Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

lekkim obyczajem
szympańskiej czeredy
w partnerach przebieram
jak w kiściach bananów

z błotem mieszam tupet
klnę na ich maniery
oczkiem w głowie bywam
całkiem łasych panów

na ich nonszalancji
uprawiam kapitał
pachną zyskiem żniwa
jak on młodym winem

u ich boku wschodzę
pączkuję, zakwitam
niech mnie doglądają
nim kiecę podwinę

nie omieszkam dolać
oliwy do ognia
bo płomień najlepiej
oddaje mój zamiar

komplementów stale
spragniona i głodna
testosteron rządzi
gdy miewam go nadmiar

Opublikowano

Lubię takie podmioty (podmiotki może, żeby być politycznie poprawnym? ;)))
W sumie bałem się, że ostatnia strofa nagle wpadnie w jakiś umoralniający ton, na szczęście obyło się bez tego - dla mnie taka najbardziej wiarygodna wersja tego utworu to oprawa muzyczna i jakieś energiczne wykonanie.

Pozdrawiam.

Opublikowano

Aniu mówiąc brzydko rozwaliłaś mnie na części tym wierszem.
zajebiście szczery i prawdziwy utwór.
"u ich boku wschodzę
pączkuję, zakwitam
niech mnie doglądają
nim kiecę podwinę" -uff, gorąco się zrobiło
bez owijania, prosto w mordę samcom!
jasne że się podoba, czekam kolejnych
pozdrowienia
r
i jeszcze jedno zabieram wiersz:)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Bcmil Słuchaj no ekstra Ci wyszło. Aż się naprawdę dziwię, że pierwszy komentuję :)) Ale wiedz, że naprawdę bomba !!
    • @Izafreya Przypomniała mi się "Świtezianka". :)
    • Odsunęła jeszcze kilka kartonów i przeciskając między nimi swoje różowe, pluszowe kapcie, dostała się do kąta, w którym stała maszyna do szycia. Przetarła dłonią milimetrową warstwę kurzu i przeczytała cichutko: - Singer... - zamyśliła się.  - Maszyna mojej kochanej babci. To przy niej spędziła pół swojego życia szyjąc ubrania dla całej rodziny i dla mnie sukienki! - uśmiechnęła się gładząc delikatnie napis wyryty w drewnie.      I nagle myśl o niej przywołała pewien obraz.   Zobaczyła ją przy parapecie kuchennego okna, na którym stała gliniana doniczka, z taką samą rośliną jaka walczyła o życie w altanie.    Babcinka urywała z niej liście, gniotła w ręce, a potem zanosiła dziadkowi, kiedy bolało go ucho. Wszędzie czuć było wtedy specyficzny zapach, który nieodłącznie kojarzył się Anielce z dzieciństwem.   - Przecież to geranium! - krzyknęła z zachwytem dziewczyna. - Że też od razu nie skojarzyłam!  Nie czekając ani chwili wybiegła z altany do łazienki, która znajdowała się na drugim końcu korytarza. Pośpiesznie wyjęła z szuflady nożyczki z czerwonymi uchwytami.       Minutę później stała już w kuchni z małą, pragnącą żyć, odnòżką geranium babci Zosi. Z wiszącej nad zlewem szafki wyjęła małą szklaneczkę. Zapełniła ją do połowy wodą i włożyła malutką roślinkę. Postawiła na stole. - Teraz tylko poczekać tydzień, aż wypuści korzonki - uśmiechnęła się do siebie, wąchając jednocześnie dłonie, które tak intensywnie pachniały babcią.    
    • @Starzec Hej, ten luz to taki pozorowany bym powiedział, a machać na oślep może nie warto, ale i na to są różne opinie :) Patrz chociażby Zatoichi ;)
    • @jan_komułzykant Akurat muza i wokal są sztuczne :))) Ale spoko, fajnie że w ogóle spojrzałeś, pzdr. 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...