komentarz dziękuje Janie Pawle. Pozd.1 punkt
-
@w kropki bordo Przepraszam jeśli poczułaś się moimi słowami dotknięta, ale Twoje słowa " Nie czyni z tego tekstu wiersza, niestety nie, a jesteśmy na portalu poezja.org. chyba że się mylę." nie odebrałam jako merytoryczną, życzliwą uwagę, jak np. sam początek Twoich słusznych zresztą spostrzeżeń. Tylko nie zawsze udaje nam się pominąć pewnych rymów nie gubiąc przy tym przekazu. I "niewłaściwe" rymy zdarzały się nawet najlepszym poetom, więc nie wymagajmy od siebie aż tak wiele, bo przed nam długa droga, zanim będziemy mogli nazwać siebie poetami. Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego popołudnia :-)1 punkt
-
1 punkt
-
oto mój świat z promieni gwiazd w astralu od lat przemierzam czas zamknięte oczy lecz widzę was1 punkt
-
1 punkt
-
Witam - uroczo jest - zwłaszcza kasztanowe koniki i czapki żołędziowe zawróciły mój miniony dawny ale fajny czas. Miłego ci życzę.1 punkt
-
Podoba mi się to porównanie do fali. Zmieniłabym jednak "się wyginającą". A może: jestem falą wzbierającą? Albo: jestem falą, która wzbiera i opada?1 punkt
-
@Radosław@ais albo słowotura ;) Ja tu widzę niezły burdel :D Piękne skojarzenie słowotwórczo-obrazowe. Ps. Więcej grzybów pamiętać nie musisz. Pozdrawiam Pan Ropuch1 punkt
-
Gwiazdy spadają, jakby ludzkie głowy pod bezlitosnym ostrzem kata, lecz niebo - ono wciąż nieruchome, skowytem swym zagłusza całość wszechświata. Nie dziw się rozgniewanemu niebu, bo to przygwożdżone zostały do powłoki jego – lwy, byki i ptaki… Gwiazdozbiór to najpiękniejsza nazwa dla klatki ukazująca kunszt sztuki niewolnictwa. Ktoś śmiał umieścić kruka z orłem na sferze czarnogardłych marzeń, jakże więc zaznać mają wolności dzikie zwierzęta, raz stanąwszy się srebrnym witrażem? Lamentem objąć domy tylko deszcz jest w stanie, a łzy jego - rozumujesz - niebiańskich istot jest to płakanie. Jeśli więc nie czujesz w życiu nazbyt wiele, prócz gorzkości, w niebie nad tobą - nie dopatruj się winy, w gwiazdach dalekich - nie szukaj litości.1 punkt
-
1 punkt
-
Aleksandr Siergiejewić Puszkin JEWGIENIJ ONIEGIN Roman v stichach Gława I Strofa XXI Wsio chłopajet. Oniegin wchodit, Idiot mież krieseł po nogam, Dwojnoj łorniet skosijaś nawodit Na łożi nieznakomych dam; Wsie jarusy okinuł wzorom, Wsio vidieł: licami, uborom Użasno niedowolen on; S mużćinami so wsiech storon Raskłaniałsia, potom na scenu W bolszom rassejanije wzglanuł, Otworotiłsja - i zievnuł, I mołvił: "Wsiech pora na smienu; Balety dołgo ja cierpieł, No i Didlo mnie nadojeł". *** Aleksander Puszkin EUGENIUSZ ONIEGIN Romans wierszem Księga I-sza Strofa XVIII. Wszyscy klaskają, Oniegin wchodzi Depcze po nogach, jakby był sam; Na wszystkie strony lornetę wodzi, Zwłaszcza na loże nieznanych dam Wokół na piętra zwrócił swe oczy; Wszystko widziawszy, niekontent on: Ni go dam piękność, ni strój uroczy Niebawi; potém ze wszystkich stron Mężczyzn powitał; wzrok roztargniony Rzucił na scenę zaledwie raz, I wnet, ziewając, mocno znużony Rzekł: teraz wszystko już rzucić czas, Teraz mi wszystko, wszystko obrzydło Dramy, balety, nawet sam Dydło. (Tłumacz. Stanisław Budziński (1824-1895)(Bolesław Wiktor), 1886) Ballet 'Zephyr et Flore', Choreography of Charles Louis Didelot (1767-1836), dancers Yuri Soloviyov, Natalia Makarova, Liudmila Alexeyeva, record of 1964. Ballet was premiered in London in 1796, in St. Petersburg in 1808. Balet "Zephyr et Flore" choreografii Charlesa Louisa Didelota (1767-1836). Tancerze Juri Sołowijow, Natalia Makarowa, Ludmiła Alexejewa, rekord z 1964 roku. Balet miał swoją premierę w Londynie w 1796 r. i w Petersburgu w 1808 r. Aleksander Puszkin EUGENIUSZ ONIEGIN Romans wierszem Księga I-sza Strofa XXI. Oklaski grzmią... Oniegin wchodzi, Po nogach stąpa widzom... Siadł... Po lożach krzywem okiem wodzi, Obcym mu zdał się damski świat... Obejrzał wszystkich piętr krawędzie, W szatach i twarzach znalazł wszędzie Błąd jakiś, lub fałszywy ton; Mężczyznom oddał z wszystkich stron Ukłony; potem ledwie raczył Na scenę spojrzeć; już ma dość; Ziewając, myśli: "Bierze złość, Ze tego nikt nie przeinaczył... Balet już na mnie nudą tchnie, Ba, i Didlot już znudził mnie". (Tłumacz. Leo Belmont (1865-1941) (Leopold Blumental), 1902) *** By Alexandre Pushkin EUGENE ONEGIN Novel in verse Chapter I Strophe XXI The audience claps. Onegin enters. He stamps the legs while forcing thru, Askance, thru opera glasses, glancing At boxes for the belles come true; His eyes saw every single circle. He noticed all. The faces, clothes Displeased him to a great extent: He bowed to all gentlemen On every side, then at the show He cast a deeply absent glance, And having turned away at once He yawned and said: `Show must not go! I suffered ballets quite a lot, But even with Didelot I got bored`. (Trans. By Andrew Alexandre Owie) Alexandre Pushkin depicts the exact morals and manners of his time in the Strophie XXI of the 1st Chapter of `Eugene Onegin`. The democratic public claps demanding to start the show. As to gentlemen, the then theatrical good tone (bon ton) required from them to enter the hall at the last minute. The very appearance of gentlemen also required the performance of etiquette: exchange of greetings, ritual of bows and conversations. Alexandre Pushkin przedstawia dokładną moralność i maniery swoich czasów w Strofe XXI pierwszej księgi „Eugeniusza Oniegina”. Demokratyczna publiczność klaszcze, domagając się rozpoczęcia przedstawienia. Co do panów, ówczesny teatralny dobry ton (bon ton) wymagał od nich wejścia do sali w ostatniej chwili. Samo pojawienie się panów wymagało również wykonania etykiety: wymiany pozdrowień, rytuału ukłonów i rozmów. People stood in the stalls, there were just several rows of seats for the High Society men. Ladies were only in the boxes. Onegin forced through twixt the rows, which was a deliberate demonstration of the shocking negligence and impudence permitted to the young dandies and rakes. Besides, they had to simulate myopia and use the opera glasess. It was not quite appropriate for gentlemen to look at people through the lenses, to lornette them, especially to examine young ladies, and it was twice as inappropriate to look at people askance. It could be a pretext for a challenge. Ludzie stali na parterze, gdy było tylko kilka rzędów siedzeń dla mężczyzn z najlepszego towarzystwa. Damy były tylko w pudełkach. Onegin przepychał się między rzędami, co było celowym pokazem szokującego zaniedbania i zuchwalstwa dozwolonego tylko dla młodych dandysów i hulak. Ponadto musieli symulować krótkowzroczność i używać okularów operowych. Panowie patrzyli na ludzi przez soczewki, co było niestosowne niewłaściwe gdy patrzyli na młodych kobiet, a dwa razy bardziej niewłaściwe było patrzenie na ludzi z ukosa. To mogłby być pretekst do wyzwania i pojedynku. But Onegin was a rake and dandy and behaved according to the unwritten rules. The young men of that stratum were also required to express indifference and coolness. They copycatted `byrons`, `childe harolds`. They were all Anglophiles. Ale Oniegin był hulaką i dandysem i zachowywał się zgodnie z niepisanymi zasadami. Od młodych mężczyzn z tej warstwy było wymagano również okazywania obojętności i chłodu. Naśladowali „byronów”, „childe haroldów”. Wszyscy byli anglofilami. However, Pushkin who was a replica of Onegin in the described time did not agree with him in his attitude towards Didelot. In his commentary to his novel we read: `Didelot`s ballets are filled with a lively imagination and extraordinary delights. One of our romantic writers considered them to contain much more poetry than does all French literature`. Jednak Puszkin, który w opisywanym czasie był repliką Oniegina, nie zgadzał się z nim w swoim stosunku do Didelota. W komentarzu do jego romansa czytamy, że "balety Didelota przepełnione żywą wyobraźnią i niezwykłymi rozkoszami. Jeden z naszych romantycznych pisarzy uznał, że zawierają one znacznie więcej poezji niż cała literatura francuska ”. Entre nous, les filles, all three translators have omitted here an important detail that emphasizes the enormity of the protagonist's arrogance. I mean the first line. Not "Wszyscy klaskają" , "Oklaski grzmią...", 'The audience claps', but "Wszystko klaskuje", 'Everything, Every thing claps' . Entre nous, les filles (Między nami, dziewczynami, nieoficjalnie) wszyscy trzej tłumacze tutaj pominęli istotny szczegół, który podkreśla ogrom arogancji bohatera. Mam na myśli pierwszą linię. Nie "Wszyscy klaskają" , "Oklaski grzmią... ", 'The audience claps', ale 'Wszystko klaskuje", 'Everything, Every thing claps', "Każda rzecz klaskuje". The common mistake of all translators of Pushkin is their intention to use an excess of the lexical wealth of their languages. But Pushkin was a poet who could achieve the highly-artistic results with the use of very simple expressive means of language and colloquial speech. He was one of the main creators of the modern Russian language. While writing his `Onegin` he was being transformed from a romanticist into a psychological realist. And `simplicity`, economy on expressive means of language when tropes and lexical abundance were not required psychologically was his deliberate choice and aesthetic principle. Powszechnym błędem wszystkich tłumaczy Puszkina jest zamiar wykorzystania nadmiaru leksykalnego bogactwa ich języków. Ale Puszkin był poetą, który potrafił osiągnąć wysoce artystyczne rezultaty, posługując się bardzo prostymi środkami wyrazu i potoczną mową. Był jednym z głównych twórców współczesnego języka rosyjskiego. Pisząc Oniegina, zmieniał się z romantyka w psychologa realistę. A „prostota”, oszczędność na ekspresywnych środkach języka, kiedy tropów i bogactwa leksykalnego nie były wymagane z psychologicznego punktu widzenia, była jego świadomym wyborem i zasadą estetyczną. From the series "Entre nous, les filles" by Mona Lisa Z serii „Entre nous, les filles” ("Między nami, dziewczynami, nieoficjalnie") Mony Lisy1 punkt
-
1 punkt
-
@Pan Ropuch bo ona z puszką farby, a on z futrem z lisów. Nie ma białej prawdy Wywróżyć ją z fusów? Kto sztuczny kto żywy. Milord z kością słonia tak jakby strachliwy On w dziupli się schował? Wiersz w swój specyficzny sposób intrygujący. Pozdrawiam.1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Nie ściskaj tak pieniędzy, tylko je pożyczaj, może komuś uratujesz życie :)1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00
-
Ostatnio dodane
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne