Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 02.02.2019 uwzględniając wszystkie działy
-
Dzień uroki swe odkrywa, już od rana – szklanka piwa. Piwo dobrze leczy kaca, ostrość myśli w mig przywraca. Do południa trzy browary, każdy pije. Młody stary. Piwo dobrze leczy nerki I naprawia ich usterki. Pora lunchu się zaczyna, wraz z nią czas przychodzi wina. Wino świetne na trawienie, nawet lekarz ma je w cenie. Aby wino zadziałało, nie należy pić go mało. Wino serca przyjacielem, zdrowe serce naszym celem. Dzień się robi bardzo krótki, gdy nadchodzi pora wódki. Śledzik lubi w wódce pływać, trzeba mu to umożliwiać. Dobrą wódkę Polak ceni, do północy jej nie zmieni. Konsekwentnie i wytrwale, pije wódkę ku jej chwale. No, a rano on nie zwleka, zimne piwo wszakże czeka. Na ból głowy i na nerki I na życia też rozterki. To jest szczęście, to jest życie. Przez dzień cały ciągłe picie. Wprawdzie człowiek ledwo żywy, ale jaki jest szczęśliwy.2 punkty
-
na gwarnej ulicy zmięty przystanął tuż obok witryny wszelkich dostatków na ławce przycupnął wyjął gitarę gdy w struny uderzył otwierać się zaczął płynęła muzyka szarpiąc powietrze w szum miasta pompując przedziwne drżenia o wszystkim co było o tym co będzie o życiu którego w ogóle nie ma a ludzki tłum płynął ciągle skądś dokądś i grajka omijał nieco z daleka mdłe cele niezmiennie zaciekle wciąż goniąc jak gdyby przed prawdą prostą uciekał ktoś rzucił garść monet brzęknęły o beton lecz nawet na chwilę się nie zatrzymał gdy padło dziękuję już był daleko niż inni przechodnie więcej nie słyszał ktoś wyjął telefon i zaczął nagrywać to dziwne zjawisko wśród powszedniości gdy skończył głęboko schował w kieszeni ku miastu się zwrócił i również odszedł a kiedy na niebo spadła ćma nocy i grajek grać przestał majdan swój zwinął jak przyszedł tu z niczym z niczym odchodził więc zszarzał zupełnie w noc się rozpłynął do normy wróciła miejska ulica bez zbędnych wyrzutów co szum jej burzą i w mroczną spokojność miasto spowite już z wolna zasypia lub się w nią nurza lecz jednak ten jeden co z telefonem ni usnąć nie może ni ruszyć w miasto wciąż tylko ogląda swoje nagranie i sobie zadaje pytanie jak to aż w końcu podnosi starą gitarę co w kącie czekała kurzem przykryta swą duszę rozrywa wylewa żale przez puste mieszkanie płynie muzyka2 punkty
-
ma swoje drzewo swój domdwóch synówto wszystko od latuśmiechem ozdabiakochana dziewczynaz nimi codziennierozmawia o miłościnie używając słów bo słowa to nicw porównaniu z gestamiktóre plotą wśród nichszczerą nić2 punkty
-
kiedy przyniósł mi pierwszy kosz róż tak pąsowych jak burgunda toń ucałował z czułością mą dłoń ostrzegł mnie wtedy mój anioł stróż jednak róże te kwitły co tchu w mały ogród zmieniły mój dom zapach ich towarzyszył mym snom taka była ich woń jak ze snu kiedy przyniósł ostatni kosz róż tak różowych jak zachodu skroń musnął tylko zdawkowo mą dłoń z ulgą odetchnął mój anioł stróż róże te jedna zgasiła noc smutno główki swe zwiesiły w dół suche płatki opadły na stół i wspomnienia straciły swą moc2 punkty
-
zawsze gdy kładę się na tory zatrzymujesz pociąg zawsze gdy idę do lasu ścinasz gałęzie zawsze gdy zamykam drzwi otwierasz okno bądź wybijasz w nim szybę zawsze gdy płaczę w mrocznej nocy rzucasz blask księżyca w moją stronę chodzisz po wodzie czasami falistej podnosisz wzgórza aby uchronić najsłabszych zatrzymujesz lawinę piasku zanim spadnie na moją głowę zawsze podmieniasz horoskopy kiedy trzeba kiedy milczę przemawiasz kiedy krzyczę trzymasz mnie za piersi zabraniając skoku w dół zawsze gdy mówię, że wszyscy są źli udawadniasz że przecież wszystkich nie znam nie każdy kot jest czarny nie każda noc jest ciszą kropkę przekształcasz w przecinek nawet w piekle znajdę anioła przecież tu jesteś KLAUDIA GASZTOLD2 punkty
-
2 punkty
-
jestem tym któremu się wydaje że po siedemdziesięciu latach wschodów i zachodów może kwestionować siebie mieć oryginalną teorię wyższej prawdy zamieniać przeszłość w historię romantyk bez planu zbliżania do smugi cienia tęskniący za niepamiętaniem skrzypiących schodów sklepiku u Lodzi tramwaju linii dziewiętnaście2 punkty
-
2 punkty
-
(z cyklu: Maryśkowe wierszyki) Na sawannie pewna zebra Uwielbiała bardzo srebra. Czy pierścionki, naszyjniki, Czy kolczyki, medaliki, Wszystko jej się podobało, Byle srebrem się błyszczało. Miała zebra urodziny, Przyszli goście, pół rodziny, Każdy prezent przyniósł zebrze: Biżuterię całą w srebrze. Zebra w srebro już się stroi, Cała srebrna dumnie stoi. Zawiesiła sto kolczyków I sześćdziesiąt naszyjników, A na ogon stos pierścieni, Już się cała srebrem mieni. Nad kopytka powsuwała Bransoletek też niemało, Blaskiem srebrnym się pokryła, Wszystkie paski nim zakryła. Wtem nadbiegło wielkie lwisko, Kiedy było bardzo blisko, Wszyscy goście uciekali, Zebra jednak stała dalej. Przez to srebro, co ubrała, Wielki ciężar uzyskała, Strach ją opanował blady, Chciała uciec, nie da rady. Niech się więc nauczy zebra, Że nie dla niej tyle srebra. zakończenie dla romantyków: Wtem nadbiegło wielkie lwisko, Kiedy było bardzo blisko Glans srebrzysty zobaczyło I się w zebrze zadurzyło. Dzięki szacie posrebrzonej Pojął zebrę lew za żonę. Wkrótce mieli dwa bobaski Z grzywą w czarno-białe paski.2 punkty
-
jeśli można dopiszę: nie przynosi mi dzisiaj nikt róż których woń wypełnia mój dom nie całuje ni w skroń ani w dłoń życie toczy się cicho bez burz dziś do wspomnień mam dystans i luz żaden płatek nie spadnie na stół i nie ruszy mnie mędrzec ni wół zaś mowami usypia mnie Tusk :))2 punkty
-
Wpatruję się w morze gwiazd na Niebie Które cichy mrok rozerwał na strzępy Uczucie porwane przez przeźroczysty wiatr Nie wiadomo gdzie, nie wiadomo którędy Zniknęło, samotnie przełykając płacz Kruche serce rozdarte jak błękitne chmury W lśniącej ciszy Nieba, otulają Księżyc I otulają świat, świat szary i ponury Noc pełna łez, zatapiam się w myślach A gwiazdy odbijają się na dnie Malediwy W blasku Księżyca, przy Tobie moje serce Bije mocniej, a nasza miłość nabiera siły Patrzę głęboko w Twoje serce, one już Nie pragnie nic jak noc nie pragnie Słońca Przy Tobie chcę marzyć, spoglądając w Niebo Które tak jak nasza miłość nie ma końca Wypełniałaś moje puste serce ciepłem Które jak wszechświat, nigdy nie zniknie Księżyc szkarłatny jak moje łzy, które Pozostawiły na moim sercu bliznę Nocna ciemność Nieba broniąca Księżyca Który jak diamentowe gwiazdy lśni Nawet, jeśli odejdziesz jak morska fala Wiedz, że w mym sercu będziesz tylko Ty Łzy zaprowadziły mnie do Twego serca Gdy wpatrywałem się w gwiazdy na Niebie Gdybym mógł świecić jak ten Księżyc To świeciłbym tylko dla Ciebie Przytul mnie, bo czuję jak moje serce Drży, a usta od tej samotności marzną Teraz wiem, że nie rozdzieli nas nic Proszę Cię, zostań moją jedyną gwiazdą1 punkt
-
jedna pani (nie na bani) lecz całkiem na trzeźwo wykopała dinozaurom historyjkę zgrzebną przesuwając w czasie raj z wężę i drzewę by milionów lat dziesiątki stwórca wcześniej tworzył (w piątki?) Adama i Ewę Aby tym sposobem kamieniami w triasie mógł se taki Jan Kowalski dinozaura zasiec1 punkt
-
Prowadź, Szaleńcze w okularach, Co grasz z Orkiestrą już lat tak wiele. Choć wielu Ci kłody pod nogi rzuca I tępią Ciebie nawet w Kościele. W tym roku hojnie wrzuciłam do puszki, Za rok obiecuję trzy razy więcej. Im mocniej opluwać niektórzy Cię będą, Tym ja Ciebie wielbić będę goręcej. Bo moje dziecko Twym sprzętem badane, Bo widzę, jak wiele dobrego działasz, Bo łączysz ludzi, bo nic nie udajesz, Nawet, gdy ostrym językiem przemawiasz. Bądź sobą, rób swoje - wbrew nienawiści, Do końca świata i jeden dzień dłużej. Za Tobą Polaków mur stoi wiernie, Krytyka to tylko rysa na murze. A Tobie, hejterze, dam radę jedną: Nie dajesz, nie wspierasz, to skończ te żale! To moja sprawa, komu co wpłacam, Ty nie masz prawa rozliczać mnie wcale!1 punkt
-
O, gdybyś Jahwe dotknął palcem bieguna Ziemi i zaczął kręcić w lewo za chwilę w prawo zmienił. W ten sposób przyśpieszając obroty względem osi, zrzucając w otchłań z globu wszystko, co zło przynosi. A gdybyś, kiedyś Jahwe makówką chciał potrząsnąć i gorzkie ziarnka maku wyrzucić, zdeptać, odciąć. Nim rękę swą wyciągniesz po zgniłą garść czereśni, to już Cię dzisiaj proszę tylko mnie uprzedź wcześniej. 31.01.2019r. godz 5:401 punkt
-
skąpana w promieniach słońca odziana wiatru jedwabnym welonem przybywa w wirze pogody dostojna dama pani perfum fiołków bzów zbiera pokłony pierwiosnków zdobi ogrody bieli sady maluje pola ożywa świat oczarowany magią wiosny Sylwia Błeńska 2.2.20161 punkt
-
w złoconej ramie czeszę jaśniutkie me włosy grzebieniem z kości słoniowej otulam się prawdziwymi długimi perłami rozpylam zapach wschodnich perfum z kryształowego flakonu o szyi okręconej czarnym jedwabnym frędzelkiem zakończonym misterną głęboko fioletową zakrętką... babcia wyszła do pracy a ja czuję się księżniczką. lustro jest teraz ostre bez obramowań grzebień plastikowy perły sztuczne perfumy z supermarketu babcia już dawno wyszła do nieba a ja staram się być. królową? :)1 punkt
-
1 punkt
-
Jasny płomień świecy zgasł Pozostawiając po sobie ciszę Słowa rozwiał wiatr, martwe życie To otchłań rozpaczy, w której piszę Szukam wiatru, który wskaże mi drogę Wiatru, którego nie można kupić I wsłuchuję się w jego szept Niemy szum, on każe mi zawrócić Zimny wiatr zalany łzami chmur Które przyniosły ze sobą kres Samotność skrada się za mną Jak milczący cień w blasku świec Nie mogę dogonić płynących łez Które powędrowały z Tobą do Nieba A Ty nadal poruszasz moje serce Tak jak wiatr porusza drzewa Łzy, które pozostawiłaś po sobie, są Jak gwiazdy, nawet w cieniu błyszczą Zawsze będę obok Ciebie, gdy płaczesz Dopóki Twoje łzy nie znikną I w tej powodzi błyszczących gwiazd Które jak wiatr, z czasem ucichną Czuć ciepło Twej duszy, smutek odchodzi A łzy zapomnienia kiedyś wyschną1 punkt
-
Jak na poezję współczesną, wiersz zawiera zbyt wiele; serc, księżyców, łez, nieba, gwiazd, samotności itd.. nie wspomnę już o nadużywaniu zaimków osobowych w formie archaicznej. Wiersz mocno przegadany :) PozdrawiaM.1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
na jarmarku pod Neptunem stoi stary srebrny mim chociaż tłum go ignoruje dziś nie robi smutnych min czasem ktoś złotówkę wrzuci czasem ktoś odwróci wzrok a on dziwnie uśmiechnięty czeka aż nadejdzie noc wtedy wróci po kryjomu na poddaszu jego dom nie ma dzieci ani żony ale czeka mały kot przebrnął rano schody kręte a zwichniętą łapkę miał na ostatnie doszedł piętro nie chciał nocy spędzić sam1 punkt
-
Choć nie jestem romantykiem (To nie moja poetyka) Za to drugie zakończenie Sam bym srebrem Cię obsypał ;) Pozdrawiam.1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
W sumie nie mój klimat, ale jeśli wiersz potraktować jako satyrę na pijaństwo, albo raczej uzależnienie alkoholowe, to nawet nieźle wyszło. Pozdrawiam :)1 punkt
-
Poranna mgła nad górami Orzeźwiająca rosa pod stopami Smak truskawkowych lodów w lecie Na łące barwne, dzikie kwiecie Strumyka kojące szemranie Soczyste czereśnie na śniadanie Czystej wody łyk w upalny dzień Wiekowej lipy cień Życie to czy bajka? Jawa czy sen? Jeśli sen - niech nigdy nie obudzę się!1 punkt
-
1 punkt
-
to ja przeczytałem ładny wiersz więc i ja mam powód do składania podziękowań :D Dziękuje i pozdrawiam :)1 punkt
-
Warszawianko, Twój koszyk róż, mógłby zabrzmieć bardzo dobrze jako piosenka, pod warunkiem, że ktoś ułoży do treści odpowiednią melodię, plus ciepły głos wokalistki, już słyszę Elę Adamiak, lub Magdę Umer, np... :) Pozdrawiam.1 punkt
-
1 punkt
-
Wydaje mi się, że jest tu dział Satyra polityczna. Wiersz chyba raczej bardziej tam pasuje. Pozdrawiam serdecznie :)1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Skrada się na paluszkach,w kącie przysiada. Wie, że tutaj miejsca nie zagrzeje długo. W końcu ją znudzi ta płonna maskarada i prędko stąd ucieknie w pogoni za ułudą. Łatwo ją przeoczyć, chociaż ona błaga byś uwagę zwrócił na jej egzystencję. Krótkowzroczność Twoja wcale nie pomaga, powątpiewasz ciągle w jej ponurą atencję. Lecz nie zawsze tak było,lepszymi czasy ona trzymała się blisko, przy tobie siadała. Wyraźna i piękna jak rosyjskie arrasy, pokrzepiające słowa do ucha szeptała. Końca dobiegła ta wasza wspólnota, nie wiedzieć czemu, tak stać się musiało. Nieodzyskanie jej, wielka to będzie głupota, przez którą Twe życie będzie gnuśniało.1 punkt
-
@Alicja_Wysocka @WarszawiAnka Specjalnie dla Was romantyczne zakończenie: Wtem nadbiegło wielkie lwisko, Kiedy było bardzo blisko Glans srebrzysty zobaczyło I się w zebrze zadurzyło. Dzięki szacie posrebrzonej Pojął zebrę lew za żonę. Wkrótce mieli dwa bobaski Z grzywą w czarno-białe paski. ??1 punkt
-
Dobrze mi w brodzie Moja twarz w niej brodzi Tłusty podbródek Pod brodą się chowa Nigdy nie puszczałem Czarnych włosów brody Z nadmiernej obawy Na twarzy chudoby Barba non facit Philosophum mówią Brodą chciałem służyć Starożytnym ludziom Aż na stare lata Gdy rozum się kurczy Serce swoje przeszło Zza brody głos mruczy1 punkt
-
Przepiękne są krzaki dzikiej róży, te kwitnące i te z koralowymi owocami. Jeszcze bardziej urzekająco bajecznie smakuje konfitura. :)1 punkt
-
1 punkt
-
na nic zebrze, że poczciwa, a czy wciąż jest czarno białą - srebrną, złotą, czy w pokrzywach, lew i tak chce pożreć całą :) zgadzam się z Andrzejem Wojnowskim i że białe bywa czarne, dobre i na czasie ;) Pozdrawiam.1 punkt
-
spiker śnieżenie niebo w tysięcznych źrenicach szarość rozbłysk szarość cisza czekanie szum drżenie krzyk cisza zanikanie znaczeń1 punkt
-
Płatek za płatkiem, godzina za godziną. Jak czas płynący , jak jacht nieustannie żeglujący. Niczym łzy kapiące z policzków, jak róża stojąca samotnie na stole. Gdy róża zwiędnie, czar pryśnie. I wszystko wróci do normalności, a rzeczywistość stanie się szara jak serce. Słońce wychodzące zza chmur. Przypomnienie sobie ze jednak mamy po co żyć, żeby przeżyć miliony wschodów słońca.1 punkt
-
Jah kręci raz w prawo raz w lewy. Najlepiej żeby został prezydentem. Tylko o jedno go proszę . Żeby nie wybrał premiera z Torunia. Pozdrawiam1 punkt
-
Zniknąć Rozpaść na miriady Elektrony wybić z orbit Nic nie pozostawić Włoska z mchu pod nosem Ściętego naskórka By nikt nie odgadł Nie pomyślał nawet Nie tropił Złotym teleskopem Gwiazdy co jaśniała Na końcu wszechświata1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Kołysanka grudniowa w bramie na Krzywej zziębnięty skrzypek czaruje bajkę nie chce zbyt wiele zbłąkany wróbel wtulony w szalik niepewnym trelem nuci kolędę i jak co roku obce ramiona w zaułkach miasta gdzie oddech zmroku krzyż własny ciągną drętwą melodią niekiedy rzucą groszem o karton w granacie nieba Woźnica przysnął wieczór nadchodzi miły gdy w domu świerczyny zapach lasom zabrany może zgubione złączy rozmowy o rok za późno lepiej niż wcale labirynt chytrze ścieżki wydłuża do stołu siada uliczny grajek niech choć na chwilę bajka się stanie grudzień, 20141 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+01:00
-
Ostatnio dodane
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne