Żonom, córkom, siostrom, matkom.
Ave Femina
Wy, madonny malowane
patriarchalnym make-up'em,
nierzadko za własne zdanie
z pasją głaskane kułakiem,
z dodatkiem do niemiłości,
pod zgasłych oczu okapem.
Wy, muzy na pohańbienie
skazane w kohabitacji,
ze wzrokiem, co piekieł cienie
tak trudno wam w nim zataić,
w matni sypialni zaszczute,
śniące na jawie koszmary.
Wy, królowe z praw odarte
stanowienia o swym łonie,
za westalizm, za oddanie
macie — klitoridektomię,
namazanie wiecznym piętnem,
za grzech, Ewę i Pandorę.
Wy, czarodziejki na stos sati
jak suche szczapy ciśnięte,
przed wami w hołdzie cny Narcyz
na złotej tacy ze wstrętem
złożył głowę Olimpe de Gouges,
i obmył skrwawione ręce.
Wy, boginie-niewolnice,
łez padołu dobre duchy,
nie rzucajcie srebrnych skrzydeł,
by żyć godnie mogły córki,
choć to nie jest równa walka
coraz więcej Orfeuszy.