Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 02.08.2020 uwzględniając wszystkie działy

  1. stoisz w kuchni i płoniesz zaklinasz deszcz a tu figa z markiem płaczą że chcą do mamy w telewizji śniadaniowej fotogeniczny prowadzący kontynuuje wątek z fotogenicznym terapeutą w życiu najważniejsza jest droga i niedrogie a skuteczne kremy pod oczy dorzuca równie fotogeniczna współprowadząca terapeuta rozpina koszulę wyciąga nabrzmiałą mlekiem pierś przerwa na karmienie i nie ma domu bez ognia puentują rozmowę z gościem przesympatyczni fotogeniczni zapraszając wszystkich do kuchni z gwiazdami włączasz odkurzacz 190620
    5 punktów
  2. w ręku niosę swój koniec pośród kolorów i magii łąk gdy obok śpiewa las brzozy kołyszą sie w rytm patrzę w codzienność w pamięci błądzę chłonę tęsknotę i szum aż nadzieja pęknie ukradkiem jak ściółka pod stopami jeszcze jeden krok serce tańczy z szaleństwem wybieram najgrubszą z gałęzi by wytrzymała ten ciężar którego nie zdołałem unieść przepraszam
    5 punktów
  3. od bezlistnej wiosny po brązy żółcienie burgundy pierwsze oznaki jesieni sad mój szczęśliwy a kiedy mroźny wiatr do snu ukołysze nagie drzewa spacer wzdłuż krętych korzeni które zdają się nie mieć końca
    5 punktów
  4. Namaluj Ją taką jaką Kocham; Tę Radość rozrzucaną zachłannie dokoła Krótki Uśmiech, co myśl złowił i szuka milczenia Gniew, zdolny w pył skały obrócić monolit I Miłość płaczącą, - gdy 'na do widzenia'...
    5 punktów
  5. Tekst jest bardziej metaforą... —?/— przyszło mi dzisiaj głowy znów ścinać krew tryska wszędzie moczy publikę wreszcie po pracy nie moja wina leżę na łące skowronka słyszę |=| ptaszek trelami pieśń sławi piękną kwiatki pachnące zrasza wciąż strumień widzę dwie łąki słońca i tętno dalej tak jakoś patrzeć nie umiem horyzont w dali złudzenia smugą ostatni rozdział więcej nie czytam szkarłatne maki z wiatrem się trudzą motyla w bieli pragnę zapytać w przezroczystości blaski już ciemne szybuje umysł błogim spokojem błękitne świece w gwiazdy zaklęte urwane skrzydła nie fruwam nie stoję
    5 punktów
  6. za tą szarą szybą brzozy dotykają się nieśmiało czesząc korony zanurzone w błękicie nieopodal małe sosny kłują dłonie siarczyście żeby uchwycić się słońca i z wiatrem choć przez chwilę pobrykać jest i dom wpatrzony w drogę co drzwiami na oścież przechodniów wita a za domem dąb przyjaciel szpaków gdzie graliśmy w piłkę my dzieci lasu byliśmy szczęśliwi
    3 punkty
  7. pastw się pastw ignoruj i nie szanuj obraź i nie przepraszaj albo zwyczajnie napluj w twarz bądź jak macho pięścią zamknij mi mordę wpierdol raz dwa razy byle dobrze pokaż mi moje miejsce z głowy wybij zęby gryźć nie muszę wcale nie proś bierz gdzie i jak chcesz później nie zauważaj wszak nie jestem człowiekiem zamknij w klatce i powieś tabliczkę karm i pój tylko wtedy kiedy sam jesteś głodny domagaj się wdzięczności przecież to wszystko robisz dla mnie a dziś masz prawo za tobą stoi sprawiedliwość
    3 punkty
  8. W potarganych promieniach zawieruszył się motyl. Czas struny poprzeplatał, więc w sieci skarb złoty. Cieniem skrzydeł odmierza w piaskownicy marzenia. Hera mleko rozlała, struga niebo rozdziela. Mglista droga jak piorun z rozsianymi iskrami. Czy świat Zeus połączy, tak gwiezdnymi myślami? Niech spadnie magiczny deszcz, połączy wszystkie światła. Pióra orła spadają, wena w zamku pobladła.
