Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 06.12.2018 uwzględniając wszystkie działy
-
Podpowiedz w co mam wierzyć Wśród tylu różnych prawd Czy słowa mogą zmienić Tych kilkanaście lat A może lepiej w ciszy Popatrzę w twoją twarz I oczu smutne rysy Czy jeszcze znajdę nas9 punktów
-
warto kochać marzyć żyć bo to wszystko razem spięte tworzy piękną nić - nić po której się wspinając nie spadniemy w dół5 punktów
-
smutne bezwiedne zamyślenia niepewność w szeroką kratę horyzonty zbyt odległe myśli o niczym garbate pierwiastek szczęścia niewielki potęga rozpaczy bez granic pusty śmiech i suche łzy wszystko to na nic czym pokonać zwątpienie jak się z losem mierzyć jednym słowem uwierzyć5 punktów
-
więc na ten przykład chmury co zaprzeczeniem grawitacji ktoś powie nie masz racji i obraz pozostanie bury a potem źródło co płynie z góry i wzrasta do rozmiarów morza powie ktoś taka to wola boża poszarpało moje myśli na wióry ziemia jest okrągła czy też płaska i jak to wszystko trzyma się kupy powie ktoś brzydko nie zawracaj mi... może ktoś doda parę słów co łaska4 punkty
-
zazdrośnie strzegę przed nagłymi wypadkami zawałami pożarami mordercami poję herbatką z maliny lampką wina pod lampą bez winy opatulam głaszczę tulę i kocham niech przejmie mnie niepostrzeżenie przezroczyście cichutko na tę lepszą stronę o to jedno ją tylko proszę4 punkty
-
trzecia trzydzieści czas zimowy więc świt jeszcze daleko otwieram okno na granatowym niebie samolot zostawia kryształki lodu i diamenciki zerkają znad turkusowych obłoków cicho i zimno wszyscy śpią chyba więc zamknęłam okno i kołdrą się zakryłam o czym myślę nie wiem czemu nie śpię nie wiem nie wiem nie wiem nie wiem pewnie zasnę około siódmej i obudzę się w samo południe kiedy będzie już za późno2 punkty
-
Spoglądam na niebo rozświetlone nocą, pajęczyną mgławic na skrzydłach Łabędzia cicho wypowiadam magiczne zaklęcia, powtarzam trzykrotnie, ale nie wiem po co? Drżąca chmura Strzelca mieni się i świeci, pajęczyny utkawszy złocisto-miedziane, kiedy spojrzeć w górę, czasem gwiazdą spadnie, na dno źrenic spływa kaskadą zamieci. Samotna z miriadów zerwała się nagle, granat żarem cięła spadając na ziemię, nie miała dziś szczęścia, utonęła w bagnie, lecz szczęście przyniosła z kosmicznych przestrzeni, bo okruszek słońca spadający pragnie, aby wyproszone trzy życzenia spełnić. 06.12.2018r.2 punkty
-
Lubię siedzieć przy ogniu naprzeciw obcych mi twarzy; czytać z oczu przygody, oglądać inne miraże. Lubię siedzieć przy ogniu, chleb swój na kiju rumienić; patrzeć na zachód słońca przy dźwiękach z odległej ziemi. Ref. Człowiek przychodzi wieczorem z tobołem niepewnych skojarzeń; rankiem wybywa szczęśliwy z siłą, wspomnieniem w darze. Lubię siedzieć przy ogniu wspólnym i drewna dokładać. Jedno słowo na wejściu i jakbyś miał już sąsiada. ref. Lubię siedzieć przy ogniu pieca, gdy siąpi na dworze. Ciepłą podać herbatę, snuć tęsknotę za morzem. ref. Lubię siedzieć przy ogniu, gdy niknie światło płomieni i ktoś sączy opowieść - my razem kręgiem złączeni. ref. 16.08.20182 punkty
-
Dziękuję Marii_M, 8fun i kilku innym osobom, które w sposób bezpośredni lub pośredni przyczyniły się do powstania tego wiersza. z daleka od wrzących kolosów szczęśliwie mijałem planety gorące jak serce kosmosu wyziębłe jak jego oddechy choć nie wiem czy byłem szczęśliwy pędziłem przez przestrzeń w nieznane spokojny niezmiernie do chwili gdy ciebie na kursie spotkałem ta siła odwieczna natury co ciała do siebie przyciąga zmieniła podróży walory i w ciebie zapadłem do końca przez chwilę płonąłem jak gwiazda chcąc spełniać najskrytsze życzenia spalony doszczętnie wygasłem upadłem zaryłem się w ziemię że ktoś mnie odnajdzie podniesie już dawno straciłem nadzieję spłonąłem nieomal zupełnie dziś jestem jak inne kamienie2 punkty
-
* * * szarość pomiędzy kwiaty plotą wianki w słonecznym uśmiechu topnieją lody gąbczaste żuławskie łąki próbują zaczerpnąć tchu pośród gwary powstałych jezior niebo patrzy jakoś inaczej gęstnieje coraz więcej ptasich latawców bociani klekot wieszczy Sylwia Błeńska 3.04.20182 punkty
-
chciałam mieć jakieś zwierzę więc przygarnęłam kota za serce czule bierze. by łazić biegać po płotach spacerem pod dawny murek wybrałam się z Oskarem tam siedział niczyj Burek więc rozpoczęli zabawę stałam patrzyłam z boku jak pies z kotem bez przeszkód potrafią się dogadać wbrew starym opowieściom 04.12.2018r.2 punkty
-
mój mąż pojechał rano po zakupy miał wrócić za niedługo wrócił po północy i jeszcze na źle napruty wchodzi i trzaska drzwiami krzesła w oparcia całuje parapet chce wyrywać klęka płacze żałuje podchodzę ze strachem cichutko by dzieci nie pobudzić boję się ale idę bo bardzo może nabrudzić popatrzył na mnie krzywo stanęłam czekam przy ścianie jeszcze raz rzucił okiem zasyczał gdzie bułki na śniadanie! i krokiem opętanym w moim kierunku zmierza więc chcąc nie chcąc przypadkiem z liścia za chwilę w śledzia mój mąż dzisiaj rano do pracy nie pojechał leży stęka w łóżeczku mówi że będzie zdychał a zdychaj sobie zdychaj oj ty moje kochanie idę kupię litr wódki byś zdechł w normalnym stanie 01.12.2018r.2 punkty
-
Pewien szermierz z Poniatowej Stracił dla wybranki głowę Miał w trakcie cięcia Oczy cielęcia I wbijał szabli połowę2 punkty
-
Powiało grozą :)) Nie lubię pijanych ludzi. Grrr Serce za odwagę opisania historii :))2 punkty
-
No nie uważam, że trzeba próbować wszystkiego. Jeśli widzę, że inni taplają się w kałuży, nie muszę do niej wchodzić, nie muszę wylewać na siebie pomyj, żeby je poczuć, a następnie zobaczyć jak wyglądam, Nie jestem żądna takich wrażeń. Fajnie, że wyszedłeś na prostą. Teraz się jej trzymaj i nie namawiaj innych żeby próbowali :)2 punkty
-
Dziękuję, Alicjo. Życie jest niespodziane. Trzeba się nim delektować, a próbować trzeba wszystkiego. Nie chwaląc się, ani się żaląc powiem Ci, że wyrosłem w głębokiej patologii, ledwo zdawałem z klasy do klasy. Potem byłem jednym z lepszych studentów na studiach, które rzuciłem. Największe problemy w szkole miałem z polskim, matematyką, fizyką, a znam obecnie 5 języków i piszę poezję sylabotoniczną... życie to jest bal, jak śpiewała Rodowicz2 punkty
-
Chciałabym żeby ktoś napisał książkę o dorosłej Pippi Langstrumpf przeczytać i wiedzieć nie popełniać tylu błędów nie odkrywać księżyca ściągnąć przepis choć na chwilę .1 punkt
-
Spotkanie Dziś spotkałem cię na drodze i nie mogę przestać myśleć, z twojej sierści słońca promień krzesał świtem złotą iskrę. Chyba jeszcze strzygłeś uchem, albo podmuch wiatru to był zaplątany w miękkim futrze, gdy mrużyłeś skośne oczy. Skąd wracałeś? Czy z gościny? Może inne pilne sprawy przygnały cię tu, gdzie dymi w mgłach porannych asfalt czarny? Tu gdzie miasto nieproszone pośród spalin, w opon pisku wypłoszyło las betonem biedny, martwy niedolisku.1 punkt
-
sztuka wyblakły kwiat otwiera witryny i wyciąga jakby pełny świat bo całego siebie wypijasz do końca za wszystkich nas aż zostaje miejsce posadzą tam drzewko na zmurszałej podłodze a skrzypienie pójdzie, pójdzie w pierwsze liście nie zrozumie celu tak wielu kroków i to chyba sztuka ta, która porusza.1 punkt
-
Wyrzutek, odmieniec, odstręczające indywiduum tak mógłbym się określić po stosunku wielu ludzi względem mnie. Nieczuły na ból fizyczny, otępiały i po części ślepy na świat. Oderwany od rzeczywistości i bujający w obłokach. Uwiązany w ciele jakby więzień a z drugiej strony niekompatybilny z nim i dryfujący gdzieś poza cielesną powłoką. Odtrącony przez świat, zwalony na ziemię jak drzewo z wyrwanymi korzeniami. Bez miejsca na świecie, bez celu egzystencji, beznamiętnie człapiący przez życie. Wybrakowany, z piętnem na duchu. Okaleczony wewnątrz, na zewnątrz osowiały i przygaszony. Ogień paleniska duszy zgasł niczym węgle rozrzucone na piasek. Wypalony i wyzuty z życia. Energia, siła i wigor wyciekły jak przez pękniętą wazę. Konająca istota wytykana jak potwór. Gdzie jej miejsce, dokąd powinna podążać. Poszarpany i stłamszony, zdeptany i złamany. Zbyt nieludzki jak na człowieka jednak cierpiący pustkę. Gdzie winienem podążyć, w stronę kostuchy w ostatnią podróż czy dalej brnąć przez puste życie. Rozpadam się od środka, nieprzyjemne uczucie rozrastającej się wyrwy. Na horyzoncie nie widać już nic, oprawcy i gapie zniknęli a plotki ucichły. Gnijąc w środku i czując tą czerń zbliżającą się do rdzenia, zaczynam czuć oddech na plecach to ona wskazująca palcem to jeszcze nie teraz. Resztka żaru musi zgasnąć.1 punkt
-
horyzont wybuchł milionem czarnych słońc i gwiezdny rój rozproszony spada mgłą co świtu blask w najciemniejszą zmienia noc gdzieniegdzie mdło rozświetlaną poprzez grom przesiąka strach do ludzkich nagich wnętrz potokiem łez pożegnalnych bryzga deszcz od wiatru tchu zmrożonego ciała drżą a ręce w mroku szukają innych rąk1 punkt
-
wiało jak w ulu szumiało potężny tajfun wdzierał mi się pod płaszcz i jej beret turlał kulejąc lub tańcząc z nim wzdłuż alejek chyba dopiero wtedy w wielkich kroplach deszczu odkryłem rozmiar zgliszczeń jaki poznać mi dziś przyszło pewnie wiesz jak bardzo się zestwarzeliśmy powiedziała uśmiechając się bezwstydnie o mało nie popłakałem się ze śmiechu i nic nie odparłem by zapał wystygł i szok opadł z pieprzem bo wrażenie nieśmieszne całkiem było wzruszyła mnie i ramionami ta twarz pergaminowa lecz już nie tuzin ino ziemcowa uroda przez drani latami szpecona usta glonojada upaszczone w porcelanach wulgarnie sztachetami nic to szepnęła sama do siebie i szyb ko się już żegnałem a że gnając klęknąłem to taki gest tylko dla niej na intencję by zdołała choć wnętrze ratować jeszcze nie w ruinie tylko ten nadbagaż nieszczęść na pawlacz czas by upchać lub nigdzie1 punkt
-
Kiedy zrozumiałam wreszcie, że mnie już nie kochasz stało się tak, jakby nic się nie stało. Wielka woda nie wystąpiła z brzegów, ani piorun nikogo nie zabił. Naprawdę. Żadne państwo nie ogłosiło stanu wyjątkowego ani wojna się nie zaczęła. I tylko powietrze wokół mnie nagle zmieniło fakturę. Lepka pajęczyna skręciła mnie w kokon od środka. I kiedy podczas toalety porannej, malując rzęsy wzięłam pierwszy łyk, moja kawa smakowała jak błotne latte. Spokój mnie roztrzaskał na tysiąc kawałeczków. I nie jest to wcale łatwiejsze, nawet, jeśli mówisz, że kochałeś mnie zawsze, zanim się spotkaliśmy w tym pierwszym zapomnieniu. I zanim nas śnieg, zanim nas mróz porozdzielał.1 punkt
-
Wyłączam wifi w głowie i jestem w tej ciszy bezradna jak karp, co ostatnie powietrze w wannie łapie. Szukam relaksu, a nie umiem przestać się trząść, otrząsnąć z ciebie, więc pływam w basenie z rozgrzanym winem i winą oblewam się sama. I medytacje uprawiam, a potem chwytam się leżaka jak brzytwy, bo chcę by mnie pochłonął, żeby sił starczyło na niemyślenie, nie na niby i nie na nas. Choć nadal. Męczy mnie ta dal od nas. Łowię ciszę. Ciszej.1 punkt
-
Płyną chmury po błękitnym niebie przemierzają falami przestworza, ponad ziemią jak wzburzone morza płyną chmury, gdzieś prosto przed siebie. Wiatr wesoło nad łąkami śpiewa, gładzi liście na starym kasztanie, czeka świtu aż po nocy wstanie, by od nowa potarmosić drzewa. Była wiosna, zawitało lato, tuż po lecie jesienią pachniało, a tu zima, jakby było mało, czy się martwić, czy dziękować za to? Płyną wody w rzecznych korytarzach, odbijają błękitne obłoki, wiatr ze śmiechu aż wziął się pod boki, że ten cykl się bez przerwy powtarza. 26.11.2018r.1 punkt
-
1 punkt
-
Gazele myśli i Ślimaki zdarzeń w wyścigu do wodopoju na Gwałt. Jestem tam, ale jeszcze nie zdążyłam Dotrzeć.1 punkt
-
1 punkt
-
Dzisiaj wszystko można kupić - pozostaje kwestia ceny. Czasem łatwo się pogubić, bo nie wiemy czego chcemy. Więc łapiemy co popadnie jeśli tylko jest w zasięgu. W świecie rozbudzonych pragnień często roi się od błędów. Droga staje się nam kręta; życie stwarza ciągłą presję. Na skutek gonitwy tempa. nie ma miejsca na refleksję. Co faktycznie wartościowe? A co tylko blaskiem kusi? O coś, co zaprząta głowę możesz walczyć, lecz nie musisz. Nie potrzeba ślepo gonić, by zdobywać rzeczy zbędne. Szkoda bezsensownie trwonić czas bezcenny i energią. Może warto się zatrzymać, porozmyślać dłuższą chwilę i samego siebie spytać, po co tak naprawdę żyję.1 punkt
-
Odchodzisz Mamusiu, Fizycznie umierasz, Lecz wiem, że Twa dusza Będzie wciąż mnie wspierać. Choć tęsknię już teraz I ból Twój oglądam, To by Cię zatrzymać Nie mogę zażądać. Twój czas już nadchodzi I pojdziesz do Pana, Lecz tu pozostaniesz Na zawsze kochana. Zasnęła na zawsze. Już lekko Mateńce. Ja jeszcze potrzymam Stygnące ręce.1 punkt
-
Dzięki za przypomnienie starej dobranocki z tytułowymi bohaterami. Pies i kot zdaje się zwała :)1 punkt
-
Ot - anieli - wór, a darów ile na to. I narada tu, bo to but, a dar Ani. Nota; buty? Tu baton. To mu sortuj, aniołkom zmokło, i na jutro sum - ot. Tu ban i Elka naklei na but. Ono, Mikołaju, bujało kimono.1 punkt
-
@Nieznajomy Niewidzialny Cześć. Ładne słowa, o dobru, spokoju. Ale moja uwagę szczególnie przykuły wersy [Płacę] Jestem też pełna podziwu dla Pl za słowa: Tak szansa jest zawsze, a łzy to oczyszczenie, wg mnie, oczywiście. Dobry wiersz. Kłanaim Justyna.1 punkt
-
Zagrzebani pod gruzami, zakopani pod zwałami, niemi, wierni, bezimienni, wyszydzeni, przekreśleni, spopieleni po źrenice, obumarli by dać życie.1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Czas wrócić do domu, już dość poszukiwań; na stronie piętnastej odkryłem dziś mapę - pomoże mi w pracy, tak, pamięć jest chciwa, lecz trzeba dozować napięcie, a zatem: jak co wieczór postawię na gazie czajniczek, spojrzę na pelargonie i kwiaty policzę, zasłucham się w pieśń o myszy brązowej pijącej herbatę, i o kocie drapieżnym - ten myśli "gdy złapię...", oczyszczę krew. Dzień senny, niemrawy, nie utkwi wśród wspomnień. Plac Rady Europy i brudny autobus, pijany żartowniś krzyczący coś do mnie. Już tylko pięć kroków od progu, a w domu jak co wieczór poczytam o barwnych zdarzeniach, popatrzę, jak w doniczce pąk w kwiat się przemienia, zasłucham się w pieśń o polach wrzosowych, niech różem zapłoną, i o koniach masywnych, gdy ku wsi powiodą, odpłynę wnet. 6.03.2017 Całość mocno inspirowana starym albumem Jethro Tull Heavy Horses.1 punkt
-
Bolesny niczym poród ten wschód księżyca. Ponoć prawdziwe piękno, prawdziwa sztuka zawsze rodzi się w bólach. Też mnie troszeczkę ta inwersja uderzyła po oczach, ale całokształt bardzo dobry. Pozdrawiam serdecznie :)1 punkt
-
1 punkt
-
słówka w prawo słówka w lewo inwersja, przerzutnia melanż - metafora ażur z objawieniem wzór ścisły i sens wykończenie: plisy wersy karby formy szew do wyboru: ------------------- ///////////////////// XXXXXXXXXXXXXXXXXX cięcie . czytanie przymierzające jeśli pasuje - jest ciepło i ładnie a jak nie zawsze można przecież spruć do słowa i zacząć od nowa to wierszne dzierganie :)1 punkt
-
Wcale się nie dziwię PL - owi, że znalazł się w takim beznadziejnym stanie. Zrobił i robi to na własne życzenie. Sam nie wie czego chce, a czego nie chce. Powinien popracować na sobą. A tymczasem Pozdrawiam:)1 punkt
-
Komentowałam PL czyli podmiot liryczny wiersza, nie Ciebie. Sam wiersz ma wiele do życzenia, ale to moje zdanie, może opinia innych będzie lepsza do przełknięcia dla Ciebie. Wiersz, to nie jest to, co uleje się z pióra. Zazwyczaj słyszę, że autor pisał sercem. Do serca trzeba jeszcze dołożyć głowę - czyli wiedzę. Do jej nabywania mocno zachęcam. :)1 punkt
-
Raczej oczekiwałem odpowiedzi czy ma to ręce i nogi ;). Psychologizować nie ma co, przecież mnie nie znasz a już oceniłaś ;p. Zbawiać świata nie zamierzam a w swoim życiu widziałem i przeżyłem wiele. W pracy zawodowej zajmuje się przypadkami trudnymi i bardzo trudnymi obcując zarówno ze śmiercią. Dziękuję Alicjo za komentarz i postaram się wziąć do serca :) .1 punkt
-
:) Modra, Poe leci, w len dał ładne lwice leopardom. I Maru za poetami i Mateo pazurami.1 punkt
-
Kłębuszek Kot zwinięty w kłębuszek maluteńka kuleczka, drzemie słodko nasz mruczek szczęściem jego miseczka. A jeszcze nie tak dawno futerko miał zmierzwione - ogon mu podpalono, oczy były zamglone. Biegał, skowyczał z bólu, błagał ludzi o pomoc. Mówili: spadaj ciulu, więc przytulała go noc. W dzień wychodził na trawę wchłaniając słońca promień, grzał ciałko obolałe, zdzierał z ogona ogień. Cierpliwie znosił swój los - czekał na zmiłowanie. Przyszło, zdążyło na czas, jak to dobrze, o Panie. J. A.1 punkt
-
Cześć, to trochę mało logiczne. Sen daje ukojenie, choć, gdy jest koszmarem - może tu masz sen o "gonitwie myśli", to właśnie koszmar. Fatalny jest natłok myśli, można się bardzo zmęczyć. Trzeba jednak działać, to wyczytałam z Twojego wiersza. Pozdrawiam Justyna Adamczewska.1 punkt
-
1 punkt
-
Dziękuję za odwiedziny. Droga Evicco, to jest ironia, raczej do gorzkiego śmiechu. Odnośnie na źle napruty: w środowiskach rodzin, gdzie któryś z członków nadużywa alkoholu, mówi się: o znów się napruł na źle tym razem, czyli nie położy się spać, tylko będzie rozrabiał, szukał zwady, robił awanturę. Może też napruć się na dobrze, w tym powiedzeniu też kryje się dwuznaczność. Widzisz, nie dość, że po dwunastej dopiero wrócił, to jeszcze pijany (napruty), i nie dość, źe pijany, to jeszcze na źle, Być pijanym na dobrze i na źle- to jest „groteska.” Pozdrawiam i życzę udanej niedzieli:)1 punkt
-
"w mej duszy i uczuciach tkwi i kryje się coś co sprawia, że miejsce to szczególną daje mi radość; przecież i Odyseusz, ów mąż mądrością sławny, odrzucił – jak powiadają – propozycję nieśmiertelności, aby tylko ujrzeć Itakę" Marek Tulliusz Cyceron1 punkt
-
Piękny wiersz i bardzo smutny. Aż popłynęło mi kilka łez. Tyle zwierząt ginie pod kołami samochodów!...1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+01:00
-
Ostatnio dodane
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne