Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Pierwszy (Topielec):
Zapomniałam o tym, jak to jest zanurzyć w zieleni i tonąć. Patrzeć, jak brodate wierzby pochylają głowy. Opadać, kiedy szorstkie źdźbła traw przesypują się przez palce, a powietrze gęste od deszczu kładzie się na powiekach.

Już wiem, że przez szybę nie można nadawać nazw życiu. Okna nie wystarczą, żeby znów poczuć, jak wszystkie koty we mnie mruczą i oblizują pyski.


Drugi (House of the rising sun):
Podobno nie potrzebujemy siebie. Trzeba poszukać innych, większych dłoni, a szczęście znajdować tylko w zdjęciach, snach i błyskach na burzowym niebie.

Nie nadejdzie dla was ani jeden jasny dzień. Zamykamy drzwi, opuszczamy żaluzje.

Wczoraj szłam obok ciebie i po raz pierwszy schowałam dłonie w kieszeniach. Na szczęście przypomniałam sobie, że razem zbudowałyśmy dom, do którego świt wlewa się nawet przez zamknięte okna.


Trzeci (Golden street):
Świt znów rodzi się w mchu i korzeniach sosen, a ja piszę do Ciebie pierwszy list.Wiesz, powoli zapominam jak cierpkie były tamte słowa i owoce aronii rosnących na zakrętach polnych dróg.

Piasek chrzęści w zębach i pod stopami. Opuszki palców i usta masz gorące, lepkie od soku, a ja zaglądam w Twoje oczy i myślę o lodowcach spływających z gór.

Nic już mi nie zostało prócz ulic, gdzie szukam Twoich kroków. Chodników, nad którymi pelargonie zwieszają głowy i zaułków, gdzie czają się pająki i zapomniane sny.

Opublikowano

rzeczywiście bardzo trafia w sam środek...ale chyba się zgubiłam odnośnie podmiotów... bo... jak wynika ze stacji drugiej "zbudowałyśmy dom" - chodzi o kobiety... natomiast w stacji trzeciej wyraźnie zaznaczony jest rodzaj męski... i jak to się ma do całości... ?? No chyba, że na każdej stacji peel spotyka inną osobę... ale to chyba byłoby nadużyciem...interpretacyjne... Czy to błąd... czy nie błąd ???

Pozdrawiam i plusuję...mimo wszystko...

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Pierwszy - poprawnie, z bardzo zmysłowym :
Okna nie wystarczą, żeby znów poczuć, jak wszystkie koty we mnie mruczą i oblizują pyski.

Drugi - świetne, z piękną " fotografią " emocjonalną :
Podobno nie potrzebujemy siebie. Trzeba poszukać innych, większych dłoni
...
Wczoraj szłam obok ciebie i po raz pierwszy schowałam dłonie w kieszeniach.

Trzeci - koszmar... przepisałaś z jakiegoś romansidła albo kolorowego pisemka...?
Opublikowano

Pani Basiu - w każdej z trzech części peel miał być innym alter ego tej samej osoby, jakoś tak wkradł mi się ten rodzaj męski - narobił zbyt dużego zamieszania, zmienię to ;) Bardzo dziękuję!

H.Lecter - dzięki, ale trzeci to list, więc taki miał być i tyle. Skroiłam go w tym stylu świadomie. Mimo wszystko - gdyby takie rzeczy były w kolorowych pisemkach, czytałabym je dzień i noc - więc może podasz mi tytuły? Czekam z niecierpliwością :)

Opublikowano

Gęba w niebie - to zrób coś, żebym nie pracowała 12 dni pod rząd, a będę częściej :)

Anna B. - to ja czuję się nieswojo po tak pochlebnym komentarzu, jestem zaszczycona i miło mi niezmiernie!

ledwo głupi - jedni wolą to, a inni tamto a roślinki akurat wdzięczne są bardzo.

Pozdrawiam serdecznie wszystkich odwiedzających i komentujących ;)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Migrena Nie jest, tylko mało spałam. Wiesz, moje myśli na noc ubierają szpilki, takie z metalowymi końcówkami i ganiają się. Nigdy nie zakładają kapci, zegar też nie - ale zegar jest do wytrzymania. Teraz piję kawę, dam radę, a jak nie, to zasnę na klawiaturze :)
    • @Alicja_Wysocka niech Ci nie będzie smutno :) Proszę.
    • @Migrena Ależ nie gniewam się, Czasem jest mi smutno i przykro, ale gniewać się nie potrafię, no może godzinę, dwie... Dobrego dnia :)
    • Złota klatka nie tylko dla ducha.
    • Mają po pięćdziesiąt lat i czarne dziury w oczach – nie patrzą, tylko wciągają rzeczywistość jak ssąca rana po niedokończonej modlitwie. Ich dłonie – puste łuski po chlebie powszednim, ich kręgosłupy – barykady z kości, po których przejechały wszystkie reformy jak czołgi bez hamulców. Mieszkają w sarkofagach z kredytu, gdzie wilgoć skrapla się jak wstyd, a lodówki milczą jak świadkowie koronni biedy. W kuchni – Jezus spuszcza wzrok. Nie potrafi zapłacić za gaz. Ich świętość – to odmówienie obiadu, herosizm – to czekanie w kolejce do kardiologa dłużej niż Mojżesz czekał na deszcz. Są rżnięci – bez znieczulenia, przez państwo, co ma twarz mównicy i ręce kata. Z każdej ich rany wypływa formularz. Krew zamienia się w akta. Marzenia – wywożone są na wysypisko razem z obietnicami z ulotek wyborczych. Ich oczy – śmietniki reklamy, na ekranach telewizorów bez dźwięku leci kabaret – posłowie śmieją się z własnych podwyżek. Ich kolana – klęczą pod ciężarem zakupów, gdzie margaryna kosztuje więcej niż godność. Miłość? To kanapka bez szynki, cisza między dwojgiem ludzi, którzy nie mają siły mówić. Ich ciała – mapy skreśleń i guzów. Ich dusze – grzyby po Czarnobylu, niby żyją, ale do niczego się nie nadają. Rząd ich nie widzi – rząd liczy. Kościół zbiera na dach, a Bóg kąpie się w ciszy i nie odbiera. Listonosz przynosi tylko mandaty. Listy umarły. Marzenia zdechły na poczcie. Ich dzieci – wyemigrowały do snów, gdzie lekarka mówi „dzień dobry”, a nie przelicza człowieka na ryczałt. Tu – trzeba umierać według grafiku, bez bólu, bo nie ma już morfiny. Bez świadków, bo pielęgniarki płaczą w kiblu między dyżurami. Ich serca biją jak młotki sędziowskie w sprawach o zaległości czynszowe. Ich wolność – to przerwa na fajkę między tyraniem a zdychaniem. Ich nadzieja – konsystencja oleju silnikowego. Zgęstniała. Lepi się do palców. A mimo to – idą. Z oddechem jak para z ust zimą, z kieszeniami pełnymi paragonów napisanych krwią portfela. Idą po chodnikach z gówna i betonu, po Polsce, która udaje, że jest państwem. Ich skóra – atlas zmarszczek po wszystkich rządach. Ich języki – zapomniały słowa "godność". Zostało tylko: „proszę”, „błagam”, „czekam”. Ale czasem, w ciemnym lusterku tramwaju, za warstwą kurzu, żółci i łez, widać coś – nikły błysk, iskra pod popiołem. Jakby ktoś tam w środku jeszcze miał zęby. I trzymał je – na potem.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...