Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
Wesprzyj Polski Portal Literacki i wyłącz reklamy

wiosennie


Nata_Kruk

Rekomendowane odpowiedzi

Beto_b... za tych kilka miłych słów, dziękuję... :)

 

Tetu... niech lekkość będzie z nami, nie tylko wiosną... ;)

 

Liryku... 'dygam' za cichutkie wejście 'pod' moje okienko.... :)

 

Zostawiam ogólne.. pozdrowienie.. dla moich Gości. Dziękuję za odwiedziny.

Edytowane przez Nata_Kruk (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolejna zmiana czasu, a tak wiele dla nas znaczy ;-)

Bardzo ładnie operujesz słowami, aby dostrzec więcej...

Podoba mi się klimat i atmosfera wiersza.

Przemyślane słowa przeplatają się z cennym przesłaniem.

Pozdrawiam!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Raczej pozytywnie patrzę na letnią zmianę czasu, ponieważ doba "wydłuża mi się" o dobrych

'parę chwil', szczególnie rano, chętniej wtedy wstaję... :)

A "wiosennie".... czasowo krótko, ale fakt, dobierałam słowa, żeby uzyskać powyższą puentę.
Dziękuję za obecność i przychylność dla treści.
Także pozdrawiam.

Edytowane przez Nata_Kruk (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiersz pisany jedną z moich ulubionych form, którą nazywam sobie strofą parasaficką, lub Safoną upośledzoną :)

Tak w ogóle to nie obraź się, ale temat, sposób, słownictwo, no wszystko w tym wierszu jest takie, że ktoś mógłby mi wmówić, że to mój zapomniany przeze mnie tekst :) 

Kłaniam 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Liryku... na dzień dzisiejszy, pewnie wszystkim w głowie prawdziwa ciepła, wiosna... :)

 

Mario... dziękuję Ci za cichutkie wejście... :)

 

Czarku... strofa parasaficka lub safona upośledzona... :) dobre.

Mojemu wnętrzu chyba bardziej leży klasyczne rymowanie, co nie znaczy, że nie lubię jakichś innych form,

jak 'to' wyżej, czy dysonanse (niestety, trudne dla mnie). Polubiłam też Twoje próby wierszowania,

przyzwyczajałam się do nich i prawie zawsze po dłuższej nieobecności, starałam się zajrzeć do niektórych osób, do kilku pozycji wstecz, żeby czegoś nie stracić. Jest mi zawsze miło, gdy wpadasz do mnie i niechby tak dalej było... :) Dziękuję też za obecność pod "wiosennie" i zostawiam, jak zawsze, pozdrowienie dla Ciebie Liryka i Marii.

 

To, co piszesz dalej (bez obaw, ja nie taka obrażalska) że wszystko w tym wierszu jest takie, że ktoś

mógłby Ci wmówić, że to Twój zapomniany tekst.? Muszę zapytać, w jakim sensie zapomniany.?

Czy "śpi" w domowej szufladzie, czy jest gdzieś tutaj.? 
Niedawno pod wątkiem Deonix, na forum dyskusyjnym, pisaliśmy o podkradaniu czyichś tekstów/fraz itp. Wrzuciłam także kilka słów od siebie, miałam powód, bo nie akceptuję takich "numerów".

Czy mogłabym nagle postąpić inaczej, niż 'tam' pisałam... ja wiem, że nie, ale co Ty teraz będziesz myślał...

oto jest pytanie.   ps. a swoją drogą, chciałabym zobaczyć ten Twój... :)

 

 

Edytowane przez Nata_Kruk (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Hej, hej! Sorka, że dopiero odpisuję, ale nie zauważyłem wcześniej Twojej odpowiedzi. 

Absolutnie nie oskarżam Cię o podkradanie treści, tekstów, czy fraz, a pisząc, że ktoś mógłby wmówić mi, że Twój tekst jest jakimś  moim zapomnianym przeze mnie miałem nic innego na myśli jak to, że styl, słownictwo, forma, treść Wiosennie jest taka, że mógłbym w to uwierzyć :) Nie ma tutaj, ani ja nie mam w szufladzie, ni gdziekolwiek indziej ani takiego samego, ani podobnego. Po prostu jest napisany tak jak sam lubię pisać. Własnych tekstów raczej nie gubię, ale gdyby ktoś podsunął mi pod nos ten wiersz mówiąc 'patrz, znalazłam/em jeden z Twoich wierszy' nie pamiętałbym, że coś podobnego napisałem, ale też przez to właśnie jak jest napisany poważnie zastanawiałbym się nad tym kiedy go napisałem i co się stało, że go posiałem/zapomniałem o nim :) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ufffff.... nawet nie wiesz jaki kamień mi z serca spadł, no chyba z dziesięć kilo ważył, ledwo go już dźwigałam... :)

Gdy czytam inne, o podobnej formie, też czasami mam wrażenie, że już gdzieś coś... ale nie miałabym

ochoty, ani czasu żeby szukać wiatru w polu i przeglądać nie "wiada" ile pozycji...

Cieszę się, że odpowiedziałeś. To nic, że nie od razu, ale mam ją...:) (odpowiedź)

Dziękuję.

Edytowane przez Nata_Kruk (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czarek, naprawdę cieszę się, że wszystko się wyjaśniło. Fakt, czułam się trochę nieswojo, a ciężaru kamienia.. ;)

to chyba sama sobie dołożyłam, może trochę na opak zrozumiałam Twoje słowa, nic to, najważniejsze, że jest już ok. 
Dobrej aury, w sercu (dla rodziny) i nie tylko.

Hej... :)
 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

pewnie wszystko już powiedziano (jak podejrzewam - nie czytałem komentarzy), bo wiersz naprawdę do pozazdroszczenia, więc nie będę smęcił. Na dodatek został przeze mnie przegapiony. A chyba kiedyś czytałem u Ciebie, że nie lubisz rymować? Nie szkodzi, ważne, że umiesz. I to jak. :)

Serdecznie pozdrawiam Nato i pisz rymowane, częściej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Janko Muzykancie... :) gdzie indziej, chciałabym, żeby już wszystko powiedziano... ;)

Ludziki z wiosną potrzebują lekkiego "zwiosennienia" i niech im się 'wiosenni', choćby przy moim tworku.

Czytałeś gdzieś... kiedyś... że nie lubię.?... oj, to chyba niemożliwe, ja bardzo lubię rymowane wiersze,

z początku mojej bytności na forum, tylko takie 'kreśliłam', a teraz  od czasu do czasu próbuję, tak, próbuję.

Ten wyżej, to najzwyklejszy impuls "pomyłki" w przestawianiu zegarów, może zdarzy się kolejny,

któż to wie.... musiałoby to być, letnio, lub  ewentualnie zimowo. Czas pokaże.

Bardzo dziękuję za wizytę, że spóźniona, nic to, ale jest.... :)

 

Justyno Adamczewska...  fajnie, że było coś uroczego i fajnie, że odnalazłaś 'nutki baśniowe'... :)

 

Bardzo Wam dziękuję, ślę pozdrowienie.

 

Edytowane przez Nata_Kruk (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zbliża się w dziwnej metalowej masce. Z wywierconymi w niej niesymetrycznie wieloma otworami. O różnej wielkości, różnym kształcie. Tam, gdzie powinny być oczy albo uszy, bądź usta… Coś, co jest zdeformowane zwielokrotnionymi mutacjami syndromu Proteusza, czy von Recklinghausena... Żywe, to? Martwe? Ani żywe, ani martwe. Idzie wolno w szpiczastej, nieziemskiej infule, jarzącej się na krawędziach odpryskami gwiazd. Idzie w ornacie do samej ziemi, ciągnąc za sobą szeroką szatę po podłodze usianej miliardami ostrych jak brzytwa opiłków żelaza. Najpewniej chce wydawać się większym. Tylko po, co? Przecież jest już i tak największym wobec swojej ofiary. Jest tego dużo, tych wielobarwnych luminescencji i tych wszystkich mżeń. Jakichś takich niepodobnych do samych siebie w tej całej gmatwaninie barw, wziętych jakby z delirycznej, przepojonej alkoholem maligny. Idzie wolno, albo bardziej skrada się jak mięsożerca. Stąpa po rozsypujących się truchłach, których całe stosy piętrzą się po ciemnych kątach, bądź wypadają z niedomkniętych metalowych szaf…   Lecz oto zatrzymuje się w blasku księżyca. W srebrnej poświacie padającej z ukosa przez wysokie witraże tak jakby fabrycznej hali. Rozkłada szeroko ramiona z obfitymi mankietami, upodabniając się cośkolwiek do krzyża. W rozbrzmiałym nagle wielogłosowym organum, płynącym gdzieś z głębokich trzewi. Rozbłyskują świece. Ktoś je zapala, lecz nie widzę w półmroku, kto. Jedynie jakieś cienie snują się w oddali, aby rozfrunąć się z nagłym krakaniem niczym czarne kruki, co obsiadają pod stropem kratownicę gigantycznej suwnicy. Otaczają mnie pogłosy metalicznych stukań, chrzęstów w tym grobowcu martwych maszyn. Pośród pogiętych blach, zardzewiałych prętów, zdewastowanych frezarek z opuszczonymi głowami… W odorze rozkładu rdzawych smug znaczących ich puste w środku korpusy… Wśród plątaniny niekończących się rur, rozbebeszonych rozdzielni prądu, sterowniczych pulpitów, nieruchomych zegarów…   Tryliony komórek naciekają wszystko w szmerze nieskończonego wzrostu. Pośród zwisających zewsząd cuchnących szmat przedziera się niezwyciężona śmierć. Na aluminiowym stole resztki spalonej skóry. Skierowane w dół oko kobaltowej lampy zdaje się nadal je przewiercać kaskadą rozpędzonych protonów. Mimo że wszystko jest milczące, dawno zaprzepaszczone w czasie i bezczasie… Nie zatrzymało to tryumfalnego pochodu nienasyconej śmierci. Okrytej chitynowym pancerzem. Przecinającej powietrze brunatnymi szczypcami… To się wciąż przemieszcza, ciągnąc za sobą rój czarnych pikseli. W jednostajnym i meczącym, minimalistycznym drone. Na zasadzie długich i powtarzających się dźwięków przypominających burdony. Przemieszcza się jak ćmiący, tępy ból w piskliwym szumie gorączki.   A przechodzi? Nie. Nie przechodzi wcale. Zatrzymało się, jarząc się coraz bardziej na krawędziach. Błyskając rytmicznie. Stąpa w miejscu jak bicie serca. W tym całym obrzydliwym pulsowaniu słyszalnym głęboko w rozpalonych meandrach mózgu, przypominającym uderzenia ciężkiego młota. Szum idzie zewsząd, jak mikrofalowe promieniowanie tła. Na ścianie tkwiący cień mojej czaszki pełga w nerwowych oddechach nocy. W dzwoniącej ciszy nadchodzącego sztormu. Chwytam się desek, prętów, wszystkiego, aby nie stracić świadomości. Nie zemdleć. Sześciany powietrza już furkoczą od nastroszonych piór. Otaczają mnie całe ich roje. Tnąc wszystko stalowymi dziobami, spadają ze świstem en masse. Wbijają się głęboko aż po rdzeń. Przebijają się z trzaskiem poprzez mury, podłogi. Jak te świdry, udary, pneumatyczne młoty… Poprzez krzyki malarycznych drżeń, które nawarstwiają się i błądzą echem jak rezonujące w oknach brzęczące szkło.   Poprzez śmierć.   (Włodzimierz Zastawniak, 2024-04-26)      
    • @andreas Bo poeci to podobno wrażliwi, empatyczni ludzie :) Zdrówka też :)
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      A to jest ciekawe i mądre spostrzeżenie :) Dzięki za refleksję i zatrzymanie się pod wierszem :)   Pozdrawiam    Deo
    • Popada; rano narada - pop.    
    • @poezja.tanczy   Dzięki. Pozdrawiam.   @Jacek_Suchowicz   A ziemia wiosną się odrodziła...   Dzięki.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...