na stryszku mieszkam u wyobraźni
mam cudny widok na miałkie życie
w sąsiedztwie nieba promienie słońca
wdziewają smugom ćmy skrzydłolice
tutaj rozwieszam na pajęczynach
wizje co snują się jak przybłędy
i strzępy szeptów z przyślepych kątów
w omszałych flaszach zamykam cienkich
cóż chyba radzę sobie jak umiem
czas się rozpłata cicho na dwoje
codziennie miejsca więcej mam jakby
i w zakamarkach coraz przestronniej