Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 09.01.2020 uwzględniając wszystkie działy
-
nie pytaj mnie o resztę nie wiem skąd ten smutek albo nie chcę ci powiedzieć to zbyt trudne zostawiam jej groszówkę może będzie miała szczęście bo do kolejki nie wrócę była taka jak ja miała coś w oczach i zapalenie spojówek biało-czerwone i ciągle przeprasza za życia flagowa jak uśmiech rozbijamy szkło na stole a cień otula podłogę wtedy dostrzegam jej wzrok jestem zagubiony ale za swoje.6 punktów
-
gdzieś na dnie głębokiej pamięci snują się gradientowe sznury nadgodzin w przepływie laminarnym spieniony czas przechodzi przez przerwy w pracy by ostatecznie zastygnąć w nietrwały biobójczy plastik3 punkty
-
rzucam się im na pożarcie choć to przecież ja nimi rzucam i wypadają (do tego niekoniecznie dobrze) kiedyś romantyczniej na biel kartki teraz tylko szybkie stukanie wiersze zawsze miały coś z porno naga dupa czy dusza wszak słowo staje się ciałem z intymnością wypiętą do ekranu3 punkty
-
był wielki wybuch zginąłeś pod gruzami zatknięto flagi trąbi się na lewo i prawo resztą zajęły się służby porządkowe a na niebie pozamiatane do ostatniego anioła nad ziemią trzęsą się czyjeś ręce - będziesz moja zostały jeszcze łyse kobiety pękające ze śmiechu baloniki mężczyźni pod specjalnym nadzorem święci nawiedzeni niepokorni - są twoi jak chusteczki na peronie kolce łzy i kwaśne deszcze teraz dym kaszle na przyszłość przeglądamy się w pięknej epoce kamienia łupanego tymczasem niewybaczalnie bliski dobranoc3 punkty
-
Nakryłaś do łóżkaswoim ciałem,na białym obrusie pościeli.Uklęknęby je spożyć całe,na siedząco bym się nie ośmielił.Jeść będę palcami,wybaczysz?I raczej dużymi kęsami.Będę patrzył jak Ty patrzysz,trzepocząc powiekami.2 punkty
-
co ja tu robię gdzie jestem znów pytań sto daj odpowiedź puste ulice przemierzam jak szlak smutku w rozmarzonych górach uderza nagły brak wrażeń nadmiar wydarzeń powoduje że spadam na dno życie jest grą gryzącą grą jeszcze tylko krok2 punkty
-
jak niekorzystnie wyglądasz gdy zakochana w muzyce przebiegasz palcami po instrumencie twoja głowa kiwa się na boki unicestwiając misternie ułożoną kiedyś fryzurę nogi rozstawione po bokach ułatwiające stabilizację gdyż stopy bez oparcia szaleńczo wydeptują puls twarz rozgrzana z pierwszymi kroplami potu na linii włosów i nad górną wargą ubranie trochę zmięte niedoprasowane bo od rana ćwiczyłaś ale nie przejmuj się gdy zamknę oczy jesteś piękna jak muzyka2 punkty
-
Laboratoryjny, zimny, chemiczny klimat. Przechodziłam dość długi okres pracoholizmu. Koszty wyższe niż misja i dochody. A życie jest jedno. Ściskam Deo.2 punkty
-
Pasjans ściany obdarte z nocy zaczynają stawać do pionu, też próbuję. łóżko przygarnia ciepło pościeli, przelewa się wschód do filiżanki, z fusów kreślę porwane sny. czasami myślę co przede mną. póki co, buduję kładkę, opieram chwile na niepewnych brzegach, szukam krystalicznej myśli, ale ona topnieje. wyplatając dzisiaj już zaczynam tkać jutro, zegary chyba znajdą dla mnie czas. styczeń, 20201 punkt
-
W nucie głowyciało, co nie pamięta kąpieli.W nucie sercaprzystanki mokre po deszczu.W nucie głębidawne wspomnienie ciepłej pościelii zdrowych zębów.Tak pachnie niedolana tylnym siedzeniu skulona.1 punkt
-
