Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 10.08.2020 uwzględniając wszystkie działy

  1. Żyjesz pośród burz, szarpany jak trzcina Przez wiatr szaleństwa, przez prąd namiętności, Który raz po raz do ziemi cię zgina, Aż cię nie złamie w przypływie słabości. Jak go okiełznać i skąd czerpać siły Gdy w oczy otchłań zagląda bezdenna, Gdy niejednego człowieka zgubiły Dziwne tabletki i miałkość codzienna? Wdzięcznością hartuj ducha w zimnym ciele. Dziękuj za wszystko to co cię spotyka, Choćby nie było tego nazbyt wiele I by dziękować ci brakło języka. Gdyż wdzięczne serce jest zawsze szczęśliwe, Ciche, pogodne i niezapalczywe. Najcięższe próby przechodzi wytrwale Bo jest jak twierdza wzniesiona na skale. Pogodą ducha ten świat się zwycięża I nie masz nad nią lepszego oręża. To nie optymizm- naiwność najprostsza, A z czystej stali damasceńskiej ostrza. Oto lekarstwo co działa naprawdę, Więc ćwicz pogodę, wbrew najgorszej doli, Aż w końcu znajdziesz w swoim życiu prawdę. Lecz czym jest prawda? Prawda nas wyzwoli.
    13 punktów
  2. Między wschodem a zachodem Pod Warszawą na równinie Tor dwustronny jesienny Parzysty i kolejowy - bardzo ważny Stęka stalowym pędem Wedle rozkładu Świszczącego szczękaniem hamulca On wyszedł jak do lotu na przeciw Zderzeniu zdarzeń Z jej małą fotografią Zaciśniętą w ciasnych palcach Jak bezpowrotnym biletem do nieba Z przesiadką w czyśćcu I spojrzał ostatni raz w zęby ekspresu Czy Pan poznaje ten kształt na fotografii Wyrwany przez impet z miazgi ciała Rysunek na fragmencie pleców Zamknięty czerwonym konturem smoka Czy należał on do pańskiego syna Tyle z niego pozostało w zieleni traw Dla ojcowskich pękniętych oczu Trzeba wypełnić pustkę protokołu Nie łzą daremną i zduszonym szlochem Lecz pismem nieczułym za to skrupulatnym Nikt martwy - proszę Pana Nie może pozostać bez imienia I musi zostać wymazany ostatecznie Z ziemskich rejestrów ******** Jej fotografia przetrwała Czysta i kompletna Przyklejona potulnie do bezdźwięcznej szyny Jak liść jednego z pobliskich drzew Które trącane cmentarnym wichrem Opłatkiem ciszy opadają na ziemię Aby w ich miejscu rozwinęły się kolejne
    9 punktów
  3. Znikła tęcza w moich oczach, odeszło gdzieś napięcie dnia. Idę plażą sekretnie, powoli, do miejsca gdzie czeka on. Tym razem będę ostrożna. Nie powiem, że go kocham, tylko przytulę gorąco, i odcisnę na wargach mój znak. Wtuleni wreszcie w siebie, bez czasu, bez miejsca, bez tchu, usta łączymy w napięciu, wsłuchując się w bicie serc. Cisza dyskretnie czeka, na moje słowa dwa, lecz dziś nie powiem tobie, jak bardzo, jak bardzo – ach tak.
    8 punktów
  4. tej nocy kiedy postanowiłam umrzeć musiałam odpocząć bolała mnie głowa samobójstwo to chwila ale śmierć może potrwać nim tkanki wypalą ostatnie cząstki tlenu może okazać się męcząca warto ją jednak dobrze przeżyć zważywszy na nieudane życie nie będę się żegnać ale jedno muszę zapisać że chcę być spalona nie będą już patrzeć bracia z obrzydzeniem ojciec powie a nie mówiłem matka że zmarnowałam jej życie moja nienarodzona córeczka może się poruszyć nie chcę jej odczuć w proszku będę bezpieczna zadzwoniłeś
    5 punktów
  5. przyglądają się dłonie od policzków po uda śledząc upływ czasu jak rzeka brzegi nie doczeka jutra życia pokusa obejmie w posiadanie rozbite skrawki dnia by potem je scalić i unurzać w półmrok gdzie nie ma granic ani cudzych spraw
    4 punkty
  6. idź precz o prymitywna siło Ludus zabierz ze sobą pożądanie i niszczycielską moc Manii przyszedł bowiem wiek rozsądku czas hołdu Agape i zerwania z przepięknym Erosem idź precz o wielka namiętności już mego serca ponownie nie zabijesz był bowiem Diabeł lecz jest Księżyc a po nim wzejdzie Słońce Wielkich Arkan
    3 punkty
  7. Przesilenia Wokół mgły marnieją piece naszych serc, rozgoryczeni w ulice rzucamy przynętę, szukając ukojenia w spojrzeniu przechodnia. Niby na chwilę, lecz maskujemy jej trwanie. W kalendarzu czerwień kółek dzieli żale. Chłód samotnych kolacji przedziera się przez ściany sypialni, gdzie kwiaty spijają krople ciszy - czas wybiera to co dobre. Z tchnieniem wiosny kiełkuje zrozumienie, konary nie obumarły, ulga przebija pąki. Między pokojami jeszcze niepewność. Spójrz jaskółki w naszym oknie budują dom, a my... marzec, 2020
    3 punkty
  8. Tak to zastał mnie tamten dzień nad rzeką, pierwszy z reszty, w których nie spotkam Wojciecha Dunala. W ów dzień z widokiem na most, ciepły a wiosenny, z Jolą i Dominiką byłem, kiedy matka przekazała mi wieści – człowieka o chodzie oficerskim i białym, obciachowym (póki sam na łeb nie włożyłem) kaszkiecie - na globie ziemskim nie zobaczę już żywym. Puszczam chmury z balkonu (ojciec palił całe życie) wracam do tego dnia kiedy po raz ostatni spodnie w mieszkaniu zakładał przed wyjściem do szpitala i próbuję się przejrzeć w tej chwili - jak to jest, tak wychodzisz - zostawiasz. A jak słowem oddać klamkę, która oddaje ciepło i porządek rzeczy – układ, o którym ktoś zadecydował ostatni raz– więc to jest śmierć, to miejsce wolne na kanapie, niebieskie światło na obliczu matki, oczekiwanie na ducha -
    3 punkty
  9. Pierwszy raz zapada w pamięć. Mogę tak wyliczać, byłem przy każdej z tych chwil. Wtykam w rower drewniany badyl. Sprawdzam, czy mocno siedzi. Lekcje przewracania i wstawania. Po każdej wyciągam drzazgi z obolałych dłoni. Puszczam Cię. Trzymasz równowagę i nie wpadasz w poślizg na zakrętach. Jedź już i nie pytaj mnie o drogę.
    3 punkty
  10. ...lecz drę się odważnie w ciemność całą sobą się śmieję gdy mnie znajdziesz Twoje umorusane, zagubione dziecko .
    2 punkty
  11. podarowałeś mi kawałek tektury podoba mi się to słowo falista zrobię z niej dom podoba mi się to słowo dom już widzę jak smażę jajecznicę w naszej nowej kuchni uśmiecham się okno bez firanki i pelargonii świetliki meszki pchły noc łóżko będziemy pisać palcem po suficie wesołe sympatyczne piosenki a jak spadnie z papier mache zrobię rakietę 140520
    2 punkty
  12. kiedy wiersz przestaje być pieśnią a jest tylko zgrzytem harmonię muzyki rujnuje dysonans obraz traci znaczenie w najczystszej (?) abstrakcji ciało załamane nie tańczy, boli życie stało się teatralne więc o co ci chodzi?
    2 punkty
  13. już nie ma słomianych dachów ani przewiewnych chat drzwi już tak nie skrzypią okiennice nie kryją snów już nie ma tamtych bajek gdzie dziewcze podglądał nów wiatr inaczej liście kradł zakonnica to był boży cud już nie ma horyzontów gdzie uczciwe były łzy nie ma kładki zakochanych patrzących w oddalone mgły już nie ma to fakt - ale są wspomnienia ukryte w szkatułkach - wystarczy otworzyć je i dalej żyć
    2 punkty
  14. przedpołudniowym słońcem mi do twarzy w koszulce i spódnicy halce jak kwiaty cykorii z czułością wyprzytulam każdy koniuszek koronki spojrzeniem w oczy dodajesz szczyptę kocham
    2 punkty
  15. Stopy zmęczone pielgrzymką przez życie, serce zgubiło radosną beztroskę. Myśli swawolne wędrują wciąż skrycie, marzenia w głowie, niczym włosy rosną. Upalny sierpień żar sieje wokoło, szum wody w muszli brzmi jeszcze wieczorem. Echo grzybiarzy woła hen za lasem, nic się nie zdarzy innego... tymczasem. Tylko ogonków rybich plusk do wody, cienie na piasku mocno wydłużone. Jeszcze te chwile, kiedy duchem młodzi, zanim zapadnie w pamięci minione. Czerwone słońce znika na dobranoc, za horyzontem noc barwy pochłania. W zamian księżyca poświata wieczorem, na niebie gwiazdy spadające... naraz.
    2 punkty
  16. na progu obcości stajemy wykuci w kamienne postury w długości milczenia konkurujemy krępujemy gesty zamykamy w czarnej skrzynce czułość powoli stygniemy utrwalamy się w obojętności z czasem milkniemy na zawsze
    2 punkty
  17. Wyblakłe są zachody Dla osób z katarem. Nad ciemniejącym brzegiem, Kiedy już fale tylko rozpraszają Migające spod chmur błyski Wieczornego ognia, Przyszliśmy pod, jakby w ukłonie, Pochylone drzewo. A gdy pośrodku wspólnej ciszy Zerwał się pierwszy nocny wiatr, Pamiętam, jak dałaś mi Pachnącą od rąk chusteczkę. I pamiętam też, jak wyjęłaś swoją... Bo było nam coraz chłodniej I nikt nie spodziewał się ciepła Od w dali nienazwanych, Spadających gwiazd.
    2 punkty
  18. Czuję, że jesteś teraz kochany blisko, obejmujesz mnie swymi myślami, które są w tej chwili czułymi rozkosznymi pocałunkami. Twoje uczucia pełne tęsknoty płyną do mnie falami, stając się rozkosznymi obrazami. Słyszę szept twojej duszy, która w przypływie tęsknoty wypowiada z czułością moje imię. W ustach twych namiętnych wybrzmiewa jak najcudowniejsza melodia. Melodia tak słodka, że pragnę jej słuchać do dni swoich końca. Lecz teraz w wyobraźni mój ukochany zabierz mnie z sobą w podróż, w upragnioną surrealistyczną podróż, wprost do krainy zmysłowego szczęścia..
    2 punkty
  19. kochasz nie kochasz żadna różnica wiatr przywiewa twój zapach palce wsuwasz między moje przyciągasz jak złudne odblaski ważkę do miasta świadoma nieświadomości unoszę się sierpniowo puszkiem ostu spalana w objęciach wibruję nocami o poranku rodząc tęczę wśród rzęs wszędzie noszę twój tembr dłonie usta nie istnieje sama tylko współ
    2 punkty
  20. @Marek.zak1 @Marcin Krzysica @Nata_Kruk Dzięki i pozdrawiam, b
    2 punkty
  21. Mówią że wyginęli a ja w zaklętej ciszy rozmawiam o treści zamkniętej pod powiekami wiedźmy dla ciebie opuściłem eden
    2 punkty
  22. MA TO ZEUS I SUEZ, O TAM. METAL, ATENA I ANETA LATEM. KOD ARTEMIDY, CYD I METRA DOK.
    1 punkt
  23. Miasto Pytam siebie, czy to naprawdę tu i teraz. Cwał butów ściera krawężniki. Obok galop mechanicznych koni, czas zawiązuje pętle. Na torowiskach płynące tramwaje, kasowniki ze zgryzoty przegryzają bilety, też się gryzę. Pośpiech zgarnia drobiny uprzejmości, będzie na potem. Pod palcami iskrzą telefony. Słuchawki nurkują w uszach, żeby rytmem rozbudzić nogi. Krok za krokiem spojrzenia, przystanki otwierają drzwi, wysiadam. Płuca wciągają znajomą przestrzeń, klatki na śmieci przypominają twierdze, pomiędzy szmaciani rycerze i kundle jak tarcze... nawet o poranku znajdują skarby, uśmiech, gdy na szyjce butelki przysiądzie motyl. luty, 2020
    1 punkt
  24. Wiersz na ochłodzenie gorącego dnia wiatr jesień rozebrał stoi golusieńka stoi zapłakana zobaczył ją strach oddał swą kapote oraz szal mówiąc nie martw sie ja sobie jakoś radę dam pójdę do lumpeksu kupie sobie tam używany frak jesień uśmiechnięta powiedziała dziękuje miły z ciebie dziad
    1 punkt
  25. Sam na plaży, na rozgrzanym piasku, rozglądam sie dookoła. Tu i ówdzie stopy ślad, jakiś strzęp, mewy śpiew. Słońce w pozycji zostanę tu na zawsze napełnia mnie ołowiem. Ciepła dłoń prowadzi mnie do morza. Stopy przyjemnie zatapiają się w mokrym piasku. Na horyzoncie parują białe żagle, jak filiżanki kawy. Po kolana, po pas w wodzie. Kołyszę się do przodu, do tyłu, zgodnie z pulsem księżyca. Po pierś, po szyję, dalej ku czarnej głębinie. Tracę kontakt z dnem, zawisam nad ziemią, unoszę się w próżni. Nie dochodzi mnie tu żaden obraz, żaden dźwięk. Myśli tracą kształt. Zapominam, że muszę zaczerpnąć oddechu. Wszystko staje się ciszą. Wróciłem do matki. Jeszcze sie nie narodziłem.
