Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 28.08.2018 uwzględniając wszystkie działy

  1. lubię te noce letnie gwieździste z księżycem co uśmiech ma spojrzę na niebo gwiazdy policzę samotność cicho gra piękne melodie wciąż mówią do mnie to przecież zwykła jest noc przestań już marzyć nic się nie zdarzy mija kolejny rok zegar mój staje z tęsknoty za nią wskazówki przykrywa rdza czasem gdy północ wolno wybija pytam dlaczego ja patrzę do góry nawet gdy chmury przykryją kożuchem blask i mam nadzieję, że coś się zmieni księżyc oświetli nas
    6 punktów
  2. ze zdwojoną siłą wróciło messenger, telefon, e-mail strach i rozpacz przepraszam, że się spóźniłem rozrywa ból gdzie jesteś choć twoje ciało tu Ty odszedłeś ja zostałem z niewypowiedzianym na stałe jestem i kocham cię Tato
    3 punkty
  3. Dzisiaj rano otworzyłam oczy, jak zwykle obudzona promieniami słońca wpadającymi przez okno na poddaszu. Jednak nie wszystko było takie samo. Czułam się dziwnie, nie za bardzo wiedziałam o co chodzi. Zsunęłam się na kraj łóżka i zrzuciłam nogi na ziemię. Były jakieś mniejsze i chudsze. Jeszcze bardziej się zaniepokoiłam. Poszłam do łazienki i w lustrze zobaczyłam siebie. Siebie sprzed co najmniej 14 lat. Zeszłam na dół, nie było śladu po tych wszystkich remontach, które rodzice wymyślali przez ostatnie 5 lat. Nie wierzyłam w to co się stało, myślałam że może jeszcze śpię, ale nie. Wszystko było zbyt realne. Może to dziwne, ale nie zmartwiłam się. Byłam strasznie szczęśliwa. Pierwsza myśl: biegnę do dziadków. Ubrałam się, zjadłam szybkie śniadanie. Przechodząc przez kuchnię zauważyłam wiszący kalendarz, już byłam pewna. Znów mam 7 lat. Moje beztroskie dzieciństwo wróciło, albo to ja wróciłam do niego. Przyszłam do dziadków, nie miałam dużo do przejścia. Dzielą nas tylko dwa domy. Weszłam nie pukając, drzwi do tego domu zawsze były otwarte. Stanęłam w progu, od wejścia poczułam znajomy zapach. Dziadkowi przywieźli znów jakiegoś biednego zwierzaka, który zginął pod kołami samochodu. Dawał im drugie życie. Sowy, łasice po wyjściu od niego zostawały nieruchomymi figurkami ozdabiającymi domy. Widząc mnie, babcia od razu zaczęła parzyć dodatkową herbatę. Wypiłam napar przy dziadkach i poszłam zbierać moich kompanów. Po paru minutach byliśmy w pełnym składzie pięciu chłopaków i trzy dziewczyny. Różnica między najstarszym z nas Radziem, a najmłodszym Olinkiem wynosiła sześć lat. Wszyscy razem pobiegliśmy na pole, aby się bawić. Podczas biegów, ukrywania się w trawie i kopania piłki zauważyłam żabę. Decyzja była jednogłośna, trzeba się dowiedzieć czym się żywi i jakie są jej cechy charakterystyczne. Złapaliśmy ją, jak zawsze delikatnie. Od małego wpajana nam była miłość i szacunek do zwierząt. Wiedzieliśmy, że tak jak ludzie, mogą odczuwać ból. Przenieśliśmy nasz nowy obiekt badań do najmądrzejszego profesora jakiego znaliśmy. Dziadek był cenionym biologiem, miłośnikiem gadów i płazów, miał także swoje małe zoo w ogródku, ale o tym może innym razem. Pokazaliśmy zdobycz dziadkowi, a on zaczął opowiadać: czym się żywi, jak się zachowuje, gdy się boi i o tym, jak powstają te małe płazy. Po tym ciekawym wykładzie wypuściliśmy żabę bezpiecznie do swojego środowiska i poszliśmy bawić się dalej. Tak dowiadywaliśmy się o życiu wielu zwierząt, od owadów przez płazy, gady, ptaki i ssaki. Czasami przynosiliśmy potrącone przez samochody, ale jeszcze żyjące zwierzęta. Opiekowaliśmy się nimi razem z dziadkiem, a potem wypuszczaliśmy na wolność. Pamiętam opowieść taty: kiedyś dziadek znalazł orła, który miał złamane skrzydło. Wziął go do siebie. Leczył i karmił, a gdy orzeł już wyzdrowiał - siedział mu na ramieniu, gdy ten przechadzał się po swoim ogrodzie. Orły mają dziką naturę i ten także chciał być wolny, więc po nabraniu odpowiedniej ilości sił, uniósł się w powietrze i odleciał. Pewnego dnia wrócił, znów usiadł dziadkowi na ramieniu, ten go pogłaskał, nakarmił i przeszedł wokół domu. Pod koniec dnia orzeł wzniósł się do góry i nigdy już nie pojawił się ponownie. Przyleciał się pożegnać, by na zawsze stać się wolnym. Właśnie kładę się spać. To był wspaniały dzień. Mam nadzieję, że jutro też obudzę się jako siedmiolatka i będę mogła przeżyć kolejny dzień tu, w tym samym czasie co jest teraz, w czasie laboratorium dzieciństwa.
    2 punkty
  4. niepokojące Uczucie jakby Mój Wszechświat świat był tylko makietą Trawa jest Prawdziwa to zwykła wykładzina położona by uspokoić Naturalne Pragnienia Niebo i absolut Nie Kłócą nie Kłóci wydaje Się Z Bezkresem jednak jedynie przytłaczającym sufitem Widzę Które to Niebo ktoś dla zabawy maluje Raz W Gwiazdy raz w chmury i czasem w błyskawice Poczucie odczuwanie zamknięcia I nie jest Jest Ono Dobre, prawdziwe nie Czuję Się Bezpiecznie wolna Zawsze więziona najgorszym są Świadomość, refleksja i uzmysłowienie, że Że Świat Zawsze Był nie ma nic poza makietą Tylko Mój zatrwożony Umysł instynkt samozachowawczy umiejscowił go świat w tym zaklętym miejscu Zgubił Środek bez Wyrazu, sensu Bez Czasu I Przestrzeni Nędzna podróbka Kopia tego Tego Co co zwie się Nazywają Życiem bytem, istnieniem zamiast Obok Ludzi Z realnych ludzi pionki z podłożonymi Prawdziwymi Głosami uśmiechami plansza mająca Mająca Plansza Obrazować Bo „Plansza” zawsze Jest Wyobrażeniem Czegoś Większego Lecz Jako zwykła Figurka Na Niej Umieszczona niepewna Jestem W Stanie Dostrzec to To Na Co co Moja Rzeczywistość pozuje Zwraca uwagę I nie Wiem chcę boję się czy Prawda Jest wydaje się jeszcze gorsza a Moja Istota Różne Istnienia wytwarzając kraty oddzielające mnie od niej kłamią Ratują Mnie Czynniki czy Prawda Jest Lepsza Żyjąc w klatce odbieram Oddaje Sobie Wszystko to co mogłoby Może Do Mnie Przynależeć Wszystko być moje Jednocześnie odbierając Dając każdemu Innym Przynależność Mojej Osoby, mnie oraz Ile ile tchnienia Tchnień Ile osób mijających mnie żyje we własnych makietach A ile miało w sobie dość odwagi by spojrzeć wprost na świat Nie przez skrzyżowane palce chowając się za ścianą swoich myśli uciekając Biegnąc Pod Prąd Lecz odwrotnie odważnie stojąc w nim jako takim narażając się na wszystko Co, które w nim istnieje Roztapia Się też Teraz pragnę wyjść Mam Ważne pytanie Rozważanie czy żeby zacząć naprawdę istnieć muszę się zmienić Czy Żeby Się Zmienić Muszę Zacząć Istnieć Naprawdę
    2 punkty
  5. Zrozum, że nasza miłość będzie już na zawsze. Nie tylko pod kątem pierwszej miłości. Już zawsze będziemy się kochać, nie ważne gdzie i z kim będziemy. Wystarczy jedno spojrzenie w księżyc i znowu będziemy razem. Niebo zawsze nam sprzyjało i będzie. Czas nie istnieje, więc to że teraz nie jesteśmy razem nie znaczy że nie jesteśmy. Po prostu na chwilę obecną nie gramy w harmonii ze wszystkim innym. Musimy być gotowi i czyści, bo to wielka odpowiedzialność, aby idealnie wpasowac się w harmonię świata. Teraz możemy być daleko, poznawać samych siebie. Możemy się nie znać, ale znamy się już za dobrze, aby zapomnieć. Każda nuta, każda piosenka będzie budziła nas na nowo. Każdego dnia że wschodem słońca jakaś myśl nas wskrzesi. Może nie dotkniemy teraz czule swoich warg, ale podświadomością muskamy nasze uczucie, nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Możemy od tego odejść, odrzucić, kłamać, że to nie trwa. Lecz trwa, będzie już na zawsze, bo taka jest idealna kolej rzeczy. Nasza miłość jest idealnym wypełnieniem pustki, więc będzie trwała, nie ważne czy z nami, czy osobno.
    2 punkty
  6. Nie wiem dlaczego i po co tyle wielkich liter. Przy każdej przystaję i zastanawiam się, zapominając o sensie i treści. Zamiast skupienia powodują rozproszenie uwagi i zamęt, do tego stopnia, że nie wiem o czym czytam. Pozdrawiam bez złośliwości :)
    2 punkty
  7. Z cyklu "Warkocze myśli" ~~~ wyciepnięty ze społeczności człowiek niegdyś znany i lubiany obywatel dzisiaj wrak napędzany używkami omijany przez zobojętniałych ludzi mających wysokie o sobie mniemanie skierowaną do siebie pomocną dłoń uznają jako przejaw im przynależny wyjątkowo "głębokiej wiary prawdziwi Polacy" Z G R O Z A
    1 punkt
  8. Nim lato odejdzie, a słońce wysączy turkusową zieleń z gałązek i liści w ogrodzie poznania obok zbitych pnączy usiądę, posłucham radosnych chwil ciszy. Wszystko dookoła mimochodem bieży, chcę cofnąć, zawrócić jak kijem nurt rzeki, a woda mi pluszcze, że dla mnie zaczyna być początkiem. Ona, tam gdzie nic, już nie ma. Więc patrzę na błękit i ptaki przed chłodem płynące jak statki, żaglowce po niebie, usiądę, poczekam na ławce przed domem, nie żałując lata, jesień da mi Ciebie. 28.08.2018r.
    1 punkt
  9. Oto jestem Behawioralnym automatem Rządzonym złym nawykiem Automatem społecznym Często chcę krzyczeć, ale mówię szeptem Maszyną z mięsa Ze słabą funkcją veto Maszyną naznaczoną brakiem i głębią Człowiekiem słabej silnej woli Człowiekiem chybionym Oto jestem
    1 punkt
  10. uciekaj często słyszysz to w głowie dudni jak rozkaz strach dusi twoje ja nie masz sił by innych zrozumieć i nikt nie rozumie ciebie niewiele wiesz a z każdym dniem mniej tracisz czas na szukanie koloru by pomalować ściany opustoszałego serca
    1 punkt
  11. Lalkarz ciężko pracuje. W pełnym skupieniu, oddany roli, porusza cudzym ciałem, bo nie ma własnego. Całe życie zawieszone na paru sznurkach, wcale nie najwytrzymalszych. A przez nie przepływają wszystkie znane i nieznane emocje, objawiane w ruchu kilku części. Bezkresne pustkowia ludzkiej mimiki, zawarte w ruchu kilku części. To wymaga mistrzostwa, zarówno od lalkarza jak i od widza. Lalka natomiast nie może pojąć - dlaczego ci dorośli ludzie wciąż się nią bawią?
    1 punkt
  12. Przeczytałem z przyjemnością. pozdrawiam
    1 punkt
  13. Uwielbiałam przychodzić do Ani koło lasu. Choć ona bardziej przyjaźniła się z Asią, była poważniejsza i obie miały blond włosy. Mieszkała w domu, w którym czuć było, że jest cały czas letni, słoneczny i że mieszka sama, bo gotowała wodę na węglowej kuchni i przygotowywała ciasteczka. Wokół był delikatny ogród z nagietkami, który podlewałyśmy i w którym piłyśmy herbatkę. Byłyśmy wtedy ubrane w przewiewne, białe spódniczki z zaokrąglonymi po bokach dużymi rozporkami. Cieszyłyśmy się. Marzyłyśmy o chłopakach.
    1 punkt
  14. leniwe popołudnie spija ostatnie godziny figa dojrzewa niespiesznie już czas ma podartą fioletową sukienkę i łzę w oku zainspirowane przysłowiem francuskim, już nie pamietam jakim.
    1 punkt
  15. Żeby naprawdę istnieć nie ma potrzeby się zmieniać. Istnienie jakie by nie było, jest prawdziwe, rzeczywiste. Naprawdę. Uwierz. Przy Twoich rozważaniach wchodzimy na jakość Istnienia, a nie na Istnienie jako takie. Pozdrawiam :)
    1 punkt
  16. Witam - pierwszy raz cię widzę - więc witam i życzę udanych tu chwil. A wiersz jak już powiedziano bardzo źle się czyta gubi się sens który tonie... No ale to pierwszy więc myślę że skorzystasz z podpowiedzi i będzie przy następnym lepiej. Pozd.
    1 punkt
  17. Z przyjemnością, bardzo ładne, bb
    1 punkt
  18. W konsumpcyjnym, pędzącym, pustym świecie, właśnie taka doza prawdziwego, idealistycznego romantyzmy, jest jak najbardziej wskazana. Dziękuję <3.
    0 punktów
  19. Summa Summarum: on już nie żałuje. Podmiot liryczny to mężczyzna w średnim wieku ( może po piędziesiątce?, do końca nie wiem ) któremu życie się nie ułożyło, jak również dostrzega uciekający czas i siebie z nim, w tym momencie żałuje. Ale jesień daje mu nową miłość, przepełnioną wzniosłym, prawdziwym uczuciem. I mimo, że żałował upływu lat, w pewnym momencie chciał nawet zawrócić je jak nurt rzeki kijem, to już nie żałuje, bo w pewnym sensie zawrócił nurt- spotkał Ją. Myślę, że czytelnie objaśniłam. Wiesz mężczyźni inaczej spostrzegają niź kobiety. To by było na tyle. Jak masz jakieś pytania, to zadawaj, chętnie odpowiem. Hej :)
    0 punktów
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00


×
×
  • Dodaj nową pozycję...