Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
Wesprzyj Polski Portal Literacki i wyłącz reklamy

rzygam poezją


Lahaj

Rekomendowane odpowiedzi

 

 

nie jestem w stanie 

zapanować nad odruchem  


warunkowany na ekskluzywne 

przeżycie estetyczne 

muszę zmierzyć się

z randomową poezją


ilekroć wchodzę na poezja.org 

zrywa mnie na wymioty 

 

jestem taki sam jak wy 

mimo to pragnę

pragnę być inny 

 

ta smutna konkluzja

pozbawia złudzeń że gdzieś SĄ 

dziewicze cyfrowe łowiska 

samorodne i niezmierzone głębie

falujące ławicami wierszy  

niezasiedlonych xero wyobraźnią

 

gdybym tylko miał pewność 

że któregoś dnia właśnie TU 

wybije źródło z którego zaczerpnę

i ugaszę pragnienie 

żarłbym i rzygał dalej

jak bulimik 

Edytowane przez Lahaj (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Lahaj "z randomową poezją"...

to Ty nie wiesz że wszystko zostało już napisane xd...

mam podobne czcionki

rzygam sobą i resztą...

a jednak jestem

poczytaj Wojaczka, Hughesa, Norwida...

jest tylu lepszych i gorszych lecz sobą możesz być tylko Ty

a człowiek jest całe życie głodny

pozdrawiam

 

 

 

Edytowane przez fregamo (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

a moze sam zostan zrodlem tejze poezji

 

kazdy jest inny , jesli czuje potrzebe bycia innym to tylko znaczy ze fakt umyka jego uwadze

z innej strony patrzac wszyscy jestesmy tacy sami , jestesmy czlowiekami . ale kazdy jest inny jak gwiazdy na niebie .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

wolałbym w tym względzie pozostać naiwny.

Dzięki

Prowadzę tez autoposzukowania. Nie jestem zadowolony.

 

100% racji ale..

ja bym postrzegał ten indywidualizm ekspresję i korzyść w taki sposób ze on kroczy ścieżka której wcześniej nikt nie dostrzegał ale gdy już kroczy to wszyscy patrzą w olśnieniu oczywistości.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Twoje uwarunkowania na ekskluzywne..może biorą się z łatwego telewizyjnego, netowego kontaktu ze szczytami na wszystkich polach. Piłka to zaraz Real, Barcelona...tenis: Federer i spółka, muzyka - najwięksi z największych itp, tak więc kontaktując się z wielością dzieł tutaj, w większości takich sobie, czujesz rozczarowanie. 

Niemniej jednak zdarzają się dzieła, nie boję się użyć tego słowa bardzo ciekawe, a nawet wybitne, jak chociażby Czarka, na które nie tylko ja czekam i czytam z przyjemnością. 

Przypominam też Ci słowa Pavarottiego, który napisał, że najlepiej śpiewał, jak był zupełnie nieznany, a krytycy pisali o nim z lekceważeniem. 

Pozdrawiam. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Zaskoczyłeś przymiotnikiem,

wcześniej tak nie pomyślałam,

bo za długo byłam różna,

ale czy wspaniała? 

Myślisz dziwnie, po swojemu,

drzwi wywalasz już otwarte

i wypełniasz dziury w świecie,

co uwagi są mniej warte. 

Patrzą na cię jak na zjawę

i pukują palcem w czoło.

Owszem, jesteś dziwolągiem,

artystyczne to znamiono,

ale w skrócie: po co? 

Nonkonformizm jak towarzysz

przepracował mnie w oporze.

Prostą ścieżką zamiast zdążać

częściej błędy robię.

"Po swojemu" - daje kolor,

prosty sznyt osobowości.

Ale szukać różnic? - aby

uciec od powtarzalności?

bb

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

dzieci wiedzą lepiej? nie rezygnuj z darów tak łatwo.

Żarł swoje i cudze rzygał swoimi i cudzymi. Jestem taki sam.

 

I dobrze i nie. Wciąż wokół tego kluczę w wierszach, gdy przynależysz do wspólnoty obracasz JEJ memy.

Edytowane przez Lahaj (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

A z jaka poezja chcialbys sie zmierzyc?

Twoja tworczosc to nie makaronizm.

Bale i lokale, to nasz swiadomy wybor. Idziemy tam, skad nas nie wyrzucili jeszcze.Milej zabawy:-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Szczególnie jeśli włączy się telewizje misyjną widać wsłuchiwanie się w vox populi. Zenek jak Pavarotti. Piszę te słowa z goryczą. Pavarotti sięgał własnych szczytów gdy nie był znany a jak było z kabaretem za PRL - u a co mamy dzisiaj? Psieje wszystko.

@Artbook dziękuję

Edytowane przez Lahaj (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zbliża się w dziwnej metalowej masce. Z wywierconymi w niej niesymetrycznie wieloma otworami. O różnej wielkości, różnym kształcie. Tam, gdzie powinny być oczy albo uszy, bądź usta… Coś, co jest zdeformowane zwielokrotnionymi mutacjami syndromu Proteusza, czy von Recklinghausena... Żywe, to? Martwe? Ani żywe, ani martwe. Idzie wolno w szpiczastej, nieziemskiej infule, jarzącej się na krawędziach odpryskami gwiazd. Idzie w ornacie do samej ziemi, ciągnąc za sobą szeroką szatę po podłodze usianej miliardami ostrych jak brzytwa opiłków żelaza. Najpewniej chce wydawać się większym. Tylko po, co? Przecież jest już i tak największym wobec swojej ofiary. Jest tego dużo, tych wielobarwnych luminescencji i tych wszystkich mżeń. Jakichś takich niepodobnych do samych siebie w tej całej gmatwaninie barw, wziętych jakby z delirycznej, przepojonej alkoholem maligny. Idzie wolno, albo bardziej skrada się jak mięsożerca. Stąpa po rozsypujących się truchłach, których całe stosy piętrzą się po ciemnych kątach, bądź wypadają z niedomkniętych metalowych szaf…   Lecz oto zatrzymuje się w blasku księżyca. W srebrnej poświacie padającej z ukosa przez wysokie witraże tak jakby fabrycznej hali. Rozkłada szeroko ramiona z obfitymi mankietami, upodabniając się cośkolwiek do krzyża. W rozbrzmiałym nagle wielogłosowym organum, płynącym gdzieś z głębokich trzewi. Rozbłyskują świece. Ktoś je zapala, lecz nie widzę w półmroku, kto. Jedynie jakieś cienie snują się w oddali, aby rozfrunąć się z nagłym krakaniem niczym czarne kruki, co obsiadają pod stropem kratownicę gigantycznej suwnicy. Otaczają mnie pogłosy metalicznych stukań, chrzęstów w tym grobowcu martwych maszyn. Pośród pogiętych blach, zardzewiałych prętów, zdewastowanych frezarek z opuszczonymi głowami… W odorze rozkładu rdzawych smug znaczących ich puste w środku korpusy… Wśród plątaniny niekończących się rur, rozbebeszonych rozdzielni prądu, sterowniczych pulpitów, nieruchomych zegarów…   Tryliony komórek naciekają wszystko w szmerze nieskończonego wzrostu. Pośród zwisających zewsząd cuchnących szmat przedziera się niezwyciężona śmierć. Na aluminiowym stole resztki spalonej skóry. Skierowane w dół oko kobaltowej lampy zdaje się nadal je przewiercać kaskadą rozpędzonych protonów. Mimo że wszystko jest milczące, dawno zaprzepaszczone w czasie i bezczasie… Nie zatrzymało to tryumfalnego pochodu nienasyconej śmierci. Okrytej chitynowym pancerzem. Przecinającej powietrze brunatnymi szczypcami… To się wciąż przemieszcza, ciągnąc za sobą rój czarnych pikseli. W jednostajnym i meczącym, minimalistycznym drone. Na zasadzie długich i powtarzających się dźwięków przypominających burdony. Przemieszcza się jak ćmiący, tępy ból w piskliwym szumie gorączki.   A przechodzi? Nie. Nie przechodzi wcale. Zatrzymało się, jarząc się coraz bardziej na krawędziach. Błyskając rytmicznie. Stąpa w miejscu jak bicie serca. W tym całym obrzydliwym pulsowaniu słyszalnym głęboko w rozpalonych meandrach mózgu, przypominającym uderzenia ciężkiego młota. Szum idzie zewsząd, jak mikrofalowe promieniowanie tła. Na ścianie tkwiący cień mojej czaszki pełga w nerwowych oddechach nocy. W dzwoniącej ciszy nadchodzącego sztormu. Chwytam się desek, prętów, wszystkiego, aby nie stracić świadomości. Nie zemdleć. Sześciany powietrza już furkoczą od nastroszonych piór. Otaczają mnie całe ich roje. Tnąc wszystko stalowymi dziobami, spadają ze świstem en masse. Wbijają się głęboko aż po rdzeń. Przebijają się z trzaskiem poprzez mury, podłogi. Jak te świdry, udary, pneumatyczne młoty… Poprzez krzyki malarycznych drżeń, które nawarstwiają się i błądzą echem jak rezonujące w oknach brzęczące szkło.   Poprzez śmierć.   (Włodzimierz Zastawniak, 2024-04-26)      
    • @andreas Bo poeci to podobno wrażliwi, empatyczni ludzie :) Zdrówka też :)
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      A to jest ciekawe i mądre spostrzeżenie :) Dzięki za refleksję i zatrzymanie się pod wierszem :)   Pozdrawiam    Deo
    • Popada; rano narada - pop.    
    • @poezja.tanczy   Dzięki. Pozdrawiam.   @Jacek_Suchowicz   A ziemia wiosną się odrodziła...   Dzięki.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...