Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
Wesprzyj Polski Portal Literacki i wyłącz reklamy

emocje w technikolorze


pomaranczowy.kot

Rekomendowane odpowiedzi

Tak sobie poczytałam. :-) Ogólnie ciekawie. Bardzo trudno jest wierszem dotykać duszy.

czuję się

jakby ktoś wywinął mnie na drugą stronę

to co inni starają się chronić

noszę na wierzchu - ogromną ranę na brzuchu

a spomiędzy trzewi

wystaje kawałek mięsa mojej duszy

 

nie mam warstwy ochronnej

nie mam skóry

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

"Nie mam skóry"  mi odrobinę nie pasuje. 

Czyli skóra jest tylko wywinięta na druga strone.  Nie spełnia swojego zadania nie chroni. Gdyby PLa obdarli ze skóry, to by pasowalo "nie mam skóry". 

 

Skóra to ta warstwa ochrona wiec zbędne powtórzenie.  Oczywiście to tylko moje zdanie.

Ogólnie mi się podoba, fajny pomysł :) Pozdrawiam

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziwne, chciałam Ci dać serce, naciskam, lecz pokazuje się informacji, że temat zablokowany!

Dla mnie ten wiersz jest smutny, bardzo osobisty i szczery. A warstwa ochronna, to nie tylko skóra, mogą ją stanowić jeszcze inne elementy materialne/ widoczne, bądź niematerialne/ niewidoczne gołym okiem. I wersy:

nie mam warstwy ochronnej

nie mam skóry. / jak dla mnie są Ok.

 

Pozdrawiam :))

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najpierw Twój wiersz, potem zerknęłam na wpis Kobry. Podobnie myślę, co do... masz, "wystawał",

mnie też bardziej.. wystaje... no i zakończenie, skóra jest warstwą ochronną, dlatego niekoniecznie dla mnie,

"nie mam skóry".  Ostatni wers mógłby być bez słowa, "można", ale to naprawdę nieznaczący drobiazg.
Jedyny znak interpunkcyjny, to średnik, naprawdę chcesz 'go' zostawić.?  Sugeruję, nie.

Mocny, fajny wiersz.

Pozdrawiam.

 

 

Edytowane przez Nata_Kruk (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

O mój Boże naprawdę ? 

PL niema "warstwy ochronnej”, czyli nie ma „innych elementów materialne/ widoczne bądź niematerialne/ niewidoczne gołym okiem.” Nie ma żadnej warstwy ochronnej, czyli skory tez nie ma. Przeczytaj jeszcze raz co napisałaś. 

Edytowane przez 8fun (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Sama twierdzisz, że skora to warstwa ochronna a podważasz, że to powtórzenie, na dowód podajesz, że są inne warstwy ochronne, ale co ma piernik do wiatraka ? Pomaran.. napisała wyraźnie, że nie ma warstwy ochronnej. 

Edytowane przez 8fun (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 Jak można zobaczyć cos niematerialnego niegołym okiem?  A co z materialnymi niewidocznymi  gołym okiem, czy one mogą tworzyć warstwę ochronną?  A co z materialnymi niewidocznymi  uzbroionym okiem, czy one mogą tworzyć warstwę ochronnąPrzeczytaj jeszcze raz co napisałaś.   

Mam wrażenie, że używasz terminów, których nie znasz znaczenia.

Wystarczy "widocznymi i niewidocznymi" bądź "materialnymi i niematerialnymi" albo "fizyczna i duchowa"  

 

Np. A warstwa ochronna, to nie tylko skóra, mogą ją również tworzyć
  inne elementy  materialne i niematerialne. 

 

"A warstwa ochronna, to nie tylko skóra, mogą ją stanowić jeszcze inne elementy materialne/ widoczne, bądź niematerialne/ niewidoczne gołym okiem." 

 

Porównaj te dwa teksty.  Zobacz ile niepotrzebnych słów a ile bzdur napisałaś.

 

 

Edytowane przez 8fun (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

nie mam warstwy ochronnej

nie mam skóry

 

To są słowa autorki, a nie moje!

Ja wyjaśniłam tylko, że dla mnie są Ok. 

 

Możliwe, że do Ciebie moje wyjaśnienie / komentarz nie jest wystarczające, ale nie pisałam pod Twoim wierszem i nie do Ciebie, więc dlaczego tak się irytujesz, aż mówisz: „O mój Boże naprawdę?” Przecież niedawno jasno wyraziłeś swoje stanowisko co do Boga i stwarzanie? Co się z Tobą dzieje? Nie poznaje Cię, skąd tyle negatywnego nastawienia do mojej osoby? Zauważyłam, że co bym nie napisała, to Ci nie pasuje. Mówię Ci @8fun jasno: daj mi spokój i zajmij się kimś lub czymś innym. Według Ciebie wypisuje same bzdury. A Ty, to co, jesteś alfą i omegą, najmądrzejszy na forum? Albo w Europie? Może niedługo dostaniesz Nobla? O, to już z Tobą nikt nie pogada, wszystkich zaczniesz ustawiać na swoją bezbłędną logikę japońskiego haiku. 

Jeszcze tylko dopiszę, że nic do Ciebie nie mam, tylko napisałam co myślę o Twoim zachowaniu w stosunku do mojej osoby. Jeżeli go nie zmienisz, to nie życzę sobie żadnych komentarzy do mnie. Pozdrawiam. Maria

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Mario, gdzie napisałem, że nie wierzę w Boga? 
Napisałem wyraźnie, że najbliższy moim przekonaniom jest Agnostycyzm. Komentując to, co napisałem wypadałoby sprawdzić kto to jest agnostyk. To nie znaczy, że nie wierzę w Boga.

 

"O mój Boże naprawdę" = Jestem zdziwiony

 

To Ty nie zgodziłaś się z tym, co ja napisałem. Czy Ty tego nie widzisz? Odpisałem Ci na komentarz. To Ty się nie zgadzasz z tym, co ja napisalem, ja Ci tylko odpowiedziałem. 

 

Proszę odnieść się do swojego tekstu. 

"A warstwa ochronna, to nie tylko skóra, mogą ją stanowić jeszcze inne elementy materialne/ widoczne, bądź niematerialne/ niewidoczne gołym okiem." 


Szczerze, jak to oceniasz? Czy widzisz, jakie popełniasz błędy? Dość często takie błędy pojawiają się w twoich tekstach. 

Czy naprawdę nie widzisz, że to, co napisałaś to totalna bzdura? 

 

Edytowane przez 8fun (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Maria_M , @Nata_Kruk dzięki za ocenę i uwagi :) Jakoś to narazie poprawiłam, ale nie wiem czy to będzie ostateczna wersja. Zreszta zawsze mam wrażenie, że moje wiersze są niedokończone i trzeba nad nimi jeszcze popracowa, dlatego cieszę się z kazej informacji zwrotnej. Pozdrawiam.

Edytowane przez pomaranczowy.kot (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

'to' jakoś, sprawiło, że jest lepiej. Przeczytałam teraz jeszcze raz i bez zająknięcia 'kupuję' całość.

Czy to będzie wersja ostateczna, to już Twoja wola. Co do wrażenia, że jakiś 'twór' wydaje się niedokończony, pocieszę... ja przy swoich mam to samo, nieraz...  albo tydzień po wrzuceniu, mogłabym to i owo przestawić... ;)

jeśli zdarzy się, że coś powstało na tzw. spontan.

Nawet nie wiesz, jak  cieszę się, że mam informację zwrotną( od Autorki), po moim poście z uwagami.

Myślę, że każdy, kto bąknął 'coś' na "nie".

Pozdrawiam i... dobrych myśli w pisaniu, życzę... :)

Edytowane przez Nata_Kruk (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Karb udała Rada. Bobu, bo wisi Bob! O, bis! I w obu Boba dar, a ładu brak.    
    • Czy myślisz że ciebie prowadzę? Szanuję od zawsze twą wolę. Wybierasz kierunki wydarzeń, zaliczasz wykroty z mozołem.   A drodze wygodnej i gładkiej, takowej przenigdy nie ufaj. Lecz pozwój, by Bóg twój od teraz, prowadził i nie dał ci upaść. :)  
    • Dokąd prowadzisz mnie drogo, zanim spod nóg się usuniesz? czy w wiekiem będziesz mi bliższą, abym cię mogła zrozumieć? Ile masz w sobie zakrętów, za którym już cisza głucha? Czy mogę z jasnym spojrzeniem, bardziej niż sobie zaufać?  
    • Zbliża się w dziwnej metalowej masce. Z wywierconymi w niej niesymetrycznie wieloma otworami. O różnej wielkości, różnym kształcie. Tam, gdzie powinny być oczy albo uszy, bądź usta… Coś, co jest zdeformowane zwielokrotnionymi mutacjami syndromu Proteusza, czy von Recklinghausena... Żywe, to? Martwe? Ani żywe, ani martwe. Idzie wolno w szpiczastej, nieziemskiej infule, jarzącej się na krawędziach odpryskami gwiazd. Idzie w ornacie do samej ziemi, ciągnąc za sobą szeroką szatę po podłodze usianej miliardami ostrych jak brzytwa opiłków żelaza. Najpewniej chce wydawać się większym. Tylko po, co? Przecież jest już i tak największym wobec swojej ofiary. Jest tego dużo, tych wielobarwnych luminescencji i tych wszystkich mżeń. Jakichś takich niepodobnych do samych siebie w tej całej gmatwaninie barw, wziętych jakby z delirycznej, przepojonej alkoholem maligny. Idzie wolno, albo bardziej skrada się jak mięsożerca. Stąpa po rozsypujących się truchłach, których całe stosy piętrzą się po ciemnych kątach, bądź wypadają z niedomkniętych metalowych szaf…   Lecz oto zatrzymuje się w blasku księżyca. W srebrnej poświacie padającej z ukosa przez wysokie witraże tak jakby fabrycznej hali. Rozkłada szeroko ramiona z obfitymi mankietami, upodabniając się cośkolwiek do krzyża. W rozbrzmiałym nagle wielogłosowym organum, płynącym gdzieś z głębokich trzewi. Rozbłyskują świece. Ktoś je zapala, lecz nie widzę w półmroku, kto. Jedynie jakieś cienie snują się w oddali, aby rozfrunąć się z nagłym krakaniem niczym czarne kruki, co obsiadają pod stropem kratownicę gigantycznej suwnicy. Otaczają mnie pogłosy metalicznych stukań, chrzęstów w tym grobowcu martwych maszyn. Pośród pogiętych blach, zardzewiałych prętów, zdewastowanych frezarek z opuszczonymi głowami… W odorze rozkładu rdzawych smug znaczących ich puste w środku korpusy… Wśród plątaniny niekończących się rur, rozbebeszonych rozdzielni prądu, sterowniczych pulpitów, nieruchomych zegarów…   Tryliony komórek naciekają wszystko w szmerze nieskończonego wzrostu. Pośród zwisających zewsząd cuchnących szmat przedziera się niezwyciężona śmierć. Na aluminiowym stole resztki spalonej skóry. Skierowane w dół oko kobaltowej lampy zdaje się nadal je przewiercać kaskadą rozpędzonych protonów. Mimo że wszystko jest milczące, dawno zaprzepaszczone w czasie i bezczasie… Nie zatrzymało to tryumfalnego pochodu nienasyconej śmierci. Okrytej chitynowym pancerzem. Przecinającej powietrze brunatnymi szczypcami… To się wciąż przemieszcza, ciągnąc za sobą rój czarnych pikseli. W jednostajnym i meczącym, minimalistycznym drone. Na zasadzie długich i powtarzających się dźwięków przypominających burdony. Przemieszcza się jak ćmiący, tępy ból w piskliwym szumie gorączki.   A przechodzi? Nie. Nie przechodzi wcale. Zatrzymało się, jarząc się coraz bardziej na krawędziach. Błyskając rytmicznie. Stąpa w miejscu jak bicie serca. W tym całym obrzydliwym pulsowaniu słyszalnym głęboko w rozpalonych meandrach mózgu, przypominającym uderzenia ciężkiego młota. Szum idzie zewsząd, jak mikrofalowe promieniowanie tła. Na ścianie tkwiący cień mojej czaszki pełga w nerwowych oddechach nocy. W dzwoniącej ciszy nadchodzącego sztormu. Chwytam się desek, prętów, wszystkiego, aby nie stracić świadomości. Nie zemdleć. Sześciany powietrza już furkoczą od nastroszonych piór. Otaczają mnie całe ich roje. Tnąc wszystko stalowymi dziobami, spadają ze świstem en masse. Wbijają się głęboko aż po rdzeń. Przebijają się z trzaskiem poprzez mury, podłogi. Jak te świdry, udary, pneumatyczne młoty… Poprzez krzyki malarycznych drżeń, które nawarstwiają się i błądzą echem jak rezonujące w oknach brzęczące szkło.   Poprzez śmierć.   (Włodzimierz Zastawniak, 2024-04-26)      
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...