    3 punkty
  9. tak często łzy płyną bo przeszłość boli ocieram je zawsze ciepłą dłonią smutki nie potrzebują przecież parasoli łzami przed światem się bronią czasu cofnąć też nikt nie jest w stanie czytam pożółkły wiersz stary nie wiem co dobry Bóg ma w planie ale nie tracę miłości i wiary nie tracę też nadziei bo wciąż ufam Tobie dziękując co dnia za dar życia jesteś ze mną zawsze w zdrowiu i chorobie Twój dar nie jest bez pokrycia porzucam obawy wszelkie i żadne myśli już nie zaginą a każda będzie kiedyś złota piszę dla serca co bije nad Łyną smutne ale jest tak wielkie jak jedna moja tęsknota
    3 punkty
  10. Gdybym opadł, jak motyl na piersi Twych wzgórzu, Uczknął mlecznego nektaru pocałunkiem nocy. Gdyby był pisklęciem usiadł na podnóżu Twego brzucha, z pępka ssąc rosę wszechmocy. Gdybym był skorpionem i pełzając w klepsydrze Twych ud, muskał je żądłem po neonach skóry. Gdybym był cykadą swe skrzydła myłbym w cydrze Twych ust, pieścił smak ich gładkiej politury. Gdybym w zatoce Twego ucha był szerszeniem, Ażurowe sny tulił ciepłem swego ciała. Gdybym jak ryba skurczem i krwi podnieceniem, Tańczył w Twej dłoni, która objęła ją cała. Gdybym był jak byk, który dosiada cięciwę Twych w łuk wygiętych pleców purpurą ekstazy. Gdybym jak wilk zacisnął szczęk ślepą lawinę Na Twym oporze i go rozbił w nieme głazy. Gdybym jak smok porwał Twe zmysły wrzątkiem krzyku, U czoła niosąc kroplę łzy jak kwiat opalu. Lecz taki nie jestem, nic w tym erotyku Nie jest prawdą, prócz cierpkiej struny mego żalu...
    2 punkty
  11. po co nam uśmiech po co nam łzy skoro mamy siebie i kolejne dni po co nam wolności po co nam mgły przecież i tak obrócimy je w sny po co nam pogrzeb smutek i wiele trudnych chwil ciemnych nocy ktoś powie jak to jak tak można bez łzy i usmiechu oraz pogrzebu przecież w nich tkwi cały sens który otwiera kolejne drzwi
    2 punkty
  12. Wciąż niknę, płynę mgielnie, a moje opary wplątane w brzozy srebrne, oraz wierzby stare. Pozostał jeszcze szkielet, też unosi w dale. A jednak jak kotwica do ziemi i w zieleń. Wszak, tak wiele mam pytań , którymi się dzielę. Słów magicznych na zawsze skrytych w odpowiedziach. Więc zwracam się do Boga i naukę śledzę. W przebiśniegach znajduję przeżycie post mortem. Gonię za aniołami, za iluzją kroczę. Sam jestem posłańcem, wejrzyjcie i we mnie. Na przystanku tramwajów, na trzeźwo, na haju. Oddaję się w wasze ręce ze złością, w podzięce za czytanie, wnikanie. Sercem świat rozszczepiam. Dzielony kolorami ze śnieżynki białej. Skryty w ideogramie, krysztale fraktala. Roztapiam, płynę mgielnie, bo brzozy czekają.
    2 punkty
  13. A ja się zastanawiam nad tym, czy gdyby nie było tego Powstania, to nie łatwiej byłoby nas teraz przekonać np. do "polskich obozów koncentracyjnych"? Straszna masakra, zadawałoby się, że zupełnie bezsensowna, a jednak sens znacznie głębszy pod tymi gruzami i w tych mogiłach można odnaleźć. Z tego co wiem, to nie było tak, że dowódcy posłali dzieciaki z butelkami z benzyną na czołgi, tylko nie byli już w stanie powstrzymywać tlącej się w nich gotowości i zapału do walki. Nasi politycy i dowódcy może i popełnili w tamtych latach wiele błędów, ale to teraz jest łatwo oceniać z perspektywy czasu i wiedzy o skutkach ich decyzji. Wówczas wcale to nie musiało tak oczywiście wyglądać. Pozdrawiam
    2 punkty
  14. Jestem Adam Opacki, obecnie mam 25 lat, pracuje jako księgowy u pewnego biznesmena. Mieszkam sam w swoim dużym jednorodzinnym domu. Żyje tak po prostu, nikomu nie wadze, dogaduje się z sąsiadami. Jednak moje życie zmieniło się trzy tygodnie przed moim urlopem. Było ciepłe letnie popołudnie właśnie skończyłem robotę, miałem wejść na swoją posesje, kiedy zauważyłem że przy moim płocie został pozostawiony podziurawiony worek. Podszedłem do niego, worek się ruszał a potem się rozerwał i wyszła istota, którą bardzo trudno opisać. Składało się z kilku części (głowy, chyba klatki piersiowej i możliwe, że odwłoka), głowa bardzo przypominała ludzką, miało krótkie włosy koloru czarnego, parę oczu choć prawe oko miało czarne białko i fioletową tęczówkę a lewe wyglądało na ślepe, gdyż nie posiadało tęczówki, coś co przypominało usta było otwarte pokazywało fioletowe wnętrze. Chyba klatka piersiowa była bardzo chuda, z prawego boku wyrastała noga wyglądającą na owadzią. Odwłok tego stworzenia było pulsujące czymś, może tkankami, breją lub galaretą. Cała skóra tego czegoś była gładka i posiadała kolor beżowy. Co jakiś czas piszczało i próbowało się poruszać jednak wydawało mi się że jest bardzo osłabione. Przez chwilę się zastanawiałem co z tym zrobić, nie wiem co mnie podkusiło, ale podniosłem tą istotę (poza trochę głośniejszym piszczeniem nie opierało się) i zabrałem to coś do domu. Najpierw, po wejściu przyniosłem to do łazienki gdyż było całe brudne od ziemi, na początku się bałem, że ta istota będzie uciekać, jednakże nie uciekało, może przez to, że było wycieńczone lub lubiło ciepłą wodę (nie używałem mydła gdyż nie wiem jak to może zareagować na to). Po kąpieli, zaniosłem to na kanapę w salonie, wszedłem do kuchni i szukałem coś do jedzenia dla tego czegoś, zważywszy na to, że nie wiem co może jeść, wybrałem mleko w proszku dla niemowląt. Jest tam bardzo dużo składników odżywczych i łatwych do przetrawienia. Pewnie się dziwisz czemu w domu, gdzie żyje tylko jeden facet jest mleko dla niemowląt, tak pięć miesięcy temu wprowadziła się do mnie kuzynka która spłodziła dziecko z jakimś Anglikiem, w moim domu walały się pieluchy, zabawki i właśnie mleko. Ten Anglik imieniem John Pilgrim jakiś czas potem zabrał je obie do siebie w Anglii. Więc przygotowałem mleko i nakarmiłem to stworzenie. Do tego przygotowałem posłanie na sofie w salonie, gdzie mogło spać. Następnego dnia nadałem temu czemuś imię ,,Ana,, bo bardzo mi się to podobało (nawet nie wiem czy to coś ma w ogóle jakąś płeć, lecz będę pisał o niej w formie żeńskiej) i też żeby nie pisać tylko to coś, także zauważyłem że Anie wyrósł jeden czarny guz z lewej strony klatki piersiowej i wiele małych fioletowych guzków na odwłoku. Trochę mnie to zaniepokoiło i się zastanawiałem czy to jest spowodowane myciem, dawaniem mleka czy jest jakiś inny powód. Do tego jak podchodziłem to Ana na mnie piszczała jakby mi się wydawało że piszczy z radości ale ja tam nie wiem takich rzeczy. Znowu nakarmiłem ją mlekiem może nie umrze dzisiejszego dnia. Po tym poszedłem do pracy, a w niej nic ciekawego się nie stało. Może ciekawi cie u kogo pracuję, no więc moim pracodawcą jest Bartosz Pycz właściciel dużej firmy ,,Stal-pol,, (Genialna nazwa firmy), jest on spokojnym człowiekiem nie robi srogich akcji. Jest on narzeczony z Urszulą taka zwykła szara myszka. Kiedy wróciłem do domu Ana bardzo się zmieniła, po pierwsze odwłok został pokryty jakby pancerzem koloru tych guzków a od guza z lewej strony powstała macka. Do tego w białym oku pojawiła się czerwona tęczówka a w czarnej pojawiła się dodatkowa tęczówka i jeszcze owadzia noga zmieniła się w rączkę. Ten cały wygląd mnie bardzo zdziwił, nie wiedziałem co zrobić ale kiedy mnie zobaczyła zaczęła piszczeć i do mnie pełzać i otwierała usta i wskazywała palcem, jakby chciała pokazać że jest głodna. Dałem jej coś innego do jedzenia zamiast mleka, dałem jej plasterki banana. Na początku używała swojego długiego gadziego języka, jednak po paru razach używała ręki. Nigdy nie spotkałem czegoś takiego, przedziwny wygląd, połączenie wielu gatunków, szybka ewolucja co to może być. Obcy, Eksperyment, jakiś nowy nieznany gatunek czy istota z innego wymiarów. Takie myśli przewijały się przez cały wieczór i też zastanawiałem się czy to coś mnie zabije. Przez kolejne trzy dni Ana przeszła kolejne zmiany, na pierwszy rzut oka będzie to, że z odwłoka wychodziły macki, kolejne tęczówki pojawiały się na czarnym oku i macka na klatce piersiowej rozrosła się i przypominała mackę ośmiornicy. Też jej dieta się trochę zmieniła, rano dostawała jajko lub płatki , wieczorem zamiast tego miała owsiankę czy coś innego mlecznego. Jako, że była niedziela uznałem, że mogę sobie odpocząć przy telewizji, Ana właśnie sobie pełzała po mieszkaniu zawołałem ją po imieniu i co o dziwo podeszła do mnie, wciągnąłem ją na sofę i razem oglądaliśmy jakąś komedie romantyczną. Ana patrzyła się na telewizor z wielkim zaciekawieniem, nawet raz tak zrobiła, że podpełza do telewizora i próbowała złapać ludzików wyświetlonych na ekranie. Jak nie mogła dotknąć ich, zrezygnowana wróciła do mnie na sofę (sama na nią weszła) i wtedy, kiedy para głównych bohaterów zaczęła się całować Ana zrobiła bardzo głośny gwizd i po tym kilka głębokich pomruków, reakcja ta mnie zaskoczyła. Druga część jest poniżej.
    1 punkt
  15. Prośba Póki śmierć nas nie rozłączy, póki śmierć nas nie rozdzieli, pozwól oczy mi wciąż topić w głębi jezior twoich źrenic. Póki w piersi bije serce, póki jeszcze tutaj jestem, pozwól niech me troski koi twoja skroń przy mojej skroni. A gdy przyjdzie ruszyć w drogę i pójść tam, gdzie trzeba odejść, nim mnie wieczne cienie połkną, trzymaj mnie za rękę mocno.
    1 punkt
  16. skąd się w człowieku bierze to życie na pokaz bez końca ta nagła potrzeba dzielenia się wszystkim co mnie spotyka od rannej kawy po zachód słońca pięknie krewetki tygrysie podane sam fakt ich na talerzu potwierdza marnie skończyły a będzie jeszcze gorzej jama gardła jama trzewi choć może kto wie wrócą jako pokarm do morza stop lajkowaniu top fanowaniu oderwać zamknąć uszczelnić smartfonofoniczną kroplówkę wypić drugą kawę zrobić kurczaka w siedmiu smakach pójść na górkę popatrzeć jak lądują szybowce bez musu uwieczniania bez potrzeby pokazania i dzielenia się z wirtualnym mikroświatem jak wspaniale mi się żyje i jak potrafię zrobić sobie dobrze
    1 punkt
  17. Usiadł na skarpie, pod wielkim drzewem, baldachim liści zesłał mu cień. Patrzył na rzekę, co myślał - nie wiem. I nie wiem nawet, czego tam strzegł. Właśnie przed chwilą tam go ujrzałam; był odwrócony tyłem, jak sen. Czyżby przeżywał gorycz rozstania, czy odpoczywał, kto to dziś wie? Siedział tak sobie, niby ktoś znany, choć był potrzebny, nie przybył tu... A może tylko liczył barany; czy ich wystarczy na noc, do snu? Czy niespełnione nigdy marzenia przelał w klepsydrze biegnący czas? Nic się nie stało, dramatu nie ma, wszakże... zostanie szumiący las.
    1 punkt
  18. różne bywają jesienie i lata nie takie same jedna spełniona i złota a w drugiej dni dżdżystych lament w jednej jest gorycz piołunu w tej drugiej słodycz ogrodów a każda przez własny pryzmat spoziera w stronę zachodu
    1 punkt
  19. Mówią że wyginęli a ja w zaklętej ciszy rozmawiam o treści zamkniętej pod powiekami wiedźmy dla ciebie opuściłem eden
    1 punkt
  20. możesz podzielić czas na takty rozbić na sample lub na bity możesz w ogóle go nie stracić a może zyskać nawet przy tym możesz podzielić czas na wersy rymem zaplatać go w warkocze zielonookiej wciąż nadziei brzemiennych nowych ciągle zwrotek możesz podzielić czas na klatki myśli zamieniać na obrazy możesz wyrzeźbić kamień rzadki który się jeszcze nie przydarzył możesz podzielić czas na działki albo roztrwonić go na gramy możesz się przy tym dobrze bawić gdy nieprzytomny i pijany masz chwilę na to i nic więcej choć tak ułudnie nieskończoną możesz rozłożyć ją na części aby budować z nich na nowo wybierać możesz nie do końca więc póki taką masz możliwość zanim Cię wciągnie kipiel wrząca pamiętaj jak to ważny wybór
    1 punkt
  21. A gdybyś znów powrócić mógł Tym pamiętnym znikąd dreszczem? I może umiał roztopić chłód W mej pustce odnalazł przestrzeń? Nigdy nie śniłam o takiej z dróg, Gdzie razem piszemy wiersze… Z Tobą nie śmiałam dzielić na pół Mój smutek, radość i serce. Więc jakim gestem ukoisz ból Tęsknoty, którą jestem… Jakie słowa popłyną z ust Wprost w moje, co śnią jeszcze…
    1 punkt
  22. Z pól solą sparzonych Z ziarna krzyną skrytą Ucieka chłop wraz z żoną Chcąc znaleźć nowe życie Siódmego dnia postu Odbywa się dysputa Czy ziarna zasiać później Czy zjeść je właśnie tutaj
    1 punkt
  23. ONE SNEEZE - jedno kichnięcie SINGING - śpiewanie TALKING - rozmowa TWO COUGHS - dwa kaszlnięcia
    1 punkt
  24. Będziemy rozmawiać przy pomocy piktogramów.
    1 punkt
  25. Joanna cicho śpiewa Kai kołysankę. W tym ciemnym korytarzu nieomal jak opar mgły wygląda, gdy stoi i rozkołysane ma ramiona. Dziewczynka usypia, już pora na mnie. Przed chwilą Kosmo (jak swój do swojego) zaczepiała chichocząc, ucząc się psiej sierści. Już, już, za chwilę pójdę, jeszcze film, z którego wynoszę wiedzę o tym, że Kaja raz pierwszy zapoznała się z wodą z jeziora. Już idę. Kosmo musi obwąchać nieomal każdy krzaczek, nigdy mu się nie znudzi - on węszy, ja myślę o zgubionej chwili, gdy pierwszy raz poznałem wodę.
    1 punkt
  26. wielu przegrało młodość przegrało uśmiech i łzy udając że umieją żyć chodzili po kruchym mówiąc że to nic nie ma czego się bać przecież niesie nich los a on wiadomo niewiadomą jest więc po co udawać - trzeba sobą być strachu nie kraść wielu przegrało bo może ktoś tak chciał ale to i tak zagadką zostanie
    1 punkt
  27. Jest na świecie pewien gość Któremu życie dało srogo w kość Liczył na szczęśliwy los lecz od losu dostał pstryczka w nos Ten nasz ktoś porządnie spieprzył coś Nie widział żadnego rozwiązania ale jego motto brzmiało zrób wszystko by się udało Kiedyś znany, lubiany teraz wysmiany, zapomniany Raczej przetrwa chwile złe Ale z jednym jest mu bardzo źle Posiadł juz jakiś czas temu Przyjaciółkę do spraw wielu Jego zdaniem namieszał jej w głowie ,,Przepraszam'' to jedyne co raz na jakis czas powie On sam już czuje ,że słowo ,,przepraszam'' zaniedbuje Trudno mu mówić co teraz czuje Dlatego ten wiersz dla niej komponuje Ma jeszcze wiele na głowie zanim coś ważnego jej powie cały czas pewne pytanie go nurtuje czemu on zawsze wszystko rujnuje Ta dziewczyna na takie coś nie zasługuje Ale ten dureń nigdy jej nie odpisuje Zagadką jest zachowanie jego ale za tym wszystkim stoi coś bardzo ważnego By móc podążać nowymi ścieżkami Potrzeba mu czasu i trochę rozwagi Postanowił jedno ,że po tym całym czasie odezwie się na pewno Narazie musi poukładać sprawy w głowie Gdy je poukłada dużo opowie Już raz jej powiedział że myśli o niej stale i od tamtego momentu nie zmienilo się to wcale Wie ,że zachowuje się jak dziecko lecz zmienić to jest dosyć ciężko Nie chce ciągle mieszać dziewczynie w głowie Powinien znaleźć siłe w sobie Wkońcu ją znajdzie ,ale problem jest taki ,że ten cholerny czas daje się we znaki Z jego upływem traci ją z oczu Boi się stracić ,ale boi też poczuć Nie ma więc wiekszego wyboru zamknie swe sprawy i ruszy do boju tylko pytanie nasuwa się jedno czy po takim czasie nie będzie jej już wszystko jedno Kończąć powoli to trudne wyznanie Pragnie powiedzieć iż ma plany takie Narazie będzie trzymać się z boku Lecz w odpowiednim czasie napisze znowu Nie będzie to kolejny wiersz ,ale normalnie napisane na facebooku ,,cześć'' liczy na odpowiedź od starej koleżanki ,a życzy tej dziewczynie tyle by miała ciągle uśmiechniętą minę by mogła usłyszeć w każdym dniu parę ciepłych i miłych słów by gdy łzy po policzkach spływać zaczęły w mig odgoniła na stałe problemy by cały czas z dnia na dzień piękniejsza się stawała i o tym głupim głupku nie zapomniała Dodam tylko ,iż z lenistwa nie dodałem znaków interpunkcyjnych etc. Dlatego też prosiłbym o ocenę samego tekstu :)
    1 punkt
  28. wybacz że czasem modlę się wierszem choć słowa za małe więc wersy ulotne a puenta nie zawsze przyklęknie
    1 punkt
  29. 15:92 Para przynosi szczęście i jest dobra do maksymalizmu. Przepych, dobrobyt, kolor, radość, mnogoość, sex.
    1 punkt
  30. @[email protected] Na to ja - uśmiechnięta, poniekąd jestem zajęta, ale chętnie pożartuję, kiedy blisko miętę czuję.
    1 punkt
  31. @>Marianna< ja też uwielbiam niebo z gwiazdami. Pamiętam kiedy pierwszy raz je zobaczyłam. Byłam małą dziewczynką. Wybiegłam boso na taras w ślicznej fioletowej koszulce do spania. Miała falbanki i bufiaste rękawy. Cały czas patrzyłam na gwiazdy... Teraz pokazuję je swoim dzieciom i czytam im o gwiazdach.
    1 punkt
  32. @M.A.R.G.O.T Lubię te obrazy malowane nocami na granatowym niebie, i namiary na trajektorie bezkresne - codziennie sprawdzam, dokąd wzrok sięga :)
    1 punkt
  33. Oj tam, oj tam :) Co do posuchy na teksty, to tak - myślę i robię coś w tym kierunku ;)
    1 punkt
  34. @Somalija Somi ależ Ty pięknie przycinasz i na zero wyszedł Twój bilans. Pozdrawiam przy niedzieli.
    1 punkt
  35. @Czarek Płatak to jesteś u siebie. Ja urodziłam się w krainie Odyna, zawsze i wszędzie mi daleko... Pozdrawiam.
    1 punkt
  36. Chciałbym mieć babkę By się przytulić Żeby się tak po prostu wtulić Żeby się głupio nie czepiała Na dziwne moje zachowania Że jestem inny choć myślałem Że jestem zwykły lecz nieśmiały Chciałbym mieć babkę Niezbyt piękną Bo pięknym być to jest udręka Bo pięknym być to nie dar losu Tak trudno dojrzeć stado kosów .. Chciałbym by tylko mnie lubiła Kochany byłem I to mogiła Byłem kochany przez tysiące A pozostały rzeki rwące Lecz takich babek Chyba nie ma Obszedłem glob Światła i cienie Więc pozostanę W swym czuwaniu Na babkę taką Jakich mało
    1 punkt
  37. @>Marianna< wszystko, co własnymi łapkami jest lepsze od sklepowych, nafaszerowanych tablicą Mendelejewa, "pysznościami", ale i tak już prawie świecimy w nocy, jak świetliki, więc od czasu do czasu, na jakieś słodkie coś możemy sobie pozwolić :] Miłej niedzieli!
    1 punkt
  38. @ais Kasia - Mazury - piecze serniczek; twaróg sernikowy plus jajka itd. Zawsze się udaje, zależy od jajek... Sprawdza się sernik, a nie słodycze.
    1 punkt
  39. @Somalija pasuje teraz ;) :) :D choć nie jeszcze podrążę zamieniłbym kolejność 3 i 4 strofy skoro w drugiej już zajęły się umysłem to w następstwie nerwami, czaszką i krzyżem idąc sobie po centralnym układzie nerwowym a później energią tak to widzę Pan Ropuch
    1 punkt
  40. @Natuskaa ja też wielu rzeczy nie rozumiem...dlatego próbuję o nich pisać:) Dziękuję za szczery komentarz. @Ruth Mallory dziękuję! @Andrzej_Wojnowski dziękuję!
    1 punkt
  41. Tożsamość narodów różne ma źródła, jest to pamięć podbojów, wspólnie zaciągniętych długów, posiadanych win, czy wspólnie usypanych mogił. Nasza historia krzyżami się przecież mierzy...
    1 punkt
  42. @ais Zgadzam się z Iwoną na pewnej płaszczyźnie historycznej zdarzenia minione rozpatruje się tylko przez logikę dokonania. Czy musiało dojść do powstania? - Musiało skoro doszło. (tu chyba się kłania general Jaruzelski;) Kiedyś zapytałem pewnego kombatanta powstania ale też I drugiej wojny światowej. Czy tuż przed wojną to jest jej wybuchem dało się odczuć, że do niej dojdzie? A on mi odpowiedział w te słowa - Pod koniec 38' roku ludzie nie zastanawiali się Czy dojdzie do wojny tylko kiedy. To powstanie warszawskie w liczbach statystykach i racjonalności nie wytrzymuje żadnej krytyki dlatego łatwo jest wydać wyrok niepotrzebna strata ludzka. Ale jest coś i nie mówię tu o martylologii co wymyka się i ocenie i osądowi - ludzie chieli walczyć, chcieli umierać tak jak im było wygodnie i na ich warunkach bo życie w tamtym czasie to też wiem z opowieści ważyło najmniej(zdewaluowało się)do tego stopnia, że człowek śmiał się śmierci w twarz. Pan Ropuch
    1 punkt
  43. @Jan Paweł D. (Krakelura) Dobre posunięcie ze zmianą tytułu i dodaniem kolejnej strofy, ale klimat, który ten wiersz miał wczesniej - zniknął. Pozdrawiam serdecznie.
    1 punkt
  44. kwintesencja dzsiejszch czasów, choć nie zawszę! Rozbawił mnie! i jestem Ci wdzięczny za to bo choć nie jestem poetą, To wiedzieć musisz jedno, iż kobiet u mnie nie nadto.
    1 punkt
  45. Smutny jesteś mój Penisie Nie dziwię ci się Bo choć w gaciach nie noszony Ciągle jesteś przepocony Ciągle smutno zwieszasz głowę Licząc, że ja w czymś pomóc mogę Hmmmm...niestety drogi członku Dziewczęta nie stają w rządku Może to wina facjaty Żem w płeć żeńską niebogaty Że ni drzwiami, ni oknami Ani za dnia, ni nocami Nie pukają kobiet tłumy By wybudzić cię z zadumy Żebyś znów do służby wrócił I sflaczały stan porzucił Czasy szybko się zmieniają Priorytety inne mają Niewiasty dzisiejszych czasów Nie wzbraniają się kutasów Ale nim rozłożą nogi Muszą pewność mieć niebogi Że to nie jest wolontariat Żeś ty nie szlachetny wariat Że prócz zalet niewątpliwych Oczu łzawych, dotknięć tkliwych Nie wyzułeś się z pieniędzy Któż by tkwić chciał w boskiej nędzy Biblijne prawidła swoje A ja bogactw się nie boję Rzekła pewna osiemnastka Zapraszając mnie do gniazdka Ale coś mnie zniechęciło Otrzeźwiło, odzrzuciło Bo choć ona taka młoda W oczach jej jeno wygoda Uśmiech jakiś przyklejony Oczu wyraz nieznajomy Obcy, chłodny, bez uczucia Zrozumienia i współczucia Zadumałem się przez chwilę Może jestem trochę w tyle Może staroświecki nieco I przez to na mnie nie lecą? Lecz miłości szukam innej Spontanicznej i niewinnej By po pierwszej już kolacji Nie doszło do kopulacji. By podchody były tkliwe I nieśmiałe, i wstydliwe By nie pytała z nawykiem Wolisz bez, czy też z połykiem By przez wirus rozwiążłości Innych wyzbyć się radości? A gdy powiem że chcę loda Nie uklęknie, z kuchni poda. Tak więc widzisz członku drogi Jesteśmy jak te niebogi Porzucone w ciemnym lesie Żadna ulgi nie przyniesie Kończąc długie te wywody Nie dla ciebie częste wzwody Musisz sobie radzić sam Ja ci tylko rękę dam!
    1 punkt
  46. Za ais, niech peel obniży oczekiwania.
    0 punktów
  47. Aaaa, chodzi o laseczkę, babeczkę! Myślałam, że o babunię, która piecze babę drodżową i ma wesołe oczy w kolorze wyblakłago chabru... Podmiot liryczny obszedł glob i nie znalazł swojej babki..., czyly że oczekiwania zbyt wygórowane. Oczekiwania wyższe od człowieka. Siegające nieba, to może babka z gwiazd? Kiedyś...
    0 punktów
  48. @bronmus45znudzony emerycie i tutaj tkwi sedno sprawy, chyba... pozdrawiam
    0 punktów
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00


×
×
  • Dodaj nową pozycję...