Z labiryntu ludzkich szeptów Tłum ogromny szuka wyjścia. Fala dźwięku część adeptów Zatrzymuje koło przejścia. Niewidoczne gołym okiem, We śnie się usadowiło. Strefa marzeń wraz ze zmrokiem Ścieżkę odsłania zawiłą. W starym zdjęciu bez zieleni Droga w przejście z przeszłych wrażeń. Ocean w słońcu się mieni, Lecz samotny bieg wydarzeń. Nad plaży zastygną kliszą, Ciepły piasek pod stopami. Ludzkich szeptów nie usłyszą, Chociaż zbiera się tsunami. Słuchawki na uszy włożone Z muszli na plaży zebranych. Idą teraz w swoją stronę Przez czas nikomu nie znany, Tylko sobie. Beznadziejność W końcu ich ramieniem zgarnie. W labiryntu głuchą senność Wracają teraz niezdarnie. Drogę do przejścia wskazują Adeptom w sennych marzeniach. Lęku przed śmiercią nie mają, We śnie ich przecież zabiera.1 punkt
-
kupiłam sobie wygląd kupiłam sobie ciepło kupiłam sobie porządek kupiłam sobie czworonożnego przyjaciela kupiłam sobie popularność kupiłam sobie rozrywkę teraz stoję przed tobą z kartą kredytową i nieszczęśliwa zastanawiam się gdzie wpisać PIN1 punkt
-
Za drugim odczytem dostrzegłam nieśmiały urok tego wiersza, choć bije z niego powolnie jakiś głębszy smutek. Od razu za to spodobało mi się Tak jakby ta groszówka z początku i 'za swoje' było od razu w zamyśle klamrą tego wiersza. :)1 punkt
-
Hm hmm hmmm Niby ok, ale ciężko pozbyć mi się tamtych moich.. zboczeń hehe. Pierwszy wers mógłby być jak w Twojej propozycji, bo mimo braku 'im' chyba można nadal wyczuć z dalszej treści o co chodzi, nawet ma wtedy większy zasięg . 'przecież' z drugiego, jakoś mi mocniej zaznacza zależność/przewrotność sytuacji (jak to? przecież..) ale może się mylę. może nie musi tego być. A biel kartki a sama kartka, też rozważałam pisząc, ale właśnie chciałam tak przeciągnąć wspominany romaaaantyzm wersem, który będzie kontrą do szybkiego stukania. choć wiem, biel kartki oklepane jak niewiemco;)1 punkt
-
1 punkt
-
nie sztuką zgubić się ale odnaleźć w tym trudnym świecie gdzie łza wygrywa z uśmiechem jeden drugiemu podkłada nogę cieszy się gdy upada a potem pokazuje środkowy palec gdzie wiara traci sens wymyśla się nowego Boga mówiąc że obecny kaleczy ludzki los więc jeszcze raz powtarzam nie sztuką zgubienie lecz odnalezienie w tym co życiem się zwie1 punkt
-
boso odziani w łachmanytak jak polne strachybez zegarka i kompasujutro wyruszmy w światby podobnie jak onewiatrem się czesaćrosą obmywać stopymgłą dłonie i twarzea gdy ona opadnieuśmiechnąć się dosłońca i nie myśląco czasie iść dalejby po drodze upajaćwzrok i słuch czymśz czego codziennośćnas okrada1 punkt
-
1 punkt
-
graphics CC0 Świadomie grzeszymy lenistwem bo przecież wygoda jest słodka Tu rzekłbym że wszystko co grzeszne przenika od rdzenia – od środka Bywałem pod ślepiem cyklonu spotkałem tam ciszę i fiskus Mieniłem się barwą orientu odmienną – mahonie z półmisków Spływały po moich ustach – jak madras herbata plus mleko Lecz wolę się byczyć w Mumbaju – i niech mnie mianują – poetą Torpedy z kłębiastych cirrusów serfują pod żaglem błękitów Płynący na wietrze żaglowiec – ty dmuchaj w poezji garnitur Czerwone od rymów masz uszy – powoi kwieciste dywany Rytmiczny heksametr piętrowy językiem marathi – śpiewamy Leniwą emocją wachlarzy różowej powieki zamętem Ździebełkiem słomianej łodyżki – ubranej w Mumbaju zaklęcie Świadectwem błogości jest wolność utkana w cejlońskie szafiry Gdy streszczą więź duszy przeźroczem – melodie jak słów panegiryk Zwój harfy buksuje gdzieś w środku – muzyka – konkani z allegro Przez płatki kwitnącej przepaści w saksofon uderza – receptor Otwiera się cela z grynszpanu miedzianym promieniem słonecznym I wtedy indyjskim lenistwem – zapładniasz- całe powietrze —1 punkt
-
największa wigilia w mieście popita wodą wysoko-słodzoną niegazowaną w kolorze pomarańczy groch z kapustą plastikowy talerz kawałek ryby jakieś ziemniaki jednorazowy nóż i widelec ręce precz nie jestem od stołu obserwuję zapisuję zapamiętuję i płaczę po kątach tak czasami właściwie to jestem z mediów wiem mam iść na górę schodami niosą się kolędy śpiewane po hali ksiądz w eter śle błogosławieństwa zakonnice brylują między stołami serwując co dobrego sponsorzy dali a na drogę ciasto od siostry do kawy to jeden dzień to pół godziny strawy prawda że widok jest powalający półtora tysiąca ludzi szaleństwo milcząca zamyślona jestem a kolega też jakiś dzisiaj zacieniony wiem temat taki że choć patrzysz to cię nie ma matka z tipsami mini spódniczka papierosa zapali zaraz za rogiem a w dłoni paczkowany makaron mąka herbata cukier kawa to chorzy samotni potrzebujący maszynki do golenia i motywacji krzyczące wystarczy mi się odezwało utulam je biegnąc do samochodu zatrzaskując emocje w jego wnętrzu widziałam prezenty i pomocników tyle małych i tyle dużych dzieci święty nie przybył tam niestety1 punkt
-
1 punkt
-
O to też tak mam ;p Tylko jak ja się owijam, to znowu mi marudzą, że to mało dostępny, hermetyczny przekaz i nie dadzą się człowiekowi zasłonić i powstydzić ;) A jak się rozbiorę, to zniesmaczeni :)) Nie dogodzisz :) Sorry, ale jestem dziś jakaś nadpobudliwa i się musiałam wpisać :) D.1 punkt
-
Faktycznie. Wielu z nas to ekshibicjoniści. a na pewno. Tylko owijam się słowami i chowam za nimi. Pozdrawiam Lu :)1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
To był dobry rok: rozstania mniej bolesne, sukcesy nieistotne. Wartości bez ważenia, wrażenia dożywotnie. W spokoju się pogrążam i w szczęśliwości prozy. Nie czekam na zbawienie, że wszystko się ułoży bo będzie tak jak będzie. Nie cel a drogi wszędzie! Wszystkim więc z serca życzę jasnego id i ego. Uśmiechniętego losu. Dosiego Dwudziestego!1 punkt
-
Gwałcę je codziennie, a nawet kilka razy, robię to bezwzględnie, nie bacząc na urazy. One protestują, a ja bez litości. Wiem, że źle się czują zmuszam je bez złości. Dzika satysfakcja wtedy mną tak trzęsie. Daję rozkaz, akcja i je zmuszam . . . . mięśnie. Annie_M dziękuję za inspirację:)1 punkt
-
Uderzam pięścią we wszechświat - rozpada się na dwie połowy Kłania się grzecznie: 'Dzień dobry!' A dzień to ... stary, czy raczej nowy? Pytam, gdyż jest bezwzględną - kolizja ludzkich planet: codzienna, cicha, z pretensją, lub ta, co ''wie wręcz doskonale'' ... Pod wieczór zapalam świece, samotnej kolacji podboje: łupina włoskiego orzecha ... odłamek Arktyki na stole Na głowie - woreczek z prosem - to dobre na wady postawy. Mój niemoralny kręgosłup prostuje się ... trochę niemrawo Właściwie ... mogę za darmo ... w skupieniu kupczyć swym ciałem, mimo, że blade, masywne - zupełnie niedoskonałe – potrafi czynić cuda I ars armandi uwielbia tak samo, jak ars christiana - wieczorem klęka do modłów, a uda odsłania z rana Cóż! W zbroi uduchowienia - składamy wszechświat z powrotem: w jedną niespójną całość, po Ziemię - wrócimy potem.1 punkt
-
Przede mną droga bez powrotu. Brak na niej drogowskazów. Nie ma już sił na powrót, muszę zdobyć ten biegun życia niczym Scott. Teraz już wiem na pewno, że nie wygram tego wyścigu po szczęście i sławę. Bo nie powrócę już, nie brak mi tego, co zostało poza mną. Bo nie chcę już wrócić, nie da rady, pozostanę.1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
@Gosława Coś czuję, ze człowiek za wiele smutku bierze sobie do serca i jest naturalnie bardziej wyczulony na ten mrok. A kiedy już spotyka go szczęście, to za wszelką cenę pragnie je przeżywać, bo może zaraz minąć. A wtedy wierszy z tego niewiele ;) Mrok jest jak ten twój ,,dzwon" z ostatniego wiersza, kiedy to człowiek ma odrobinę czasu, aby się nad nim zastanowić. Radość to człowiek raczej pożera, jak na dokładkę. :/1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
smętne jesienne dżdże odchodzą piechtami w dale a w malachitowej karocy wiosna nadjeżdża !! już się kłaniają krokusy pazie i bzy wiwat maj niech żyje radość! bita śmietana i ptysie! wiosna idzie widzimisię ...może to i dobrze?1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
ciszy się nie słyszy ;) ale to szczegół, fajny tekst napisał, gratulacje.ps. Przypomniał mi mój teks, chyba o zamarzaniu, nie jestem pewien w głowie mi jedynie zostało "opadające powieki otworzyły oczy duszy" Pozdro :)1 punkt
-
1 punkt
-
To jest głupie, a raczej straszne. Te podziały, nie wiersz;) Dla mnie nigdy do pojęcia. I tak jak napisałeś z tym ziarnem. Gdzieś każdego rzuciło, i jest taki jaki jest, ale wielu z nas jest mocno pomieszanych, więc skrajny nacjonalizm jest tu nieświadomą hipokryzją. 'a gdybyś się urodził gdzieś indziej?' Pozdrawiam1 punkt
-
Wiesz co, bardzo fajny wiersz! Tematycznie i technicznie też nie mam zastrzeżeń. Powiem Ci, że też często myślę o tym pocie. Bo to prawda, widziałam wiele razy jak leje się strugami (muzykom, aktorom), a facetom z tym jakby bardziej do twarzy /koszulki, a kobiecie co, nie wypada się aż tak zrosić? Więc tym bardziej podoba mi się koniec Twojego wiersza. Dziwnie to może zabrzmi, ale jak widzę, jak im dalej koncert trwa tym bardziej mokre włosy, to odczuwam to jakoś metafizycznie, jak nieodłączną część spektaklu, pracę muzyka, który oddaje część siebie, a pot jest wliczony w jego koszty własne. A im bardziej wzruszający koncert, taki dla duszy, to tym bardziej ten pot daje uczucie katharsis. Sorry, jeśli dziwnie piszę i się wynurzam, ale tak mam. Może dlatego tak bardzo przemówił do mnie ten wiersz:) może o wiolonczelistce? Pozdrawiam1 punkt
-
słowa to gęste przekładki między obrazami jak nóż wycinają z wnętrza emocje i rozkładają otwarte menu przed nosem grzybowa z borowików jest tylko jeden alfabet ale on nie spróbuje dodać że to jest zalana wrzątkiem rodowita instant klient szybko zmieniłby słownik doznań smakowych na ten z drugiego świata a może i z trzeciego gdzie wodę nosi się zwykle na głowie co stanowi cześć codziennych obowiązków do całkowitej sytości potrzebuje wiedzieć że kucharz nie wylizał łyżki przed próbowaniem mógłby mieć próchnicę albo inne substancje nie zawierające konserwantów dwuznaki są zachwycające tyle się trzeba natrudzić na swoim wygodnym wyściełanym miękko krześle żeby przestać analizować czy borowiki są szare czy brązowe w kremowej zupie nie da się odnaleźć tej cząstki prawdy może gdyby ludzie potrafili jak kiedyś akcentować ortograficzny wydźwięk słowa kelner nie umiałby tych tajemnic ukryć1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
(PS. jakoś tak samo piosenkowo poszło, z rymami, no cóż, słabymi- to tak dla wytłumaczenia - ot taka matczyna melancholijna, nie chcąca się skończyć piosenka ;)) kiedy świat jakby przyblakł i pieśni ptaków nie słychać chustę przebija zimny wiatr kiedy im szarzej im bielej słońca od dawna nie widać najcieplej mi właśnie w taki czas gdy wiem że wieczór okryje jak koc nasz dom w rytuały nie ciągnie mnie już nigdzie jak w te noce ciepłe niczym dzień słodko odpływasz w półmroku taka piękna i niewinna już nie czujesz jak cię głaszczę i otulam wzrokiem - jak sen im za oknem zimniej tym mocniej czuję żar domowego ogniska i ciepła kołdry wdzięczna za dach nad głową a pod nim za ciebie ciebie i mnie i żeby nic nam tego nie zmąciło - żadne... oby... tak bardzo chcę by móc spokojnie okrywać jak koc nasz dom co noc w rytuały dopóki nie porwie cię wiek w życie swoje tam gdzieś a my bez światła lampki już sami poodpływamy aż kiedyś nas otuli mroźny bez powrotu - sen i okryje nas twardy koc nowy dom strasznie mały i zimna będzie noc i nawet każdy dzień lecz w twoim domu niech się wtedy żarzy twoje spokojne ognisko i utulanie dziecka w słodki sen ale póki co... wieczór okrywa jak koc nasz dom w rytuały ...1 punkt
-
ograniczają mnie możliwości słabnę od opcji - nie przetwarzam jak michael douglas w upadku tak ja - już nic nie muszę wyjdę i obym nie miał dokąd pójść minę światła przedmieść smród zbezczeszczonych pokarmów na tyłach supermarketów zwątpienie chrześcijańskich demokratów kontent liberalnego neodarwinizmu wszystkie izmy wszystkie śmy wraz z ostatnim krokiem który postawię na asfalcie ze wstydu i winy wypróżnię się w śpiewie wiatru odnajdę historię upoi mnie deszcz słońce wygładzi chorą skórę ufność pokładając w nogach i zmysłach stanę się na powrót częścią będę obejmował drzewa i rozmawiał ze swoimi braćmi1 punkt
-
Gdybym tak na rzeczach, jak czuje ciało oparł wszystko moje, całe uczucie czy słowa ,,kocham cię", byłyby puste? Ale z rzeczy dawnych, nic nie zostało. Przez żółte żaluzje wkrada się światło w odbiciu pragnień twarze są smutne pod wycieraczką są do szczęścia klucze były lasy ludzi, za sekundę miasto. Chociażbym stracił ja, prędkie są te sny jak myśli mych kwiaty, które minęły szukam okien na świat, przerwy, nadziei! Niskich parapetów, bo jest zbyt wielki nocą parę lampek dla idei dzieci i ciszy za szkłem, kiedy w sercu szepty.1 punkt
-
Zrezygnowałam z ludzi bardzo dawno temu. Coś sobie przypominam, chociaż - bardzo mgliście Istnieli w środku nocy, istnieli także rano Czasami - częściej ... rzadko - intencje mieli czyste Należało się dostrajać - w społecznie układne szatki, być miłym i pokornym, na sercu ... miłości nosić łatkę Pewnego dnia o drugiej - udałam się na wagary I po naradzie długiej - straciłam w to wszystko wiarę W pikuty z samym Mefisto - wygrałam chałwę i lody Kłaniamy się sobie z daleka Symbioza wzajemnej zgody Czy raczej może zgodności: spowiedzi, rachunki sumienia, palące krytycyzmy, chowanie dumy do cienia A w świetle słońca niech błyszczy: ''przepraszam was wszystkich, że żyję,'' jesteście tacy wspaniali ... Wyrzekam się siebie - ktoś ... pije? Do mnie czy za moje zdrowie? Tak, tak - Bóg zapłać za życzliwość! A ludzie wszyscy to ... gdzie są? I w tym jest kluczowa wątpliwość ...1 punkt
-
Elegancko, gładko, śpiewnie. Ostatnia strofka mnie trochę niepokoi, takie przyzwolenie na niepokój i zlekceważenie nieprzyjemności z koszmarów jest dla mnie jakieś takie... no, niemiłe w odbiorze. Ale ja tak mam, po prostu ;) Literówka chyba: Pozdrawiam, D.1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+01:00
-
Ostatnio dodane
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne