Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
Wesprzyj Polski Portal Literacki i wyłącz reklamy

Grzech przedślubny


Marek.zak1

Rekomendowane odpowiedzi

Dnia pewnego do mistrza przybył młodzieniec

kuzynki jego młody, dziarski oblubieniec.

- Wuju, jak wiesz, do ślubu mocno się szykuję,

a niemały mam kłopot, co mnie prześladuje.

Powiedzcie teraz szczerze, czy mam na spowiedzi

wyznać że chędożymy? Gdy ksiądz to wyśledzi,

nie da nam rozgrzeszenia, lecz gdybym żałował,

nigdy bym z panną w związek przecież nie wstępował.

Tak więc mam skłamać, że nie miłowałem,

czy skłamać, że zgrzeszyłem, ale żałowałem?

- Chędożenie przed ślubem dawno się przyjęło,

że grzech to żaden, ale żarliwości dzieło.

Masz lepiej z innych grzechów księdzu się spowiadać,

nie zaś co z robisz z panną jemu opowiadać,

a z proboszczem ja sobie szczerze porozmawiam,

więc się chłopcze nie frasuj, to już moja sprawa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Tu o logicznej sytuacji bez wyjścia,  bo jak żałuje, nie weźmie ślubu, a jak nie żałuje, nie dostanie rozgrzeszenia, więc ślubu, czyli sakramentu małżeństwa też nie weźmie.  Twój wpis jest o czymś innym i nie dotyczy mojego tekstu. Pozdrawiam. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

i mistrz i młodzieniec obaj siebie warci

a ja będę powtarzał w kółko i uparcie

uznaję dekalog lub mi o nim nie mów

szóste nie cudzołóż Pan wyrył w kamieniu

więc jeśli uznaję to wtedy jest grzechem

jeśli nie uznaję to już mam pociechę

dziś nie ma obowiązku do kościoła chodzić

w urzędzie umowa a tęcza dosłodzi

i jeszcze jedno zdanie napiszę na koniec

ważne byś wiedział po której jesteś stronie

 

pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Osobiście po tej co ponad 90% katolików, którzy bzykają swoje przyszłe żony, a potem biorą z nimi ślub w kościele, bo gdyby żałowali, tego by nie robili.  Natomiast wiersz jest o sytuacji w której przy przestrzeganiu logicznych i religijnych reguł nie ma wyjścia i trzeba wybrać. 

 

 

Edytowane przez Marek.zak1 (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Franek K

Mistrz jest mądry (pewnie z niejednego łona chleb jadł) i wie, że chędożenie nie jest żadnym grzechem przecie, a już na pewno nie, w swoim łóżku. Dekalog mówi wyraźnie - nie cudzołóż, a nie - nie chędoż. A więc wszystkie inne miejsca (to tylko kwestia fantazji), poza cudzym łóżkiem, są dozwolone. Tak to widzę ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

No nie :) Jednak żyć ma wyższą wartość od rzyć, choć od rzyci wszystko się zaczyna ;) ale masz rację, rzyci w życiu nie powinno się pomijać (ani pomniejszać :)) wszystko jest ważne i wszystko trzeba przeżyć. 

Z życiowym pozdrowieniem :)  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Marek.zak1

 

Prawie jak Fredro, ale mniej wulgarnie.

Pozdrawiam

 

Deszcz zimny pada, wichura świszcze,

Wlecze się drogą biedne kurwiszcze.

Próżno wystawia lufę na sprzedaż

I lamentuje: "Biedaż, oj biedaż!"

 

Szedł mnich, byk jurny, plugawy capek,

A że o miłym smaku obłapek

I ksiądz, nie tylko byk i knur wie

Tedy się kwapi frater ku kurwie.

 

I woła wsparty na swym fallusie

"Udziel mi dupy, siostro w Chrystusie"

A ona z wdziękiem: "Jeb, gdy twa wola,

Lecz wpierw ze sakwy wyjmij obola".

 

"Ja mam ci płacić?" - mnich krzyknie głośno -

"Nikczemna kurwo, kieckę podnośno!

Z niebam ja zstąpił, niegodna, czyli

Nie widzisz żem ja święty Bazyli?"

 

"Daj się więc zrypać, a zbawisz duszę"

Do nóg mu padła grzesznica w skrusze,

Rychtuje lufe i kornie kwili:

"Ciupciaj, więc, ciupciaj święty Bazyli"

 

On wyjął chuja, twardy pastorał,

Aż po macicę w picę się worał,

Rzygnąwszy lagrem odwala sztosik,

Potem dwa jeszcze i jeszcze cosik.

 

Aż strzemiennego przyrżnąwszy ostro

"Bóg że ci zapłać" - powiada -"siostro.

Sto lat daje odpustu ci tu"

Całuje kurew brzeżek habitu

 

"Święty Bazyli, cud proszę zróbcie

Zbawiłeś duszę, uzdrów i dupcię.

Bo tak nieszczęść przebodła lanca

Tak żre mnie tryper, syf, szankier, franca

 

Że do szpitala wlokłam się właśnie"

"Syf, szankier, franca?" - mnich głośno wrzaśnie.

Nuż trzeć, nuż drapać, nuż pluć na pytę

Lecz nie pomogły środki mu te.

 

I poznał łotrzyk błąd poniewczasie

Gdy coś go jęło strzykać w kutasie

I kiedy wkrótce jak u hioba

Kutas i jajca zgniły mu oba.

 

Nędzny szalbierzu, niegodny mnichu

Któryś niewiastę zrypał po cichu

Aby ją wcześniej oszukać chytrze,

słusznie ci teraz los kuśki przytrze.

 

To zapamiętaj ty skurwysynie

Kto chujem walczy, od pochwy ginie!

A ten zaś który ma w swojej pieczy

wzgląd w wszystkie sprawy, ludzi i rzeczy.

Rybkę i kamień najmniejszy w rzece

i kurew biedną ma w swej opiece.

mnich.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Projekt Takamoya, 124   Taka jesteś mojmoj że warto w burzy Spragnione ciepła dłonie, Na chwilę choć, w aksamitny płomień  Z czułością zanurzyć    Zachwyt nad zmierzchem kładzie Się deszczem włosów w miłym bezładzie,  Gdy pieści je szeptów wieniec, Światłem w półcieniach tonący z drżeniem.    Śmiech plecie w zegarze  Warkocze półsennych marzeń Na śladach dawnych bitew, Tak czule, że nie warto już krzyczeć, Gdy góra staje się głazem.

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Dzięki ci Kauflandzie za twe hojne dary, Za upusty, rabaty, którym nie masz miary. Za półki, witryny wypchane po brzegi, Za postój darmowy czy maj albo śniegi. Ogarnąć cię trudno, wszędy pełno ciebie: w gazetkach, reklamie, telewizji, web-ie. Pragniesz mych wizyt, otwierasz podwoje, By do skarbczyka wpadło to, co było moje. Tyś dom swój zbudował, tu na gołej ziemi I pokryłeś regały dobrami znacznemi. Wraz ze ściśniętym sercem napis - Witamy, By ofiarę złożyć, próg twój przekraczamy. Tyś panem jest czasu przez długie godziny, Gdy z nadzieją płoną na ceny patrzymy. Za twoim rozkazem towary znikają, A potem znienacka droższe się zjawiają. Lecz i one złożone w wielkiej mądrości, Upiększasz tańszymi, z oznaką starości. Tobie z twej woli rolnik plony zwozi, Których smak czasem w reklamie nas zwodzi. Wina przepyszne, mięsiwa rozmaite dawasz, Których kolorem sztuczno wzrok napawasz. Słowem, z rąk twych czeka wszelkiej żywności, Stworzenie z portfelem sporej wartości. Obdarzaj nas, póki raczysz, łaskami swemi, Póki Polak pokorny i pozbawion premii, Ze spuszczoną głową - czy Marian, czy Józek, Z Grunwaldu, z 'tej ziemi', niemiecki pcha wózek.    

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      (wersja udźwiękowiona)
    • Wolę się tobą modlić niż wdychać nagie jesienie Chociażby najpiękniejsze ... Czekasz za przepierzeniem - liliowej intymności i przyciasnego stanika Próbujesz podrywu ''na pośpiech'' - nowa strategia?  Znikam.  Olejne malowidła i zachwyt w Barcelonie Rozrzucam wokół peruki, zasypiam na peronie Śnią mi się płatki śniegu i kwadratury rozstania W kółko chcę tylko ... wszystkiego!  I niby nikt nie zabrania ... Ściągam z najwyższej półki atlas - MOJEGO świata Przeglądam go w lochach przeszłości, dziękując za wszystkie lata Cóż, sama nie mogę wydobyć - powietrza, światła i wody ''Mój świat'' chce mieć stolik w Piazza Duomo - choć jestem jak ziemniak z wody Życie jest moim życiem, niech nikt się do niego nie wtrąca Blok, pokój z ołtarzykiem, serce się parzy, gorące!  Czekamy na koniec świata i dobrych konfenansjerów Kompromis jasno wykazał:  "Podzielcie się cyfrą zero..."
    • mój ukochany potrafi się zbliżać do mnie na szerokość parasola smaży naleśniki tuż przed zakończeniem świata łagodnieje czasami i dostaje zbałamuconego kurwika w oczach nie rzuca wtedy przekleństwami na pożegnanie daje mi się pocałować w rękę  

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

       
    • Niestałości trzeba rzucić gałąź do pyska Ocean przelotnych chwil przecumować ... w przystań I na tym rym się kończy... Melodia roznosi się głuchym echem Obija się o ściany, które trąbią fanfarą klaksonów: "uważaj! Tu nie skręcaj! To nie! Tamto też nie! Chybione!''   Potrzebuję dziś w łóżku mężczyzny. Ten, którego znam, jedyny, który też mnie tam potrzebował, ocucił się moją szpetnością.   Chrystus w złoconej ramie ...   Teraz chodzę samotnie po alejach w wielkim mieście i nawet do głowy mi nie przyjdzie, że jest jakieś łóżko.  I że w ogóle był jakiś mężczyzna.  Znalazł sobie kogoś? A, to nie szkodzi. Ja obojętnością  ... już nie rozpaczam. Otwieram garść ... Wezmę się.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...