Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Reakcja jesieni ;)


adolf

Rekomendowane odpowiedzi

Jesień wręcz nie wierzy, w co słyszy o sobie

aż rwie liście z głowy czytając gazety

przegląda się w lustrze - "to chyba nie o mnie

te dziwne opisy jakiegoś poety."

 

Amator-detektyw, samozwańczy śledczy

już odciski palców chce zbierać z kasztanów

wymyśla teorie, rymy jakieś węszy - 

Psychoanalityk z plotkarskich portali.

 

Lepiej ty pisarzu, idź do tego parku,

tego, co podobno kaszel liści łapie -

jemu jakiś syrop, sobie leki zakup

 

i zamiast wymyślać jesienne fake news'y,

co nikt ich nie łyka - niczego nie zmienią

zrozum, że jest jesień po prostu jesienią.

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niemiecki poeta Karl Krolow (1915-1999) napisał był "Herbstsonett mit Hegel" (Jesienny sonet z Heglem) który to utwór przetłumaczyłam niegdyś dla celów naukowo-dydaktycznych jako wiersz "nieprzekładalny". Po latach ową translację zamieściłam pod nickiem "Lidia" na literackim forum "Ogród ciszy".

Dlaczego przekopiowuję ją na "Orgu"? Jedynie dlatego, iż oba sonety osobliwie ze sobą konweniują. A tak na marginesie: specjalistą od jesieni był wymieniony Poeta. Nie tylko zresztą On, gdyż prawie wszyscy niemieckojęzyczni twórcy, którzy się zajmowali / zajmują tzw. "liryką Przyrody" (Naturlyrik), ta najbardziej spektakularna pora roku zajmuje u nich szczególnie uprzywilejowane miejsce.

Serdecznie :) 

 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Wysłany: Pon 20 Sty, 2014   Z przekładów nieprzekładalnych
 


Tego lata pyłu co za paznokciami,  
tej natrętnej woni zbutwiałych liści.  
Różnorodne lśnią jagody do pozyskania  
przez kosy i wiatry szybujące nad drzew koronami. 
 
Inną jest jesień. Ona swoje reguły określa  
i dmie w listowie i własnym prochem do bluzek miecie.  
Płonie w ogrodach. Ty chłód czujesz na plecach. Wierz 
mi, dialektyk z niej. Niczym u Jerzego Wilhelma Hegla 
 
prowadzi się z historią każdego roku,  
raz siak raz owak. Która spokojnie za czuprynę  
wicher chwyta po czym tę historię uśmierca. 

Niezmienna, kiedy z ulewą nastaje.  
Na nic zda się wszystko, Nie ma też czego żałować.  
Ostatecznie atrofii impet i tak w śmieciu wyląduje. 
Edytowane przez befana_di_campi (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Troche czasu temu (dosc dawno) chcialem sie podjac tłumaczenia geroga trakla ale ostatecznie sie wycofałem z tego pomysly, nie ukrywam, ze te wiersze rilkego i trakla maja na mnie duzy wplyw, chcialbym podtrzymac ta fantazyjna metaforyke, na razie sie szkole tymi jesiennymi wierszami bo mam pomysl na nowy cykl wierszy ale musze wycwiczyc nowy styl

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

niemiecka poezja ma cos w sobie, nie ukrywam ze podoba mi sie, pod względem pewnej maniery wypowaidania sie, natomiast pod względem jezykowym jezyk polski mi najbardziej lezy, gdyz jest  ładnie kwiecisto melodyczny, ale nie zbyt melodyczny (jak np. rosyjski) 

 

inna rzecz ze niemiecka poezja rzeczownikowa jest ciezka do przetlumaczenia, bo nasz jezyk jest bardziej opisowo-czasownikowy (rzeczowniki brzmia siermieznie lub grafomansko). 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Dzięki ci Kauflandzie za twe hojne dary, Za upusty, rabaty, którym nie masz miary. Za półki, witryny wypchane po brzegi, Za postój darmowy czy maj albo śniegi. Ogarnąć cię trudno, wszędy pełno ciebie: w gazetkach, reklamie, telewizji, web-ie. Pragniesz mych wizyt, otwierasz podwoje, By do skarbczyka wpadło to, co było moje. Tyś dom swój zbudował, tu na gołej ziemi I pokryłeś regały dobrami znacznemi. Wraz ze ściśniętym sercem napis - Witamy, By ofiarę złożyć, próg twój przekraczamy. Tyś panem jest czasu przez długie godziny, Gdy z nadzieją płoną na ceny patrzymy. Za twoim rozkazem towary znikają, A potem znienacka droższe się zjawiają. Lecz i one złożone w wielkiej mądrości, Upiększasz tańszymi, z oznaką starości. Tobie z twej woli rolnik plony zwozi, Których smak czasem w reklamie nas zwodzi. Wina przepyszne, mięsiwa rozmaite dawasz, Których kolorem sztuczno wzrok napawasz. Słowem, z rąk twych czeka wszelkiej żywności, Stworzenie z portfelem sporej wartości. Obdarzaj nas, póki raczysz, łaskami swemi, Póki Polak pokorny i pozbawion premii, Ze spuszczoną głową - czy Marian, czy Józek, Z Grunwaldu, z 'tej ziemi', niemiecki pcha wózek.    

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      (wersja udźwiękowiona)
    • Wolę się tobą modlić niż wdychać nagie jesienie Chociażby najpiękniejsze ... Czekasz za przepierzeniem - liliowej intymności i przyciasnego stanika Próbujesz podrywu ''na pośpiech'' - nowa strategia?  Znikam.  Olejne malowidła i zachwyt w Barcelonie Rozrzucam wokół peruki, zasypiam na peronie Śnią mi się płatki śniegu i kwadratury rozstania W kółko chcę tylko ... wszystkiego!  I niby nikt nie zabrania ... Ściągam z najwyższej półki atlas - MOJEGO świata Przeglądam go w lochach przeszłości, dziękując za wszystkie lata Cóż, sama nie mogę wydobyć - powietrza, światła i wody ''Mój świat'' chce mieć stolik w Piazza Duomo - choć jestem jak ziemniak z wody Życie jest moim życiem, niech nikt się do niego nie wtrąca Blok, pokój z ołtarzykiem, serce się parzy, gorące!  Czekamy na koniec świata i dobrych konfenansjerów Kompromis jasno wykazał:  "Podzielcie się cyfrą zero..."
    • mój ukochany potrafi się zbliżać do mnie na szerokość parasola smaży naleśniki tuż przed zakończeniem świata łagodnieje czasami i dostaje zbałamuconego kurwika w oczach nie rzuca wtedy przekleństwami na pożegnanie daje mi się pocałować w rękę  

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

       
    • Niestałości trzeba rzucić gałąź do pyska Ocean przelotnych chwil przecumować ... w przystań I na tym rym się kończy... Melodia roznosi się głuchym echem Obija się o ściany, które trąbią fanfarą klaksonów: "uważaj! Tu nie skręcaj! To nie! Tamto też nie! Chybione!''   Potrzebuję dziś w łóżku mężczyzny. Ten, którego znam, jedyny, który też mnie tam potrzebował, ocucił się moją szpetnością.   Chrystus w złoconej ramie ...   Teraz chodzę samotnie po alejach w wielkim mieście i nawet do głowy mi nie przyjdzie, że jest jakieś łóżko.  I że w ogóle był jakiś mężczyzna.  Znalazł sobie kogoś? A, to nie szkodzi. Ja obojętnością  ... już nie rozpaczam. Otwieram garść ... Wezmę się.    
    • Człowiek ... Kontury, kąty, osie I na umieraniu ten żal się nie kończy ...     
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...