Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
Wesprzyj Polski Portal Literacki i wyłącz reklamy

Ptasi audyt


Tomasz Kucina

Rekomendowane odpowiedzi

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    graphics CC0

 

 

październik 2012

 

--

jesteśmy jak bekasy z bagien

ty mokry dubelt a ja kszyk

a tamten krąży niczym ficlauz

 

zwiedzamy te koszmarne sny

to taka ciemna retoryka

i deprecjacja faktu magii

 

a nasze szklane zimne dzioby

kąsają resztki ludzkich krzywd

celują wprost w sumienia zastrzał

 

bo chociaż świat potwornie zbrzydł

i zbrunatniała ludzka masa

łowimy czcze marzenia nowe

 

to nie jest kara czy suspensa

na lewo skręt zbolałych dusz

lecz w tyglu infernalnych radeł

 

na ptasich skrzydłach osiadł kurz

a dziób ci przypomina szpadę

ostrą wręcz niemoralnie – klęska!

 

lecz kiedyś świat dopadnie niefart

bagienni łowcy jednoczą się

w antropologie ptasią mierzą

 

fatalistyczny śni się sen

na łożu tortur ptaki leżą

ta ptasia defloracja zżera

 

wypatroszone chore wnętrze

bekasa naruszono szew

na czarnym kruku trepanacja

 

jest w naszych głowach gęsty skrzep

to poroniona generacja

lotów wypatroszonych w męce

 

coram publico więc oświadczam

my ptactwo czyli cenny sznyt

natchnionych smutkiem lotnych ekstaz

 

tak się martwimy jak prawie nikt

że ta społeczność niby pleksa

sztuczna jest i schyłkowa zwłaszcza

--

 

Edytowane przez Tomasz Kucina (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2012??

Ponadczasowość tego utworu poraża lepiej niż 1000 Wolt. Strasznie ciężko jest skomentować trafność spostrzeżeń. Albo tylko ja odczytuję obraz, którego lepiej nie oglądać. Mam fatalne skojarzenia...

Tak, w kategorii "fatalistyki" niezaprzeczalnie pierwsze miejsce. 

 

Trzymaj się Jasności Tom...i magii też  (jeśli  można prosić...)

 

 

Edytowane przez Kama Nagrodzka (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Tomasz Kucina  Zatrzymała mnie ostatnia strofa, według mnie najbardziej esencjonalna, jeżeli chodzi o treść...

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Słowa te odbieram jako podsumowanie stanu cywilizacji współczesnej. Przyrównanie jej do sztucznego, mało stabilnego tworu jakim jest wspomniana przez Ciebie pleksa.

 

Ale "schyłkowa"  według Ciebie w sensie dzisiejszej sztuczności, czy ogólnie - znalazła się na równi pochyłej i jej ( nasze ) przysłowiowe dni są już policzone... ?

:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

wróciłem właśnie znad stawu

lot kszyka niebo przeorał

wibrował nam długo w uszach

ale... nie była to zmora!

 

Ani koszmary jakieś, bagienne

lecz naturalne, bardzo wiosenne

odgłosy wiosny, która nadchodzi

i którą los ludzi - niewiele obchodzi!

 

nie bardzo pojmuję skąd tyle tu smuty

nikt do mnie nie strzela! jeszcze nie śledzi.

trochę pokory. Lecz nie pokuty!

wkrótce odwiedzą mnie starzy

sąsiedzi...:)

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

To stary wiersz, zauważyłem, że jak dużo piszesz, to siłą rzeczy możesz dopasować jakiś swój tekst do sytuacji z przyszłości, ten wiersz doskonale wpisuje się w obraz obecnych zdarzeń, oczywiście przypadkowo, często mi się to zdarza, że coś napiszę a później to ma miejsce, ale to nie antycypacja czy dar przewidywania - lecz zwykły rachunek prawdopodobieństwa (matematyka), piszesz sobie dużo i często o różnych stanach, wrażeniach, zdarzeniach, czy sytuacjach - więc łatwo można tekst wpasować w dowolny kanał nowych wydarzeń. Ten utwór jest trochę fatalistyczny, ale nie jest zmorą ziejącą znad bagien, czy wizją końca ludzkości - natomiast może w jakimś zakresie  wspomóc akcję zostań w domu. W obecnej sytuacji - uważam to bardzo pożyteczne. Często piszę afirmatywne teksty, ten niech będzie całkiem inny.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Te anafory niedokładne, tutaj: (jesteśmy - jesteś), nie drażnią mnie aż tak szczególnie, bo to powtórzenia celowe, anafora ma na celu zaakcentowanie (położenie nacisku) na konkretny fragment tekstu, albo podkreśla konkretne relacje w opisie. Ale faktycznie anafory nie zawsze docierają do czytelnika i budują poczucie nieładu w tekście. Ja zmienię drugi wers zgodnie z twoją propozycją – wstawimy tu:

 

ty mokry dubelt a ja kszyk

 

i będzie zdecydowanie lepiej. Dziękuję Iwonko, pomogłaś ;)

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Bezbłędna interpretacja. To właśnie miałem na myśli. To porównanie ludzkości do pleksy, jest wymową cywilizacyjnej sztuczności, plastik jest tego najlepszym przykładem bo generuje symbolicznie wszystko co kruche, nietrwałe, nieekologiczne nawet i łamliwe.

 

Ludzkość może nie jest jeszcze na równi pochyłej, ale wiersz takie wyobrażenie bezwzględnie buduje i świadomie, ma na celu zapobiec w wyborze błędnej moim zdaniem drogi współczesnego człowieka (zagubionego), ten czas w którym żyjemy, wymaga analizy, i przede wszystkim zbiorowego zaangażowania. Cywilizację co prawda porównuję w tekście do ptactwa na bagnach, ale mam nadzieje że to nie jest zbiorowa ptasia grypa. Wiersz jest mega fikcyjny i napisany w charakterze przestrogi. Do czytelnika należy wrażenie, to jego subiektywne prawo. Jako autor nie miałem na celu budowania fatalizmu, raczej wyłączenia sensorów powszechnej komercji i uproszczeń w życiu codziennym jednostek.

Edytowane przez Tomasz Kucina (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Jeżeli ty moje wiersze - a w szczególności ten tekst -  rozumiesz jako realne, to gwarantuję ci , że błądzisz, poczytaj moje odpowiedzi na komentarze wyżej, zrozumiesz, że to utwór stricte abstrakcyjny. Nie mam nic przeciw twoim wycieczkom nad stawy i pochwałom wiosny, wybacz - lecz to nie jest wiersz o pani wiośnie, jeżeli uważasz ten tekst za rodzaj "pokuty", czy "smuty" (jak napisałeś) to w złym kierunku zmierzasz. Ja uważam, że ograniczenie kontaktów w obecnej sytuacji jest konieczne, (wiersz jest fikcyjną przestrogą i konstatacją nad kondycją społeczeństw - osobistą i niezobowiązującą) - ja mam wystarczającą dozę witalizmu życiowego, i nie musisz mnie moderować w tym względzie, uważam natomiast, że samoświadomość społeczna jest dziś rzeczą kluczową - musi być priorytetem. A o co chodzi z tą rzeczoną samoświadomością, to poczytaj poprzednie komentarze. Możesz mieć inne zdanie w sprawie, ja akurat mam takie. Acha,  Pozdrawiam sąsiadów. 

Brakuje ci świadomości, świat niestety jest bardziej skomplikowany, i nie wszyscy potrafią być sterylni -  to dobrze że jesteś optymistą, ale nie musisz innych namawiać na huczne zabawy i wzmożony kontakt teraz, a poprzedni twój komentarz na to wskazuje ewidentnie, ci wszyscy młodzi ludzie mają przed sobą całe długie życie by realizować nie jeden, nie dwa, czy setki razy uciechy i zabawy, lecz nie powinni tego robić w obecnym czasie. Dlatego właśnie ten wiersz jest trudny bo ma wzbudzać samoświadomość. Tyle. 

Edytowane przez Tomasz Kucina (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Tomasz Kucina Baaardzo wyrafinowane uchwycenie tematu. To jest wyczyn żeby nas 'ludziów' ''zapakować'' w ornitologiczne metafory. Zwłaszcza, że połowa tego gatunku robi tylko 'gulugulu' jak indyk lub też (częściej) 'kururyku.' ;)) ja umiem jedynie papugować - i to jak mi się zachce ;)) Pozdrawiam :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Dobre i to. Ornitologiczne dywagacje mają szanse unieść cywilizacje na skrzydłach, i bez względu na rodzaj mowy (języka czy upodobań) ptactwa oraz przypisanie do gatunku, liczy się cel. Rozwój i porozumienie. Silne podstawy humanitarne (przepraszam - tzn. pterotaktyczne) ;D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Co do tych "uproszczeń w życiu codziennym jednostek..." to obawiam się, że będzie zupełnie odwrotnie, niestety. Całkiem skutecznie zostaliśmy zastraszeni tym wirusem, a konsekwencją będzie to, że bez większego szemrania będziemy godzić się na nowe szczepionki, większą ich ilość. I zapewne będą one obowiązkowe... I już teraz mówi się o nie tylko obowiązku szczepień dzieci, ale i dorosłych. No cóż, gwałtowny przyrost naturalny ludzi na świecie staje się problemem ( podobno ) i trzeba go w końcu jakoś rozwiązać... I jeszcze coś... Coraz więcej ludzi na świecie jest chipowanych ( RFID ). U nas też się to już zaczęło.  Na razie dobrowolnie, ale za ileś lat będzie to zapewne obowiązkiem. Czy będzie to wiązało się z "uproszczeniami w życiu codziennym jednostek... " ? W jakimś stopniu tak, ale przede wszystkim będzie to kontrola totalna jednostki... Nie, żebym popadała w jakiś fatalizm, ale przyszłość naszej cywilizacji, a przede wszystkim nas - ludzi - nie rysuje się zbyt kolorowo...

@Lach Pustelnik

 

    Jak to nie korzystamy... ?

    a czy właśnie tutaj 

    na poważne tematy nie dywagujemy

    i nie żartujemy... ? ;)))

 

P.S. Przepraszam Autora za te "prywatne" rozmowy pod jego wierszem... ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Napisałem, to prawda że: Jako autor nie miałem na celu budowania fatalizmu, raczej wyłączenia sensorów powszechnej komercji i uproszczeń w życiu codziennym jednostek, ponieważ pytałaś o mój stosunek do kierunków naszych społeczeństw , tu niżej jeszcze raz cytuję twoje pytanie do mnie o kondycję cywilizacji:

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Odpowiedziałem więc, że nie było w moim zamiarze budowanie fatalnego nastroju w odczycie tego wiersza. Wyłączenie sensorów komercji w znaczeniu - samoograniczenia w podążaniu do rzeczy błahych, przyziemnych i prymitywnych (choć każdy powinien żyć tak jak chce), oraz większej świadomości osobistej. Tylko w tym zakresie -  moja odpowiedź. 

 

To o czym teraz piszesz jest analizą w trochę innym zakresie. Rozumiem o co tobie chodzi, mianowicie chcesz mi powiedzieć, że ten wirus jest wykorzystywany do zawłaszczenia zakresem wolności jednostek. Nie szedłbym w tym kierunku osobiście, bo trochę to pewnie niepotrzebna obawa. Rzeczywiście świat się zmienia, mamy nowe technologie, raczej mają ułatwiać nam życie, oczywiście można sobie wyobrazić, że ktoś może chcieć wykorzystać te techniki do celów własnego uprzywilejowania, ale nie uważam, że to jest problem już w tej akurat chwili realny, zresztą tego typu próby zawsze istniały, ktoś kiedyś wykorzystał atom jako straszak przeciwko człowiekowi i nie było to wczoraj czy dziś, gdybyśmy cofali się w czasie - to zawsze znajdziemy jakieś środki represji, w rewolucyjnej Francji do były gilotyny, u sąsiadów narodowy socjalizm, były komory gazowe, straszono nas też gwiezdnymi wojnami, w średniowieczu palono na stosie, przybijano na krzyże, kładziono na łoża madejowe, zakuwano w dyby, a w epoce kamienia łupanego zakatrupiano wrogów - maczugą? Nie oznacza to, że mamy wyrzec się wynalazków czy osiągnięć cywilizacji. Ważne, żeby umieć z tego dziejowego dobrobytu korzystać. To dobrze, że zauważasz niebezpieczeństwa, no ale gdyby nie wynaleziono prądu, czy internetu - pisalibyśmy dzisiaj o tym wszystkim? Chyba nie, czyli jednak mamy w miarę równouprawniony dostęp do tych wynalazków ludzkości, a niebezpieczeństwa o których piszesz pewnie będą dylematem już przyszłych pokoleń, lecz z drugiej strony te technologiczne osiągnięcia mogą stać się ich radością życia i być mega utylitarne (w sensie przydatne), a nawet niezbędne. To tak już jest, że decydując się na korzystanie z wynalazków podlegamy większej kontroli, to nie problem naszych czasów współczesnych - pisał o tym już Orwell w "Roku 1984". Ale masz dużo racji .

 

Co do wirusa to napiszę tylko, że jest to problem realny, to widać po zgonach i lawinowej liczbie zachorowań, nie sądzę zatem, że manipulacja jest dzisiaj głównym motywem działań ludzi odpowiedzialnych za ład społeczny, ale bardziej to troska o ludzi. Bądźmy realni, ten problem nie jest banalny. Dlatego ten wiersz jest trochę fatalistyczny, bo ma wywołać procesy myślowe, przecież żadna władza, czy prawo nie zatrzyma nikogo w domu, czy warto ryzykować zdrowiem, życiem? Po co? Mam nadzieję, że to się skończy i wszystko powróci do normy. aaaaaa… zaczipować się nie dam ;D

 

Ten tekst napisałem dawno temu, ale teraz lekko zmodyfikowałem treść i wpasował się w obecną sytuacje i ta wersja będzie obowiązującą  -  ostateczną.

 

 

Tu nie ma problemu, można dyskutować w dowolnym zakresie pod moimi utworami, ja się nie pogniewam o to. Chyba, że administrator uzna inaczej. Wtedy będziemy dostosowywać się do jego ustaleń. Dyskusja dotyczy jednak wiersza i przemyśleń związanych z jego treścią, więc raczej wszystko ok. 

Pozdrawiam.

 

Edytowane przez Tomasz Kucina (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Tomasz Kucina  Dziękuję za odpowiedź :) Masz dużą wiedzę, ciekawe spostrzeżenia i czytanie Twoich wierszy i rozmowa z Tobą to dla mnie przyjemność :) Choć niewykluczone, że za którymś razem stracisz do mnie cierpliwość... ;))) Żart taki... :)))

Miłego popołudnia :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zbliża się w dziwnej metalowej masce. Z wywierconymi w niej niesymetrycznie wieloma otworami. O różnej wielkości, różnym kształcie. Tam, gdzie powinny być oczy albo uszy, bądź usta… Coś, co jest zdeformowane zwielokrotnionymi mutacjami syndromu Proteusza, czy von Recklinghausena... Żywe, to? Martwe? Ani żywe, ani martwe. Idzie wolno w szpiczastej, nieziemskiej infule, jarzącej się na krawędziach odpryskami gwiazd. Idzie w ornacie do samej ziemi, ciągnąc za sobą szeroką szatę po podłodze usianej miliardami ostrych jak brzytwa opiłków żelaza. Najpewniej chce wydawać się większym. Tylko po, co? Przecież jest już i tak największym wobec swojej ofiary. Jest tego dużo, tych wielobarwnych luminescencji i tych wszystkich mżeń. Jakichś takich niepodobnych do samych siebie w tej całej gmatwaninie barw, wziętych jakby z delirycznej, przepojonej alkoholem maligny. Idzie wolno, albo bardziej skrada się jak mięsożerca. Stąpa po rozsypujących się truchłach, których całe stosy piętrzą się po ciemnych kątach, bądź wypadają z niedomkniętych metalowych szaf…   Lecz oto zatrzymuje się w blasku księżyca. W srebrnej poświacie padającej z ukosa przez wysokie witraże tak jakby fabrycznej hali. Rozkłada szeroko ramiona z obfitymi mankietami, upodabniając się cośkolwiek do krzyża. W rozbrzmiałym nagle wielogłosowym organum, płynącym gdzieś z głębokich trzewi. Rozbłyskują świece. Ktoś je zapala, lecz nie widzę w półmroku, kto. Jedynie jakieś cienie snują się w oddali, aby rozfrunąć się z nagłym krakaniem niczym czarne kruki, co obsiadają pod stropem kratownicę gigantycznej suwnicy. Otaczają mnie pogłosy metalicznych stukań, chrzęstów w tym grobowcu martwych maszyn. Pośród pogiętych blach, zardzewiałych prętów, zdewastowanych frezarek z opuszczonymi głowami… W odorze rozkładu rdzawych smug znaczących ich puste w środku korpusy… Wśród plątaniny niekończących się rur, rozbebeszonych rozdzielni prądu, sterowniczych pulpitów, nieruchomych zegarów…   Tryliony komórek naciekają wszystko w szmerze nieskończonego wzrostu. Pośród zwisających zewsząd cuchnących szmat przedziera się niezwyciężona śmierć. Na aluminiowym stole resztki spalonej skóry. Skierowane w dół oko kobaltowej lampy zdaje się nadal je przewiercać kaskadą rozpędzonych protonów. Mimo że wszystko jest milczące, dawno zaprzepaszczone w czasie i bezczasie… Nie zatrzymało to tryumfalnego pochodu nienasyconej śmierci. Okrytej chitynowym pancerzem. Przecinającej powietrze brunatnymi szczypcami… To się wciąż przemieszcza, ciągnąc za sobą rój czarnych pikseli. W jednostajnym i meczącym, minimalistycznym drone. Na zasadzie długich i powtarzających się dźwięków przypominających burdony. Przemieszcza się jak ćmiący, tępy ból w piskliwym szumie gorączki.   A przechodzi? Nie. Nie przechodzi wcale. Zatrzymało się, jarząc się coraz bardziej na krawędziach. Błyskając rytmicznie. Stąpa w miejscu jak bicie serca. W tym całym obrzydliwym pulsowaniu słyszalnym głęboko w rozpalonych meandrach mózgu, przypominającym uderzenia ciężkiego młota. Szum idzie zewsząd, jak mikrofalowe promieniowanie tła. Na ścianie tkwiący cień mojej czaszki pełga w nerwowych oddechach nocy. W dzwoniącej ciszy nadchodzącego sztormu. Chwytam się desek, prętów, wszystkiego, aby nie stracić świadomości. Nie zemdleć. Sześciany powietrza już furkoczą od nastroszonych piór. Otaczają mnie całe ich roje. Tnąc wszystko stalowymi dziobami, spadają ze świstem en masse. Wbijają się głęboko aż po rdzeń. Przebijają się z trzaskiem poprzez mury, podłogi. Jak te świdry, udary, pneumatyczne młoty… Poprzez krzyki malarycznych drżeń, które nawarstwiają się i błądzą echem jak rezonujące w oknach brzęczące szkło.   Poprzez śmierć.   (Włodzimierz Zastawniak, 2024-04-26)      
    • @andreas Bo poeci to podobno wrażliwi, empatyczni ludzie :) Zdrówka też :)
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      A to jest ciekawe i mądre spostrzeżenie :) Dzięki za refleksję i zatrzymanie się pod wierszem :)   Pozdrawiam    Deo
    • Popada; rano narada - pop.    
    • @poezja.tanczy   Dzięki. Pozdrawiam.   @Jacek_Suchowicz   A ziemia wiosną się odrodziła...   Dzięki.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...