    1 punkt
  26. pod powierzchnią lęk. ten sam schemat zacieśnia więzi. pokaż język, a powiem czyją jesteś ofiarą. tym razem blisko mi do ciebie, imam się słów, przełykam grudki; słone są powodem do kolejnych gierek. pomyśl jak mnie ugryźć, przeciąć, cięcia są nieuniknione. teraz ty jesteś katem; otwarty na nowe szybkim pchnięciem przebijasz myśl, z nadgryzionych sutków zlizujesz mleko i ze wzruszeniem mówisz o chwili, kiedy białym słowom przerżnąłeś rdzeń.
    1 punkt
  27. Bila, swary żyra w sali B.
    1 punkt
  28. znajomy napisał: śmierć to normalna rzecz - być może, nie wiem zgadzać się nie muszę i nie chcę życie cielesne pewności nie ma co dalej wiara, nadzieja i miłość- a potem inny wymiar...
    1 punkt
  29. Droga faluje jak motyl w lustrze wzburzonego nieba. Słońce w szpilkach ustawia czas, w mglistej sukience tak biega. Zorza zwilżona natchnieniem spływa w źrenicach swej głębi. Widziałeś jak światło płacze, gdy leży nagie na ziemi? Jutrzenka często zasypia, śni jak rozkwita gwiazdami. Pegaz ją chwyta w objęcia, fruwa pomiędzy łąkami. Jak dobrze świecić jest z Tobą, gdy w moim świecie przebywasz. Więc zrób mi kawę parzoną, a kwiatki dla mnie pozrywasz ? Zobacz miły! To promienie wystukują rytm by chodzić. Ty wciąż do mnie ja do Ciebie, by tak boskość z ziemią łączyć. Jak te ślady tu i teraz na kieliszku pozostają. Czas i przestrzeń nie istnieje, czy zostaniesz tu dziś na noc? Jeszcze jeden dzień i milion, w nieskończoność tak mnie całuj. Nie chcę spać gdy jesteś obok, pejzaż w duszy mojej maluj. Nie chcę ani Słowackiego, ani też Moneta nie chcę. Ty malujesz słowem miłość, którą pragnie moje serce.
    1 punkt
  30. @Ilona Rutkowska Koniecznie!!!! Dziękuję za serduszko :) @fregamo nie wiem skąd :))))
    1 punkt
  31. Dziękuję @Nata_Kruk Pozdrawiam.
    1 punkt
  32. Fajnie ze chociaz pod tym moim watkiem cos bardziej ostrego wyrasta :D
    1 punkt
  33. Zacząłem wierszowanie od czasu kiedy moja wnuczka zachorowała na ostrą białaczkę szpikową, miala 9 lat, pisałem do niej wiersze do szpitala, żeby Ją podtrzymywać na duchu. Wiecie że udało się dzisiaj ma 15 lat jest licealistką i kiedyś mi się zwierzyła: Dziadku gdyby nie te twoje wiersze - nie wiem czy bym podołała. Pozdrawiam, to dla Niej piszę.
    1 punkt
  34. (Z cyklu: Albumy muzyczne) *** Teksty z cyklu „Albumy muzyczne”, nie są przekładami. Są one jedynie luźno związane z oryginalnymi tekstami utworów, zawartymi na prezentowanych przeze mnie albumach muzycznych. Zarówno sama muzyka jak i treść utworów śpiewanych są dla mnie niejako pretekstem i inspiracją do przedstawienia swoistego konceptu fantastycznego. *** … krok za krokiem… ―powolny chód…Otaczają mnie wokół piaszczyste wzgórza, niczym wielbłądzie garby…Tańczą w wietrze drobinki kwarcu…Uderzająw twarz…Kłująi drapią…… wybijają rytm…Ogromnesłońce…Rozdęte…― oślepiające…Osiadającyna karku,na barkach― jaskrawy żar…… wtłaczający w ziemię rozpalony piec…Idę przed siebie, idę wciąż… -Pot zalewamoje oczy…… szczypiąca sól…Jest mi coraztrudniej…… zatyka mi dech…Gdzie jajestem? ―… nie wiem…Wiatr osuszaskronie i łzy.Gdzie jajestem?… jestem sam…Poprawiam na plecach bagaż z dotychczasowym życiem…Zwilżam popękane usta ostatnimi kroplami wody…… krok za krokiem… ―powolny chód…Złote pałace majaczą w migoczących strumieniach falującego nieba…Tańczą w wietrze drobinki kwarcu…Uderzająw twarz…Kłująi drapią…… wybijają rytm… (Włodzimierz Zastawniak, 2018-08-17) *** Caravanserai – jest to czwarty album muzyczny (studyjny) amerykańskiej grupy Santana, wydany w 1972 roku.
    1 punkt
  35. @[email protected] Wirusa znam ale go nie kocham. Dlatego zakładam maseczkę - a kogo kocham może zajrzeć pod maseczkę. Pozdrawiam serdecznie. Alexandra
    1 punkt
  36. @Johny @Johny oj, chyba się trochę źle wyraziłam ?. Super mnie przeczytałeś. A te minięcia to już piszę. To, taka pół miłość, Peelka mimo, że jest wrażliwa i szuka miłości, bo tylko w współistnieniu widzi sens, dziś robi wyjątek, i przestaje dbać o to, czy uczucie jest odwzajemnone, poprostu zakochuje się. Pozdrawiam ?.
    1 punkt
  37. Pięknie napisane.Przedstawiasz tu wyższy poziom świadomości który bardzo trudno utrzymać i oby nie popaść w terror bycia pozytywnym. Pozdrawiam.
    1 punkt
  38. @w kropki bordo Myślę, że wiersz jest bardzo elastyczny w możliwości interpretacji :). Piękno spraw przyziemnych. Proces twórczy. Teraz pomyślałem, że mogłoby to być o życiu w stylu zen. Skupianie się na teraźniejszości, na tu i teraz, medytacja nad najprostszymi czynnościami takimi jak mycie naczyń czy obieranie ziemniaków. Dawanie siebie innym, służba innym istotom czującym, nawet dzikim świniom w lesie :). Ale to może być zaleta, że każdy może dopowiedzieć sobie do tego obrazu swoją historię :).
    1 punkt
  39. @Johny Dziękuję :) Dla mnie najważniejsze są rzeczy najprostsze :) Paradoksalnie poprzez prostą czynność obierania ziemniaków, chciałam opowiedzieć o procesie tworzenia, pisania, skupienia się na jednej czynności, nie rozmieniania się na drobne....można przecież obierać ziemniaki i oglądać TV, na przykład, umiejętności dokonywania wyboru, to uważam za bardzo ważny aspekt każdej twórczej działalności. Komu dzisiaj potrzebne są wiersze, obrazy, sztuka.... gdzieś i ta myśl jest przemycona :))) Wracając do Twojego komentarza, ktoś bardzo mądrą dał komuś radę. Pozdrawiam serdecznie :)
    1 punkt
  40. @Johny masz intuicję, tego nie gwarantuje żaden dyplom ???. Dziękuję za tak wnikliwie przeanalizowanie mojego wiersza. Trochę się minąłeś moim zamysłem, ale bardzo ciekawie to zinterpretowowałeś. Pozdrawiam i z serca dziękuję za pracę pod wierszem. ? Jestem onieśmielona i bardzo szczęśliwa.
    1 punkt
  41. Łódź już stoi na brzegu i oto wyrusza Wraz z pierwszymi błyskami wschodzącego słońca. Przed sobą ma zadanie bez zasad i końca. Jezioro i ryb setki kontra jedna dusza. Z ryb przepastnych gardzieli chce wyrwać je wszystkie, Choć już sił w drobnych skrzydłach by wznieść się nie staje. Więc Zbawca Much uderza w srebrnych łusek zgraje, Lecz zwycięstwo od tego nie jest nawet bliskie. Ropierzchły się spłoszone, porwały ofiary, Tylko jedna się szarpie na ostrze nadziana. Zbawca tnie ją nożem, choć otwarta rana Jest już tylko wyrazem bezowocnej kary. Nie żyją bowiem obie, ni ryba, ni mucha, Zaś Zbawca zasmucony porzuca ich ciała I pracuje w ten sposób dzień cały bez mała, Wiedząc, że nić życia jest tu nazbyt krucha. Ocalił ledwie garstkę, odebrał głębinie, Skazanym na porażkę przywrócił nadzieję. Ze znużenia Much Zbawca na nogach się chwieje. Dziś powraca do domu. Jutro znów wypłynie.
    1 punkt
  42. @huzarc - @annzau - @iwonaroma - @[email protected] @Nata_Kruk - @Wiesława - @Sylwester_Lasota - @Wieslaw_J._Korzeniowski wszystkim wam uśmiechem dziękuje za czytaniei głosiki . Pozdrawiam wakacyjnie.
    1 punkt
  43. @Somalija Podobają mi się trzy pierwsze strofy wiersza. Jest w nich miejsce na działanie wyobraźni. Na niedopowiedzenie i nieoczywistość. Dokładnie tak jak widzę tę relację PLki z jej partnerem. Wydaje mi się, że to taki związek, w którym ona bardzo się angażuje, za to on... Jest trochę niedostępny. Trochę tajemnicą. Może kocha, ale tak do końca nie wiadomo co czuje. Niby przyciąga, ale czy na pewno? W nocy daje radość, rano łzy. Dostarcza całą paletę emocji ale PLka nigdy nie wie do końca na czym stoi. Wie tylko jedno. I tu jest czwarta strofa wyrażająca wprost bez ogródek uwielbienie dla partnera. Można to zrozumieć jako przedstawienie w jaki sposób PLka straciła dla wybranka głowę. Można to odczytać jako przeciwwagę. On chimeryczny w uczuciach, ona stała i wierna. Tylko, że myślę, że przy twoich umiejętnościach potrafisz wyrazić to ciekawiej. Niby wygląda to na szczere wyznanie i może tak miało być, ale coś mi w tej strofie nie pasuje. Edycja: Już chyba wiem. W pierwszych strofach fajnie operujesz napięciem. Na zasadzie kontrastów: kochasz nie kochasz, przyciągasz jak złudne odblaski wibruję nocami o poranku rodząc tęczę wśród rzęs Ta zmienność, ten taniec, konflikt idei sprawia że wiersz jest ciekawy. Tak jak zmienność partnera wywołuje emocje w PLce, tak ten opis wywołuje emocje we mnie. Natomiast w czwartej strofie masz jednym ciągiem: miłość, miłość, miłość, miłość. Nie ma tańca. Nie ma kontrastów. Dlatego czuję jakby to było przesłodzone. Jakbyś zagłaskiwała kotka na śmierć. Oczywiście to tylko takie spostrzeżenia amatora, bez dyplomu polonistyki. Nie musisz ich brać do siebie :).
    1 punkt
  44. @w kropki bordo Nie pamiętam już gdzie to przeczytałem, ale na jakimś forum początkujący poeta otrzymał mniej więcej taką radę: jeśli chcesz mówić o miłości, sensie życia, cierpieniu i rzeczach ważnych, musisz umieć opowiedzieć o sprawach przyziemnych. Ja tym się inspirując napisałem wiersz o płycie chodnikowej. Ty mnie przebiłaś bo ziemniaki są jeszcze bardziej przy ziemi :))). Ale rzeczywiście łapię się na tym, że strasznie trudno napisać coś fajnego o sprawach trywialnych. Znaleźć piękno w zwykłej codzienności, zwyczajnym szarym życiu i opowiedzieć o nim innym tak by tego chcieli słuchać. Jednocześnie jak ktoś umie to zrobić, to ma to wielką moc. Nie wszyscy przeżyli porywającą pełną uniesień duchowych miłość. Ale każdy może znaleźć cząstkę siebie w byciu normalnym, przeciętnym człowiekiem.
    1 punkt
  45. @Nata_Kruk Podoba mi się to jak zostało to opisane. Po pierwsze mamy krótką historię - powrót do domu przez miasto. Najpierw widok z lotu ptaka, potem wejście do tramwaju, przyjazd na miejsce i pójście na klatkę, gdzie widać śmietniki. Czyta się tę historię jak film, trailer, obrazami. Brakuje tylko wielkiego napisu "METROPOLIA" reżyseria Nata Kruk :). Przykuwają moją uwagę fajerwerki słowne: A niech to, trzeba by zacytować większość wiersza :). Wydaje się, przez to, że to miasto jest piękne, krzykliwe, uwodzicielskie, pełne neonów i lśniących reklam. Jasne jest pośpiech. Jest hałas. Jest mniejszy kontakt z drugim człowiekiem. Ale przez to jak zostało to opisane, czuć w tym jakieś wewnętrzne piękno i harmonię. I na koniec, nie wiem, czy to było celowe. Ale dla mnie ten motyl symbolizuje spokój i naturalne i piękno. I bardzo znaczące jest, że spotykamy go na śmietniku. Tak jakby wiersz mówił, my ludzie z miasta wybraliśmy dla siebie ten cały pośpiech, hałas, beton. Ten blichtr i splendor. A skromne spokojne życie w naturalnym rytmie wyrzuciliśmy wraz z innymi odpadkami.
    1 punkt
  46. Dzieki poprawilem ogonek :D
    1 punkt
  47. 1 punkt
  48. @ais Witam Ais :) Czy jest progres? Trudno stwierdzić, bo życie jest takie jak moje utwory, dlatego nie miałem czasu publikować i tworzyć :) Wierzę, że za niedługo wszystko wróci do normy, chociaż to pierwsza część " Podróży W Nieznane " :) Pozdrawiam i Dziękuję za komentarz
    1 punkt
  49. Pewnego razu pewien podróżnik, chroniąc się przed burzą, skrył się w jaskini. Jednak po dłuższym przyjrzeniu się jaskinia była tylko wejściem do wielkiej sali. Podróżnik z ciekawości wszedł do pomieszczenia, był zrobiony z białego niezidentyfikowanego kamienia, na ścianach były zawieszone różnego rodzaju posągi, bronie i wyblakłe podziurawione obrazy. Na środku stał dziwny drewniany przedmiot. Podróżnik podszedł do tego, oglądał to i oglądał, nadal nie wiedział, co to jest. Nagle usłyszał jęki koło swojego ucha. Podróżnik się przestraszył, nie odwrócił się, gdyż za bardzo się bał, wtedy myślał o tym, że mógł zostać na dworze. -Hmm, kolejny złodziej- przed jego oczyma się pojawiła istota bardzo podobna do kobiety, była jakby zrobiona ze złotego śluzu- kolejny idiota przyszedł po mój skarb, jakieś ostatnie słowa? Kobieta Śluz powiększyła się, Podróżnik się przestraszył i uklęk. -Prze… przepraszam wielka pani, ja… ja… - nagle przerwał, gdy ona przybliżyła się do jego twarzy -No mów – zrobiła groźną minę - -Ja tylko tutaj jestem, bo... bo jest burza i i i musiałem się gdzieś schronić - -Nie jesteś tu dla mojego skarbu? - powoli śluzowiec się zmniejszał – czy w ogóle wiesz o skarbie Króla Hug? - -Nie … nie, nie wiem, co to jest za skarb. - -Oho, nie mam tu wiele gości, …w sumie no już nadchodzi noc, chcesz usłyszeć opowieść o tym... co tu kiedyś zaszło? - -Dobrze – wzdychał z wielką ulgą. Dawno, dawno temu, kiedy po tej krainie latało wiele smoków. Na tej górze zwanej Gem powstał krasnoludzki kraj Gemebor rządzącego przez Króla Hug. Był on silnym i oszczędnym królem. Jednak kiedyś górnicy odnaleźli, złotą istotę zwaną Goldemou, ta obiecała królowi, że ona wykształci, jego syna na najmądrzejszego, najsilniejszego i najsprawiedliwszego Króla, jaki stąpał po tej ziemi, w zamian za to chciała jednej małej rzeczy. Miała zostać doradczynią, król bez namysłu się zgodził. Wiele lata później, królestwo Gemebor coraz bardziej się rozwijało, jego skarbce mieściły prawdziwe góry złota. Hug jednak chciał coraz więcej i więcej, napadał na kolejne kraje, grabił i palił wiele miast dla zdobycia różnych skarbów, jego kopalnie złota były zapełniane wieloma niewolnikami różnych ras. Wiele innych władców zazdrościło mu tak jak król Elfów Csaba czy królowie Marascy lub po prostu się go bali tak jak Władca Gomajury. Więc oni wszyscy zawiązali pomiędzy sobą Pakt, inaczej zwanym Koalicją Anty-Hugowską, na mocy którego mają zgładzić króla i zniszczyć Gemebor. Pakt szybko musiał działać, ponieważ Hug zaatakował Gomajure, żeby okraść tamtejszy Wielki Złoty Pałac. Kiedy Armie Paktu wreszcie się zebrały i ruszyły do Króla Wielkiego Miasta, wojska Huga oblegali od dwóch tygodni miasto. Kiedy żołnierze obu frakcji się zobaczyli, od razu się na siebie rzucili. Bitwa była szybka i zakończyła się tym, że Hug musiał uciekać i zbierać kolejną armię. Następne bitwy się kończyły wielkimi porażkami, gdyż władca nie ufał Goldemou po pierwszej porażce i odesłał ją do góry. Armie Huga się cofały i cofały, Król Csaba za pomocą swoich szpiegów wywołał powstania niewolników, którymi dowodził Jasza. Ogólnie w państwie Gemebor dział się chaos. Wojska przegranego uciekły się do Gem i tam zabarykadowali. Wojska Koalicji szturmem musieli zdobywać górę, choć obrońcy dzielnie się obronili to i tak połączone armie Marasu, Elfów, Gomajury, niewolników i wielu innych pomniejszych władców, którzy się dołączyli do paktu, bo chcieli też dostać coś z tej wojny, upadły po ich naporem. Gdy wreszcie przywódcy wszystkich krain dotarli do wielkiego skarbca, gdzie ukrył się krasnolud. Wszyscy byli oczarowani ilością złotą, jaka tam była, poza tym znalazły się różnego rodzaju klejnoty, rubiny czy stare artefakty. Na jednej z gór złota stał właśnie Hug, szybko zjechał i próbował szarżą zabić bynajmniej jednego z nich, lecz król Elfów zadał szybki cios, po którym adwersarz nie mógł się podnieść. Władcy najpierw się cieszyli swoim zwycięstwem, potem jednak zaczęli się kłócić która cześć skarbu ma należeć do nich, aż w końcu przerodziło się to w gigantyczną bijatykę. Jak walka trwała w najlepsze, król krasnoludów wykrwawiał się i myślał o swoich martwych synach, którzy zostali zabici podczas potyczek. W tym momencie nad jego głową stała Goldemou i powiedziała. -No i co teraz wielki władco, nie masz następcy, nie masz już swojego królestwa i do tego jeszcze twój skarb – na jego twarzy pojawiał się gniew – twój skarb jest teraz w rękach tych idiotów- -Pozwól … - wykaszlał krew – pozwól mi się nad nimi zemścić... ten ostatni raz, możesz zabrać wszystko, co chcesz tylko… - -Tak mój władco – na jej twarzy pojawił się przeogromny uśmiechem. Jego ciało powoli się rozpuszczało i zmieniało kolor na złoty, także złoto wokół niego też się topiło. Tak narodziłam się ja… nie mam imienia, nie chciało mi się go wymyślać. Co ciekawe pochłaniałam coraz więcej złota, a ci głupcy nadal ze sobą walczyli, nie patrząc na to, co się wokół nich dzieje, też widziałam, że kilku władców już straciło życie. Kiedy urosłam do wielkiego sufitu skarbca, zjadłam wszystkich, którzy byli w skarbcu, potem zabiłam całą armię, która była w twierdzy i na końcu resztkę tych, którzy zostali na zewnątrz i może zjadłam parę wiosek, nie wiem dokładnie ile. Od tego czasu przychodzą tu tylko głupcy, którzy chcą mojego skarbu. Oto była historia Chciwego Króla Huga, który doprowadził do mojego powstania. Mapa Wysp Cudów, tam się dzieje akcja opowiadania. Sam robiłem tę mapę.
    1 punkt
  50. Ostatnio trochę rozmyślam nad bezdomnymi i takimi tam dziwakami... i być może przez to, w trzeciej zwrotce sobie ich wyczytałam. Nie biegną, nie płacą rachunków, nie cisną się w tłumie, bo i po co? A i motyl czasami na szyjce przysiądzie :) Może ich wybór jest bardziej świadomy niż widzą go postronni... Pozdrawiam :)
    1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00


×
×
  • Dodaj nową pozycję...