Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Pijaku Fantasto (swoją drogą - ciekawy nick ;)) i ty, Arku,



Zapewne nie czytaliście poprzedniego wiersza Phileasa Fogga, który raczył w 80 dni okrążyć świat poezji i znaleźć w nim coś spoza kanonu tzw. "klasyki".
Vaclav Havel... Tu pozwolę sobie przytoczyć cytat z samego Phileasa:

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Opublikowano

Moniko: cóż za błyskotliwy i konstruktywny komentarz:) tylko dlaczego akurat teraz i tutaj, wcześniej jakoś nie kwestionowałaś moich umiejętności poetyckich? poza tym, czemu odbierasz mi prawo do bycia poetą? nie rozumiem tej niekonsekwencji? wierszy wizualnych mam trzy, a innych 'normalnych', kilkadziesiąt, po jednym trudno kogoś definitywnie oceniać! pozdrawiam:)

Opublikowano

Przemysł Ś-wiersz-cz'u:dziękuję za wyjaśnienie tego, czego musiałbym sam tlumaczyć! Twoje zdanie:''Zapewne nie czytaliście poprzedniego wiersza Phileasa Fogga, który raczył w 80 dni okrążyć świat poezji i znaleźć w nim coś spoza kanonu tzw. "klasyki", bardzo mi się podoba, szczególnie ten fragment o ''80 dniach świata poezji'', wreszcie ktoś, jesteś pierwszy, nawiązał do mojego nick'u, mam nadzieję, że u innych wcześnie nie wynikało to z niewiedzy:) ciekaw jestem Twojej opinii, poezja Ci to , czy nie? skoro piszesz o Havlu, to myślę, że uważasz, że to poezja! a publikując takie utwory, raptem mam ich trzy, a'normalnych' kilkadziesiąt , chcę pokazać trochę inne horyzonty poezji, tu akurat poezji wizualnej,że czasami pięć wyrazów potrafi wyrazić więcej, niż długi, nudny poemat! do osób krytykujących, chyba nie przeczytaliście wcześniej "Ściany" tam też, po początkowym sceptycyzmie, wynikła niezgorsza twórcza dyskusja, oraz 'grupowe działania nad pierwotnym tworzywem'! także niektórym, życzę więcej otwartości! Ś-wiersz-czowi tej otwartości gratuluję, no i spostrzegawczości i szerokich horyzontów, nie wspominając o znajomości Julesa Verne'a:) pozdrawiam:)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Panie Fogg, pańska poezja to jest dno, co sprawie wrażenie głębi. Skoro mamy być rzeczowi i konsekwentni. Te kilkadziesiąt wierszy nadaje się do kosza. Pan bezkarnie w nich gada. A nie dość tego, są to historie bez perypetii, bez pointy i bez humoru. Odbieram panu bycie poetą, bo to nie jest rzemiosło tylko powołanie.
Opublikowano

Niekonwencjonalnie. Taki utwór recytować... tak mało słów, a wyzwanie jakie! A jak interpretować!?
Ja sobie myślę tak: na początku są dwie osobne cząstki "j" i "a" - jakby zarodek, zauroczenie - które zbiegają się w w duże "TY" i "ON" - duże litery to krzyki, przesycenie emocjami. Następnie jest "m" i "y" ale nie "my" - takie to razem ale osobno. Poniżej jest WY, tak jakby wskazanie konkretnej grupy ludzi. Dalej są osobne cząstki "j" i "a", które wreszcie zbiegają się w jedyne i niepowtarzalne, kompletne "JA". Może tu chodzi o to, że każdy powstał z cząstki swoich rodziców, natomiast pierwsza część wskazuje, że coś nie wyszło. Tym bardziej że literą x się zazwyczaj przekreśla coś nieudanego, a "ptaszek" - litera v to odpowiedź pozytywna?

Zapewne gdyby godzina była wczesna, powyższy tekst by nie powstał. Teraz tak to widzę (choć ze względu na zmęczenie - widzę niewiele). Pozdrawiam i życzę jeszcze bardziej cudacznych eksperymentów.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Ocenia Pani czyjąś poezję po swojemu, nikt pani tego nie broni, każdy może mieć opinię - również krytyczną - na temat twórczości innych. ALE NIE DAJE PANI TO PRAWA DECYDOWANIA, KTO JEST POETĄ A KTO NIE. W ten sposób to i ja mógłbym pani odebrać prawo do nazywania siebie poetką.

Nie można decydować, kto jest poetą a kto nie, zwłaszcza w sytuacji, kiedy nie ma definicji, co jest poezją a co nie.

Co do interpretacji - ja uważam, że z nic nieznaczących liter powstaje pewien sensowny byt - np. JA.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Ocenia Pani czyjąś poezję po swojemu, nikt pani tego nie broni, każdy może mieć opinię - również krytyczną - na temat twórczości innych. ALE NIE DAJE PANI TO PRAWA DECYDOWANIA, KTO JEST POETĄ A KTO NIE. W ten sposób to i ja mógłbym pani odebrać prawo do nazywania siebie poetką.

Nie można decydować, kto jest poetą a kto nie, zwłaszcza w sytuacji, kiedy nie ma definicji, co jest poezją a co nie.

Co do interpretacji - ja uważam, że z nic nieznaczących liter powstaje pewien sensowny byt - np. JA.


Och, oczywiście. Niech i to będzie poezja jutra.
Opublikowano

Moniko: spodziewałem się tutaj otwartości, w końcu humaniści, poeci, a Ty mi tu z takim tekstem, żal i załamanie.... zarzut, że poeta w wierszu 'bezkarnie gada', cóż, każdy wiersz to jakaś osobista rozmowa autora z czytelnikiem, także ten zarzut jest absurdalny, dalej, czy każdy wiersz musi mieć ''perypetię?(nie rozumiem o co Ci chodzi tutaj), pointę i humor", nie zgadzam się , to co każdy wiersz ma być wesoły? "odbierasz mi prawo", to kim Ty jesteś Bogiem, aby decydować o innych, no chyba, że jeteś tu administatorem i mnie zbannnujesz:) ''powołanie'' to może być do kapłaństwa, poeta powinien mieć jakiś estetyczny dar, ale właśnie poprzez ''rzemiosło" doskonali swój warsztat, każdy kiedyś w końcu zaczynał! no chyba, że reprezentujesz szkołę francuską lub brytyjską, z końca 19wieku i hasła typu ''art for art', ''sztuka dla sztuki" i uważasz, że poeta to jakaś wyższa istota , która z plebsem się nie kontaktuję, bo ma powołanie i dar od Boga lub jakiegoś bytu! skoro taki jestem do niczego, to dlaczego czekałaś, aż tyle czasu żeby mi to powiedzieć?? odsyłam zainteresowanych do komentarzy do wiersza ''Opakowanie", czy aby tam nie jest to pozytywny komentarz?? mam tutaj kilkadziesiąt wierszy, dlaczego akurat się czepiasz tego wizualnego, który jak napisałem ma otworzyć oczy ludziom na trochę inny rodzaj sztuki, a np. przy "Ścianie" jakoś ludzie się przełamali, po początkowej niechęci!
Ps. zrzucam ten 'haniebny i dyskredytujący' jak na humanistę komentarz na karb złego humoru, 'trudnych dni', lub tego, że sobotni wieczór spędzasz w domu, nie na imprezie, nie życzę sobie więcej takich komentarzy, bo nie masz prawa mnie oceniać w taki sposób, to portal dla wszystkich, nie dla jakiejś poetyckiej elity! pozdrawiam, zbulwersowany Fogg!!!!

Opublikowano

Przemkowi dziękuję za obronę i interpretację, Jankowi za interpretację i zachętę do dalszej pracy!Widać, kto tu jest otwarty na coś innego niż wiersze o 'ptaszkach, słoneczku i chmurkach", albo o tym 'jak mi źle, cierpię , wszędzie ciemnośc i mrok zaniechania, nadeszła już chwila pożegnania , więc hop przez okno' ! pozdrawiam:)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio w Warsztacie

    • Pani Dyrektor ogłosiła, że na Wigilię zostaną zaproszeni najlepsi maturzyści z ostatnich dwudziestu lat. Jak się okazało było to zaledwie kilka osób. Inicjatorem okazał się tajemniczy sponsor, który opłacił catering szkolnej Wigilii i DJ"a pod tym jednym warunkiem...

      Frekwencja dopisała, catering i DJ również stawili się punktualnie.

      Na początku był opłatek, życzenia, kolędy a później, no a później, to trzeba doczytać.

       

      Na scenę wyszła pani Krysia, woźna, która za zgodą pani dyrektor miała zaśpiewać Cichą noc. Pojawiła się umalowana, elegancka w swojej szkolnej podomce i zaczęła śpiewać, ale nie dokończyła, bo ujrzała ślady błotka na parkiecie. Oj, się zdenerwowała babeczka, jakby w nią piorun strzelił. Trwała ondulacja w mig się wyprostowała i dziwnie iskrzyła, jak sztuczne ognie. Przefikołkowała ze sceny, czym wywołała konsternację zgromadzonych, bo miała około siedemdziesiątki i ruszyła w stronę winowajcy. Po drodze chwyciła kij od mopa z zamiarem użycia wobec flejtucha, który nie wytarł porządnie obuwia przed wejściem. Nieświadomy chłopak zajęty gęstym wywodem w stronę blondynki otrzymał pierwszy cios w plecy, drugi w łydki i trzeci w pupę. Odwrócił się zaskoczony i już miał zdemolować oprawcę ciosem, gdy na własne oczy zobaczył panią Krysię, woźną, złowrogo sapiącą i charczącą w jego stronę i zwyczajnie dał nogę.

       

      – Gdzieeee w tych buuutaaach pooo szkooole?! Chuuliganieee! – Ryknęła Pani Krysia i jak wściekła niedźwiedzica rzuciła się w pogoń za chuliganem.

       

      Zgromadzeni wzruszyli ramionami i wrócili do zabawy. DJ, chcąc bardziej ożywić atmosferę, puścił remiks „Last Christmas”, od którego szyby w oknach zaczęły niebezpiecznie drżeć.

       

      Wtedy to się stało.

       

      Wszystkich ogarnęło dzikie szaleństwo. No, może nie wszystkich, bo tylko tych, którzy zjedli pierniczki.

      Zaczęli miotać się po podłodze, jakby byli opętani. Chłopcy rozrywali koszule, dziewczęta łapały się za brzuszki, które błyskawicznie wzdęły się do nienaturalnych rozmiarów. Chłopięce klatki piersiowe rozrywały się z kapiszonowym wystrzałem i wyskakiwały z nich małe Gingy. Brzuszki dziewcząt urosły do jeszcze większych rozmiarów i nagle eksplodowały z hukiem, a z ich wnętrza wysypał się brokat, który przykrył wszystko grubą warstwą.

      Muzyka zacięła się na jednym dźwięku, tworząc demoniczny klimat.

       

      Za to w drzwiach pojawił się niezgrabny kontur, który był jeszcze bardziej demoniczny.

      Sala wstrzymała oddech, a Obcy przeskoczył na środek parkietu szczerząc zęby, na którym widoczny był aparat nazębny.

       

      – Czekałem tyle lat, żeby zemścić się na was wszystkich!

       

      – Al, czy to ty? – zapytał kobiecy głos.

       

      – Tak, to ja, Al, chemik z NASA. Wkrótce na Ziemi pojawią się latające spodki z Obcymi, którzy wszystkich zabiją.

       

      – Chłopie, ale o co ci chodzi?

      – zapytał dziecięcym głosem ktoś z głębi sali.

       

      – Wiele lat temu na szkolną Wigilię upiekłem pyszne pierniczki. Zostały zjedzone do ostatniego okruszka, ale nikt mi nie podziękował, nikt mnie nie przytulił, nikt nie pogłaskał po główce, nikt mnie nie pobujał na nodze. Było mi przykro. Było mi smutno. Miałem depresję!

      Nienawidzę was wszystkich!

       

      Tymczasem na salę wpadła pani Krysia, woźna, kiedy zobaczyła bałagan, dostała oczopląsu, trzęsionki, wyprostowana trwała ondulacja stała dęba i zaryczała na całą szkołę:

       

      – Co tu się odbrokatawia!

       

      – Ty, stary patrz, pani Krysi chyba styki się przepaliły. – Grupka chłopców żartowała w kącie.

       

      Pani Krysia odwróciła się w ich stronę i poczęstowała ich promieniem lasera. To samo zrobiła z chłopcami-matkami małych Gingy i dzięwczętami, które wybuchły brokatowym szaleństwem.

      – Moja szkoła, moje zasady! – krzyknęła pani Krysia, woźna.

       

      Na szczęście nie wszyscy lubią pierniczki.

       

      Maturzyści, zamiast uciekać, wyciągnęli telefony. To nie była zwykła Wigilia – to była `Tykociński masakra`. DJ, zmienił ścieżkę dźwiękową na „Gwiezdne Wojny”.

       

      Grono pedagogiczne siedziało na końcu sali, z daleka od głośników DJ'a, sceny, całego zamieszania i z tej odległości czuwali nad porządkiem. Nad porządkiem swojego stolika.

       

      Później Pani dyrektor tłumaczyła dziennikarzom, że Wigilia przebiegła bez zakłóceń, a oni robią niepotrzebny szum medialny.

       

      Nie wiadomo, co stało się z chemikiem z NASA, ale prawdą było, że pojawiły się spodki, ale nie z UFO, tylko na kiermaszu świątecznym, które każdy mógł dowolnie pomalować i ozdobić.

       

      Pani Krysia, woźna, okazała się radzieckim prototypem humanoidów - konserwatorów powierzchni płaskich.

       

      To była prawdziwa Tykocińska masakra, która zaczęła się niewinnie, bo od...

       

      Wesołych Świąt!

       

       

  • Najczęściej komentowane w ostatnich 7 dniach



×
×
  • Dodaj nową pozycję...