Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 25.06.2019 uwzględniając wszystkie działy
-
Nie wystarczy nam Iluzji do pierwszego, jak wypłatę - roztrwaniamy ją do woli, że się wszystko poukłada zgodnie z planem, że szczęśliwie połączymy różne strony. Nie wystarczy tych emocji by iść dalej, gdy codzienność oczekuje zobowiązań. Poukładać tyle wątków nie zdołamy, sama miłość to za mało, jest za prosta. Owszem, w książkach opisują takie stany romantyczne uniesienia bez pokrycia lecz świat wiąże ludzi bardziej kredytami niż zapisem wspólnych westchnień do księżyca.4 punkty
-
Fantomowa miłość Ryk fantomowej miłości trzaskanie drzwiami, płacz matki, tej nocy znowu go prosił, on kochał ją i chciał zabić. Rano jak słońce krwawiące, wschodziły krwawe podbicia, nad domem w gorzkiej powłoce wisiała cisza, zła cisza. Gdy kładła puder na rany, szeptała — nie martw się dziecko, lipcowy chłopak drżąc cały, wybiegał szyby tłuc wrzeszcząc.3 punkty
-
Kołysz główki maku wietrze Przełknij aromaty inspiracji Nikt prócz ciebie polny łotrze Z poezją nie dzielił kolacji! Świecą się w wierszach świetliki Niosące reflektor lepszej prawdy Wy wyrzucacie je w śmietniki Z sensem żenicie wszak wady Kołysz makiem poetów głowy Strażniku źródła gwiazd cienia Niech im księżyca kolor płowy Ukaże zmroku nagie spojrzenia Bo noc czarcim okiem patrzy i dzieło ręką płomieni wskazuje A w gardle zazdrość się piętrzy Gdyż cudzą wartość prezentuje!3 punkty
-
Prognoza Miłości Jutro pojawią się silne zauroczenia, które na pewno przyniosą obłoki szczęścia. Późnym popołudniem dotrze do nas front wysokiego nadciśnienia. Które zwiastuję nadejścia małej depresji, z powodu wolnego rozwoju zdarzeń. Wieczorem znów się polepszy, a nawet bym powiedział rozjaśni. Późną nocą nawet nie zauważymy a najbliższy koniec świata połączy się z początkiem. Pewnie połączycie się, I popadniecie w niż snu.2 punkty
-
2 punkty
-
Drzwi zatrzaskuję - świat i jego wrzawa milkną; za sobą wreszcie zgiełk zostawiam, w głuszy bez bodźców cała się zaszywam: dziś odpoczywam. Uciszam serce, nie poję się żalem; przez chwilę bólu nie odczuwam wcale; ran nie rozjątrzam i plastrów nie zrywam: dziś odpoczywam Odsuwam przeszłość, a na dni minione, zaciągam jasną, kwiecistą zasłonę; troski i żale z pamięci znów zmywam: dziś odpoczywam. Odwieszam kostium i chowam koturny, nie ćwiczę kwestii w taki dzień bezchmurny; złych ani dobrych ról już nie odgrywam: dziś odpoczywam. Wpatrzona w senne liści migotanie, i kołysana przez ptaków ćwierkanie sama do lotu dziś się nie podrywam - dziś odpoczywam.1 punkt
-
Czerwiec lubiłem czerwiec czerwiec = wakacje ojciec zmarł w czerwcu czerwiec wziął matkę czerwiec co kształtem bardziej mi w zadrę na sercu dobrze że przyszłaś na świat też w czerwcu1 punkt
-
Może by tak rozwinąć tę sekcję o coś więcej niż tylko satyrę polityczną? Bo może być i satyra religijna, czy satyra na obyczajowość albo na jakieś nieekologiczne nawyki czy albo jeszcze coś. Na razie w sekcji jest tylko jedna "podsekcja", więc mamy "efekt kiwi". Gdyby się pojawiła choć druga podsekcja mogłaby ona mieścić wszystkie inne satyry pozapolityczne. Przynajmniej na razie.1 punkt
-
pod warstwami czasu tonie przeszłość a jednak gdy cicho stoję słyszę ją w sercu: "idź dalej" i znów prószę życiem . .1 punkt
-
ciekawska z rana dzwoni do koleżanki powiedz mi droga bo nie wytrzymam ... jak udała się randka , jaką furą podjechał jakim kolorem róż cię przywitał i do której wytwornych zaprosił restauracji - no i wiesz... wybacz ze pytam - czy był słodszy od miodu podczas nocnej gry ta wysłuchawszy wszystkiego spojrzała uśmiechnięta na partnera którego czule pocałowała po czym kładąc na jego ustach dłoń zaczęła opowiadać wyobraź sobie moja miła że było cudownie cudowniej niż myślisz ponieważ przyjechał po mnie powozem zaprzęgniętym w ogniste rumaki i podarował bukiet tęczowych kwiatów które pachniały wiatrem a potem zaprosił na przejażdżkę po okolicznych lasach podczas której pięknie mówił o miłości i dopiero nad ranem odwiózł mnie do domu a na pożegnanie życzył romantycznych snów uwierz mi to była - jednak ciekawska jej przerwała mówiąc - bredzisz czy śnisz moja droga i wyłączyła telefon dzięki czemu już nie usłyszała jak oboje zaczęli głośno się z niej śmiać1 punkt
-
zobacz zielone światło by przeżyć kolejny dzień posłuchaj jako w niebie cichną modlitwy tak i na ziemi pękają kości poczuj jak nikogo nie obchodzisz otchłań patrzy1 punkt
-
Arystoteles - dążenie do doskonałości, kiedy już jesteś w dążeniu i tak świat Cię może zaskoczyć, dlatego Grecy cenili przyjaźń, dziękuję za komplement1 punkt
-
Zaczęło się od wojny. Chcieliśmy żyć inaczej. Dzielić się sprawiedliwie owocami, których brakuje dla wychowanych przez miasto. Uciekaliśmy w czerwień, ciemność przed odpowiedzialnością. Wówczas cienie były krótsze, krew bardziej burzliwa. Rozpoznaliśmy się zimą w przemarzniętym tłumie. Nie pomyślałbym wtedy, że to będzie takie straszne, że każdej nocy chłód będzie narastał i wszystkie wiersze do ciebie przepadną. Nikomu się to nie śniło a jednak czuliśmy co znaczy głód, jak przenika kości, wyziębia szum drzew, rozpościera szron w koronach i paraliżuje przeczuciem, że trzeba było posadzić to, co wpadło w ręce, by wrastało w ziemię i mogło się jej trzymać na wieki, rodzić plony, karmić przyczółek pełen lodu, miejsce kultu śmierci [(stamtąd wychodzą dzieci przewrotnego ducha i mają w środku choroby niesione przez antykulturę, za późno wykryte, nieleczone (nie potrafię zrozumieć dlaczego nie śpią)]. Nie wiedziałem, że tego zimna nie da się wyzbyć, że obudzi potwora, który ucieknie w miasto, znajdzie dworzec główny, aby zacząć życie w pociągu, niewłaściwym zresztą, że będzie pochłaniać strukturę, badać ją od podstaw, szukać w księgach nadziei, że przejdzie na drugą stronę, skąd będę mógł leczyć jemu podobnych. Szukałem potem starego domu. Znalazłem pusty gmach, puste łóżko gdzie powinna nastąpić rehabilitacja. Tam zastygłem, skruszałem, nawet na dźwięk kroków nie wychodziłem naprzeciw. To właśnie samotność, odgłos wystrzału wypełniający dom, szum komputera (od kilkunastu lat ten sam). Miasta wciąż są czerwone jakby dopiero przed chwilą krew wylała na ulice. Żyję ale to okres śmierci, której widmo krąży po Europie. Czas tu nie płynie, sączy się tylko przez szczeliny w oknach. Za dużo się stało. Powietrze zgęstniało tak, że można je kroić nożem, ludzie czekają na rewolucję jak na odwagę, żeby dotknąć i dostać: seks, smak ziemi, czegoś ciepłego. Jak się bronić przed końcem? Nasłuchuję zwinięty pod bezpieczną pierzyną. W internecie mówią, że trwają wojny i giną cywile. Odwilż nie nadejdzie, wszystkie fronty są skute lodem. Rzeki nie płyną, ptaki są uwięzione w zmarzlinie.1 punkt
-
Doskonały pomysł. :) Zauroczenia zdarzają się najczęśćiej bez prognozy, jednak pierwsze wersy wprawiają w bardzo przyjemny nastrój. :) Trochę bym zmodyfikowała ostatnią zwrotkę. Pozdrawiam1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Ciepło witam, Duszko, Cóż mogę powiedzieć? Jak zwykle zaskakujesz... mnie spojrzeniem na mój tekst. Wnikliwe, z analizą, której nie chowasz tylko dla siebie a dzielisz się nią. Ostatnia zwrotka, tak jak zauważył AnDante, mówi o zazdrości, bo oko nocy wskazuje (arcy)dzieło, lecz nie nasze a cudze. I przecinki są zbędne, jest dosłownie tak ,jak AnDante napisał. Widzę, że słabo akcentuję w czym rzecz w tej zwrotce i są powtórzenia, zaraz naprawię to. Oczywiście skorzystam z twoich rad, nie wiem czy wszystkich, ale z części napewno :) Dziękuję za czas i poświęconą energię :) Kłaniam się nisko :) Dawid.1 punkt
-
Dziewiąte życie mamy, pomiędzy sobą kilka dni mniej więcej zielonych spotkań, w czystych miejscach nie zszarzało na szczęście nic pustego, nastało serdecznie chwilowe zamartwienie gdzieś tu, bardziej dla mnie, ale to co miłe, wstaje co rano kot Erwina, na twoich kolanach żyje, a może to już inny kot1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Kto się ze mną pobawi? Poprzeglądam Was. Kto ma jaja odwagi co zostawił prometejski kat? Uśmiałby się Blake. A Witkacy? Skrzywiłby się kurwa mocno tak.1 punkt
-
No, nie da się ukryć, że narracja skręca w kierunku prozy, może i poetyckiej, ale jednak - prozy. Chociaż mnie się ten tekst nawet przyjemnie przeczytał, było klimatycznie, obrazowo i ciekawie. Miejscami tylko widać potknięcia gramatyczno-zapisowe i - gdzieniegdzie - obrazowanie jest dla mnie niezrozumiałe, niekiedy (w moim prywatnym odczuciu rzecz jasna) odczapkowe. Jeśli chcesz wiedzieć, co dokładnie mam na myśli, daj znać, to wyłuszczę :) Pozdrawiam życzliwie :) D.1 punkt
-
wplatasz mi w neurony dojrzałą cytrynę przewiązaną jak prezent zapachem kwiecia przez to na skraj chodzę by dogonić ulotną woń zatrzymać ją na zawsze wciąż nie zdążam łapię zaledwie kilka kropel z porannego orzeźwienia ale to wystarcza 11.06.20191 punkt
-
Poprawki DUSZKI niezłe, choć mam wątpliwości co do dodanych przecinków. Wg mnie Autorowi chodziło o "źródło cienia gwiazd". Czwarta zwrotka rzeczywiście dość "tajemnicza", może - lekko żartując - chodzi tu o przysłowiową zazdrość poetów. ;) Ogólnie wiersz ciekawy Pozdrawiam AD1 punkt
-
Szczera prawda - żony są fajne i jakże potrzebne. :) Dzięki Justyno za pozdrowienia i wzajemnie :)))1 punkt
-
Łagodne, wręcz ciepłe spojrzenie na naturę poezji i jednoczesnie pokazanie jej czytelnikowi... Robisz to w fromie dailogu z wiatrem, co dodatkowo zwiększa liryczność wiersza. Podoba mi się ten styl i dociera do mnie. Daltego pokuszę się znowu o propozycję jego małych poprawek, omijając jednak ostatnią zwrotkę, którj dobrze nie rozumiem, a poza tym ta trzecia wydaje mi się pieknym zakończeniem wypowiedzi: Kołysz główki maku wietrze Połknij aromaty inspiracji Nikt prócz ciebie polny łotrze Z poezją nie dzielił kolacji! Świecą się w wierszach świetliki Niosące błyski lepszej prawdy Kto wrzuca je w śmietniki Ten z sensem żeni wady Kołysz wietrze poetów głowy Strażniku źródła, gwiazd, cienia (dodałam przecinki) Niech im księżyca kolor płowy Wskaże zmroku nagie spojrzenia Podobają mi się te "nagie spojrzenia" na końcu. Rozumiem je jako spojrzenia bezpośrednie, szczere, w głąb. Pozdrawiam :)1 punkt
-
Podążanie za kimkolwiek, czy to literatem, politykiem lub kimś, kogo ogół uznaje za autorytet, ślepo i bez uprzedniego zapoznania się z jego dokonaniami, jest zawsze głupotą i dobrowolnym wystawieniem się na manipulację środowisk, którym zależy na otumanianiu ludzi. Nie uważam Gombrowicza za wyrocznię, ale za istotny głos w przywołanej dyskusji, głos wybrzmiały już niemal sto lat temu, z którym rzecz jasna można polemizować, ale który, jak uważam, należy brać pod uwagę. Na metaforę się nie zżymam, bo to jeden z kluczowych elementów poetyckiego wyrazu, natomiast także nie przepadam za wierszami białymi, a to z uwagi na ich nazbyt daleko posuniętą licencję formalną, rzutującą tym samym na interpretację. Wydaje mi się, że mylisz w pewnym stopniu metaforykę z symbolizmem czy też operowaniem pewnymi symbolami. To tak, jakby mylić poezję z poetyką. No właśnie. Utwór powinien nieść pewne przesłanie, w którego zrozumieniu konstrukcja winna pomagać, tymczasem w dziełach celowo pozbawianych dyscypliny formalnej sens jest często zatarty i niemożliwy do uchwycenia. Zjawisko nie jest bynajmniej nowe, już w starożytności grecko-rzymskiej, w okresie hellenistycznym bywali poeci, których metaforyka szła tak daleko, że porównywali okręty do sosen, co zeszły do morza, by stać się okrętami. O powodzeniu takiej poezji świadczy, iż niemalże w ogóle nie zachowała się do naszych czasów.1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
zakryłem ci twarz modlitwą która wiem że nie dojdzie nigdy pamietaj o bólu jak o mnie ja już zapomniałem1 punkt
-
Duszko, :)) Ja rozdaję, dzielę się, chętnie też biorę piękno i tu mamy taka sytuację. Pozwól, że przytoczę mój dawny wiersz - kocham ten utwór, a jest on związany nierozwrwalnie z tym, co napisałam w komentarzu pod Twoim wierszem: Oto wiersz:1 punkt
-
Czarku, dobry opis, super tytuł. Tylko na głębszym poziomie - on był pomieszany; jego uczucie do niej niedojrzałe a może i nie do niej była ta miłość dedykowana. Ale spokojnie mozesz moj komentarz olać. Pozdrawiam, bb1 punkt
-
stoisz sama na brzegu patrzysz w horyzont rozlany ocean pragnień wezbrany zdąża ku tobie leniwie czułą pieszczotą podstępnie zniewala twoje stopy raz po raz szepce o tym że pragnie ciebie całą porwać w swoje ramiona tak pragniesz się przekonać czy i tym razem nie kłamie przymykasz lekko oczy a dłonie jakby same biegną sobie na przeciw i serce co koń wyskoczy zażenowania moment - na nic pod bryzą świeżych gestów cichutko sobie toniesz w tej niebieskiej otchłani oczarowanie zupełne wracasz do zmysłów powoli między palcami ciekną ostatnie ciepłe słowa gdy milknie poszum fal cóż one teraz znaczą pod powieką smak soli czas odpływu się zaczął1 punkt
-
znużeni aż po sen matki ojcowie - dzieci święci i heretycy śpią do czasu Bóg raczy wiedzieć o czym śnią starsi szeptem opowiadają tym co się nie zdążyli narodzić jak to jest postawić stopę na ziemi pod słońcem a zadumany listopad spod jałowca spoziera zadaje milion pytań po co na co i za co gdy słyszy wyraźną odpowiedź - warto było przeciera zamglone oczy1 punkt
-
jesienią drzewa tracą liście nie miej im za złe milkną ptaki prawie wszystkie nie miej im za złe świat zasypia będzie długo spał nie miej mu za złe wiatr wieje bo to we krwi ma nie miej mu za złe a ja kocham i wciąż bym cię śniła nie miej mi za złe tę miłość jak wiatr mam we krwi nie miej mi za złe1 punkt
-
widziałam zwiewną tańczyła w twoich oczach smutna muzyka grała w mojej głowie siedziałeś zamyślony nie wiedziałam jak mam dotrzeć i zaprosić do walca w ostatnich promieniach zachodzącego słońca odeszłam z duszą na ramieniu1 punkt
-
trwamy w zawieszeniu naszych złudzeń sami przed sobą niewinni spijamy ostatki szczęścia zbyt pewni swej niepewności zbyt niepewni aby być szczęśliwi pożegnać cię nie mam siły żyć z tobą sił mi brak1 punkt
-
Jest taki czas, może to wiosna, gdy wszystkie plamy znikają z czasem pewnie nadzieja myśli tak o krokach, skreślając wszystko, co dotychczas marne. Zieleń oddycha, płuca już pracują, z twych oczu spokój znowu mnie kołysze, mówię dzień dobry niemal wszystkim ludziom, jestem przy tobie, choć to przecież nigdzie. Wiosna! Ni kwietniem, wrześniem, ni październikiem, ni kromką chleba ani wiatrem znad lasu, gdy gdzieś wychodzisz, znów jest niemile Idę więc naprzeciw drzewom, naprzeciw wiatru, tyle tu ciszy, że mogłabym tak życie, spędzić, dotykając milczeń dębów, grabów.1 punkt
-
za pomylony krok pod but i klaki dla tych co śpiewają za mokre rzęsy pod publikę tańczę grają... ejże orkiestra - słono płacę nie mogę prędzej niż życie maestro proszę biały walc - tańczę ciszę...1 punkt
-
biegną do mnie zioła z Lipiec rozchodnik od Anny macierzanka z listów Waldka z Bukowiny przyszedł dziurawiec w kolorze płonących kasztanów za Dąbrówką słychać nuty kapeli spragnione kapliczki schodzą do dróg chłopcy kołyszą lipcową muzyką wzgórza Jabłonnej instrumenty rozpisują życie Zdzichu dekoruje zielony mosteczek innym razem jak cukiernik obiecuje pannom marcepany na fotografiach Krzysia ludzie kwitną lato ze słodkimi jagodami z klematisami Magdy odchodzi w niedzielną wieczność gdzie gryka jak śnieg biała1 punkt
-
Biała kartko papieru, moja przyjaciółko, weź moje sekrety. Inni mówią:" Ty w kółko sfrustrowana narzekasz". A ty wiesz, że to brednie; tylko - ot - moje troski te przyziemne, powszednie, to co rani, co gnębi i co w myślach się kłębi. Komuś trzeba się zwierzyć, by odrzucić złe myśli, by - o błogim spokoju - sen na jawie się przyśnił. Biała kartko papieru - weź mój żal i radości. Ktoś to kiedyś przeczyta. Nie wiem, czy pojąć zdoła - co to krzyk samotności.1 punkt
-
to dwa lśniące kółka na trzy kłosy nanizane ten pszenny - miłość złota i jasna jak rogalik z miodem żytni - wierność - srebrno - szara niczym chleb codzienny niezbędny trwały ten jęczmienny - srebrzyście ościsty czepliwy i szorstki - uczciwość ta jest najtrudniejsza1 punkt
-
Jest taki czas, może to wiosna, gdy wszystkie plamy znikają z czasem pewnie nadzieja myśli tak o krokach, skreślając wszystko, co dotychczas marne. Zieleń oddycha, płuca już pracują, z twych oczu spokój znowu mnie kołysze, mówię dzień dobry niemal wszystkim ludziom, jestem przy tobie, choć to przecież nigdzie. Wiosna! Ni kwietniem, wrześniem, ni październikiem, ni kromką chleba ani wiatrem znad lasu, gdy gdzieś wychodzisz, znów jest niemile Idę więc naprzeciw drzewom, naprzeciw wiatru, tyle tu ciszy, że mogłabym tak życie, spędzić, dotykając milczeń dębów, grabów.1 punkt
-
stoję tu przed tobą a w krzyżu mnie łupie zanim mnie rozbierzesz przynieś mały bukiet świeżych tulipanów kaktusa w doniczce cokolwiek zrób przyjemność . . . . . przydrożnej kapliczce1 punkt
-
nie szukasz już potwierdzenia oczami a mnie wciąż brakuje odwagi by wyprzeć z siebie prawdę niczym kłos dojrzałe ziarno wspomnieniami z dzieciństwa rzeźbię pragnienia nieosiągalne szarość dni powszednich rozświetlam okruchami ciebie po słonecznej stronie stoku w ciszy innej od wszystkich jesteś1 punkt
-
jeśli jeszcze pamiętasz to zagraj pieśń naszego lasu gdzie brzozy w białych koszulach wierzchołkami głaszczą błękit a dęby wiją wieńce laurowe zostaw parę akordów dla jarzębin rumianych jesiennością aż po łokcie i we wrzosach wyblakłych z wczorajszej bajki jeśli zapomniałeś wyjdę naprzeciw rozrzucę barwy wszystkich nut na progu wytartym od wspomnień1 punkt
-
jesień przemawia do mnie wieloma językami wprowadza w przedsmak zmierzchu między pytania pozwalam się jej wplatać w złoty warkocz melancholii odpytuje z różnych kolorów przeciąga przez wrzosowiska płomienne nasturcje jesieni mów jeszcze - nim mnie zanurzysz w fioletów szeleście1 punkt
-
jeśli jeszcze pamiętasz to zagraj pieśń naszego lasu gdzie brzozy w białych koszulach wierzchołkami głaszczą błękit a dęby wiją wieńce laurowe zostaw parę akordów dla jarzębin rumianych jesiennością aż po łokcie i we wrzosach wyblakłych z wczorajszej bajki jeśli zapomniałeś wyjdę naprzeciw rozrzucę barwy wszystkich nut na progu wytartym od wspomnień1 punkt
-
nieustannie pytam ciebie o sens wszystkiego co wokół przemija a ty milczysz jak chore drzewo tęsknię gdzieś daleko czekam na jakiś znak bym mogła przytulić świt radośnie biec w kolejny dzień1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+01:00
-
Ostatnio dodane
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne