Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

związał nagle wiatr zaczepnie
w tulibajki słowa
miodoszepne uszkolepne
w pamięci zachował

pod poduszką na dobranoc
pachną rymem gruszki
a w łakomstwa noc przybrana
słodkie walce nuci

księżyc niby brokatowy
szumnogwiezdny motyl
rozcałuśni nad kołyską
zwiotczałe tęsknoty

zanim siądzie uskrzydlony
świerszczolubną baśnią
zgaśnie małej świecy płomień
cyt dzieci chcą zasnąć

Opublikowano

Ooo, jak ładnie. :)

sennopylne ukojenie
baju baj baju baj

ale to:

zwiotczałe tęsknoty - nie bardzo; może - delikatne, słodkie albo daj to moje: sennopylne ukojenie. co ty na to?

może tak:

księżyc brokatowy motyl
rozcałuśni nad kołyską
sennopylne ukojenie nowiu
świetlik mrugnie ogniem


zanim siądzie zachwycony

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Judytko dzieki:) taki mi słodki wydał ten wierszyk , chciałam sprawdzic czy sie bedzie podobał:)ale fajnie ze ma odbiorców ta moja Tulibajka:)pozdrowki:)
a ma..a czemu by nie miała mieć? chyba że ślady
niewidoczne- a może tak być, a może...
J.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Judytko dzieki:) taki mi słodki wydał ten wierszyk , chciałam sprawdzic czy sie bedzie podobał:)ale fajnie ze ma odbiorców ta moja Tulibajka:)pozdrowki:)
a ma..a czemu by nie miała mieć? chyba że ślady
niewidoczne- a może tak być, a może...
J.
pozdrawiam wrzesniowo i przedsennie;):)
Opublikowano

Śliczny wiersz, rzeczywiście mile kołysze do snu :) spokojny, nastrojowy, pełen onomatopei, podoba mi się słowotwórstwo, bardzo bardzo ciekawy efekt:)) Chciałabym zacytować jakiś fragment,ale nie bardzo wiem który,wszystko jest takie ładne ;)
Pozdrawiam

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Alicja_Wysocka niech Ci nie będzie smutno :) Proszę.
    • @Migrena Ależ nie gniewam się, Czasem jest mi smutno i przykro, ale gniewać się nie potrafię, no może godzinę, dwie... Dobrego dnia :)
    • Złota klatka nie tylko dla ducha.
    • Mają po pięćdziesiąt lat i czarne dziury w oczach – nie patrzą, tylko wciągają rzeczywistość jak ssąca rana po niedokończonej modlitwie. Ich dłonie – puste łuski po chlebie powszednim, ich kręgosłupy – barykady z kości, po których przejechały wszystkie reformy jak czołgi bez hamulców. Mieszkają w sarkofagach z kredytu, gdzie wilgoć skrapla się jak wstyd, a lodówki milczą jak świadkowie koronni biedy. W kuchni – Jezus spuszcza wzrok. Nie potrafi zapłacić za gaz. Ich świętość – to odmówienie obiadu, herosizm – to czekanie w kolejce do kardiologa dłużej niż Mojżesz czekał na deszcz. Są rżnięci – bez znieczulenia, przez państwo, co ma twarz mównicy i ręce kata. Z każdej ich rany wypływa formularz. Krew zamienia się w akta. Marzenia – wywożone są na wysypisko razem z obietnicami z ulotek wyborczych. Ich oczy – śmietniki reklamy, na ekranach telewizorów bez dźwięku leci kabaret – posłowie śmieją się z własnych podwyżek. Ich kolana – klęczą pod ciężarem zakupów, gdzie margaryna kosztuje więcej niż godność. Miłość? To kanapka bez szynki, cisza między dwojgiem ludzi, którzy nie mają siły mówić. Ich ciała – mapy skreśleń i guzów. Ich dusze – grzyby po Czarnobylu, niby żyją, ale do niczego się nie nadają. Rząd ich nie widzi – rząd liczy. Kościół zbiera na dach, a Bóg kąpie się w ciszy i nie odbiera. Listonosz przynosi tylko mandaty. Listy umarły. Marzenia zdechły na poczcie. Ich dzieci – wyemigrowały do snów, gdzie lekarka mówi „dzień dobry”, a nie przelicza człowieka na ryczałt. Tu – trzeba umierać według grafiku, bez bólu, bo nie ma już morfiny. Bez świadków, bo pielęgniarki płaczą w kiblu między dyżurami. Ich serca biją jak młotki sędziowskie w sprawach o zaległości czynszowe. Ich wolność – to przerwa na fajkę między tyraniem a zdychaniem. Ich nadzieja – konsystencja oleju silnikowego. Zgęstniała. Lepi się do palców. A mimo to – idą. Z oddechem jak para z ust zimą, z kieszeniami pełnymi paragonów napisanych krwią portfela. Idą po chodnikach z gówna i betonu, po Polsce, która udaje, że jest państwem. Ich skóra – atlas zmarszczek po wszystkich rządach. Ich języki – zapomniały słowa "godność". Zostało tylko: „proszę”, „błagam”, „czekam”. Ale czasem, w ciemnym lusterku tramwaju, za warstwą kurzu, żółci i łez, widać coś – nikły błysk, iskra pod popiołem. Jakby ktoś tam w środku jeszcze miał zęby. I trzymał je – na potem.    
    • Alicjo. Tylko nie gniewaj się na mnie. Proszę.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...