Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 15.12.2018 uwzględniając wszystkie działy

  1. Tu na polanie, przy zboczu wzgórza usiadłam dzisiaj, czekam na ciebie, patrzę na niebo, coś się zachmurza, czy przyjdziesz zaraz? Sama już nie wiem. Dłońmi wyciskam soczystą zieleń, wzrokiem przedzieram gęstość południa czekam, lecz czasu nie mam zbyt wiele, więc jak się spóźnisz, to sobie pójdę. Nade mną wiszą ciężkie obłoki słońce je grzeje, a wiatr przepędza, w letnim upale dusznej spiekoty za chwilę burza będzie na pewno. Nad łanem zboża już dojrzałego słychać skowronków trele zalotne a polne chabry patrzą i widzą, jak idziesz drogą, niesiesz stokrotki. Oprócz bukietu masz też parasol, bo przewidziałeś serc niepogodę, obyśmy mogli kolejny raz już cali przemoknąć deszczem na zgodę. 14.12.2018r.
    7 punktów
  2. Siniaki na moich udach jak historie barda są tu od zawsze i wędrują ze mną te świadectwa strachu, świadectwa niemiłości poprzez krwiste zachody słońca, zgniłobure deszcze jesienią, błękit etanolu w cieniu mojego trwania. Uda się. Bądź mi wojownikiem, stwórz dla nas schronienie. W labiryncie ciał nakreśl mapę ucieczki, abyśmy w spokoju mogli stać się drzewami.
    6 punktów
  3. każdy kiedyś jest obcy bez imienia i szczegółów wybiera ze stosu dni te z dala od prawdy gromadzi utracone zwycięstwa grzebie porażki których nikt nie widział nikt nie słyszał a były poddaje się obrzędowi wtajemniczenia by później mówić wiedziałem
    5 punktów
  4. źdźbła traw rdzawe posągi jesieni wpatrzone w oziębły bezkres białego świata ile w nim zimna w słoneczny dzień ile goryczy w tobie i choć po nich szary proch pozostanie w twoim sercu zakwitną kwiaty majowe Sylwia Błeńska 1.02.2018
    5 punktów
  5. jestem samotny ... jestem głodny ... nie mam domu ... uciekam przed wojną ... brakuje mi nadziei ... szukam brata CZŁOWIEK Pomyśl Ty czasem o innych,czasem też dla nich coś zrób.Gdybyś tak kogoś szczęśliwszymuczynił choćby o ciut…Świata to pewnie nie zmieni,a co najwyżej Ciebiei może coś tam przybędziena Twoim koncie w niebie.Co warte inaczej całe to Twoje istnienie,jeśli Ty żyjesz tylko sam dla siebiei jeśli nie chodzi po tej ziemi żaden człowiek,któremu serce drgnie na myśl o Tobie?Głupcom głupotę ich wybacz,no po co zaraz się tak złościć.Odpuść i tym co zasialinienawiść w sercu Twoim.Żonie kup kwiaty na Solnym na przykład,nie musisz zaraz gwiazdki z nieba,i chroń tę Waszą świętą bliskość -pielęgnuj, dbaj, podlewajI przypominaj sobie, przypominaj,tak łatwo się zapominao tym, co ważne, dobre, mądre,z pozoru drobne. Jest to piosenka Waldemara Śmialkowskiego.
    4 punkty
  6. Późny wieczór, jakieś słupki (Rosną wtórców notowania) Tu z wszystkiego z dobrym skutkiem Da ulepić się bałwanał A ja ciskam śmieżki o czymś W stronę okien, które mijam Tam, gdzie pióro, co się moczy Tam, gdzie marny pisarzzrzyna
    3 punkty
  7. (Na em już nie ma miłości. Zostały tylko meduzy.) Dziś na kolację zjedliśmy małże, które otworzyły się przede mną bardziej, te nasze nocne posiłki coraz częściej czuć morską pianą, moje włosy wpadają do talerza, a ryby kolorowe wirują na brzegu szklanki. Lecz ty na mnie nie patrzysz, kiedy się topię w zupie, gdy z rąk mi łyżka wypada, są za to planety małż na stole i wazy pełne meduz. A potem patrzę na ciebie i szeroko usta otwieram i słowo chce wyjść ze mnie, ale jeszcze nie umie. Bo w buzi mam ocean cały, fale rozbijają się, a brzeg, bezpieczny ląd jest na dnie.
    3 punkty
  8. po mojej babci miłość do kwiatu po moim dziadku miłość do lasów po mojej mamie miłość do ludzi po moim ojcu ukryta miłość po tobie - do mnie po mnie...
    2 punkty
  9. I tak oto jest gatunek ludzki. Jego zwały, zawoje, nawały I zwojnice na rogach. Ludzka masa w pudełku, Kto by się spodziewał. I jak to pudełko tak w bok, To wszyscy w ten krok. Powódź ludzkich ciał. Wymieszane ręce, to głowy, to krzyki, Aż czasem zatyczki do uszu Bawiący musi wkładać. A jak w górę-hops. To i wszyscy w nos. Do góry, w nos, do dołu. I znów powodzie ludzkie, Jak pająki jakieś wijące się w pudełku. A jak nie złapać, to lepiej nie, Bo pudełko dość słabe I przerwać się może. A jak tam wody nalać I zamieszać, to jak napój jakiś Z dodatkami, płatki czy co tam jeszcze. A gdy potrząsnąć, to i lepiej, A brokatem posypać, jak śnieg Mieniący, magiczny i potrząsnąć to, I zmieszać. A jak bawiący by miał chęć, To i układać z nich wieże, Narzędzia, rozkręcać, przekręcać Albo dociskać i sprawdzać, Co będzie. Można też kazać krzyczeć do nucenia Bawiącego. Ale to tylko szczypcami, przez otwory. Masa ludzka nie może zobaczyć, Co poza pudełkiem, Bo kto wie. Jeszcze by kogoś zjadła.
    2 punkty
  10. Już noc się mieni od świecidełek, w radiu George Michael swój szlagier śpiewa. Chociaż wesoły on raczej nie jest, znów przywołuje ostatnie Święta. Ja myślę o tych, które przed nami, w rzeczywistości, co bez wytchnienia wciąż kolorową ułudą mami, w głów projektorach obrazy zmienia. Ile ich jeszcze zostało, kto wie, zanim przytuli nas Matka Ziemia? Mniej z każdym rokiem, więc dzisiaj Tobie życzę po prostu, z całego serca Bożego Narodzenia.
    2 punkty
  11. W akwarium Ryba nierówna rybie Amarantowe welony Wspak płyną Akarom błękitnym.. Niebo rozpościera Wzór swój aksamitny Bojownik zbrojny W pióropusze zdobny Wolno podpływa W palec się wpatruje Srebrzystą łuską mieni.. W ogrodzie w górę Pną się ostre tuje Gubiki płochliwe Bujne wodorosty Mieczyki strzeliste Długie pomarańcze Tam czernią pokryte... Podniósł rękę w górę Dziecię cicho kwili.
    2 punkty
  12. zastygłe twardą koniecznością pozbawione żalu chwały intymności oczy - szare wnęki nie odmierzają dali nie wypatrują żagli pod chmurami gdziekolwiek pogodzone z faktem zamkniętej bramy stoją przed trybunałem stóp bosych czekają na spełnienie wyroczni monety złotej a światło i cienie uwieczniają ich poprzednie istnienie
    2 punkty
  13. Chyba każdy człowiek zmagał się z jakimś nałogiem. Problemy z używkami wydają się już czymś powszednim. Jednak najdziwniejsze wydają się te, które nie dotykają zbyt dużej grupy ludzi. W pracy na kopalni popularnym nałogiem jest tzw skrót. Skrót to skrócony czas pracy. Oznacza to, że górnik pracujący w szczególnych warunkach może wyjechać po 6h od zjazdu zamiast po 7,5h. Są ludzie, dla których skrót jest najważniejszym elementem pracy na kopalni. Mogą nosić banany (żelazo - obudowa zabezpieczająca ociosy), na ramieniu w najgorętszych i najbardziej suchych dziurach. Byle tylko wyjechać trochę wcześniej. Zaznaczę, że miejsce pracy dla osoby niezwiązanej z górnictwem mogła by skojarzyć się z przedpokojem domu Belzebuba... Jednak to tylko takie preludium... Wiele osób pewnie doznało tego w swoim życiu. Chodzi o utratę głowy dla osoby/przedmiotu. Nie mówię o uczuciu, w którym nie możemy żyć bez obiektu naszego pożądania. A samo poczucie mrowienia na skórze gdy jesteśmy obok siebie. Przeżyłem to z Ireną z mojej pracy. Dawno nie mieliśmy okazji współpracować razem jednak wczoraj się udało. Przypomniały mi się dniówki kiedy oddawaliśmy się prędkości na najdłuższych przekopach kopalni KWK Mysłowice-Wesoła. Irena jest niezwykła w swoim fachu. Tak jak w życiu, w pracy jestem wyjątkowo spokojny. Jednak ona potrafi ze mnie wyciągnąć najbardziej szalone cechy. Namówiła mnie na wiele ryzyka... Zwykle pracuję jako maszynista lub manewrowy/konwojent podziemnej kolei. Czyli członek 2 osobowej brygady. Na kopalni ograniczenie prędkości to 3,5 m/s dla przewozu ludzi oraz materiałów specjalnych oraz 5m/s w trakcie przewozu zwyczajnego materiału. Metr na sekundę oznacza 3,6 kilometra na godzinę tak więc w uproszczeniu ograniczenia sięgają 12,6km/h oraz 18km/h. Oczywiście prędkość też trzeba należycie dostosować do warunków. Irena wielokrotnie namówiła mnie do łamania przepisów. Wczoraj poczułem znowu jej szaloną energię. Ostatecznie udało mi się powstrzymać, ale poczułem coś niesamowitego przypominając sobie naszą współprace wiele miesięcy temu, bardzo często w weekendy. W soboty i niedziele było najgorzej. Często musieliśmy zawieźć ludzi ze ściany pod szyb na wyjazd. Oni zjeżdżali trochę później ode mnie przez co najbardziej im pasowało wyjechać o 22. My jednak zjeżdżaliśmy o 14, a zmianę dostawaliśmy o 22 (zmienialiśmy się już na powierzchni) to musieli się dopasować do naszego wyjazdu. Sygnalista (bez niego nie ma możliwości wyjechać z poziomu) wyjeżdżał ok godz 21:20-21:25, a jego zmiennik zjeżdżał chwilę przed 22. Tak więc gdy ludzie przychodzili o 21:00 miałem ok 20 minut na przejechanie 4km. Co ciekawe wystarczy, że się spóźnią 5 minut i już pojawia się spora obawa, że nie damy rady wyjechać o odpowiedniej godzinie. Z Ireną raz zaryzykowaliśmy i udało się przejechać ten odcinek w 15 minut, następnym razem w 14, później 13 aż udało nam się dojść do 12 minut. Był to niewątpliwy rekord i bariera nie do przekroczenia. Jednak zmuszała do prędkości przekraczającej wyobraźnie przeciętnego maszynisty. Dla przypomnienia 12,6km/h do górna "legalna" granica, moja wariacka prędkość oznacza niecałe 20km/h. W warunkach dołowych sprawia spore wrażenie, na powierzchni jest śmiesznie niska. Jednego dnia z Ireną pruliśmy swoją wyuczoną prędkością. Jednak wtedy wyjątkowo nie musieliśmy się spieszyć, chłopacy nawet prosili żebym tym razem dał sobie na luz, bo nie ma sensu marznąć pod szybem kiedy mamy czas. Jednak praca z Ireną tak elektryzowała, że musiałem dać z siebie wszystko. W połowie trasy zbyt późno zacząłem podnosić nogę na pedale gazu i wyskoczyliśmy z szyn. Obydwoje strasznie się poturbowaliśmy. Na szczęście Irena jako lokomotywa wąskotorowa nie czuła tego bólu w kościach co ja. Nie było czasu na narzekanie, musiałem w nielegalny sposób za pomocą jakiegoś starego, znaleźnego łańcucha wstawić Irenkę z powrotem na torowisko. Na szczęście w takiej sytuacji wszystko się udaję i o 21:18 byłem pod szybem. Jednak wtedy nauczyłem się pokory. Trzeba brać pod uwagę nagłe sytuacje. Już się nie dam zaskoczyć, jednak praca z Irenką kusi moją mroczną duszę. Jest najszybszą maszyną na mojej kopalni, a gaz chodzi tak idealnie, że chcę się go przyciskać do samego dołu. Wolę unikać pięknej Ireny, dla bezpieczeństwa swojego oraz braci górników. PS. Napisałem w sobotę dla kilku osób, jednak namówiono mnie do opublikowania dla szerszego grona. Pani B. była pierwszą recenzentką, bez Ciebie ta historia nigdy nie opuściła by mojej głowy!!!
    1 punkt
  14. odkąd nastała nam nowa era he he :) gemonii komputerów prawie cała nasza ludzka rodzina w wesołe małpy się zamieniła :) @iwona @maria... @janek i @ waldemar... bawią się w necie, bawią się w teatr! i nawet bardzo poważnych poetów nie mija ta maskarada w adresie: małpa przy nicku: małpa cząstkę człowieka ta "ona" skradła p.s. wierszyk pisany na kolanie stąd wartość jego mierna lecz dodam szybko moi kochani że jestem Wam szczera i wierna :) @iwonaroma
    1 punkt
  15. Góra, r a r ó g. Eliza, raz ile? Rum; Eliza razi, lemur. A darów wór, Ada. Radarów twór, a dar. O tak, cacka, jak cacka to.
    1 punkt
  16. na psa kota i rybę blady strach napadł usłyszeli w telewizji że przyjdą północą i będą się krzywić w uśmiechu pytaniami o przyszłość bogactwo związek pracę może nawet coś jak na świecie pokój kto z nas mowę ludziom wygłosi pies kocha tak że kłamie za głaskanie a kot ma wszystko wylizane niech zgadną dlaczego oni ciągle liczą na drapane tylko ryba mową się nie sprzeciwiała i wnet jednogłośnie wybrana została tydzień czasu masz na wydumanie pływała więc w koło zakręcając słowami by móc zalśnić nocą w księżycowym blasku tysiącami odpowiedzi na niejasne pytania własną kolędą w pochwale boskiego życia niech się dowiedzą jakie jest jej zdanie z generalnej wyszła jednak próba noża potrzebowali wanny do kąpieli no przecież mruknął kot niecierpliwie na miskę zerkając a pies zamerdał ogonem nie będzie gadania bo nas nie wybrano do słów układania i zaszczekał widząc niespodziewanych gości tylko żeby się ryba nie spaliła ze złości 15.12.2018
    1 punkt
  17. noc to nie tylko ciemność to także pora dla poetów zwłaszcza ta letnia którą pełnia podgląda jak poeci patrząc w niebo w gwiazdach przebierają szukając tej jedynej - bo w niej wena ukryta noc to matka dla poetów to jej zawdzięczają wiersz o miłości którą osobiście skonsumowali
    1 punkt
  18. echa zapragnął dotknąć o to o tamto zagadać zbliżyć się do gwiazdy sprawdzić czy prawdziwa wilka pogłaskać poczuć adrenalinę - zapytać tęczę skąd tak barwna u niej wena z wiatrem się skumać hulać z nim po polu na mchu się położyć poczuć jak w bajce tylko tyle nic po za tym ale jak tego dokonać skoro dzień i noc ucieka szybciej niż prędzej
    1 punkt
  19. czy jest możliwe aby dalekie było blisko wiatr zawsze ciepły uśmiech nie fałszywy czy jest możliwe aby uwierzyć nie wierząc pokochać będąc nie kochanym czy jest możliwe aby wysokie było nisko żeby złodziej okradł samego siebie jak widać to nie są łatwe pytania mimo że nam się wydaje iż odpowiedz tuż tuż
    1 punkt
  20. czy to już czas już czas już czas powiedzieć wszystko pomyśleć wszystko wyrzucić wszystko i jednym klaśnięciem zapełnić przestrzeń tą nieuchwytną chwilę noc i podnieść oczy zobaczyć nic usłyszeć głos don fernanda ..miliony gwiazd miliony mgławic kurwa miliony mgławic a my zajmujemy się elektrodami przykładanymi do genitaliów.. czy to już czas już czas już czas porzucić genitalia wszystko porzucić siebie i nagłym oddechem wstąpić w mgławicę stać się mgławicą i to pytanie co zabrać zachować aby ta cwana suka śmierć nie dopadła już nigdy milionów gwiazd milionów mgławic milionów nas by czułym uściskiem elektrod nauczać miłości..
    1 punkt
  21. Zaciśnij usta Nie jesteś pusta Cicho siedzisz Nic nie bredzisz Myśli wiele Tych dobrych niewiele Przemyśl spokojnie Działaj przeciw wojnie Pokonaj swe lęki Nie pożądaj opieki Czas okaże Spokój pokaże Miej swoje racje I interpretacje
    1 punkt
  22. Pomiędzy złotą, słoneczną jesienią, a mroźną zimą parskającą śniegiem, są szare dni, które wciąż maleją i mgły sunące pod bezkresnym niebem. Wokół krajobraz złowrogi, ponury, nagich gałęzi tajemnicze wzory, w ogromną przepaść wpadam czarnej dziury, wołam ratunku, świat stracił kolory! Już czuję zgubę, mam ją tuż na dłoni, nim sypnie bielą, nie doczekam świtu, muzyka wiatru tak, jak w filharmonii smętnie zawodzi bemolami zgrzytów. Ptaki umilkły, albo odleciały i tylko słychać złorzeczące licho, drzewa chcą przetrwać korzeniami wiary, pożyczę od nich, nim usnę. Tak cicho. 15.11.2018r.
    1 punkt
  23. Podoba mi się ?
    1 punkt
  24. Pobawiłam się trochę tekstem :-) źdźbła trawrdzawe niedobitki jesieni wpatrzone w bezkres białego świata ile w nim zimna w słoneczny dzień ile goryczy w tobie i choć po nich proch zostanie w twoim sercu zakwitną kwiaty majowe
    1 punkt
  25. Że są to wiem. Napisałem, że nie powinno. Pzdr
    1 punkt
  26. Pośród kurhanów pradawnych mgłą zasnutych I gór strzelistych W brzmieniu strumienia I szumie liści Tam gdzie starych proroków odświętne symbole Szukam Ciebie moje ty najsłodsze pragnienie
    1 punkt
  27. Jakie to polskie, powiedziałby. I niestety, w tym przypadku, nie jest, to DOBRE bo POLSKIE. Paradoksalnie, muszę powiedzieć, że wydaje mi się, że wiersz, niestety, dosyć dobrze oddaje mentalność znacznej części polskiego narodu (o! jakie nieładne słowo, omal niepoprawne politycznie), może więc lepiej - kierowcy ;) Pozdrawiam :)
    1 punkt
  28. aby wypośrodkować święta i o wyższości ich nie myśleć prócz miłych Świąt także w Sylwestra dobrej zabawy Sylwku życzę. i dziękuję :)
    1 punkt
  29. No i zaszło słońce. Bo słońce zachodzi. Kij ma wszak dwa końce, a gorzałka szkodzi. Bo nic nie trwa wiecznie. A miłość? Ktoś spyta. Ja tam niekoniecznie. Wiara ma ukryta.
    1 punkt
  30. Właśnie przypomniało mi się że muszę posprzątać w akwarium ? A tak poważnie, po przeczytaniu wiersza zastanawiałam się identycznie jak przedmówczyni do czego go dopasować. Między innymi dla tego też wydaje mi się ciekawy. Pozdrawiam ?
    1 punkt
  31. Wlazł mi ona taka jak on Była sam jak ona a nie sama jak on Jej chłód był jak metronom Zawsze pierwszy ustępował jej ona pasował monitorujac ruch splawika Krzyczała jak on Ona w nim jak w zaparowanej szybie Kto to zobaczy Kto się poskarzy.
    1 punkt
  32. Jest pomysł, ale brakuje szlifu. Pozdrawiam
    1 punkt
  33. Rysa jak solówka gitarzysty Zakląc można A gdybym był anglikiem Z tą kierownica Jak francuzem co całuję żaby Albo grekiem co udaje samego siebie Wycinam to wszystko teraz Idę do bankomatu po ludzki rozum Idzie ze mną pies wstyd mi
    1 punkt
  34. whythellnot - dziękuję za głos
    1 punkt
  35. potrzebujesz jakiegoś mitu żeby żyć nieskomplikowanego wydobytego z glinianego dzbana zaczynu do ożywienia odrętwiałego podejścia układasz doczesność z trafnych lub nie wyborów wypełniasz codzienną ankietę przynależności wchodzisz na drogę poszukiwań w bezmiar przetykany Czarnymi Dziurami wiedząc że życie ma własne plany nie zawsze najlepsze a przestrzeń wolną urojonego nieba dzieli nieskończenie
    1 punkt
  36. dziękuję iwonieromie za głos. Pozdrawiam
    1 punkt
  37. o krok od kołdry o włos do gęsiej skórki zimne paluszki
    1 punkt
  38. Jak to mawiał mój dziadek: tak piękny, że aż brzydki. A może na odwrót? Mnie też rozbawił komentarz Marii, choć wiersz raczej skłania do zastanowienia się, gdzie jest równowaga? Pozdrawiam Panie :)
    1 punkt
  39. Chociaż życie próbuje inaczej Ja nie pękam nie peniam nie płaczę Tylko łapie promyki z dnia na dzień A gdy noc mi nieboskłon przesłoni Choć igliwo ukłuje zaboli Ja nie pęknę Nie potrafię żyć obojętnie
    1 punkt
  40. możesz sobie popłakać płacz czasem dobry jest ale niczego nie zmieni więc może lepiej roześmiej się pośmiej się śmiej będzie mniej cieni
    1 punkt
  41. ..to jest szaleństwo wiem iść do ciebie przez te wszystkie planety dokładnie tak jak do śmierci..
    1 punkt
  42. Są jeszcze enpe - meluzyny ;)
    1 punkt
  43. biedny jest człek który pożąda wielu rzeczy* a każdą rzecz wielu - o zgrozo się wydaje po stokroć więc bywa największym ów biedakiem z biedaków ten co mu pożądać już nie staje albowiem strzec rzecz tę poprzysiągł a nie by się jej zrzec w rzeczy samej */Leonardo da Vinci - "biedny jest człowiek, który pożąda wielu rzeczy"
    1 punkt
  44. Wielki wieloryb Rozpłynął się na błękitnym niebie. I były większe, wciąż większe kręgi. Rozchodzące się, jakby wody, Jakby to szary kamień wpadł W beskresną toń rzeki, A może tylko małego jeziorka. Łapią go, jego wielki, pulchny Balon, to górna płetwa. Kleszczą w czarnej siatce, By nie sięgnął gwiazd. A przecież ich nie ma W tym błękicie. To mali, lecz dużo ich, czarni, Jak nurkowie zagłębieni w górze. W błękitnej górze, lecz stromej, zrobionej Z puchatych chmur. A na czubek balonu wszedł jeden Mieszkaniec wieloryba. I był kremowy z czarnymi oczyma, Jakby w nim była noc. Usiadł i grał na trąbce. ... A co, nie wiem. Wieloryb opadał. A z tej góry jeszcze nikt nigdy nie spadł. Bo takie są tam piękne widoki.
    1 punkt
  45. nieraz pukał jednak nikt nie otworzył było smutno bo to były jego drzwi za którymi on marzenia wił o tym jak ktoś gdy on puka otwiera mu z uśmiechem nieraz pukał ale na próżno one umarły
    1 punkt
  46. Myślę, że do skonsumowania czyli gwałtu nioski nie doszło ??? Kogut zasługuje na niedzielny obiad, a myszołów na myszkę. Byłam, czytałam, Gratuluję debiutu :)
    1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+01:00


×
×
  • Dodaj nową pozycję...