Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 13.02.2020 uwzględniając wszystkie działy
-
oko kamery oblizuje się lubieżnie połyka i trawi różowe kąski świński zad i nagie uda premiera stanowią doskonały wieszak uwagi idź i patrz wobec reszty oko mruga i w secam zasypia w popiele niebieskie wrażenia klatka po klatce uwalnia się zło wsiąka w drogocenne obicia w filary aroganckich gmachów pełznie po pustych arteriach zanim się spostrzeżesz służysz mu z ochotą oko ma cię na oku działa bez zarzutu czego nie można powiedzieć o tobie stałeś się obrazem gdzie podziało się twoje ciało?2 punkty
-
2 punkty
-
sztalugi już stoją zaostrzony ołówek czyste płótno białe myśli dobrać kolor właściwą kreskę nie gaś świec niech płoną spłynie natchnienie jak wosk wymawiam twoje imię by wyraźniej naszkicować kontury1 punkt
-
Kra Rozbiegły się we mnie cienie, zacząłem proces rozpadu, oddzieram siebie od siebie na skraju siebie, pomału. Dezintegruję się w nurcie rzeki płynącej gdzieś w ciemność, jej fale miękkie i krucze, lód ścina wodę nade mną. Łopoczą wspomnień chorągwie jak czarne żagle poblakłe, by postrzępione na koniec dać w niebo ponieść się z wiatrem. Skręcone w wirach otchłani, obrazy mdleją naokół, dryfuję w mroku, aż cały gasnąc, rozpuszczam się w spokój.1 punkt
-
1 punkt
-
graphics CC0 miasteczko Ingham udaje fikcyjne Gotham City wpatrzeni w niebo Aborygeni Warakamai za siódmą plantacją trzciny cukrowej wypatrują Batmana – to praca na akord – za miastem codziennie kolejny Korkoro podlega rytualnej skaryfikacji wytrawione plecy w numerologii nietoperza czerwone znamię hordy Ikelbara – wypalone żelazem na peryferiach szkaradne ssaki skręcają w boczne alejki gdzie Batman walczący ze zbirami rzucał ochłapy dzikim psom gerolo w blasku księżyca jak ćwiek cyberpunk'u ulice w fekaliach upaćkane żarłocznym zgryzem nietoperzy od skrzydeł uporczywy hałas i walki skrzydlatych crossoverów cykliczny cataclysm w czaszce upiornych ultradźwięków uderza w Queensland – jak gang czarnej ręki – *w 2020 roku - australijskie miasto Ingham opanowała liczna populacja nietoperzy1 punkt
-
1 punkt
-
Za każdym razem kiedy wracam do jaskini, prowadzi mnie cichy szept krwi dobiegający zza ściany. Podpieram się latarką i żywy odnajduję puls dłoni żarzącej czerwonym światłem ochry na szorstkiej skórze skały. Mój klucz pięciopalczasty, do mnie przypisany, dobrze pasuje do zamka i echo powtarza skurcz serca, aż przeświecają naczynia krwionośne, że nie trzeba latarki by pierwsze obrazy dostrzec – tłumny most ramion wychodzi z kamienia. Jakbym nigdy nie wyszedł z tej ciemnej pieczary, wciąż była we mnie pieczęć – dłoń w krwi odciśnięta.1 punkt
-
czy chcę tego czy nie chcę znajomi i nieznajomi żywi i umarli jakie wyprawiają brewerie! niestworzone historie senny misz masz... budzę się i to samo tylko łagodniej i wolniej wiedzą, obserwator czuwa z mieczem świadomości w zanadrzu1 punkt
-
Melatonina Otul moje serce dłońmi, wrzącym owiń je oddechem, gest ten może mi przypomni, że wciąż jestem. Szepty wszystkie, zmysłów cuda ukryj na dnie mojej duszy, może dzięki nim się uda, jej krzyk zdusić. Scałuj ze mnie zmroku brzemię, ściągnij z gardła palce nocy, sen o tobie, ten sen jeden pozwól dośnić.1 punkt
-
W pewnym bloku rozwiedziona żal raz miała do sąsiada, że wciąż o niej niestworzone jakieś brednie rozpowiadał. Sąsiad na to: temu plotłem różne bzdury, bo pożyczyć od sąsiadki chciałem szczotkę, więc sąsiadka niech nie krzyczy. Nie wiedziałem jak poprosić, więc spytałem najpierw Jadzi. Odesłała mnie do Zosi. Ta już chciała mnie prowadzić, ale na to weszła Krysia, a że dobrze zna sąsiadkę, obiecała, że mi dzisiaj wszystko pójdzie jak po maśle. Lecz gdy szliśmy po tych schodach, byliśmy już tuż przed drzwiami, weszła w drogę nam Dorota mówiąc, że też idzie z nami. Wzięliśmy więc i Dorotkę. Ta zaczęła nam nawijać, że sąsiadka ma tę szczotkę, ale nie ma do niej kija. Ja odrzekłem: - Nic nie szkodzi i to nie jest problem żaden, u mnie kij bezczynnie stoi, jakoś razem damy radę. Gdy za klamkę już trzymałem, jak spod ziemi skądś wyrośli, dwaj sąsiedzi, Jan z Michałem. - Ej, na piwo byśmy poszli? A na drugi dzień już cała okolica wręcz huczała, że sąsiadka nie dziewica, ale szczotki nie pożycza. I niech teraz mi sąsiadka z łaski swojej tak odpowie, czemu może być tu winny, tak nieśmiały, jak ja, człowiek? dzięki @~Mari*anna~ za wygrzebanie tego z archiwum. ciekawe ile jest jeszcze takich kawałków, o których już zupełnie zapomniałem. :)))1 punkt
-
Przyznam szczerze, że w ogóle nie rozumiem o czym do mnie piszesz. Różne są klatki i osiedla, a tekst ten był komentarzem pod Twoim wierszem: Jest to, oczywiście, zupełna fikcja. Mówiąc szczerze całkiem o nim zapomniałem. Wyciągnęła go z mroku niepamięci Twoja reakcja, za co chciałem podziękować. Pozdrawiam1 punkt
-
1 punkt
-
Za zakrętem chmur przechowuję tylko jedną łzę, która już wyschła - jest w kolorze zielonym. W popielatym pałacu - siedzi druga łza. Obok kochanek - szloch roznamiętniony. Nie rozpaczaj, że za kontuarem błędów kasę trzyma twoje własne życie. Nie wydawaj zbyt wiele z rozpędu - ono utarg przeliczy należycie. Postrzępione sombrero na głowie - Eskimosa o zbyt gorącym sercu. Obłąkany fakir w katedrze, co psalmy gra - dla niewiernych innowierców. Sproszkowana oranżada z rdzy - dla spragnionych wspomnień przy barze Czekaj ... może ... napijesz się i ty? Właśnie z tego wytwarzają witraże ...1 punkt
-
@fregamo Ooo, to dzięki :) Miłe zaskoczenie, bo myślałam, że za te 'zbędności' i słowne zapętlenia oberwie mi znacznie bardziej. Doceniam i pozdrawiam :)1 punkt
-
Wracam. Ciemność krąży nad powierzchnią bezmiaru czasu. Opada na myśli. Kiedyś obudzi piekło.1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
krzywdziłeś wiatr cierniowym wiatrakiem wiem rozumiem zabawy takie a pamiętasz gdy obok domu wlewałeś drzewu kwas do słojów zapewne też nie zapomniałeś że niebu zniszczyłeś zielony talerz podobno rozumy pojadłeś wszystkie aż złamałeś pyszną łyżkę hmm… a teraz spójrz koniec życia już widzisz ich? przyszli nasrać na twój grób1 punkt
-
I powiedział kurator, że było dobre, wyszukał artystę na słupa i zlecił mu projekt, by szczęką z zachwytu jak gromem odcisnął swe piętno w podłodze galerii. I poczuł artysta nosem urzędowy cud elokwencji, który mocz w wino przemieni, by prosto ze ściany uraczył się nim lud, zawstydzony, że w butach wszedł do galerii i stąpa po tej samej podłodze, z dziurą po artyście przepastną, gdy nie wypełnia jej żaden błękit – tu stał przez chwilę, górą był i wzniosłym słupem, z sufitem na plecach odpoczywał jak Atlas, choć wymienny.1 punkt
-
Witaj Wojciechu - nie za szybko się tu ktoś poddał - Ja bym walczył kazał czekać tej zimnej .damie. A ogólnie wiersz trudny ale ciekawy... Pozd.1 punkt
-
nie każda myśl jest jasna wygodna bywa trudna czyli taka która boli pokazuje drogę którą źle iść ale mimo to naszym skarbem więc szanujmy ją pomaga zrozumieć tło które przed nami przecież myśl to potęga nikt ani nic nam jej nie zabroni zwłaszcza tej słodkiej to ona dla nas światełkiem nie bójmy się jej niech jest bramą do lepszego1 punkt
-
Aby utonąć w Twoich oczach, Niewiele trzeba, błękit – tyle, Ten piękny błękit zamiast chodnika, A w brzuchu nuty i motyle I aby śnić, lub nie śnić nocą, Niewiele trzeba - koci dotyk, Co pieści, niesie wprost do nieba, Na kocim haju – jak narkotyk I by to wszystko znikło nagle, Niewiele trzeba – głucha cisza, I czarny ekran, pusty ekran, i brak obrazu, czarna klisza Lecz by szybować znowu w górę, Niewiele trzeba, błękit - tyle, I ten sam błękit, co miast chodnika, I znowu nuty i motyle...1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Morza tu nie ma ale tu wir na wirtualnej fali serfuje w oddali w sieci przez łącza servery modemy i kabli kłącza dane nie dane znów coś rozłącza i płyną znaki po niebieskim ekranie1 punkt
-
1 punkt
-
@kwiatek_ze_szmatek Toczy koła czas chciałoby się powiedzieć cytując klasyka jak dla mnie świetne .1 punkt
-
jak jeszcze raz usłyszę... ups... motylach w brzuchu to dostanę apopleksji !..xd a tak serio... niewiele trzeba pozdrawaim1 punkt
-
Niewiele trzeba, błękit – tyle, o co idzie w tym tyle i czyj to jest tył albo jakby się nie obrócił to d... z tyłu może to tyle w sensie ilościowym: błękit – tyle jakoś niezdarnie albo dobrany rym do motyle jakieś propozycje łażą po głowie ale to nie to: Aby utonąć w oczach Twoich Trzeba niewiele, błękitu gram, Kiedy samotny cicho stoisz; Nuty, motyle w brzuchu mam. Pozdrawiam ps popracować jeszcze nad tekstem1 punkt
-
jeśli w tym miejscu dasz "zamiast" - miast "co miast", drugie "co miast" chyba lepiej zabrzmi. Nie będzie powtórzone 1/1, a znaczenie to samo. Podoba mi się wiersz, witam i pozdrawiam.1 punkt
-
miłe, rozumiem tylko że "miast chodnika" to skrót od - zamiast chodnik (żeby liczba sylab sie zgadzała ;) witam na orgu, bb1 punkt
-
Brak zmian. Rano zdarzyła się dość poważna awaria serwera, na szczęście udało mi się z tym (w miarę) szybko uporać. Bez żadnych strat i ofiar. ;)1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
gdyby przy każdym upadku nie łapała tak łapczywie nie czułabym że mnie chce zachłannie boleśnie cierpliwie jak matka z imienia opieramy się czasami testując grawitację odpychamy i tęsknimy do jej wypukłych wzgórz i łona pradolin z góry świat wygląda inaczej a potem wracamy ona zawsze przygarnie dzieci na swoje twarde lądowanie niejeden zginął za nie gdyby nie matka ziemia poleciałabym w nieznane jak obca planeta *Pamięci tych, co zginęli dziś na lotnisku w Chrcynnie. Dwóch pilotów wiatrakowca.1 punkt
-
Siedziałam przed tobą. W lewej ręce trzymałam papierosa, a w prawiej kieliszek wypełniony aromatycznym Blanc des Blancs. Spojrzeniem próbowałam złapać twój wzrok, lecz latał on po całym pomieszczeniu, niczym uroczy spłoszony wróbelek, który przypadkiem wpadł przez otwarte okno wraz z zapachem deszczu, padającego na chodnik rozgrzany słońcem minionego dnia. Wydawało mi się to zabawne, dlatego tak się uśmiechałam. W tle grał przyjemny jazz. Zapewne nie zwróciłeś na niego uwagi, bo zagłuszałeś go ptasim świergotem. Przez cały wieczór opowiadałeś o swojej pracy, bardzo ciekawej, o swoich pasjach, imponujących, o planie treningowym, wymagającym. Wspominałeś też o książkach, mądrych, filmach, pięknych, odkryciach, najnowszych. Mówiłeś o wszystkim, ale nie zapytałeś mnie o nic. Siedzieliśmy wtedy w eleganckiej i drogiej restauracji. Uwiedziona przez twoją poezję, słowa dobrane tak dobrze, że rozbudziły moje serce do szybszego bicia, odpowiedziałam dzień wcześniej – jutro jestem wolna – gdy zapytałeś o plany. – Przyjadę o siódmej – poinformowałeś dodając na końcu żółtą emotikonkę, karykaturę swej prawdziwej twarzy. Wyobraźnia eksplodowała tysiącem myśli, dźwięków i emocji. Zaczęłam w głowie układać różne scenariusze, kwestie. Myślałam nad swoją rolą i strojem w jakim się pokażę na scenie. Otwierałam i zamykałam wszystkie szuflady i szafki, przebierałam się razy tysiąc i cztery, a usatysfakcjonowała mnie dopiero kreacja tysiąc piąta. Stanełam przed lustrem i patrzyłam na swoje ciało ozdobione najlepszymi pończochami z nylonu w kolorze węgla. W tym samym kolorze dobrałam koronki i suknię, a dla kontrastu dołożyłam refleksującą srebrnym światłem biżuterię. Także ustom, rzęsom, policzkom i włosom poświęciłam wiele godzin, zamieniając swoją twarz w małe dzieło sztuki, dopieszczając najmniejsze detale szminkami, maskarami, cieniami, fluidami. Na koniec rozpyliłam mgiełkę o różanym zapachu, tworząc wokół siebie świat, dla ciebie i twoich wierszy. Nie mogłam zasnąć z niecierpliwości, czekając na ten cudowny spektakl. Tylko po co? Patrzyłeś wszędzie, ale nie w moją stronę. Czułam się tak daleko, miałeś być blisko. Czułam się znudzona, miałeś pokazać mi smak szaleństwa. Czułam się samotna, miałeś dać mi odrobinę ciepła. Czułam się niepewnie, miałeś dać mi poczucie bezpieczeństwa. Czułam się poniżana, miałeś mnie docenić. Choćby tylko na chwilę... Tego wieczora, wybrałeś inną rolę, której nie wzięłam pod uwagę w żadnym scenariuszu, a przecież była najbardziej oczywista. Chciałeś zagrać dżentelmena. Chciałeś być wrażliwy. Tak bardzo chciałeś zaimponować. Pokorny i skromny. Taki idealny chłopiec. Uroczy, jak maskotka. Pluszowy. Taki inny i wyjątkowy. Niezastąpiony. Pokazałeś wszystko, ale nie pokazałeś siebie. Zjebałeś. Uroczy wróbelku. Jak inne dzikie ptaszki.1 punkt
-
miasto duże ja mała w środeczku kropeczka siedzę oczy zamknięte oglądam widzę wszystko wszystko co chcę1 punkt
-
chętnie kupię więcej czasu gdzie najtaniej go sprzedają? nowiusieńki, używany dla mnie bez znaczenia ważne, żeby był solidny oraz nie psuł się co chwilę chcę używać go przez lata długo, dłużej, dłużej1 punkt
-
Poczuj jak światło na twoim policzku głaszcze cię miękko swą rękawiczką Byś wyszedł z cienia byś wyszedł z cienia bo ja rozdaję nienaruszalne znaki białego jasnowidzenia.1 punkt
-
nie ogarniam świata nie ogarniam siebie czasem w niebie latam czasem płonę w piekle potem w pył się zmieniam albo w róży kwiecie nie wierz w to co mówię bo mój język plecie jest tak dużo zmiennych że prócz to że czuję więcej prawie nie wiem wątpię w prawd naturę jestem jak powietrze1 punkt
-
Marianno_ fajny pomysł aby opis prozą podzielić na wersy i zamknąć całość pytaniem, które wydaje się być z jedynym, aktywnym kontaktem z czytelnikiem. Sprytne. :D Pozdrawiam, bb1 punkt
-
autorka j.w. Gruba gęś gęgała głośno, gdyż gęgawa grdyką gada. Granda, gę gę, gdzie grasuje gąsiorków główna gromada? Garda gąska, garda, garda... głodnym głaszcze giga gardła. Gdzie gąski gęsiego goniły, gdy gąsiątka gaworzyły? Gęsi gubią głównie głowy... guru gniewem gasi gwar; gnie gruntownie gęsie grzbiety, gruba gałąź, gnom, gra gnat. Garnki gorące, głowy głupie, gęsi gmin gęsiarka godzi. Gar gęsiny gospodarzom; gorący gulasz, goście gwarzą. na literę "G" (i na datę opublikowany w prasie lokalnej - 2016)1 punkt
-
Wiadomo,że jest tęsknota, lecz w tym wypadku nie do końca daje się ją odczuć. Cos może jeszcze trzeba dopracować, bo widać,że raczej pisać potrafisz.1 punkt
-
Podoba mi się wiersz, fakt, że dokument, ważniejszy bywa od człowieka. Wielbłąd musi udowodnić, że nie jest czlowiekiem a człowiek, że nie jest wielbłądem. Serdecznie pozdrawiam - baba1 punkt
-
sąsiad na to: temu plotłem różne bzdury, bo pożyczyć od sąsiadki chciałem szczotkę, więc sąsiadka niech nie krzyczy. nie wiedziałem jak poprosić więc spytałem najpierw Jadzi, odesłała mnie do Zosi, Zosia chciała mnie prowadzić, ale na to weszła Krysia, a że dobrze zna sąsiadkę, obiecała, że już dzisiaj wszystko pójdzie bardzo gładko. lecz gdy szliśmy już po schodach, byliśmy już tuż przed drzwiami, weszła w drogę nam Dorota mówiąc, że też idzie z nami. gdy za klamkę już trzymałem jak spod ziemi skądś wyrośli, dwaj sąsiedzi - Jan z Michałem. - idziemy na piwo. idziesz z nami? kobity sprzątają, nie będziemy im przeszkadzać, nie? no to co? idziesz czy nie? no i śmy poszli. a na drugi dzień już cała okolica w krąg huczała, że sąsiadka nie dziewica, chociaż szczotki nie pożycza. i niech teraz mi sąsiadka z łaski swojej tak odpowie czemu może być tu winny tak nieśmiały, jak ja człowiek? pozdrawiam serdecznie przedświątecznie :)1 punkt
-
1 punkt
-
Tak to jest z poet(k)ami - najpierw miesza, a potem mówi, że niewinny. Natomiast ten przypis, że kamień jest symboliczny, wydaje mi się zbędny. Arek1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+01:00
-
Ostatnio dodane
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne