Wybaczcie ten Obszerny cytat...
Stanisław Grochowiak
Polowanie na cietrzewie...
Zachęcam do czytania całości.
''Ba, nawet sam Leśniczy nastroszył się szronem
I choć ziąb okrutny, on pary z gęby nie puścił.
Noc była. Gdzieś w pobliskim lesie
Mróz kropnął salwą z gwintowanej sosny,
Aże dech zaparło. Potem znowu głucho.
Jeno od sadyb, od ich białej sieni
Szło coraz słodsze, rozmarzone mlaskanie:
To bracia Dziki ucztowali w kartoflach,
Które chłód zimowy ucukrza i marcypani.
I właśnie wtedy —
Znienacka —
Ku grozie naszych rur posenniałych —
Wyszły nam naprzeciw
Szlachetne, Ciepłokrwiste, Dziewczęce Cietrzewie.
— Bigosować, Bracia! Bij, kto w Boga wierzy! —
Tak Leśniczy wrzasnął, aż mu złote żyłki (co starość zwiastują)
W oczach popękały. A tamci już za Nim:
Proch za prochem, śrut za śrutem, i granulek garścią
Prosto w te miłe, ogniskiem pachnące, Zwierzęta.
Pamiętam błogosławioną zawieję krwi,
Która obmywała mi czoło i słonymi pocałunkami pieściła me wargi.
Pamiętam macierzyńską ulewę piór,
Które osuwały się wzdłuż moich ramion jak krople stężałego miodu.
Pamiętam dziecięcy, ale jakże wdzięczny śpiew Cietrzewi,
Który zgiął mi kolana i nad głową rozpiął namioty Kościoła.
Klęcząc wrzucałem do myśliwskiej torby
Drżące pod opuszkami palców — dojrzałe Owoce życia.
...Dobrze przed zmierzchem obudził mnie Leśniczy. Na niebie
Stała chmura podobna do wątroby. To właśnie z niej
Śnieg ostatni uchodził, zastygający w drzewach.
W izbie było ciepło,
Leśniczy we flaneli,
Zegar wyrzucał kukułkę jak matka dziecko na dwór.
Ten w lisiej czapie
Spał na gołej ławie,
Tylko ręką bezwładną coś pisał w powietrzu;
Tamten spod Kozienic
Osypał się wzdłuż ściany,
Kucnął, pięścią podparł
Łeb mroczny jak puszcza;
Ów, co młódkę uwiódł, oblizywał się we śnie,
Pocałunki tak zgarniał czy posmak bigosu?...
— A chyżo! — rzekł Leśniczy — już na nieszpór dzwonią,
A pan gliwiejesz! Do kroćset, naturę
Masz pan ponoć poetyczną. Tymczasem mnie Starego
Sam na chandrę wystawiasz z tym pokotem ptactwa.
Filozofii jam głodny.
Wstałem —
I tak już od rana,
Skubiąc zdechłe cietrzewie, wiedliśmy rozprawę
O śmierci niechybnej.''