Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

*** (Płyną chmury po błękitnym niebie)


Maria_M

Rekomendowane odpowiedzi

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Sztuka polega na tym, by napisać wiersz  zachowując równą liczbę sylab, ale używając tylko potrzebnych wyrazów i żeby to było stylistycznie poprawnie (naturalne). 

 

np. poniżej - wymuszona zamiana kolejności wyrazów, aby zachować rym.

 

Czy mi za to podziękujesz, czy mnie zabijesz? ;)  Miłego dnia :)

 

 

Edytowane przez 8fun (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Ja to bym chciała w "ciepłych krajach żyć". Nosić zwiewne sukienki, lubię takie. Ale fajne też są te nasze zmiany pór roku;

 

Urozmaicenie duże. 

 

Tu mi się podoba postawa wiatru (uosobienie) jest nonszalncki, choć może i robić wrażenie zadufanego w sobie. "I co mi możecie zrobi?"

 

Fajny wiersz, taki w zgodzie z naturą. Lekko się go czyta. 

Tutaj mam lekki zgryz te chmury "płynace gzdzieś" czyli tak naprawdę nie wiemy, dokąd płyną, ale dalej jest:

 

No tak przyroda i natura pełna niespodzianek, choć w tym wierszu jest tak naprawdę wszystko poukładane. Ciekawie napisane, ciekawe, ze plka znalazła w chaosie porządek. 

 

Tu też ten wiatr, wieje, śpiewa, gładzi liście starych drzew - pewnie przynosi im ulgę, bo za niedługo będzie wietrzyskiem i liście zedrze z dzrew. Ale takie są prawa natury, krórą ładnie ukazłaś.   Pozdrawiam Marysiu. :))) Justyna. 

Edytowane przez Justyna Adamczewska (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Fachowo nazywa się takie zjawisko inwersją, często stosowane w literaturze (poezji).

Nie rozumiem dlaczego tak się tego przyczepiłeś (jakbym mogła, to bym Cię udusiła

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

), jak dla mnie, to dobrze brzmi, ponadto jak czytasz wiersze innych tu autorów, ciekawa jestem, co odnajdujesz? Od teraz będę się baczniej przyglądać Twoim, czy takie cymuś glancuś? Jak się szuka dziury w całym, to zawsze moźna się wszystkiego przyczepić.

Nie mam do Ciebie żadnej złości, tylko bronię swoje dziecko:)

Narka. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

@8fun zgodzę się z Tobą. Teoria poezji, z którą niektórzy tak bardzo tutaj walczą, daje porządne narzędzia do pisania wierszy, przed ich stworzeniem, co wyklucza konieczność "liczenia" sylab po zapisie. To jest jak muzyką. Kompozytor ma w głowie kompozycje, słyszy jej melodię i dopiero zapisuje. Tego się chyba na odwrót nie robi. 

 

Wiem, że niektórzy trochę się tutaj podśmiewują z tych "moich" jambów, trochejów, amfibrachów, ale pisząc taki wiersz jak "sprawy kobiece" nie liczyłem sylab. Postanowiłem go zapisać stopą metryczną tam TAM tam TAM tam TAM tam tam TAM tam i 10 zgłosek wyszło z automatu, z zasady zastosowania określonej stopy metrycznej. 

 

Proste.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Tak, to jest mój wiersz i moje ostatnie zdanie pod nim.

Nie jestem aż taka perfekcyjna, nie idealizuj mnie, piszę jak piszę, raz lepiej, raz gorzej.

Róznie mi to wychodzi, jestem tego świadoma, to jak lepszy i gorszy dzień.

Według mnie, jak trzeba to się stosuje. Nikt nikomu nie zabroni.

I wiesz co, dla mnie ta inwersja nawet lepiej brzmi, przecież to nie mowa potoczna.

Pozdrawiam

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Patryku, nie znam się na jombach, trochejach, amfibrachach. Zaczęłam pisać wiersze duszą i sercem, a nie teorią. Teraz dużo się uczę od stront teoretycznej. 

Rytm mam w sobie, na początku nawet nie liczyłam. A co powiesz na wiersze pisane gwarowo np. przez Ślązaków, Kaszubów, ...... przecież tam mamy do czynienia z innym akcentowaniem, a rytm pozostaje, jest nie do pokonania, nawet w wierszach pisanych innymi językami.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Marysiu, 

 

"Rytm mam w sobie" - bardzo dobrze, że go masz, ale jak chcesz go nadać zapisowi słownemu? Do każdego wiersza będziesz nagrywać zapis z recytacją, żeby każdy mógł usłyszeć rytm, który masz w sobie? 

 

Tu nie chodzi o przenicowanie poezji w teorię! Absolutnie. Lądowanie na księżycu, choć poetyckie, liryczne, dziejowo piękne, to przecież "od kuchni" nie było niczym innym jak nieskończenie długim ciągiem cyfr. Przecież człowiek nie wylądował na księżycu "bo lądowanie na księżycu miał w sobie"

 

Rozumiesz tę prostą analogię? 

 

W liryce "rymowanej" mamy trzy rodzaje wierszy: 

 

sylabiczne

toniczne 

i sylabotoniczne 

 

Z czym tu dyskutować? Teoria metryczna, wykształcona przed kilkoma tysiącami lat w Grecji, ułatwiała poetom życie. Nie sądzisz chyba, że poeci siedzieli, pisali wiersz i po każdym wersie liczyli sylaby? 

 

Nie, oni pisali wg określonej,  z góry założonej melodii, a ilość sylab wynikała z tej "zaplanowanej" melodii. 

 

I nawet wiersze białe powinny mieć stopę metryczną, może nie klasyczną, ale jakiś powtarzalny schemat, nawet jeśli ta powtarzalność dotyka co trzeciego wersu. 

 

Tu nie ma o czym dyskutować. To jest zaakceptowana, ogólnie uznana prawda. Jeśli się nie zgadzasz, to zachowujesz się jak dziecko w przedszkolu, które próbuje przekonać geografa, że ziemia nie jest kulista, bo tak mu się wydaje i przytacza kolejne argumenty na poparcie tej tezy.

 

Przepraszam za tasiemca.

Edytowane przez Patryk Robacha (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I zauważ, Marysiu, że nikt nie wydaje opinii o treści wiersza, o jego tematyce, a jedynie o bardzo obiektywnym czynniku - jego budowie. 

 

Ja na przykład - nie znoszę tematyki przyrody w poezji - wszystko to już oklepane i wytrząśnięte z ostatnich okruchów - Staffem, Leśmianem i innymi, co tu więcej można dodać? Ale to tylko moje spostrzeżenie i możesz się z nim nie zgadzać i pisać dalej, bo to nie ma mocy obowiązującego prawa. To tylko subiektywna opinia.

 

Ale w kwestii tego, co napisałem wyżej - trudno tu z czymkolwiek dyskutować. Jeśli ktoś się z tym nie zgadza, to ja uważam, że broni swojej niewiedzy zamiast napisać "Ej! Chciałabym umieć tak pisać, że sobie w głowie ułożę melodię i jadę wiersz (sic!)". To byłoby najbardziej na miejscu.W przeciwnym wypadku ta poezja męczy - nie tematyką, sztuka ma koić, uspokajać, wzburzać, denerwować, irytować, szokować - od tego jest, ale męczy budową, nieskodyfikowaną, postrzępioną i uciekającą w każdą stronę melodią. 

 

Nie, to nie o Tobie, ogólnie. 

Edytowane przez Patryk Robacha (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

i jeszcze w ramach podsumowania: 

 

"Mocno przesadzone jest twierdzenie, że poezja to owoc natchnienia, a odbiór jej jest czysto subiektywny. Powyższe przykłady pokazują, że natchnienie największych poetów wychodzi nad wyraz często spod cyrkla i liczydła. Te misterne konstrukcje numeryczne stanowią niezbędne spoiwo sztuki pisania. Bez formy nie ma treści!
Pisanie jest trudne, wymaga pracy i doświadczeń - i oddalenia, dystansu. Myślę, że warto poznać "elementarz poety". Na pewno pozwoli on niejednej osobie spojrzeć szerzej na to, co sama tworzy. Nawet dziś, w dobie wiersza wolnego - bez żadnych rygorów i dyscypliny (najczęściej też bez sensu) piszą niektórzy według tych "archaicznych", "staromodnych" wzorców. Chociażby na p.h.p. można znaleźć piękne sylabiczne wiersze marca, Henia, czasami trafi się nawet przykład sylabotonika, który upodobał sobie Jan Kalina. Nie wspominam tu o wierszach, pozornie, wolnych, w które nierzadko są wkomponowane całe serie np. trzynasto- bądź jedenastozgłoskowców. To dowodzi, że klasyczna, "czysta" poezja nie umarła i na pewno można się spodziewać jej (niedalekiego?) renesansu."
 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

To dlaczego każdy zdolny matematyk, czy fizyk, nie pisze wierszy? Nie do końca Paweł Dymek ma rację.

A co powiesz o poetach samoukach, bez żadnej szkoły? Znałam taką jedną kobietę, juź nie żyje, która skończyła tylko 4 klasy szkoły podstawowej, a miała zmysł do pisania wierszy i nawet gmina wydała jej trzy tomiki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Fajdrosie  Przebacz mi za moją nature "Bo cóż? Ja jestem człowiek prosty. Toteż mi się wydawało, że kiedy się cokolwiek chwali, trzeba o tym prawdę powiedzieć, i koniec. A to, widać, nie był właściwy sposób chwalenia; tu trzeba, jak uważam, tyle pięknych i wielkich rzeczy przylepić danemu przedmiotowi, ile tylko można, a wszystko jedno, czy on taki jest naprawdę, czy nie. Choćby nawet było inaczej, to nic nie szkodzi. Mnie się wydaje, żeśmy się umówili odgrywać pochwały, a nie chwalić naprawdę. I dlatego, zdaje się, każdy z was porusza niebo i ziemię i przypina, co tylko mo- że, byle się wydawał najpiękniejszy i najlepszy – oczywista nie takiemu, który go zna – i oto są pochwały istotnie piękne i uroczyste. Ale ja – ja nie znałem tego sposobu chwalenia i nie znając go, zgodziłem się też powiedzieć pochwałę, kiedy na mnie kolej przyjdzie. „Usta me przyrzekały, lecz serce moje nie”. A zatem przepadło. Ja takiej pochwały nie powiem. Nawet bym nie potrafił."

Edytowane przez 8fun (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zbliża się w dziwnej metalowej masce. Z wywierconymi w niej niesymetrycznie wieloma otworami. O różnej wielkości, różnym kształcie. Tam, gdzie powinny być oczy albo uszy, bądź usta… Coś, co jest zdeformowane zwielokrotnionymi mutacjami syndromu Proteusza, czy von Recklinghausena... Żywe, to? Martwe? Ani żywe, ani martwe. Idzie wolno w szpiczastej, nieziemskiej infule, jarzącej się na krawędziach odpryskami gwiazd. Idzie w ornacie do samej ziemi, ciągnąc za sobą szeroką szatę po podłodze usianej miliardami ostrych jak brzytwa opiłków żelaza. Najpewniej chce wydawać się większym. Tylko po, co? Przecież jest już i tak największym wobec swojej ofiary. Jest tego dużo, tych wielobarwnych luminescencji i tych wszystkich mżeń. Jakichś takich niepodobnych do samych siebie w tej całej gmatwaninie barw, wziętych jakby z delirycznej, przepojonej alkoholem maligny. Idzie wolno, albo bardziej skrada się jak mięsożerca. Stąpa po rozsypujących się truchłach, których całe stosy piętrzą się po ciemnych kątach, bądź wypadają z niedomkniętych metalowych szaf…   Lecz oto zatrzymuje się w blasku księżyca. W srebrnej poświacie padającej z ukosa przez wysokie witraże tak jakby fabrycznej hali. Rozkłada szeroko ramiona z obfitymi mankietami, upodabniając się cośkolwiek do krzyża. W rozbrzmiałym nagle wielogłosowym organum, płynącym gdzieś z głębokich trzewi. Rozbłyskują świece. Ktoś je zapala, lecz nie widzę w półmroku, kto. Jedynie jakieś cienie snują się w oddali, aby rozfrunąć się z nagłym krakaniem niczym czarne kruki, co obsiadają pod stropem kratownicę gigantycznej suwnicy. Otaczają mnie pogłosy jakichś metalicznych stukań, chrzęstów w tym grobowcu martwych maszyn. Pośród pogiętych blach, zardzewiałych prętów, zdewastowanych frezarek z opuszczonymi głowami… W odorze rozkładu rdzawych smug znaczących ich puste w środku korpusy… Wśród plątaniny niekończących się rur, rozbebeszonych rozdzielni prądu, sterowniczych pulpitów, nieruchomych zegarów…   Tryliony komórek naciekają wszystko w szmerze nieskończonego wzrostu. Pośród zwisających zewsząd cuchnących szmat przedziera się niezwyciężona śmierć. Na aluminiowym stole resztki spalonej skóry. Skierowane w dół oko kobaltowej lampy zdaje się nadal je przewiercać kaskadą rozpędzonych protonów. Mimo że wszystko jest milczące, dawno zaprzepaszczone w czasie i bezczasie… Nie zatrzymało to tryumfalnego pochodu nienasyconej śmierci. Okrytej chitynowym pancerzem. Przecinającej powietrze brunatnymi szczypcami… To się wciąż przemieszcza, ciągnąc za sobą rój czarnych pikseli. W jednostajnym i meczącym, minimalistycznym drone. Na zasadzie długich i powtarzających się dźwięków przypominających burdony. Przemieszcza się jak ćmiący, tępy ból w piskliwym szumie gorączki.   A przechodzi? Nie. Nie przechodzi wcale. Zatrzymało się, jarząc się coraz bardziej na krawędziach. Błyskając rytmicznie. Stąpa w miejscu jak bicie serca. W tym całym obrzydliwym pulsowaniu słyszalnym głęboko w rozpalonych meandrach mózgu, przypominającym uderzenia ciężkiego młota. Szum idzie zewsząd, jak mikrofalowe promieniowanie tła. Na ścianie tkwiący cień mojej czaszki pełga w nerwowych oddechach nocy. W dzwoniącej ciszy nadchodzącego sztormu. Chwytam się desek, prętów, wszystkiego, aby nie stracić świadomości. Nie zemdleć. Sześciany powietrza już furkoczą od nastroszonych piór. Otaczają mnie całe ich roje. Tnąc wszystko stalowymi dziobami, spadają ze świstem en masse. Wbijają się głęboko aż po rdzeń. Przebijają się z trzaskiem poprzez mury, podłogi. Jak te świdry, udary, pneumatyczne młoty… Poprzez krzyki malarycznych drżeń, które nawarstwiają się i błądzą echem jak rezonujące w oknach brzęczące szkło.   Poprzez śmierć.   (Włodzimierz Zastawniak, 2024-04-26)      
    • @andreas Bo poeci to podobno wrażliwi, empatyczni ludzie :) Zdrówka też :)
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      A to jest ciekawe i mądre spostrzeżenie :) Dzięki za refleksję i zatrzymanie się pod wierszem :)   Pozdrawiam    Deo
    • Popada; rano narada - pop.    
    • @poezja.tanczy   Dzięki. Pozdrawiam.   @Jacek_Suchowicz   A ziemia wiosną się odrodziła...   Dzięki.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...