Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 10.05.2020 uwzględniając wszystkie działy
-
Ballada Słuchajcie mojej ballady dziatki, I wy słuchajcie młodzieży. Śpiewały waszym ją babkom matki I wam ją śpiewać należy. Gdy bogiem było słońce nad nami, Puszcze jak morza zielone, Biły w widnokrąg liści falami Buczyną, wiązem spienione. Gdy chleb pszeniczny był wagi złota, Gdy świat się kąpał w piosence, Gdy kiedy kogo naszła ochota Na przełaj gnał ku jutrzence. Za tamtych wiosen, razu pewnego Mrok nocy przecięła łuna Z słupa światłości, rdzawobiałego Niczym od ciosu pioruna. Cisza zapadła aż do świtania. Co zaszło z ludzi nikt nie wie. Matka wyjść dzieciom z chaty zabrania. Kto mąż, się zbiera przy drzewie. Był to prastary dąb rozłożysty; Własność samego Peruna. W jego pobliżu stanął słup krwisty, To tam zrodziła się łuna. Co odważniejsi podeszli ludzie I patrzą co to za dziwy. Ci będą świadczyć potem o cudzie, Bowiem to był cud prawdziwy. Jak gdy najgorszy koszmar się ziści Niemożnym zdaje się stanie, Tak widząc drzewo bez żadnych liści Padali na twarz poganie. I wielki lament był w zgromadzeniu, I rozpacz, zgrzytanie zębów. Uległa boska włócznia stępieniu, Więc usechł najstarszy z dębów. Biada ci ludu, po stokroć biada! Sam jesteś, nikt cię nie dźwignie. Czekać ci tylko, przyjdzie zagłada Pochylisz czoła malignie. Drzewo runęło zrywając ziemię, Szponami uschłych korzeni. Znów się zatrzęsło słowiańskie plemię, Głaz wielki w ziemi się mieni. Ma krzyż wyryty na szorstkim czole A obok dziwne litery, Płytkie wgłębienia w obwodu kole Ozdobne niczym rajery. "Bogowie z nami! Ach sława, sława!" Kto żyw gna ziemię odwalać. Chwila, pod gruzem zgina się trawa, By już kamienia nie kalać. Wtem ptasia chmara pikuje z góry I szturmem osiada skałę. Ucztę tam mają skrzydlate chóry, Trzewia od jadła zbolałe. Widząc to starzec, brany za mędrca, Co w bogów miał wstęp dziedziny, Zdrowy na ciele, przykładny żerca, Wyjaśniał owe terminy. "Po stokroć sława!" Tu dźwignął laskę, "Widzicie te niebożęta? Są zdane tylko na bogów łaskę A karmi je skała święta." "I my z niej czerpmy! My braci miła! Niech nikt z nas głodny nie chodzi. Że ją nie ludzka ręka zrobiła, Pokarmem zawsze obrodzi." Po czym pochwycił jedno ptaszysko I złożył z niego ofiarę. Opuścił w pełni strach zbiegowisko Choć drzewo runęło stare. I tak od tamtej pory bywało, Bogom pogańskim na chwałę, Że kiedy komu czego zbywało Przynosił tę rzecz na skałę. Z tego zaś brali ludzie ubodzy Składając Potęgom dzięki, Że nie są dla nich zanadto srodzy, Że głodu nie znają męki. Każdą równonoc przy głazie czczono Oraz każdego Kupałę. Śpiewano hymny, zioła palono Wieczory i noce całe. Minęły wieki, dni i dekady, Zanim z dalekiej krainy, Przybyły straże Nowej Armady, Pawłowe nadeszły syny. Chcąc Duchem Prawdy natchnąć ciemnotę, Nie rozłupali kamienia. Nie poruszyli nawet o jotę Zmienili nic z przeznaczenia. Tyle że święta były już inne, I inne hymny śpiewano. Nie ucierpiały żebraki gminne, Bo im jałmużnę składano. I tak jest dotąd, dziateczki moje Że na pobliskiej polance Która na oścież ma swe podwoje, Lśni kamień całej Głupiance. A rzeka Świder płynie jak drzewiej, Wiosny tak samo czekamy. Gdy przyjdzie nowe, może być lepiej O stare ważne, że dbamy. *** Niechaj czytelnik sam już poduma O czym to świadczy jeżeli, Już od stu laty Głupianki duma, Ozdabia kościół w Kołbieli.4 punkty
-
wiosna kolorowo się ubrała idzie delikatnie z gracją na głowie welon z porannej mgły spódniczkę przed kolano wdziała kłania się drzewom kwitnącym ptactwu za to że słodko podśpiewuje uśmiecha się do słońca za ciepłe upiększenie horyzontu wiosna bardzo kochana nie tylko przez nas ale kwiat i bociana3 punkty
-
Ci przekłuci wykałaczką zgięci w pół czy niedorośli wytykani wykluczeni nieszczęśliwi i zmąceni ci zmęczeni od siedmiu boleści i depresji nie mówiąc o chorobie powszechnej bo alkoholowej pokłon złóżmy bo wielka jest niemiłość2 punkty
-
Kim jestem? Sumą komórek przypadkowo zebranych? Ograniczoną ilością przeziębień i angin? Szklaną figurą bez uczuć, bez strachu? Myślą, powracającą w wyłapanym zapachu? Krótkim: Dzień dobry! Cześć! Do miłego! ? Byle jakim posiłkiem z głośnym: SMACZNEGO!? Zbyt głośnym śmiechem? Kim jestem dla ciebie? 14.03.2020r.2 punkty
-
wersja II Jest mi lżej bez Ciebie. Nie widziałam, że to powiem. Oddychałam całym Tobą, byłeś moim bogiem. Lepiej dziś bez Ciebie - nie wiedziałam, że odejdziesz. Świat się kończył, gdy szlochałam. Ale byłam w błędzie. Opłakana miłość może nie być romantyczna. Podliczone zyski straty. Była, ale wyszła. Na krawędzi jutra proste słowa prowadziły: "warto szansę dać przyszłości". W pamięć mi się wryły. I lepiej bez Ciebie, choć uwierzyć w to jest trudno. Pozbierałam się po przejściach, idę drogą równą. Opłakana miłość może nie być romantyczna. Podliczone zyski straty. Była, ale wyszła.2 punkty
-
w kolorze twoich policzków upstrzone nad horyzontem chmurami niebo wschodzi słońce ogrzewam się i wznoszę z oddechem lasu lecę nad żółtymi morzami rzepaku w których chcę odcisnąć twój piktogram2 punkty
-
Rycz, wściekła burzo! wichrze, zerwij te sznury, Którymi dusi mnie nędzny twór — Ziemia! Rzuć na pożarcie potworom, niech działa alchemia I niech spłoną wydane na bestialskie tortury! Ciemności przeklęte! Wasze drogi marne Prowadzą tam, gdzie groby upiorne, W urwisko, latorośli gardło tak dworne, Syczące niczym połoz, to zwierze szkaradne! Jestem tu niczym nędzarz zakuty w kajdany, Lękam się zimnych gwiazd tego mrowiska, Ogień szalony trawi wszelkie gruzowiska, Pokutując w tym piekle, na męki wydany! Morza wzburzone, słońca, wulkany, Tyle przebrnąłem ścieżek, strapieniem nękany, I cóż zdobyłem? Ten kwiat ze ciemnych pól, Cichy, cudowny, przepiękny - niepojęty ból.2 punkty
-
W sprawie wiersza powiem tyle, że jest oryginalnie, ale i nienachalnie, przynajmniej dla mnie, więc da się spokojnie przeczytać :) Pruderyjne podejście kościoła/łów do tzw. spraw 'nieczystych' (M.Magdalena) jest ogólnie znane. Niektórych to śmieszy, niektórym odpowiada. Bigoteria może i osiągnęła już apogeum, ale dla ścisłości powiem, że koncepcja niepokalanego poczęcia dziewicy Maryi ogłoszona została przez Papieża Piusa IX (UWAGA!) dopiero w roku 1854. A więc prawie wczoraj. Jak stwierdził S.J.Lec "Dopiero po Stworzeniu Świata powstało mnóstwo niestworzonych rzeczy" i dodał jeszcze, że "Kiedy Mojżesz rozbił pierwsze tablice, wielu poskładało je sobie inaczej". I z tym się w 100 % zgadzam Twoja koncepcja też jest ciekawa :) Pozdrawiam.2 punkty
-
i choć anioła nie widzę wcale się tego nie wstydzę dokończyć ten wierszyk dlugi i iść spać na niebie smugi. wstać w niedzielę bardzo rano nie wiem czemu tak się stało dzień pogodny słońce świeci idź na spacer przewietrz dzieci.2 punkty
-
mostem ramion przebiegam drogowskazem pocałunków przywołana w mgnieniu opuszczam wymiar naelektryzowanym ciałem omdlewam dłońmi miłości z rozgrzanej skóry odczytuje nocy tajemnicę przylegam mocno twarde sutki spragnionym ustom podając męsko w splecieniu ciał zbierasz mnie przeistaczasz w kobietę cień zorzy jęknięć pieśń rozkoszy drżenie płynę z tobą w sobie płonąc1 punkt
-
nienawiścią zmieniona w upiora życie podtrzymuję automatem oddechów ostrą igłą uderzeń wypreparowałeś resztki światła płynę pod banderą ukrytych emocji pokruszone serce trzymam w bezsilnej dłoni wykrzywionej twarzy nie łagodzą sny przeniknięte chłodem powracam z miejsca gdzie nie istniałam tu gdzie też mnie nie ma1 punkt
-
Syndrom niewidzialnych nóg czyjeś kroki idą za mną słyszę ich skradanie zbiegam po schodach mylę trop pędzę do szpitala odwiedzić moją duszę przestała wierzyć w siebie podłączona do respiratora oddycha dzięki sztucznej inteligencji znowu te kroki uciekam na ulicy padły mocne słowa trwa dochodzenie o przyczynę ten facet z obrazka połamał ramy idzie w moją stronę uciekam dobiegam do siebie przykrywam się kołdrą nareszcie niczego nie widać jutro znowu w uszach zagrzmi polecenie zapal światło albo zrobię to za ciebie1 punkt
-
Jestem przeszłością i niczym więcej może wspomnieniem które czuje myśli żałuje może chwilą pomyłką zazdrością sobą może myślą bezmyślną może czasem jako słońce może jako grad wracam do ciebie w snach 04.04.2007r. Mój ulubiony, ze wszystkich najbardziej ukochany.1 punkt
-
spowiadam się Adamowi i Ewie oraz wam nieziszczalni że bardzo zgrzeszyłem myślą mową uczynkiem i zaniedbaniem (względem ludzkości) moja wina moja wina moja bardzo wielka wina przeto błagam Najświętszą Nierządnicę (nie zawsze dziewicę) oraz wszystkich słabych chorych cierpiących i mających nadzieję o łaskę Niezapomnienia zmiłujcie się nad swoimi bogami wybaczcie bezludzkość odpuście grzechy doprowadzając do życia wiecznie wymyślonego a men a women1 punkt
-
niespokojny ułamku niespokojna dusza chcesz na ziemię do ludzi muszę znaleźć kobietę matkę która ciebie urodzi ona będzie kochać dziecko pieścić tam jest taki przywilej niewieści później poznasz krótkie bycie misz - masz radość i ból ludzie mówią że to piękne życie kiedy się nacieszysz tym ziemskim padołem wyślę zaproszenie w postaci jasnego anioła przybędziesz znowu na znajome niwy za poświęcenie i wytrwałość słodka spotka ciebie nagroda dołączysz do zbioru czystej świadomości1 punkt
-
Wszystko i nic. Nie w tej roli, w tej roli nie chciałam być... Świat pachnie bzem, słodki jak sen. Czy bawię się dobrem i złem? Coś może jest. Unosi się. Kto ma oczy, ten widzi, wie. Na drodze kurz ten opadł już. I świeca w oknie stoi znów. To nie moje. Innej z kobiet. Nic tak bardzo nie jest moje. Ja nie walczę. Ja nie karzę. Wiem na pewno, że nie zdradzę. Gdy o wschodzie zmiażdży skronie nieoczekiwany koniec, umrę cicho, przeklnę licho. W oczach mi sie będzie szkliło. 30.04.2020r.1 punkt
-
z pustą kieszenią wyruszył w świat droga mu weną obok szedł wiatr z pustym plecakiem wolno wędruje wolność mu znakiem mgła łąki maluje jutrem się niemartwi dziś jego sterem widzi kamień porośnięty mchem klęka przednim szuka minionego dodaje mu sił historia jego nie martwi kieszeń ani pusty plecak zasypia ze snem czując jego smak o świcie się budzi rosą twarz myje ulubioną nuci radości nie kryje1 punkt
-
Kwiecień tak mi pachniały pierwsze wagary w zielono-biały słońcem nagrzany dzień jak ten kiedy na ciebie wpadłem od wtedy kwiecień to ty najbardziej1 punkt
-
Tracimy siebie Nadszedł ten czas rozłąki Moje serce spowalnia Czy pozwolisz mi odejść ? Patrzę na Ciebie Łapię za rękę Ocieram Twoje łzy Ja nie płaczę Czuję spokój Mówię że bardzo Ciebie kocham i jak ważny jesteś dla mnie Wspominam najszczęśliwsze chwile u Twego boku Jeśli gdzieś tam naprawdę istnieje drugie życie będziemy razem Nie opuszczę Cię Nauczyłeś mnie kochać szczerze Pokazałeś czym jest dorastanie w miłości Odchodzę Tylko na chwilę Wkrótce się zobaczymy1 punkt
-
Zainspirowane przez Cafe Latte i "Prowokacyjnie" Szpilki, czerwone mini, każdy facet się ślini Jeśli do twojej żony jesteś zadowolony i rośnie własne ego, bo to twoja, nie jego:)).1 punkt
-
Bo do Pani chcę przyjechać, co w tej sprawie myśli Pani? Nie byliśmy umówieni, ale czegoś brak mi z dali. Ja na chwilę, na spojrzenie, tylko lekko musnąć usta, bo bez Pani każda chwila taka się wydaje pusta. Nic mi z życia, kiedy myśli wchłania tylko czarna dziura. Może kiedy Panią spotkam to z tęsknoty wyjść się uda? Jestem twardy, lecz nie dzisiaj, taką słabość w sobie czuję. Nie dbam o nic, póki Pani cudnych ust nie pocałuję.1 punkt
-
Rozglądam się wokół i nic się nie stało tylko zgubiłam ciekawość. A po co ci ona to zbędna korona jedzenie masz spanie co dnia. Mawiają przysłowia że z piekła ci ona a ona wyciąga z toni (ze dna?) bo gdy się zanurzam to ona zostaje i męczy pytaniem .... Ciekawość zaleta kolorów paleta miałam ją zawsze przy sobie. Prowadzi jak ścieżka więc martwię się trochę bo nie wiem co teraz zrobię.1 punkt
-
dziś w moim sadzie zieleń biel róż obecna słońca ciepła dal obok zaś śliczny kwiatowy kram kwitnie tulipan narcyz i bratek to wszystko majową klamrą spięte jest cudowne oraz piękne1 punkt
-
błądząc gubimy marzenia które nie zdążyły się spełnić błądząc niszczymy nadzieje która nie ujrzała lepszego błądząc kaleczymy uśmiech który przegrywa ze smutkiem ale nie musi tak być wystarczy czytać drogowskaz - wedle niego iść a błądzenie odpuści pozwoli uwierzyć że warto marzyć warto śnić1 punkt
-
1 punkt
-
Piękny, kolorowy, wszystko będzie z głowy, mocny, elastyczny bardzo estetyczny, tak mi się podoba lecz to nie ozdoba, lecz przedmiot praktyczny, niezbędnik, medyczny, na wypadek wszelki sekrecik niewielki trzymam w tajemnicy sznur do szubienicy.1 punkt
-
wczoraj było dziś jest jutro będzie taki układ otwiera nam nowe drzwi co za nimi kto tam wie może diabeł albo anioł pióra rwie widząc to coś ale co tam mam to gdzieś co mi tam wczoraj byłem dziś jestem może jutro też...1 punkt
-
na co dzień umiem być miły robię przyjazne gesty i łagodność przedkładam nad konfrontacyjny styl bycia. Są jednak chwile gdy ku swojemu przerażeniu zamieniam się w potwora obrastam wtedy łuską mój wzrok staje się nieprzejednany ognistym oddechem zmiatam z drogi dylematy i subtelności. Niszczę wszystko w promieniu mojego nagłego szaleństwa. Wystarczy wówczas że zajdziesz mnie od tyłu obejmiesz wpół i szepniesz: choć potworze ja cię uczyć każę ...i wychodzę na ludzi …i wracam nawet nie z podkulonym a bez ogona.1 punkt
-
Ten dzień zaczął się tak jak wszystkie ostatnio. Brak motywacji do nauki. Brak motywacji do wstania z łóżka. Brak motywacji do życia. Bez zbędnej dramaturgii i powodu. Tak po prostu. Wszystko wydawało się takie nijakie i niespecjalnie chciało jej się nawet zadawać pytania o sens czegokolwiek. No i jeszcze to jebane kolano bolało… Nie było jej ani smutno, ani ciężko. W zasadzie nie wiedziała, jak jej było. Nie miała siły się nad tym zastanawiać. W takich momentach bardzo zazdrościła ludziom, którzy posiadali coś takiego jak poranna rutyna. Ona nie miała. Nie wybrała tego stylu bycia, tak samo, jak nie wybrała swojej osobowości. Była lekkim duchem i każdy dzień wyglądał trochę inaczej. Nawet jeśli coś planowała to nie na dłużej niż tydzień. Dzięki temu mogła się codziennie sama zaskakiwać, ale kiedy od czasu do czasu zabrakło jej „nigdy niekończącej się energii” to po prostu czuła, że równie dobrze mogłaby po prostu nie żyć. Wzięła zimny poranny prysznic w akcie rozpaczliwej próby pobudzenia się do zrobienia CZEGOKOLWIEK. Niespecjalnie zadziałało. Teraz było jej po prostu zimno i niezbyt przyjemnie. Weszła na instagrama w poszukiwaniu jakiejś motywacji. Jedyne co znalazła to infantylny filmik swojej koleżanki, którego cel był jej obcy. Przedstawiał ją i jej ciężarną siostrę tańczące (a przynajmniej taki chyba był zamiar) jak na pierwszym lepszym tiktoku. #aunttobe #dance #dancers #egurrola #... Nawet nie wiedziała, czy ją to bardziej bawi, czy żenuje, ale wiedziała, kto jeszcze będzie miał taki sam wewnętrzny dylemat – wysłała link swojej siostrze. Reakcja była taka, jak się spodziewała. Wymieniły kilka sarkastycznych komentarzy i to trochę dodało jej energii. Zeszła na dół pomóc przy śniadaniu rodzicom. Zjedli rozmawiając o planach na ten dzień. Miała posprzątać salon i kuchnię, bo oczekiwali gościa – znajomej mamy. Każda rozmowa ją troszeczkę naładowywała, ale nie tak jak by tego chciała. Zostali jeszcze chwilę razem przy stole, żeby wypić kawę. Niespodziewanie siostra wysłała wiadomość: - Jesteście wszyscy razem? - Yup Po chwili usłyszała charakterystyczny dzwonek skype’a. No tak, przecież podpisywali wczoraj z mężem umowę o mieszkanie. Pewnie chcą opowiedzieć tacie, jak wszystko przebiegło i troszkę poplotkować. Ta kwarantanna w końcu nie służy nikomu. Sięgnęła po laptopa, odpowiednio go ustawiła i odebrała połączenie. Od razu się wyszczerzyła widząc twarze siostry i szwagra. Ich związek był dla niej definicją miłości i marzyła, żeby kiedyś być w podobnym. Kochała ich całym sercem, ale bez zazdrości. Wyglądali na podekscytowanych. No jasne, że byli podekscytowani! Za jakieś siedem miesięcy będą się wprowadzać do świeżutkiego, ładnego mieszkanka. Gadali przez chwilę wszyscy w piątkę – ona, siostra, szwagier, mama i tata. Młodzi w końcu zeszli na temat umowy, mieszkania i przyszłości. Wszystko tak jakby się można tego spodziewać. Tylko szwagier nagle wypalił: - No… i nawet znaleźliśmy nowego lokatora do mieszkania. Na chwilę zgłupiała. Nowego LOKATORA??? Przecież już mieszkają sami! Dlaczego mieliby nagle szukać lokatora do mieszkania, które miało być już podstawą do założenia rodziny?! Poczuła swoją opadającą szczękę, kiedy szwagier zza widocznego ekranu wyciągnął zdjęcia USG. Z trudem opanowała pierwszą falę euforii. Spojrzała badawczo na siostrę. Ona z kolei obserwowała swoją rodzinę z niepewnością. Na jej twarzy wypisane było napięcie zmieszane ze szczęściem. Jak zwykle, przy silnych emocjach, jej oczy zwilgotniały. Zorientowała się, że siedzi z otwartą buzią, więc ją zamknęła. Nie zarejestrowała tego, co się działo dalej. Widziała tylko, że jej siostra jest szczęśliwa i to jej wystarczyło. Młodzi nie starali się o dziecko. Ba! Oboje pochodzili z raczej mało płodnych rodzin, a do tego dodatkowo się zabezpieczali! A mimo to oboje tryskali taką ożywczą energią. Byli gotowi. No i wiesz – teraz siostra zwróciła się do niej - jeżeli wszystko pójdzie dobrze, to będziesz odjazdową matką chrzestną. Poczuła, że zaraz jej serce nie wytrzyma tego wyróżnienia. Zasłoniła twarz dłońmi, żeby nie widzieli jej emocji. To był taki niemy traktat. Oni udawali, że nie widzą – ona udawała, że nie płacze. Rozmawiali tak jeszcze przez pół godziny. Przyszli dziadkowie nie kryli podekscytowania, natomiast ona już myślała o tym, jak bardzo kocha tę małą fasolkę mimo, że jeszcze nawet nie była człowiekiem. Uśmiechnęła się o własnych myśli - Widocznie niektórym ta kwarantanna jednak służy! -Tylko wiecie. To dopiero szósty tydzień. Jeszcze nic nie wiadomo i nie chcemy nikomu więcej mówić. Zachowajcie to na razie dla siebie. Fuck. Jak ona miała sobie teraz z tymi emocjami poradzić nie mówiąc nikomu?! No chyba że…1 punkt
-
No chyba że...co? Że powie wszystkim jednocześnie i po kłopocie! Od czegoś w końcu jest FB, IG, TT i inne portale społecznościowe. Czy nie? Teraz umrę z ciekawości. Dziękuję wszystkim autorom, którzy tak kończą swoje opowiadania. Pozdrawiam i gratuluje peelce!1 punkt
-
świeże dziurze Eeee, to chyba jakiś żart prymaaprilisowy, bo niemożliwe, żeby tak na serio...1 punkt
-
1 punkt
-
@AOU Wiersz sprawił, że się uśmiechnęłam - może półgębkiem i trochę kwaśno, ale to wciąż uśmiech! Żywię nadzieję, że ogólnie pojęty dystans do wszelkiego typu spraw będzie się rozprzestrzeniał jak covid19. Również pozdrawiam!1 punkt
-
Panie... Panowie... Ale to juz bylo napisane! I nieco lepiej... Ballada o dzieciństwie ∦ ♫ ♫ Ja się na ten świat podły nie pchałem. Mimo woli zaczęło się życie - Ciemną nocą poczęty zostałem, Urodziłem się jednak o świcie. Spokój miałem przez dziewięć miesięcy. Rok nie wyrok - pojąłem to w mig... Syto, ciepło, bezpiecznie. Cóż więcej Może chcieć człowiek nim pozna krzyk? Dziękuję, wszyscy święci, że tak splątać dni zechcieliście, By tata z mamą spotkał się, pokochał ją i spłodził mnie. To był niedobry bardzo czas na czułość, miłość, związek dusz... Historia wielka gnała nas tam, skąd powrotu nie ma już. Kochali się, gdy wzięli ich i śmierć pisana była im. Przeżyli, mimo losów złych... Przeżyli wierni sercom swym. Jest dokument ważniejszy od wierszy - W swej metryce mam wpis drukiem tłustym, Że na wolność wyszedłem raz pierwszy W tysiąc dziewięćset trzydziestym ósmym. Winnych długo w pamięci szukałem, Winnych zsyłkom, rewizjom i łzom... Urodziłem się. Trwałem. Przetrwałem. Na Mieszczańskiej stał mój pierwszy dom. A tam za ścianką z prostych dech dzielących salon na izb sześć Samogon gorzki, gorzki śmiech - gdy pije się, mniej chce się jeść. Kto mieszkał tam, ten równość zna; po równo głód, i smród, i płacz. Trzydzieści osiem rodzin, a na wszystkie klitki jeden sracz. Na ścianach, na sufitach grzyb. Brak prądu. Wyłączyli gaz. Gazety w oknach zamiast szyb. Kopiejki odmierzają czas. Nie schodziła do schronu sąsiadka, Gdy syrena nad miastem zawyła. Wojna nie przerażała trzylatka, Tylko matka się strasznie martwiła. Każdy dzielił zapałkę na czworo, Naród cierpiał, cierpiałem i ja - Bardzo ciężko musiało być, skoro Na konserwy zabrali mi psa. Lecz słońce pomagało żyć wśród grobów rodząc się co dnia... Więc żył Jewdoki Kiryłlicz i Kisja Mojisiejewna. Pytała go: - Synkowie gdzie? - Na froncie poginęli gdzieś! Ech, Kisja, ty pokochaj mnie! Ty synów utraciłaś też! Ty jesteś sama i ja sam, więc na gadanie ludzkie pluj. Pozabijali dzieci nam. Być może - wróg. Być może - swój. Wojna dla nas legendą się stała, Całą wojnę się w wojnę bawiłem. „Wcześniak” na mnie dzieciarnia wołała, Chociaż wcale wcześniakiem nie byłem. Wszędzie wokół czyhali wrogowie, Kto w niewoli - ten zdrajca i wróg... Powracali do domów ojcowie, Chociaż obcy już był domu próg. A ciocia Zina szlafrok ma z jedwabiu, boa z ptasich piór, A Wowa się na ciuchach zna, a jego tata to nasz wzór: W Japonii zdobył futer skład. W Berlinie zdobył salon mód. Do domu na króciutko wpadł - z Zachodu jedzie znów na Wschód. Mój ojciec podarował mi pagony - słyszę Wowki śmiech, Bo z wysiedlanych miast i wsi wojenne łupy brać nie grzech. Świat widzieli. I za to wypili. Długo pili i długo trzeźwieli. Opłakali tych, co nie przeżyli, Ci, co wszystko zapomnieć musieli. Ojciec Witki i Gienek kopali Stację metra - nie liczył nikt strat. Jest światełko w tunelu, kłamali, Przebijemy się na lepszy świat. A Witka nie pracował, bo zupełnie inny wybrał cel. I trafił. Szybko trafił do aresztów, do więziennych cel. Do muru już przyparty był, nie sypnął kumpli. Nie ma co! Sam wybrał drogę. Żył jak żył. Pod ścianę postawili go... Ojcowie znali życie, lecz my wykrzyczeliśmy im w twarz, Że nasze życie - nasza rzecz! I nasze winy, Ojcze nasz... Dziś „ojczyzna” to śmieszne dość słowo, Gdy dokoła pic i czarne Wołgi... Oddawaliśmy krew honorowo, Chociaż każdy iść wolał na czołgi, Każdy pragnął mieć ranę po kuli I umierać... Umierać nie żal! Chłopcy noże z resorów wykuli - Właśnie tak hartowała się stal. Gdy przyszło się na meczu tłuc, już każdy ostry bagnet miał I nikotynę z czarnych płuc kwiatową wodą spłukać chciał. Dorośliśmy za szybko zbyt... W niewoli Niemców skręcał głód, Więc handel zagraniczny kwitł - za suchy chleb żyletek w bród! Los w noża zaczął z nami grać i każdy krew na rękach miał. Romantyk z dziwką poszedł spać. Bandytą się poeta stał. Podłe czasy nas wychowywały. Człowiek rósł, a wartości karlały. I płynęły, gdzie trzeba kanały. I wpadały, jak trzeba, gdzie miały. Dzieci byłych sierżantów, majorów, Dziś patronów stadionów i szkół, Dokonały własnego wyboru - W własnej woli stoczyły się w dół. © Roman Kołakowski. Tłumaczenie, 2005 © Mirosław Baka + Artur Barciś + Mirosław Czyżykiewicz + Mariusz Kiljan + Adam Nowak + Artur Żmijewski. Wykonanie, 2005 [7:45] © Roman Kołakowski. Wykonanie, ?1 punkt
-
1 punkt
-
To nie jest sonet... Podoba mi się. Jest bardzo klimatyczny, może i patetyczny, ale mój kalejdoskopiczny gust przyjmuje w otwarte wrota tę propozycję, którą niewątpliwie przydałoby się wygładzić, wyrównać i doszlifować, by jak perła, błyszczała :] Pozdrawiam.1 punkt
-
1 punkt
-
leczenie kołtuna polega na wzięciu nożyczek i obcięciu tegoż na tym koniec medycyny...1 punkt
-
1 punkt
-
może niech wpierw, niech wierzący nie będą megalomanami stawiającymi swój układ nerwowy ponad układ nerwowy psa... jeśli ktoś apriori stawia się jako "wybrany" bo wierzy w tego, czy tego boga. I każdego myślącego inaczej wykpi i poniży to dlaczego ktoś jako kontrapunkt nie może krytycznie odnieść się do jakiejś modlitwy, której adresat jest równie mityczny co Puchatek czy muminki- co by nie mówić treści wierzeń religijnych są stricte spekulatywne, nie mierzalne i nie ma co ulegać tej psychozie... więc krytyka czegoś co przyjąć można bez dowodu jest uzasadniona bo można równie dobrze bez dowodu te treści odrzucić. ja widzę w Wieruszu tym potencjał by trafił z serwera za 1000 lat jako jakiś powiem psalm do nowej książki typu Biblia i będą siedzieć do rana deliberując jaki duch natchnął autora by coś tak ważnego napisał o Bogu...1 punkt
-
i stała się światłość gdy wzeszła jutrzenka, tak na świat spadł nasz lucyfer- niosący światłość...1 punkt
-
@Jacek_Suchowicz Ach, pisarze... znicz - to wiecie; można także w internecie. W internecie, wirtualny... I nie taki lęk cmentarny. Nie jesteśmy tutaj sami; mamy kontakt z aniołami...1 punkt
-
1 punkt
-
@AOU @AOU Myślę, że człowiek to zbiór doświadczeń dla tego co najważniejsze - ducha. Oczywiście, reklamację złożę osobiście :)1 punkt
-
@Marek.zak1 Pani Krysia Rzeszowianka miała męża i kochanka a że on był szczery miała też chimery bo kochanek miał kochanka.1 punkt
-
gniewa się dziś słońce na skoszone trawy choć niebo nie płacze wyraz twojej twarzy kładzie cień na wszystkim bez wyjątku sprawy zręcznie ułożone spod ostrzy spojrzenia trzeba przetrwać dzień niech noc mrok zabiera mgła wilgoć pochłonie opowiedzą grymasem po omacku nie raz warto czas przemierzać w śnie głębokim troski odpłyną w zapomnienie wnet poranek wstanie lekkim uniesieniem rozproszone światło dostrzega spokojem uśmiech wie dobrze kto zaraz zaśpiewa1 punkt
-
krążą mi koło życia różni uliczni przechodnie mają jakiś cel podróży lecz o nim nie mówią bo po co ta wiedza zupełnie obcej osobie ich myśli jak ziarenka zamknięte w makówce zwykle są szczelne ale czasem się wysypują pojedynczymi zwrotami jak nieśmiałe dzieci pochylam się nad nimi szukając przyczyny nagłej czasem banalnej treści która im się wydarła tak cicho że tylko głuchy mógłby ją usłyszeć niekiedy się ujawnia przechodzień od dzieci wtedy razem udajemy że nic od siebie nie chcemy tylko kto z nas jest w tym bardziej świadomy1 punkt
-
znów o potędze armii słów prawić mi będzie przechodzień lecz jak nie wierzyć gdy tylko grób zapomnieć może zbrodnie w zieleni drzew zawzięty szum zakrzyczy każdą pogodę pod skrzydłem lasu strudzonych mów odnaleźć można melodię zwyczajnie tak wystarczy chcieć nadstawić dłoni policzek i ważyć dzień następny krok zasłonić może ciszę1 punkt
-
O maseczkach bez maski Otóż najpierw był wielki problem z kibolami bo przed każdym meczem zawsze się maskowali gdy przyszedł zakaz masek oraz kominiarek na ulicach nosili głosząc kocią wiarę Chodzili po stolicy machając maskami nabuntowani nasi młodzi i wspaniali a teraz wrócił temat maseczki ponownie choć do niedawna nawet WHO twierdziła że maski to personel medyczny i chorzy Teraz ją nosi też moja teściowa miła zamknęła twarz to może mi serce otworzy bo wszyscy się dziś maskują i to dosłownie lecz kiedyś skończą się te czasy tak niezdrowe pójdziemy pewnie jeszcze razem na wielki bal przebierańców bo minie smutek i wszelki żal chociaż maseczki znów będą… obowiązkowe1 punkt
-
nieoczekiwanie wypogodziło się smakuję nowej energii układam ją na języku robię małą selekcję jednak zaniemogłam emocjami obcych ludzi gorzkie moje słowa wyszły bym zrozumiała że nie były warte nic chcę zapomnieć szukam i odnajduję spokój uprowadzony przez wielką panikę jest bardzo poraniony pielęgnuję go delikatnie przykładam mu kompresy wybaczam że poległ i leżał roztrzaskany w pobliżu nikłej logiki wiem że teraz potrzebuję obu półkul1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+01:00
-
Ostatnio dodane
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne