Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 02.11.2017 uwzględniając wszystkie działy
-
bezsenną noc zły czas wypija zadowolony cierpkim smakiem ja dalej myślę czyja wina i czy nie mogło być inaczej kolejny list do ciebie kleję na papier kładę wciąż dwa słowa naszą znajomość w myślach mielę chciałbym ją zacząć dziś od nowa pamiętam tamte letnie noce i twoje "tak" w blasku księżyca nie potrafiłem cię zaskoczyć dlaczego nie wiem tajemnica te liter sześć, co obok było wydały mi się głupie, proste myślałem, ale krótką chwilę do dziś ten warkocz myśli noszę śnieg tamtych wspomnień nie topnieje czyżby to była ta prawdziwa która po nocach spać nie daje do rana nigdy nie zasypia co mi zostało listy mnożę o tym, co jej nie powiedziałem potem na półkę je położę gdzie leżą tylko niewysłane8 punktów
-
Twój głos zmienia gospodarstwo hormonalne, o które tak codziennie dbam. Uprawiam smutki, podlewam radości, wypielam napięcia. Podwiązuję do kijków drobne marzenia, żeby nie opadły i ręcznie zapylam idee. I nagle cokolwiek zmiaaaaata równe grządki w mojej głowie! Ubezpieczyłam się od nieszczęśliwych wypadków, ale kto ubezpieczy od drugiego człowieka?6 punktów
-
wiersz powstał w grudniu 2007 r ale sytuacja wokół Wysokiej Bramy się radykalnie zmieniła i trzeba było aktualizować Wzorzysta kostka obcasami stuka. Zamknięta przestrzeń kamieniczek cieniem, z których już żadna nie pomni biskupa, co wstrzymał słońce i poruszył ziemię. Mnóstwo wydarzeń, które zapomniano, usłyszysz będąc przed Wysoką Bramą. Tam tramwaj stoi łypiąc okiem lampy, lecz ona z ochotą za chwilę zaświeci, bo już nie ma śladu po stalowej rampie, ułożono szyny, zawieszono sieci. Chwilę odpoczywa przy bramie na dworze by pognać na Kanta Jaroty i Dworzec. Potężna brama, w biodrach rozłożysta, czerwona jakbyś namalował kredką, a tramwaj przy niej ma chwilową przystań, to go hołubi - traktuje jak dziecko. Gdy noc wypełni granatowa cisza, głosy, skąd nie wiesz, wokół bramy słychać. I choćbyś oczy do końca wypatrzył, wokoło z żywych nikogo nie zoczysz. To brama szeptem maleństwu tłumaczy pradawne dzieje - każdej ciemnej nocy. Właśnie klaruje o dość trudnych sprawach, o rzeczach które lubią się powtarzać. "...Ten wielki strateg, astronom i medyk niestety, nigdy biskupem nie został. Bowiem w czystości odpowiedniej nie żył, złożono donos - ot i sprawa prosta. W dziejach ludzkości niejeden mąż przepadł gdyż go uwiodła "czcigodna kobieta". Ludzie do dzisiaj patrzą w swe łożnice, sprawy spod kołdry wyciągając nieraz. Gadając bzdury, ekscytują lica, media zaś wrzeszczą: "nowa sex afera". Romantyk tramwaj (zasnęła w nim dziewka) chciałby noc spędzić w ogródku w nagietkach.5 punktów
-
Ech miłość, miłość, temat odwieczny, którym poezja od lat się karmi raz bywa modny, to znów zbyteczny ale poezje najpiękniej barwi. Lecz z tą poezją to różnie bywa, nigdy nie trafisz, istna ruletka, czasem ze smutkiem i łzą przybywa, to znów kaprysi, sprytna kokietka, jednym się jawi lirycznym piewcą, a do mnie – z krzywą gębą prześmiewcy. Więc cóż mam pisać? Ludzie, litości! Z tą krzywa gębą wiersz o miłości?3 punkty
-
Jackowi bezradne są słowa kiedy zawiodły skrzydła gdy wir zakręcił jutrem okrutny ślepiec niestety wygrał nic nie wypełni pozostaną puste jak nieobecność ma zastąpić postać uśmiech perfekcję i życzliwość ponad pułapem z podobnymi został w dniu naznaczonym ciszą zapewne nieraz gdzieś wśród obłoków podszepnie czasem ustami cmoknie przyjazną rękę pozwoli poczuć ciepło dotknięć3 punkty
-
jeszcze się babuniu śmiałaś po tej drugiej stronie łyżki gdy karmiłam Cię rosołem mówiłaś bezkształtnie że makaron trudny ale się napijesz jeszcze dotykałaś palce były zimne ale drżały róże kordonkiem na serwetkach zostały uczyłaś mnie dziergać i pielić rabatki z miłości do boga pytałam czy się boisz dzisiaj ty mnie sycisz uśmiechem łagodnie po tej drugiej stronie zdjęcia2 punkty
-
Jakże trudno, jak niełatwo być poetą, bo poetą być nie może ktoś banalny, a trudności rosną jeszcze, a to przez to, że poeta musi być oryginalny. Nie napisze swej dziewczynie, że ją kocha, zwłaszcza kiedy to współczesny jest poeta, bo dla niego mówić wprost, to czysta wiocha, tak nie mówi nowoczesny dziś esteta. Nie napisze, że coś wschodzi lub zachodzi i z pewnością nie ujawni, że to słońce, bo poecie taki banał nie uchodzi, to kariery jego mogłoby być końcem. Lecz trudniejszy znacznie problem jest, niestety, choć nie wszystkim fakt ten zda się oczywistym, by dobrego zyskać miano już poety, trzeba dobrze poznać język swój ojczysty. By nie stwarzać nazbyt wielu już trudności i nie sprawiać, by powstawał w głowach zamęt, nie poruszę spraw mniej ważnych jak zdolności i drobiazgów całkiem zbędnych tak jak talent. Lecz by minąć te nakazy i trudności, wymyśliłem sposób iście radykalny, bowiem każdy z Was, co nieco ma śmiałości, może być poetą... eksperymentalnym.2 punkty
-
o czym masz pisać? pewno o wszystkim i nie przejmować się żadną modą w narracji zawrzeć metafor wystrój a najważniejsze być zawsze sobą :))2 punkty
-
"W domu mego Ojca jest mieszkań wiele..." (J 14,2) Posiadam swą własną i niepłonną nadzieję przemądrzałą o złoto-ametystowym kolorze z chryzolitowo-różowym odblaskiem serafickich skrzydeł iż z koniczyną przepachnionego strychu mojej chatynki rajskiej mieć będę perspektywę na Cztery Pory Roku Księdza Antonia Vivaldiego (Wiersz pt. "La speranza saputa" pochodzi ze zbiorku "Popołudnia z Vivaldim". Kraków 2002) Różne są widoki [wyobrażenia] Raju, np. Beata Obertyńska pytała w "Dokładności" o: Nie żebym miała jakieś wątpliwości, bo wiem, że w niebie będzie kiedyś wszystko, tylko chcę wiedzieć - tak - dla dokładności, czy i kwitnące kartoflisko? Czy kiedy wieczność - czas, co go poruszał - z zatrzymanego już zdejmie Zodiaku - będzie pamięcią mogła wrócić dusza do takich kwitnących ziemniaków? Czy Boża wielkość, do swych miar nawykła, zechce uwzględnić ważąc nasze sprawy, czym człowiekowi umiał być - na przykład - skrzyp przydrożnego świerszcza z trawy? Bo - skoro szczęścia czeka nas tam pełnia, to poza tamtym - Niepojętym - Wszystkim - koniecznie także: biała, młoda pełnia nad takim letnim kartofliskiem..." :)))2 punkty
-
Nowa Ja nie ucieka przed bezwstydem nie łapie za ręcznik, gdy ten już ku stopom mijając wilgotne kolana kaskadą opada wzruszeń ciekawością szczegółów którą wyostrzasz uwagę Podoba się jej, jak pieścisz i dotykasz w westchnieniach wyobraźni. Nowa Ja podchodzi za blisko ogniska smaruje się płomieniami, tarza w dymie jest daleko i wie, że zapał również jej minie że nic, całkiem nic nie zyska Nowa Ja upadła w dolinie ciemnego pokoju ubrania - rozrzucone mokradła i nuci melodię swoją komuś ukradła nie jest czasem Twoją?1 punkt
-
Jesień budzi w nas wspomnienia melancholią myśli tka śle tęsknotę i westchnienia na uczuciach naszych gra. Gna nostalgię wieczorami powiew zmierzchu jesiennego, gdy szaruga za oknami w ciszy domu rodzinnego. Zasiadamy zamyśleni w przytulnym swym ciepłym kątku i sięgamy rozmarzeni do najskrytszych myśli wątków. Myśli barwne wybieramy czując niemal zawrót głowy, wyobraźnią nakrapiany obraz myśli kolorowych. Niech się kropla nie zmarnuje przelewamy myśli wątek na kartkę nim wyparuje tak dyktuje nam rozsądek.1 punkt
-
zawsze jest coś za coś nigdy nie ma za friko i niech nikt mi nie mówi że to tylko są żarty żarty za które prędzej czy później przychodzi komuś czymś zapłacić czy tego chce czy nie nawet układ z Bogiem ma znamiona coś za coś na przykład światłość nieba za wiarę obiecana albo taki miłosny gdzie trzeba kochać za kochanie i nie są to puste słowa zawsze jest coś za coś1 punkt
-
wszystko było jedno takie normalne co chodzi śmieje się smuci kocha ponad zwykłą więź potem już kulejące ale jedno nawet jak zamknęło nas w czterech ścianach z dala od sal kinowych od alejki grabowej w parku Kajki od przyjaciół na tarasie w Linówku żyliśmy w tej dziupli jako jedno dni nam nie płynęły - czołgały się wśród labiryntu trosk twojego bezsłowia ciągłych przytuleń między skrawkiem słońca - od strony balkonu a bladym światłem księżyca - raz w małym raz w dużym pokoju ale wciąż byliśmy jedno dopiero w tę noc - wrześniową gdy niespodzianie cichutko znikłaś we śnie i ono przepadło bez śladu teraz okna i drzwi rozwarte na oścież klatka stoi otworem jednak nie wyfrunę z niej przykurczone skrzydła może rozpostarłbym szeroko ale nie ma gdzie i po co lecieć chyba że za tobą 23 - 30.10.2017 Wiktor Mazurkiewicz1 punkt
-
1 punkt
-
kiedyś nieopatrznie "dotknąłem" tematu (w czyjejś obronie), który okazał się niewart zachodu i nie chodzi tylko o "czas i atłas". Dzięki Marlett - świetna odpowiedź.1 punkt
-
Jeszcze przypomniał mi się Lechoń: Niebo Śniło mi się dziś niebo: zaraz je poznałem Po zapachu koniczyn i śpiewie skowronka. Cykały w trawie świerszcze, falowała łąka, I wiem. że był tam Pan Bóg, choć go nie widziałem. Nie widziałem aniołów, ale nad ugory Z szumem białe swe skrzydła podniosły bociany, I były jeszcze jakieś buki i jawory, Które w wiatru poszumie grały jak organy, A później, niby wielki robak świętojański, Srebrny księżyc rozświetlił Akropolu gruzy, Nad którym wysoko stał Paweł Kochański I grał w tej boskiej ciszy Źródło Aretuzy. :)1 punkt
-
kraju mój kraju barwny pelargonii i malwy starodawnej gościnności pól złocistych wśród nich pościg umęczony uśmiech zagryzł kraju mój kraju barwny węgla stali i petardy gdzie krukowi kruk da w oko w nienawiści żyć jest cnotą kraju w którym naród kupi każde bzdety choć nie głupi po nocnikach szuka wiedzy potem musi jakoś przeżyć chochoł gawiedź zdołał uśpić kraju w którym odór trupi do sąsiedzkich progów wpuścił nie życzliwość troskę po co mieć kostucha ścięła kosą mój ty kraju barwny kraju miast w rozkwicie biedy sztalug co próbuje z kolan godnie opuszczoną wyżej podnieść ponad siły kwiecić padół mój ty kraju barwny kraju odrębności czcij i całun z żarliwością jesień wiosnę ceń na równi wstydu oszczędź ------------------------------------------------------------------------------------------------------------- na motywach wiersza Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego: Ojczyzna1 punkt
-
Moze rzeczywiście będziemy mogli sobie wybrać miejsce bytowania w niebie, kto wie :D Ci co wolą wieś, niebiański raj a ci co miasto - wieczne Jeruzalem :D Tak żartem też można, chyba... :D1 punkt
-
Tu trochę przewrotnie ;-) Zwłaszcza przy pewnych "różnicach zdań" ;-) https://www.google.pl/search?client=opera&q=Wszyscy+święci+balują+w+niebie&sourceid=opera&ie=UTF-8&oe=UTF-8 Wyjątkowo serdecznie :) Mój Super_Anioł uśmiecha się stojąc za mną... :-)))1 punkt
-
https://www.google.pl/search?client=opera&q=dmuchawce+latawce+wiatr+urszula&sourceid=opera&ie=UTF-8&oe=UTF-8 Tak sobie wyobrażam niebo :) Z kimś Kogo kocham poza Wieczność :))) Bardzo serdecznie :)))1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Bardzo ładny wiersz. Poszalej, Andrzeju! Jeszcze mnóstwo czasu i siły! :) Bo jest w szaleństwie coś z młodości - wśród lotu wichru, skrzydeł szumu - co jest mądrzejsze od mądrości i rozumniejsze od rozumu. Lepold Staff1 punkt
-
Pierwszy germański nawrócony król, gorliwy był, naśladowca Chrystusa bogobojnie żył. W imię wiary krzewił pokój i miłość , mieczem ewangelizował, kochał bliźnich palił, grabił, mordował.1 punkt
-
Owszem, da radę, ale żebyś Ty wiedział, jakie ja działania nieraz wklepuję na kalkulatorze... Dobra, nie rozwijam tematu, bo wstyd :D Uśmiechu również :)1 punkt
-
Egzegeto, pisząc tekst, myślałam od szczegółu do ogółu. Raczej znam swoje reakcje, emocje i dbam o nie, ale bywa, że inna osoba świat wywraca (w dobrym, ale i w złym), wprowadza chaos w myśli i uczucia. Burzy spokój. I to ten punkt w wierszyku chciałam pokazać. Literówkę poprawiłam, dzięki za koment i czytanie, bb1 punkt
-
Pół wieku przeżyło małżeństwo w Cordobie On jej nie kochał bo była taka sobie. A ona też go nie kochała i nawet raz nie zapłakała kiedy on już spoczywał w rodzinnym grobie . Jedna stara baba z gminy Lewin Brzeski na pogrzebie dziada nie roniła łezki. Taka była nań wściekła a rodzinie odrzekła : kochałam go przecież do grobowej deski.1 punkt
-
Dla mnie to zimne kamienie ze szklanego pałacu. Wiem, że każdy jest w cenie na wystawie, w sejfie, palcu. Dla mnie mienią się i skrzą, choć nie dla mnie. Gestem są tłustych rąk, a kto w nie wpadnie płaci słono, bo tak świat ułożono.1 punkt
-
1 punkt
-
I nawet kiedy myślisz, że czujesz koniec już nadszedł na tym padole to wychyl kielich brandy lub whisky i pokaż mu ten właściwy palec. Po czym chusteczkę rozłóż starannie na ławce albo kawałku skwerka usiądź i myśląc o życiu marnym skrobnij - ot tak sobie - kawałek wiersza. Pogody ducha życzę. :)1 punkt
-
niesmaczne jedzenie kością w gardle stanie lepiej będzie jeśli ego głodne pozostanie uffff :)1 punkt
-
Ach, doprawdy jesień nie przebiera w środkach, Aby zaprzepaścić wiosenne maniery. Porywistych wiatrów mocny podmuch berserk Zerwał okiennice, wietrząc ... podstęp w oczach Pobliskich jabłoni - jabłka biją czołem Przed autorytetem robotników sadu. Słodko załagodzą chłodne obyczaje, Kulturalność kwiatów ochronią na potem. Pantera jesieni w złotym maskowaniu Dziki zwierz mijania, drapieżne znikanie W tej wielkiej sawannie cyklicznego trwania. Ale jest gdzieś w kącie przyrdzewiały kurek Jakiś kran w ogrodzie niezbyt zakręcony cieknie z niego wątek - już następnej wiosny!1 punkt
-
Parkowe drzewa wykrztuszą liście w czerwono złotym jesiennym kaszlu w gardle alei zadrapie czyjeś zwijanie koron z brązowych sztalug Ściśnie krtań pniaków szarość i pustka nie zdradzą z lęku swego sekretu gryps drobnych ziaren przechwyci ściółka zieleń wyjawi w marcu lub kwietniu. Słowotok wiatru przechyli szalę rond kapeluszy na swoją stronę rzuci klucz ptaków w odlegle kraje Polecą w kulki lśniące kasztany weź ich alibi w kieszenie, w dłonie by się ten spacer wydał ... udany.1 punkt
-
nie jestem mimozą lecz jak beniaminek z byle powodu gubię liście po słowach niewypowiedzianych milknę jak trudno istnieć gdy cisza spiera się dialogiem i nie pozwala głowy podnieść burze już nie targają gładkie żagle niewypełnione są jak dawniej dla pustych krzeseł jestem teatrem czy ktoś to nazwie bo nie spektaklem jednego aktora jest jeśli z myśli i oczu ktoś okradł nie byłbym szczery to czas przeszły zamilkł nie mam dostępu pozostał za drzwiami dlaczego bezgłos nie przestaje ranić odleciał wydźwięk na skrzydłach bocianich nie przenikają z innego okruchy napiętej struny nikt nie chce poruszyć1 punkt
-
nie byłam tu od wielu dni czas się trochę napracował chociaż przewidywalnie liście cicho spadają kwitną kwiaty jesieni u matki nic nowego przewidywalnie demencja postępuje filcowe kapelusze zjadają mole matka i jej epoka odchodzą psa w sposób oczywisty już nie ma w końcu to był też staruszek myślałam będę rozpaczać tymczasem nieprzewidywalnie pustka tak trudno znaleźć słowa w tym nieprzewidywalnym poczuciu nawet myśli ogarnąć dzieje się przewidywalne ale doświadczane tylko raz1 punkt
-
1 punkt
-
Przyszła do mnie w środku nocy I wsunęła się pod kocyk. Teraz mogę już być pewien, Że do rana spał nie będę. A zmęczony taki byłem, W sennej marze już coś śniłem, Lecz gdy tylko przyszła ona, Prysnął sen i mara kona. Raz na plecach, raz na brzuchu, Na podusze, pod poduchą, Potem znowu z boku na bok, Z nogą w górze, z głową na dół. Ona ciągle nie ma dosyć, W moim łóżku się panoszy I pogrywa sobie ze mną. Jaka podła ta bezsenność! Wstaję, chodzę, siedzę, leżę. Nie napiszę, co mnie bierze... Pewnie rano mnie opuści, Kiedy zacznie... dzwonić budzik.1 punkt
-
Na rower, atlas, basen tudzież inne cuda (zwłaszcza codziennie) brakuje wciąż czasu wiec poprawić kibić nie zawsze się uda chcesz czy nie chcesz, musisz im ustąpić placu :))1 punkt
-
1 punkt
-
sęp płowy gyps fulvus domena pogrzeby znicze oraz wieńce królestwo grabarze typ niezbyt miły podtyp oj naprawdę gromada nieloty rząd on czasem sprawi że więcej zarobi rodzina w depresji plemię źródłem ścierwa rodzaj czarny humor gatunek poza sensem metaforycznym w Polsce nie występuje1 punkt
-
dziś jest dzień dziewczyn są też i kwiaty lampka wina i liczysz na więcej moja zaś mina brudne pranie w łazience i ten tłum spraw wytrącił Ci argumenty i plan zbladł pokrętny bezbronnie się rozglądasz po bezdrożach pościeli piszesz że kochasz palcem po mapie i na niebie tyle że ja zagubiona w atlasie kolorowych deklinacji Ciebie czuję spokój gdy śpisz wreszcie mój moja czysta kartka notatnika słowem Ciebie ostrożnie dotykam1 punkt
-
Każda kobieta jest piękna każda daje nadzieję jeżeli tego nie widzisz ślepcem jesteś lub gejem jedna ma ciało cudowne inna dobry charakter a wszystko, co w nich ułomne bardzo dużą ma wartość jak jest szczerbata lub głucha to przecież też zaleta szczerbata nic nie odgryzie głucha rzadko zaprzecza z puszystą masz same plusy zobaczysz ją z daleka w tłumie ci nigdy nie zginie wolno z łóżka ucieka jak spotkasz taką, co zdradza to nic, że rosną rogi bo często nie ma jej w domu jest w końcu spokój błogi masz farta trafiłeś głupią wierzy tobie bez reszty zostałeś wybrańcem bogów takiej zazdroszczą wszyscy największe problemy stwarza Ewa inteligentna duże ma wymagania szybko umie opętać ale sumując to wszystko czyli same zalety wniosek nasuwa się prosty warto kochać kobiety1 punkt
-
ja powiem że kocham jesień i wszystkim się tu pochwalę bo mi przynosi prezenty jarzębinowe korale pajęczynowy naszyjnik nizany z perełek rosy i szepty umarłych liści jej złota wciąż mam niedosyt lubię rozmglone welony zawieszać w sadach gałęzi rozsnuwać łzawe tęsknoty i między wersami więzić1 punkt
-
Karabiny, pistolety, działa, czołgi i rakiety. Na przyczółkach i w okopach poświęcone stosy ofiar. Socjotechnik w głowę stuka: - Po co ta wojenna sztuka? Żeby dzielić i zwyciężać dzisiaj inne są narzędzia. "Referendum bum bum bum, referendum. Bum!"1 punkt
-
Uśpione budzą się demony, Chociaż nie minął nawet wiek. Dzieci gotują się do wojny, Starzy szykują się na śmierć. Ci co przeżyli, już pomarli I nie otworzą więcej ust. Od nowa piszą im historię, Prawdę zabija barwny szum. Nagie pisklęta z gniazd wypadły, Zaraz je pożre martwy mrok. Nadzieja znowu w grobie legła, Przebite dłonie, krwawi bok.1 punkt
-
Oto czarna dziura: olbrzymi dzbanecznik. Zgięta czasoprzestrzeń jak ścianka naczynia W nie świetlne nie-ważki skuszone nektarem Wpadają, jak w oko. To miłość toksyczna. (Niewola, Wyzysk) Kosmos jest tą samą, podstępną, rośliną Pułapką dla dusz. Daje zmysły - zwabia. Oto materialność: lepka wydzielina trzymającą w brzuchu czarnego zjadacza Wielorakość istot. Morze ciał. Przyjemność. Wysysa z nich Pustkę - dając byt - codzienność Ściana trzech wymiarów zamyka je wieczkiem Nie do końca szczelnie. wymknij się przez szparę Stań się tym wewnętrznym, łagodnym powiewem Co porusza ziemię, co jest całym światem.1 punkt
-
Powiadali ludzie żeśmy nie dla siebie, ale ja wierzyłem, że los bajkę splecie. Ty wolałaś dale, ja wolałem bliże. Teraz nasze rany zwykła nicość liże. Potem, dla odmiany, ciągle uciekałem. Ty na krótkim sznurku mnie uwiązać chciałaś. Wszystko przeminęło, wszystko się rozpadło, to co nas łączyło pośród zgryzot zmarło. Pozostały tylko nietulone żale skaleczone pisklę, życie zdruzgotane.1 punkt
-
to ci jeszcze coś opowie myśli łażą mu po głowie zwłaszcza kiedy tkwi w głębinach wie o skututkach i przyczynach wie o smaku coca coli oraz morze kto nam soli o głębokiej czerni sadzy i kto stale zileska sadzi czemu ryby wciąż pływają a na polu czmycha zając czemu kury znoszą jajka ale to już inna bajka pozdrawiam Jacek1 punkt
-
No widzisz. I wiesz o co mi chodziło. Można z klasą i kulturą. Aż przyjemnie czytać. Do Twoich wierszy nie da się nie uśmiechnąć. Ale i tak spróbuję zepsuć powietrze dodając alternetywne zakończenie: Z głębin Jurek wracał chybko chciał zagadać jeszcze z rybką a ta stała się rekinem myślał Jurek - nie wypłynę lecz wrażenia z dna morskiego z pewną "klątwą" też do tego takiej mu nadały mocy że wystrzelił wzwyż jak z procy Pamiątka z Egiptu nowa to choroba kesonowa Pozdrawiam ))))))))))MM1 punkt
-
Dziś na pogrzebie znów było wesoło. Karawan żwawo przez miasto pomykał, ludzie gwarzyli i śmiali się wkoło, ktoś się co chwilę fatalnie potykał. A na cmentarzu, do grobu ciemnicy nim spadła trumna nieszczerze zdobiona, ksiądz modlitw kilka z rutyną odliczył, śpiewak fałszywie trzy pieśni wykonał. Reszta, co stała z rękoma w kieszeniach, o różnych sprawach wciąż wiodła dysputy; ci, o klimacie, że ciągle się zmienia, tamci, że w tańcu, to ważne są buty. A gdy zadudnił na trumny wieczysku ładunek pierwszej, grabarskiej łopaty, ktoś, koło dołu, przy lampy błysku światło postawił i rzucił trzy kwiaty. Potem, gdy wszyscy do domów już poszli, opróżniać garnki i chłonąć miraże, nad grobem jeszcze, zupełnie niespiesznie, swoją powinność czynili grabarze. W końcu i oni, skończywszy robotę, ruszyli raźno na wódkę do knajpy. Teraz już tylko, samotny, nad grobem, wśród zwiędłych liści jesienny wiatr tańczył. Nagle, dziw jakiś, cud chyba, o rety! Na świeżym piasku sam napis się pisał: 'JA NIE UMARŁAM, DOBIEGŁAM DO METY' i niżej wyrył się podpis: 'FIZYKA'. A wiatr nad grobem już hulał w najlepsze, jak gdyby nowym był panem cmentarza. To śpiewał pieśni, to mówił znów wierszem, niczym szaleniec, tak ciągle powtarzał: 'Głupcy co żeście zbyt wcześnie odeszli, pochlebcy chwili, co szybko przemija, nie widząc cudu, nie słysząc mej pieśni, wciąż wybieracie, co życie zabija.' Jednak nie słuchał w cmentarnym przestworzu nikt go z żyjących lecz tylko martwi, więc w ciszę ustał co mogłaby strwożyć, w piach się zakopał i całkiem w nim zanikł.1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+01:00
-
Ostatnio dodane
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne