luźna egzystencja, najki, żel
i gacie z krokiem przy kolanach
marynara w górę zwęża się
bo jakoś ci nie wyszło w barach
za to angolem umiesz ślinić
się na iwentach, spiczach, piarach
ach, błyszczysz w gronie imbecyli
jak gwiazda
coraz bardziej stara
Pyknie Abraham, potem sixty
i nagle walniesz jak meteor
nie będzie rumu, koli, łyski -
leniwe, kompot, w lustrze zero
i pożałujesz tamtej chwili
która ci Boga podsunęła
wybrałeś bardzo ostre chili
dzisiaj umierasz wciąż
z pragnienia
Dokładnie tak być miało: z oka przymrużeniem,
bo nigdy nie wiadomo, czy już jest cierpieniem
małżeństwo w sile wieku, czy oczekiwaniem
kolejnych rocznic ślubu i ich odnawianiem.
Najważniejsza jest przyjaźń między dwojgiem ludzi,
ta bowiem zawsze dobre odruchy w nich budzi;
i może się zdarzyć, że każdorocznej wiosny,
pary się zdobędą na jakiś akt miłosny.
A gdy dzienne światło ciał już tak nie podnieca,
można dotyk spróbować przy tlących się świecach.
Więcej nie będę pisał, bo się zarumienię.
Jedno, co mogę dziś dodać: miłość wciąż jest w cenie.
Z wdzięcznością, za poświęcony mi czas i sympatyczne komenty.
s
P.S.
Wysoko stawiacie poprzeczkę.
Odpuście mi chociaż troszeczkę... :)
Cześć, co słychać, jak Wam leci
Wpadnij do nas choć na słówko.
U Was pada? U nas świeci!
I co z tego, że żarówka?
Ech żarciki, jakże miłe
i ten uśmiech w każdym słowie,
nie, to chyba niemożliwe,
że już nigdy nic nie powiesz.
Cześć, co słychać? – głos się łamie.
Tam po drugiej życia stronie
bądź cierpliwy, czekaj na mnie,
przyjdzie czas, to Cię dogonię,
znów na piwku się spotkamy
gdzieś na chmurce,
pogadamy....
I uśmiechem mnie objął ten stary dziadyga
To tylko taki dowcip nie poznałaś – wybacz
Zaraz zajrzał mi w oczy czule najgoręcej
Potem zaczął całować oczy usta i ręce
A co stało się dalej w domysłach pochowam
Bo tego nie oddadzą najzacniejsze słowa
Ktoś na moment rozpalił wsze fantazje ciała
Więc jemu powiedziałam aby tak nie szalał
Już ciśnienie skoczyło łomocze serducho
Był cardiol i walidol ze zdrówkiem coś krucho
Zaś do dzisiaj mnie gnębi jak książkę otwartą
Dylemat: aż tak szaleć jeszcze było warto
:)
Samm
nasz_a - literówka
Czytam i czytam, jak seans w kinie
rośnie napięcie - co dalej będzie.
A potem Hitchcock bije po pięcie
tchu mi brakuje po co te kwiaty:
chce pocałować - wysłać w zaświaty?...
On ją czy ona - życiem zeźlona,
samotne łoża i miecz u wezłowia.
Krawat miast sznura, maska miast twarzy.
W rocznicę ślubu - co się wydarzy?
Może mam podejrzliwość we krwi, ale ja się dopatruję drugiej warstwy tego obrazu. Dla mnie jest to wiersz o tłumionych lękach, nadziei i straconych szansach. Pozdrawiam