Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 09.11.2017 uwzględniając wszystkie działy
-
Czy księżyc nam kiedyś zniemodniał, spogląda wciąż po staroświecku, czy niebu się gwieździć znudziło błękicić i deszczyć przy deszczu? Czy maje już maj odżegnały, a ścieżkom zdłużyły bezkresy lub brzegi pobrzydły od fali, a tyś mną nabawił, wycieszył? Co, jeśli się także na zawsze to twoje i moje uparło, co chciałbyś, niestety? na szczęście? ja wolę już trudno - niż darmo.9 punktów
-
Z babim latem Jeszcze zajrzało babie lato 28.09.2017r. jest roześmiane puszcza oko szatę ma zwiewną i bogatą na słońcu mieni się pozłotą. Za babim latem gnaj po łące bo tego lata jest tak mało dopóki świeci jeszcze słońce by trochę dłużej pozostało. Babiego lata nitki zwijaj jak z cukru watę w słodkie motki zwiewne marzenia ciurkiem spijaj ich wyobrażeń nektar słodki. Usiądź pod klonem rozłożystym podziwiaj cudny świat natury gdy wiatr z pokłonem zamaszystym strząsa barwione listki z góry. Ten listek klonu zawirował w promieniach słonka aż się mieni i do stóp twoich poszybował tak barwny, pełny jest odcieni. Być może listek do zielnika dla wspomnień ciepłych powędruje będzie tym bodźcem do wierszyka bo babie lato inspiruje.3 punkty
-
Na szczęście nadal są tacy jeszcze co "staroświeckie" układają wiersze więc niezmiennie złocą się jesienie, odżywają maje pod księżycem co świecić nam niech nie przestaje. Masz swój styl Alu i nie sądzę by komukolwiek mógł się znudzić. Poezja to nie wiadomości w których trzeba być ciągle na bieżąco, szokować i martwić się, że spadnie oglądalność. Kto raz zetknął się z Twoim pisaniem, będzie do niego wracał.3 punkty
-
nie pozwól proszę by spowszedniały wiesz z tobą każdy następny jest pierwszy wiele za nami a nieodkryty Paryż ciąg przygód zwariowanych zwietrzył niechaj milczenie zawsze będzie bliskie metaforycznie rozgadane sekunda z wielu pozwoli istnieć powiąże nie da nigdy być samej zwyczajne słowem jest ulubionym dzień jest zwyczajny zwyczajne święta w zwyczajnie niezwyczajnym pobyć pragnę i nosić cię na rękach powiesz wariacie przestań proszę fortuna potrząsnęła groszem2 punkty
-
Jesień chodzi o kulach połamanych drzew orkanem snuje historie chowanych urazów migoczą piorunami obrazy z przeszłości opada jakby z nieba tajemniczy "śpiew". To ptaki przelatują cudzymi myślami natrętne odloty i powroty manii ogania się miotłami, wymiataniem liści przez parkowych stróżów, co po niej sprzątają. Oto jest więc jesień w późnym dojrzewaniu niczym owoc wielkiego cyklu pór roku okrągłe i miąższyste jabłko przestrzeni Pomysłowo chowające ciężką pracę wiosny. Gdzieś pod przykryciem brązowego "zła" pożywny wielki pokarm - jak obol pod język by przyroda niknąc przeprawiła się przez Styks.2 punkty
-
I. Glosa do wiersza Piotra Paschke pt. "Skrawek matrycy" Prawdą iż przesyt w rutynę się zamienia nudną nienawistnie bo nawet najgorętsza namiętność wymęczy niczym kanikuła skwarnym uściskiem i suchym pocałunkiem powlekając oczy niebiańskim odblaskiem jak niebieską bywa emalia swojskich miraży nienajgłębszych uczuć pod miłosny wieczór wciąż upalny kiedy drażnią terkoczące pasikoniki ale pieści chłodny dotyk wody i mydło zielnym zapachem cytrynowej trawy * http://www.publixo.com/text/0/t/7870/title/Skrawek_matrycy - za zgodą Autora przekopiowano Miałem kiedyś takie słońce w łóżku - ciężko stąpało po pierzynie, zdyszane od gorąca. Wyprowadziłem je na szczyt nienawiści, gdzie stopy nagiej kobiety nie sięgają zenitu, znają jedynie biel prześcieradła. Monotonne skrawanie - samotna wypowiedź z wnętrza jeszcze umie grzać bezpańskie psy, trzymać się pierzyny, mordować pod włos kobietę; znam jej gorycz, "kocham cię" i coraz więcej do płukania gardła. Wyciskam w takie "kocham" moje ciało jak cierpką cytrynę, rozważniej przedzieram się po łóżku, moja kręta mądrość nienawidzi tej kobiety coraz bardziej - mężczyzna po fakcie (niczym bezpański pies) wciska sobie w dłoń szklankę wódki, swój skrót dla trajektorii ucieczki. Jednej nocy "poezja życia" zarzygana na śmierć On po II. Już nic albo wcale Kiedyś Księżycowe nici splotów pajęczyną wśród wrzosowisk Cała w słonecznych dłoniach Pachnie sok rozgniecionych malin uda wewnętrzną stroną Miłość się barwi jak purpura Teraz Motto: "Przy zielonych stolikach w kawiarni Tysiąc par siedzi właśnie, jak my W twoich oczach spokojnych i czarnych Błędny ognik przygasa i drży Niebo Ziemię gwiazdami zasypie Pachnie kawa, kołysze, jak sen Muzykanci w łódeczkach swych skrzypiec Odpływają daleko hen..." (Janusz Laskowski: "Nocne canto") Gdy bezpłciową staje się miłość można spokojnie zamieszać cappuccino obejrzeć pod światło srebrną łyżeczkę - Ty komunikujesz że - - Że co - - - Że z rąk się szczęście wymknęło a serca prysnęły na ruchliwe arterie Ukradkiem tabletkę połykasz ja kontempluję liliowe surfinie w odcieniu biskupiego fioletu2 punkty
-
Nic nie poradzę na to, że kocham się w rymach. Nie znudziły mi się wiersze Leśmiana, Staffa, Tuwima, Asnyka... Z chęcią biorę je wciąż pod poduszkę, bo poprawiają mi nastrój. Działają jak Wit.D3, pozwalają zobaczyć słońce w nocy. Dziękuję Bożenko :)2 punkty
-
czy niebo deszczy przy deszczu czy autor wrzeszczy przy Wrzeszczu a może wieszczy przy wieszczu kroplami dżdżu przy deszczu z liryki nieboszczyk wrzeszczy przez deszczyk co deszczył przy deszczu szczęściem nie wystygł wśród wieszczy komicznie uśmiecha się nie swój2 punkty
-
@Jacek_Suchowicz gdybyż to pierwsza była odsłona w tak zwiewnej ujęta miarce lecz dramat skład trutni (z butą w słomach) ten sam gra jak w powielarce żeby choć pierwszy mógł pisać Tuwim nie patrząc z dna czarnej dupy może by nawet Brzechwa wywróżył odmienną pointę do zupy i gdyby nie przyjaźń za wsze bratnia lecz w rękach porządna kopyść poszłaby w Kokach* euro-amarchwia na kompost się rozpanoszyć. *Komitet Obrony Koryta2 punkty
-
ach pragnąć pragnąć tak bardzo pragnąć do szpiku kości do bólu i egzekwować od życia twardo łut szczęścia w zwiewnej koszuli utkanej z czynów pięknych obietnic oraz słodkości wszelakich a pieprz paprykę obrócić w niebyt zamknąć chwilowo za kraty na co dzień mnóstwo jurnych konkretów kapuchy schabu i grule sałaty trochę już milknie etyk a burak sam się gotuje roszady ciche w naszym ogródku o soli - lepiej twarz stulić więc pragnę dostać pewno bez skutku łut szczęścia w zwiewnej koszuli2 punkty
-
ach panie mój i władco tak czekam audiencji nocą, już stroje zalotne rozdziewam, a niech się rumieńce kłopoczą. gdy mnie zawezwiesz do siebie na boso przybiegnę w pokoje, pod szatą królewską mnie skryjesz z gronostajowych pojęć w ogrodach przypałacowych z tobą, właśnie tej nocy, dotknę pierwszy raz kwiatu, co kwitnie w kolorze szczebiocym. ach panie, chcę z tobą zostać! bo życie mam szare takie... tam ciebie nigdzie nie widzę tam ciągle te figi z makiem. 03.03.2005.2 punkty
-
moja babcia była Haftką malutką i wątłą osóbką, kochała falbanki, koronki dziad Haczyk - trzymał ją krótko. mieli córkę Sznurówkę lecz nie doczekali się zięcia, puszczała się ciągle w gorsetach, bo ciasno jej było w objęciach. nie wiem, kto był moim ojcem po prostu jestem bękartem, nie cierpię jak o mnie mówią: - Badziewie i Guzik warte.2 punkty
-
Gdyby tak zamiast deszczu rymy spadały z nieba pióra byłyby zbędne - wierszem kiełkuje gleba :)2 punkty
-
Wśród wydłużonych cieni, w czerwieniach zachodu, ulicami przemyka półsenna samotność. Zapatrzona w marzenia, barwnych myśli powóz, ściera strużkę goryczy, maleńką, wilgotną. Mgłą czułości otulam, muśnięciem dotykam, nici smutku rozchylam, gładząc miękkie włosy. Spacerując prowadzę szukając księżyca, srebrzącego poświatą wieczorny koloryt. Jeszcze nie chcę się rozstać, pozostawiać ciała, patrzę jednak jak nikną powoli fragmenty, Rozsypuje się wizja, zaczyna się mazać, znów samotność jest sama, w otoczeniu smętnym.2 punkty
-
JUSTYNKO, uroczy treściowo wierszyk i prawdziwy, ale proszę, napisz go może jako biały, bo nad rymami płaczę :( Pozdrawiam :))) AD1 punkt
-
Cisza wkoło, smutno wkoło, bo dziś w domu siedzę sam, lecz rozchmurza mi się czoło, w kompie wierszyk Ali mam, choć ciut smutny, nostalgiczny, lecz uroczy, rzekłbym ŚLICZNY! :) (no, tym śliczny pewnie zdziwię, choć niemodnie, lecz prawdziwie!) AD1 punkt
-
Znam znam i trochę mnie dziwi reakcja ludzi, tzn. brak reakcji. Kiedyś taki "cywil" dostałby w łeb od demonstrujących. Mnie kiedyś dokopali zomowcy, bo robiłem im zdjęcia jak szli po Marszałkowskiej i dudnili pałami o tarcze. Nie było mowy o jakiejś pomocy - byli w mundurkach - moro. Całe szczęście, że w końcu przestali, bo żeberka były tylko sine (uratował mnie aparat pod kurtką) a mogli połamać. :) Mój ulubiony Zenith, niestety nie przeżył - zabrali razem z filmem.1 punkt
-
:))) Dopowiedzenie z mojego "Dyariusza czterech pór roku" Złotą renetą malinowym sokiem pachnie wznoszony na piasku domek topolami wystrzelają dzieci * Ziołowa chyli driada twarzyczki solarną tarczę naciąga miodem lipowa herbatka * Na filcowych stopach zmierzchu ślizga się szara godzina kanty obijają kąty * Nadchodzi ciepły okres ognia prowadzenia za rękę usadawiania w bierwionach Serdeczne podziękowania za trójwersik z portrecikiem kochanego Dyzia, który gdyby mnie poznał, to by i na pewno polubił :) Jedynie fałszywcy mnie nie znoszą, w tym także koty, które przecież posiadają ludzką naturę, tak jak my mamy ich. Kocią. Przynajmniej indywidualiści :-) Bardzo serdecznie :)))1 punkt
-
O dzięki, właśnie takich rad potrzebuje. Naprawdę. Postaram się stosować jak będę pisać następny. :) Taki komentarz to cenny komentarz1 punkt
-
Świat wyobraźni jest większy od rzeczywistego, ponieważ nie ma granic. Witaj Karolino :) Byłam ciekawa czy wstawisz kolejny wiersz. Spróbuję, zaryzykuję zostawić komentarz, tylko mnie nie bij. Staraj się nie rymować tymi samymi częściami mowy, łącz różne snu - tchu (rzeczownik z rzeczownikiem) Jest to tak zwany rym gramatyczny (obecnie tępiony) Wydarzenia- marzenia. (jak wyżej). Licz sylaby w wersach. (Nie przekraczaj ośmiu sylab, powyżej trzeba zadbać o średniówkę) Podziel na zwrotki. Miałabym więcej do powiedzenia, ale nie wszystko na raz. Może ktoś coś jeszcze dopowie. Czytaj wiersze innych. Jeśli chcesz pisać rymem, to rymowane, analizuj komentarze, bo z komentarzy możesz się wiele nauczyć. Powodzenia :)1 punkt
-
1 punkt
-
za oknem smutno i szaro pożółkłe liście wiar niesie ty zawsze przynosisz radość nie smuć się to tylko jesień ogrzeje nas ciepło kominka herbata z cytryną (bez skórki) przytulę cię mocno i przyznaj nie straszne nam żadne smutki Pozdrawiam, Alicjo :)1 punkt
-
1 punkt
-
befana_di_campi kot szarobury tak, to jak do tej pory bywało szyderstwem mój kolega, Marcin - taki zbieg okoliczności - był przypadkowym świadkiem tego podpalenia "budy", szkoda gadać. Innym razem maszerujący złapali kolesia rzucającego w tłum petardą. W plecaku było ich jeszcze kilka. Pod kurtką policyjna bluza. Porobili mu zdjęcia i puścili.1 punkt
-
czy będą nas kochać gdy już nie będziemy tacy jak tego chcą czy my będziemy kochać gdy opadną łuski zabawne ale pierwszy bal to jest ten pierwszy jak się nie uda to na zawsze nie poprawisz i nie będzie już niegdy takiego pierwszego oczekiwania a ostatnie bale ? mogą być np. wytworne ale nigdy już tak ekscytujące a ostanie oczekiwanie? ostatnie jest zawsze oczekiwaniem na śmierć a co jest pomiędzy? jak to co? życie1 punkt
-
Ciekawie ujęta pora roku, tylko jak już rym (z którego wyrosłem:)) to dałbym: Psychoanalityk z plotkarskich portalów. Pozdrawiam1 punkt
-
1 punkt
-
kiedy księżyc srebrem mami i rój gwiazd po niebie hasa mózg zajęty jest sprzątaniem milknie zegar w miękkich ciapciach wtedy w książce pod poduszką zdania biorą się za ręce sensy mając postać ludzką wokół głowy chodzą skrzętnie pieśń śpiewają sobie znaną rozgarniając przy tym włosy wskoczą w głowę niczym zając gdy mózg klapkę im otworzy i rozsiądą się pod skronią wśród komórek się zaszyją by zachwycić wiedzą grono zdać egzamin rozgrzać miłość nieść nowinki z wszelkich dziedzin i ripostą bawić krótką nie odejdą szybko w nie byt uśnij z książką pod poduszką1 punkt
-
zwiewnej odsłony uchyliłeś rąbek ten rym Tuwima nie głupi i może kiedyś pociągnę wątek "karłów reakcji zaplutych" teraz rozwalić zniszczyć zadeptać ów pomiot euro komuchów bo już za chwilę po unii kreska garść ideowych trupów a kraj budować trzeba odnowa przemysł odtworzyć usługi by przyciągały nie tylko słowa wolne myślenie obudzić1 punkt
-
na parapecie ? bez pieszczot wiatru? zroszone wzdychań fontanną są jak aktorki życzeń teatru nie kwitną przecież na marnie widoki mają z okien rozległe na bezkres Gdańskiej Zatoki widzą jak gwiazdy spadają z nieba smakując wszystkich chwil dotyk a może kwitną z wielką radością której nie umiesz postrzegać więc otwórz oczy obdarz miłością wszystkich od ziemi do nieba :))) moje widocznie są jakieś dziwne łaszą się tylko jak pada nie wierzą w słońce, nie wierzą w niebo jak mam się z nimi dogadać? przychodzą czasem bezsenną nocą jakby się chciały wydarzyć zbudzona żalem tęsknię i płaczę że się nie dają zobaczyć :)1 punkt
-
udało mi się dziś coś sklecić:) na parapecie ? bez pieszczot wiatru? zroszone wzdychań fontanną są jak aktorki życzeń teatru nie kwitną przecież na marnie widoki mają z okien rozległe na bezkres Gdańskiej Zatoki widzą jak gwiazdy spadają z nieba smakując wszystkich chwil dotyk a może kwitną z wielką radością której nie umiesz postrzegać więc otwórz oczy obdarz miłością wszystkich od ziemi do nieba :)))1 punkt
-
marzenia, owszem, miewam jak wszyscy ale są ciągle malutkie myślą za ciasno i bez perspektyw, bo się nie cieszą ogródkiem żyją biedactwa w kilku doniczkach, jakże więc mają dojrzewać na parapecie? bez pieszczot wiatru? chociaż wzdychaniem podlewam czasem z wdzięczności nawet zakwitną zachwyt unosi żaluzje tylko przestawiam, zmieniam kolejność w czas między wcześniej, a później :)1 punkt
-
Stefanowi R. szukam klucza do skutków i przyczyn żonglujących żagwiami wyobraźni zrozumienie nie patrzy przyjaźnie dobre chęci są w piekle wyryte obowiązki zbywane w przelocie satysfakcje zniknęły w przestworach miłosierdziem uskrzydla myśl Boża a słabości przyniosły strat krocie wciąż nadzieją napawa świtanie w dnia chaosie tak ciche chcę słyszeć a poprzeczkę podnoszę wciąż wyżej choć nie koi modlitwą różaniec już się nie bać wyrzucić demona w natłok myśli wprowadzić porządek niech pokora świat wokół urządzi i z miłością zło wszelkie pokona zza tej góry cień wyższej dobiega zaś na błoniach miejsc zbrakło od wczoraj ptaki tuli wiatr czule z wieczora może kiedyś dosięgną wrót nieba1 punkt
-
A ja bym tak chciał się wydzwonić do reszty, wykrzyczeć do głębi i cichnąć bez tchu, ja bym tak pragnął wam wszystko wywrzeszczeć, do szpiku kości was wyrwać ze snu! Ja ryczeć muszę - jestem pobudliwy, a wy mnie sami na to nastrajacie co wieczór, kiedy senni i leniwi na dobre usypiacie. A ja wciąż chodzę. Czas ciągle ucieka... A wy wciąż we śnie - i w nocy, i w dzień; trzy czwarte drzemie w was człowieka, jesteście sami jak wasz cień! Tępaki - myślę - nie widzicie; bałwany - myślę - bez czucia, na wznak; kretyni - myślę - nie myślicie, bo o czym myśleć, gdy pobudek brak? A ja tak jestem strasznie pobudliwy, i łażę w kółko, i wściekam się, zżymam, liczę sekundy, by nie kląć zjadliwie, i tuż przed szóstą czuję: nie wytrzymam! I wtedy nagle rusza sprężyna, wyrywa mi się z serca ryk, i cała rozpacz jak maszyna, i cały jestem jak ten krzyk! Natychmiast senna, głupia ręka wali mnie w łeb. I milknę w mękach... A ja bym tak chciał... się wydzwonić... do reszty...1 punkt
-
Pierzemy, pierzemy, pierzemy na tarce, wieszamy na sznurach, suszymy w suszarce, a przedtem kręcimy, kręcimy w wirówce, a potem żelazkiem gorącym po główce. Sprzątamy, sprzątamy, po cichu i na głos, zbieramy, zbieramy, co tylko upadło, zmiatamy, zmiatamy, zmiatamy popioły, do pieca, do pieca, szatany, anioły! Ścieramy, ścieramy, i kurze, i pyły, i już odkurzacze na alarm zawyły; milczymy, milczymy, aż boli nas gardło, chowamy, chowamy, co tylko umarło! Nareszcie świat wokół umyty, uprany, że strach aż oddychać na uszy, na ściany, ni śladu po wichrze, po ogniu, po wodzie, i nagle... o zgrozo! - coś znowu się rodzi! Więc znowu pierzemy, pierzemy na tarce, wieszamy na sznurach, suszymy w suszarce... (itd.).1 punkt
-
Czemu się urodziłam? Czemu tak się stało, że po Ziemi chodzi teraz moje ciało? Czy luka w przyrodzie, czy też przeznaczenie kazało mi wstąpić na tę dziwną Ziemię? Pytam, stojąc w kolejce – po szczęście, po miłość – co by było w tym miejscu, gdyby mnie nie było? W cały świat – jak w sukienkę – ubrałam swe ciało i pasuje. Widocznie tak się stać musiało. Wszystko do mnie przylega ciasno, ściśle, szczelnie: ubranie i powietrze, gęściutkie diabelnie; wpasowana w krajobraz, wierna swoim cieniom, wszystko do mnie przylega, chociaż jest przestrzenią, wszystko mnie w krąg oblepia ciasno, szczelnie, ściśle: sklepy i płacz tramwajów, tłok i woda w Wiśle, zmęczenie i ten hałas, i miasto (bez ciebie). Czy – kiedy mnie nie było – była dziura w niebie? A kiedy mnie nie będzie, gdy swe miejsce zwolnię, co w tym miejscu – prócz pyłu – pozostanie po mnie? Po co się urodziłam? Po co tak się stało, że w tym czasie, w tym miejscu mam duszę i ciało?1 punkt
-
Ulica. Tłok. Szary zgiełk. Kurzawa. Bieganina ludzików. Tramwajki, autobuski. Samochodziki, zderzonka na śmierć. Wrzawa. Rój idiotów. Mróweczki. Tłum ludzki... Nienaturalne zagęszczenie. Na bruku. Rachityczne drzewka, wmurowane w krajobraz. Pokrzywione twarze. Ból. W tym huku... Nikt nie słyszy. Nie widzi. I dobra. Rozgniecione mordy, wymięte, przeżute, z szarej gumy do żucia, rozmiękłej, wyplutej, nieforemne gęby, symetryczne, tępe, w wariackie grymasy pogięte, rozciągnięte, nieproporcjonalne ciała, paralityczne ruchy, powykręcane szkielety, wklęsło-zwisłe brzuchy; zniekształcone do głębi, kalekie męczeńsko, upośledzone, ułomne człowieczeństwo. Ulica... Ścisk pędzący. Ryki w kurzu. Miliony. Za dużo nas. Za szybko, tumult, trwoga! Za dużo jest tu żywej materii wgniecionej, gumy wyplutej ze śmiechu przez Boga.1 punkt
-
Nie bój się, robaczku nikt cię nie uratuje możesz wygasać bez obaw Dawno, dawno temu malutką dziewczynką w wielkich jeziorach i morzach pływałam nurkowałam dryfowałam wyławiałam maleńkie tonące duszyczki mróweczki biedroneczki motylki muszki bo prosiły błagały modliły się o to rozpaczliwie ogromnymi skrzydłami łomocząc w kosmiczną taflę śmierci w mroczną głębinę wszechświata unosiłam je nad czeluścią z ulgą przytulały się do dłoni mojego ciepła i suszyły z rozkoszą skrzydełka u Pani Boga za piecem powracając do brzegu życia do suchego piasku nadziei i zaraz mogły pieszo lotnie wznosić się szukać tej jedynej pełni do której się wykluły tej jedynej w swym życiu miłości Ach! mogłabym wyłowić tonące krowy! Nie wierzysz? krowy i konie na sercu na obu dłoniach gdyby krzyczały wołały ryczały płakały o pomoc o życie o miłość No to nie wierz sobie i utoń!… Wiesz? – nadal to robię ratuję boże krówki mrówki krowy konie kiedy ktoś błaga prosi tonie z rozpaczą przerażeniem walką i tylko wtedy mój drogi Nie obawiaj się nie ratuję przenigdy przenikogo kto nie łomoce w czarną topiel skrzydłami kto nie próbuje pokonać pustki kosmosu beznadziei otchłani śmierci Patrzę spokojnie pozwalam mu zapaść zatonąć w pożądaną nieczułość nieżywość nicość Dobranoc1 punkt
-
Chatę przygniecioną Słomą i czasem, Jabłoń zdobioną Różowym kwieciem, Malwy w spódniczkach Kąkole w kłosach, Gdzie takie miejsca Jeszcze znajdziecie? Garnki gliniane Na krzywych płotach, Dróżkę wiodącą Gdzie słońce pali I gdzie są ci ludzie Co w znojnej pracy Ręce ranili I przy tym śpiewali? Gdzie te dziewczęta Z zaplecionym warkoczem Co jeszcze potrafią Się wstydem rumienić? Spokojne niebo I nic się nie spieszy, Tam nawet dymy Potrafią się lenić Więc jeśli pamiętasz I może wiesz Gdzie taki się jeszcze Obraz zachował Już teraz chętnie Podam ci rękę Tylko mnie zabierz I tam zaprowadź. 30.04.2003.1 punkt
-
Chciałam to życie jak trzeba po ludzku, widelcem i nożem, wszystko mi znika sprzed nosa, gdy tylko na talerz wyłożę. Cóż, towarzystwo przezacne wręcz rzuca się razem już którymś, bo pazerniejsze od sztućców są przecież ostre pazury. A mnie nie wyrosły szpony przepraszam, to chyba ubliża zostałam gorszym gatunkiem i mogę się smakiem oblizać. Lecz póki co, to na uśmiech stać mnie, choćby filozoficzny mdłości na widok krogulców dostaję, anorektycznych. 08.01.2006.1 punkt
-
Geniusza nigdzie nie widzę, geniuszem ja się brzydzę; geniusz to nudna istota, a ze mnie raczej - idiota. Ach! jakby to było cudnie Idiotę Dostojewskiego spotkać już jutro w południe i rzec mu - cześć kolego! Idiota ma to do siebie, że zawsze siedzi w niebie. Tym niebem rymy i zwrotki, Alicji magiczne opłotki. Idiocie można zawsze wmówić, że jest geniuszem. Gdy to mu powie Alicja szepnie - uwierzyć muszę!1 punkt
-
Alicjo,piękny aniele Do nóg ci się ściele Mój rym, Rytmicznie podejdę Zgięty w pół Do walca poproszę Twe dłonie ogrzeję Zmysłowo,zawrotnie Uniosę cię w dół Cichutko na palcach W takt walca Wesoło do tańca Niech wiruje czas w Krainę czarów Alicjo..... Alek Szumański1 punkt
-
podoba się, bardzo podoba że tak wszystko chce się do pary; jaka magia chce świat nam zrymować wie Alicja - bo ona zna czary...1 punkt
-
a gdyby tak zamiast deszczu spadały nam rymy z nieba, to na cóż te parasole? wiem, pióra by nosić trzeba! te wszystkie rynny dachowe koniecznie zmienić w rymówki, i duże beczki podstawić żeby nałapać wierszówki. i fajnie byłoby nawet słońcu, w czubatych kałużach utaplać się w rymowankach, przeglądać albo wynurzać. ach, jakby to było cudnie gdyby tak wierszem padało - a komu się nie podoba ten niechaj pisze na biało!1 punkt
-
ostatnio mam dość białych wierszy chętnie wczytuję sie w twoje rymy które mają głęboki podtekst, ale biali nie znaja tego! nie martw się czego zresztą nie robisz pioszą swoje i tak trzymaj, bo ludzie są różni! moi znajomi np, lubią wiersze rymowane, a mam ich wielu i to nie tępaki!!!pa!!1 punkt
-
Głębie najczystszej toni oceanu, barwne obrazy wizjami przybyłe, chciałbym w żegludze poznać. Piękna siłę wpisać w pamięci, grzmotami bałwanów. Atłas spokoju, lazuru połacie, ukoją zmysły w podróży do nikąd. Głosy namolne w bezkresie zamilkną, życie nabierze, przychylniejszych znaczeń.1 punkt
-
Ja prawdę mówię proszę Pani. Me słowa bardzo są poważne, bo komplementów Pani tanich, nie powiedziałbym tak jak każdej. Choć wzrok się skłania ku krągłościom, to wielbię rozum w boskim ciele i niech mi język stanie ością, od nim bez składu tylko mieleń. Ja proszę Pani bardzo serio, podchodzę do rzeczy istoty, jednakże myśli me feerią, pragną zamienić się już w dotyk.1 punkt
-
Ilekroć jadę pokonując przestrzeń, w polu widzenia, wśród łanów zielonych, dostrzegam zawsze rozpaczy bastiony, niemo krzyczące w śmiertelnym rejestrze. Zszarzałe znaki pomoczone deszczem, sprawiają nagle, że jestem strwożony. Wizje przypadków onegdaj minionych, smucą oblicze, wywołując dreszcze. Myślę o życiu tragicznie skończonym, tu ku pamięci znakowanym krzyżem, na którym wieniec jest z bólem złożony. Nic nie są warte gonitwy me chyże i egzystencji rozedrgane tony, gdyż w jednej chwili mogę wzlecieć wyżej.1 punkt
-
Mam przyjaciela pająka. Przychodzi, bawi w gościnie, gdy jest mi smutno, to brzdąka, wespół ze świerszczem w kominie. Zwisa na nici pajęczej, w oczy spogląda me z bliska. Wisi i patrzy, nic więcej, póki uśmiechem nie tryskam. Przychodzi zawsze z wieczora, ze swoją miną tajemną. Widać pajęcza to pora, w której on pragnie być ze mną.1 punkt
-
Zazdroszczę tobie, drobino kryształu, odbicia piękna, które obserwujesz. Świat barwne wizje maluje bez sztalug. Czasami szczęście radośnie haftuje. Potokiem włosy na piersi spływają, pieszczotą zgrabnie układa je grzebień, postaci blasku i wdzięku dodając. W wyobrażeniach tak musi być w niebie. Poczułaś chyba czyjeś myśli, oczy, chwilę spłoszona wdzięki zakrywałaś. Nie wstydź się proszę, ucztę wenie poczyń. Krzyna poezji z tej wizji powstała.1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00
-
Ostatnio dodane
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne