Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 23.01.2019 uwzględniając wszystkie działy

  1. a ty znowu w szafie grzebiesz i przerzucasz w niej ubrania mówiąc że z tych rzeczy przecież nie ma nic już do wybrania to niemodne tamto stare ta tu kiecka jest podarta to zupełnie jest wyblakłe a ta bluzka nic nie warta że już nie masz co na siebie włożyć mruczysz wciąż od rana chociaż zbliża się południe nadal jesteś nieubrana a ja powiem ci w sekrecie tak cichutko między nami taką właśnie kocham ciebie gdy też jestem rozebrany chociaż ciuchy w mojej szafie całkiem jeszcze są w porządku wcale do niej mnie nie ciągnie gdy się naga kręcisz z boku drzwi zamknijmy więc szaf naszych zatrzaśnijmy je na głucho bo z tęsknoty jeszcze jęczy wciąż pachnące tobą łóżko no a potem to co lubisz jeśli musisz znów się ubrać pojedziemy na zakupy i już nie bądź taka smutna kupisz sobie fatałaszków może nawet jakieś buty ja jak zwykle będę płacił choćby rzekli o mnie głupi bo uwielbiam cię rozbierać nawet gdy mnie boli głowa kiedy nowy sens nabiera powiedzenie moja droga
    5 punktów
  2. Natchnienie Spoglądać lubię w gwiazdy, wsparty o framugę, Co orszak tworząc świetlny, przybrany miesiącem, Fantazję rozbudzają, swym blasku gorącem, Malarzy inspirują, wręczywszy sztalugę. Pędzelkiem tak ubarwia, śród iskry olśnienia, Swe niezliczone światy, w umyśle zrodzone, Artysta podniecony, w płótno przeniesione, By go zapamiętano, jako zew natchnienia. Odchodzę od ram okna, bo świtać zaczyna, I patrzę na wschód słońca, pełen niepokoju, To kroczy prozaiczność, to życia rutyna, Poetów zatracenie, w swym niewinnym stroju. Czy skona znów artysta, opadnie kurtyna? Czy spali się poeta, w szarym życia znoju? --- Sonet traktuje o... a zresztą, interpretację pozostawiam Wam, drodzy czytelnicy.
    4 punkty
  3. niebo wplecione słońce lazurowe morze błyszczących fal lustrzanej tafli mojego odbicia uwielbiam tonąć w otchłani twojego spojrzenia Sylwia Błeńska 26.1. 2018
    3 punkty
  4. dłużej nie zniosęwe śnie was wołaćdlatego proszę nauczcie się kochaćzróbcie bym więcejnie musiał śnićby nas złączyła wzajemna nićnauczcie się miłościnauczcie się żyćnauczcie mnie wołaćja z wami chcę być
    3 punkty
  5. Sorry, że się wcinam ubrania znoszona jest rym asonansowy, polegający na tym, że w ostatniej sylabie mają identyczną samogłoskę a
    3 punkty
  6. nie chcę umierać w zimie jak to niektórzy robią w mroźne chłodne miesiące gdzieś leżeć w jakimś grobie wiosną życie się budzi kocham kwietnie i maje nigdzie stąd nie odejdę mówię wszystkim: zostaję po cóż miałabym latem oczy mrużyć na zawsze jak słońce jasno świeci niebu puszcza latawce? jesień- bardzo ją lubię więc nie opuszczę jesieni taka moja decyzja nikt i nic jej nie zmieni po głębszej analizie czasu na umieranie doszłam dzisiaj do wniosku że nie mam czasu - Panie
    2 punkty
  7. Wiersz zainspirowany przez @Przemysław_Skrzypczyński :) Za oknem śnieżysta puszystość się pieni, na szybach wzorzyste mróz wiesza koronki; siedzimy olśnieni i w siebie wpatrzeni, a wokół nas lampki i świąteczne dzwonki. Już lśni porcelana na obrusa bieli a stolik nas łączy i stolik nas dzieli. Na strojnej choince światełka migoczą, nad głową się zapach korzenny unosi i choć się ulegle poddaję twym oczom, to o powściągliwość wzrok mój ciebie prosi. W złocistej herbatce przegląda się kielich, a stolik, choć łączy, to jednak nas dzieli. Szmer rozmów przedziwne komponuje tony, powstaje z nich lekka, łagodna muzyka; lecz ty słyszysz tylko mój głos przyciszony i mnie tylko szept twój namiętny przenika. Choć serce przyspiesza, czuwają anieli, gdy stolik nas łączy i, zarazem, dzieli. W tej magii wieczoru do cna pogrążeni słyszymy, jak zegar bić nagle zaczyna; wstajemy powoli, sobą upojeni nie trunkiem, bo przecież nie tknęliśmy wina. Czas już się pożegnać – czy bajka się skończy? Czy los nas podzieli, czy znów nas połączy?
    2 punkty
  8. Po lesie ciemnym wciąż kroczę Tak ciężko jest mi i źle Kolana w błocie me moczę Więc proszę Pokochaj mnie Bo miłość to czerwona róża Swym pięknem zachwyca świat Lecz ilość kolców za duża Więc miłość to wielki kat Miłości, czemuś okrutna? Choć nic nie jest piękne jak Ty Twa droga dla mnie za trudna Więc pozwól choć lekko śnić Bo miłość to czerwona róża Swym pięknem zachwyca świat Lecz ilość kolców za duża Więc miłość to wielki kat Ścieżki nierówne i kręte Otacza je gęsty bór Me serce z bólu jest zgięte Nie widzi słońca zza chmur Bo miłość to czerwona róża Swym pięknem zachwyca świat Lecz ilość kolców za duża Więc miłość to wielki kat
    2 punkty
  9. SEN przyszłaś do mnie we śnie dzisiejszej nocy jakaś niespokojna byłaś inna niż zwykle niema, trzęsły Ci się dłonie pamiętam, wokół nas było dużo gęstego śniegu szare blokowiska chyba pół wieku bez mieszkańców w oddali było słychać przejeżdżający tramwaj pewnie zgodnie z rutyną jechał w stronę fabryki kleju coś chciałaś mi powiedzieć ale płacz postawił barierę rozlały się łzy po chyba nowym płaszczu nie straciłaś uroku mimo rozpaczy chciałam pocieszająco objąć Cię ramionami dodać trochę ciepła i potrzebnej troski jednak z każdym zbliżeniem oddalałaś się ode mnie wyjęłaś z kieszeni zwiniętą kartkę chciałam odebrać wiadomość od Ciebie obraz lekko się zachwiał przed oderwaniem się od łóżka uderzyłam się w głowę później zobaczyłam różowe światło w moim pokoju nadal tkwiła pustka, cicha pustka ani śladu po zwiniętej kartce tylko niepokój oddalał się stopniowo to już drugi taki sen o Tobie KLAUDIA GASZTOLD
    2 punkty
  10. niebo jest puste i mętne właściwie nie ma go wcale nigdy nie znajdę drogi do domu ale tutaj jest tak samo budować w sobie a nie wokół siebie albo nie budować tylko stać
    2 punkty
  11. Obserwacje Wszyscy chodzący po parku, których zmęczył trochę spacer, siadali na starannie wykonanej, swego czasu, przez dobrze wyszkolonych cieśli, ławeczce. Była bardzo przydatna. Matki z dziećmi, zakochani, staruszkowie, kobiety niosące ciężkie torby z zakupami, mające przewieszone przez ramię rolki papieru toaletowego - nanizane na szare sznurki, korzystali z wypoczynku, na jaki pozwoliła cudowna ławeczka. Bo to ona godziła się, niejako, na udzielenie wsparcia, strudzonym lub, po prostu, lubiącym „ z jej perspektywy „ podziwiać naturę, niezależnie od pory roku. Postawiono ją wśród drzew, wzdłuż alejki, nieopodal której płynął strumyk i był mały staw. Słuchała latem śpiewu ptaków, obserwowała wiewiórki i zachwycały ją szczególnie wiosną, kaczki pływające, wraz z młodymi, po czystej wodzie. Jeden z samców powiedział nawet: - Kaczor tu, kaczor tam, kaczor rządzi zawsze sam. - To ptaszysko chce władzy. - Pomyślała ławeczka. - Martwię się, bo nasz wybitny poeta bardzo rzadko się mylił. - Ale kaczor, przecież nie może rządzić!? No niby może, ale tylko swoim stadkiem, tak sądzę. Ławeczka, nocą, tęskniła za ludźmi, którzy w dzień, umilali jej czas rozmowami, choć czasami, płakali, kłócili się, ale były i cudowne momenty- kiedyś „ przeżyła „ oświadczyny młodego chłopaka pragnącego ożenić się z uwielbianą przez siebie dziewczyną. Czy wzięli ślub? Tego, niestety, nie wiedziała, to przecież tylko nieruchomy, ale czujący przedmiot. Wszyscy jakby wyczuwali jej niespotykany czar i szanowali za to, co dla nich robiła. Ławeczka trwała latami, pewnej zimnej, ale zalanej piękną poświatą- bardzo tajemniczą- nocy, zauważyła coś okrągłego na niebie. - To chyba osławiony Księżyc? - pomyślała- Tyle lat tu tkwię, a nigdy na niego nie zwróciłam uwagi. Dziwne. – Wiem, czym jest Słońce, gwiazdy, jednak srebrzysty obiekt na niebie, umknął mojej uwadze- Jakże jest piękny…. i, jak człowiek, usnęła. Czy wiecie, że obudziła się dopiero po latach? Nie poznała samej siebie, była pomalowana na niebiesko, zniszczona, poprzypalana papierosami, a wokół niej znajdowało się pełno śmieci. Nie dość tego, ktoś powypisywał na niej różne słowa, nie umiała czytać, przecież nie chodziła nigdy do żadnej szkoły, ale to, co nabazgrolono na jej powierzchni, bolało. Niestety, nie mogła niczym ukoić cierpienia, była wszak tylko ławeczką i tabletki kojące nie wchodziły w grę. Wiadomo. - Co się stało? Właściwie nic, tylko minął nieubłagany czas. Czasy się zmieniły, choć nadal nastawały dni i noce- ale jakieś bezksiężycowe. Dlaczego? - A to ci dopiero się narobiło- usłyszała nagle nasza bohaterka. Przysiedli na niej dwaj mężczyźni- byli oburzeni, głodni i zmartwieni. Milcząc, jak zwykle, dowiedziała się z ich rozmowy, niewiarygodnych rzeczy. Zniknął Księżyc, opisał tę historię Kornel Makuszyński. Jakże się niepokoił, ponieważ jakieś dwa urwisy ze wsi Zapiecek- leniwi, żarłoczni i okrutni ukradli Księżyc, myśląc, że jest ze złota- chyba byli daltonistami? Zabrali jeszcze swojej matce bochenek chleba- a był on taki, że przez jego brak ludzkość w ogóle nie miała co jeść. Koniec świata, czy, co ?- pomyślała ławeczka, choć jeszcze trochę zaspana, pojęła grozę sytuacji. Ale najsmutniejsze było to, że matczyny chleb zamienił się w kamień. Tak to jest, Moi Drodzy- działanie wbrew naturze- szkodzi. Ławeczka kiedyś słyszała podobną historię- o dziewczynie, która podeptała chleb, aby nie ubrudzić sobie nóg, też była okrutna, wyrywała np. muchom skrzydła i zadowoleniem patrzyła, jak biedne stworzenia cierpią i pełzają bezradnie po ziemi, choć były stworzone do latania i stanowiły pokarm dla ptaków. Za ten czyn, jednak, została ukarana- dostała się do Błotnej Wiedźmy i tam dziesiątki lat, stała jako ozdoba, chodziły po niej muszki, które chciała odgonić, ale niestety- one nie mogły odlecieć, przecież wcześniej je okaleczyła. Ale wracamy do ukradzionego Księżyca. Co dalej? Mężczyźni odeszli, wrócili po ciemku do swoich domów. Dobrze, że wkrótce nastał świt- było lato, kaczki, mimo upływu lat, pływały nadal po stawie- oczywiście to potomkowie tych zwierząt, które kiedyś widywała ławeczka. Nadal, pełna strachu, przed tym, co przyniesie bezksiężycowa przyszłość, tkwiła w tym samym miejscu, gdzie ją postawiono przed dekadami. - Co ze mną będzie? – Staję się nieprzydatna, ponieważ, jak zauważyła, coraz mniej ludzi przychodziło do parku, a jeśli nawet jacyś się pojawiali, to bezmyślnie siadali na niej, niektórzy załamywali ręce, inni byli agresywni. Brak Księżyca zaczął wywoływać klęski żywiołowe i wszystko zmierzało ku upadkowi. Aż pewnego, już wrześniowego, ale słonecznego dnia, gruchnęła wiadomość. Wstrząsnęła całym światem, jednak w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Dwaj mali urwisi, opamiętali się – to znaczy przywołali ich do porządku ludzie, którzy nie byli już w stanie znieść tego, co działo się na Ziemi. Otóż wysłali chłopców do Eldorado, gdzie dzieci poznały wątpliwą wartość wszystkich skarbów i pomyślały o dobru swojej planety. Oddały Księżyc, zabrały się do pracy. Zmiana tych młodych ludzi, była, prawdopodobnie podyktowana strachem, a nie dobrą wolą. Nie martwicie się też o naszą obserwatorkę zrobioną z drewna. Odnowiono ją, znowu czuła się szczęśliwa, o ile przedmiot może odczuwać zadowolenie, ten – akurat mógł. Zaczęli pojawiać się w parku zadowoleni ludzie, siadali na usatysfakcjonowanej ławce, nawet nie zdając sobie sprawy, jak bardzo jest wrażliwa i dobra. To już koniec opowieści. Pamiętajcie wszyscy tę historię, nie bądźcie zbyt pewni siebie i dbajcie o to, co was otacza. Indianie - ci z Eldorado - wierzą, że wszystko ma duszę , jakkolwiek możemy ją pojmować. _____________ *( A. Mickiewicz) @Justyna Adamczewska Listopad 2015 r.
    2 punkty
  12. Witam - chyba też napisze coś o szafie - znaczy żartuje. A wiersz palce lizać...i to dzięki szafie. Pozd.
    2 punkty
  13. Taka parafraza "państwo broni, państwo radzi/państwo nigdy cię nie zdradzi"... :D Ja bym mógł na ten temat powiedzieć wiele, jednak jestem górnikiem. To nie ważne, że na moich plecach garstka cwaniaków z partyjnego nadania zarabia miliony. Dla rodaków jestem oszustem i wizyskiwaczem państwowego budżetu więc skulę mordę w kubeł i jedynie zostawię serduszko pod kolejnym świetnym wierszem Pani Iwony. Pani ma wyjątkowy talent do trafiania w serca kilkoma na pozór prostymi strofami. :) Pozdrawiam.
    2 punkty
  14. Wyobraź sobie takie "wahadło uczuć" Kąt początkowy 0° to apatia, większe wychylenia to większe odczuwanie emocji np. w lewo negatywnych, w prawo pozytywnych. to jest taki bardzo uproszczony obraz. pozdro :)
    2 punkty
  15. śniegu tu zwiało chyba ze wszech, skądyś mógł wicher nagnać do chmury, a z owej na sosny, brzozy, jedliny i grądy spadło co miało, lgnąc weń dalej słowem z krawędzi lasu słońca kres wyciskał sople, jak ślina kapały mu z pyska lecz ni skomlenia, ani ujadania jeno z barw splotły korowód, z którego trzask pni i szelest gałęzi zaganiał do wyobraźni, obym tu nie przegiął, zwąc to zjawisko – wichrzeniem na śniegu wedle wiadomych sobie tylko reguł człek każdy pojmie, byleby zobaczył wir ustalony, mnożący biel w czerni, iż rzeczywistość, jeśli nie ma na czym w Kołakach Kwasach przejdzie raz kolejny, po ustalonym horyzoncie - zatem było nie było – czerń zimą – biel latem
    2 punkty
  16. Marii za inspirację od dawna z własną szafą, choć stawiam sprawę jasno, nie mogę dojść do ładu, to czasem muszę trzasnąć drzwiczkami oczywiście, więc mi zmniejszyły zasięg skrzypiące, rozżalone zawisły na zawiasie i masz tu babo placek jest odtąd jeszcze gorzej, bo muszę drzwi zdejmować nim byle co założę, a wszystko już po razie na siebie zakładałam zbyt ciasno, za czubato, za luźna lub za mała i koszmar regularny w tej nie wytrzymam, gryzie następna przezroczysta pasuje z butem, wyżej południe na zegarze, zrozumieć chciej kobietę gdy westchnie z sił opadłwszy nie lepiej być facetem?
    1 punkt
  17. o, jaki piękny obraz wniosłeś uśmiechem pędzla zmalowany, pomarańczowe i pogodne, jak mandarynki widzę ramy powieśmy może na kominie, żeby mu księżyc prosto w oczy zaglądać mógł, jak do nas zajrzy, gdy zza balkonu się wyzłoci no popatrz, ładnie się zagapił i przy okazji powyszywał seledynowosrebrnym pyłem, całą podłogę ubrał w dywan mięciutko będzie stópkom wierszy, mogą beztrosko boso chodzić i nie pobudzą nas z pewnością więc śnijmy jeszcze, co nam szkodzi?
    1 punkt
  18. Zasnąć snem zimowym żeby już było po brak sił by pchać pod górę kamienie i gruz połamanych nadziei skręconych nóg i duszy z odłamanym sercem Zasnąć chcę
    1 punkt
  19. Iwonie Ryzyko Wzięłam pod lupę Państwo, szaleńcze mu poddaństwo, wydaje się być ważne, aczkolwiek niepoważne. Zawsze musi budzić trwogę? Nie, o ja tak nie mogę myśleć. Zrobię wszystko, aby być, czuć, wdychać wolność – wolno mi przecież, choć bardzo się spieszę udzielić pomocy tym, co w niemocy tkwią, łkając, przeklinając, wołając Tak – nie!? To mój obowiązek, zachcianka jest. @Justyna Adamczewska
    1 punkt
  20. Proezja Ile razy mnie wspomnisz, patrząc na białe koszule łopoczące na wietrze. Ile razy mnie przeklniesz, gdy gwiazdy wynurzą się ze swych dziennych kryjówek, a moje miejsce obok ciebie wciąż pozostanie puste. W tobie rozkwitłem poezją, w tobie narodziłem się poetą. Wiersze opadały na dno duszy i kiedy noc zaczynała śpiewać, nie czułem się już tak samotnie. Czasem nuży mnie bycie człowiekiem. Każdego dnia spoglądam na ulice, domy, parki, samochody, na miasto otulone całunem dni minionych i zanurzam się w wielkomiejskim oddechu, nie zdając sobie sprawy, dokąd mnie nogi niosą. Będziesz mnie przeklinać, patrząc na nasze zdjęcie, na te twarze roześmiane w złotych słońca promieniach i przeklniesz wszystkie nasze wspólne lata i matkę moją, siostry i braci. W pustym pokoju hotelowym, patrzę na grę cieni, na słońce i drzewo, na lot niespokojnych ptaków w cudnie dopasowanych frakach, tych łowców, co śnią wiecznie na jawie. Gdziekolwiek bym nie był, czuję twoje oczy na mych plecach, oczy radosne, wypełnione miłością po brzegi, choć czasem tak złowrogie, że boję się konfrontacji z tobą. Dlaczego miłość cała odchodzi. Dlaczego tkwimy z ustami spękanymi od tęsknoty w oknach wysokich domów, z nadzieją spoglądając na krwawy zachód i w resztkach tych promieni, próbując dojrzeć, coś czego już nie ma. Niech mnie przenikanie nieobecność twoja. Niech mnie przenikną przekleństwa twoje, niech serce moje wreszcie skamienieje. Manuel del Kiro
    1 punkt
  21. Piękny sonet, naprawdę piękny. Ma w sobie dawnego ducha...i wciąż aktualny, ponadczasowy przekaz. Czytałam z prawdziwą przyjemnością. Tworzysz autentyczny nastrój, łatwo się w nim pogrążyć... Pozdrawiam
    1 punkt
  22. Nie wiem, co myśleć o takich powtarzających się snach, ale wiersz dobry. Dobrze opowiada historię i mniej więcej w 3/4 trzyma w napięciu, pod koniec nieco się rozluźnia, ale tłumaczę sobie to tym nagłym powrotem do rzeczywistości. Pozdrawiam serdecznie i spokojnej nocy życzę :)
    1 punkt
  23. Manuelu, przegadało się, moim zdaniem. Pozdrawiam serdecznie :)
    1 punkt
  24. Morze faluje, tafla raczej spokojna, pięknie ujęte, Sylwio. Zniekształcone to odbicie Twoje - no Peelki, ciekawy zabieg, jak to nazwać? No nazwę - stylistyczny. Wiersz Twój to czysta finezja, to tyle ode mnie. Jest też i rozchwianie, jeszcze pozwolę sobie dodać. Spokojnej nocy. J.
    1 punkt
  25. gdy dochodzi pierwsza podsłuchuje sowę i świerszcza gdy zbliża się druga podziwiam jak w trawie świetlik mruga gdy wybija trzecia podziwiam jak słodko śpią małe łabędzia o czwartej ktoś mówi że noc go bardzo nudzi więc mówię do niego spójrz na horyzont widzisz - hen daleko nowy dzień się budzi
    1 punkt
  26. Tak, to prawda.
    1 punkt
  27. Przed otwartą, pełną szafą miło sobie ponarzekać, kiedy obok, w ciepłym łóżku ktoś na ciebie zawsze czeka...
    1 punkt
  28. po obu stronach łopoczą złotą nitką wyszyte słowa poety o miłości ojczyźnie honorze przelewaniu krwi po obu stronach chłopcy malowani bohaterowie tchórze zdrajcy i ci co zdrajcą płacą po obu stronach dzieci tak samo wypatrują ojców żony proszą o to samo Boga po swojej stronie ktoś z daleka z góry pociąga za sznurki obu stron
    1 punkt
  29. Justyno, określiłam mój wiersz pseudowierszem ze względów formalnych (słabo się znam na rymach, rytmach etc.). Jednakowoż nie uważam swoich treści za rzekomych - ujawniam swoją prawdę, i może prawdę tych, którzy częściowo choćby się z nią identyfikują. Co do legionistów... nie mogę się wypowiadać. Temat mi nieznany, tylko tyle w tym obszarze, że czuję ogromny dysonans między fantastycznością żołnierzy, ich zapałem, honorem, czystością wiary itp. a tym, co muszą wykonać... wiem, że czasem zabijanie jest konieczne, ale kto i jak to ma rozsądzić, czy to właściwe? Jeśli w sercu, to ok. Ale przecież bywa, że intencje właściwe, a gdy się "wdepnie" w tryby machiny (wojska, kościoła i wszelkich innych ustrukturalizowanych obszarów) to może okazać się, że nie ma już wolnej woli, jeno wykonuje rozkazy... nie wiem, dla mnie to za trudne. zdrówka, Justyś :)
    1 punkt
  30. Kelner z Łodzi kupił wyżły, bo tak w pracy pchły go gryzły, że jął spuszczać na nie psy, a te, k*wa, w pole szły, więc psy z pchłami teraz lży zły.
    1 punkt
  31. Publikował kiedyś na poezja.org użytkownik podpisujący się Messalin Nagietka. Pisał rymem prawie zanikającym. Myślę, że to spora sztuka :). Poniżej link do jednego z jego wierszy.
    1 punkt
  32. Pochłonie go codzienność i się wypali. Nie będzie miał czasu na tworzenie swoich dzieł. Jak to Werter w swych listach pisał, jeśli artysta nie pogrąży się w całości w swojej pracy twórczej... Jeśli wciąż coś mu będzie w tym przeszkadzać... to marny z niego będzie artysta i zarazem marny kochanek, bo czy człowiek pełen miłości nie powinien się w niej zatracić tak jak artysta w swych dziełach? Rutyna jest niewinna. Przychodzi do człowieka całkiem normalnie ale czy rutynowe działanie można nazwać sztuką? Czy człowiek, który popadł w rutynę i wciąż robi to samo, jest w stanie stworzyć coś nowatorskiego i nowego? Rutyna jest niewinna ale niszczy artystów. Tak. W ciemności można się zatracić i wtedy przychodzi największe natchnienie. Ile to już razy przeżywałem największe improwizację przed pójściem spać, kiedy właśnie patrzyłem w gwiazdy i rozmyślałem nad tym co działo się "dzisiejszego" dnia... ...jednakże poeta boi się jutra. Boi się, że jutro opadnie kurtyna rutyny i jego umysłem zawładnie błahostka dnia codziennego; praca, do której trzeba chodzić, nad którą trzeba się skupić i często na nią denerwować. To nie pozwala podejść do sztuki jak Werter, nie pozwala całem się w niej zatracić. Nasz rozumowanie jest w dużej części zbieżne :)
    1 punkt
  33. Moim zdaniem jest, chociaż bardzo niedokładny :) Ten twór powstał wczoraj wieczorem, tuż po zapoznaniu się przeze mnie z wierszami Marii i Alicji, i jeszcze ciągle przechodzi drobne metamorfozy ( m.inn. w cytowanym przez Ciebie miejscu :)), więc upraszam o odrobinę wyrozumiałości ;) Dziękuję za wgląd, Pozdrawiam serdrcznie :)
    1 punkt
  34. Wciąż kroczę w błocie me moczę Twa droga A dlaczego kroczę, a nie chodzę? Aż ciśnie mi się na usta memoczę. Dlaczego me, a nie moje? Twa, a nie twoja? Żeby brzmiało bardziej poetycko? Tylko, że nie brzmi. Kiedyś czytałam ciekawy komentarz o mątwach To są właśnie takie stworzonka powstałe z połączenia mą i twą, ze skróconych form zaimków. To one właśnie między innymi tworzą niepotrzebny patos i nadęcie. A tak w ogóle, czuję bardzo młode pióro, zatem życzę Ci powodzenia i nie gniewaj się na komentarz ciotki Ali, miał być życzliwy, pozdrawiam :)
    1 punkt
  35. Poprawiłam, Marcinie, dziękuję za zwrócenie na ten błąd uwagi i nakierowanie mnie na "poprawność". J.
    1 punkt
  36. Waldku, świetnie ująłeś, krzyk o wsparcie. Pozdrawiam J.
    1 punkt
  37. A gdyby takzanurzyć się w lodowąstudnię strachupoczuć drżeniekomórki i migotanieprzedsionkadotknąć oddechujak mgły na policzkugdy się skraplaskręcone powiekirozluźnić i mięśniewypuścić powietrze.Przecież strachnie trwa wiecznieogrzewa się od ciała.Może wystarczyocieplić serce marzeniami.I wskoczyć.
    1 punkt
  38. Już mundur zakładam i na motor wsiadam!
    1 punkt
  39. Czasem pędzę Bez pasów Na oślep By poczuć strachu Namiastkę
    1 punkt
  40. I tak - i nie. Gniew świadczy wprawdzie o głębokim przeżywaniu zaistniałej sytuacji, ale apatia nie niszczy tak, jak gniew.
    1 punkt
  41. mam taką myśl ,że tego Ważnego wkrótce poznasz...
    1 punkt
  42. Fabuła tego opowiadanka jest jak dla mnie bardzo interesująca. Ludzie i "ci dwaj co ukradli księżyc", morał o szacunku dla chleba i wszystkiego co żyje - muchy z wyrwanymi skrzydełkami i ławka, która ma w sobie "duszę" drzewa. Po prostu podoba mi się i już!
    1 punkt
  43. Nawet cały rząd, jeśli w takim ułożyć ;)
    1 punkt
  44. Nawet cały rząd, jeśli w takim ułożyć ;)
    1 punkt
  45. Aniu, rozumiem stan emocjonalny PL, niestety raz na dole, raz na górze. Wieczorem podam wiersz w formie antidotum do Twoich rozmyślań. pozdrawiam :)
    1 punkt
  46. trzeba walczyć o śmiech ból czy gniew żeby nie zostać bez uczuć apatia to najgorsze z doznań dlatego nie pozwalam na urlop
    1 punkt
  47. o ciągło wał a Wołgą i co da wał siwa Wisła wad no twardo Odra w ton jako tako Oka tokaj a trawa Warta a syn Nysa a ci lipa Pilica i guł da zgubi Bug za długi
    1 punkt
  48. Tak, dobra myśl. Przepraszam za wyrażenie, ale mam taką przyziemną [sic!] myśl, że Państwo mogłoby się odniebać. W sumie nawet wolę, żeby było całkowicie obojętne, niż ma się przesadnie troszczyć. Pozdrawiam.
    1 punkt
  49. Nie pytaj co państwo może zrobić dla Ciebie, pomyśl, co Ty możesz zrobić dla państwa ;) Pozdrawiam :)
    1 punkt
  50. O to, co ja mam Drogo, drogo ma jakże ci jestem wdzięczna. Droga mi jesteś, drogo, choć czasem zerkasz wrogo na to, co mam. @Justyna Adamczewska
    1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00


×
×
  • Dodaj nową pozycję...