Father Punguenty Opublikowano 18 Czerwca 2019 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 18 Czerwca 2019 (edytowane) Niebo pękło na pół i chmur granat runął, Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość. Od słońca wypłynął śnieżno-biały szkuner.Słonym wiatrem gnany puścił się w cwał, Gdy przed dziobem poczuł morski szkwał. Przedziwny to jest okręt, samotna fregata,Co płynie bez końca, od początku świata.A dokąd tak płynie? – Może ktoś zapyta,Lecz nikt nie odpowie, wie tylko kapitan. Siwy wilk morski, co gwiazd setki, tysiąceJak tafla nocą, w oczach odbija iskrzące.'Pod' lub 'z' wiatrem, nie łamiąc falą cienia,Wyrusza gonić wichry i dogonić marzenia. Białe żagle spina i wyostrza je ostrogą,By każdą garść wiatru uwięzić nad sobą, By dźwigać ciągle wyżej i nad czubki fal,By zwalić się w dół i żeglować tak w dal, By pędzić po morzach dniami i nocami.Pozostawiać za sobą ślad słany burzami,Aż morze wzburzone i wściekłe do granic,Nie mogąc go dogonić, zalewa się łzami. I tak od wiek wieków, lat, dni, miesięcy, Wędruje fregata tam, gdzie wicher jęczy,Niechętna portom, czy nord, czy też west,Bezkresem wód płynie, bo 'necesse est'. Edytowane 26 Czerwca 2020 przez Father Punguenty (wyświetl historię edycji) Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto
Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.
Zarejestruj nowe konto
Załóż nowe konto. To bardzo proste!
Zarejestruj sięZaloguj się
Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.
Zaloguj się